00:01:41:Glyn, masz ciastko. 00:02:05:to jest dobre. |zachowam je na wieczór. 00:02:08:czeć, Funny face. Hey. 00:02:11:spróbuj dobre ciastko. |Mrs. Prentiss je zrobiła. 00:02:13:ja robie lepsze. 00:02:16:niewiem jak lepsze, |ale powiedziałbym że sš twardsze. 00:02:19:mamy jeszcze trzy godziny do zachodu. dlaczego się zatrzymalimy? 00:02:23:tu mamy wodę. |możemy się zatrzymać na noc. 00:02:26:Marjie obiecała wyprać mi koszule. wcale nie! 00:02:30:nie obiecałam. |powiedziałam może. 00:02:33:przynie jš z wozu. ja wypiorę, ale tego nie lubię. 00:02:36:wporzšdku .|dlaczego nie? 00:02:39:twoja matka prała nawet po dziesięć koszul naraz . dwanacie ! i spodnie też. 00:02:43:on nie ma dziesięciu. |prawda ? 00:02:45:nie mam tylko dwie ,|jednš na sobie i jedna w zapasie. 00:02:48:rozbijcie obóz w pobliżu tego strumienia. 00:02:51:odjadę teraz na parę godzin. 00:02:54:to powinna być łatwa przejażdżka |wzdłuż tych wzgórz. 00:03:42:ukradłe konia. chcesz co powiedzieć ? odetnijcie go! 00:03:47:rzuccie broń. 00:03:50:wporzšdku, odwišżcie go. 00:03:58:dalej!|ruszać sie! 00:04:51:co do tego konia, naprawdę go nie ukradłem, jeli to robi jakš różnice. 00:04:55:nie robi. 00:04:57:tak mylałem.| dlaczego ich powstrzymałe? 00:05:01:cóż nie lubię wieszania. 00:05:04:zabawne.|ja też nie. 00:05:07:jedziesz na południe? |nie zmierzam na północ. 00:05:10:wiozę farmerów do| Columbia River country. 00:05:13:farmerów . to miło. |ta, osadników, 00:05:16:czy to jest twoja praca, |konwojowanie? 00:05:19:nie, nie zupełnie. 00:05:21:robie dużo rzeczy |różnych rzeczy. 00:05:24:wpadłem na tych farmerów w Missouri . i pomylałem że| mógłbym spróbować swoich sił na farmie... 00:05:28:jeli bym sobie znalazł jakie zwierzęta. 00:05:32:oni robiš dobra ciastka,. smakowały by ci. 00:05:35:nie usłyszałem twojego imienia, |przedstawiałe sie? 00:05:39:McLyntock.|Glyn McLyntock. 00:05:42:Glyn McLyntock? 00:05:44:z Missouri country? 00:05:47:zgadza się. |i zamierzasz zostać farmerem? 00:05:49:lub ranczerem', jeli zdobędę jakie bydło. 00:05:54:jedzmy spróbować tych ciastek. 00:06:17:myslałem że opucilimy ziemie Chejenów. do kogo to należy? 00:06:21:Shoshone. poważna sprawa |kiedy oni byli. 00:06:24:niedawno,.zastrzelili paru traperów w zeszłym tygodniu. 00:06:28:twoij ludzie majš jakie strzelby? . 00:06:30:umieja strzelać? nie. 00:06:33:to jak przeszlicie przez Black Hills |country and the Big Horn? mielimy szczęcie. 00:06:36:Glyn, spóniłe się! 00:06:39:lepiej zjedzcie kolacje |zanim Marjie wszystko zje. 00:06:45:mamy fasole, herbatę |i ciastka. 00:06:48:delikatne tym razem. to te ciastka o których ci mówiłem. 00:06:51:widze znalazłe sobie przyjaciela. 00:06:54:znalazłem go jak mieli go wieszać. |o tak. 00:06:58:przegapiłem jak się nazywasz, |przedstawiałe sie? 00:07:01:Cole.|Emerson Cole. 00:07:03:jeste Jeremy Baile.|Glyn mówił mi o tobie. 00:07:08:ty jeste|Emerson Cole z Kansas way? 00:07:12:tak. 00:07:18:tak polubisz te ciasteczka. 00:07:22:Oh, Laura? Laura,|to jest Emerson Cole . 00:07:25:jest głodny. daj mu cos do jedzenia, dobra? 00:07:31:myslałem o wczoraj. 00:07:34:możemy zaoszczędzić sporo mil |jeli pojedziemy prosto na północ. 00:07:38:wiec tu jest miejsce gdzie zmierzamy|, jest 150 mil na wschód od Portland. 00:07:43:zgadza się. to jest za tymi wysokimi górami, tak? 00:07:46:zgadza się, za nimi. więc, |mówisz że powinnimy jechać tędy. 00:07:51: mylę że powinnimy tam. 00:07:54:mozesz jechać tam ,|ale te góry... 00:07:57:ten wysoki facet z białymi włosami, on... 00:08:00:on mówił że sš wysokie na 2 mile. 00:08:04:przeszedł wiele gór |wysokich na mile... 00:08:07:więc będziemy się wspinać i wspinać...|ale to tylko mila? to nie dobrze? 00:08:10:to nie zbyt dobrze jak pojedziemy przed siebie. 00:08:13:mylałe o jedzeniu. 00:08:16:zanim dotrzecie tam gdzie chcecie i przystosujecie ziemie pobudujecie swoje domy , prawdopodobnie zastanie was zima. 00:08:20:jeli nie macie zamówionych zapasów z Portland, to co będziecie jedli? 00:08:24:to był po prostu pomysł. wielu z nas miało taki zamysł. 00:08:28:większos co miało takie pomysły zostało tam pod niegiem . 00:08:40:Glyn, gdzie byłe ? na wzgórzach. 00:08:43:tu jeste. 00:08:51:czy jadłe to samo przez całš drogę z Missouri? . 00:08:54:cišgle w tej samej koszuli. mówiłam że mogę jš wyprać, ale nie mogę tego zrobić jak cišgle jš nosisz. 00:08:58:nie ale masz tš. 00:09:02:nocne ptaki. nie słyszałam ich przedtem. 00:09:06:tak te sš trochę inne .|żyjš na wzgórzach. 00:09:10:drozd rdzawoboczny wilgowy. ta,|drozdy rdzawoboczne wilgowe z kanady. 00:09:14:tak, z Kanady. |z, uh... 00:09:18:sš z gatunku płaczliwych. 00:09:21:mam nadzieje że ich gniazda będš w pobliżu naszej farmy. 00:09:24:nie lubisz ich? 00:09:28:nie, nie,| nie jako sšsiadów. 00:09:32:Laura, pani Prentiss ma dużo goršcej wody. więc co z ta koszulš? 00:09:36:jeste nieprzyjemny. i współczuje twojej przyszłej żonie którš będziesz miał. 00:09:39:dłaczego |bo lubię czyste koszule? 00:09:42:wstawaj.|musze robić swoja robotę. 00:09:45:to zawsze powinno być ustawione do gwiazdy północnej. 00:09:48:gdzie to jest? |tu jeste. 00:09:51:kiedy nadejdzie ranek, |będziemy wiedzieć w którš stronę mamy jechać. 00:09:54:czy ty też tak robisz jak gdzie jedziesz? zawsze. 00:09:56:ale nigdy nie wybieram tej samej gwiazdy. 00:09:59:jutro to może być ta jedna z tych grubych wielkich. 00:10:02:następnego, mogę wybrać| jednš z tych szczupłych. 00:10:08:powiem jej. |to moja siostra. 00:10:12:miła dziewczyna, ta.|, naprawdę miła. 00:10:16:twoja dziewczyna? 00:10:18:nie. 00:10:29: drozd rdzawoboczny wilgowy. 00:10:31:z kanady ? 00:10:35:jak mylisz ilu? |szeciu może dziesięciu. 00:10:38:jeli będš chcieli walki, |przedtem muszš się przeprawić. 00:10:42:lubisz zadzierać z innymi? tak, czasami. 00:10:45:to był Martinson |tam na wężowym wzgórzu. 00:10:50:indianie!|Indianie! 00:10:52:chwytać za broń! |zgacie latarnie! 00:11:00:kryć się! 00:11:07:wporzšdku, Glyn, |zajmę się jš. 00:11:15:dalej pod wozy! pod wozy! 00:11:18:przestańcie strzelać na olep! wstrzymać ogień! 00:11:21:nie strzelać póki nic nie zobaczycie. oni widocznie tego chcš. 00:11:29:ukryli się powyżej strumienia. na to wyglšda. 00:11:33:miej na nich oko, ok? |nie pozwól żeby znowu nas zaskoczyli. 00:11:37:zamieżasz tam do nich ić? 00:11:39:to lepsze niż oni by mieli przyjć do nas. 00:11:44:niepotrzebuje tam ciebie. 00:11:49:wiem o tym. 00:12:21:kiedy przejdę .spróbuj jednego wywołać. 00:14:31:pięciu.|jednego juz mniej. 00:14:56:zostań tu. |wywołam cie. 00:16:37:i cała pištka. 00:16:51:masz robić dokładnie co powiem, |Jeremy. będziesz jechał wolno. 00:16:55:w południe dwie godziny odpoczynku. 00:16:58:co z Szoszonami? |wrócš. 00:17:01:wštpie w to. Indianie czy nie, chce spokojnš drogę. 00:17:04:bez wyboii, |rozumiesz? 00:17:06:jak się ma Laura? tak sobie. 00:17:09: mam nadzieje że wytrzyma podróż . 00:17:16:dobry!|dzień dobry. 00:17:19:co do tego co mówiłem na temat koszuli, |przepraszam. 00:17:21:dlaczego? ona potrzebowała być wyprana. |znalazła jš? ta. 00:17:25:dziękuje!|to naprawdę miło z twojej strony. 00:17:27:a co z twoim oburzeniem i tym podobnym, mylałem że... 00:17:30: była w wiadrze i użyłem jej do zgaszenia ognia. 00:17:33:obawiam sie że jest trochę spalona. 00:17:36:tak troszeczkę. mogłe zgasić ogniem również piaskiem wiesz. 00:17:41:za pięć szeć dni będziemy w Portland Lauro. 00:17:44:wybralimy prosty i wygodny szlak mylę że to wytrzymasz? 00:17:47:wytrzymam. 00:17:50:jedziesz z nami? 00:17:52:nie wybrałem innš gwiazdę ostatniej nocy. 00:17:55:wielka grubš i żółtš gdzie nad Kaliforniš. 00:17:58:jest pełna złota,| i zamierzam jš odnaleć . 00:18:02:no cóż będzie mi cie brakować. 00:18:04:dzięki. 00:18:10:to jest prezent dla ciebie, funny face. 00:18:18:nie jedziesz z nami dalej. nie za bardzo jestem farmerem. 00:18:22:ani ranczerem. 00:18:24:więc do zobaczeni |ta. 00:18:38:wozy ruszamy!| Giddap naprzód! 00:18:41:będziemy jechać wolna , Laura, będzie miło i łatwo. Giddap dalej! 00:18:49:dalej,|ruszać sie! 00:18:51:Giddap dalej! 00:18:59:Giddap dalej! |ruszać się! 00:19:01:|Giddap dalej! 00:19:06:kalifornia jest w tamtš strone! |wiem! 00:19:12:możesz jechać na zachód wzdłuż Columbia River, zmierzać w dół wybrzeżem. 00:19:16:tak zamierzam. 00:19:18:a co do ranczerów, jeste pewny że tego chcesz? 00:19:22:tak bardzo pewny. 00:19:25:McLyntock szlakiem ranczera. 00:19:27:nie łapie tego. od czego uciekasz? 00:19:31:Giddap dalej! od człowieka o imieniu Glyn McLyntock. 00:19:35:a co się stanie kiedy on cie dopadnie? 00:19:38:nie sšdzę żeby zamierzał. umarł na granicy Missouri. 00:19:43:jeste w błędzie. dopadnie cię którego dnia. 00:19:55:czy ten starszy człowiek wie o tobie? nie. 00:19:58:chcesz żebym powiedział ci co się stanie kiedy się dowie? 00:20:01:może raczej z tym poczekaj |i zatrzymaj to dla siebie. 00:20:29:dmuchaj w gwizdek, Adam. |mamy wozy... 00:20:33:mamy wozy |zmierzajš do miasta. 00:20:36:nacišgaj i niech wrzeszczy. 00:20:44:tak, kapitanie Mello, |nacišgnšłem . 00:20:47:dałem jej powietrza |i przymykam. 00:20:50:przymykam! 00:20:53:co się stało? |popsuło się. 00:20:55:nigdy nie powinnimy zostawać na Missisipi. 00:21:06:witamy w Portland. |cieszę sie że pana widzę . 00:21:09:i ciebie młoda damo również. skšd przywozicie pozdrowienia? 00:21:12:z Missouri. słyszałe może co jakiej dobrej ziemi dla farmerów w górze rzeki. 00:21:15:tam jest najlepsza ziemia na wiecie. i jest twoja tylko brać . 00:21:18:jak daleko stšd? dwa trzy tygodnie, |ale mogę skrócić ten czas o połowę dla ciebie. 00:21:22:moge zabrać was w górę rzeki tak daleko jak tylko zd...
Spirit72