Achmatowa Wybór poezji.txt

(78 KB) Pobierz
Anna Achmatowa

Wyb�r poezji

Wst�p
Anna Andriejewna Achmatowa 
poetka rosyjska, urodzi�a si� w 
1889 roku. Debiutowa�a jako 
przedstawicielka pr�du zwanego 
akmeizmem, kt�rego wsp�tw�rc� 
by� jej m��, poeta Miko�aj 
Gumilow. 
Akmei�ci propagowali wierno�� 
ziemi i doczesnym 
przeznaczeniom, upatruj�c je 
przede wszystkim w przywr�ceniu 
zachwianej r�wnowagi mi�dzy 
natur� a cz�owiekiem. Poezja 
by�a dla nich szko�� 
konkretyzacji, twardych 
materia��w, wyrazistych linii i 
dok�adnych charakterystyk; 
wskazywali dla niej analogie w 
pracy rze�biarza. Akmeizm 
nawi�zuj�c po�rednio do tradycji 
parnasizmu i "sztuki dla sztuki" 
by� programowo niech�tny 
spo�ecznym zaanga�owaniom, ale 
echa burzliwych wydarze� 
historycznych zacz�y wkr�tce 
przedostawa� si� do poezji jego 
tw�rc�w, polaryzuj�c ich 
postawy. Promieniowanie kierunku 
okaza�o si� bardzo silne i 
znacznie przetrwa�o epok�, kt�ra 
go wyda�a. 
Przedmiotowo�� akmeizmu 
zrealizowa�a Achmatowa w swych 
pierwszych utworach i zdoby�a 
sobie rozg�os jako precyzyjna 
miniaturzystka �wiata uczu� 
wsp�czesnej kobiety, po raz 
pierwszy ukazanego za pomoc� 
narz�dzi nowoczesnej analizy 
psychologicznej. 
Anna Achmatowa debiutowa�a w 
1912 r. zbiorem wierszy pt. 
"Wiecz�r". Kolejne tomy jej 
poezji to: "Paciorki", "Bia�e 
stado", "Nad samym morzem", 
"Dmuchawiec", "Anno Domini 
1921". W kameralnej liryce 
poetki dominuje liryka mi�osna. 
Wiersze s� jeszcze zwi�z�e przy 
du�ym kunszcie formalnym. Jej 
�wiat jest �wiatem akcesori�w 
codzienno�ci i zatrzymanych w 
powietrzu gest�w; nieznaczna 
zmiana jego uk�ad�w wywo�uje 
silne napi�cia uczuciowe: dotyk 
r�k, szelest sukni, chi�ski 
parasol itp. wyznaczaj� 
konkretn� i sprawdzaln� 
rzeczywisto�� poetyck�. Takie 
widzenie by�o w pierwszych 
latach XX w. rewelacj�, 
oznacza�o demokratyzacj� 
tworzywa poetyckiego i swoist� 
laicyzacj� wzrusze�, wyj�tych 
spod w�adzy mistycznych 
tajemniczo�ci symbolist�w. 
Uznana za w�adczyni� dusz 
rosyjskich kobiet, poetka nie 
poprzesta�a jednak na tej 
formule, pod koniec drugiego 
dziesi�ciolecia poezja jej 
stopniowo i coraz bardziej 
poszerza sw�j obszar. 
Do�wiadczenia historyczne, kt�re 
- jak u wszystkich akmeist�w - 
wywo�uj� u Achmatowej uczucie 
osamotnienia (mimo, �e w kilku 
wyst�pieniach poetyckich 
zdecydowanie odrzuca my�l o 
opuszczeniu kraju i postanawia 
dzieli� jego losy) - nasycaj� 
jej tw�rczo�� refleksj�, 
spokojnym zaufaniem we w�asne 
si�y, szczeg�ln� 
odpowiedzialno�ci� za s�owo. 
Poezja b�dzie odt�d dla niej 
spraw� wielkiej miary, 
sprostania swemu czasowi, 
wierno�ci powo�aniu - a tak�e 
osobistego m�stwa. 
Rozszerzone wydanie "Anno 
Domini 1921" ukaza�o si� w 1923 
r. i od tego czasu poetka 
skazana by�a na milczenie. By� 
to szczeg�lnie ci�ki okres w 
jej �yciu. 
Po d�u�szej, 18_letniej 
przerwie, poetka po�wiadczy�a 
swoj� ci�g�� wa�k� obecno�� 
wydanymi przed sam� wojn�, w 
1940 r., zbiorami - "Iw�" i 
wyborem "Z sze�ciu ksi�g" - a 
tak�e innymi utworami o silnej 
patriotycznej nucie. Jej wojna 
by�a przede wszystkim czasem 
wielkiej pr�by, "godzin� 
m�stwa", nowym do�wiadczeniem, 
kt�remu nale�a�o sprosta� w imi� 
najwy�szych narodowych warto�ci. 
Dalsze tomy Achmatowej to 
"Utwory wybrane" zawieraj�ce 
wiersze z r�nych lat. Jej 
poezja przesz�a cykl przemian - 
wczesna lakoniczna 
przedmiotowo�� i kameralno�� 
uczu� ust�pi�a miejsca obszarom 
poetyckich refleksji; 
kontemplacji zwi�zk�w 
przesz�o�ci z tera�niejszo�ci�, 
poszukiwaniu genealogii 
wsp�czesno�ci u progu 
burzliwego stulecia, w kr�gu 
zjaw i cieni umar�ej epoki. 
Przez wiele lat (1940_#1955) 
powstaje "Poemat bez bohatera", 
ustawicznie wzbogacany, 
przekomponowywany. Przesz�o�� 
jest tu poddana syntetycznej, 
swobodnej ewokacji w rytmie 
strumienia wspomnie�, zostaje 
zakl�ta w szereg znak�w_masek i 
znak�w_symboli o wielkiej 
poetyckiej sile. Wyj�tkowo 
ci�kie do�wiadczenia osobiste 
poetki, po��czone ze sta�ym 
udzia�em w og�lnonarodowych 
dramatach wype�nia� m.in. cykl 
"Requiem", po�wi�cony ofiarom 
roku 1937 i czyni� g�os 
Achmatowej g�osem szlachetnego 
sumienia. W p�niejszych latach 
swego �ycia, ci�ko do�wiadczona 
przez czasy, w kt�rych przysz�o 
jej �y�, cierpia�a n�dz� 
osamotniona, w sublokatorskim 
pokoju, w�r�d nieprzyjaznych 
ludzi. Ci�ko chora na gru�lic� 
by�a wyj�tkowo nieporadna. Jako 
ostatnia z kr�gu wielkich by�a 
jednak otoczona ogromnym 
szacunkiem m�odzie�y poetyckiej, 
kt�rej patronowa�a czujnie i 
skutecznie. 
Opr�cz poezji Anna Achmatowa 
jest autork� wybitnych 
przek�ad�w poetyckich, m.in. 
poezji orientalnej, 
zachodnioeuropejskiej i 
polskiej. Pod koniec swych dni 
poetka doczeka�a si� 
mi�dzynarodowych honor�w - 
przyznano jej cenion� nagrod� 
poetyck� Etna_Taormina oraz 
doktorat honoris causa 
uniwersytetu w Oksfordzie. 
Zmar�a w 1977 r. Jej �mier� 
pozbawi�a literatur� �ywego 
symbolu do�wiadcze� i 
przeznacze� poezji naszego 
stulecia. W ZSRR obchodzono 
uroczy�cie stulecie jej urodzin.


Ze zbioru 
"Wiecz�r"
(1912)


Czytanie "Hamleta"

Przy cmentarzu - piaskiem 
wia�o z ugoru,@ a dalej - 
b��kitnia�a rzeka.@ 
Powiedzia�e�: "No c�, id� do 
klasztoru@ lub za m�� za g�upca, 
nie zwlekaj."@ Tak potrafi� 
m�wi� tylko ksi���ta,@ lecz ja 
nie zapomn� tej rozmowy -@ niech 
przez wieki sp�ywa, wtedy 
zacz�ta@ jak z ramion p�aszcz 
gronostajowy.@
(Mieczys�awa Buczk�wna)


Szarooki kr�l

Niech si� �wi�ci niestygn�cy 
b�l!@ Umar� wczoraj szarooki 
kr�l.@
Duszny wiecz�r by� barwy 
miedzi,@ m�� m�j wr�ci� i 
spokojnie powiedzia�:@
"Wiesz, przynie�li go wczoraj 
my�liwi,@ u st�p d�bu le�a� 
nie�ywy.@
�al kr�lowej. Tak m�odo 
odszed�!...@ Jej w noc jedn� 
zbiela�y warkocze."@
Fajk� sw� na kominku 
odnalaz�,@ do swej nocnej pracy 
odszed� zaraz.@
Ja c�reczk� obudz� w nocy@ i 
popatrz� jej w szare oczy.@
Szelest top�l zza okna 
doleci:@ "Nie ma kr�la twojego 
na �wiecie"...@
(Joanna Pollak�wna)

W Carskim Siole
M�j sobowt�r...

...M�j sobowt�r marmurowy,@ 
zwalony pod starym klonem,@ 
twarz odda� zwierciad�u wody@ 
ws�uchany w szelesty zielone.@
�wietlisty deszcz po nim 
�cieka,@ obmywa zapiek�� 
ran�...@ Bia�y i ch�odny - 
poczekaj,@ ja te� marmurem si� 
stan�.@
(Mieczys�awa Buczk�wna)

* * *
*** (Zwar�a d�onie...)

Zwar�a d�onie �a�obnie pod 
szalem...@ - Czemu� blada, cho� 
oczy bez �ez?@ - Bo mu dusz� 
gorycz� i �alem@ napoi�am po 
brzeg i po kres.@
Zataczaj�c si�, wyszed� ode 
mnie -@ gorzkim skurczem b�l 
usta mu zwi�d�.@ Zbieg�am za nim 
schodami przez ciemni�,@ bieg�am 
za nim bez tchu a� do wr�t.@
Zawo�a�am: "To �art! Ty� mi 
drogi!@ Wr��!... Nie wr�cisz - 
wi�c nie chc� ju� �y�..."@ i ten 
u�miech m�cze�ski i wrogi,@ i te 
s�owa: "Zazi�bisz si�. Id�."@ 
(Maria Helena Szpyrk�wna)

* * *
*** (Wspomnienie s�o�ca...)

Wspomnienie s�o�ca w sercu 
p�martwe.@ P�owieje trawa.@ 
Sypie si� sk�po z porannym 
wiatrem@ �nie�ynek �awa.@
Znik�y z kana��w blask, 
falowanie@ wody wystyg�ej.@ 
Tutaj ju� nigdy nic si� nie 
stanie -@ o, wi�cej nigdy!@
Wierzba po pustym niebie 
rozwia�a@ wachlarza strz�py.@ �e 
pana �on� ja nie zosta�am,@ mo�e 
i lepiej.@
Wspomnienie s�o�ca w sercu 
dogasa.@ Ju� zmierzch - ten 
cie�?@ By� mo�e... zima zrobi 
si� naraz@ z dnia na dzie�.@
(Joanna Pollak�wna)

* * *
*** (Wysoko w niebie...)

Wysoko w niebie chmurka 
zaszarza�a@ wiewi�rcz�, p�asko 
rozpostart� sk�rk�.@ Powiedzia�: 
"Nie �al mi twojego cia�a,@ w 
marcu roztopi si�, krucha 
�niegurko!"@
W puszystej mufce lodowate 
d�onie.@ By�o mi strasznie, by�o 
mi okrutnie...@ O, jak powr�ci� 
was, szybkie tygodnie@ jego 
mi�o�ci ulotnej, tak kr�tkiej!@
Nie pragn� ani zemsty, ani 
b�lu,@ niech umr� razem z 
ostatni� �nie�yc�.@ Jego 
wr�y�am w wigili� Trzech Kr�li@ 
i jego mi�� by�am ca�y stycze�.@
(Seweryn Pollak)

* * *
*** (Drzwi wp�uchylone...)

Drzwi wp�uchylone,@ lipy w 
dusznym wichrze...@ Na stole 
rzucone@ pejcz i r�kawiczka.@
Lampy kr�g ��tawy...@ Krok�w 
nas�uchuj�.@ Czemu� mnie 
zostawi�?@ Ju� nic nie 
pojmuj�...@
Wnet jutro pogodne@ zal�ni na 
b��kicie.@ Serce, b�d� rozs�dne 
-@ uwierz w pi�kne �ycie.@
Ty� os�ab�o, serce,@ bijesz 
ciszej, g�uszej...@ Wiesz, 
czyta�am, �mier� jest@ 
niedost�pna duszy.@
(J�zef Waczk�w)

Piosnka o dniu po�egnania

Tak bezradnie pier� styg�a mi 
z ch�odu,@ ale sz�am, zda si�, 
lekko i �wawo.@ R�kawiczk�, ot 
tak, bez powodu,@ z lewej r�ki 
w�o�y�am na praw�.@
I zdawa�o si�, schodk�w tak 
du�o,@ a wiedzia�am, �e tylko 
trzy by�y.@ Klon zaszumia� w 
jesiennej wichurze.@ Prosi�: 
"Zejd�my do wsp�lnej mogi�y!@
Mnie oszuka�, czy s�yszysz, 
los srogi,@ los niedobry i 
zmienny zarazem."@ Zawo�a�am: 
"M�j mi�y, m�j drogi,@ i mnie 
r�wnie�. Umrzyjmy wi�c razem."@
Oto piosnka o dniu 
po�egnalnym.@ Obrzuci�am dom 
ciemny spojrzeniem.@ Tylko 
�wiece ja�nia�y w sypialnym@ 
oboj�tnie_��tym p�omieniem.@ 
(Leonard Podhorski_Oko��w)

* * *
*** (Przysz�am tutaj...)

Przysz�am tutaj pr�nuj�ca:@ 
jedno licho, gdzie si� nudzi�!@ 
M�yn na wzg�rku drzemie w 
s�o�cu.@ Wiek tu mo�na ust nie 
trudzi�.@ 
Nad powoju kwieciem md�awem@ 
leciute�ko pszczo�a p�ywa@ wo�am 
nimf� tu, nad stawem,@ ale nimfa 
- ju� nie�ywa.@
Zaci�gn�o drobn� rz�s�@ staw 
bagnisty, coraz p�ytszy.@ Gdzie 
osiny li�ciem trz�s�,@ m�ody 
ksi�yc ostro b�yszczy.@
Ka�da rzecz dzi� zda si� 
nowa.@ W lekkiej mgle topole 
drzemi�.@ Milcz�. Milcz� wci��, 
gotowa@ sta� si� znowu tob� - 
ziemio!@
(Leonard Podhorski_Oko��w)

* * *
Kocie, nie id�...

Kocie, nie id�, tam wyszyta@ 
na poduszce sowa,@ kocie, nie 
mrucz, dziad ci� schwyta,@ Bo�e 
ci� uchowaj.@ Nianiu, ga�nie 
�wieca, znowu@ �wierszcz za 
piecem kwili...@ Strasznie boj� 
si� tej sowy.@ Po co j� 
wyszyli?@
(Leonard Podhorski_Oko��w)

* * *
*** (Porzuci� mnie...)

Porzuci� m...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin