Diaczenko Marina i Siergiej - Waran.pdf

(1718 KB) Pobierz
33402653 UNPDF
Przełożył
Andrzej Sawicki
33402653.003.png 33402653.004.png 33402653.005.png
Waran
tyt. oryg. Waran
Copyright © 2005 Marina i Siergiej Diaczenko
ISBN 83-89951-13-4
Projekt i opracowanie graficzne okładki
Maciej „Monastyr" Błażejczyk
Korekta Bogdan Szyma
Skład Tadeusz Meszko
Wydanie I
Agencja „Solaris"
Małgorzata Piasecka
ul. Warszawska 25 A, 11-034 Stawiguda
tel./fax: 089 541-31-17
e-mail: agencja@solaris.net.pl
www.solaris.net.pl
33402653.006.png
Spis treści:
CZĘŚĆ PIERWSZA
Rozdział pierwszy
Franta przywieźli łodzią pocztową. Pomiędzy workami i skrzyniami starego Makei
pasażer wyglądał dość głupio - śmieszny króciutki płaszcz narzucony na jasny
kostium, nad głową jakieś błoniaste urządzenie bardzo podobne do parasola. Kiedy
łódź podpłynęła bliżej, Waran przekonał się, iż jest to rzeczywiście parasol, tylko
chroniący nie przed deszczem, a przed słońcem. Z takimi zabaweczkami chodzą tylko
górenowie: odbieracz z górnej przystani na przykład, w międzysezonie śmieszy całe
osiedle swoim kraciastym parasolem z koronkami.
Był cichy, szary poranek. Każda kropla uderzając w wodę, odbijała się dźwięcznie,
jakby chciała wrócić w niebo i całe morze wydawało się przez to kosmate. Szeroka,
niemal kwadratowa płaskodenka mieszała morze łopatami bocznych kół. Stary Makei
kręcił pedałami - nad wodą daleko niosło się sapanie i pochrząkiwanie starego
pocztyliona. Dumnie wyprostowany pasażer dumnie siedział na burcie.
- Pooooczta! - radosnym okrzykiem powiadomił wszystkich Makei, choć oprócz
Warana na przystani nie było nikogo. - Dobrzy ludzie, przyjmijcie pozdrowienia od
waszych bliskich i dalekich, za dobre nowiny dziękujcie Imperatorowi, a za złe
przeklnijcie Szuu! Pooooczta!
Stary miał głos nie tyle miły dla ucha, co donośny. Waran zauważył, że obcy pod
parasolem krzywi się, walcząc z pragnieniem zatkania uszu. Jeszcze sobie pomyśli, że
Makei drze gardło na jego cześć!
33402653.001.png
Waran nagle obraził się na starego pocztyliona. Makei przed nikim nie giął karku,
ale szanował zaprowadzony raz porządek i brodę rozczesywał na dwoje nawet wtedy,
kiedy mu przychodziło tygodniami błąkać się po otwartym morzu. Gdyby w okolicy
nie czekał na niego ani jeden odbiorca, Makei tak czy owak wykrzyczałby ustawowe
powitanie cechu pocztowców, choć tego nawet nie warto było wyjaśniać młodemu
frantowi, który rozpierał się na burcie z łaskawym uśmieszkiem.
Łódź przybiła do pomostu.
- Witajcie, dziadku Makei.
- Witaj, Waraszka. Znaczy, khe...
Rozkaszlawszy się nienaturalnie, Makei zwrócił się do pasażera:
- Dopłynęliśmy, Wasza Miłość.
Miłość złożyła parasol, uśmiechnęła się kwaśno i balansując w chybotliwej
płaskodence wstała.
Na oko miłość miała z osiemnaście lat. Spod nisko nasuniętego kaptura wysuwały
się bezbarwne miękkie włosy, nieprawdopodobnie długie - chyba do ramion. Cienkie
wargi nie różniły się barwą od bladych policzków; najbardziej jaskrawym punktem na
obliczu przybysza był nos - czerwony i nabrzmiały od kataru, z nerwowo
rozdymającymi się nozdrzami.
- Goście do was - Makei zerknął na Warana. - Raczej nie goście, a tego... góren.
Pocztylion miał najwyraźniej trudności w określeniu statusu przybysza. Jego
pasażer odziany był jak ważna osoba, ale teraz wyglądał po prostu jak przeziębiony
smarkacz i zachowywał się bez odpowiedniego dostojeństwa - wyskoczył na przykład
na kamienną przystań nie czekając na rzucenie trapu. I jeszcze jedno - jeżeli jesteś
górenem, to czemu nie podróżujesz górą?
Znalazłszy się na lądzie obcy od razu się poślizgnął i niewiele brakowało, aby
upadł:
- Oj... dzień dobry, szanowny... Przybyłem do was z polecenia Imperatora.
Powiedziano to prosto i zwyczajnie.
- Do mnie? - zdumiał się Waran.
- Do waszego kniazia. - Przybysz ponownie się poślizgnął na innym miejscu i przez
chwilę machając niezgrabnie ramionami, łapał równowagę. - Tam... - i dość
nieokreślonym gestem tknął palcem w spód swego błoniastego parasola.
Makei rzucił na przystań dwa worki z pocztą - dla podedniaków i górenów. I
machnął Waranowi ręką, jakby chciał rzec: ja swoje zrobiłem. Usiadłszy do pedałów
33402653.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin