Natasha Oakley - Pamiętna niedziela.pdf

(1096 KB) Pobierz
Accepting the Boss's Proposal
Natasha Oakley
Pamiętna niedziela
Tytuł oryginału:
Accepting the Boss's Proposal
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Popełniła błąd. Wiedziała to w chwili, w której zo-
baczyła kobietę w recepcji, i to, jak jest ubrana. Nazwa
Kingsley&Bressington być może brzmiała jak nazwa kan-
celarii prawniczej z ubiegłego wieku, ale rzeczywistość, jak
widać, była zupełnie inna. Kobieta w recepcji miała na so-
bie szałową, brązową bluzkę, podkreślającą piękny kolor jej
skóry. Spódnica była równie odjazdowa, w kolorze turku-
sowym, który wspaniale uwydatniał barwę jej oczu. Wy-
glądała w tym po prostu olśniewająco: świeżo, młodo i
modnie... jakby należała do zupełnie innego świata. Nagle
Jemi poczuła się nieswojo w ciuchach pożyczonych od ko-
leżanki. Być może odcień bakłażana dobrze pasował do jej
pieczołowicie prostowanych, rudych włosów, ale był zdecy-
dowanie zbyt pospolity. Już wiedziała, jak powinna ubrać
się jutro. Ale mimo że zawartość jej szafy nie sprowadzała
się tylko i wyłącznie do dżinsów i podkoszulków, to jednak
na ekstrawagancki ubiór czuła się za stara co najmniej o...
dwójkę dzieci.
Rozejrzała się dokoła, chłonąc widok abstrakcyjnych
malowideł na wysokich białych ścianach i bukietów po-
układanych w stalowych naczyniach. Co ona właściwie
2
robiła w tak ekskluzywnym miejscu? Gdyby nie świado-
mość, że sprawi zawód Amandzie, odwróciłaby się na pię-
cie i uciekła. Nie o tym marzyła, ale nie mogła zrobić uniku
teraz, kiedy wreszcie udało jej się znaleźć pracę i to na tro-
chę dłużej niż trzy dni. Chodziło przecież o to, by stanąć na
własnych nogach, odbudować poczucie wartości, o nowy
start, a więc o wszystkie wyświechtane prawdy, które przy-
chodziły ludziom do głowy na myśl o rozwodzie. Musiała
być teraz silna, choćby dla chłopców... Każdy był tego
zdania.
Wzięła głęboki oddech i czekała, aż recepcjonistka za-
kończy rozmowę telefoniczną. Zresztą już jej rzuciła prze-
praszające spojrzenie. Z narastającą paniką obserwowała jej
ekstrawaganckie tipsy bębniące o blat. Dasz radę, po-
wtarzała sobie w myślach, prostując się i usiłując emano-
wać pewnością siebie. Czyż nie posiadała odpowiednich
kwalifikacji? W końcu lata pracy w stowarzyszeniu, umie-
jętność prowadzenia sekretariatu, nie wspominając już o
jej tytule akademickim, coś znaczyły.
- Bardzo przepraszam, że musiała pani czekać. W czym
mogę pomóc?
Jemi ocknęła się.
-Nazywam się Jemima Chadwick i mam pracować w
zastępstwie jako sekretarka Milesa Kingsleya. Chciałam się
dowiedzieć... - Zsunęła z ramienia torebkę i zaczęła ją prze-
kopywać w poszukiwaniu notesu, w którym miała zapisane
wszystkie ważne szczegóły. - Gdzie on się podział?
- Saskia Longthorne zajmuje się u nas wszystkimi bieżą
cymi sprawami. Powiadomię ją, że pani przyszła.
3
Za późno.
Nie zdążyła wyciągnąć na czas kartki i wyrecytować
słów podyktowanych przez Amandę.
- Proszę na chwilę usiąść.
Zabrzmiało to jak rozkaz, więc Jami zgniotła kartkę
w dłoni i wydusiła z siebie jedynie:
- Dziękuję.
Przycupnęła na jednym ze skórzanych foteli, tak aby
nie podjechała jej do góry spódniczka. Dzisiejszego ranka
postawiła sobie poważne wyzwanie, musiała odbudować
swoje życie, a ta praca miała być pierwszym krokiem w tym
kierunku. Jednak kiedy się tu znalazła, cała jej wiara w sie-
bie ulotniła się w okamgnieniu, wszystko ją tu onie-
śmielało. Amanda jednak nalegała, żeby spróbowała swo-
ich sił w czymś całkiem nowym, zanim podejmie ostateczną
decyzję. Tak po prostu, żeby się sprawdzić. Wydawało się
to bez porównania łatwiejsze, gdy siedziała w biurze przy-
jaciółki na Oxford Street. Wtedy ten pomysł wydał jej się
świetny, lecz teraz oddałaby wszystko, żeby już znaleźć się
u siebie w domu.
- Pani Chadwick? - rozległ się nagle męski głos.
- Tak. - Wstała, kurczowo ściskając torebkę. - Miałam
tu zaczekać na panią Longthorne...
- Jest w tej chwili zajęta, ale miło mi panią poznać. -
Mężczyzna wyciągnął rękę na powitanie. - Nazywam się
Miles Kingsley, mamy razem pracować.
Jami poczuła się jeszcze bardziej niepewnie. Był wyso-
ki i przystojny, a właściwie, prawdę mówiąc, wyjątkowo
przystojny, no i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Do-
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin