Julie Garwood - Buchanan 07 - Bieguny uczuć.pdf

(1512 KB) Pobierz
403389470 UNPDF
Garwood Julie
Bieguny uczuć
Sophie Rose, dziennikarka z Chicago, przeprowadza się do małej
miejscowości na Alasce. Z dala od zgiełku dużego miasta pracuje w lokalnej
gazecie opisując miejscowe osobowości. W tajemniczych okolicznościach
zostaje zamieszana w morderstwo. Ufając swojemu dziennikarskiemu
instynktowi próbuje znaleźć winnego zbrodni, co doprowadza do zamachu
na jej życie. W tym momencie do akcji wkracza przystojny agent FBI Jack
MacAlister. Pośród niebezpieczeństw w bezlitosnych ostępach Alaski budzi
się między nimi uczucie, lecz jego finału nikt nie przewidział.
Wpis do dziennika numer 1 Chicago
Dzisiaj świętujemy. Fundacja wreszcie przyznała nam duże stypendium na sfinansowanie badań. Ciężko
pracowaliśmy, żeby to osiągnąć. Jest nas czterech, wszyscy z doktoratami, ale zachowujemy się jak
nieodpowiedzialni nastolatkowie - ciągle śmiejemy się i wygłupiamy. Wieczorem pewnie spijemy się jak świnie.
Każdy z nas ma inną przeszłość i wykształcenie. Kirk przyjechał z St. Cloud z Minnesoty, gdzie prowadził szeroko
zakrojone badania nad szarymi wilkami z Camp Ripley. Bardzo nam się przyda jego ekspertyza dynamiki w
rodzinnym stadzie wilków.
Erie wywodzi się z prestiżowego instytutu badawczego TNI z Chicago. Jest najmłodszy, ale ma najwyższy stopień
naukowy. Sam nazywa siebie szczurem laboratoryjnym, gdyż dużo czasu spędził, pracując nad badaniami do dwóch
projektów finansowanych przez firmę Kenton Pharmaceutical Company. Jest biologiem i chemikiem, a jego wiedza z
zakresu immunologii doskonale„uzupełnia pozostałe nauki.
Brandon, nasz kierownik, przez jedenaście lat mieszkał w Północnej Dakocie. Obserwował i opisał przypadki
wilków, które przemieszczały się ponad trzy tysiące kilometrów. Jego celem jest użycie obroży z nadajnikami
radiowymi, które chciałby założyć dwóm różnym parom samców i samic alfa, żebyśmy
2
mogli zapisywać trasy ich wędrówki. Interesują go głównie zwyczaje wilków.
Ja jestem jedynym specjalistą od zachowań, ale także biologiem. Moje prywatne cele różnią się od pozostałych, ale
mam nadzieję, że nie będą z nimi kolidować. Wszyscy jesteśmy zainteresowani dynamiką wewnątrz stada, ale mnie
ciekawią także efekty stresu u poszczególnych osobników. Ekstremalnego stresu...
1
Zabił go niedźwiedź polarny. Największy przeklęty niedźwiedź polarny, jakiego kiedykolwiek widziano w oko-
licach Prudhoe Bay w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat, albo przynajmniej tak mówiono.
Chociaż tak naprawdę to zabiła go arogancja. Gdyby William Emmett Harrington był inny, prawdopodobnie nadal
by żył. Ale był nieuleczalnym narcyzem i samochwałą.
Jedyny temat rozmów, jaki interesował Williama, to on sam, a jako że nie osiągnął niczego znaczącego przez
dwadzieścia osiem lat życia, był potwornie nudną osobą.
William żył ze spadku, ogromnego funduszu, jaki założył dla niego dziadek Henry Emmett Harrington, który musiał
przeczuwać, że przekazał potomstwu gen lenistwa, gdyż jego syn, Morris Emmett Harrington, nie przepracował w
swoim życiu ani jednego dnia. A William radośnie poszedł w ślady ojca.
Tak jak wszyscy mężczyźni z rodu Harringtonów, William był piekielnie przystojny i wiedział o tym. Nie miał
najmniejszych problemów z uwodzeniem kobiet i nigdy nie spotykał się drugi raz z tą samą. Traktował seks jak
wyścig, który musiał wygrać, by udowodnić, że jest najlepszy. Nigdy nie dbał o zaspokojenie partnerki. Liczyła się
jedynie jego przyjemność.
Byłe kochanki wymyślały dla niego przeróżne przydomki, jak: Świnia, Szybki Numerek. Ale tym, który najczęściej
był powtarzany za jego plecami, był: Pan Minutka. Wszystkie kobiety, które poszły z nim do łóżka, doskonale
wiedziały, co to znaczy.
4
Poza zaspokajaniem własnych potrzeb William miał jeszcze jedno hobby - bieganie. Zrobił z niego pełnoetatową
pracę, ponieważ, tak jak w seksie, był niebywale szybki. W ciągu zeszłego roku zdobył pierwsze miejsce w biegach
w sześciu stanach dwadzieścia cztery razy i teraz przygotowywał się do biegu na pięć kilometrów w swoim
rodzinnym mieście Chicago, żeby zdobyć dwudzieste piąte trofeum. Wierzył, że moment przekroczenia przez niego
mety będzie wydarzeniem tak atrakcyjnym, iż każdy w Chicago zechce o tym przeczytać. Zadzwonił więc do
Chicago Tribune i zasugerował, żeby główny artykuł niedzielnego wydania poświęcić właśnie jego osobie.
Wspomniał przy tym kilkakrotnie, że jest bardzo fotogeniczny i jego kolorowe zdjęcie w znaczny sposób
wzbogaciłoby artykuł.
Jeden z lokalnych redaktorów z Tribune odebrał jego telefon i cierpliwie wysłuchał tyrady a potem przełączył go do
działu rozrywki, który z kolei połączył go z felietonistą sportowym, a ten odesłał go do redaktora działu Zdrowie i
Fitness, który to słuchając opowieści Williama, zdążył napisać artykuł na temat pięciu najsilniejszych alergenów
dręczących Chicago. Żaden z dziennikarzy nie był ani pod wrażeniem, ani zainteresowany tematem. Ostatni, z
którym William rozmawiał, zasugerował, żeby zadzwonił, kiedy zdobędzie już dziewięćdziesiąt dziewięć tytułów i
będzie startował po setne trofeum.
Jednak William się nie zrażał. Natychmiast zadzwonił do Chicago Sun Times i nakreślił swój pomysł na artykuł,
który także i tu został odrzucony.
William zrozumiał, że jeśli chce oglądać swoje nazwisko w prasie, będzie musiał obniżyć oczekiwania, dlatego
zadzwonił do Illinois Chronicie, małej, ale popularnej gazety, która skupiała się głównie na sprawach lokalnych i
rozrywce.
Redaktor główny, Herman Anthony Bitterman, był weteranem dziennikarstwa. Przez trzydzieści lat pracował w
sekcji zagranicznej The New York Timesa i zgromadził kilka prestiżowych nagród, w tym RFK Journalism
8
Zgłoś jeśli naruszono regulamin