Acland-Floyer Andrew - Doskonałe umiejętności interpersonalne.doc

(381 KB) Pobierz
ANDREW FLOYER ACLAND

 

ANDREW FLOYER ACLAND

 

 

 

 

 

 

Doskonałe umiejętności interpersonalne

 

 

 

 

Perfect People Skills

 

 

 

 

 

 

 

(tłumaczyła Magdalena Małkowska)


WSTĘP

 

Pierwszego dnia mojej pierwszej pracy w zarządzie szefowa wezwała mnie na stronę, aby dodać mi otuchy. „Nie martw się o budżet”, powiedziała, „na ogół dobrze radzi sobie sam”. Nie miała racji, ja zaś w ciągu kilku lat opanowałem kontrolę nad budżetami. „Uporządkuj swój terminarz i dobrze organizuj czas”, dodała, „a życie będzie proste”. I w tej sprawie się myliła. Dopiero po założeniu własnej firmy nauczyłem się rozporządzać czasem i poznałem jego związek z pieniędzmi. „Najgorsze są zawsze relacje interpersonalne”, uzupełniła. W tym względzie trafiła w samo sedno. Nie miała jednak pojęcia, podobnie jak ja, jak temu zaradzić. Stworzyliśmy wspaniały zespół. Teraz mogę wypowiedzieć zdanie znane wszystkim: „Szkoda, że nie wiedziałem wówczas tego, co wiem teraz”. Być może nie wiele by to zmieniło, ale na pewno by mi pomogło.

Książka ta porusza kwestie, które mogłyby się do tego przyczynić. Nie chodzi o dyscyplinę zespołową ani niejasny zakres obowiązków. Nie chodzi również o ustanawianie poprzeczek płacowych w celu maksymalizacji bodźców motywacyjnych lub minimalizacji absencji czy też reguły systemów nagradzania, które bez względu na intencje nie poprawiają atmosfery w miejscu pracy.

Tak naprawdę chodzi o przestrzeganie najprostszych reguł dobrego wychowania, które zostały zepchnięte na dalszy plan. Czasem myślę, że niepotrzebnie skomplikowaliśmy sobie życie, zapominając o elementarnych wartościach. Doskonale ujął to Robert Fulgrum: „Większość z tego, co naprawdę powinienem wiedzieć o tym, w jaki sposób żyć, co robić i jak być, nauczyłem się w przedszkolu. Mądrość nie wieńczy edukacji szkolnej, lecz znajduje się w piaskownicy. Oto, czego się nauczyłem: dziel się wszystkim, graj uczciwie, nie bij innych, odkładaj rzeczy na swoje miejsce, sprzątaj po sobie, nie bierz tego, co nie należy do ciebie, przeproś, kiedy kogoś zranisz, myj ręce przed posiłkiem...”[1]

Wygląda na to, że zapomnieliśmy o tych zasadach. Takie słowa jak kurtuazja brzmią staroświecko, zwłaszcza gdy gazety straszą nas historiami o pięciolatkach terroryzujących nauczycieli i ludziach ginących za użycie klaksonu. Słownik definiuje kurtuazję jako wyszukaną grzeczność lub galanterię w stosunkach z innymi. Uważam, że to brzmi nieźle, bez względu na to, czy mamy rok 1890, 1990 czy 2090. Ale to nie takie proste, prawda? Co zrobisz, jeśli twoja grzeczność zostanie odebrana jako słabość lub protekcjonalność i w odpowiedzi otrzymasz pogardę, nieuprzejmość, a nawet agresję? Poza tym to dopiero początek, ponieważ jakkolwiek byśmy żałowali dawnej kurtuazji, niejednokrotnie była ona przykrywką dla manipulacji i chęci wykorzystania innych. Jednym słowem, daliśmy się złapać w pułapkę. Dawne normy zachowania przestały odpowiadać naszym oczekiwaniom, natomiast asertywność oraz władczość, mogące uchodzić za ich odpowiedniki, sprawiają wrażenie nieco bezdusznych, nawet jeśli towarzyszą im uczciwe zamiary. Tak więc celem tej książki jest przypomnienie podstawowych umiejętności, które odróżniają tworzenie relacji interpersonalnych od zwykłego współistnienia. To mój wybór najważniejszych zasad, być może wasz wyglądałby inaczej. Kto wie, może nawet uznacie go za dziwactwo. Na przykład, pominąłem przywództwo oraz asertywność, gdyż wiele już na ich temat napisano.

Mam nadzieję, że uznacie wymienione kwestie za ponadczasowe. Choć nazwano je współczesnymi określeniami - łącząc zasady zarządzania, komunikacji oraz terapii humanistycznej - dotyczą cech cenionych zawsze: samodyscypliny, odpowiedzialności i zdrowego rozsądku. Nie są to rewolucyjne wnioski. W gruncie rzeczy są to zasady, które - zdaniem Fulghuma - powinny być nam wpojone w dzieciństwie i przestrzegane w każdej rodzinie i instytucji. Są to proste czynności, jak nauka słuchania i negocjacji, zadawania pytań oraz służenie życzliwą radą. Kto powinien przeczytać tę książkę? Uważam, że jest skierowana do każdego, kto ceni swoje relacje z innymi czy to w pracy, czy w domu. Może się także przydać nauczycielom i wykładowcom, którzy potrzebują pomysłów na szkolenia i kursy interpersonalne. Znajdą tu zarówno zagadnienia ogólne, jak i użyteczne szczegóły. Każdy rozdział poświęcony został jednej umiejętności. Najpierw problem omawiany jest ogólnie, potem szczegółowo, następnie zilustrowany przykładami oraz analizowany. Na końcu rozdziału znajdziecie pomysły na udoskonalenie danej umiejętności i wreszcie zestawienie najważniejszych punktów. Zawarłem tu również odpowiedzi na pytanie: Co się dzieje, kiedy ludzie nie odbierają właściwie naszych sygnałów? Lub - nie owijając w bawełnę: Co począć z osobami, które uważamy za trudne? Według mnie, takie osoby zmuszają do ustalenia najważniejszych umiejętności interpersonalnych. Musiałem zadać sobie pytanie: jak radzę sobie z ludźmi, którzy nie miękną pod wpływem mojego zniewalającego uroku, pozostają ślepi na czar mojego intelektu i głusi na błyskotliwe argumenty. Odpowiedzi nie do końca rozpraszają wątpliwości, dlatego książka przypomina przeprawę przez gąszcz możliwości. W przeciwieństwie do odważnych osób, znających rozwiązanie każdego problemu, skłaniałbym się ku tezie, że owa przeprawa jest równie istotna jak samo dotarcie do celu.

Andrew Acland

Wotton-under-Edge

Lipiec 1996

I. KONKRETYZOWANIE

 

 

 

Nienawidzę ofiar, które szanują swoich katów.

Jean Paul Sartre

 

WSTĘP

W swojej pracy konsultacyjnej, mediacyjnej i szkoleniowej często spotykam się z pytaniem: „Co pan robi, kiedy ktoś jest naprawdę trudny? Kiedy nie chce przyjąć odmiennego punktu widzenia? Kiedy reprezentuje irracjonalne stanowisko?” To skomplikowana sytuacja, ponieważ wszyscy wiemy, że niektórzy są, co tu dużo mówić, trudni. Gdy słyszysz uwagi na temat zdolności komunikacyjnych, wyższości asertywności nad agresją oraz sposobów przygotowania się do trudnych zebrań, czy nie myślisz wówczas: „Tak, ale...” lub „Świetnie, niemniej jednak...”?

W codziennych sytuacjach nie potrzeba zręczności, by swobodnie i naturalnie obcować z ludźmi. Nasze zwykłe umiejętności przeważnie wystarczają. Oczywiście popełniamy błędy, niechcący nadeptujemy komuś na odcisk, mówimy nie to, co trzeba, i potem musimy przepraszać. Nie jesteśmy nieomylni. Przeważnie nasze zdolności interpersonalne są wystarczające, czasem jednak nie.

Celem tej książki jest przyjrzenie się relacjom interpersonalnym szczególnie w wypadku osób, które uważamy za trudne. Gdy stawałem przed koniecznością wyboru, co pominąć, a co zamieścić w tym poradniku, zawsze brałem pod uwagę trudnych osobników. Trzeba jednak powiedzieć - i to będzie naszym punktem wyjścia - że obcowanie z niektórymi jest niemożliwe. Pozwólcie więc, że bez ogródek powiem, że istnieją ludzie niemożliwie trudni, dlatego ani ta, ani żadna inna książka na pewno nie pomoże ci osiągnąć z nimi porozumienia. Nie ma niezawodnych sposobów na rozwiązanie wszystkich problemów interpersonalnych. Sęk w tym, abyś zrobił, co w twojej mocy. Jeśli zaś i to nie będzie dość dobre, idź do domu, przytul dzieci (albo żonę, męża, kota lub kogokolwiek) i daj sobie spokój. W razie potrzeby przeprowadź się, zmień pracę lub wyemigruj. Istnieją granice tego, co możemy osiągnąć w kontaktach z naprawdę trudnymi ludźmi, jeżeli zaś zaczniesz się tym zadręczać, złamiesz sobie serce.

POCZĄTKI

Punktem wyjścia nie są jednak trudni ludzie, lecz ty. Czy w kontaktach z innymi jesteś prześladowcą czy ofiarą? Czy pastwisz się nad ludźmi? Czy może nad sobą? Czy kupiłeś tę książkę po to, by poprawić swoje stosunki z innymi? Czy może masz już dość padania ofiarą ludzi pozbawionych umiejętności interpersonalnych? Szczerze mówiąc, twoja odpowiedź nie ma większego znaczenia, ponieważ ofiara i prześladowca są od siebie zależni (ofiary stają się prześladowcami, by uniknąć dręczenia, a dręczyciele zaś stają się ofiarami w wyniku rewanżu ze strony ich ofiar). Jeśli chcecie lepiej zrozumieć ów cykl, polecam słynną książkę Erica Berne’a W co grają, ludzie?[2]

 

JAK NIE BYĆ OFIARĄ

Zanim przystąpisz do rozwijania swoich umiejętności interpersonalnych, musisz przestać być prześladowcą. Zabierzmy się zatem do pracy. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że pomiędzy byciem ofiarą i prześladowcą innych istnieje cienka granica. Najważniejsze pytanie brzmi: Czy dajesz upust swojej frustracji, wyżywając się na innych, czy też na sobie? Robienie z ludzi ofiar czyni cię prześladowcą, a dręczenie siebie, uniemożliwiające dobre kontakty z innymi, niejednokrotnie prowadzi do tego, że inni też zaczynają cię gnębić. Niezwykle łatwo jest stać się ofiarą. Ćwiczenie to ukazuje mechanizmy, które sprawiają, że wszyscy niepostrzeżenie możemy zacząć wierzyć, że jesteśmy ofiarami.

 

Ćwiczenie

Przyjrzyj się poniższym sytuacjom. Czy któraś z nich wygląda znajomo?

·         Sfrustrowany, tracisz panowanie nad sobą, gdy musisz stawić czoło biurokracji.

·         Przeklinasz i kopiesz samochód, kiedy odmawia posłuszeństwa.

·         Żywisz wobec kogoś urazę i szukasz okazji, by wypomnieć mu dawne przewinienie.

·         Winisz małe dziecko lub zwierzę za to, że czegoś nie rozumie.

·         Nieustannie wracasz myślami do zdarzenia, podczas którego powinieneś się inaczej zachować.

·         Próbujesz coś naprawić za pomocą niewłaściwego narzędzia.

Przemyśl je wszystkie. Kto był ofiarą? Odpowiedź nasuwa się sama. Na ogół robimy z siebie ofiary, ponieważ:

·         zrzucamy na coś lub kogoś winę za własne błędy. Obwinianie innych, zwłaszcza niesprawiedliwe, wywiera skutek odwrotny do zamierzonego;

·         pozwalamy, by duma i ego wkroczyły pomiędzy nas i działania, które powinniśmy podjąć;

·         nie poświęcamy dostatecznie dużo czasu i uwagi zrozumieniu wymagań związanych z konkretnymi sytuacjami.

 

KONKRETYZOWANIE - UCIECZKA Z BŁĘDNEGO KOŁA

Pierwszą zdolnością interpersonalną jest umiejętność skupienia oraz określenia siebie. Dzięki temu właśnie unikniesz roli prześladowcy lub ofiary. Dowiesz się, kim jesteś, co możesz i powinieneś zrobić. Nie musisz dręczyć siebie i innych. Daje ci to siłę patrzenia ludziom prosto w oczy, mówienia tego, co myślisz, i myślenia tego, co mówisz.

 

Oto sześć etapów pomocnych w określeniu siebie:

 

1. Przyjmij odpowiedzialność

To punkt wyjścia zarówno do tego, aby nie być ofiarą, jak i do tego, by radzić sobie z ludźmi. Często za wszelką cenę staramy się zrzucić z siebie odpowiedzialność i musimy być świadomi sztuczek, jakie wówczas stosujemy. Zaprzyjaźniona kuratorka sądowa opowiedziała mi kiedyś o przestępcy, który został postawiony przed sądem za zasztyletowanie kogoś. „Sam nadział mi się na nóż”, oświadczył morderca. „Naprawdę?” - zapytała. „Dziewiętnaście razy?” Branie odpowiedzialności za swoje zachowanie i wybory jest w życiu najtrudniejsze. Łatwo jest obarczać winą za to, co myślimy, w co wierzymy i co robimy, niezliczonych anonimowych „innych”. Po karambolu na autostradzie, w którym zginęło wiele osób, kilka ocalałych zostało poproszonych o wypowiedź dla telewizji. „Wszystko przez mgłę”, powiedział jeden. Czyżby mgła zmusiła ludzi, by najeżdżali na swoje pojazdy? Czy też bardziej prawdopodobne jest, że kierowcy jechali za szybko, nie zachowując odstępów między pojazdami?

 

2. Określ to, co czujesz

Czy odpowiadamy za to, co czujemy? Gdy jesteśmy zakochani, rozkoszujemy się naszymi myślami. Kiedy nasze rozmyślania są mniej przyjemne, odsuwamy je od siebie, twierdząc, że nie ponosimy za nie żadnej odpowiedzialności. Tak jest wygodniej. Jeżeli pogrążasz się w negatywnych myślach i uczuciach, pierwszym krokiem, by z tym skończyć, jest uświadomienie sobie, że to robisz, i zatrzymanie destrukcyjnych myśli. Pomogą ci w tym ćwiczenia zamieszczone na końcu rozdziału. Połączenie świadomości własnych myśli z gotowością stawienia im czoła pomoże przerwać cykl samoudręczenia.

3. Poszerz swoją percepcję

Łatwo jest żyć z klapkami na oczach. Rób tak dłużej, a przestaniesz zauważać, jak zawężone jest twoje pole widzenia i jak ograniczone stały się twoje poglądy. Wkrótce będziesz rozumieć jedynie swój skrawek świata i wzbudzi to w tobie paniczny strach, ponieważ nie będziesz mógł dostrzec w nim żadnego sensu. Wraz z lękiem przyjdzie wrogość do wszystkiego, co nieznane. Strach zaś w połączeniu z wrogością są katalizatorem błędnego koła prześladowca - ofiara. Otwórz oczy i czerp ze świata tyle, ile zdołasz. Ciesz się nim w całej jego złożoności i intensywności.

 

4. Miej ego po swojej stronie

Pewien prezes organizacji wolontariuszy jest przeklinany przez wielu współpracowników z powodu megalomanii, żądzy władzy, skłonności do manipulacji. Prawdę mówiąc, ma powody do dumy. Wychowany w biedzie na prowincji, tylko dzięki sobie dotarł na szczyt i przyczynił się do rozwoju instytucji. Zasługuje na podziw, a jego duma jest zrozumiała. Wybujałe „ja” utrudnia jednak zobaczenie tego, co dla innych oczywiste. Byłem świadkiem, jak wspomniany prezes zbywa rozmówcę, ponieważ w polu widzenia pojawił się ktoś ważniejszy. Jego mowa ciała zdradzała zniechęcające, ba, obraźliwe dla innych poczucie własnej wartości. Ludzie zaczęli szeptać między sobą, wymieniając jego przywary i słabostki, nieufni wobec osiągnięć samochwały. Stał się ofiarą własnego „ja”. Kiedyś dało mu ono siłę, by osiągnął to, co ma. Teraz powinien się nauczyć pokory cechującej wielkie osobowości.

 

5. Skoncentruj się

Nietrudno winić samochód za to, że nie działa tak jak trzeba. Albo wściekać się na bank, ponieważ nie zapłaciliśmy raty na czas. Albo zniszczyć śrubę, gdyż nie używaliśmy właściwego śrubokrętu. Uruchomienie cyklu prześladowca - ofiara często wynika z nieuwagi - i to w sensie dosłownym. Nie skupiamy się dostatecznie na tym, co i jak robimy. Nie dbamy o samochód, nie zaprzątamy sobie głowy spłatą rachunku. Koncentrujemy się na czynności bieżącej, odsuwając od siebie pół tuzina innych spraw: prostych, oczywistych, które pozwoliłyby nam uniknąć rozczarowania i poczucia klęski.

 

6. Nie traktuj siebie zbyt poważnie

W natłoku spraw większość naszych porażek nie ma większego znaczenia. Na ogół bardziej zwracamy uwagę na błędy własne niż innych ludzi, śmiej się razem z innymi i śmiej się z siebie. Wiele rzeczy należy traktować poważnie, na przykład nędzę, przestępczość, wykorzystywanie nieletnich, torturowanie więźniów i niszczenie środowiska naturalnego. Tym naprawdę powinniśmy się przejmować, tutaj mówi się o prawdziwych ofiarach. Śmiej się z siebie i dbaj o rzeczy, które się liczą - oto wyjście z samoudręczenia. Jak powiedziała aktorka Ethel Barrymore: „Dorastasz w dniu, kiedy się po raz pierwszy zdrowo uśmiejesz z siebie”.

 

CHWILA WYBORU

Żyjemy w świecie reakcji. Większość działań rządów, przedsiębiorstw oraz ludzi, jest determinowana przez działania innych. Rządy reagują na domniemane zamiary innych rządów, na to, co mówią urzędy statystyczne, lub na to, o czym donoszą gazety. Przedsiębiorstwa reagują na określone badaniami rynkowymi potrzeby klientów, działania konkurencji lub trendy w biznesie, gdyż ulegają tyranii mody podobnie jak nastolatki.

Spędzamy mnóstwo czasu, reagując na to, co nas otacza: zachowanie szefów, podwładnych, współpracowników, rodziny oraz przyjaciół. Kształtują oni nasze procesy myślowe, wpływają na to, co jemy i nosimy, jak wydajemy pieniądze i jak żyjemy. Przeważnie nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Niekiedy czujemy ukłucie zawiści, gdy ktoś złamie konwencje i wybierze się w samotny rejs dookoła świata, założy farmę jaków i odniesie sukces, idąc za głosem serca. Nawykowe reakcje przesłaniają towarzyszący naszemu życiu moment wyboru. Właśnie ta kwestia jest głównym tematem niniejszego poradnika. W kontaktach z innymi czujemy nieodpartą pokusę reakcji, presję ustosunkowania się do działań innych: „Jeśli on mnie zaatakuje, muszę odpowiedzieć mu tym samym. Taki już jestem”. Brak możliwości wyboru jest typowy dla ofiary. Ale nie musi tak być. W większości sytuacji, które odbieramy jako przymusowe, istnieje możliwość wyboru - decydujemy się uniknąć kosztów, ryzyka, samotności bądź odpowiedzialności. Nawyk działania „reakcyjnego” przysłania nam moment wyboru.

Dochodzimy do ostatniego punktu tego rozdziału. Działania innych wywołują w nas określoną reakcję - to prawda. Lecz pomiędzy owym bodźcem i reakcją jest chwila wyboru. Może trwać nie dłużej niż uderzenie serca, niemniej jest faktem. Decydujemy się wtedy na rolę ofiary czy prześladowcy lub postanawiamy się wyrwać z błędnego koła.

 

ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI

To życiowe zadanie: wysiłek dorastania i dojrzewania, nauka wiary we własny osąd, odkrywanie źródeł siły wewnętrznej i zewnętrznej. Istnieją dwa sposoby wspomożenia tego procesu. Oba wymagają, byś każdego dnia poświęcił im trochę czasu. Nie masz go? Założę się, że masz czas na oglądanie telewizji, wypad do pubu czy przeczytanie gazety. Chodzi o to, jak zdecydujesz się go wykorzystać - choćby dwadzieścia minut dziennie. Spróbuj wcześniej wstać i wykonać ćwiczenia, kiedy w domu jeszcze panuje cisza. Pierwsza godzina po wstaniu z łóżka to często najlepszy moment na tego typu czynność.

 

Ćwiczenie 1: Wyciszenie

Jeśli chcesz się skoncentrować, musisz się nauczyć wyciszenia. Każdego dnia usiądź spokojnie (na dwadzieścia minut) i zastanów się, kim jesteś i co robisz. Jeżeli masz ochotę, możesz wesprzeć ów proces, zapisując się na kurs medytacji lub jadąc na urlop. To jednak zaledwie dodatki: najważniejsza jest dyscyplina: usiądź nieruchomo i wsłuchaj się w siebie.

 

Ćwiczenie 2: Prowadzenie dziennika lub pamiętnika

Nieraz spostrzegłem, że osoby prowadzące dzienniki mają silne poczucie swojej wartości. Być może spisywanie myśli nadaje im sens, ujawnia rosnące obsesje, unaocznia niebezpieczeństwo użalania się nad sobą lub nadmiernej pobłażliwości dla siebie. Możliwe też, że to kolejna forma medytacji oraz wyciszenia[3].

 

Podsumowanie

Unikaj bycia ofiarą dzięki skupieniu i określeniu siebie:

Nie uchylaj się przed odpowiedzialnością

Określ to, co czujesz

Poszerz swoją percepcję

Miej ego po swojej stronie

Skoncentruj się

Nie traktuj siebie zbyt poważnie

Rozwiń powyższe umiejętności poprzez:

wyciszenie

prowadzenie dziennika lub pamiętnika

 


II. SŁUCHANIE

 

 

 

Definicja nudziarza: osoba, która mówi, gdy pragniesz, by słuchała.

Ambrose Bierce

 

WSTĘP

Co to jest słuchanie? Chyba nie pytacie poważnie! Słuchanie jest tym, co robimy cały czas! Słuchamy radia, telewizji, dzieci, partnerów, rodziców, szefów, klientów oraz współpracowników. Na słuchaniu spędzamy całe życie. Czyżby?

Nie byłbym tego taki pewien. Przecież sporo czasu poświęcam naprawianiu szkód wynikłych z tego, że ludzie nie słuchają. Cóż więc robią, łowiąc uszami dźwięki wydawane przez innych? Powiem wam co. Myślą o tym, co powiedzą, gdy przyjdzie ich kolej. Zastanawiają się, co będzie na lunch. Przypominają sobie, co mają zrobić przed weekendem. Słyszą, co się do nich mówi, ale tak naprawdę nie zwracają na to uwagi. Skoro zaś nie zwracają uwagi, rozmówca staje się sfrustrowany i stara się dobitniej wyrazić to, co ma do powiedzenia. To z kolei budzi w słuchaczu instynktowną niechęć i sprawia, że jeszcze bardziej koncentruje się na wymyśleniu stosownej repliki. A ponieważ osoba, która mówi, czuje, że to nastąpi, jeszcze bardziej się stara... Sami rozumiecie. Dlaczego zwykłe uważne słuchanie innych stanowi dla nas takie wyzwanie? Może dlatego, że jesteśmy bombardowani hałasem i nieświadomie wybiórczo traktujemy to, co do nas dociera. Współczesny terror ciszy oznacza, że tracimy dyscyplinę i umiejętność poświęcania innym pełnej uwagi. Pamiętacie dwa proste ćwiczenia z rozdziału pierwszego rozwijające koncentrację: siedzenie bez ruchu i prowadzenie dziennika? To słuchanie wewnętrzne. Teraz musimy wykształcić w sobie nawyk i umiejętność słuchania innych - zwłaszcza tych, których uważamy za trudnych.

 

DLACZEGO SŁUCHANIE JEST TAKIE WAŻNE?

Gdy zaczniecie kogoś słuchać, naprawdę słuchać, owo doświadczenie będzie dla waszego rozmówcy taką nowością, że zyskacie przyjaciela na całe życie. Wiem o tym, ponieważ kiedy pisałem tę książkę, dostałem list z Ameryki od osoby, z którą rozmawiałem dwa lata wcześniej. W liście wspomniała o tamtej rozmowie, podkreślając jej znaczenie dla swego dalszego życia. Czym zasłużyłem sobie na podobny list? Słuchałem.

Do takiego wniosku, tyle że w sposób zabawniejszy, doszedł także mój współpracownik. Gdy po raz pierwszy przedstawiono mu koncept słuchania jako umiejętności, sceptycznie odniósł się do jego znaczenia. Pewnego wieczoru przed zebraniem wygospodarował pół godziny i postanowił poćwiczyć tę „umiejętność”. Poszedł do pubu, usiadł przy barze i nawiązał z kimś rozmowę. Słuchał i ograniczał się do podsumowywania, parafrazowania i dawania sygnałów, że słucha (jest to słuchanie aktywne, do którego wrócę za chwilę). Gdy wreszcie podniósł się z miejsca, jego rozmówca powiedział: „Dziękuję. Od lat nie przeprowadziłem tak pasjonującej rozmowy”. Jako że Colin nie robił nic innego prócz reagowania na słowa rozmówcy, sami widzicie, jak istotne jest, by ludzie czuli, że się ich słucha.

Dlaczego to takie ważne? Ponieważ obecnie zaledwie garstka osób czuje, że się je słucha. Skoro zaś ludzie są przekonani, że nikt ich nie słucha, szukają innych sposobów zwrócenia na siebie uwagi. Dzieciaki bazgrzą po ścianach, dorośli zaglądają do kieliszka, malkontenci sieją plotki i pomówienia, podstępni politycy podburzają swoich sprzymierzeńców do tłumnych wystąpień. To, że nie słuchamy i nie jesteśmy słuchani, jest źródłem wielu nieporozumień.

Gdy ludzie zyskują należną uwagę, czują, że się liczą, że to, co myślą, jest ważne. Że sami są ważni. Kiedy zaś czują się ważni (nie najważniejsi, gdyż to prowadzi do wielu problemów), czują się odpowiedzialni i tak też się zachowują. Na tym właśnie polega istota słuchania. Poza tym:

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin