Palmer Diana - Prawdziwe kolory.pdf

(1512 KB) Pobierz
Palmer Diana - Prawdziwe kolory
Diana Palmer
Prawdziwe kolory
PrzełoŜyłaHannaMilewska
DomWydawniczyREBISPoznań1994
1
3460113.002.png
Rozdziaþ 1
Meredith patrzyła przez okno na strugi deszczu zalewające Chicago. Stojący obok męŜczyzna
obserwował ją z zatroskaniem. Wiedziała, Ŝe na jej twarzy maluje się zmęczenie; znów
zeszczuplała. W wieku dwudziestu czterech lat powinna cieszyć się Ŝyciem, ona zaś musiała
dźwigaćcięŜarproblemów,zktórymiwiększośćkobietniepotrafiłabysobieporadzić.MeredithAshe
Tennison była wiceprezesem potęŜnej krajowej filii koncernu Tennison International. Była kimś
niesłychanie waŜnym, ale rozgłosu unikała jak ognia. Miała przenikliwy umysł i wrodzony dar
prowadzeniainteresównawielkąskalę,którątocechęumiejętnierozwinąłwniejzmarłymąŜ.Po
jegośmiercitakdoskonalezastąpiłagowewszystkichobowiązkach,Ŝeradadyrektorówzmieniła
swoją pierwotną decyzję, aby odsunąć ją od spraw firmy. Teraz, po dwu i półrocznej pracy
Meredith,dochodyspółkirosły.NaurzeczywistnienieczekałyśmiałeplanyeksploatacjinowychzłóŜ
minerałów,gazuimetalioznaczeniustrategicznym.
Nic więc dziwnego, Ŝe Meredith chudła w oczach z przemęczenia. Pewna spółka z południowo
wschodniej Montany wydała jej wojnę na śmierć i Ŝycie o prawa do poszukiwań geologicznych.
FirmaHardenPropertiesbyłanietylkorywalemwinteresach.Najejczelestałjedynyczłowiek,
jakiego Meredith miała powody nienawidzić. Cień wlokącej się za nią przeszłości. Widmo
nawiedzającepustkęjejŜyciapowyjeździezMontany.
TylkoDonTennisonznałtęCałąhistorię.OnijegozmarłybratHenrybylisobiebardzobliscy.
MeredithpojawiłasięubokuHenry'egojakonieśmiała,przestraszonanastolatka,aDon,zawsze
stawiający interesy na pierwszym miejscu, z początku był przeciwny ich małŜeństwu. W końcu
ustąpił, lecz po śmierci Henry'ego nadal zachowywał wobec niej chłodny dystans. Był teraz
prezesem Tennison International, a zarazem w pewnym sensie rywalem Meredith. Często
zastanawiałasię,czyDonczujesięuraŜonyjejpozycjąwfirmie.Znałswojesłabepunkty,zaś
błyskotliwośćiumiejętnościMeredithjuŜnienatakichosobachrobiływraŜenie.Obserwowałjąz
uwagą,zwłaszczagdyangaŜowałaswojąniespokojnąduszęwzbytwieleprojektówjednocześnie.
Walka z Harden Properties zaczynała zbierać ponure Ŝniwo. Meredith wciąŜ odczuwała skutki
cięŜkiego zapalenia płuc, którym przypłaciła próbę porwania jej pięcioletniego synka, Blake'a.
GdybynieakcjanieodgadnionegopanaSmitha,jejgoryla,Bógjedenwie,comogłobynastąpić.
MeredithrozmyślałaoczekającejjąpodróŜydoMontany.Czuła,ŜepowinnaodwiedzićBillings,sie
dzibę Harden Properties, a zarazem swe rodzinne miasto. Nagła śmierć osiemdziesięcioletniej
ciotecznejbabkinałoŜyłananiąobowiązekzajęciasiędomemiskromnymdorobkiemciotkiMary.
ByłajejjedynąŜyjącąkrewną,nielicząckilkudalekichkuzynówmieszkającychwrezerwacieIndian
Crow,kilkamilodBillings.
—Załatwiłaśformalnościpogrzeboweprzeztelefon.Niemogłabyśtaksamopostąpićzdomem?—
spytałcichoDon.
Zawahałasięipotrząsnęłagłową.
Nie,niemogę.Muszęwrócićisamasiętymzająć.Muszęsamasięztymzmierzyć—dodała.
Odwróciłasię.—Apozatym,czyŜniejesttookazjazesłanaprzezBoga,abywyciąćwpieńnaszą
konkurencję? Nie wiedzą, Ŝe jestem wdową po Henrym Tennisonie. Byłam najlepiej strzeŜoną
tajemnicą Ŝycia Henry'ego. Unikałam kamer, nosiłam jakieś łachmany i ciemne okulary do
momentu,kiedyprzejęłamfirmę.
Towszystkopoto,bychronićBlake'a—przypomniał.—Jesteśwartamiliony,aostatniapróba
porwaniadzieckanieomalbysięudała.Anonimowośćjestwprostbezcenna.Jeślipozostaniesznie
rozpoznana,tyiBlakebędzieciebezpieczniejsi.
—Tak,aleHenrynieztegopowodutakpostępował.Niechciał,ŜebyCyrusHardendowiedziałsię,
kimjestemigdzieprzebywam,gdybyprzyszłomudogłowymnieszukać.
Zamknęłaoczy,starającsięprzywołaćwpamięciuczuciestrachu,jakijąogarniałpoprzylociez
Montany. W ciąŜy, oskarŜona o sypianie z innym męŜczyzną i o udział w jego złodziejstwach,
została wygnana z domu chrapliwym głosem matki Cyrusa, przy jego milczącym przyzwoleniu.
Meredith nie wiedziała nawet, czy kiedykolwiek oczyszczono ją z tych zarzutów. Cyrus był
przekonany o jej winie. I to było najgorsze. Nosiła pod sercem syna Cyrusa — dziecko, które
2
3460113.003.png
bezgranicznie pokochała. Cyrus wykorzystał ją. Oświadczył się, lecz później dowiedziała się, Ŝe
chciał jedynie, aby poczuła się szczęśliwa w ich dotychczasowym związku. „Czy kocham?" —
wycedziłswoimniskimgłosem.„Seksjestprzyjemny,aczegóŜinnegomampragnąćodnieśmiałej,
porywczejnastolatki?"PowiedziałtowobecnościswejzjadliwejmatkiiwMeredithcośsięzałamało
ze wstydu. Przypomniała sobie, Ŝe rzuciła się do ucieczki, zalana łzami. Musiała stamtąd uciec.
CiotecznababkaMarykupiłajejbiletnaautobus.Wyjechałazmiasta.Pocichu,wpohańbieniu,ze
wspomnieniemzjadliwegouśmieszkuMyrnyHarden...
Mogłabyś wycofać ofertę — zaproponował Don z wahaniem. — Jest wiele innych spółek
posiadającychzłoŜaminerałów.
AleniewpołudniowowschodniejMontanie—odparła,wpatrującsięwniegołagodnymiszarymi
oczami.—AHardenPropertiesdysponujedzierŜawami,którezagradzająnamdrogę.NiemoŜemy
zdobyćdzierŜawdlasiebienatymterenie.
Odwróciłasięzuśmiechem.Owaljejtwarzyidelikatnośćcerypodkreślałaeleganckablondfryzura.
WwyglądzieMeredithbyłocośkrólewskiego.Poruszałasięzwdziękiemitchnęłapewnościąsiebie.
ZawdzięczałatoHenry'emuTennisonowi,któryprzedśmierciąprzekazałjejnietylkosterkontroli
nadswoimimperium,alewynajmowałdlaniejnauczycielidobrychmanier,towarzyskiegoobycia,
finansówiprzedsiębiorczości.Byłapilną,chętnąuczennicąimiałaumysłchłonnyjakgąbka.
— Onbędziewalczył—uparcieoświadczyłszczupły,łysiejącymęŜczyzna.
Uśmiechnęłasię,boDonbardzoprzypominałHenry'egoszczególnymukłademust.Byłodziesięć
latmłodszyodHenry'egoiodziesięćlatstarszyodMeredith.Dobrybiznesmen,tomusiałamu
przyznać.Donbyłjednakznaturykonserwatystą,aMeredithmiałanapastliwąduszę.NierazjuŜ
ścieralisięwdyskusjachnadpolitykąfirmy.InteresykrajowestanowiłydomenęMeredithiDon
bynajmniejniezamierzałjejpouczaćwtymwzględzie.Czytałatowjegospokojnymspojrzeniu.
Niechwalczy,Don—odrzekła.—Będziemiałcośdorobotywczasie,gdyjazajmęsięjego
firmą.
Powinnaś odpocząć — westchnął. — Blake doszedł do siebie, a ty wciąŜ jeszcze nie
wydobrzałaś.
Przedszkolakanaogółnieuchronisięprzedgrypą—zauwaŜyła.—Niespodziewałamsię,Ŝeto
przejdzie w zapalenie płuc. A poza tym ta oferta ma zasadnicze znaczenie dla moich planów
rozwojufirmy.Bezwzględunato,ileczasuienergiimitozabierze.Muszęuznaćtozagłównycel.
Niemogęzdradzićwięcejinformacji,zanimniepostanowię,cozrobićzdomemciotkiMary.
—Ztymniepowinnobyćproblemów.Zostawiłatestament.Anawetgdybygoniezostawiła,to
Henryzapłaciłzadom.
— Nikt w Billings o tym nie wie — oświadczyła. — Odwróciła się od okna, załoŜyła ręce pod
kształtny, jędrny biust i w zamyśleniu przygryzała dolną wargę. — Pisywałam do niej i nawet
odwiedziła mnie tutaj kilka razy. Ale ja nie byłam w Billings, odkąd... — urwała. — Od
osiemnastegorokuŜycia—dokończyła.
Aleonwiedział.
—TojuŜsześćlat.Prawiesiedem—odezwałsięłagodnie.—Czaspotrafiuleczyćrany.
Jejoczypociemniały.
Doprawdy?Sądzisz,Ŝesześćczychoćbynawetsześćdziesiątlatwystarczy,abymzapomniała,
co mi zrobili Hardenowie? — Odwróciła się do niego. — Zemsta nie przystoi inteligentnemu
człowiekowi.Henrywpajałmitęzasadę,lecznicnieporadzęwobectego,coczuję.OskarŜylimnie
o przestępstwa, których nigdy nie popełniłam. Wygnali mnie z Billings zhańbioną, cięŜarną. —
ZamknęłaoczyizadrŜała.—Omalnieutraciłamdziecka.GdybymnietrafiłanaHenry'ego...
Zwariował na punkcie Blake'a i ciebie. — Don wyszczerzył zęby w uśmiechu. — Nigdy nie
widziałemtakszczęśliwegomęŜczyzny.Niewiarygodne,Ŝedoprowadziłdotegozwykłyprzypadek.
Trzy lata Ŝycia to dla człowieka niezbyt długi okres, aby zyskać i stracić to, co dla niego
najwaŜniejsze.
3
3460113.004.png
Byłdlamniedobry—powiedziała,uśmiechającsiędogorzkich,azarazemsłodkichwspomnień.
— Wszyscy myśleli, Ŝe poślubiłam go, bo był bogaty. Był o wiele starszy ode mnie, prawie o
dwadzieścialat.Niktjednakniewie,Ŝeniewspominałmisłowemocałymswoimbogactwie,zanim
niepoprosiłmnieorękę.—Potrząsnęłagłową.—Kiedydotarłodomnie,jakijestbogaty,chciałam
uciec.Towszystko—wskazałaruchemrękinawytwornewnętrze,pełnebezcennychantyków—
minieprzeraŜało.
IdlategoniewyjawiłciprawdyaŜdomomentu,gdybyłojuŜzapóźnonaucieczkę—zadumał
sięDon.—CałeŜyciespędziłnazbijaniumajątkuinapracydlakorporacji.Zanimsięzjawiłaś,
nawetniewiedział,Ŝepragniemiećrodzinę.
—Noidostałjąjaknatacy—westchnęła.—Takchciałamdaćmudziecko...—Odwróciłasię.
Rozpamiętywanieprzeszłościnieprowadziłodoniczegodobrego.—MuszęjechaćdoBillings.Chcę,
ŜebyśzaglądałdoBlake'aipanaSmithacodziennie,alboprzynajmniejcodrugidzień.Taksięo
nichobuniepokojępotejpróbieporwania.
—Nie chcesz wziąć ze sobą pana Smitha? — spytał z nadzieją w głosie. — PrzecieŜ tam są
Indianie.Niedźwiedziegrizzly.Lwygórskie.PostrzelenikierowcyzplemieniaWinnebago..
Roześmiałasię.
— PanSmithjestwarttylezłota,ilewaŜyibędzieświetniepilnowałBlake'a.Niemusiszsięznim
zbytczęstokontaktować,skoroniemasznatoochoty.
Niewyglądałnaprzekonanego.
Blakegokocha—przypomniała.
Blake jest mały i nie zdaje sobie sprawy, Ŝe ma doczynienia zniebezpiecznym męŜczyzną,
Meredith.Wiem,ŜeSmithjestnawagęzłota,aleczytyrozumiesz,Ŝeposzukujegopolicja?...
TylkopolicjategopaństwazpołudniaAfryki—stwierdziła.—Itobyłodawnotemu.PanSmith
maczterdzieścipięćlatiprzeszedłdonaszejfirmyzCIA.
Jesteśpewna,ŜeniezKGB?—Uniósłręce.—Wporządku.Postaramsięmiećnawszystkooko.
AlenatwoimmiejscuniezbliŜałbymsiędotegojegozwierzaka.
Tinymieszkawakwarium—zaoponowała.—Jestoswojonaibardzoprzyjazna.
Towielkaiguana—Skrzywiłsię.
IguanysąroślinoŜerne,apozatymonawcalenienaleŜydonajwiększychokazów.Przynajmniej
narazie.ItęsknizaDano.
Tensamiecmiałpięćstópdługości!ASmithgogłaskał!Sądzę,ŜeDanozjadłmojegopsaw
dniu,kiedyodwiedziliściemniezBlakiem,aonprzyprowadziłtoohydztwo.
Twójpiespoprostuuciekł.Iguanyniejadająpsów.
Iotorośnienastępca—jęknął.—MógłbychociaŜgdzieśschowaćtozwierzę,kiedyprzyjdę.
Poproszęgooto.ChodziprzecieŜokilkatygodni.Muszęobejrzećdobytekpozostawionyprzez
ciocię Mary i znaleźć sposób na zdobycie dzierŜaw od Hardenów. Najpierw przeprowadzę
rekonesans—wyjaśniła.—Chcęzobaczyć,jaksięterazpowodziHardenom.—Pociemniałana
twarzy.—Chcęzobaczyć,jakjemusiępowodzi.
OnzapewneorientujesięjuŜ,kimjesteś,więcbądźostroŜna.
Onnicniewie—odparła.—Upewniłamsię.Henryodsamegopoczątkubardzomniechroniłi
nigdynieopowiadałomnienikomu.AponiewaŜzawszenazywałmnie„Kip",istniejebardzomałe
prawdopodobieństwo,ŜeCyrusHardendomyślasięjakiegokolwiekzwiązkumiędzymnąaTennison
International.IstniejędlaniegowyłączniejakoMeredithAshe.JeślizostawiętumojegoRollsai
diamenty,niedowiesię,kimjestem.Cowięcej—dodałazimnymtonem—jegomatkateŜsięnie
dowie.
4
3460113.005.png
NigdyniemyślałemoCyrusieHardeniejakomaminsynku—zastanowiłsięDon.
BoteŜniezaliczasięondomaminsynków.Alejegomamatoświetnygracz.Onawykonuje
zawszepierwszyruch.Miałamosiemnaścielatibyłambezszanswstarciuzjejprzebiegłością.
Pozbyłasięmnieśmieszniełatwo.Terazkolejnamójruch.ChcęHardenPropertiesidostanęto,
czegochcę.
Otworzył usta, by ją ostrzec, ale w mgnieniu oka zrezygnował z udzielania przestróg. Meredith
znała Cyrusa Hardena jako męŜczyznę, a nawet jako kochanka, nie wiedziała jednak, jaki
biznesmenkryjesięwjegomuskularnejsylwetce.JeślizaczniewprowadzaćwŜycieplanprzejęcia
dzierŜaw,będziezdanatylkonasiebie.WielujuŜprzymierzałosiędowalkizHardenemiponiosło
tego koszty. Nawet na tle bezwzględnych ludzi interesu wydawał się niebezpiecznym
przeciwnikiem.ParęrazydoszłodokonfliktumiędzynimaHenrym.Hardenprzypuszczalnienie
wiedział,dlaczegoTennisontakgonienawidzi,dlaczegozrozmysłempróbujęmieszaćmuszyki.
Wszyscy przeŜyli szok, kiedy Henry został zaproszony do zajęcia miejsca w radzie dyrektorów
HardenProperties.Hardenuczyniłtenkrok,abymiećokonainteresyTennisona,zdrugiejstrony
jednakHenryteŜmógłczerpaćztegokorzyści,przyjąłwięcpropozycję.Oczywiście,nazebrania
chodziłDon,zaśoMeredithnigdyniewspomniano.
Niewierzysz,Ŝemogętegodokonać,prawda?—spytała,mruŜącoczy.
Niewierzę—odrzekłszczerze.—Tojestfirmarodzinna.Onmaczterdzieściprocentudziałów,a
jego matka pięć. To znaczy, Ŝe musisz zdobyć dziesięć procent naleŜące do jego stryjecznego
dziadka,dotegopiętnaścieprocentnaleŜącedodyrektoróworazpozostałączęśćbędącąwgestii
drobnychudziałowców.Niesądzę,ŜektokolwiekznichodwaŜysięwystąpićprzeciwkoCyrusowi,
niezaleŜnieodspodziewanychzysków.
Zanim odbędzie się najbliŜsze zebranie zarządu, zamierzam zdobyć pełnomocnictwa —
oświadczyłatwardo.—ApanHardenbędziemocnozdziwiony,kiedyzjawięsięwsaliposiedzeń
razemztobą.
UwaŜajtylko,Ŝebyśsamasięniezdziwiła—ostrzegł.—NielekcewaŜgo.Henrynigdytegonie
robił.
Och,bynajmniejniezamierzam.—Przeciągnęłasięleniwie.—Coimamywterminarzunadziś?
Muszę zrobić trochę zakupów. — Wskazała swój kosztowny strój. — Miała Meredith Ashe nie
mogłaby sobie na coś takiego pozwolić. Nie chcę, Ŝeby ktokolwiek zorientował się, jak mi się
powodzi.
Ktorazoszustwazacznietkaćsieć,tenbędziesnućjąpodniswoichkres—zacytowałDon
cierpko.
AgdziediabełniemoŜe,tambabępośle!—odcięłasięenergicznie.—Niemartwsię,Don.
Wiem,corobię.
Wzruszyłramionami.
— Mamnadzieję.
PrzygnębionytongłosuDonaprześladowałMeredithprzezcałydzień.Kiedywieczorempakowała
noweubraniadopodniszczonejwalizki,poŜyczonejodpanaSmitha,Blakewyciągnąłsięnajejiście
królewskimłoŜuwdomuwLincolnParkizmarszczyłbrwi.
—Dlaczegomusiszwyjechać?—jęczałzbardzosmutnąminą.—WciąŜwyjeŜdŜasz.Nigdyciętu
niemą.
Ogarnęło ją bolesne poczucie winy. Jej syn miął rację. Nie,mogła jednak teraz dawać upustu
uczuciom.ABlakepotrafiłbyćnieustępliwy,zupełniejakonasama.
—NocóŜ,interesy,kochanie—odparłazuśmiechem.Patrzyłanadzieckozmiłością.Blakeniebył
podobny do niej. Cały ojciec. Ciemne włosy, głęboko osadzone brązowe oczy, oliwkowa cera.
Pomyślała,ŜebędziewysokijakCyrus.Cyrus.MeredithwestchnęłacięŜkoiodwróciłasię.Takgo
kochała.Zcałejduszy.Zabrałjejniewinnośćiserce,awzamiandałsmutekiwstyd.Jegomatka
odegrałaswojąrolę,niszczącpięknyromans.Bogiemaprawdą,onzawszeczułsięwinnywobec
5
3460113.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin