ZYGMUNT KRASI�SKI STO LIST�W DO DELFINY Wyboru dokona� i wst�pem opatrzy� Jan Kott NAJWI�KSZA POWIE�� POLSKIEGO ROMANTYZMU S� r�ne porz�dki tradycji literackiej. Pierwszym jest kanon lektur szkolnych. Do tego kanonu dzie�a wchodz� przewa�nie na zasadzie reprezentacji. Reprezentuj� pisarzy i epoki, pr�dy i stylistyki, rodzaje literackie i ideologie. S� ogniwami procesu � historycznego, spo�ecznego, literackiego. Do kanonu lektury s� wybierane zawsze ze wzgl�du na co�; maj� uczy�, stwierdza�, dowodzi�; same dla siebie prawie nie istniej�. Drugi porz�dek tradycji literackiej tworz� utwory, kt�re nie przestaj� by� obecne w wyobra�ni, w j�zyku i w lekturach. Tutaj na r�nych prawach mie�ci si� i Pan Tadeusz, Zemsta i Trylogia, Kiedy ranne wstaj� zorze i Warszawianka. Trzeci porz�dek narodowej tradycji nazwa� by mo�na interwencyjnym. Jest on mo�e najwa�niejszy, ale i najtrudniejszy do okre�lenia. Nale�� tutaj dzie�a, kt�rych do�wiadczenia nie daj� si� zamkn�� ani wyczerpa� w jednej epoce, kt�re si� wielokrotnie i nieraz gwa�townie aktualizuj�. Mieszcz� si� w nich widocznie jakie� zasadnicze i generalne narodowe prawdy, podstawowe i przez to stale si� powtarzaj�ce schematy tragedii i farsy narodowej. Tutaj nale�� znowu na r�nych prawach Dziady i Wesele. By� mo�e w tym porz�dku znajdzie si� kiedy� i Witkacy. Ostatni wreszcie z porz�dk�w tradycji powstaje na zam�wienie wsp�czesno�ci. S� to odkrycia i rehabilitacje, przesuni�cia i degradacje; wielkie porz�dki w bibliotece konieczne przynajmniej raz na pokolenie. Tutaj nale�y odkrycie mistycznego S�owackiego przez M�od� Polsk� i Norwid patronuj�cy przemianom polskiej poezji co najmniej od p�wiecza. W tym porz�dku tradycji za�o�ona zosta�a nowa p�ka. S� na niej listy i dzienniki. Korespondencja Sobieskiego z Marysie�k� sta�a si� nagle najciekawsz� ksi��k� polskiego XVII wieku, listy Krasickiego, zw�aszcza jego listy francuskie, uros�y do najwi�kszej ksi��ki polskiego O�wiecenia, najdojrzalszej intelektualnie, najbardziej niepokoj�cej. Maj� one gorycz osobist� i historyczn�, kt�rej smak znamy tak dobrze. Na tej samej p�ce stoj� Dzienniki �eromskiego. Wszystko s� to ksi��ki dla doros�ych i ksi��ki do czytania. S� one w pewien spos�b bliskie naszym gustom, zami�owaniem, do�wiadczeniom, upodobaniom w formie otwartej, w przemieszaniu fikcji i dokumentu, refleksji i najbardziej osobistych wyzna�. Na tej p�ce puste dot�d miejsce czeka na pe�ne wydanie list�w Krasi�skiego. Zygmunt Krasi�ski z wielkiej tr�jcy wypad� na dobre przed p� wiekiem. W dwudziestoleciu ju� nie tylko koncepcja tr�jcy wieszcz�w, ale samo poj�cie wieszcza wydawa�o si� �mieszne. Potem nie tylko �e przesta� by� wieszczem, jeszcze przesta� by� dobrym poet�. Dla Tarnowskiego, jeszcze dla Chrzanowskiego, by� jednym z najwi�kszych Polak�w. Przesta� by�. Przesta� by� wieszczem, wielkim poet�, dobrym Polakiem. Zosta� autorem Nieboskiej. Na miejsce starej tr�jcy powsta�a nowa: Dziady, Kordian, Nieboska. Ta tr�jca tak�e nie utrzyma�a si� d�ugo. Wiemy ju� wszyscy, �e Dziady s� niepor�wnywalne z �adnym innym utworem. I w tym w�a�nie momencie okaza�o si�, �e Krasi�ski jest przede wszystkim autorem list�w. Najwi�kszym epistolografem epoki, a mo�e nawet najwi�kszym epistolografem literatury polskiej. Pisane s� te listy wspaniale. Pani� de Noailles nazywano najczulszym punktem �wiata. O listach Krasi�skiego mo�na powiedzie�, �e obna�one s� w nich i ujawnione wszystkie sprzeczno�ci epoki. Bezlito�nie i gwa�townie. Pierwsz� z tych wielkich sprzeczno�ci nale�a- �oby nazwa� przeciwie�stwem s�d�w generalnych i szczeg�owych, idei i historycznego do�wiadczenia. Krasi�ski by� urzeczony histori�, zafascynowany ni�, jak pokolenie urodzone u pobrze�y pierwszej wojny �wiatowej. Historia by�a generalnym odwo�aniem, zasadniczym punktem odniesie�, wielk� scen�, na kt�rej rozgrywa�y si� wszystkie dramaty; narodu i jednostki, cywilizacji i religii. Krasi�ski w listach, jeszcze gwa�towniej ni� w Nieboskiej i w Irydionie, prowadzi nieustanny dialog z histori�. Krasi�ski by� reakcjonist�, ale by� najprzenikliwszym z reakcjonist�w. Wiedzia�, �e �yje w epoce, kt�ra zacz�a si� od �ci�cia g��w kr�lom. R�wnie wcze�nie zda� sobie spraw�, �e rz�dz� bankierzy. I st�d wyci�gn�� bardzo trafny wniosek, �e bankierzy tak�e zostan� powieszeni. By� m�drzejszy od saint-simonist�w, chocia� wiele rys�w saint-simonizmu przyda� towarzyszom Pankracego. Bankierzy w Nieboskiej znajduj� si� w obozie �w. Tr�jcy, obok hrabi�w, ksi���t i fabrykant�w. Krasi�ski by� arystokrat� i m�g� sobie pozwoli� na pogard� wobec arystokracji. Do bankier�w i mieszcza�skich polityk�w czu� wstr�t po��czony z obrzydzeniem. Spiskowc�w, demokrat�w, karbonariuszy i wszelkiej ma�ci rewolucjonist�w po prostu nienawidzi�. By� jeszcze w dodatku urodzonym heglist� i historia ludzko�ci uk�ada�a mu si� ci�gle w rozmaite triady. Rz�dy mieszcza�stwa traktowa� jako epok� przej�ciow�. Trzecia triada mog�a si� rozpocz�� tylko od zwyci�stwa ludu. Ale ta trzecia triada to by� koniec �wiata, koniec j e g o �wiata. Nie mia� w sobie nic z mistyka. By� piekielnie trze�wy, wyrachowany i oszcz�dny; mia� do�wiadczenie polityczne, znajomo�� salon�w i mechanizm�w spo�ecznych niepor�wnanie wi�ksz� od Mickiewicza i S�owackiego; o wiele lepiej zna� Rosj� i Europ�, filozofi� i finanse. Historia prowadzi�a nieuchronnie do katastrofy. Wobec tego wprowadzi� Boga do historii. Do historii obserwowanej z tygodnia na tydzie� i z miesi�ca na miesi�c z zadziwiaj�c� jasno�ci�. St�d napi�cie sprzeczno�ci w jego dzie�ach. St�d ten nieustanny dialog z histori�, prowadzony na �nie�, w klimacie eschatologii. Gatunek tej eschatologii jest nies�ychanie wsp�czesny, ma ten sam smak katastrofizmu. Koniec �wiata jest dla Krasi�skiego wielk� metafor� filozoficzn� i historyczn�, jest rewolucj�. I to rewolucj� niwelator�w. Prawie jak u Witkacego. Do tego dochodzi�a jeszcze sprawa Polski. Krasi�ski odczuwa� g��boko ucisk zaborc�w i marzy� o wyzwoleniu narodu. Ale wszystkie drogi prowadz�ce do wyzwolenia Polski prowadzi�y jednocze�nie dla niego do ko�ca �wiata. Pod tym wzgl�dem nie mia� z�udze�. W og�le mia� ma�o z�udze�. Musia� wobec tego wymy�li� tak� konstrukcj� dziejow�, p�chrze�cija�sk�, p�heglowsk�, w kt�rej wyzwolenie Polski by�oby jednoczesnym pogn�bieniem spiskowc�w, demokrat�w, carofilskiej arystokracji i polityk�w zorientowanych na coraz bardziej zmieszczanione dwory. Gdzie pogn�biony by�by i Czartoryski, i Mieros�awski, Lelewel i towia�czycy. Car i Ludwik Filip, i Rotschildowie. Pisa� w lipcu 1846 roku: M�j Bo�e! Co to za �wiat � coraz bardziej na podobie�stwo romans�w. A koleje �elazne zaczynaj� si� buntowa�, a narodowo�ci przepada�, a Rotschildy kr�lowa� � idziemy ku ci�kim czasom. A w pa�dzierniku tego samego roku w Heidelbergu: O biedna szlachta i biedny nar�d, kt�ry jej zgonem b�dzie odnarodowiony, przemieniony na lud prosty, beznarodowy, i biedna Europa, bo po wygubieniu szlachty topolowej nie ma w Europie pierwiastka zdolnego zatrzyma� chaos barbarzy�ski, kt�ry wcze�niej czy p�niej z wn�trz�w samej�e Europy si� podniesie! Zatem trudno przypu�ci�, by B�g na jej zatracenie zupe�nie pozwoli�. Jakim za� j� sposobem wyrwie z otch�ani, w kt�r� zst�puje w tej chwili, to wielk� tajemnic�. Wiar� mam, �e wyrwie, ale jak � ani wiem, ani si� domy�lam! Krasi�ski musia� wymy�li� takie wyzwolenie Polski, kt�re by odrodzi�o wewn�trznie arystokracj� i pogodzi�o lud ze szlacht�. Takiej szansy historycznej oczywi�cie nie by�o. Krasi�ski dobrze o tym wiedzia�. Wobec tego znowu musia� wprowadza� osobist� interwencj� Boga w histori�. I to znowu w histori� poj�t� najtrze�wiej. Krasi�ski wszystkie dramaty prze�ywa� naraz: Polaka i Europejczyka, byronisty i heglisty, m�a, kochanka i syna, rewolucjonisty i reprezentanta klasy skazanej na zag�ad�. Oblicza� naj�ci�lej straty intrat po oczynszowaniu ch�op�w, ale zawsze w prozie napi�tej stylistycznie, zawsze jako fragment dziejowego dramatu. Nawet z�by go nie mog�y zwyczajnie bole�, duch bo�y by� mu potrzebny nawet do p�ywania: Tylko prosz� Ci�, nie pr�buj sekwanowa� pod St. Assise [...] Nie wiesz, co woda biegn�ca, jak trudno, cho� woln� si� wydaje, j� przecina� lub, up�yn�wszy z ni� kilka krok�w, wstecz obr�ci�. [...] Teraz przesta� na nauczeniu si� w szkole. A pami�taj, �e nikt materialnie nie p�ywa, jedno przez wiar� moraln� dochodzi mo�no�ci utrzymania si� na wodzie. [...] I jeszcze ojciec. Ojciec, kt�ry reprezentowa� dla niego maj�tek, tradycj� i r�d, ojciec, przez kt�rego musia� opu�ci� uniwersytet warszawski; ojciec, dla kt�rego nie wzi�� udzia�u w powstaniu; ojciec, kt�ry go zmusi� do zerwania z pani� Bobrow� i kt�ry kaza� mu si� �eni� z Branick�. Ojciec w korespondencji Krasi�skiego jest alf� i omeg� wszystkich �yciowych poczyna�, niemal bogiem, kt�ry usprawiedliwia. Usprawiedliwia wszystkie �wi�stwa. Ten ojciec- b�g potrzebny jest do zmiany farsy w tragedi�, do odegrania w najwy�szych rejestrach wszystkich dramat�w patriotycznych i mi�osnych. Pisa� Krasi�ski do Reeve'a o sobie i pani Bobrowej, zim� 1837 roku: Chcia� si� po�wi�ci� dla niej. Napisa� do ojca, �e chce j� nam�wi� do rozwodu i o�eni� si� ze sw� ukochan�. Tu rozpoczyna si� okropna komedia. Ojciec nie odpowiedzia� wi�cej, pisuj�c jedynie do jego przyjaciela. Zagrozi� synowi przekle�stwem, oskar�y� go, �e go do grobu wtr�ca, i o�wiadczy�, �e nigdy to ma��e�stwo nie dojdzie do skutku, chyba �eby dosz�o z nim do procesu, chyba �eby si� roz��czyli na zawsze i nigdy wi�cej nie zobaczyli. C� m�g� syn wobec gr�b tak strasznych? Czy� mia� prawo narazi� si� na przekle�stwo ojcowskie? Czy� mia�by serce to uczyni�? A wi�c kilka dni temu przysi�g� ojcu, �e b�dzie jedynie przyjacielem tej, kt�ra go kocha�a. A ona jest w...
ZuzkaPOGRZEBACZ