Pascal Blaise - Myśli.pdf

(1369 KB) Pobierz
897336740.001.png
Ta lektura , podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-
PASCAL
Myśli
ł.  -żń
 ł
Wstrząśnienie, jakie przechodził Kościół pod wpływem reformacji i walk religijnych, za-
znaczyło się we Francji dwoma krańcowo sprzecznymi objawami. Jeden to niereligijność,
która zwłaszcza w pierwszej połowie w. XVII szerzy się bardzo groźnie: mimo iż, patrząc
z perspektywy historii literatury, łatwo przeoczyć ten symptom, gdyż przesłania go wspa-
niały rozkwit piśmiennictwa religijnego w tym wieku oraz surowość obyczajowa, jaką —
zewnętrznie bodaj — narzucił Francji Ludwik XIV w drugiej połowie swego panowania.
Przyczyny tego objawu są rozmaitej natury: wolnomyślny powiew Odrodzenia i jego kult
starożytności, zbliżający oświecone umysły duchem do pogaństwa; zachwianie autoryte-
tu; długoletnie wojny domowe; anarchia i w ślad za nią idące zdziczenie, niebezpiecz-
ne zwłaszcza w bujnych szlacheckich temperamentach. Drugi objaw, wręcz przeciwny,
to ożywienie i spotęgowanie ducha katolicyzmu, który, zagrożony z jednej strony przez
protestantyzm, z drugiej przez bardziej jeszcze nienawistny mu indyferentyzm, skupił
się do obrony. Wyrazem tego jest wskrzeszenie idei zakonnej, zwyrodniałej poniekąd na
schyłku średniowiecza, przygasłej pod wpływem intelektualnego przeobrażenia renesan-
su. Powstaje mnóstwo zakonów, bądź nowych, bądź odnowionych w surowym i asce-
tycznym duchu, o celach to kontemplacyjnych, to dobroczynnych lub wychowawczych,
a wszystkie krzątają się z zapałem około sprawy religii. Jakże daleko jesteśmy od osła-
wionych Rabelaisowskich mnichów! Wśród tych pobożnych gmin wyróżnia się jedna
zwłaszcza, a to dla roli, jaką odegrała w historii duchowej Francji oraz jej literaturze. To
Port-Royal: a dzieje jego¹ są tak ściśle związane z życiem i działalnością pisarską Pascala,
iż musimy się z nimi bodaj w głównych liniach zapoznać.
Miano yl łączy się nierozerwalnie z pojęciem i , którego klasztor
ten z czasem stał się siedzibą i stolicą. Jansenizm zrodził się w Niderlandach; źródłem tej
nauki był Jansen lub Janseniusz, biskup z Ypres (–), a podstawą jej dzieło jego
pt. i , wydane w  przez przyjaciół i wyznawców. Janseniusz zrozumiał dok-
tryną św. Augustyna jako surową naukę, niektórymi punktami zbliżoną do kalwinizmu,
ograniczającą wolną wolę człowieka, przyznającą wszystko nadprzyrodzonej i gło-
szącą predestynację, wedle której przedwieczny i nieodwołalny wyrok Boga dzieli plemię
ludzkie na wybranych i potępionych. Zarazem jednak nauka ta, upokarzając l czło-
wieka, stawiała tej woli niezmiernie wysokie wymagania: surowy, ascetyczny wręcz ideał
chrześcijańskiego życia, niepodzielne oddanie duszy Bogu, życie, tak jakby w każdej go-
dzinie przyszło stanąć przed obliczem straszliwego sędziego. Był to chrystianizm posępny,
groźny, nieprzejednany, zarazem jednak kryjący dla swych wiernych skarby słodyczy.
Opactwo Port-Royal było to pierwotnie zgromadzenie kobiet, założone jeszcze w r.
 w dolinie Chevreuse. Na początku XVII w. był to dość światowy klasztor liczący
dwanaście zakonnic, a ksienią jego była jedenastoletnia dziewczynka, Angelika Arnauld.
W r.  Angelika, wówczas szesnastoletnia, tknięta łaską bożą pod wpływem kazania
wędrownego mnicha, postanowiła zreformować swą małą gminę. Zaprowadziła bardzo
surową regułę w duchu św. Benedykta, posty, umartwienia, otoczyła klasztor murem
¹ yl — Wśród ogromnej odnośnej literatury, klasyczne pozostało dotąd siedmiotomowe dzieło
Sainte Beuve'a yl (–).
897336740.002.png 897336740.003.png
 
i odcięła go zupełnie od styczności ze światem. Niebawem własna matka poddała się
jej duchowemu kierownictwu, a później cała prawie rodzina Arnauldów skupi się koło
Port-Royal. Tak ukształtowany zakon cieszył się szczególnymi względami i miłością św.
Franciszka Salezego.
W r.  gmina, znacznie powiększona, przeniosła się do Paryża i zyskała nowego
kierownika duchowego, który rozstrzygnął o jej losach. Był nim ks. de Saint-Cyran (tak
go nazywają powszechnie, mimo że rodowe nazwisko brzmiało du Vergier de Hauranne),
człowiek wysoce cnotliwy i uczony, osobisty przyjaciel i współpracownik Janseniusza.
Postawił on sobie za zadanie wprowadzenie w praktykę chrystianizmu zasad, które bi-
skup z Ypres głosił był w teorii, i zamierzył uczynić z Port-Royal ognisko odrodzenia
Kościoła. I w istocie około tego klasztoru skupiła się gromadka wyznawców nie tylko
duchownych, ale i świeckich, tzw. i , którzy nie wiążąc się żadnym ślubem i nie
tworząc gminy zakonnej, osiadali tam, aby pędzić skupione i pobożne życie. W związ-
ku z tym zgromadzeniem powstawały szkoły o bardzo wysokim poziomie naukowym
i polorze humanistycznym, a zarazem ożywione duchem chrześcijaństwa. iy ja-
ko wychowawcy surowość zachowywali dla siebie, słodycz i wyrozumiałość dla uczniów.
Wychowankiem ich był między innymi Racine.
Działalność yl , rosnący wpływ w szerokich kołach świeckich, czynność pe-
dagogiczna, wszystko to zyskało nowej gminie wielu przeciwników; nie licząc zasadni-
czych różnic ideowych w pojmowaniu chrystianizmu. Groźnym ich przeciwnikiem stał
się zakon jezuitów. Zarazem władza świecka, pamiętna wojen religijnych zeszłego wieku,
lękając się, aby ta surowa i nieprzejednana sekta nie stała się zarodkiem politycznego
stronnictwa, również niechętnym okiem patrzała na jansenizm i jego siedzibę. Na rozkaz
Richelieu zamknięto Saint-Cyrana w Bastylii, gdzie spędził kilka lat w najsurowszym
odosobnieniu, pozbawiony papieru i atramentu; i na jakiś czas rozpędzono.
Nie zdołało to wszelako złamać wyznawców ani ugasić ich zapału; mimo iż rozproszeni
chwilowo, utrzymali tym większą spójnię duchową.
Niebawem przyszły nowe próby. Sorbona, a później i papież, potępili wskutek zabie-
gów przeciwników jansenizmu pięć twierdzeń zawartych w dziele i . Janseniści,
nie mogąc pod groźbą herezji sprzeciwić się wyrokowi, zajęli takie stanowisko: uznali,
iż twierdzenia te są jako takie godne potępienia, ale przeczyli stanowczo, jakoby znajdo-
wały się one w dziele Janseniusza. (Wedle Bossueta nie znajdują się tam dosłownie, ale
ii ). Kiedy wreszcie, chcąc ich przyprzeć do muru, zredagowano formularz
potępiający pięć twierdzeń i każdy duchowny lub zakonnik obowiązany był go podpisać,
Port-Royal oparł się stanowczo, przy czym żeńska jego gmina okazała najwięcej hartu
i stanowczości. W r.  zamknięto ich szkoły, rozpędzono spowiedników, nowicjusz-
ki; Arnauld (brat ksieni Port-Royalu), główny rzecznik oporu, musi się ukrywać; de
Sacy'ego, kapelana zakonnic, uwięziono. Odtąd Ludwik XIV, którego absolutyzm nie
znosił oporu, zachowa trwałą niechęć do tej upartej gminy; a niechęć ta będzie rosnąć,
zmieni się w nienawiść i prawdziwą zmorę. Wreszcie na schyłku jego panowania, w r.
, yl zburzono, kaplicę zrównano z ziemią, nie oszczędzono nawet
grobów. Odtąd, jeżeli jansenizm przetrwał, to w postaci zwyrodniałej, bardzo dalekiej od
idei pierwszych swych budowniczych.
Otóż w czasie najgorętszej walki, w okresie sporu o „pięć twierdzeń”, kiedy pozycja
Port-Royalu zdawała się beznadziejna, gmina ta zyskała niespodzianie potężnego szermie-
rza, który wystąpieniem swoim nie rozstrzygnął wprawdzie zwycięstwa na jej korzyść, ale
zadał ciosy jej wrogom, utrwalając zarazem na wieki przemijający przedmiot tych sporów.
Kontrowersje te, na pozór czysto teologiczne, wzbogaciły także piśmiennictwo ancuskie
o dwa dzieła, które stały się niespożytymi jego pomnikami. Szermierzem tym jest Pascal,
a dzieła jego to ii i poniekąd Myśli .
Błażej Pascal urodził się w Clermont Ferraud w r. , ze starej rodziny urzędniczej.
Mimo iż jeszcze Ludwik XI nadał Pascalom szlachectwo, pozostali oni duchem, oby-
czajem bliżsi wyższego, światłego i zamożnego mieszczaństwa. Matka Pascala odumarła
go dzieckiem; ojciec, wykształcony i zacny człowiek, zajmował się z upodobaniem mate-
matyką i fizyką, był w stosunkach z wybitnymi uczonymi; jakoż z osobliwym staraniem
poświęcił się wychowaniu syna.
 Myśli
Chłopiec, zadziwiająco uzdolniony, okazywał zwłaszcza pociąg do zgłębiania praw
przyrody, połączony z niezwykłym darem obserwacji i zdolnością wnioskowania. Ma-
jąc lat dwanaście, napisał na podstawie własnych obserwacyj traktat o dźwiękach; sam,
bez pomocy książek (ojciec odkładał naukę matematyki na czas, gdy chłopiec ukończy lat
piętnaście), doszedł podobno² do trzydziestego drugiego twierdzenia Euklidesa. Mając
lat szesnaście, pisze traktat geometryczny, który zadziwił Kartezjusza; w dwudziestym
roku wynajduje maszynę do liczenia i uzyskuje na nią patent. Ale ta nadmierna pra-
ca umysłowa wcześnie podkopała jego zdrowie: przez całe życie wątły organizm będzie
pastwą fenomenów chorobowych.
Przypadek sprawił, iż rodzina Pascala, z natury pobożna i nastrojona na ton wyso-
ki, zetknęła się z jansenizmem. W czasie pobytu w Rouen ojciec Pascala poślizgnął się
i złamał nogę; pielęgnowało go dwóch braci, szlachciców normandzkich, biegłych w na-
stawianiu kości. Obaj wyznawali jansenizm; zbliżywszy się z rodziną, zapoznali młodego
Błażeja z pismami Janseniusza, Saint-Cyrana, Arnaulda. Ścisła logika tej nauki uderzyła
matematyczny umysł Pascala; rzucił się z całym młodzieńczym zapałem w jansenizm, na-
wracając nań ojca i dwie siostry, z których młodsza, Jakobina, powzięła zamiar porzucenia
świata dla życia zakonnego.
Ale nie było to owo ostateczne, wielkie nawrócenie Pascala. Namiętność nauki, cie-
kawość świata panowały jeszcze w jego sercu. Czyni swoje głośne doświadczenia nad
próżnią, ciężarem powietrza, rachunkiem prawdopodobieństwa; koresponduje z uczony-
mi, sława jego prac i wiedzy rozchodzi się szeroko. Równocześnie prowadzi życie świa-
towe, jeździ poszóstną kolasą, styka się z młodymi „libertynami”, jak kawaler de Méré,
Miton; w owym czasie powstaje zapewne owa iśi iśi , której
autorstwo przypisują Pascalowi z wielkim prawdopodobieństwem.
Wśród tego umiera ojciec Pascala, a śmierć ta przejmuje do głębi jego duszę. Siostra,
Jakobina, która jedynie ze względu na ojca odłożyła swój zamiar, wstępuje do Port-Roy-
al, nie bez pewnego oporu ze strony brata. Dopiero wypadek z końmi, wskutek którego
Pascal znalazł się o włos od śmierci, rzucił go bez zastrzeżeń, bez podziału i nieodwołalnie
w objęcia religii. Ten bystry, żywy, ciekawy umysł wyrzeka się świata; ten wielki uczo-
ny wyrzeka się nauki, jej rozkoszy i blasków; osiada między ii z Port-Royal,
aby resztę życia poświęcić Bogu. Od tego dnia zawsze nosi w ubraniu zaszytą modlitwę,
którą napisał w chwili tego uroczystego przełomu: „Radość, radość! łzy radości! całko-
wite i słodkie pojednanie…”. Było to w r. , Pascal miał wówczas lat . Okoliczności
sprawiły, iż wszedłszy w tę siedzibę spokoju, znalazł się niebawem w wirze najzaciętszej
walki.
W styczniu  r. jezuici wydali l li i ii i . W maju
tegoż roku papież Innocenty X potępił i ii wyjętych z dzieła Janseniusza. W r.
 proboszcz odmówił rozgrzeszenia księciu de Liancourt, ponieważ wnuczka jego znaj-
duje się w Port-Royal. Na to filar Port-Royalu, Arnauld, napisał dwa listy, które, mimo
że w nich poddawał się wyrokowi papieża i potępiał pięć twierdzeń, o które oskarżano
Janseniusza, zostały osądzone i potępione przez Sorbonę. Dalsza walka na gruncie Sor-
bony była beznadziejna; jedyną drogą do dalszego sporu było zaapelować do sądu ogółu.
Ale żaden z poważnych doktorów Port-Royalu nie czuł w sobie talentu do władania tą
lekką bronią; zachęcano Pascala, aby się podjął zadania. Jakoż pomiędzy styczniem 
r. a marcem  r. ukazało się bezimiennie, w ścisłej tajemnicy autorstwa, z nieskończo-
nymi trudnościami druku, osiemnaście i ; pierwszemu drukarz dał nagłówek: i
yil ii i etc³.; wskutek czego publiczność zaczęła w poufałym
skróceniu nazywać te listy l iil (Prowincjałki).
Pierwsze z tych listów omawiają sprawę wyroku Sorbony, potępienie Arnaulda i kwe-
stię łaski, a ujmują rzecz w sposób czyniący z tej czysto teologicznej kontrowersji „sen-
sacyjny” przedmiot rozmów w całym Paryżu i na prowincji, dokąd te „Listy” masowo
wysyłano. Dalsze przechodzą od obrony do ataku, godząc w tzw. iy oraz kom-
promisową moralność, o którą autor i oskarża zakon jezuitów. Ta właśnie część
² yi i ii li — Fakt ten podany przez siostrę
Pascala, panią Périer, należałoby przyjąć z pewnym krytycyzmem.
³ (łac.) — skrót od odpowiadający polskiemu: itd. lub i in.
 Myśli
zapewniła i ich rozgłos i długotrwale znaczenie. Nie czuję się oczywiście
powołany do zabierania głosu w tym odległym sporze: pragnę jedynie oświetlić jego
przedmiot.
iy , ta nauka o stosowaniu zasad moralności do praktycznych wypadków ży-
cia, musi być, jak się zdaje, z natury swojej kompromisową, gdyż celem jej jest pośredni-
czenie między wysokim ideałem religii a ułomną naturą ludzką. W XVI i z początkiem
XVII w. powstały liczne dzieła, przeważnie teologów hiszpańskich, traktujące ten przed-
miot; autorowie silili się za pomocą subtelnych rozróżnień zapewnić każdemu grzeszni-
kowi odpuszczenie grzechu na tym świecie, a możność zbawienia na tamtym; niektórzy
sprowadzali religię do minimum wymagań, czyniąc z niej poniekąd rzecz czysto for-
malną. Ale dla właściwego zrozumienia kwestii, należy koniecznie pamiętać o ciężkim
przesileniu, jakie przechodził wówczas katolicyzm, z jednej strony podgryzany reforma-
cją, z drugiej oświeconym pogaństwem odrodzenia. Zbyt nieprzejednana surowość wobec
tego lub owego dostojnego penitenta mogła go łatwo pchnąć, wraz z całym ludem, w ob-
jęcia schizmy; krewkie temperamenty, spotykając wciąż na drodze zaporę religii, snadnie
mogły się nauczyć w ogóle bez niej obchodzić. To tłumaczy, czemu ci teologowie, sami
zresztą zazwyczaj ludzie nieskazitelnego życia i odosobnieni od świata, tak dobrodusznie
wyszukują formuły najszerszej tolerancji, w których w istocie podstawowe zasady etyki
mogłyby się łatwo zatracić. Wreszcie trzeba dodać, iż dzieła te, pisane po łacinie, nie były
przeznaczone dla ogółu, ale stanowiły niejako zawodowe podręczniki dla spowiedników
i duszpasterzy.
Pascal, obcy dotąd arkanom teologii, zetknął się z okazji sporu Arnaulda z całą tą
literaturą, zwłaszcza ze starym Eskobarem i zapłonął oburzeniem. Religia jego, jak i ca-
łego Port-Royalu, znajdowała się na antypodach wszelkiego kompromisu; jedyna droga,
jaką wskazywała yi , to była droga wyrzeczenia świata, ascezy i świętości. Zarazem
w kwestiach etyki Pascal ma wzrok wpatrzony zawsze w ducha chrześcijaństwa, w jego
bezwzględny ideał nieprzesłoniony kwestiami formalnymi.
Ta „niefachowość” Pascala okazała się tu jego siłą. Zamiast wdawać się w ciężkie łaciń-
skie dysertacje, on, niedawny światowiec, mówi do ludzi świeckich ich językiem; znajduje
w tej polemice formę nową, oryginalną, giętką: to kreśli scenki godne komedyj Moliera,
to znów porwany zapałem znajduje siłę i celność wymowy, którą porównywano z De-
mostenesem.
ii są w literaturze ancuskiej wydarzeniem pierwszorzędnej doniosłości.
Nieoczekiwanie z tego uczonego, z tego ascety buchnął talent literacki najwyższej mia-
ry. Od tej książki datuje nowoczesna proza ancuska: giętka, lotna, rozporządzająca całą
skalą od subtelnej ironii aż do wymownego patosu, umiejąca najpoważniejszy i najtrud-
niejszy przedmiot uprzystępnić każdej inteligencji. Aż dotąd wszelka nauka obwarowy-
wała się w szańcach swej łaciny i swej ciemnej gwary: odgradzała się od świata powagą
togi i biretu. Podgryzają tego scholastycznego ducha już Rabelais i Montaigne; Karte-
zjusz zaczyna pisać po ancusku, spodziewając się znaleźć szerszy i mniej uprzedzony sąd
o rzeczach wśród inteligentnych laików; niebawem wypowie Molier nieubłaganą woj-
nę pedantyzmowi w medycynie, filozofii, literaturze. Otóż ii są w tej mierze
aktem niebywałej śmiałości: porzucając uświęconą togę i łacinę, Pascal przenosi kontro-
wersje teologiczne między publiczność, wzywa ją na sędziego w tych sporach, apeluje od
wyroków Sorbony do sądu ogółu.
I mamy tu jeden jeszcze przykład, jak wszystko w literaturze ancuskiej cudownie
trzyma się za ręce: w kilka lat po i powstaje i Moliera, utwór, któ-
rego bez tego wyłomu, jaki uczynił Pascal, niepodobna sobie wyobrazić. Tylko… tutaj
ujawnia się wymownie niebezpieczeństwo czynu Pascala: satyra Moliera obejmuje jedną
postacią i kompromisową moralność kazuistów, i surową nietolerancję świeckich „dy-
rektorów sumień” Port-Royalu. Pascal pokazał drogę, Molier poszedł na niej krok dalej;
inni pójdą jeszcze dalej: w i , tej książce powstałej bądź co bądź z ducha
szczerej żarliwości, słyszymy już czasem przygrywkę gryzącego sarkazmu Woltera… Tak
więc ii swymi choć spełnił może Pascal z jednej strony dzieło trwałego oczysz-
czenia nauki kościelnej z niejednej szpetnej narości, z drugiej naraził religię na poważne
niebezpieczeństwo, przenosząc jej spory na forum świeckie i apelując od wyroków Władz
 Myśli
Zgłoś jeśli naruszono regulamin