DEZINFORMACJA
W ZARZĄDZANIU ZASOBAMI LUDZKIMI
Zarządzanie to zbiór działań prowadzących do osiągania zamierzonych celów poprzez wykorzystanie posiadanych zasobów. Z definicji tej wynika, że zarządzanie postrzegane tu jest jako pewien proces, zjawisko trwające w czasie, charakteryzujące się specyficznymi czynnościami, zapoczątkowanymi sformułowaniem celów działania. Zarządzanie jest celowym oddziaływaniem na wszystkie zasoby organizacji, a więc na ludzi, zasoby rzeczowe (materialne), finansowe i informacyjne.
Jedna z definicji zarządzania mówi: „Zarządzanie to swojego rodzaju tworzenie rzeczywistości z dostępnych elementów takich jak: pomysły, ludzie oraz relacje między nimi, środki materialne tj. maszyny, budynki, materiały, urządzenia, produkty gotowe i inne, instytucje formalno-prawne, środki pieniężne oraz prawa do dysponowania nimi[1]”
Zarządzanie zasobami ludzkimi pochodzi od tłumaczenia z języka angielskiego terminu „Human Resources Management” i jak sama nazwa sugeruje, dotyczy zespołów ludzkich i jest realizowane z myślą o spowodowaniu pożądanych postaw i zachowań ludzkich. Jego istotą jest osiąganie celów organizacji dzięki ludziom i ich zasobom Na zarządzanie ludźmi składa się wiele elementów i sposobów oddziaływania, które zostały szczegółowo opisane w bardzo rozległej literaturze na temat teorii zarządzania zasobami ludzkimi..
Zarządzanie związane jest odbieraniem i przekazywaniem informacji, które są uważane za najważniejszy aspekt zarządzania zasobami ludzkimi, każdemu bowiem zarządzającemu potrzebna jest informacja, aby mógł on podejmować właściwe decyzje. Muszą, więc oni tworzyć taką sieć wzajemnych kontaktów wewnątrz i na zewnątrz organizacji, która zapewni im otrzymywanie na czas niezbędnych informacji potrzebnych do podjęcia właściwych decyzji.
Właściwa informacja stanowi podstawę efektywnego zarządzania, i pełni ona w zarządzaniu rolę służebną. Może jednak być również wykorzystywana jako narzędzie do oddziaływania na określone zasoby ludzkie w celu manipulacji i osiągnięcia założonych, nie zawsze szczytnych celów i nie zawsze mających na celu dobro organizacji.
Niniejsza praca przybliży tematykę wykorzystania informacji w celu wywierania na zasoby ludzkie określonych celów.
1. Dezinformacja
Czym jest istota zarządzania zasobami ludzkimi? Jest to metoda osiągnięcia przewagi nad innymi, poprzez pełne wykorzystanie potencjału ludzkiego. Obejmuje, więc wszystkie aspekty wzajemnych relacji między grupami ludzi i poszczególnymi osobami. To zbiór wiedzy, umiejętności i postaw, które potrzebne są wszystkim organizacjom, aby mogły ze sobą konkurować.
W tym miejscu warto zauważyć, że chcąc dysponować zasobami organizacji, w tym zwłaszcza oddziaływać na ludzi, należy dysponować określoną władzą organizacyjną. Władza ta (możność oddziaływania), może wynikać z różnych źródeł. Według najbardziej znanej klasyfikacji typów i źródeł władzy Maxa Webera wyróżnia się:
1. Władzę charyzmatyczną, wynikającą z cech osobowościowych zarządzającego,
2. Władzę tradycyjną, opartą na uznaniu panujących obyczajów i zwyczajów,
3. Władzę racjonalną, opartą na legalnych podstawach, istniejących prawachi kwalifikacjach.
Zarządzanie zasobami ludzkimi oznacza,, jak już wcześniej powiedziano, działanie w celu osiągnięcia założonych celów, poprzez odpowiednie wykorzystanie pewnych środków, do których należy niewątpliwie informacja. Polega ono na pobieraniu z otoczenia informacji, ich przetworzeniu, a następnie przekształcaniu w decyzje określające: co, kto, gdzie, kiedy, w jaki sposób ma coś wykonać. Informacje te są czerpane z zewnątrz i wewnątrz organizacji i stanowią element niezbędny zarządzania, bez względu na to, czego ono dotyczy.
Informacja może być wykorzystywana na różne sposoby. Może być ona źródłem wiedzy niezbędnej w celu podejmowania optymalnych decyzji, ale może również stanowić siłę, bardzo potężne i skuteczne narzędzie w wywieraniu wpływu na określone zasoby ludzkie i manipulowaniu nimi w celu osiągnięcia konkretnych celów. W takim przypadku mówimy o dezinformacji.
„Dezinformacja, to fałszywa, kłamliwa, rzekoma informacja[2]. Jej celem jest uzyskanie wpływu na jednostki lub grupy przez tworzenie sugestywnych sloganów[3], rozpowszechnianych przez środki masowego przekazu[4].
Środki masowego przekazu, to środki masowej informacji i propagandy, instytucje i urządzenia techniczne, za pomocą których przekazywane są treści informacyjne bardzo licznym i zróżnicowanym odbiorcom. Do środków masowego przekazu zalicza się: wysokonakładową prasę, radio, telewizję, fonografię, filmy i wideokasety oraz wydawane w dużych nakładach publikacje książkowe.
W latach 40 w USA powstał termin mass media. Określa on masowy charakter produkcji i odbioru przekazu. Jego stereotypowość, schematyzm, łatwą dostępność połączoną ze skłonnością do uproszczeń. Pomimo tych wszystkich zarzutów, ich wpływ na wszystkie dziedziny życia (szczególnie politycznego) jest ogromny, gdyż za ich pośrednictwem można sterować opinią publiczną w celu osiągnięcia pożądanych reakcji. Szczególnie widoczne jest to podczas głośnych wydarzeń politycznych oraz wyborów parlamentarnych.
Doniesienie prasowe, iż odbyło się takie a takie wydarzenie, bez podawania szczegółów jego przebiegu, nie zdobędzie wielu czytelników. Artykuł natomiast, w którym podanych jest kilka szczegółów i zdjęć opatrzonych stosownym komentarzem, czy z pozoru niewinna dygresja, jest o wiele bardziej interesujący i chętniej czytany. Umiejętnie posługując się zawartą w nim informacją można, więc wpływać na odczucia czytelnika. Pozostawia on w jego pamięci ślad, powodując często zwątpienie w lub zmianę dotychczas głoszonych sympatii czy przekonań politycznych.
W okresie PRL środki masowego przekazu, pozostające w dyspozycji państwa i partii, bywały traktowane jako narzędzia służące do polityczno-ideologicznej indoktrynacji.
Indoktrynacja[5], to proces systematycznego i zorganizowanego wpajania członkom społeczeństwa określonej ideologii leżącej w interesie państwa. Prowadzona jest za pomocą szczególnie zmasowanej i nieustępliwej propagandy, stosowanej przez środki masowego przekazu, system oświaty szkolnej i pozaszkolnej. W najszerszym zakresie występowała w państwach totalitarnych: w hitlerowskich Niemczech i w ZSRR. Obecnie tego typu działalność prowadzona jest w państwach komunistycznych (np. na Kubie i w Korei Północnej) oraz rządzonych przez dyktatury wojskowe (np. w Libii i Iraku).
Zarówno indoktrynacja, propaganda jak i logomachia, miały i mają na celu jeden wspólny cel - dezinformację jednostek lub społeczeństw, przeciwko którym były lub są skierowane.
2. Dezinformacja – jak osłabić przeciwnika?
Od dawien dawna jesteśmy świadkami wojen. Prowadzone były one różnymi metodami często niekonwencjonalnymi. Ważne było by prowadziły do wyznaczonego celu. „Jeden z najsłynniejszych teoretyków wojny, żyjący 25 wieków temu Sun Cy swoje dzieło „Sztuka wojenna” streścił w jednym zdaniu: Cała sztuka wojenna zasadza się na oszustwie[6]". Już 2500 lat temu pisał, że "Najwyższą umiejętnością w sztuce wojennej jest podporządkowanie nieprzyjaciela bez walki. (...) Należy zastosować wszystkie możliwe środki, żeby zabić w przeciwniku gotowość do walki i wiarę w zwycięstwo[7]”.
Dezinformacja odgrywa ogromną rolę we wszelkiego rodzaju konfliktach, zwłaszcza w okresie poprzedzającym działania wojenne. Jednym z zadań dezinformacji jest spowodowanie podziałów w szeregach przeciwnika a następnie jego moralny rozkład. W tym celu używa się zawsze tych samych metod - przeciwnika trzeba atakować, kompromitować, ośmieszać, czy wykazywać sprzeczność jego informacji z faktami.
W czasie II Wojny Światowej Polacy zwalczali wroga, jakim byli Niemcy. Jedną z metod walki było szerzenie dezinformacji w armii niemieckiej. AK drukowała fałszywe rozkazy ewakuacji, urlopów dla żołnierzy, informacje o spiskach, jako uczestników podając np. zajadłych nazistów. Jest to postępowanie specyficzne dla czasu wojny.
Najprostsza, ale jest najmniej skuteczna, (ponieważ pochodzi wprost i w sposób jawny od wroga), jest tzw. biała propaganda,. Czarna propaganda ukrywa swoje pochodzenie, przez co czyni wiarygodnymi świadome kłamstwa. Inną metodą jest "wpływanie", które stanowi czystą destrukcję. W działaniach tych nie chodzi o takie pokierowanie wydarzeń, by przyniosły one szkodę temu, przeciw któremu są wymierzone. Zasadę "dezinformacji" najprościej można by ująć w zdaniu: "kłamcie, kłamcie, zawsze coś z tego zostanie[8]".
"Dezinformacja prowadzona jest w sposób systematyczny, fachowy, zawsze za pośrednictwem mass mediów, (...) stawia sobie za cel realizację konsekwentnego programu zmierzającego do zastąpienia w świadomości, a przede wszystkim podświadomości mas (...) poglądów uznanych za niekorzystne dla dezinformatora takimi, które uważa on za korzystne dla siebie[9]". Działalnością taką zajmują się zwyczajni agenci, wywodzący się najczęściej z szeregów przeciwnika.
Wszystkie ww. techniki znajdują zastosowanie również w wewnętrznych walkach o władzę. Mistrzem był tu Hitler. Klasyczna propaganda partyjna mająca na celu pozyskanie nowych członków jest mało skuteczna, ponieważ jest nudna, przesiąknięta doktrynerstwem. Propaganda hitlerowska, bardzo silnie zabarwiona emocjonalnie, osiągnęła swój cel. Brała w swe władanie ulice, gdyż przemawiała do mas. Oddziaływała tak silnie, ponieważ operowała głównie zastraszeniem. Przeciwnicy Hitlera sądzili, że wystarczy im posługiwanie się dowodami logicznymi, dlatego przegrali. Kiedy wreszcie odwołali się do emocji, usiłowali ośmieszyć przeciwnika, co w walce z dezinformacją jest metodą najmniej skuteczną.
3. O sukcesie polskiej dezinformacji[
Zimą 1940 r. gen. Rowecki powołał przy Wydziale Propagandy Związku Walki Zbrojnej referat "N" zajmujący się propagandą w języku niemieckim. Pomysłodawcą był płk Jan Rzepecki, zaś kierownictwo powierzono Tadeuszowi Żenczykowskiemu. Powstało w ten sposób ciało, które miało odegrać niemałą rolę w dezorganizacji działań nieprzyjaciela.
Pracowano z niezwykłą dbałością. Dział studiów zbierał specjalne wiadomości z historii i geografii Niemiec, a szczególnie z zakresu języka niemieckiego, dialektów, gwar środowiskowych, zawodowych, zwrotów urzędowych oraz aktualnych problemów politycznych, gospodarczych, nastrojów w wojsku, wśród ludności cywilnej itp.
Drukowano na tej podstawie tysiące ulotek, broszur, a nawet całych czasopism o różnych orientacjach politycznych-od komunistycznych do monarchistycznych, pisma satyryczne czy nawet religijne. Najbardziej znane, takie jak "Der Soldat" czy "Der Hammer", do dziś w literaturze zachodniej bywaj ą uważane za autentyczne przejawy opozycji antyhitlerowskiej. Jako takie znajdują się też na wystawach i w muzeach, np. w Berlinie. Trudno z resztą się dziwić Niemcom, że nie spieszą się z poprawkami.
W ramach akcji "N" rozsyłano do urzędów niemieckich fałszywe rozporządzenia i rozkazy, rozwieszano plakaty z obwieszczeniami, np. z apelem władz o oddawanie przez Niemców futer dla żołnierzy na froncie wschodnim, co wzbudziło nastroje irytacji. 30 kwietnia 1942 r. rozesłano do zakładów pracy rozporządzenie o dniu wolnym 1 maja. Informowano o rzekomych spiskach w wojsku. Liczne tego typu akcje dezorganizowały działanie administracji bądź stwarzały wrażenie istnienia poważnej opozycji wobec władz III Rzeszy. Dział kolportażu rozprowadzał druki po terenie całych Niemiec, a nawet na wschodni front. Dzięki temu Niemcy praktycznie do marca 1944 r., gdy wpadła drukarnia W-1, a wraz z nią druki "N", nie mieli pewności, co do ich pochodzenia. Do tego czasu Gestapo i Abwehra tropiły "opozycję" na terenie Rzeszy. Materiały "N" były chętnie czytane przez Niemców. Tylko nieliczne były zgłaszane na policję. Szczególną popularnością cieszyły się wśród żołnierzy, którzy płacili za nie na czarnym rynku po 50 marek, traktując je jako źródło prawdziwych informacji.
Odrębną kartę w dziejach polskiej dezinformacji stanowi tzw. akcja bez nazwy. Akcja ta związana była z próbami niesienia pomocy Łużyczanom Naród ten po pierwszej, jak i po drugiej wojnie światowej próbował bezskutecznie wywalczyć niepodległość, autonomię lub przyłączenie do Czech lub Polski.
W 1942 r. jesienią, z inicjatywy Bohdana Gębarskiego ps. "Belim", żołnierza AK, powstał w Warszawie Serbo-Łużycki Komitet Narodowy. Gębarski był entuzjastą idei reslawizacji wschodnich Niemiec. Pracował przy opracowaniu problematyki polskiej granicy zachodniej, a następnie w dziale kolportażu akcji "N". Prócz kilku Polaków, udało mu się zwerbować także oficerów Wehrmachtu oraz niemieckich urzędników pochodzenia łużyckiego mieszkających w Warszawie. Gębarski został sekretarzem generalnym Serbo-Łużyckiego Komitetu Narodowego i redaktorem naczelnym "Spraw Łużyckich". Prezesem Komitetu był mieszkający w Warszawie pół Łużyczanin Roman Borysz.
W pierwszym numerze "Spraw Łużyckich" z 1 listopada 1942 r. zamieszczone zostało memorandum, w którym Komitet zwracał się do Polaków (przyszłych zwycięzców) i prosił o włączenie całych historycznych Łużyc w skład państwa polskiego. Zwrócono się jednocześnie do RP, o uznanie narodów łużyckich za sojuszników Polski, a Serbo-Łużycki Komitet Narodowy za ich uprawomocnione przedstawicielstwo oraz o wyjednanie u aliantów zwolnienia jeńców narodowości łużyckiej i utworzenie z nich oddziału u boku armii polskiej. Ministrowi M. Seydzie udzielono pełnomocnictw do reprezentowania interesów Łużyc na forum międzynarodowym. W dwa miesiące później, prezes Komitetu powierzył sekretarzowi "misję utworzenia „Serbo-Łużyckiego Rządu ". Miał się on składać po połowie z Polaków i Łużyczan. Na wniosek "premiera" powzięte zostały stosowne uchwały dotyczące m. in. języków urzędowych i godła przyszłego państwa Serbo-Łużyckiego. Po miesiącu Komitet listem otwartym poinformował W. Churchilla o swoim istnieniu. Akcja odniosła duży sukces. Rozpowszechniła sprawę w kraju i na arenie międzynarodowej. Na tzw. "Sprawy łużyckie" powoływano się później wielokrotnie, na samych zaś Łużycach, niedawno obchodzono 50 rocznicę powstania w 1942 r..
Zakończenie
Historia wykorzystania informacji w walce sięga daleko w przeszłość. Znana jest nie tylko rola informacji w procesach decyzyjnych, ale też rola informacji jako bardzo skutecznej broni. Manipulacja świadomością, zmiana myślenia u pożądanych grup lub nawet społeczeństw była od zawsze przedmiotem zainteresowań tych, którzy próbowali zawładnąć masami, a i też dowódców próbujących spowodować poddanie się wrogich armii.
Omówione w niniejszej pracy przykłady stosowania dezinformacji w celu wywierania określonego wpływu na jednostki lub grupy ludzkie, miały na celu ukazanie jak potężnym i groźnym jest ona narzędziem. Historia ludzkości zna wiele przykładów jednostek i systemów politycznych stosujących techniki dezinformacyjne w celu wywierania wpływu, można rzec „zarządzania zasobami ludzkimi”, poprzez odpowiednie sterowanie informacją.
Techniki te są stosowane również w czasie pokoju. Posługują się nimi wywiady: wojskowy i gospodarczy. Nadal są one stosowane w państwach komunistycznych – na Kubie i w Korei Północnej oraz rządzonych przez dyktatury wojskowe - Libii i Iraku. Działania te mogą być prowadzone w czasie pokoju, przy czym ich sprawcy pozostają zamaskowani i trudni do ustalenia. Obecnie wykorzystują one m.in. techniki wnikania do systemów komputerowych oraz informacyjnej infrastruktury przeciwnika przy wykorzystaniu klasycznych narzędzi, jakimi są komputery, modemy, sieci łączności i oprogramowanie. Narzędzia te są praktycznie tanie i ogólnodostępne. Możliwości stosowania tych narzędzi są prawie nieograniczone: od zakłócania funkcjonowania większych państw przez małe organizacje lub państwa do poważnego sparaliżowania przez nie wielkich państw. Przy tym strategiczna walka informacyjna może być prowadzona bez deklarowania stanu wojny i przez ludzi nienoszących mundurów, pozostających w swoich domach.
Czy istnieją jakieś sposoby obrony przed atakiem propagandowym? Podstawowe zasady kontrpropagandy to: przeciwnika trzeba atakować, kompromitować, ośmieszać, czy wykazywać sprzeczność jego informacji z faktami. Wiadomo, że "im więcej osób przynależy do spójnych grup, tym mniej są one podatne na propagandę i destabilizację" Jednostka, rodzina czy grupa zawodowa mogą zostać wprowadzone w błąd, ale nie zdezinformowane, wytwarzają bowiem w sposób naturalny przeciwciała zwalczające kłamstwa w imię szacunku dla prawdy, szaleństwo - w imię zdrowego rozsądku
thanatostom