Przed świtem.docx

(1196 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

 

Kilka słów od autora ebooka.

 

 

 

 

 

Wreszcie jest. Wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień, w którym światło dzienne w

końcu ujrzał pierwszy polski, nieoficjalny przekład „Breaking Dawn”.

Mam nadzieję, że nie kazaliśmy wam czekać zbyt długo.

 

 

Chciałabym niezmiernie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do

ukończenia ebooka, zaczynając od tłumaczy oraz osób pomagających w

korekcie. Myśląc o przekładzie całej książki na język polski nie marzyłam

nawet, że zgłosi się do mnie tyle kompetentnych, chętnych do pomocy ludzi.

Bez nich skompletowanie sensownie brzmiącej całości zajęłoby mi pewnie

całą wieczność. ;)

 

 

W drugiej kolejności dziękuję wszystkim cierpliwym fanom Twilight, którzy

zasypywali mnie wiadomościami i mailami, za okazane wyrazy uznania oraz

wsparcie. Nie ma za co dziękować – to wszystko dla was. W końcu jesteśmy

jedną wielką twilightową rodziną i musimy sobie pomagać. ;)

 

 

A teraz nie pozostaje mi już nic innego, jak życzyć wam miłego czytania. Mam

nadzieję, iż mimo wszystko w styczniu zaopatrzycie się w oficjalne polskie

wydanie książki. I z góry przepraszam za błędy, których zapewne jest dość

sporo – pośpiech nie sprzyja perfekcji. ;) Przyjemnej lektury.

 

 

 

 

Evergreen & TeamTwilight

 

 

Poniższy przekład nie jest przeznaczony do celów komercyjnych, nie czerpiemy z niego żadnych korzyści. Umieszczanie

go na stronach internetowych i forach jest zabronione. Prosimy o rozpowszechnianie tłumaczenia tylko w zaufanych

kręgach fanów. Tytuł „Świt” powstał na potrzeby tłumaczenia – w żadnym wypadku nie jest on polskim tytułem

oficjalnym. Wszelkie uwagi i sugestie proszę kierować na ten adres mailowy (refleksje mile widziane).


 

 

 

 

 

Tłumaczenie:

 

Atrivie

Lir

Ladybug

Madeline

Natalia

Evergreen

Noorey

Noone

S. Mapet

Anonim

Luthien

Arionka

Syntia

Emension

Bulb

Amara

Lily

 

 

 

Korekta & pomoc:

 

Evergreen

Mahi

Madeline

 

 

 

Ebook:

 

Evergreen








 


 

 

 

 

 

Spis Treści

 

Księga Pierwsza


 

1.

2.

3.

4.

5.

6.

7.


Zaręczona.

Długa noc.

Wielki dzień.

Gest.

Wyspa Esme.

Rozrywki.

Niespodziewany.


 

Księga Druga


 

8.

9.

10.

11.

12.

13.

14.


Czekając na rozpoczęcie tej przeklętej walki.

Byłem pewien jak cholera, że nie zobaczę czegoś takiego.

Dlaczego po prostu nie odszedłem? Oh, tak. Bo jestem idiotą.

Dwie szczytowe pozycje z Listy Rzeczy, Których Nigdy Nie Chcę Zrobić.

Niektórzy nie rozumieją określenia „niemile widziany”.

Dobrze, że mam silny żołądek.

Jeśli dręczą Cię wyrzuty sumienia za to, że byłeś niemiły w stosunku do wampirów, to naprawdę zły


znak.

15. Tik tak tik tak tik tak.

16. Zbyt wiele informacji.

17. Jak wyglądam? Jak czarnoksiężnik z Krainy OZ? Potrzebny ci mózg? Potrzebne ci serce? Proszę

bardzo. Weź moje. Weź wszystko, co posiadam.

18. Brak słów.

 

Księga Trzecia


 

19.

20.

21.

22.

23.

24.

25.

26.

27.

28.

29.

30.

31.

32.

33.

34.

35.

36.

37.

38.

39.


Płonąc.

Nowa.

Pierwsze polowanie.

Obiecał.

Wspomnienia.

Niespodzianka.

Przysługa.

Błyszcząc.

Plany podróżne.

Przyszłość.

Ucieczka.

Zniewalająca.

Utalentowana.

Spółka.

Fałszerstwo.

Zadeklarowani.

Ostateczny termin.

Żądza krwi.

Kombinacje.

Siła.

I żyli długo i szczęśliwie.


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Księga

Pierwsza

 

 

 

 

~*~

 

 

Bella

 

 

 

 

~*~

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

„Dzieciństwo nie trwa od urodzenia do określonego wieku ani w jakimś ustalonym czasie.

Dziecko staje się dorosłym i odkłada na bok dziecięce sprawy.

Dzieciństwo jest królestwem, w którym nikt nie umiera.

 

Edna St. Vincent Millay


 

 

 

 

 

 

 

 

Prolog

 

 

W swoim życiu otarłam się o śmierć zdecydowanie więcej razy niż normalnie przytrafiało się to

zwykłym ludziom, mimo to trudno byłoby do tego kiedykolwiek przywyknąć.

Wydawało się to dziwnie nieuniknione - znowu stałam w obliczu śmierci. Jakby naprawdę było mi

przeznaczone nieszczęście. Wciąż mu się wymykałam, ale ono nieodwracalnie powracało.

Jednak tym razem było zupełnie inaczej.

Mogłeś uciekać przed kimś, kogo się bałeś, mogłeś próbować walczyć z kimś, kogo nienawidziłeś.

Wszystkie moje odruchy były nastawione na tego rodzaju zabójców - potwory, wrogów.

Ale gdy kochałeś tego, kto cię zabijał, nie miałeś wyboru. Jak mógłbyś uciekać, jak mógłbyś walczyć,

skoro uczynienie tego, zraniłoby tę ukochaną osobę? Jeśli twoje życie było wszystkim, co musiałeś

oddać tej ukochanej osobie, jak mógłbyś tego nie oddać?

Jeżeli był to ktoś, kogo prawdziwie kochałeś?

 

 

1. Zaręczona

 

 

Nikt się na ciebie nie gapi, powtarzałam sobie. Nikt się na ciebie nie gapi. Nikt się na ciebie nie

gapi. Ale ponieważ nie potrafiłam kłamać przekonująco nawet samej sobie, musiałam się przekonać.

Gdy tak czekałam na zmianę świateł, zerknęłam w prawo – pani Weber w swoim minivanie całą sylwetką

zwróciła się w moją stronę, świdrując mnie oczyma. Wzdrygnęłam się, zastanawiając, dlaczego nie

spuściła wzroku lub nie wyglądała na zawstydzoną. Gapienie się na innych ludzi wciąż uważano za

niegrzeczne, prawda? Czy ta zasada już się mnie nie tyczyła?

Wtedy przypomniałam sobie o przyciemnianych szybach. Dzięki nim prawdopodobnie nie miała w ogóle

pojęcia, iż to ja siedziałam w środku, nie mówiąc już o tym, że odwzajemniałam jej spojrzenie.

Spróbowałam się choć trochę pocieszyć faktem, iż nie gapiła się na mnie, tylko na samochód.

Mój samochód. Westchnęłam.

Spojrzałam w lewo i jęknęłam. Dwóch przechodniów zamarło na chodniku, tracąc okazję, by przejść

przez ulicę, zagapiwszy się na mój samochód. Za nimi pan Marshall wyglądał przez okno wystawowe

swojego niewielkiego sklepu z pamiątkami. Przynajmniej nie przyciskał nosa do szyby. Jeszcze.

Światło zmieniło się na zielone. Chcąc jak najszybciej stamtąd uciec, nacisnęłam pedał gazu bez

zastanowienia – z taką samą siłą, z jaką uczyniłabym to w mojej starej furgonetce, by zmusić ją do

ruszenia z miejsca.

Silnik zawarczał jak polująca pantera, a samochód wystartował do przodu tak szybko, że moim ciałem

zarzuciło o oparcie siedzenia obitego czarną skórą, a żołądek podszedł mi do gardła.

- Arg! – wydyszałam, szukając stopą hamulca. Patrząc przed siebie, ledwo go dotknęłam, a mimo to

samochód natychmiast się zatrzymał.

Nie miałam odwagi rozejrzeć się dookoła, by sprawdzić, jaką reakcję wywołałam. Jeśli wcześniej

ktokolwiek miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, kto prowadzi ten samochód, teraz już się ich

pozbył. Czubkiem buta delikatnie przycisnęłam pedał gazu o pół milimetra. Samochód znów ruszył do

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin