Courths-Mahler Jadwiga - Skowronek.txt

(475 KB) Pobierz
Jadwiga Coulcmahler

Skowronek

Tytu� orygina�u: Heidelerche
� Translation by Pawe� �atko
Znak firmowy Oficyny Wydawniokej ''     .   �
znaki firmowe serii wydawniczych �A
 

^"">,
ISBN 83-85715-57-6	�
Projekt ok�adki i strony tytu�owej
Marek Mosi�ski
Redakcja
Wies�awa Piskor
Redakcja techniczna
Lech Dobrza�ski
Korekta
Janusz Kwiatkowski
Wydanie pierwsze
Wydawca: �Akapit"   Katowice 1993-
Ark. druk.  16,25. Ark. wyd.  16,5.
Sk�ad i �amanie: Z.U. Studio �P" *	~
Druk i oprawa: Rzeszowskie �ak W         . _ . ne
Rzesz�w, ul. p�k. L. Lisa-Kuli 19. P^' 10/4*/93


�i Popro�, Franciszku moj� siostr�, 
�eby zaraz tu przysz�a.
� Po tak ci�kiej nocy powinien pan 
jeszcze wypoczywa�, panie
baronie � zmartwi� si� stary s�uga.
� Nie pouczaj mnie, m�j Franciszku. 
Nie czuj� si� a� tak �le, �eby
nie m�c porozmawia� z siostr� o 
wa�nych sprawach. Poza tym nie
potrwa to d�ugo.
� Przynajmniej niech pan wypije 
troch� roso�u. Wczoraj znowu
niczego pan nie zjad�.
� To daj, ty stary zrz�do. Zanudzisz 
mnie na �mier�.
S�uga poda� tac� ze �niadaniem i z 
satysfakcj� przygl�da� si�, jak pan
Hallerstedt si�gn�� po kanapki.
� No, a teraz biegnij po pani� 
Renat�.
Franciszek przeszed� d�ugim 
szerokim korytarzem do g��wnych
schod�w prowadz�cych do hallu 
zamku, po czym skr�ci� w stron�
w�szej klatki ��cz�cej wy�sze pi�tra z 
parterem. Zapuka� do drzwi
przedpokoju na drugim pi�trze.
Kobiecy g�os zaprasza� do wej�cia. 
Franciszek znalaz� si� w prze-
stronnym, przytulnie urz�dzonym pokoju. 
Przy oknie siedzia�a oko�o
pi��dziesi�cioletnia kobieta o g�stych 
posiwia�ych w�osach. Na jej
jeszcze pi�knej twarzy wida� by�o zadum�, 
zrezygnowanie, a jednocze�-
nie surowo�� i wynios�o��. Naprzeciwko 
Renaty von Seebach siedzia�a
m�odsza, bo trzydziestoletnia kobieta, 
c�rka pani Renaty, kt�ra po

ii
ii
kr�tkim, nieszcz�liwym i burzliwym ma��e�stwie z baronem von Holst
owdowia�a i z dw�jk� dzieci znalaz�a schronienie w zamku Lindeck
nale��cym do jej wuja, Manfreda Hallerstedta.
Inga von Holst by�a �adn�, wysok� i szczup�� niewiast�, bardzo
podobn� do matki. Obie nale�a�y do tego typu kobiet, po kt�rych nie
wida� up�ywu lat, gdy� zawsze zachowuj� spok�j i stoick� r�wnowag�
ducha.
W pokoju znajdowa�a si� jeszcze jedna kobieta: Anita von Seebach,
pasierbica pani Renaty, c�rka jej m�a z pierwszego ma��e�stwa. Gdy
pobierali si� przed laty, dla obojga by� to ju� drugi �lub.
Pierwszy m�� Renaty, niejaki major von Fuchs, zmar�, a ona zosta�a
z c�rk� Ing� i synem Kurtem, kt�ry maj�c dzi� dwadzie�cia osiem lat
studiowa� w Berlinie i wcale nie zamierza� szybko ko�czy� nauki, bo
uwa�a�, �e b�d�c siostrze�cem bogatego i bezdzietnego wuja, nie jest mu
potrzebny �aden dyplom.
Anita von Seebach mia�a zaledwie trzy lata, gdy zmar�a jej matka,
a ojciec o�eni� si� z Renat� von Fuchs. Okaza�o si�, �e ca�y maj�tek po
bogatej matce odziedziczy�a Anita, a panu Seebach przys�ugiwa�a tylko
niewielka renta po �onie. O tym pani Renata nie wiedzia�a. Liczy�a, �e
ma��e�stwo z bogatym wdowcem zapewni byt nie tylko jej, ale tak�e
dw�jce jej dzieci z pierwszego ma��e�stwa. Gdy trzy lata temu pan von
Seebach umar�, okaza�o si�, �e ca�y maj�tek nale�a� do jego pierwszej
�ony, kt�ra przepisa�a go na c�rk�, czyli Anit�.
Dla dumnej pani Renaty by� to prawdziwy cios. Anita bez �adnych
zastrze�e� zgodzi�a si�, by macocha i jej dzieci pozosta�y w jej domu, na
jej utrzymaniu, ale ura�ona pani von Seebach wola�a przyj�� propozycj�
brata i przenios�a si� do zamku Lindeck.
Wkr�tce do��czy�a do niej c�rka Inga wraz z dw�jk� osieroco-
nych dzieci, a tak�e Anita, kt�r� Manfred Hallerstedt bardzo po-
lubi�, cho� wcale przecie�*nie by�a z nim spokrewniona. Zna� dobrze
jej ojca, a gdy ten zmar�, Manfred zosta� formalnym opiekunem Anity.
Berli�ska willa, w kt�rej mieszka�a -pani Renata z dzie�mi do �mierci
pana von Seebach, nale��ca do Anity, sta�a na og� zamkni�ta.
Korzystali z niej wszyscy, gdy na kilka zimowych miesi�cy przenosili si�
do Berlina. W ten spos�b Anita rewan�owa�a si� za go�cin� na zamku
Lindeck.


Z macoch� ��czy�y j� bliskie stosunki, ale swojego opiekuna
Manfreda Hallerstedta lubi�a szczeg�lnie. Rozumieli si� znakomicie.
Ju� jako dojrza�a kobieta zawsze chodzi�a do niego po rad� i pomoc
w ka�dej, nawet najdrobniejszej sprawie. Macosze i przyrodniemu
rodze�stwu nigdy nie odwa�y�aby si� zwierzy� ze swoich intymnych
spraw. Instynktownie wyczuwa�a ich ch��d i �al o to, �e tylko ona
odziedziczy�a maj�tek po matce.
S�u��cy zawiadomi� pani� von Seebach, �e pan Hallerstedt chce z ni�
rozmawia�. Nie odk�adaj�c rob�tki pani Renata spyta�a:
� Jak brat dzi� si� czuje, Franciszku? Spa� ca�� noc?
� Niestety nie, szanowna pani. Nawet nie zmru�y� oka. Skar�y� si�
na duszno�ci i b�le serca, a rano upar� si�, �e wstanie. Czeka na pani�
w swoim gabinecie.
� Dobrze, Franiszku, zaraz przyjd� i obsztorcuj� go za to, �e
wyszed� z ��ka.
Renata wyj�a z kosmetyczki lusterko i szmink�, by pomalowa� usta.
Nigdy nie pokazywa�a si� bratu, zanim nie poprawi�a makija�u.
Zesz�a do gabinetu, gdzie opatulony przez Franciszka w koce
siedzia� za biurkiem Manfred Hallerstedt.
� Dzie� dobry, braciszku! Jak si� dzi� czujesz? Franciszek m�wi�,
�e �le spa�e� i martwi si�, �e ju� wyszed�e� z ��ka. Po ataku powiniene�
przecie� wypocz��.
� Nie marud�, Renato! Wiem, �e nie �yczysz mi �le, ale jestem ju�
za stary na karcenie, a jako zatwardzia�y kawaler ci�ko znosz� �agodne
po�ajanki kobiet.
� Karc� ci�, bo si� martwi�.
� Daj spok�j. Jak ju� m�wi�em, chc� ci przekaza� wa�ne informa-
cje. Co prawda powinienem zrobi� to dawno temu, ale zobowi�za�em si�
do milczenia. Dzi� jednak czuj� si� ju� zwolniony z przysi�gi i chc� wyda�
dyspozycje odno�nie do tego, co b�dzie si� tu dzia�o po mojej �mierci.
Si�gn�� po le��cy na biurku telegram i poda� siostrze.
� Przeczytaj � rzek�.
Moja matka nie �yje � musz� pozosta� jaki� czas w Sztokholmie
� prosz� o urlop do odwo�ania � z wyrazami szacunku � Gunnar
Lundstrom.


 

� Ach, ten tw�j pe�nomocnik! To mo�e troch� potrwa�. Martwi�
si�, �e przez jego urlop b�dziesz mia� wi�cej pracy.
Manfred otar� ukradkiem �z� sp�ywaj�c� po policzku.
� Tak. Potrwa to d�u�ej, ni� my�la�em, a nie mog� si� doczeka� jego
przyjazdu. B�g mi �wiadkiem, wcale nie chodzi mi o nadmiar pracy.
Teraz, gdy mog� powiedzie� prawd�, on akurat musi by� tak daleko ode
mnie. Nie chcia�bym umrze�, zanim go nie zobacz�...
Patrzy�a na brata z udawanym wsp�czuciem.
� Bo�e drogi, wygl�da, �e kochasz tego cz�owieka bardziej ni�
nas, twoich najbli�szych krewnych. Ci�gle dawa�e� mu fory. Mimo
m�odego wieku to on zosta� twoim pe�nomocnikiem w zarz�dzie
najwi�kszego przedsi�biorstwa. Darzysz go wi�kszym zaufaniem ni�
kogokolwiek z nas, i tylko dlatego, �e przyja�ni�e� si� z jego ro-
dzicami.
Milcza� przez chwil� patrz�c przed siebie wzrokiem pe�nym g��bo-
kiej t�sknoty.
� Tak � westchn�� ci�ko. � Gunnar jest mi bardzo bliski, bli�szy
ni� wy wszyscy razem.
� Ale�, Manfredzie!
U�miechn�� si� gorzko.
� Nie denerwuj si�, Renato. Pozw�l mi powiedzie� do ko�ca.
Chcia�bym, �eby on te� przy tym by�, ale trudno... Czy nigdy nie
zauwa�y�a� Renato, �e Gunnar jest bardzo do mnie podobny?
Spojrza�a na brata lekko przera�ona.
� No, c�, jakie� tam podobie�stwo jest, ale... o co ci chodzi?
�e kto� jest podobny, to wcale nie pow�d do wyr�nienia go i ob-
sypywania zaszczytami.
U�miechn�� si� znowu z wyra�nym wysi�kiem.
� Przemawia przez ciebie egoizm, siostro. Wiesz, �e nigdy nie
by�em zarozumia�y i pf�ny, wi�c nie oskar�aj mnie o byle co.
Podobie�stwo Gunnara jest uzasadnione. Renato, mam ochot� ska-
ka� z rado�ci, ale s�owa prawdy z trudem przechodz� mi przez usta.
Tak d�ugo musia�y milcze�. Teraz dopiero mog� powiedzie� g�o�no:
Renato, Gunnar Lundstr�m... jest moim synem!
Zabrzmia�o to jak krzyk tryumfu wydzieraj�cy si� z g��bi st�am-
szonej piersi.


Pani von Seebach skurczy�a si� jak uderzona obuchem w g�ow�.
Poblad�a, wykrzywi�a w straszliwym grymasie usta, a w oczach b�ysn�a
nienawi��.
� Bo�e! Co ty bredzisz, Manfredzie? Jeste� chory, czy co?
W jego zapatrzonych w dal oczach zakr�ci�y si� �zy.
� M�j syn! M�j syn Gunnar! Syn... Renato, ja nie oszala�em. Przez
d�ugie lata nie wolno by�o mi o tym m�wi�. Przysi�g�em dochowa�
tajemnicy dop�ki �y� domniemany ojciec Gunnara i jego matka. Pan
Lundstr�m umar� kilka lat temu, za p�no niestety, abym m�g� o�eni�
si� z Rahnhild�, cho� bardzo tego pragn��em. Gdy zosta�a wdow�, od
razu do niej napisa�em, ale ona odpowiedzia�a: �Za p�no, m�j drogi.
Jestem ju� star�, steran� �yciem kobiet�. Kim by�abym teraz dla ciebie?
Pozw�l, �e zostan� t�, kt�r� by�am dotychczas". Tak mi odpisa�a,
Renato...
� Chyba nie chcesz powiedzie�, Manfredzie, �e ta kobieta urodzi�a
twojego syna b�d�c ju� �on�... Lundstr�ma.
Zacisn�� usta.
� Wstrzymaj si� z komentarzem, siostro, i nie pr�buj mnie
obra�a�. Nie �ycz� te� sobie �adnych uwag na temat tamtej kobiety. Nie
m�w, a nawet nie my�l o niej �le. By�a jeszcze dzieckiem, gdy ojciec
zmusi� j� do ma��e�stwa z cz�owiekiem brutalnym, cynicznym, gwa�tow-
nym i ze wszech miar odra�aj�cym. Poznali�my si� w Rzymie, gdy
przypadkiem podziwiali�my ten sam obraz. By�a pi�kniejsza ni� samo
dzie�o! Mieszkali�my, jak si� okaza�o, w tym samym pensjonacie
i wielokrotnie by�em �wiadkiem awantur i z�ego traktowania jej przez
m�a. Ca�ymi tygodniami spotykali�my si� ukradkiem, t�sknili za sob�
i... obmy�lali zemst� nad brutalem, kt�rego znienawidzi�em z ca�ej
duszy. Ja czu�em g��wnie lito��, ona szuka�a u mnie schronienia. Ale
serce nie s�uga... Byli�my bardzo szcz�liwi, jednak�e o rozwodzie nie
mog�o by� mowy, bo zerwanie umowy �lubnej grozi�o jej ojcu utrat�
honoru.
Musieli�my si� rozsta�, ale zanim to nast�pi�o, wiedzieli�my, �e
nasza mi�o�� zaowocowa�a. Rahnhild� oczekiwa�a dziecka, a ja musia-
�em jej przysi�c, �e nikomu o tym nie powiem, dop�ki jej m�� �yje.
Obieca�em,...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin