bajtek_1986_02_redux.pdf

(43672 KB) Pobierz
2
Z MIKRO-
KOMPU-
TEREM
NA TY
MIESIĘCZNY DODATEK DO „SZTANDARU MŁODYCH”
NR 2/86
CENA 100 ZŁ
CZY
MASZYNA
MOŻE
MYŚLEĆ
str 3
956523078.030.png 956523078.031.png 956523078.032.png 956523078.033.png 956523078.001.png 956523078.002.png 956523078.003.png
Krzemowa
WYBIERZ SAM
FaLa
INFORMATYKA W SZKOLE
PROGRAMOWAĆ MOŻE KAŻDY
SPOSOBY I SPOSOBIKI
DOGADAĆ SIĘ
CO JEST GRANE
Bajtkowa Lista Przebojów.................. str. 18
Jumping Jack..................................... str. 18
Fist..................................................... str. 18
RADŹ SOBIE SAM
CO WARTO PRZYWIEŹĆ
GORĄCZKA KRZEMOWEJ DOLINY
SPRZĘŻENIE ZWROTNE
NIE BÓJ SIĘ MNIE
SAMI O SOBIE
Ankieta............................................... str. 27
TYLKO DLA PRZEDSZKOLAKÓW
NIE TYLKO KOMPUTERY
Spośród różnych przemawiających do
wyobraźni objaśnień roli i znaczenia kom-
puterów osobistych najbardziej podoba mi
się metafora z rowerem. Jest otóż intuicyjnie
i praktycznie oczywistym, że człowiek jadący
rowerem — jeśli chodzi o efektywność wy-
korzystania energii mięśni — o wiele prze-
wyższa wszystkie znane nam zwierzęta, gdy
tymczasem człowiek bez roweru znajduje się
wśród outsaiderów. Komputer osobisty to
właśnie „rower dla umysłu” — indywidualny
przyrząd wzmacniający naturalne możliwo-
ści ludzkiego mózgu.
Myślę, że powyższe porównanie najlepiej
wyjaśnia dlaczego tak duży jest obecnie na-
pór na wszystkie instytucje, mające cokol-
wiek wspólnego z upowszechnianiem kom-
puterów osobistych. Piszę „instytucje”, gdyż
w grę wchodzi przecież drogi sprzęt, na który
ktoś musi dać pieniądze, i za który ktoś musi
odpowiadać.
Załóżmy, że nie mamy cioci za granicą,
ani rodziców pracujących w handlu zagra-
nicznym czy spółkach polonijnych, a chcemy
— choćby dlatego, że przeczytaliśmy wła-
śnie BAJTKA — nawiązać kontakt z kom-
puterem osobistym. Co robić? Dokąd iść?
Gdzie w ogóle szukać informacji na ten te-
mat? Trudne pytania, ale odpowiedź na nie
— wszystko na to wskazuje — będzie z dnia
na dzień coraz łatwiejsza.
Rozwija się sieć klubów komputerowych
Turnieju Młodych Mistrzów Techniki. Woj-
ciech Wyszomirski — szef TMMT — marzy
o tym, aby w każdym mieście, nawet małym,
młody człowiek mógł iść czy też zadzwonić do
tamtejszego Zarządu ZSMP i uzyskać infor-
mację: — Dobrze trafiłeś, właśnie u nas, co-
dziennie można uzyskać dostęp do komputera
osobistego!
Piękna to wizja i należy życzyć Wojtkowi
wytrwałości w jej urzeczywistnianiu.
Rozwijają się kluby harcerskie organizo-
wane w ramach systemu „InforMik”. Druh
Krzysztof Piotrowicz, zastępca naczelnika
ZHP odpowiedzialny m.in. za sprawy twór-
czości naukowo-technicznej młodzieży, fa-
natyk nowoczesności, widzi w tych klubach
jedną z najatrakcyjniejszych form kształto-
wania postaw twórczych, proinnowacyjnych
i zapowiada szeroki rozwój harcerskiej in-
formatyki. Pogratulować trzeba przy okazji
kolegom z ZHP rozmachu — nie zdradzę tu
tajemnicy, jeśli poinformuję, że Centralna
Składnica Harcerska na serio przymierza
się do sprowadzenia dużej partii kompute-
rów osobistych i rozpoczęcia ich sprzedaży
za złotówki, poniżej cen giełdowych. Brawo
dyrektorze Szanter!
Rozwijaniem klubów komputerowych
zajmują się studenci, spółdzielczość miesz-
kaniowa, zakłady pracy... Krzemowa fala
płynie przez Polskę. Za jedno ze swych głów-
nych zadań uważa BAJTEK ukierunkowanie
tej fali, aby jej energia nie rozpraszała się
w przebijaniu niepotrzebnie ustawionych fa-
lochronów, tylko zdołała pozostawić po sobie
trwały edukacyjnie efekt.
Waldemar Siwiński
„BAJTEK” – MIESIĘCZNY DODATEK DO „SZTAN-
DARU MŁODYCH”. ADRES: 00-687 Warszawa, ul.
Wspólna 61. Telefon 21-12-05. Przewodniczący Rady
Redakcyjnej: Jerzy Domański – redaktor naczelny
„Sztandaru Młodych”. ZESPÓŁ REDAKCYJNY:
Waldemar Siwiński (z-ca redaktora naczelnego „SM”
– kierownik zespołu). Oskar Bramski, Roman Po-
znański, Wanda Roszkowska (opr. graiczne), Roman
Wojciechowski. WYDAWCA: RSW „Prasa-Ksiazka-
Ruch” Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, al. Stanów
Zjednoczonych 53. 04-028 Warszawa. Telefony:
Centrala 13-20-40 do 49. Redakcja Reklamy 13-20-40
do 49 w. 403, 414. Cena 100 zł. Skład technikę CRT
200, przygotowalnią offsetowa i druk: PRASOWE ZA-
KŁADY GRAFICZNE RSW „PRASA-KSIĄŻKA-RUCH”
w Ciechanowie, ul. Sienkiewicza 51.
Zam. nr 151/86. nakład 200.000 egz. P 101
2
BAJTEK 2/86
956523078.004.png 956523078.005.png 956523078.006.png 956523078.007.png 956523078.008.png 956523078.009.png 956523078.010.png 956523078.011.png 956523078.012.png 956523078.013.png 956523078.014.png 956523078.015.png 956523078.016.png 956523078.017.png 956523078.018.png 956523078.019.png 956523078.020.png 956523078.021.png 956523078.022.png 956523078.023.png
GRA O JUTRO
CzY maSzYNa moze
mYSLeC
rozmowa
z Andrzejem Gogolewskim,
lat 33, inżynierem elektronikiem, absolwentem Politechniki
Warszawskiej, twórcą układu sterowania najnowszego
polskiego robota RIMP-900, wiceprezesem Młodzieżowej
Akademii Umiejętności.
BAJTEK: — Czy maszyna może my-
śleć?
— Andrzej Gogolewski: — Jestem
zwolennikiem poglądu, że inteligencja
nie jest cechą wyłącznie ludzką. Choć
dzisiaj jest to dla nas jeszcze nieosiągal-
ne myślę, że uda się poznać i zrozumieć
procesy myślowe. Gdy zaś je poznamy
i zrozumiemy będziemy mogli przekazać
je naszym tworom, czyli maszynom.
Oczywiście nie muszą być to maszyny
w dzisiejszym sensie tego słowa, mogą
np. być zbudowane z substancji orga-
nicznych. Człowiek jest na tyle ciekawy
świata, że będzie dążył do tego, aby zo-
stać stwórcą. A co z tego wyniknie, trudno
powiedzieć. — Nie potraimy jeszcze zde-
iniować w ogóle pojęcia „inteligencja”,
3
BAJTEK 2/86
956523078.024.png 956523078.025.png 956523078.026.png 956523078.027.png
Czekając na powszechnie
dostępny, konkurencyjny wo-
bec zachodnich modeli polski
mikrokomputer, mamy już dla
niego elektroniczną sekretarkę
— drukarkę D-100, produkowa-
ną przez Zakłady Mechaniczne
i Precyzyjne „Mera-Błonie”.
a jednak dążymy przecież już dziś do
stworzenia jej sztucznego odpowiednika.
Na jakim etapie jesteśmy? Czy tradycyj-
na elektronika nie stanie wkrótce przed
barierą nie do sforsowania?
— Nie chciałbym prorokować co
zwycięży — komputery organiczne, czy
nieorganiczne. Obecnie próbuje się na
świecie skonstruować komputer V gene-
racji, będzie on miał dwie podstawowe
cechy: równoległe przetwarzanie infor-
macji i możliwość porozumiewania się
przy pomocy języka naturalnego.
Fala eksperymentów z elastycznymi
liniami produkcyjnymi i fabrykami bez
ludzi doprowadziła do tego, że niemal
wszystkie prace manipulacyjne zostały
już przez automaty opanowane. Mogą
one przeprowadzać nawet dość precy-
zyjny montaż. Natomiast do tej pory nie
udało się nam zautomatyzować fazy prac
projektowych, koncepcyjnych, choć i tu
posługujemy się komputerami jako na-
rzędziami. Sam proces twórczy nie został
przyspieszony. Np. pisanie programów
na komputer trwa mniej więcej tak długo,
jak przed laty. Dlatego też oprogramo-
wanie pozostaje w tyle za sprzętem. Gra
idzie zatem o wysoką stawkę. Ten, komu
uda się zautomatyzować procesy myślo-
we zyska od razu ogromną przewagę
nad konkurentami, ponieważ będzie miał
sprzężenie dodatnie w sprzęcie.
— Tak się dzieje w przypadku kon-
struowania komputerów.
— Istotnie. Chociażby mikroproceso-
ry 32-bitowe nie są projektowane przez
człowieka, lecz przez komputer przy po-
mocy ludzi. Kto ma zatem lepszy sprzęt
i oprogramowanie dziś, może zapewnić
sobie pierwszeństwo również na przy-
szłość.
Maszyny zaczynają także zastępo-
wać człowieka w procesie podejmowania
decyzji. Jest to czasem użyteczne, cza-
sem, jak w przypadku zbrojeń, groźne.
— Wróćmy jednak do komputerów
V generacji. Czym będą się one różnić
od dotychczas produkowanych pod
względem architektury wewnętrznej?
— Jak wspomniałem komputer V
generacji pracować będzie na zasadzie
równoległego przetwarzania informacji.
Trudno nam sobie nawet wyobrazić, jak
będzie to wyglądało. Dotychczas, nawet
w przypadku sprzętu wieloprocesorowe-
go jest zawsze jeden nadrzędny proce-
sor, który dzieli zadania. W przypadku
komputera V generacji będziemy mieli
sieć procesorów i potok danych z dzia-
łaniami, które należy wykonać, płynący
swobodnie przez tę sieć.
— Samo oprogramowanie będzie
chyba zupełnie inne.
— Oczywiście. O ile wspomniane sie-
ci procesorów już powstają, to oprogra-
mowanie ich jest zabójcze.
Człowiek — w pewnym sensie —
działa również na zasadzie równoległej.
Prowadząc rozmowę jesteśmy w dal-
szym ciągu podatni na inne bodźce.
Równolegle do prac nad tworzeniem
sieci mikroprocesorowych przeprowadza
się doświadczenia z komputerami optycz-
nymi. Tradycyjny komputer składa się de
facto z tranzystorów. Układy małej czy też
wielkiej skali integracji oznaczają jedynie
upakowanie tych tranzystorów w jednej
małej strukturze. Natomiast tranzystor
optyczny, który został już skonstruowany
działa jak bramka logiczna.
— Na razie jednak prace nad kom-
puterami optycznymi należą do bocz-
nego nurtu?
— Prace przyszłościowe bez względu
na to na jak długo są obliczone powinny
przynosić także efekty, nazwijmy to, eta-
powe. Nawet Japończycy, którzy posta-
wili sobie za cel zbudowanie komputera
V generacji też postawili sobie pewne
cele cząstkowe. Sieć procesorów z pew-
nością powstanie szybciej niż komputer
optyczny. Natomiast prowadzone są tak-
że prace nad komputerem biologicznym,
czyli nad stworzeniem komórki, która
wykorzystywałaby reakcje biochemicz-
ne. Na ile są one zaawansowane? Nie
wiadomo. Jeszcze dwa, trzy lata temu
sporo się o tym pisało, dziś panuje cisza.
To może oznaczać, że prace są bardzo
bliskie celu. Dzieje się tak zresztą niemal
z większością nowych rzeczy. Pisze się
o nich, dopóki wydają się niemal niemoż-
liwe do zrobienia, potem zapada cisza
i wreszcie okazuje się, że to coś zostało
już skonstruowane i działa.
— Wiadomo już o jaką konstruk-
cję z grubsza chodzi. A jak wygląda
sprawa z komunikacją w języku natu-
ralnym?
— Zakłada się, że wszystkie dotych-
czasowe konstrukcje zabrnęły trochę
w ślepą uliczkę chociaż, moim zdaniem,
znajomość języków programowania jest
coraz bardziej powszechna.
— Ale jest ich coraz więcej i są one
coraz mniej do siebie podobne.
— Jeśli chcemy nauczyć kogoś pro-
gramowania powinniśmy abstrahować
w ogóle od języka. Sprawa najważniej-
sza, to poznanie systemu myślenia al-
gorytmicznego. Bardzo często wiemy,
że trzeba coś zrobić, ale odpowiedź na
pytanie od czego zacząć sprawia kłopoty.
Konstruowanie algorytmów pomaga lo-
gicznie myśleć. Natomiast samo progra-
mowanie jest faktycznie czymś nienatu-
ralnym. Nawet tzw. „myszki” czy też pióra
świetlne są też nienaturalne. Dlatego
dążymy do sytuacji, w której moglibyśmy
opowiedzieć o problemie i otrzymać jego
rozwiązanie. A to okazuje się bardzo
trudnym zadaniem.
Rzecz nie jest nawet w samym ro-
zumieniu słów, w pewnym stopniu to już
opanowaliśmy. Powstały już translatory
języków pracujące całkiem nieźle, tyle że
w ograniczonym zakresie tematycznym.
Jednak samo usłyszenie i zdekodowanie
języka to jeszcze za mało. Usłyszane sło-
wa trzeba jeszcze odnieść do rzeczywi-
stości. Gdy rozmawiamy, rozumiemy się
także dlatego, że dysponujemy podobną
wiedzą i doświadczeniem. Mamy także
podobne reguły wnioskowania. Dlatego,
aby komputer nas zrozumiał powinniśmy
przekazać mu prawie całą naszą wiedzę,
stworzyć olbrzymią bazę danych, a także
reguły wnioskowania. Jesteśmy dopiero
na początku tej drogi. Obecnie potraimy
budować tzw. systemy ekspertów. Są to
maszyny, które gromadzą wiedzę z da-
nej dziedziny. Mogą one właśnie podej-
mować decyzje w przypadku awarii. Jest
również wiele decyzji, które człowiek po-
dejmuje niejako intuicyjnie, nie wiedząc
dlaczego. I takie przypadki również po-
daje się komputerowi. Takie systemy po-
wstały do dziś np. do stawiania diagnoz
medycznych.
— Także do sterowania procesami
produkcyjnymi?
— Wiemy, że na świecie stosuje się
roboty przemysłowe i nie jest to żadną
sensacją. Natomiast to, co pozwala nam
mówić o kolejnej rewolucji przemysłowej
to wprowadzenie tzw. elastycznych sys-
temów produkcyjnych.
Wyobraźmy sobie kilka automatów
wieloczynnościowych, przy nich roboty
połączone siecią transporterów i wózków
samojezdnych. Obraz ten uzupełnia ma-
gazyn również sterowany automatycznie.
Wtedy możemy powiedzieć, że mamy do
czynienia z elastycznym systemem pro-
dukcyjnym. Może się on w zasadzie obejść
bez ludzi. Takie systemy pracują już w kil-
ku zakładach. Dochodzi nawet do tego, że
zautomatyzowane wózki akumulatorowe
po wyczerpaniu baterii same zjeżdżają do
warsztatu, gdzie roboty wymieniają im zu-
żyte akumulatory. Jeżeli natomiast chce-
my zmienić np. proil produkcji zakładu,
to nie musimy nic przezbrajać. Przejście
na nową produkcję wymaga jedynie prze-
programowania poszczególnych urządzeń
i połączeń między nimi. Od tego już jeden
krok do fabryki bez ludzi, tworu zamknię-
tego, żyjącego własnym życiem. Człowiek
przekazuje jedynie informację o tym, co
chciałby dostać na wyjściu i jakie podze-
społy i materiały są do dyspozycji, a sam
proces produkcyjny jest już optymalizowa-
ny przez system, który można określić jako
duży system ekspertów.
— Jakie są zatem bariery powodują-
ce, że dotychczas nie wprowadzało się
na większą skalę takich zakładów?
— Dwie — ekonomiczna i społecz-
na. Osiągamy kolejny skok wydajności
pracy i powstaje pytanie, co zrobić z tymi
ludźmi, którzy przestają być zakładom
potrzebni. Ten problem widać już na Za-
chodzie i powszechna jest świadomość,
że musi on być rozwiązany.
Nauka o sztucznej inteligencji nie jest
bynajmniej młoda. Jak dotąd nie udało
się jednak odpowiedzieć na podstawowe
pytanie: czy jesteśmy w ogóle w stanie po-
znać ludzki umysł? Być może człowiek nie
może stanąć niejako obok siebie, po to, by
przyjrzeć się obiektywnie swojej świado-
mości umysłowi, tak jak np. centymetrem
nie sposób zmierzyć centymetr. Zachodzi
tylko pytanie, czy jest to w ogóle potrzeb-
ne. Wszak koło również nie występuje
w przyrodzie, a człowiekowi udało się przy
jego zastosowaniu rozwiązać problem po-
ruszania się. Może więc i sztuczna inteli-
gencja nie będzie powielać przyrody.
Rozmawiał
Grzegorz Onichimowski
Urządzenie, o rozmiarach maszyny
do pisania, mieści się na biurku razem
z monitorem komputera i klawiaturą.
D–100 może znaleźć zastosowanie
wszędzie tam, gdzie bezpośrednio lub
poprzez urządzenie końcowe (terminal)
istnieje łączność z komputerem. Za-
pisanie informacji na papierze ułatwia
sprawdzanie i korygowanie obliczeń
wykonywanych przez inżyniera, umoż-
liwia sporządzenie historii choroby pa-
cjenta itp.
Drukarka D–100 jest najmłodszą
siostrą produkowaną w Błoniu drukarek
komputerowych D–200 i D–180.
Są to różne unowocześnione
odmiany tej samej serii tzw. drukarek
mozaikowych — wyjaśnia inż. Tade-
usz Dziewulski , główny konstruktor
w ZMP "Mera–Błonie". — Każdy znak
na papierowej taśmie składa się z po-
jedynczych punktów. Każdy z takich
punktów, to uderzenie poprzez taśmę
nasączoną tuszem, jednej z dziewięciu
igieł umieszczonych w głowicy drukują-
cej i poruszanych za pomocą elektro-
magnesu. Litery lub cyfry drukowane są
szeregowo.
Przed drukarką D–200, w latach
siedemdziesiątych „Mera–Błonie” wy-
korzystywała francuską licencję na bu-
dowę drukarki komputerowej DZM–180.
Obecnie najnowsza konstrukcja, czyli
D–100 nie ma już nic wspólnego z li-
cencyjnymi
rozwiązaniami
swojego
pierwowzoru.
Błońska „dętka” pozwala na unik-
nięcie ślęczenia z kartką papieru i dłu-
gopisem przed migocącym ekranem
monitora komputerowego. Umożliwia
również wykonywanie rysunków, wykre-
sów i tabel.
WIĘCEJ OZNACZA TANIEJ
Grupa krajowych właścicieli dru-
karek D–100 jest jeszcze niewielka.
W zestawieniu z ceną domowego mi-
krokomputera, drukarka jest „względnie
tania”. Jeśli ktoś powiedział „a” stać go
na kupno „b”, co nie oznacza, że zrobi
to łatwo, bez czekania, udowadniania
po co i komu potrzebny jest ten luksus.
Jednak dla szkoły, której np. podarowa-
no kilka komputerów, kupno drukarki
oznacza niebagatelny wydatek 150–180
tysięcy złotych.
Czas jednak biegnie naprzód, być
może doczekamy się niższych cen. Mi-
krokomputery profe jonalne i domowe
są produkowane w krajach RWPG już
od kilku lat. W Zabrzu powstają „Meri-
tum I” i „Meritum II”. W Błoniu, oprócz
drukarki montuje się w ciągu roku kil-
kaset mikrokomputerów „Mera–100 M”.
Wkrótce ma być ich więcej. Błońskie
4
BAJTEK 2/86
956523078.028.png
SWEGO NIE ZNACIE
zakłady przystąpiły również do spółki
krajowych przedsiębiorstw zgrupowa-
nych pod szyldem „Mikrokomputery”.
Już w tym roku spółka zacznie mon-
tować pierwszą serię kilkuset polskich
mikrokomputerów „Mazovia”.
Będzie to sprzęt, o klasie porów-
nywalnej do komputerów osobistych
wytwarzanych przez amerykański kon-
cern IBM — zapewnia inż. T. Dziewul-
ski . — Rozwój produkcji różnych typów
polskich mikrokomputerów stwarza
krajowy popyt na naszą drukarkę. Pla-
nujemy więc, by w przyszłości produ-
kować rocznie przynajmniej 50 tysięcy
drukarek D–100. Taka ilość powinna
nasycić rynek.
Dzisiaj wybór, czy D–100 traia na
rynek krajowy czy zagraniczny, roz-
strzyga cena sprzedaży, która musi
pokryć wciąż jeszcze wysokie koszty
wytwarzania. Być może eksport nie za-
głodzi krajowego rynku. Drukarka jest
integralną częścią systemu komputero-
wego, tak jak kolumny głośnikowe są
częścią zespołu odtwarzającego mu-
zykę z płyty lub taśmy magnetofono-
wej. Oczywiście można się bawić bez
głośników, ale wtedy impreza staje się
już bardzo kameralna.
• CO GŁOWA, TO GŁOWICA
W listopadzie ub.r. dwunastokilo-
gramowa drukarka D–100 znalazła się
na Światowej Wystawie Osiągnięć Mło-
dych Wynalazców w Płowdiw. Zalety
techniczne, lekkość i estetyczna obu-
dowa spowodowały, że została obwo-
łana jednym ze szlagierów bułgarskiej
ekspozycji.
Drukarka D–100 podobnie jak jej
starsze rodzeństwo, potrai zapełnić
papier pochyłym drukiem, zna różne
kroje pisma i różne alfabety z arabskim
włącznie. Wiele rozwiązań konstruk-
cyjnych w jej budowie chronią polskie
patenty. Ich autorzy to ludzie młodzi.
Właśnie dlatego błońska „dętka” traiła
na wystawę w Bułgarii.
Po ukończeniu Wydziału Me-
chaniki Precyzyjnej Politechniki War-
szawskiej, kilka lat temu znalazłem się
w grupie ośmiu osób, które miały skon-
struować drukarkę D–200 — wspomi-
na inż. Krzysztof Jeziorski, konstruk-
tor w ZMP „Mera–Błonie” — Zacząłem
od nauki, poznałem dokładnie zasadę
działania drukarki komputerowej. Po-
tem był upór, uzgadnianie szczegółów,
wykonanie rysunków i wreszcie inał.
Tempo prac i ich wynik zachęciły
dyrekcję irmy do powierzenia młode-
mu inżynierowi kierowania pracami
trzyosobowego zespołu, który miał
skonstruować model głowicy drukarki
D–100. Głowica drukująca licencyjnej
drukarki DZM–180, ważącej 45 kilo-
gramów była za duża dla planowanej
zaledwie 12–kilogramowej D–100. Po
roku została wykonana pierwsza seria
drukarek z nowymi głowicami.
NOWE I UNOWOCZEŚNIANE
Jednocześnie z tworzeniem głowicy
drukującej, inne zespoły inżynierów,
techników i robotników opracowały
pozostałe szczegóły konstrukcyjne
D–100. Podobną technikę modernizo-
wania produkowanego wyrobu w Bło-
niu stosowano już wcześniej, podczas
unowocześniania drukarek wierszo-
wych.
Drukarki mozaikowe D–100 w ma-
łych partiach docierają już do RFN,
Francji i Anglii. Większość trai do od-
biorców w krajach socjalistycznych.
Błoński sukces ma wielu ojców.
Mówią z dumą o ukryciu pod obudową
drukarki mozaikowej nowinek tech-
nicznych będących odpowiedzią na
rozwiązania narzucone światu przez
irmy japońskie.
Inżynier Krzysztof Jeziorski : –
W dalszym ciągu zmierzamy do tego,
by konstrukcja urządzenia była maksy-
malnie prosta w wykonaniu. W drukarce
D–100 znajduje się już np. uproszczo-
ny mechanizm przesuwający wstęgę
papieru. W stosunku do poprzedniego
modelu ograniczyliśmy zużycie energii
elektrycznej.
Marek Tkaczyk , technolog: —
Obecną, blaszaną obudowę drukar-
ki D–100 chcemy zastąpić obudową
z tworzyw plastycznych. Na razie wy-
konujemy próby. Być może wkrótce
cena dostępnych w kraju specjalnych
tworzyw będzie niższa, niż cena bla-
chy. Sporządzenie plastykowej obudo-
wy obniży więc koszt drukarki i skróci
czas jej montowania.
Konstruktorzy z „Mery” obiecują, że
za trzy lub cztery lata drukarka D–100
będzie tańsza. Może będą już wów-
czas bardziej dostępne i tańsze pol-
skie mikrokomputery? Dzisiaj „dętka”
zawiera bardzo drogie, w porównaniu
do cen światowych, polskie podzespo-
ły elektroniczne. Stąd też w 85 proc.
produkcja „Mery–Błonie” wędruje poza
granice Polski.
Wojciech Gładyskowski
SŁowa
SPoD IGŁY
5
BAJTEK 2/86
956523078.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin