Nowy42.txt

(19 KB) Pobierz
Wędrownik odpowiedział: 
 Mów po samnorsku, Wendacjuszu. Chciałbym, żeby Johanna wszystko rozumiała, a ty 
przecież mówisz po samnorsku równie dobrze co po naszemu. 
 Niech ci będzie.  Głos zdrajcy brzmiał obojętnie, ale jego członkowie wcišż nerwowo 
dreptali.  Królowa musi zdać sobie sprawę, że mamy tu sytuację patowš. Na pewno zabiję 
Johannę, jeli Snycerka nie zagwarantuje mi odpowiedniego traktowania. Ale nawet gdy będzie 
po wszystkim, nie będzie mogła mnie skrzywdzić. Czy wyobrażasz sobie, jakš zasadzkę 
przygotował Stal na Margrumowym Stoku? Tylko ja wiem, jak jej uniknšć. 
 Wielka mi rzecz! I tak nigdy nie chciałem, żebymy szli na Margrumowy Stok. 
 Tak, ale ty się nie liczysz, Pielgrzymie. Ty jeste tylko kundlem, dziwacznš składankš. 
Snycerka zrozumie, jak niebezpieczna jest jej sytuacja. Wojska Stali majš wszystko to, czego 
istnieniu zaprzeczałem, ja za przekazywałem im każdy sekret, jaki wykryłem podczas moich 
badań nad dannikiem. 
 Mój brat żyje, Pielgrzymie  wtršciła Johanna. 
 Ohoho... Jako zdrajca pobiłe chyba wszelkie rekordy, Wendacjuszu. Wszystko, co nam 
powiedziałe, było kłamstwem, natomiast Stal poznał całš prawdę o nas. Czy twoim zdaniem 
oznacza to, że teraz nie odważymy się ciebie zabić? 
Wendacjusz zamiał się i nerwowe kršżenie ustało. Odzyskuje panowanie nad sobš. 
 Powiem więcej. Potrzebujecie mojej współpracy w takim składzie, w jakim jestem 
obecnie. Widzisz, zawsze nieco przesadzałem mówišc, ilu to wrogich agentów jest w armii 
Snycerki, ale tak naprawdę mam kilku zaufanych... a Stal mógł wysłać jeszcze innych, 
o których ja nie wiem. Nawet jeli mnie tylko zaaresztujecie, wyznawcy Ociosa szybko się 
o tym dowiedzš. Większoć mojej wiedzy stanie się absolutnie bezużyteczna, a wam będzie 
groził natychmiastowy zmasowany atak. Widzisz? Królowa mnie potrzebuje. 
 A skšd będziemy wiedzieć, że nie sš to kolejne kłamstwa? 
 Tu mamy problem, nieprawdaż? Wszystko zależy od tego, w jaki sposób zostanie mi 
zagwarantowane bezpieczeństwo. Ale to nie sš sprawy na twój kundli umysł. Snycerka i ja 
musimy odbyć poważnš rozmowę w miejscu, które oboje uznamy za bezpieczne i gdzie nikt 
nie będzie nas widział. Id, przekaż jej tę wiadomoć. Powiedz jej, że nie dostanie skóry 
zdrajcy, ale jeli okaże się chętna do współpracy, będzie mogła uratować swojš! 
Na zewnštrz zapadła cisza, przerywana tylko kwikiem zwierzšt buszujšcych na pobliskich 
drzewach. W końcu Pielgrzym całkiem niespodziewanie wybuchnšł miechem. 
 Kundli umysł, co? W jednej rzeczy na pewno mi imponujesz, Wendacjuszu. Przemierzyłem 
cały wiat, a moje wspomnienia sięgajš pięćset lat wstecz... ale ze wszystkich łotrów, 
zdrajców i geniuszy, jakich pamiętam, nikt nie może ci dorównać w bezczelnym zuchwalstwie! 
Wendacjusz wydał z siebie nieprzetłumaczalny szpoński akord, który oznaczał, że słowa 
Pielgrzyma sprawiły mu niewštpliwš przyjemnoć. 
 Miło mi to słyszeć. 
 Dobrze, przekażę twoje słowa królowej. Mam nadzieję, że każde z was jest na tyle mšdre, 
że razem wymylicie co rozsšdnego... Jeszcze jedno. Królowa żšda, aby Johanna przy

szła ze mnš. 
 Królowa żšda? To raczej mi wyglšda na sentymenty właciwe takim kundlom jak ty. 
 Być może. Ale to udowodni, że naprawdę jeste pewien swej pozycji. Popatrz na spełnienie 
tego żšdania jak na cenę za mojš współpracę. 
Wendacjusz odwrócił wszystkie głowy w stronę Johanny, namylajšc się w ciszy. Potem 
po raz ostatni wyjrzał przez wszystkie okna. 
 W porzšdku, możesz jš zabrać.  Dwóch jego członków zeskoczyło z pięterka, aby 
otworzyć właz, druga dwójka pocišgnęła jš do wyjcia. W uchu słyszała cichy głos: 
 Cholerny Pielgrzym. Żywa, sprawisz mi mnóstwo problemów w porozumieniu się 
z królowš.  Nóż przesunšł się przed jej oczami.  Nie stawaj na drodze między mnš 
a Snycerkš. Mam zamiar wyjć z tych opałów równie potężny jak teraz. 
Otworzył klapę i wiatło dnia olepiło jš, zalewajšc blaskiem twarz. Zamrugała powiekami. 
Przed oczami przesunęły się gałęzie drzew i bok chatynki. Wendacjusz spychał jš razem 
z posłaniem na leny mech, jednoczenie gulgoczšc na swych strażników, aby nie ruszali 
się z miejsc. Rozmawiali jeszcze chwilę z Wędrownikiem, umawiajšc się, kiedy Pielgrzym 
wróci. 
Jeden po drugim wszyscy członkowie Wendacjusza weszli z powrotem przez właz do 
chaty. Pielgrzym podszedł do przodu i chwycił za ršczki z przodu posłania. Jeden z jego 
szczeniaków wychylił się ze swej kieszeni, aby pyskiem dotknšć jej twarzy. 
 Nic ci nie jest? 
 Nie jestem pewna. Oberwałam w głowę... i trudno mi się oddycha. 
Poluzował koce wokół je klatki piersiowej, podczas gdy jego reszta odcišgnęła posłanie 
od chaty. Cień lasu był głęboki i kojšcy a... straże Wendacjusza stały tu i ówdzie na całym 
obszarze. Jak wielu z nich zamieszanych było ciemne sprawki swego szefa? Dwie godziny 
temu Johanna spodziewała się ochrony. Teraz każde ich spojrzenie przyprawiało jš o drżenie. 
Ułożyła się na rodku leżanki, ponownie czujšc zawroty głowy, i spojrzała w górę na gałęzie, 
licie i fragmenty zadymionego nieba. Jakie stworzonka podobne do straumerskich 
drzewowi-jów goniły się w tę i z powrotem, głono wiergocšc, jakby o czym zawzięcie 
dyskutowały. 
To zabawne. Prawie rok temu Pielgrzym i Skryba cišgnęli mnie w ten sam sposób, ale 
wtedy byłam jeszcze bardziej ranna i bałam się wszystkiego  nawet ich. A teraz... nigdy 
przedtem tak jej nie ucieszył widok drugiej osoby. Nawet mocarny Strupiarz był dla niej jak 
gwarancja bezpieczeństwa. 
Przerażenie powoli opadało. Został tylko gniew równie zapiekły, aczkolwiek bardziej 
wiadomy niż przed rokiem. Wiedziała, co się zdarzyło, obaj gracze nie byli jej obcy, zdrada 
nie przypominała w niczym bezmylnego szlachtowania. Po wszystkich oszustwach, morderstwach 
i planach umiercenia ich wszystkich... Wendacjusz będzie wolny! Pielgrzym 
i Snycerka po prostu przymknš na to oczy. 
 On zabił Skrybę, Pielgrzymie. On zabił Skrybę...  Posiekał go na kawałki, a potem 
dogonił to, co z niego zostało i zabił...  A Snycerka ma zamiar dać mu wolnoć. Jak może 
zrobić co takiego? Jak ty możesz zrobić co takiego?  Łzy znowu popłynęły jej z oczu. 
 Cicho, cicho.  Dwóch członków Pielgrzyma weszło w jej pole widzenia. Spojrzeli na 
niš, a potem obrócili się nerwowo. Wycišgnęła rękę, dotykajšc krótkiego, gęstego futra. 

Pielgrzym drżał! Jeden z nich nisko się pochylił, w jego głosie nie było ani cienia wesołoci: 
 Nie mam pojęcia, co zrobi królowa, Johanno. Na razie jeszcze o niczym nie wie. 
 Co? 
 Ć.  Głos zamienił się w cichutkie brzęczenie, które wprawiało w drżenie jej dłoń.  
Jego ludzie wcišż nas widzš. Wcišż może się domylić... Na razie wiemy tylko ty i ja, Johanno. 
Nie sšdzę, żeby ktokolwiek inny go podejrzewał. 
 Ale ta sfora, która powiedziała... 
 Blef, wszystko blef. Zrobiłem w swym życiu wiele zwariowanych rzeczy, ale po naszej 
pamiętnej akcji ze Skrybš ta jest najbardziej szalona ze wszystkich... Po tym, jak Wendacjusz 
zabrał cię ze sobš, zaczšłem się nad wszystkim zastanawiać. Nie była zbyt ciężko poraniona. 
Wszystko za bardzo przypominało to, co przydarzyło się Skrybie, ale nie miałem żadnych 
dowodów. 
 I nikomu nic nie powiedziałe? 
 Nie. Jestem równie głupi jak biedny Jaqueramaphan, nieprawdaż?  Głowy spoglšdały 
we wszystkich kierunkach.  Wiedziałem, że jeli mam rację, zostawienie cię przy życiu 
choćby chwilę dłużej byłoby głupotš z jego strony. Tak się bałem, że przybyłem za póno... 
Spóniłby się, gdyby Wendacjusz nie był takim potworem, jakim się okazał. 
 W każdym razie odkryłem prawdę, dokładnie tak jak nieszczęsny Skryba, przez przypadek. 
Lecz jeli uda się nam oddalić jeszcze o jakie siedemdziesišt metrów, nie zginiemy 
tak jak on. Ale wszystko to, co powiedziałem Wendacjuszowi, spełni się. 
Poklepała go po najbliższym ramieniu i spojrzała w tył. Mała chatynka i otaczajšcy jš 
piercień straży zniknęły za zarolami... a Jefri żyje! 
Krypto: Ś 
[odrzucono 95 utajnionych pakietów] 
Otrzymaneprzez: załoga statku 01vira ad noc 
cieżka językowa: Tredeszk > Triskweliński, Jednostki SjK 
Od: Idealny Zonograf 
[Spółdzielnia (lub zakon religijny) w rodkowych Przestworzach 
utrzymujšca się ze składek kilku tysięcy cywilizacji 
z Dolnych Przestworzy, szczególnie tych zagrożonych całkowitym 
zanurzeniem] 
Temat: Uaktualnienie Biuletynu Sztormowego i Przekazów Impulsowych 
Dystrybucja: 
Subskrybenci Idealnego Zonografa 
Grupa tematyczna: Zonometria 
Grupa tematyczna: Zagrożenia, podgrupa: nawigacyjne 
Odbiorcy Przekazów Impulsowych 
Data: 1 087 892 301 sekund od Zjawiska Kalibracyjnego Nr 239 
011, wg Systemu Idealnego Zonografa [66.91 dni od Upadku Sjandry 
Kei] 
Wyrażenia kluczowe: zjawisko o galaktycznej skali, nad

wietlny, charytatywny komunikat alarmowy 
Tekst wiadomoci: 
(Prosimy o załšczanie dokładnego czasu miejscowego we 
wszystkich odpowiedziach impulsowych) 
Jeli otrzymalicie tę wiadomoć, to pewnie wiecie, że potworna 
fala opadła. Nowa powierzchnia strefy wydaje się stabilnym, 
spienionym obszarem o niewielkich wymiarach (między 
2,1 a 2,3). Co najmniej pięć cywilizacji zostało uwięzionych 
w nowych konfiguracjach. W Przestworzach znalazło się trzydzieci 
dziewiczych systemów słonecznych. (Subskrybenci mogš 
znaleć szczegóły w utajnionych danych dołšczonych do niniejszego 
biuletynu.) 
Zmiana ta odpowiada przekształceniom, jakie normalnie zachodzš 
na całej powierzchni Strefy Powolnego Ruchu w cišgu dwóch 
lat. Tymczasem falowanie trwało krócej niż dwiecie godzin 
i objęło zaledwie dwie tysięczne wspomnianej powierzchni. 
Ale nawet te liczby nie oddajš skali całego zjawiska. (Zamieszczone 
poniżej dane mogš być jedynie szacunkowe, jako że 
zniszczonych zostało wiele ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin