Fakty i Mity 2008-36.pdf

(14813 KB) Pobierz
114274411 UNPDF
ZABIIŁEM KSIIĘDZA PEDOFIILA
 Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 36 (444) 11 WRZEŚNIA 2008 r. Cena 3,00 zł (w tym 7% VAT)
„Rzeczpospolita
to postaw czerwonego sukna,
za które ciągnie (...) kto żyw” – mówił
Bogusław Radziwiłł do Kmicica. Miał
na myśli Szwedów, Ukraińców, Tatarów.
Nie przewidział watykańczyków. Po 350 latach te
pasożyty rozdarły Polskę na 29 miliardów kawałków.
Każdy wart złotówkę!
 Str. 8, 9
ISSN 1509-460X
Jako jedyni ujawniamy szokujące zeznania Dawida M.
114274411.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 36 (444) 5 – 11 IX 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Lekcje religii w szkołach to fikcja. Młodzież ma je za nic. Słu-
żą do odrabiania zadań domowych, przygotowania do klasó-
wek, wewnątrzklasowych flirtów. Poza tym małolaty są agre-
sywne i zadają katechetom trudne, upierdliwe pytania – oto
opinia (ankieta CBOS) większości nauczycieli tego przedmio-
tu, którzy jeden po drugim rezygnują z pracy.
Cudze chwalicie...
W Pekinie zdobyliśmy 10 medali. A nie, bo... całe jedenaście!
Tak przynajmniej uważa duszpasterz naszych olimpijczyków
ks. Edward Pleń. Według niego, złoty medal należy się pol-
skiej ekipie za ogólne ureligijnienie i frekwencję na mszach.
Jaka szkoda, że MKOl nie przewiduje takich konkurencji jak
przyjmowanie komunii na czas czy maraton zdrowasiek. Któż-
by wówczas pokonał mistrzów świata?!
nie do wiary, jak wiele jest u nas ciekawych miejsc,
tak mało lub zgoła wcale nieznanych. Szwankuje informacja
turystyczna, nie ma pieniędzy na promocję, a nierzadko bra-
kuje po prostu jednej porządnej tablicy informacyjnej przy
głównej trasie. Trzeba się jednak ruszyć z domu, pytać
i szukać, bo inaczej nie ma szansy przekonać się o pięknie
ojczystej ziemi. Przykład? Ostatniego dnia sierpnia wróciłem
z objazdu Dolnego Śląska. A tam superatrakcje dosłownie
co parę kilometrów. Pojechaliśmy z rodzinką do Dusznik
i dopiero na miejscu, w hote-
lu, dowiedzieliśmy się o po-
bliskim Zieleńcu – polskim Las
Vegas – nowo pobudowanym
miasteczku na wysokości 950
metrów nad poziomem morza,
z prawie trzydziestoma wyciąga-
mi narciarskimi i unikalnym mikro-
klimatem, od którego przybywa
czerwonych krwinek. Widoczki
i przyroda ładniejsze niż w Za-
kopanem i zadeptanych Ta-
trach. Tuż obok Kudowa-
-Zdrój, a za nią labirynt
„Błędne Skały”, Szczeliniec
Wielki i m.in. sławna kapli-
ca czaszek w Czermnej.
W drugą stronę od Dusznik
piękny zamek na wysokiej gó-
rze w Szczytnej. Tak piękny,
że dostali go... Misjonarze
Świętej Rodziny. Widać biskup
go nie chciał. Z tarasu przed zam-
kiem rozciąga się niesamowity widok na Góry Stołowe. Da-
lej pojechaliśmy do Wambierzyc – wsi okalającej ogromne
sanktuarium. To taki Watykan w pigułce. Stamtąd, jadąc
w kierunku Wałbrzycha, trzeba koniecznie zboczyć do Osów-
ki – góry z podziemnym miastem. Od początku 1943 r. do
kwietnia 1945 roku hitlerowcy budowali pod górą wielokilo-
metrowy kompleks korytarzy i sal, których przeznaczenie do
dziś stanowi tajemnicę. Prawdopodobnie miały się tam
znajdować – poza zasięgiem najcięższych bomb – wielkie
zakłady produkujące nowe rodzaje broni, w tym chemiczną
i atomową. Zresztą w okolicach jest jeszcze kilka takich kom-
pleksów, które nazistowska organizacja Todta chciała połą-
czyć w jedno podziemne zagłębie przemysłowe. Przy jego
(niedokończonej na szczęście) budowie zginęło ok. 15 tysię-
cy jeńców i więźniów, m.in. z obozu Gross-Rosen. Na ziemi
wałbrzyskiej zwiedzać też można kilkanaście poniemieckich
zameczków; niestety, przeważnie w opłakanym stanie. Wśród
nich króluje oczywiście ogromny zamek w Książu, trzeci co
do wielkości w Polsce, po Malborku i Wawelu. Obok Łań-
cuta chyba najpiękniejszy w kraju. Tam również są długie,
podziemne korytarze, częściowo na głębokości nawet 85 me-
trów. Dech w piersiach zapierają dwuhektarowe tarasy pa-
łacowe, gdzie nagrywano „Trędowatą”. Wszystkie te (więk-
szości nie wymieniłem) dolnośląskie atrakcje rozrzucone są
w obrębie kilkudziesięciu kilometrów, pomiędzy
urokliwymi lasami i górami.
Wycieczkę zakończyliśmy we Wrocławiu
na starówce. Choć jest niezbyt wielka, moim
zdaniem, bije na głowę warszawską i krakow-
ską, a przede wszystkim jest w pełni odre-
staurowana.
Podróżując po kraju, nie sposób nie zauwa-
żyć, że – w odróżnieniu od świeckich zabyt-
ków i innych atrakcji turystycznych – kościo-
ły, klasztory, sanktuaria i inne watykańskie in-
teresy nie mogą narzekać na brak reklam. Przy
drogach aż roi się od tablic informacyjnych,
a przewodniki pełne są informacji na ich temat. Wszystko
to oczywiście za pieniądze samorządów, czyli nasze.
Dokładnie odwrotnie rzecz się ma z „Faktami i Mitami”,
które powstały i funkcjonują właściwie bez żadnej reklamy.
Już pierwszy numer „FiM” spotkał się z cenzurą, konkretnie
w Radiu RMF, gdzie nie wyemitowano opłaconych i goto-
wych już spotów. W ciągu ośmiu lat odmówiły nam płatnej
promocji prawie wszystkie media, z chwalebnymi wyjątka-
mi w postaci „Angory”, „Trybuny” i portalu „Pardon”. Kilka
przydrożnych billboardów „FiM” zostało obrzuconych pusz-
kami z farbą, a ostatni z nich, stojący przy trasie A1, jeste-
śmy zmuszeni usunąć po in-
terwencji... biskupa. To nie
żart, a już naszych Czytel-
ników z pewnością nie po-
winien ten fakt dziwić. Po pro-
stu jechał sobie „pewien biskup” limu-
zyną, zobaczył reklamę „FiM” i kazał ją zli-
kwidować. Nie nam, tylko zarządcy pań-
stwowej drogi, ten zaś zadzwonił do re-
dakcji i przekazał biskupi rozkaz. Jak nie
usuniemy reklamy, dostaniemy wy-
soką karę za umieszczenie jej zbyt
blisko pasa jezdni (według pra-
wa – 20 metrów). Oczywiście,
w okolicy setki innych reklam
stoją tak jak nasza albo jesz-
cze bliżej asfaltu.
Głupocie i bezprawiu nie
poddamy się nigdy. Przecież po
to właśnie „FiM” powstały, aby z nimi
walczyć. Dlatego od dłuższego czasu marzyła
nam się własna promocja antyklerykalnych treści – radio.
Dzięki Wam zebraliśmy na ten cel prawie 20 tysięcy zło-
tych. Każda złotówka była tu na wagę złota i za każdą ser-
decznie dziękuję. Niestety, to za mało. Nawet ze środkami,
jakie posiada nasze wydawnictwo, i ewentualnym kredy-
tem nie jesteśmy w stanie zorganizować ogólnopolskiej
tradycyjnej rozgłośni. Może gdybyśmy mieli pieniądze, któ-
re Rydzyk wyłudził na ratowanie polskich stoczni – nie by-
łoby problemu, ale tylko Pan Przeor redemptorystów raczy
wiedzieć, gdzie ich szukać.
A jednak radio powstanie. Radio internetowe, które bę-
dzie mógł odbierać każdy posiadacz komputera i łącza inter-
netowego. W tej chwili to już żaden unikat. Wiem, że to nie
to, co małe pudełko z antenką, które można przenosić z ką-
ta w kąt, ale będzie prawdziwa rozgłośnia i możliwość od-
bioru, jeśli nie teraz, to może za jakiś czas, kiedy założycie
internet. Albo u syna, wnuka czy sąsiada. Co więcej – po-
wstanie też... telewizja! Łącznie z radiem, na naszej nowej,
rozbudowanej stronie internetowej pojawi się okienko do emi-
sji TV i wideo. Za zebrane pieniądze kupimy m.in. nowy ser-
wer, dzięki któremu będą nas mogły odbierać tysiące z Was.
Wszystko to powinno grać i furczeć przed końcem roku.
Tymczasem życzę wszystkim zdrówka, utrzymania opa-
lenizny, a młodzieży – samych piątek i szóstek w szkole!
JONASZ
„Nie przeproszę doktora Mirosława Garlickiego, bo wyrok są-
du mi to nakazujący uważam za niesłuszny” – oświadczył Zbi-
gniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, absolwent prawa.
Dziennikarze TVN odnaleźli (jak twierdzą – za pomocą inter-
netu) w jednej z parafii diecezji łomżyńskiej księdza Romana
– duchowego przywódcę zbuntowanych betanek z Kazimierza
Dolnego. Księdza oskarżanego o molestowanie seksualne za-
konnic prokuratura szuka bezskutecznie od miesięcy. A wy-
starczyło przeczytać artykuł w „FiM” sprzed miesiąca...
„Uważam, że to jest coś bardzo, bardzo niedobrego, godzą-
cego w polską demokrację, godzącego w to, co staramy się od
1989 roku budować” – takimi słowy Jarosław Kaczyński sko-
mentował odebranie Rydzykowi wielomilionowej dotacji na
poszukiwanie gorącej wody święconej.
Pozbawiony państwowej kasy Tadek biznesmen ogłosił zbiór-
kę wśród moherów. MSWiA zareagowało na to groźbą kon-
troli i kar, twierdząc, że już raz tatko zbierał kasę... Na stocz-
nię, która okazała się jego kieszenią.
Kompleksowa kontrola u Rydzyka? Uważamy, że to jest coś
bardzo, bardzo dobrego, sprzyjającego polskiej demokracji
i temu, co staraliśmy się od 1989 roku budować.
Diecezja radomska ma stronę internetową. Na niej uwagę przy-
kuwa wielka reklama dilera opli i chevroletów, mówiąca o wiel-
kich zniżkach dla księży. Wikary z podradomskiej parafii ko-
mentuje to tak: „Niedobrze. Jak ludzie zobaczą taką reklamę,
to zaczną się znów antyklerykalne narzekania, że ksiądz nie
dość, że bogaty, to jeszcze może sobie samochód kupić ze
zniżką”. No i widzi ksiądz, jakie te ludzie są wredne!
„Dziś nie jest jeszcze za późno. Jutro znowu możemy mieć
rosyjski w szkole...” – straszy na swoim blogu europoseł Bo-
gusław Rogalski (LPR).
Racja. Toż to byłaby zgroza czytać Lermontowa, Jesienina lub
Puszkina w oryginale! Mało tego, ktoś mógłby dostać do łap
Majakowskiego albo, nie daj Boże, Błoka...
„Dobry początek”, „Złodziej zamordował złodzieja”, „Może
Bóg się poprawi i weźmie więcej tej hołoty do siebie” – oto
przykłady wpisów internautów na rozmaitych forach (po zamor-
dowaniu księdza w Blachowni), które rozsierdziły tygodnik „Nie-
dziela”. Gazeta apeluje do administratorów portali o usuwanie
takich postów. Zgoda! Ale jeśli tak, to my z kolei postulujemy
o usunięcie z eteru „Radia Nienawiść” z Torunia.
Na warszawskiej Woli odbył się wielki katolicki festyn po-
święcony św. Faustynie. Impreza nosiła nazwę: „Żytnią do nie-
ba”. Jak widać, niektórzy ciężko przeżyli miesiąc trzeźwości.
My wolelibyśmy raczej... „Żywcem do nieba”.
„Donald, łobuzie, wsadzimy ci ch... w buzię” – w skandowa-
niu takich haseł szkoliła się w ośrodku wczasowym w Sierako-
wie pod Poznaniem młodzieżówka Prawa i Sprawiedliwości.
Cóż w tym niezwykłego? Nic. Ot, Młodzież Wszechwolska.
47 procent mieszkańców Wysp Brytyjskich uważa, że internet
sam w sobie jest absolutem, więc jest ważniejszy od religii
i Boga, natomiast 25 procent się waha. Cyberbóg... Brzmi na-
wet miło. Tym bardziej że z jego imieniem na ustach nikt nie
będzie podkładał bomb i nikt nie będzie od nich ginął.
Watykan zapowiedział, że już wkrótce osoby opowiadające
się za wolnym wyborem kobiety w kwestii aborcji zostaną po-
zbawione prawa do komunii i innych sakramentów. Ta eks-
komunika ma dotyczyć przede wszystkim polityków, ale na-
kładana też będzie np. na dziennikarzy, na co szczególnie li-
czy redakcja „FiM”.
Włoskie dzienniki „Corriere della Sera” i „La Repubblica”
oceniają szczyt Unii Europejskiej w sprawie Gruzji i Rosji ja-
ko totalną klęskę twardego kursu dawnych satelitów ZSRR,
które najgłośniej krzyczały o sankcjach wobec Kremla, rozpa-
miętując własne resentymenty. Największą porażkę poniósł
prezydent Polski, Kaczyński – twierdzą włoscy komentatorzy.
Nie czytają, ignoranci, polskich gazet. Nie słuchają natchnio-
nych słów koryfeuszy PiS-u. U nas to wielki sukces!
Ksiądz Ariel Valdas z Chile jest głupi, bo jest... mądry. A tak,
bo jako człek uczony oświadczył, iż wiara w Adama i Ewę ja-
ko prarodziców ludzkości to jakieś kretyńskie bajki. Głupie
to było posunięcie, bo Watykan natychmiast wyrzucił go z Uni-
wersytetu w Santiago, gdzie był popularnym wykładowcą.
Komunistyczny rząd w Hanoi zgodził się na powstanie wiet-
namskiego Caritasu. Ciekawe, nikt dotąd nie zauważył, że w fi-
lozofii Marksa jest jakiś pierwiastek samozagłady.
W minione wakacje dużo jeździłem po Polsce. Wprost
114274411.030.png 114274411.031.png 114274411.032.png 114274411.001.png 114274411.002.png 114274411.003.png
Nr 36 (444) 5 – 11 IX 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
Częstochowie
wprowadzono
absolutne embar-
go na informacje
dotyczące okoliczności głośnego za-
bójstwa 47-letniego księdza Wojcie-
cha T. , proboszcza parafii Najświęt-
szego Zbawiciela z pobliskiej Bla-
chowni. Prokuratura zaserwowała opi-
nii publicznej jedynie mdłą papkę
o tym, że sprawca przyznał się do
winy, uzasadniając „zaplanowaną
zbrodnię” bliżej nieokreślonymi
„względami osobistymi”, które, ow-
szem, są badane, aczkolwiek o cał-
kiem innych i bardzo niskich pobud-
kach może świadczyć fakt, że zabój-
ca „zabrał z mieszkania ofiary 600 zł”.
ministrant, lektor, okresowo parafial-
ny organista, kandydat na księdza
– w 2009 r. miał skończyć renomo-
wane Katolickie Liceum Ogólno-
kształcące im. Matki Bożej Jasnogór-
skiej w Częstochowie (por. „Zbrod-
nia i zdrada” – „FiM” 35/2008).
Zabił 20 sierpnia, na trzy dni przed
swoimi osiemnastymi urodzinami. Ów
zbieg dat ma dla niego tylko takie zna-
czenie, że – zgodnie z prawem – nie
zostanie skazany na dożywocie, a co
najwyżej na ćwierć wieku.
Dojrzewał do tej zbrodni
przez siedem upiornych lat.
– Poznał księdza latem 2001 r.
Krótko po tym, jak metropolita czę-
stochowski arcybiskup Stanisław
Nowak erygował w Blachowni-
rozbierać. „Poczekaj, mam dla ciebie
niespodziankę” – powiedział. Po kwa-
dransie zszedł na dół, skąd przypro-
wadził dwójkę nieznanych Dawido-
wi dzieci. Chłopiec o imieniu Kamil
był od niego wyraźnie młodszy, dziew-
czynka (ksiądz zwracał się do niej bez-
osobowo) wyglądała na równolatkę.
„Z pewnością nie mieszkały w najbliż-
szej okolicy ani też nie chodziły do na-
szego kościoła, bobym ich znał” – ze-
znał Dawid w prokuraturze;
~ Podczas tego pierwszego spo-
tkania w „trójkącie” ksiądz zacho-
wywał się niemal identycznie, jak
przy inicjacji Dawida. Kazał wszyst-
kim rozebrać się do naga, po czym
chodził wokół, oglądając ich ciała.
„Nie wiem, czy tamte dzieci zabierał
w środku tygodnia. W niedziele zaś
bywał w kościele zawsze w towarzy-
stwie najbliższych, co skutecznie unie-
możliwiało księdzu zatrzymanie mi-
nistranta na „zajęcia dodatkowe”...
– Ten sk...n nie odpuszczał
wnuczkowi i nie dawał mu spoko-
ju. Do samego końca przyjeżdżał tu
pod dom samochodem i czekał, że-
by go gdzieś ze sobą zabrać. No
i czasem zabierał... – żali się nam
Genowefa G., babcia Dawida.
~~~
Podejrzanemu wolno kłamać, bo
takie jest jego zbójeckie prawo. Czy
Dawid z niego korzysta?
– W tej sprawie muszą przede
wszystkim wypowiedzieć się biegli
z zakresu psychiatrii i seksuologii.
A skąd wzięło się oficjalne twier-
dzenie prokuratury o zaplanowaniu
zabójstwa?
„Od czerwca 2008 r. w ogóle prze-
stałem chodzić do kościoła, ale gdy
12 sierpnia byłem na cmentarzu po-
sprzątać grób dziadka, spotkałem
przypadkowo księdza i on bardzo pro-
sił, żebym wrócił do posługiwania mu
przy mszach. Zgodziłem się. Coś we
mnie pękło 18 sierpnia, kiedy to pod-
czas odprawiania mszy ksiądz nawią-
zał do naszych wspólnych świństw.
Patrzył mi prosto w oczy i mówił
o mediach walczących z Kościołem
wywlekaniem rzekomych przestępstw
seksualnych popełnianych przez ka-
płanów. Postanowiłem dać mu na-
uczkę za całą naszą skrzywdzoną trój-
kę” – zeznał Dawid M.
Chłopak nie miał jednak pomy-
słu, jak to wykonać. We wtorek 19
sierpnia znowu był na cmentarzu,
po czym wszedł do kościoła, żeby się
pomodlić. Zobaczył w stojaku flagi
papieskie na solidnych drewnianych
kijach. Doznał wówczas olśnienia:
„Postanowiłem, że nazajutrz zaczaję
się na księdza w jego mieszkaniu
i jednym z tych kijów ogłuszę go,
a następnie przywiążę za ręce do pod-
pory dachu, żeby powisiał tam trochę
do czasu, aż go ktoś odnajdzie, i zro-
zumiał, co czuje człowiek, któremu
bliźni zadaje cierpienie” .
~~~
Fatalnego 20 sierpnia Dawid
przez pół dnia włóczył się bez celu
po Częstochowie. Po powrocie do
Blachowni zapakował do torby ko-
miniarkę, zapasowe spodnie i taśmę
klejącą. Coś go podkusiło, żeby za-
brać też ze sobą kupiony kilka mie-
sięcy wcześniej nóż...
Cierpliwie czekał w pobliżu ko-
ścioła, aż ks. Wojciech T. odprawi wie-
czorną mszę i skończą swoją próbę
chórzyści. Zakradł się do środka świą-
tyni. Ze stojaka wziął kij od papie-
skiej flagi i gdy proboszcz był zaab-
sorbowany zamykaniem garażu, Da-
wid wkradł się do jego mieszkania.
Nie błądził, wszak bywał tam wielo-
krotnie. Schował się w sypialni. Gdy
proboszcz wszedł, usiłował zaatako-
wać go kijem. Nie trafił, zaczęli się
szamotać. Ksiądz był silniejszy i wy-
rwał kij Dawidowi. Przeszedł do kontr-
ataku. Chłopak wydobył z pochwy nóż
i zaczął nim na oślep wymachiwać.
Trafił raz, potem jeszcze kilka...
Wpadł w panikę. Miotał się po
mieszkaniu, coś przewracał, coś wy-
rzucał z szuflad. Wybiegł głównym
wyjściem na zewnątrz, zobaczył ko-
goś na cmentarzu. Wrócił do miesz-
kania ofiary. Chwycił klucze od za-
krystii, żeby niepostrzeżenie wydo-
stać się tamtędy z kościoła. Na biur-
ku zobaczył plik banknotów. Scho-
wał je do kieszeni i znowu wrócił na
dół. Ukrył się w zakrystii i po kilku
minutach wyszedł przez okno na ty-
ły kościoła. Uciekł do lasu. Tam wy-
rzucił zakrwawioną kurtkę i spodnie,
a kilkaset metrów dalej nóż. Po po-
wrocie do domu spalił pozostałe rze-
czy. Pieniądze zatrzymał. Po trzech
dniach przyszła po niego policja...
ANNA TARCZYŃSKA
Troska ze szczególnym
okrucieństwem
Ministrant zasztyletował księdza. Dojrzewał
do tej zbrodni przez siedem upiornych lat,
posługując pedofilowi przy odprawianiu mszy...
– Wątek osobisty został przez po-
dejrzanego wyraźnie zarysowany, jed-
nak wymaga dokładnej weryfikacji
z udziałem psychiatrów i psycholo-
gów. Z całą pewnością można nato-
miast stwierdzić, że również – jeśli
nie przede wszystkim – rabunek był
motywem zabójstwa – podkreśla Ro-
muald Basiński , rzecznik Prokura-
tury Okręgowej w Częstochowie.
– Teza o rabunkowym motywie
podparta jest też faktem, że w listo-
padzie 2007 roku Dawid M. wraz
z innym ministrantem, Marcinem
W. , ukradli księdzu Wojciechowi T.
ponad osiemnaście tysięcy złotych.
Proboszcz nie zgłosił tego poli-
cji, prawdopodobnie ze strachu,
że mogą przy okazji wyjść na jaw
jego nieciekawe relacje z mini-
strantami , ale Dawid sam przyznał
się teraz do kradzieży – mówi „Fak-
tom i Mitom” inny, zastrzegający
anonimowość prokurator.
Prok. Basiński dla tzw. dobra
śledztwa odmawia ujawnienia ja-
kichkolwiek szczegółów, co niektó-
re tabloidy skwapliwie wykorzystu-
ją do publikowania bredni opatrzo-
nych tytułami typu „Ksiądz dbał
o kata jak o syna” czy wyssanych
z palca opisów, jak to troskliwy
kapłan „wykrwawiał się na śmierć
w ramionach ministranta, ale ten
dźgał go dalej” . Zapewne co naj-
mniej trzyręczny ministrant...
~~~
Przypomnijmy, że proboszcza
z Blachowni zabił, zadając mu ok.
30 ciosów nożem, Dawid M., za-
mieszkały w tej samej miejscowości
-Błaszczykach nową parafię, usta-
nawiając Wojciecha T. jej pierwszym
proboszczem.
Genowefa G. , babcia Dawida,
osoba bardzo religijna, zaprowadzi-
ła 11-letniego wówczas wnuczka do
księdza, prosząc, żeby wziął sobie
dzieciaka na ministranta . Po kilku
miesiącach praktyki przy ołtarzu wie-
lebny zaprowadził chłopca na strych
kościoła i kazał mu rozebrać się
do naga . Nie dotykał go, tylko cho-
dził wokół i oglądał, po czym nagle
kazał mu ubrać się z powrotem. Gdy
zeszli na dół, ostrzegł Dawida, że je-
żeli komukolwiek zdradzi ich tajem-
nicę i opowie o zdarzeniu na strychu,
to z pewnością zostanie oddany do
domu wariatów, o co ksiądz gorąco
się postara – streszcza nam zeznania
Dawida M. urzędnik sądu, który miał
okazję przestudiować akta sprawy.
Oto co jeszcze zdążył z nich wy-
notować:
~ Po 3 czy 4 następnych „oglę-
dzinach” Dawida dokonywanych każ-
dorazowo na poddaszu świątyni (pa-
rafia nie ma klasycznej plebanii, pro-
boszcz zamieszkiwał w wydzielonej
części kościoła) ksiądz przyniósł so-
bie tam fotel, z którego obserwo-
wał, jak posłusznie spełniający
wszystkie jego życzenia i rozebra-
ny do naga chłopiec onanizuje się .
Przez kilka seansów duchowny był tyl-
ko widzem, ale wkrótce on też za-
czął wkładać sobie rękę w spodnie...;
~ Wiosną 2002 r. dwunastolet-
ni już ministrant został tradycyjnie
zaprowadzony na piętro, ale – o dzi-
wo – jego opiekun nie kazał mu się
Na poddaszu kościoła w Blachowni działy się rzeczy straszne.
Taki też był ich finał...
też na górę pojedynczo, w każdym
razie mnie brał już później tylko ra-
zem z nimi” – wspomina Dawid;
~ Po jakimś czasie poprzeczka
zawisła nieco wyżej: „My z Kamilem
musieliśmy się onanizować, a ta
dziewczynka stała nago obok nas.
Ksiądz nie rozbierał się, tylko wkła-
dał sobie rękę w spodnie . Wyraźnie
było widać, że robi to samo co my,
tylko bez rozbierania” ;
~ Następnie dzieciaki zaliczy-
ły egzamin z dotykania przez wie-
lebnego ich narządów płciowych
i gdy całkiem już oswoiły się z jego
upodobaniami: „Kazał nam upra-
wiać seks z tą dziewczynką. Ona kła-
dła się na podłodze na naszych ubra-
niach, a ksiądz tłumaczył i pokazy-
wał, jak mamy to robić i jakie wy-
dawać odgłosy .
To nie było wszystko, ale dopraw-
dy nie sposób cytować dalszych, na-
zbyt już drastycznych szczegółów re-
lacji Dawida, który twierdzi, że w or-
giach seksualnych na poddaszu
świątyni w Blachowni przestał
uczestniczyć dopiero jesienią 2006 r.
Rozpoczął wówczas naukę w liceum
i nie miał czasu, żeby służyć do mszy
Budzi wszakże pewien niepokój fakt,
że obyczajowe tło kontaktów księ-
dza z podejrzanym jest dosyć niemra-
wo – jak wynika z akt – weryfikowa-
ne. Widać to wyraźnie po sposobie
prowadzenia przesłuchań, ich powierz-
chowności bądź wręcz ucieczki od za-
dawania dalszych pytań, gdy wyjaśnie-
nia stają się nazbyt obsceniczne. Oba-
wiam się, że w tym śledztwie nikt
nie będzie szukał tła pedofilskie-
go ani też ofiar przestępstw sek-
sualnych z prawdopodobnym,
w świetle wyjaśnień podejrzanego
Dawida M., udziałem zabitego
księdza – zauważa nasz rozmówca.
– Może nie tyle kłamie, co ukry-
wa niektóre szczególnie wstydliwe dla
niego fakty. Jego seksualny cicerone
tak bardzo go od siebie uzależnił emo-
cjonalnie, że chłopak nie umiał wy-
zwolić się z tego związku. Tymcza-
sem, w miarę jak Dawid doroślał, je-
go partner kokietował i przygotowy-
wał sobie do seksu kolejne dzieci. Da-
wida zżerały zazdrość i traumatycz-
ne wspomnienia z dzieciństwa – do-
daje policjant ze specjalnej grupy ope-
racyjno-śledczej, działającej przez kil-
ka dni na terenie Blachowni.
W świętym mieście
114274411.004.png 114274411.005.png 114274411.006.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 36 (444) 5 – 11 IX 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Lala z żurnala
Leo Beenhakker (581 tys.), Artur
Boruc (647 tys.). Ten ostatni chyba
tylko w reklamie wódki. Na drugim
miejscu w setce najbardziej wpływo-
wych uplasował się Robert Kubi-
ca . Nasz mistrz kierownicy za udział
w reklamie może otrzymać 765 tys.
zł. Miejsce pierwsze zajmuje Marek
Kondrat . Kwota – 775 tys. złotych.
Czy tyle płaci mu Brunon Bartkie-
wicz , prezes ING Bank Śląski?! Te-
go nie wiem, bo Brunon nie odpo-
wiedział na mój list polecony, wy-
słany 10 kwietnia br.
Major Gienek próbował rozła-
dować sytuację w gospodzie, pod-
niósł browarka w górę i krzyknął:
– Chłopy, mordy wy moje! Bart-
kiewicz to ludzkie panisko, nie spo-
ufala się z hołotą i celowo nie od-
powiedział na list, bo uważa, że nasz
Jędruś jest chory jak świnia w tramp-
kach. No to z nim trzeba do obo-
ry, bo pozaraża resztę bydła. A swo-
ją drogą, to buraki obrodziły w tym
roku. ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
Prowincjałki
20-letni Paweł G. z Puław, szarżując volks-
wagenem golfem, wypadł z jezdni na łuku
szosy i uderzył w drzewo. W czasie badania lekarskiego z ubrania kierowcy
wypadło kilka torebek z marihuaną, więc przybyli na miejsce policjanci po-
stanowili sprawdzić rozbite auto. Znaleźli kolejne paczuszki z marihuaną oraz
amfetaminą w ilościach pozwalających na przygotowanie 1600 „działek”. Za-
trzymany Paweł G. tłumaczył, że jest to tylko proszek pozwalający na przy-
rost masy mięśniowej.
Jest źle, bo jest za dobrze. Bę-
dzie lepiej, jak będzie gorzej. Co
się polepszy, to się popieprzy.
Komu dobrze, to dobrze, a ko-
mu źle, to baba z wozu koniom lżej.
Och, nie ma jak światowe życie.
Wszystkie bulwarowe gazetki prze-
ścigają się w opisach życia gwiazd,
a 2/3 pisemka zajmują reklamy.
W prasowych i telewizyjnych rekla-
mach piękne panienki za śliczny
szmal pokazują buzie przed (teraz
mają zmarszczki jak skóra słonia)
i po zażyciu jakiegoś cudownego
kremu (zmarszczki błyskawicznie
znikają i panienki mają buźkę jak
pupka niemowlęcia). Trochę głupio,
że modelkami są z reguły małola-
ty... I tu jest pewna zagwozdka. Dla-
czego twórcy reklam nie pokazują
50–60-latek, którym po posmarowa-
niu kremem zmarszczki albo cellu-
litis natychmiast giną? Reklamiarze
chyba uważają, że ludzie są tak ma-
ło inteligentni, że można im wcisnąć
byle kit. Lala z żurnala i reklam te-
lewizyjnych jest zawsze tak boska,
że chyba nigdy nie ma miesiączki,
upławów, biegunki lub zaparcia stol-
ca. Czy musimy oglądać te pierdo-
ły? Nie musimy. Goździkowa przy-
pomina: na reklamowe gadanie tyl-
ko etopiryna i jak ręką odjął.
Magazyn „Forbes” zapytał, ile
agencje reklamowe byłyby skłonne
zapłacić gwiazdom polskiego show-
-biznesu za udział w kampanii re-
klamowej. I tu rewela! Podam kil-
ka wybranych propozycji. Miejsce 10
zajęła Dorota Rabczewska . Jej
twarz „wyceniana” jest na 505 tys.
złotych. Doda, jako jedyna wokalist-
ka, znalazła się w pierwszej dziesiąt-
ce. Edyta Górniak zajęła miejsce
17. Agencje reklamowe za udział
gwiazdy w reklamie oferują 450 tys.
złotych. Na miejscu 19 jest Maryla
Rodowicz z sumą 435 tys. zł. A te-
raz pora na najbardziej wpływowych.
Aktor Jerzy Stuhr zajmuje 8 miej-
sce w rankingu. Jego udział w rekla-
mie jest wyceniany na 537 tys. zł.
Nieco więcej mogą żądać Kamil
Durczok (540 tys. zł), Tomasz Lis
(560 tys.), Janusz Gajos (570 tys.),
15-letni Adrian Z. miał 1,36 promila, 17-let-
nia Joanna Z. – 0,8 promila, a 16-letnia
Patrycja Z. odmówiła poddania się badaniu. Trzeźwa była jedynie 14-letnia
Justyna Z. Została przewieziona do izby dziecka, a jej kompani trafili na poli-
cyjny „dołek”. Wszyscy biegali po ulicach Lublina i wymachując nożami, żą-
dali od napadniętych przechodniów oddania pieniędzy, papierosów i telefonów
komórkowych. Ich ofiary były pobite i pokaleczone ostrzami noży, więc, poza
policyjną, niezbędna była też interwencja lekarska.
Pod Janowem Lubelskim Ryszard Ł. wy-
wrócił kierowany przez siebie traktor, usi-
łując przejechać z pola na szosę przez rów odwadniający. Rolniczy pojazd
przygniótł jego kolegę Eugeniusza P. , który z urazem kręgosłupa trafił do lecz-
nicy. Kierujący ciągnikiem 43-latek uciekł z miejsca wypadku, ale wkrótce
zatrzymała go policja. Miał w organizmie 3,4 promila alkoholu.
31-letni kierowca ciężarówki z naczepą, miesz-
kaniec Białogardu, odwiedził człuchowską
komendę policji. Chciał zapytać o drogę. Problem w tym, że miał ponad 2,5
promila alkoholu w organizmie. Noc spędził w policyjnym areszcie.
22-latek ze Skarżyska-Kamiennej odwiedził
swojego starszego o 52 lata sąsiada. Kopał
go i bił tak długo, aż starszy pan oddał wszystkie swoje pieniądze. Było tego
14 złotych.
Opracowali: OH i KC
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
nych przez Polskę i USA w sprawie tarczy an-
tyrakietowej. Po ich lekturze nasuwa się jeden wio-
sek – rząd podpisał umowę, która daje korzyści nie-
mal wyłącznie jednej stronie, i to bynajmniej nie
stronie polskiej. Zupełnie tak jak konkordat.
Podobny jest nawet kontekst podpisania obydwu umów.
Konkordat podpisano w momencie zamieszania wokół
upadku rządu Hanny Suchockiej .
Umowę o tarczy przepchnięto
w czasie wybuchu histerii gruziń-
skiej. Podpisania ani jednego, ani
drugiego dokumentu nie poprze-
dziły jakiekolwiek konsultacje spo-
łeczne, mimo że obydwa ograni-
czają w znaczącym stopniu suwerenność naszego kraju
oraz narażają budżet na ogromne i bezsensowne wydat-
ki. W pierwszym chodzi o finansowanie Kościoła z bu-
dżetu państwa, w drugim – o konieczne wydatki na zbro-
jenia, bo Polska staje się państwem przyfrontowym przy-
szłych amerykańskich wojen.
Analizy umowy Polska–USA zwracają uwagę na to,
że zatwierdzono właściwie dwa różne dokumenty, bar-
dzo się różniące rangą międzynarodową. Pierwszy i waż-
niejszy, będący wiążącą umową międzyrządową, zapew-
nia stworzenie na terytorium Polski amerykańskiej eks-
terytorialnej bazy antyrakietowej. Oznacza to ogranicze-
nie suwerenności terytorialnej, a więc i politycznej na-
szego kraju. Na terytorium naszego kraju powstaną prze-
cież zaopatrzone w supernowoczesne uzbrojenie bazy woj-
skowe agresywnego imperium, pozostające poza jakąkol-
wiek polską kontrolą. Zawarcie takiej umowy wiąże się
z niepopartym racjonalnymi przesłankami założeniem,
że Polska nigdy nie może popaść w żaden poważny
konflikt interesów z USA (wówczas mielibyśmy przecież
bazy wrogiego państwa na własnym terytorium), co jest
równoznaczne ze zgodą na ograniczoną suwerenność na-
szego kraju. Ta ufna wiara polskich polityków w bezkon-
fliktową przyszłość stosunków z USA przypomina nieco
„wieczną przyjaźń z ZSRR”, którą pamiętamy z minio-
nej epoki. I jak ta miłość się skończyła?
Drugi dokument przyjęty przez Rice i Sikorskiego
to ogólnikowa i niezobowiązująca „deklaracja o współ-
pracy strategicznej”. I właśnie to jest clou całej tej hecy
z tarczą. Zobowiązania polskie
(zgoda na tarczę) są w poważnej
umowie międzyrządowej, a zobo-
wiązania amerykańskie to zwykła
deklaracja, na której... nie ma na-
wet podpisów. Amerykanie obie-
cują w niej, bez żadnych konkre-
tów, że „są oddani bezpieczeństwu Polski” i „będą po-
magać w unowocześnieniu polskiej armii”. Znów nic kon-
kretnego! Nawet i tego, że sprzęty będziemy kupować po
preferencyjnych warunkach.
Także i to, co okrzyczano największym sukcesem
Tuska i Kaczyńskiego , czyli zobowiązanie do ochro-
ny Polski przed rakietami balistycznymi znajduje się
w owej deklaracji woli, a nie w umowie międzyrządo-
wej. Zatem Amerykanie nie są do takiej ochrony zobo-
wiązani; deklarują tylko, że mają zamiar nas chronić.
Podobnie nie ma żadnych prawnie zobowiązujących usta-
leń w sprawie baterii rakiet Patriot – poza „deklaracją
woli” o ustawieniu jednej marnej baterii będącej poza
kontrolą rządu RP.
Oto skutki długotrwałych, ponoć niezwykle zażartych
negocjacji, które prowadził rząd Tuska. Może lepiej by-
ło niczego nie negocjować i zgodzić się na wszystkie
amerykańskie warunki. Właściwie na jedno by wyszło.
Tym bardziej że Amerykanie z reguły nie dotrzymują żad-
nych umów, nawet tych obwarowanych jak offset za F16.
Takiego to mamy Brata...
Polityka prorodzinna powinna być oparta na podstawie prawdy, prawdy
o człowieku i rodzinie. Ona nie może być dziełem laboratoryjnych teorety-
ków, którzy nie mają rozeznania w szczegółach. (bp Stanisław Stefanek)
Drogą ku mądrej przyszłości są katolickie i polskie, głoszące prawdę, obiektyw-
ne media. I choć próbuje się walczyć z Radiem Maryja i TV Trwam nieuczci-
wą propagandą, to prawda ostatecznie zwycięży. (o. Tadeusz Rydzyk)
Lech Kaczyński zawsze nosi odwrotnie zegarek i nie na tej ręce co zwykli
Polacy.
RZECZY POSPOLITE
(Elżbieta Jakubiak, PiS)
W powszechnym bagnie, którego „wiarygodności” strzeże IPN, tylko bra-
ciom Kaczyńskim udało się zachować cnotę i czystość, którą dziś z nadę-
ciem obnoszą.
Rakiety Idiot
(Magdalena Środa)
Albo walka o równość i dobrobyt tu, na ziemi, albo mamienie się obietni-
cami ośmiu błogosławieństw. Albo nowoczesność, albo feudalna tradycja.
„Solidarność” wybrała feudalną tradycję i Kościół. I teraz Kościół pochło-
nął „Solidarność”. Więcej, Kościół wchłonął państwo. I tyle zostało z cu-
downego zrywu Sierpnia ’80.
(Magdalena Środa)
TVP ma większą widownię niż BBC. To widz wybiera, używając pilota.
Dziewięć milionów oglądających „M jak miłość”, siedem milionów „Ran-
czo”, pięć milionów „Jaka to melodia?”, pięć milionów „Wiadomości”, tyle
samo „Teleexpress”. To chyba nie jest źle?
(Andrzej Urbański, prezes Telewizji Polskiej)
Obecność religii w szkole jest wielką szansą, aby edukacja zachowała swój
walor wychowawczy i prawdziwie humanistyczny.
(abp Wojciech Ziemba, metropolita warmiński)
Sam Jan Paweł II za swojego życia był przeciwny stawianiu mu pomników.
Odczuwało się to wyraźnie. Z biegiem czasu, widząc, że ludzie robią swoje,
przymknął na to oko.
(bp Tadeusz Pieronek)
Wybrali: OH, AC i PP
ADAM CIOCH
NARKOWPADKA
NOŻOWNICY
NA SKRÓTY
ZAKRĘCONY
PILNA POTRZEBA
P ojawiły się pierwsze analizy umów podpisa-
114274411.007.png 114274411.008.png 114274411.009.png 114274411.010.png 114274411.011.png 114274411.012.png 114274411.013.png 114274411.014.png 114274411.015.png 114274411.016.png 114274411.017.png 114274411.018.png 114274411.019.png 114274411.020.png 114274411.021.png 114274411.022.png 114274411.023.png 114274411.024.png
 
Nr 36 (444) 5 – 11 IX 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
RELIGIA
W PARAFIACH
MATKI BOSKIE
Roku Szkolnego”. W kilkukilome-
trowej pielgrzymce od kościoła pw.
M. Bożej Wspomożycielki Wiernych
do kościoła pw. Wniebowzięcia N.M.
Panny w Przytoku oprócz wycho-
wawców towarzyszyli dzieciom rów-
nież rodzice. Po dotarciu do celu
wszyscy wzięli udział we mszy w in-
tencji nowego roku szkolnego oraz
otrzymali z tej okazji specjalne bło-
gosławieństwo. Może to wystarczy
za kucie?
Ekscentryczny dominikanin Jan
Góra zorganizował w Jamnej koło
Tarnowa III Zlot Matek Boskich.
Impreza gromadzi czcicieli rozma-
itych wizerunków Maryi, od wieków
licytujących się ze sobą, która Ma-
ryja jest ważniejsza. I która ma ob-
licze tej prawdziwej. Nie chcemy być
złośliwi, ale – naszym zdaniem – to
wszystko kwestia pomysłu malarzy,
a często zwykłych modelek, które
im pozowały do „świętych” obraz-
ków.
Episkopat tęskni za religią
w salkach katechetycznych! To,
niestety, nie oznacza wcale odej-
ścia katechezy ze szkół. Rozważa
się natomiast projekt dodatkowych
zajęć biblijnych dla klas 4–6 w po-
mieszczeniach przyparafialnych.
Coś nam się widzi, że Minister-
stwo Edukacji będzie musiało
przewidzieć dodatkowe wydatki
na nadgodziny katechetów dele-
gowanych do salek katechetycz-
nych.
BISKUP SADOWNIK
na odnowienie witraża w miejscowej
katedrze 66 tys. zł. Szybko ich jed-
nak sumienie ruszyło i dołożyli jesz-
cze 150 tysięcy. Uchwałę bada Re-
gionalna Izba Obrachunkowa.
Już wcześniej legnicki samorząd
przekazał m.in. 100 tysięcy zł na or-
gany w tej samej katedrze. Co praw-
da, niemal milion złotych z budżetu
miasta trafiło również na skwer Or-
ląt Lwowskich. Jednak tylko dlatego,
że znajduje się na wprost seminarium
duchownego legnickiej diecezji, apar-
tamentów ordynariusza diecezji le-
gnickiej i siedziby kurii. A ta zbudo-
wała tam pomnik Henryka Poboż-
nego . I od tego czasu samorząd Le-
gnicy inwestuje w ten teren coraz
większe pieniądze, choć już wcześniej
należał on do najlepiej utrzymanych
w mieście. Mimo to zdecydowano się
na generalną modernizację skweru,
czyli nową granitową kostkę wokół
pomnika, nowe chodniki i nowe
oświetlenie. I na zasadzenie m.in. ma-
gnolii, rododendronów czy wrzosów.
Teraz ładnie tam pachnie panom
biskupom. A mieszkańcom śmierdzi,
i to nie tylko ta sprawa... ZK
AK
MaK
666-LECIE PARAFII
MaK
Kościół św. Bartłomieja w Sta-
szowie (diecezja sandomierska) zo-
stał ufundowany w 1342 roku. Jak-
kolwiek by liczyć, parafii św. Bartło-
mieja stuknęło w tym roku dokład-
nie... 666 lat. „Satanistyczną” rocz-
nicę konsekracji „Matki kościołów
staszowskich” parafia postanowiła
uroczyście uczcić. Z tej okazji pod-
czas tegorocznego odpustu odbyły
się specjalne dziękczynne modlitwy
do św. Bartłomieja za „666 lat opie-
ki” nad miastem i parafią. Roczni-
cowym obchodom przewodniczył bi-
skup Andrzej Dzięga . Bynajmniej
(?) nie satanista.
CO GIERTYCH
ZŁĄCZYŁ...
15 MGNIEŃ
SIERPNIA
Pielgrzymki to nie tylko klepa-
ne modlitwy, tanie wina, letnie ro-
manse i spontaniczny seks. To rów-
nież muzyka płynąca ze szczekaczek
na stelażach. Nieopodal Nałęczowa,
w Wąwolnicy pod Lublinem, odby-
ła się XV edycja Festiwalu Piosen-
ki Pielgrzymkowej.
Imprezę rozreklamowało pu-
bliczne Polskie Radio Lublin. Pre-
zesem jej zarządu jest Mariusz Dec-
kert z PiS, a jego zastępcą ds. pro-
gramowych-redaktorem naczelnym
Ryszard Montusiewicz , drzewiej
związany z Radiem Watykan eksko-
respondent Polskiego Radia w „Zie-
mi Świętej”.
Barbara Giertych , żona Ro-
mana, dostała pracę u metropoli-
ty warszawskiego Kazimierza Ny-
cza . Została mianowana adwoka-
tem kościelnym przy sądzie me-
tropolitalnym. W jej kompeten-
cjach będzie pomoc dla osób sta-
rających się o unieważnienie mał-
żeństwa. Swego czasu Roman
Giertych domagał się zlikwido-
wania możliwości świeckiego roz-
wodu dla małżonków konkordato-
wych. Chciał, aby katolickie mał-
żeństwa można było jedynie se-
parować albo unieważniać. Nie
wiedzieliśmy wówczas, że w ten
sposób Roman chciał po prostu
zagwarantować klientów swojej
małżonce. To się nazywa polityka
prorodzinna!
Spadkobiercy braci Hoserów ,
którzy mieli przed wojną w Warsza-
wie 16-hektarowe gospodarstwo sa-
downicze, domagają się od miasta
odszkodowania za skonfiskowane
mienie. Według obecnych cen, ich
były grunt może być wart nawet 500
mln złotych. Wśród oczekujących
na odszkodowanie jest także ordy-
nariusz warszawsko-praski arcybi-
skup Henryk Hoser . Jak widać, du-
chowni nie myślą poprzestawać na
Komisji Majątkowej. AC
SK
SZATAN W STRINGACH
ZŁAP PAPIEŻA
KC
Podkarpaccy proboszczowie
wzmogli krucjatę wymierzoną w na-
zbyt kuse – jak na ich gust – ubiory
parafianek (są parafie, gdzie cenzu-
rze podlegają nawet ślubne suknie).
Oficjalnie księża kierują się troską
o szacunek należny miejscom kultu,
mówią też o dobru (oczywiście tym
duchowym) wiernych, którym „wy-
stające ze spodni stringi” i „wypły-
wające z bluzek biusty” przeszkadza-
ją w modlitwie. Co zrozumiałe, nie
wspominają, że w tępieniu mini, de-
koltów i damskiej garderoby chodzi
również o uchronienie przed poku-
są co bardziej jurnych dobrodziejów.
Niektórzy z nich są tak mało odpor-
ni na kobiece wdzięki, że nawet są-
siedztwo konfesjonału i ambony zu-
pełnie im nie przeszkadza. Jad
MaK
SOLIDARNOŚĆ,
GŁUPCZE!
Jeszcze do niedawna najsłynniej-
szym toruńskim monumentem był
wzniesiony w 1853 roku pomnik Mi-
kołaja Kopernika . Postać trzyma-
jącą w lewej ręce astrolabium, a pal-
cem prawej dłoni wskazującą niebo
kojarzyło każde dziecko. Ostatnimi
czasy sławę pomnika astronoma po-
mału zaczyna przyćmiewać ustawio-
ny w 1999 roku na placu Katedral-
nym monument kroczącego Jana
Pawła II , dzierżącego figurę Ma-
donny Toruńskiej. A wszystko za
sprawą toruńskich przewodników,
którzy szkolnym wycieczkom zwie-
dzającym gród Kopernika opowia-
dają bajki o tym, że wystarczy złapać
papieża za wystający but, żeby do-
stać w szkole dobry stopień. AK
PIELGRZYMKA
ZAMIAST LEKCJI
WERSAL W ONECIE
„Solidarność” wpadła na szatań-
ski pomysł gospodarczy. Związkow-
cy postanowili, że niezależnie od sy-
tuacji finansowej gminy będą sobie
sami przyznawać podwyżki, a zapła-
ci za nie samorząd. I tak zrobili.
W Legnicy na Dolnym Śląsku
związkowcy z MOPS-u wystąpili
z wnioskiem – formalnie obywatel-
skim projektem uchwały o podwyż-
ce płac dla siebie. Zebrali pod pro-
jektem uchwały kilkaset podpisów
w swoich rodzinach, wśród przyja-
ciół i znajomych, a potem przefor-
sowali go głosami radnych prawicy.
I od października będą zarabiać
o 300 złotych więcej. Mimo że nie
wskazali, skąd zdobyć prawie 2 mi-
liony złotych, bo tyle szacunkowo
kosztować będzie budżet miasta
podwyżka dla nich. I mimo ostrze-
żeń, że grozi to poważnymi konse-
kwencjami ekonomicznymi, a na-
wet zapaścią budżetu miasta.
Jednak dla związkowców, jak wia-
domo, najważniejsza jest ich solidar-
ność. W walce o pełną kiesę. ZK
Po oficjalnej inauguracji nowe-
go roku szkolnego oraz towarzyszą-
cej jej obowiązkowo mszy św. nie
wszystkim uczniom dane było następ-
nego dnia zasiąść w szkolnych ła-
wach. Uczniowie i nauczyciele z Pu-
blicznej Szkoły Podstawowej w Sta-
rym Kisielinie pierwszy dzień nauki
spędzili na pobożnych śpiewach i od-
mawianiu różańca. 2 września o godz.
8.00 – zamiast udać się, jak Bóg przy-
kazał, do szkoły na lekcje – poma-
szerowali na doroczną „Tradycyjną
Pieszą Pielgrzymkę na rozpoczęcie
,,Wy, Rosjanie, jesteście najgor-
szymi sk... Uważacie się za lepszych
od innych, a jesteście zerami...”.
Taki oto wpis w dniu 30.08. br.
z podpisem „Aicha” i, niestety,
z przytoczoną pełną nazwą powyż-
szej inwektywy widniał sobie na fo-
rum Onetu. Ciekawe, jak długo mo-
deratorzy tego popularnego por-
talu tolerowaliby na przykład tekst:
„JPII nie był największym z Pola-
ków”. Zapewne wielu internautów
wie coś na ten temat... PP
SWÓJ CHŁOP
PAPIEŻ
ZA 1,5 MILIONA
Ludzie dzielą się na takich, co
swoich duszpasterzy kochają, i ta-
kich, którzy ich nienawidzą. Przywią-
zanie do proboszcza manifestują wła-
śnie wierni parafii pod wezwaniem
Jadwigi Śląskiej w Janiszewie. Za-
brali mu klucze od plebanii, pilnują
dzień i noc i zapowiadają, że żadne-
go innego księdza nie wpuszczą, bo
ten ich jest ideałem – na msze się
nie spóźnia, pieniędzy nie doi itd. Co
takiego wydarzyło się więc w Jani-
szewie? Ano biskup Włocławka Wie-
sław Mering wysłał do swego pod-
władnego dekret z informacją o prze-
niesieniu. Że niby za problemy al-
koholowe. Ludzie decyzji nie akcep-
tują, a 69-letni ksiądz Edmund Plu-
skota wyjaśnia, że pił, owszem, ale
dla zdrowotności.
Władze Łodzi zapragnęły na-
być kolekcję 4 tysięcy medali i mo-
net z wizerunkami Jana Pawła II .
Londyński kolekcjoner Wojciech
Grabowski winszuje sobie za ten
zbiór... 1,5 mln złotych! Jednak le-
wicowi radni zgłosili zastrzeżenia
do sensowności takiego zakupu.
Miasto postanowiło zamówić wy-
cenę kolekcji dokonaną przez rze-
czoznawców. Zdaniem radnego PiS
Jerzego Loby , Łódź powinna na-
być monety i medale, bo „Jan Pa-
weł II jest honorowym obywatelem
miasta”. Całe szczęście, że łódzcy
PiS-owcy nie chcą kupić – z tych
samych powodów – całego Waty-
kanu.
PACHNIDŁO
AC
Prawicowi radni z Legnicy chcą
wydać z budżetu miasta ile się tylko
da. Oczywiście nie na budowę dróg,
oświatę, służbę zdrowia czy opiekę
społeczną, lecz na potrzeby watykań-
czyków. Żeby zasłużyć na „docze-
sny odpust”, czyli poparcie z ambo-
ny, prawicowi politycy przeznaczyli
WZ
114274411.025.png 114274411.026.png 114274411.027.png 114274411.028.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin