Ania i Krzyś przyjaciele Martynki.rtf

(10 KB) Pobierz

                     Ania i Krzyś

                             przyjaciele Martynki

Dzień dobry, piękny dziś mamy dzień, prawda? powiedział biały królik, kłaniając się nisko. Ojej gadający królik? - zdziwił się Krzyś. Czytałam o tym w książce - uśmiechnęła się Ania. - To była  Alicja w krainie czarów, pamiętasz. Krzysiu? Uwielbiam tę bajkę. Ale tamten królik miał zegarek i bardzo się spieszył. ty też się spieszysz, króliczku? Ja? Ależ skąd - królik  usiadł spokojnie obok dzieci. - Nie mam zegarka i w ogóle  jestem  zupełnie  inny niż ten książgowy  królik. I to, co wam pokażę, też jest zupełnie inne. Oczywiście, jeśli chcwcie. Naturalnie, że chcemy! - Ania i Krzyś poderwali się na równe nogi. Podążali więc najszybciej, jak umieli. Aż nagle... Gdzie  ten królik? Chyba jednak się spieszył - Ania  rozgląda się niepewnie dokoła. Wszystko wygląda zupełnie inaczej niż przed chwilą. Niue ma mięciutkiej trawy i małych krzaczków. Jakie ogromne chrząszcze! Uciekajmy! - woła Krzyś. To chyba potwory zgadza  się z nim Ania. Przyglądają się gigantycznym skrzydlatym stworom bliżej. to żuki gnojaki, takie same jak te, które spotykali wiele razy, spacerując po lesie. Błyszczą w słońcu i toczą z mozołem swoje gnojowe kulki. Ania zawsze bardzo lubiła patrzeć na pracowite gnojaki. Ale teraz...  - Auuu, prawie mnie zgniótł tą wielką kulą! Zobacz, jakie tu jadą dziwne pojazdy! - woła Ania. - Chyba  wojskowe, prawda, Krzysiu? Krzyś patrzy uważnie na jeden z nich i już wie, do jakiej armi należą. To skorki - śmieje się. - Gigantyczne skorki, poznaję je po szczypcach, które mają z z tyłu. Mama pokazywała mi skorki w ogrodzie przypomina  sobie Ania. - Mówiła, że lubią mieszkać pod zwalonymi pniami drzew albo w starych korzeniach. Dzieci rozglądają się wokół siebie. Tak, to  korzenie drzewa. Ale  tysiąc razy większe niż zwykle. Nawet kiedy zadrze się  głowę wysoko, nie widać liści, tylko korę, powyginaną jak ogromne skały. Może wyobraźmy sobie, że jesteśmy w wąwozie w górach - podsuwa Krzyś. A skorki to konie? - śmieje się Ania. ta niezwykła przygoda. Jeśli skorki to konie, to kim będą mrówki? krowami? - śmieje się Krzyś, stając oko w oko z ogromną mrówką. Jej wielkie żuwaczki wyglądają trochę przerażająco, ale mrówka chyba nie ma  złych zamiaró. Próbuje coś  przekazać chłopcu , biega w kółko i przyjmuje dziwaczne pozy. Chcą, żebyśmy poszli z nimi! - domyśla sięm w końcu Ania. A mrówki, zadowolone, że zostały zrozumiane, zaczynają biec przed siebie. Poczekajcie! - woła Krzyś, potykając się o kolejny korzeń.  Dzieci nie potrafią biec tak szybko jak mrówki. Nie umieją też chodzić po pionowych ścianach. Mrówki wspinają się błyskawicznie na wielki pień, a potem zbiegają z niego w dół, bez chwili zastanowienia. Nie umiemy tak! Pomóżcie nam! - krzyczy Ania. Nagle dostrzega to, co chcą pokazać im mrówki. Ogromną pajęczą sieć... i siedzącego pośrodku wielkiego  pająka, czyhającego na ofiarę, która się w tę misterną pułapkę złapie. Może zejdziemy po niej w dół? proponuje Krzyś. - Ale czy ta pajęczyna  wytrzyma nasz ciężar? Oczywiście, że wytrzyma . Pajęcze sieci są bardzo trwałe. Można je rozciągać, uderzać w nie i nic. Nie pękają!  Nawet wtedy, gdy wpada  w nie rozpędzona  wielka mucha. Nie jesteśmy dużo więksi od muchy. Spróbujmy - mówi Ania. I już  po chwili obydwoje bezpiecznie stoją na ziemi obok swych przyjaciółek mrówek. Aniu, posłuchaj! Ktoś daje koncert. Za tamtym krzakiem musi chyba siedzieć cała orkiestra - stwierdza Krzyś, wsłuchując się w rytmiczne cyk-cyk-cyk w najróżniejszych  tonacjach. Na pewno słychać perkusję. I chyba skrzypce? - mówi Ania. Nie, to nie perkusja  ani skrzypce. Muzykują koniki polne, pocierając nogą o nogę albo o skrzydło. Kiedy zbierze się ich kilka, brzmią ja orkiestra. Ale te owady wydają też inne dźwienki, niesłyszalne dla ludzi. Bez trudu  rozróżniają je nietoperze, delfiny  i oczywiście  inne koniki polne.  To ultradźwięki.  Słyszałam o nich- chwali się Ania, przysiadając na kamieniu. To dzięki ultradźwiękom nietoperze zawsze potrafią znaleźć drogę do domu. Poza tym... Nie udaje jej się dokończyć zdania, bo  kamień nagle unosi się w górę! Ojej , trzęsienie ziemi! - krzyczy Ania. Krzyś nie panikuje, tylko rozgląda się wokół i zaczyna się głośno śmiać. Ślimak  zanosi  Krzysia i Anię nad rzekę. A tam  odbywa się kolejny  wspaniały koncert. Kilkanaście żab przekrzykuje  się,kumkując i rechocząc. Proszę wysiadać, koniec kursu - woła ślimak jak prawdziwy konduktor czy kierowca autobusu. Ania zaczyna chichotać. Brzmisz jak jedna z żab! - śmieje się Krzyś. Ty też! - wołają chórem żaby, rechocząc coraz głośniej. Ojej kolejny konik polny - mówi Ania. I zaraz zauważa różnicę. Ten tutaj ma dłuższe czułki. Jest cały zielony. Nogi też ma jakieś inne. Nie znoszę, jak mylą mnie z kuzynem konikiem - mówi owad. - Jestem pasikonikiem, rozumiesz, dżdżowniczko? Dżdżowniczko?!  Ania nie jest pewna, czy pasikonik zwraca  się do niej. Dopiero po chwili rozumie, że różowa sukienka może mu się kojarzyć z kolorem dżdżownicy. Zobacz, dwa jelenie walczą ze sobą na polance! - woła Krzyś. Widzieliśmy kiedyś takie w lesie, pamiętasz? Ania i Krzyś patrzą właśnie na jednego z największych chrząszczy w Polsce. To jelonek rogacz. A dlaczego tak się nazywa? Wystarczy mu się przyjrzeć. Jego górna warga jest bardzo duża i wygląda niczym poroże jelenia. Tak jak u jeleni, samice nie mają rogów.  Jelonek rogacz bardzo lubie dębowe lasy, takie jak ten. Jego największym przysmakiem jest sok wyciekający z pnia drzew. Pszczółki - cieszą  się dzieci na widok skrzydlatych  stworzeń.   Zaniesecie nas do  ula i nakarmicie miodem, dobrze? Ale żaden z tych owadów  nie jest pszczołą. Jeden to bzyg, bardzo do niej podobny. Kiedyś miał dwie pary skrzydeł, ale druga  przez tysiąc lat zmniejszała się, zmniejszała... aż w końcu zamieniła się w przezmianki , które wyglądają   jak małe kolby i  pomagają  bzygom  zachować równowagę w  locie.    A ten owad, którego usiłuje dosiąść Krzyś? Krzysiu, uważaj, to osa ! Może cię użądlić. Musisz zachowywać się bardzo spokojnie, żeby jej nie zdenerwować. Nie rób gwałtownych ruchów - radzi Ania. Czy bzyg jest pożytecznym owadem? - zastanawia się Ania. Przyjrzyj się temu. do robię, i nie zadawaj takich  dziwnych pytań - denerwuje się bzyg, siadając na kwiatku. Oczywiście że jest pożyteczny! Wygląda jak pszczoła i tak jak ona jest bardzo pracowity. Zapyla kwiatki całymi dniami. I w dodatku zjada mszyce są groźne dla naszego ogrodu. Jesteś  dobry, bzygu! - cieszy się Ania. - Możesz wracać ze mną do domu. Larwa zamieniła się w pięknego motyla! To niesamowite! Jeszcze przed chwilą była gąsienicą, a teraz vrozkłąda  już skrzydła. A to mój krewny, gąsienicznik - mówi osa, która okazała się całkiem uprzejma. Jeśli tylko  jej się nie drażni... Gąsienicznik  kłania się nisko na swoich długich nogach  i bzyczy: Miło, że ktoś mnie  zauważył. Gdy w okolicy pojawia się motyl, wszyscy patrzą tylko na niego! Dziękuję, że wy widzicie też tych, którzy są mniej eleganccy.  Jakie śliczne  biedronki! cieszy się Ania. - Mama mówiła, że są bardzo pożyteczne, bo tak jak  bzygi zjadają mszyce, ogrodowe szkodniki - przypomina  sobie Ania  Pracujcie spokojnie, biedroneczki - mówi Krzyś. My też bardzo lubimy jeść mszyce woła para złotooków drapieżnych. Może macie ich za dużo? Chętnie  przyjmiemy  zaproszenie na obiad. Ania i Krzyś nie odpowiadają, wpatrzeni w ich przezroczyste skrzydła, wyglądające jak delikatna siateczka, i złociste oczy. Już wiedzą, skąd wzięła się ich nazwa.  Te owady nie mogłyby nazywać się inaczej!  Bum! Bum! Aż drży ziemia. Tym razem to już na pewno idą słonie, a nie mrówki. Na całą polanę pada cień. Co to za potwór? - pyta z przerażeniem Krzyś. To pan Michał - szepcze Ania. - Poznajesz? Ten z małego białego domku na skrzyżowaniu. Tata mówił, że pan Michał jest biologiem. A dokładniej eee... Takie trudne słowo: entomologiem! Obserwuje owady i pisze o nich książki. Hmm,  widzę tu jakiś ciekawy okaz - głos pana Michała jest tak donośny, że aż porusza liśćmi. Różowy owad? A gdzie masz czułki? Nie jesteś chyba muchówką? Jego palce wyciągają się, by unieść Anię do góry. Osa wysuwa ostrzegawczo swe żądło. Nie pozwoli,  żeby porwano jej nowych przyjaciół! Nagle zza krzaka rozlega się śmiech białego królika.  Podążaj za białym królikiem... Jak w książce - mówi pan Michał i biegnie za nim, całkiem zapominając o rzadkim okazie różowego owada bez czulek, którego wypatrzył wśród traw. A Krzyś i Ania zaczynają rosnąć. Mrówki, z którymi rozmawiali przed chwilą, stają się nagle maleńkie jak... mrówki. A oni znowu są dziećmi. Może to tylko  nam się śniło? - mówi Krzyś, otrzepując się z piachu. Może - Ania też wierzy, że rozmawiała z motylem i jeździła na ślimaku. - To było piękny sen. Ale w takim razie , gdzie jest pan Michał? Poszukamy go później... Na pewno chętnie przyjrzy się z bliska skrzydłom złotooka - śmieje się Krzyś. - Chodźmy na kolację!  

Zgłoś jeśli naruszono regulamin