457. Hardy Kate - Miłosna terapia.pdf

(629 KB) Pobierz
The Children's Doctor's Special Proposal
269686122.161.png
KATE HARDY
MI Ł OSNA TERAPIA
Tytuł oryginału: The Children's Doctor's Special Proposal
269686122.172.png 269686122.183.png 269686122.194.png 269686122.001.png 269686122.012.png 269686122.023.png 269686122.034.png 269686122.045.png 269686122.056.png 269686122.067.png 269686122.078.png 269686122.089.png 269686122.100.png 269686122.111.png 269686122.122.png 269686122.123.png 269686122.124.png 269686122.125.png 269686122.126.png 269686122.127.png 269686122.128.png 269686122.129.png 269686122.130.png 269686122.131.png 269686122.132.png 269686122.133.png 269686122.134.png 269686122.135.png 269686122.136.png 269686122.137.png 269686122.138.png 269686122.139.png 269686122.140.png 269686122.141.png 269686122.142.png 269686122.143.png 269686122.144.png 269686122.145.png 269686122.146.png 269686122.147.png 269686122.148.png 269686122.149.png 269686122.150.png 269686122.151.png 269686122.152.png 269686122.153.png 269686122.154.png 269686122.155.png 269686122.156.png 269686122.157.png 269686122.158.png 269686122.159.png 269686122.160.png 269686122.162.png 269686122.163.png 269686122.164.png 269686122.165.png 269686122.166.png 269686122.167.png 269686122.168.png 269686122.169.png 269686122.170.png 269686122.171.png 269686122.173.png 269686122.174.png 269686122.175.png 269686122.176.png 269686122.177.png 269686122.178.png 269686122.179.png 269686122.180.png 269686122.181.png 269686122.182.png 269686122.184.png 269686122.185.png 269686122.186.png 269686122.187.png 269686122.188.png 269686122.189.png 269686122.190.png 269686122.191.png 269686122.192.png 269686122.193.png 269686122.195.png 269686122.196.png 269686122.197.png 269686122.198.png 269686122.199.png 269686122.200.png 269686122.201.png 269686122.202.png 269686122.203.png 269686122.204.png 269686122.002.png 269686122.003.png 269686122.004.png 269686122.005.png 269686122.006.png 269686122.007.png 269686122.008.png 269686122.009.png 269686122.010.png 269686122.011.png 269686122.013.png 269686122.014.png 269686122.015.png 269686122.016.png 269686122.017.png 269686122.018.png 269686122.019.png 269686122.020.png 269686122.021.png 269686122.022.png 269686122.024.png 269686122.025.png 269686122.026.png 269686122.027.png 269686122.028.png 269686122.029.png 269686122.030.png 269686122.031.png 269686122.032.png 269686122.033.png 269686122.035.png 269686122.036.png 269686122.037.png 269686122.038.png 269686122.039.png 269686122.040.png 269686122.041.png 269686122.042.png 269686122.043.png 269686122.044.png 269686122.046.png 269686122.047.png 269686122.048.png 269686122.049.png 269686122.050.png 269686122.051.png 269686122.052.png 269686122.053.png 269686122.054.png 269686122.055.png 269686122.057.png 269686122.058.png 269686122.059.png 269686122.060.png 269686122.061.png 269686122.062.png 269686122.063.png 269686122.064.png 269686122.065.png 269686122.066.png 269686122.068.png 269686122.069.png 269686122.070.png 269686122.071.png 269686122.072.png 269686122.073.png 269686122.074.png 269686122.075.png 269686122.076.png 269686122.077.png 269686122.079.png 269686122.080.png 269686122.081.png 269686122.082.png 269686122.083.png 269686122.084.png 269686122.085.png 269686122.086.png 269686122.087.png 269686122.088.png 269686122.090.png 269686122.091.png 269686122.092.png 269686122.093.png 269686122.094.png 269686122.095.png 269686122.096.png 269686122.097.png 269686122.098.png 269686122.099.png 269686122.101.png 269686122.102.png 269686122.103.png 269686122.104.png 269686122.105.png 269686122.106.png 269686122.107.png 269686122.108.png 269686122.109.png 269686122.110.png 269686122.112.png 269686122.113.png 269686122.114.png 269686122.115.png 269686122.116.png 269686122.117.png 269686122.118.png 269686122.119.png 269686122.120.png 269686122.121.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Witamy w domu. - Lynne powitała Katrinę szerokim uśmiechem. - Jak
było we Włoszech?
- Cudownie. Włochy pod koniec września są po prostu doskonałe. To
moje nowe najulubieńsze miejsce na świecie. Pompeje były olśniewające. I
Błękitna Grota! I... - Roześmiała się. - Ale przecież ty nie o to pytasz,
prawda? Tak, przywiozłam wam włoskie ciastka. Naprawdę pyszne. -
Pomachała trzymaną w ręce torebką.
- Całe szczęście. - Lynne poklepała ją po ramieniu. - Właśnie to
chcieliśmy usłyszeć. Ale cieszę się, że wakacje się udały.
- Jak radzi sobie Sadie? - zapytała Katrina, rozkładając ciastka na talerzu
w kuchni i przyklejając do nich karteczkę zachęcającą do częstowania się.
- Dobrze. Ale tęskni za twoimi opowieściami i cały czas pyta, kiedy
wraca doktor Rina.
- Moje słoneczko. - Sadie, dwulatka z dysplazją stawu biodrowego, była
ulubienicą Katriny. Po operacji musiała leżeć z nóżką na wyciągu, a mimo
tego nigdy nie marudziła i zawsze witała personel medyczny z uśmiechem.
- Zaraz do niej pójdę, zdążę przed obchodem. - Katrina włączyła czajnik i
uderzyła ręką w czoło. - Prawie zapomniałam. Nasz nowy konsultant. -
Wiedziała, że zaczął pracę dzień po jej wyjeździe na urlop, dlatego jeszcze
go nie poznała. - Jaki on jest?
Lynne pokiwała głową z jawną aprobatą.
- Po prostu boski. A jego głos... W chwili, w której go usłyszysz,
zapragniesz, aby już do końca życia szeptał ci do ucha czułe głupstwa.
- Tyle że jest zajęty, bo tak jak ty, zakochał się jeszcze jako nastolatek?
- Właściwie nikt tego nie wie, ale moim zdaniem nie. Świetnie radzi
sobie z dziećmi, jest uprzejmy dla rodziców i personelu, ale co go kręci? -
Lynne potrząsnęła z żalem głową. - Nikt nie ma pojęcia. Dotychczas
odmówił każdemu, kto chciał go zaprosić na integracyjne piwo.
- Ale nie jest jednym z tych, co to spędzają tu minimum swojego cennego
czasu, a resztę poświęcają prywatnej praktyce?
Lynne potrząsnęła głową.
- Właśnie nie. Co więcej, ciągle zostaje po godzinach. A jeśli nawet
wychodzi wcześniej, potem dzwoni albo wpada na chwilę, aby na przykład
sprawdzić wyniki badań.
2
Czyli pracoholik, pomyślała Katrina. W porządku, dopóki nie oczekuje,
że inni pójdą w jego ślady, bo to może nie spodobać się lekarzom, którzy
mają rodziny.
- A jaki jest we współpracy? - zapytała na głos.
- Szybki, działa intuicyjnie, a co do reszty... Cóż, zaraz sama się
przekonasz. Właśnie wszedł. - Lynne spojrzała w kierunku drzwi. - Dzień
dobry, panie doktorze.
- Rhys - poprawił ją z uśmiechem. Co to był za uśmiech...
Lynne ma rację, pomyślała Katrina. Rhys Morgan jest absolutnie boski.
Wysoki, ciemnowłosy, z niebieskimi oczami. A z takim nazwiskiem musi
mówić z melodyjnym walijskim akcentem. Niewiarygodnie seksownym.
I te zmysłowe usta...
Odepchnęła od siebie te myśli. Rhys Morgan jest jej nowym kolegą, a
ona nie umawia się ze współpracownikami. Nie po historii z Pete'em. Nie
popełni drugi raz tego samego błędu.
- Dzień dobry, Lynne - powiedział.
- Rhys, to jest Katrina Gregory, nasz starszy stażysta. - Pielęgniarka
przedstawiła ich sobie szybko. - Kat, to Rhys Morgan, nasz nowy
konsultant.
- Cześć, Rhys. Miło cię poznać - powiedziała Katrina i wyciągnęła rękę.
Gdy ją uścisnął, Katrina ze zdumieniem odkryła, że przeszył ją dreszcz.
Jego także, jeśli sądzić po tym, jak rozszerzyły się jego oczy. Ale szybko
odzyskał nad sobą kontrolę i uśmiechnął się do niej uprzejmie, jednocześnie
puszczając jej dłoń.
- Cześć, Katrina.
- Właśnie nastawiłyśmy wodę, a obchód zaczyna się dopiero za dziesięć
minut. Napijesz się kawy?
- Z chęcią. Poproszę czarną, bez cukru.
Wsypała kawę rozpuszczalną do trzech kubków, dodając cukru dla Lynne
i mleka dla siebie, a następnie napełniła je wrzątkiem i jeden podała
Rhysowi.
- Częstuj się ciastkami, dopóki masz okazję. Gdy tylko wiadomość się
rozniesie, wszystkie znikną. - Spojrzała na zegarek. - Przepraszam was na
chwilę, pójdę zajrzeć do Sadie. Powiem jej, że wróciłam.
- Sadie? To ta mała dziewczynka z dysplazją? - zapytał.
Katrina przytaknęła.
- Lynne twierdzi, że bardzo tęskni za moimi historyjkami.
3
Skrzywił się z dezaprobatą.
- Jako lekarz powinnaś umieć zachować dystans. Nie angażuj się w
emocjonalne związki z pacjentami.
- Nie sądzę, aby opowiadanie bajek małej dziewczynce przykutej do
łóżka można było nazwać związkiem emocjonalnym. - A zresztą, za kogo
on się uważa, by ją upominać? Może i jest konsultantem, w zasadzie jej
przełożonym, ale to nie znaczy, że może jej dyktować, jak ma wypełniać
swoje obowiązki. Wiedziała z doświadczenia, że poświęcanie odrobiny
uwagi małym pacjentom często działa cuda: pozwala im się zadomowić, a
wierzyła, że wszystko, co czyni szpital mniej przerażającym, pomaga w
leczeniu. - Lubię swoją pracę i nie zamierzam przepraszać za to, że chcę
poświęcić pięć minut swojego prywatnego czasu na to, żeby nieco
rozweselić dziecko. A teraz przepraszam - powiedziała chłodno. - Wrócę na
obchód.
Gdy Katrina weszła do sali, zachwycony uśmiech Sadie natychmiast
rozproszył wszystkie mieszane uczucia, z którymi powitała w szpitalu
Rhysa Morgana.
- Doktor Rina!
- Tęskniłaś za mną, króliczku? - Katrina usiadła na krześle przy łóżku i
zmierzwiła dziewczynce włosy.
- Bajka? - rzekła Sadie.
- Później. Jak zjesz lunch, a ja będę miała przerwę - obiecała Katrina. -
Cześć, Jo - powiedziała, odwracając się do mamy Sadie. - Za pięć minut
jest obchód, ale najpierw chciałam was zobaczyć. Jak się macie?
- Doktor Morgan mówi, że Sadie dobrze sobie radzi.
Mam nadzieję, że pod koniec tygodnia nas wypiszą. Oczywiście, bardzo
nam się tu podoba, ale...
- Nie ma to jak dom - dokończyła Katrina ze zrozumieniem.
- Jak twoje wakacje? - zapytała Jo.
- Wspaniałe. Wpadnę do was później. A dzisiejsza historia, panno Sadie -
dodała, uśmiechając się do dziewczynki - będzie o księżniczce. Na
wakacjach widziałam magiczną jaskinię, taką, w której księżniczka poznała
kiedyś księcia z podmorskiej krainy.
- Syrenki - powiedziała radośnie Sadie.
- Coś w tym rodzaju. Do zobaczenia.
Podczas obchodu Katrina zauważyła, że Rhys jest dokładnie taki, jak
opisała go Lynne. Sympatyczny dla dzieci, uprzejmy dla rodziców i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin