Fakty i Mity 2008-43.pdf

(10533 KB) Pobierz
114469738 UNPDF
NIE ZABIŁEM POPIEŁUSZKI
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 43 (451) 30 PAŹDZIERNIKA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
 Str. 7
„O tym, że Popiełuszko został zamordo-
wany przeze mnie i moich podwładnych,
dowiedziałem się od osób trzecich”.
GP
ISSN 1509-460X
GRZEGORZ PIOTROWSKI:
114469738.030.png 114469738.031.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 43 (451) 24 – 30 X 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
7 procent! Przeczytajcie i zachwyćcie się jeszcze raz: 7 pro-
cent (Pentor, OBOP) – tylko tylu dorosłych Polaków poprze
kandydaturę Lecha Kaczyńskiego, gdy ten zdecyduje się ubie-
gać o reelekcję. Na głowę bije go nawet nieobecny w polity-
ce i mediach Włodzimierz Cimoszewicz. I kto powiedział, że
nie ma w Polsce dobrych wiadomości!
Kochaj albo rzuć
Ktoś, kto powątpiewa w pogłoski o tym, że w ostatnich latach
życia drukowano dla Breżniewa specjalne egzemplarze „Praw-
dy” z tylko dobrymi informacjami, powinien zapoznać się
z kulisami ostatniego skandalu przy ul. Woronicza. Otóż TVP
najpierw wstrzymała, a później zmanipulowała (in plus oczy-
wiście) sondaże o tragicznie niskim poparciu dla prezydenta
Wolski. Polecenie przyszło z „pałacu”, bo prezydent tego dnia
miał w planie oglądać główne wydanie „Wiadomości”.
pieża, obrońców jedynie słusznej wiary. Każdy taki kon-
takt nas cieszy, bo słowo pisane jest jak ziarno i czasem
owocuje nawróceniem. Reakcje są oczywiście różne, ale
zaznacza się pozytywny trend: coraz więcej Polaków my-
śli samodzielnie. Niemałe w tym zasługi ma sam kler, któ-
ry funduje nam aferę za aferą, dzięki czemu katolicy nie
patrzą już w swoich księży jak w święte obrazki. W lu-
dziach tych jednak pokutuje zakorzenione przekonanie, któ-
re przekuwają na apologetyczny argument, a brzmi on tak:
Kościół nie namawia do złego, tylko do dobrego, ergo
– Kościół jest dobry. Niestety, to zbyt proste i piękne, aby
było prawdziwe. Zresztą myślenie kategoriami: białe–czar-
ne, piekło–niebo to domena nauczania kleru, który wtłacza
w umysły wiernych własne stereotypy i kanony, aby sku-
tecznie zabić w nich skłonność do samodzielnej refleksji.
To również dążenie każdej dyktatury i religii, której przy-
wódcy marzą o monopolu na rząd dusz.
Jednym z kościelnych
schematów jest
ten, że Kościół pa-
pieski, potępiając
rozwody, czyni
wielkie dobro,
stoi na straży
małżeństwa,
chroni rodzinę.
Kanon 2384 pra-
wa kanonicznego
mówi: „Rozwód jest
poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu (...)
fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznawany
przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar roz-
bicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym
związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa” .
Oczywiście ani grzechu, ani rozbicia, ani cudzołóstwa nie
ma, kiedy rozwód (zwany unieważnieniem) orzeknie kurial-
ny sąd po zainkasowaniu kilku tysięcy złotych. Ci, którzy
nie chcą płacić, są wyklęci i powinni do końca swoich dni
walić się w piersi.
W najnowszym numerze „Gościa Niedzielnego” jego re-
daktor naczelny wzywa Czytelników do nietolerancji i ostra-
cyzmu wobec rozwodników. „Gorszy nas złodziej, i słusz-
nie. Dlaczego już nie rozwodnik?” – pyta ks. Gancarczyk.
Jan Paweł II napominał sędziów sądów cywilnych, aby nie
orzekali rozwodów. Naczelny „GN” ma podobny pomysł:
apeluje, aby – nawet pomimo całkowitego rozkładu poży-
cia i założenia przez jedną ze stron nowej rodziny – drugi
małżonek, wierny syn (córka) Kościoła, nie zgadzał się na
rozwiązanie kościelnego małżeństwa przed sądem. Innymi
słowy, by stanął na drodze do szczęścia nowej rodziny.
Pardon, błąd! Dla ks. Gancarczyka to przecież nie jest ro-
dzina, tylko dzikie stadło żyjące w grzechu „publicznego
i trwałego cudzołóstwa” . W tym samym „GN” inny autor
podaje kilka przykładów takich bohaterskich katolików, współ-
czesnych świętych oportunistów. Należy do nich Danuta,
która swoje małżeństwo opisuje w różowych barwach: „Ide-
alna para, kilkanaście lat wspólnego życia. Mo-
dliliśmy się razem codziennie, zawsze razem
chodziliśmy na Mszę” . Jednak opatrzność nie
dopisała, a i mąż miał najwyraźniej inne od-
czucia, bo któregoś dnia oznajmił, że odchodzi
do innej kobiety, zresztą znajomej żony, która
spodziewa się jego dziecka. W liście do sądu
biskupiego napisał, że żony nigdy nie kochał.
Założył też sprawę w sądzie, ale ślubna sku-
tecznie przekonała sędzinę, że kocha go nad
życie. Pozew został odrzucony. „To nie mój
wybór – mówi Danuta – gdybym to zaakcep-
towała, zakwestionowałabym kilkanaście lat
mojego szczęśliwego życia” . Oto myślenie godne wiernej
córy Kościoła. Chyba jednak zdradziło ją to „mój”, „moje-
go”... Czy to przypadkiem nie piękna zemsta na mężu? A co
z nową rodziną, wiecznym konkubinatem bez żadnych praw?
Co z nieślubnymi dziećmi z „cudzołożnego” łoża? Ani Danu-
ty, ani autora tekstu to nie interesuje.
W artykule jest wypowiedź księdza Ogrodniczaka z Ka-
towic, prowadzącego weekendy dla osób, które weszły
w nowe związki cywilne. To miło, że Kościół się nimi zaj-
muje. Niestety, sprowadza się to głównie do utwierdzania
tych zranionych ludzi w popełnionym grzechu. Ks. Ogrod-
niczak ma nawet z tego powodu niezłą satysfakcję: „Mó-
wią mi osoby żyjące w związkach niesakramentalnych: je-
steśmy szczęśliwsi niż w pierwszym małżeństwie, ale ni-
komu nie życzymy takiego szczęścia” . Rozumiecie, o co cho-
dzi? Ludzkie szczęście nie liczy się za grosz, jeśli przy oka-
zji zostało przekroczone kościelne prawo, podobnie jak
w przypadku zapłodnienia in vitro czy antykoncepcji. I choć-
by żona za
przesalanie
zupy chodziła
codziennie
z nowymi sinia-
kami, a dzieci
patrzyły na zapi-
jaczoną gębę gło-
wy rodziny – wy-
rok może być tylko jeden:
dożywocie. Tak się bowiem
składa, że maltretowanie ro-
dziny nie jest powodem do unieważnienia patologii w są-
dzie kościelnym. Co najwyżej można na jakiś czas uciec
w separację, nie ustając w modlitwie za tego, któremu
ślubowało się „wobec Boga i ludzi”. I znów ktoś powie, ja-
ki ten Kościół jest konsekwentny i jaki pryncypialny!
Małżeństwo jest sztuką, tak jak całe życie. Uczymy się
tej sztuki często do samej śmierci. Najlepiej sami, bez po-
mocy starych kawalerów w sutannach. Bywają jednak sy-
tuacje trudne, złożone i wtedy rozwód wydaje się jedynym
wyjściem. 12 lat temu jako ksiądz udzielałem ślubu kuzy-
nowi. Tuż przedtem zapytał mnie żartobliwie, jaką daję gwa-
rancję. Bez namysłu wypaliłem, że – standardowo – rok.
Rozwiedli się z hukiem po 10 miesiącach. Mieszkają
w jednej wsi, dziecko przechodzi obok domu taty, on się
z nim nie spotyka, jest nieprzyjemnie, nienormalnie. Ale
miejscowego proboszcza to nie obchodzi – zabiera co ro-
ku kopertę podczas kolędy i unika tematu.
Bywają też księża postępowi. Proboszcz w moim ro-
dzinnym mieście namawia młodych do zamieszkania ra-
zem przed ślubem i „wypróbowania się”. Jest bardzo wy-
rozumiały w temacie aborcji i tylko rozwód z tzw. kapłań-
stwem jest dla niego nie do przyjęcia. Z czego to wniosku-
ję? Po tym, jak założyłem „FiM”, powiedział mojej mamie,
że lepiej byłoby gdyby mnie nie urodziła (czyt. usunęła cią-
żę). Zapewne gdybym dostał od papieża „rozwód”, tj. unie-
ważnienie święceń, i dalej dawał na tacę, wszystko było-
by „po bożemu”.
„Prezydent ma kłopoty psychicznie i powinien ustąpić ze sta-
nowiska” – czy to Palikot znów się wygłupia? A nie, to opinia
świetnego dziennikarza Jacka Żakowskiego. Podobnie sądzą
Najsztub i Bratkowski, którzy głośno domagają się dymisji głów-
ki państwa. „Na pochyłe drzewo... i Salomon nie naleje!” – pie-
klił się Jonasz na plagiaty naszych apeli sprzed dwóch lat.
Nie będzie prezydenckiego balu z okazji Święta Niepodległo-
ści. Oficjalnie... z powodu światowego kryzysu, czyli potrzeby
oszczędności; nieoficjalnie, bo na kilkadziesiąt zaproszeń wy-
słanych do głów państw z całego świata odpowiedziało tylko
12. No to co teraz będzie? Teraz będzie „uroczysta kolacja”,
podczas której Justyna Steczkowska ma zaśpiewać, że „w szcze-
rym polu biały krzyż”. Chyba na drogę Kaczorowi...
Według polskich mediów, premier Tusk wyszedł w bruksel-
skim starciu z Kaczyńskim na chama – pisze hiszpański „El
Pais”. Nawet jeśli to prawda, to prezydent Polski wyszedł na
błazna, a to chyba coś gorszego – dodaje gazeta. Nie zgadza-
my się z kolegami żurnalistami z Hiszpanii. Jak tak można
obrażać zacny, błazeński zawód, m.in. Stańczyka.
Sejm głosami koalicji uchwalił prawo, na mocy którego szpi-
tale będą przekształcane w spółki kapitałowe, które będą mo-
gły być sprzedane przez samorządy. Czy wyjdzie to na dobre,
czy na złe – nie wiadomo. Pocieszające jest to, że obecnie
polska służba zdrowia jest na poziomie Trzeciego Świata
i gorzej już (chyba!) być nie może.
W procesie „Stella Maris” są zarzuty, a nawet przyznanie się
do winy, tylko że na ławie oskarżonych nie można posadzić
patrona milionowych przekrętów w tym kościelnym wydaw-
nictwie – abpa Gocłowskiego, który bezpośrednio nadzoro-
wał firmę. Prokuratorzy doszli do ciekawego wniosku, że hie-
rarcha nie podlega prawu polskiemu, tylko... kanonicznemu
(watykańskiemu). Czyli jak coś ukradł, to można go np. wy-
spowiadać i rozgrzeszyć. I po sprawie.
Kolejny skok Kościoła na nieruchomości w Krakowie. Tym ra-
zem Komisja Majątkowa podarowała 4 hektary miejskich grun-
tów w centrum, na których miały powstać: komisariat, sąd i no-
we budynki Akademii Górniczo-Hutniczej. Jezuitom przyznano
ziemię w zamian za budynki szpitala w... Lublinie. Miasto od-
wołało się do NSA, a jeśli to nie pomoże, ma już gotową skar-
gę do Trybunału Konstytucyjnego na jednoinstancyjność decy-
zji Komisji Majątkowej. Potem zostanie już tylko modlitwa.
Piękny prezent dostał Paweł Adamowicz z okazji uroczystego
celebrowania dekady jego prezydentowania w Gdańsku. Abp
Głódź wręczył prezydentowi projekt gigantycznego kościoła au-
torstwa włoskiego architekta. Budowla ma mieć powierzchnię
164 tys. mkw. (to nie pomyłka) i kosztować 48 milionów euro
(to też nie błąd). „Boże, a gdzie ja mam go postawić?” – jęk-
nął Adamowicz i musiano go cucić, gdy arcybiskup wyjął plan
Gdańska i paluchem pokazał samo centrum miasta.
Zmarła siostra Emmanuelle. Słynna zakonnica, która praco-
wała w Kairze w dzielnicach skrajnego niedostatku. W ciągu
40 lat swojej pracy pilnowała, by tysiące dzieci poszło do
szkoły, wymuszała na lekarzach bezpłatną opiekę zdrowotną
dla najuboższych, zorganizowała system dożywiania nędzarzy.
Była za życia święta, ale... propagowała antykoncepcję, więc
świętą nigdy nie zostanie.
Watykan wstrzymał proces beatyfikacji Piusa XII. Światło
dziennie ujrzały bowiem dokumenty dowodzące, że święty
papa doskonale wiedział o masowej eksterminacji włoskich
Żydów, a proszącego o interwencję w tej sprawie brytyjskie-
go ambasadora pogonił precz. Izrael się wściekł na sam po-
mysł wyniesienia „papieża Hitlera”. Na stronie internetowej
Kadimy (największa izraelska partia polityczna) Benedykt XVI
wpisany jest w symbol swastyki. Teraz znów Watykan jest obu-
rzony. Słusznie, przecież Ratzinger nosił hakenkreuz na klam-
rze pasa, a nie na piersi.
JONASZ
Najwyższy Sąd Afganistanu zamienił karę śmierci orzeczoną
przez trybunał niższej instancji wobec miejscowego dzienni-
karza na marne 20 lat więzienia. Straszny ów przestępca – 24-
-letni Parwez Kombachsz – został aresztowany za to, że za-
dawał kłopotliwe pytania na temat praw kobiet w islamie. Jed-
nego możemy być pewni – polski pokojowy kontyngent dopil-
nuje, aby zbrodniarz karę odsiedział co do dnia.
B ywa, że nasz tygodnik wpada do rąk wyznawców pa-
114469738.032.png 114469738.033.png 114469738.001.png 114469738.002.png 114469738.003.png 114469738.004.png
Nr 43 (451) 24 – 30 X 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
odniosła w Brukse-
li sukces w kwe-
stii tzw. pakietu
energetyczno-klimatycznego. Wia-
domo, że ojcem tego sukcesu jest
pan prezydent... Wciąż jednak nie
wiadomo, co nas czeka.
W styczniu 2007 roku Komisja
Europejska przedstawiła pakiet pro-
pozycji składających się na projekt
nowej polityki energetycznej Unii
Europejskiej, zmierzającej do prze-
ciwdziałania zmianom klimatu, czy-
li globalnemu ociepleniu, i ograni-
czenia wrażliwości Unii na wpływ
czynników zewnętrznych, wynikają-
cych z zależności od importu paliw.
Na odbytym 8–9 marca 2007 r.
szczycie przywódców państw (Pol-
skę reprezentował prezydent Lech
Kaczyński z ministrem spraw
Barroso obiecał, że nie będzie nas
do niczego zmuszał” – tłumaczył
dziennikarzom prezydent Kaczyń-
ski w marcu 2007 r.
„Zgodziłem się na politykę kli-
matyczną z punktu widzenia Pol-
ski ryzykowną . To był mój gest
w stosunku do pani kanclerz An-
geli Merkel – chlapnął nieopatrz-
nie w wywiadzie dla „Dziennika”
z 1 lipca 2008 r.
„Moją jedyną wówczas obawą
było to, że gdyby władzy w naszym
kraju nie sprawował mój brat Jaro-
sław , lecz jakaś ekipa nieudaczni-
ków typu rząd Donalda Tuska , to
faktycznie mogłyby pojawić się pro-
blemy” – odwracał kota ogonem
15 października br. w telewizji TVN.
~~~
Podstawowym narzędziem Unii
w jej strategii walki ze zmianami
rozliczeniowym (2008–2012) Komi-
sja Europejska zmniejszyła krajowe
limity emisji średnio o 6,5 proc.
w stosunku do roku 2005, przyzna-
jąc polskiemu przemysłowi prawo
do wyemitowania 208,5 mln ton
dwutlenku węgla rocznie (z żąda-
nych 284 mln ton).
Na efekty przyjdzie jeszcze pocze-
kać, ale już wiadomo, że od 2013 ro-
ku czeka nas prawdziwa rewolucja...
~~~
Najważniejsze dla Polski zapisy
pakietu energetyczno-klimatyczne-
go dotyczą:
~ ustanowienia od 2013 r. jed-
nego unijnego limitu emisji (stop-
niowo zmniejszanego z poziomu ok.
1 mld 974 mln ton o 1,74 proc. rocz-
nie) i centralnego przydziału upraw-
nień emisyjnych (rezygnacja z kra-
jowych planów ich rozdziału);
(przewodniczący Społecznej Rady
Konsultacyjnej Energetyki) podczas
wspólnego posiedzenia sejmowych
Komisji Gospodarki i Komisji ds.
Unii Europejskiej.
~ przeniesienia części praw do
sprzedaży uprawnień emisyjnych
w ramach aukcji z państw o wyso-
kim wskaźniku dochodu na jedne-
go mieszkańca, do państw biedniej-
szych (tym również Polski), aby
wzmocnić w ten sposób ich możli-
wości późniejszego inwestowania
w technologie niskoemisyjne (ok. 20
proc. uzyskanego z aukcji przez bu-
dżet państwa przychodu). Według
analiz KE, cena uprawnień do
emisji w systemie EU ETS po ro-
ku 2013 wyniesie 30–39 euro za
tonę dwutlenku węgla . Zdaniem
dra Andrzeja Kassenberga , preze-
sa Instytutu na rzecz Ekorozwoju,
~ bezpośrednie koszty związa-
ne z dopasowaniem struktur tech-
nologicznych i paliwowych do no-
wej polityki UE to 2 mld zł na star-
cie w 2010 r., wspinające się do 8–12
mld zł rocznie w okresie 2020–2030;
~ wzrost cen energii elektrycz-
nej kupowanej od producenta – o ok.
60 proc. w stosunku do scenariusza
bez polityki klimatycznej;
~ utrata części Produktu Kra-
jowego Brutto – 154 mld zł w ro-
ku 2020 i dalszy systematyczny wzrost
strat do 503 mld zł w 2030 r.;
~ spadek „dochodów rozporzą-
dzalnych gospodarstw domowych”
– ok. 10 proc. w roku 2030 (efekt
spadku PKB);
~ wzrost udziału energii w bu-
dżetach domowych z poziomu 11
proc. w 2005 r. do 14,1–14,4 proc.
w latach 2020–2030 (przy założe-
niu zasilenia gospodarstw domowych
przychodami z aukcji emisji), w po-
równaniu z 12,7–12,9 proc. bez no-
wej polityki klimatycznej. Dodajmy,
że poziom 10 proc. uważany jest
w krajach „starej” UE za próg tzw.
ubóstwa energetycznego.
Żeby zaś nie było nazbyt słod-
Ciepło,
cieplej...
zimno!
ko:
~ pojawić się mogą konflikty
społeczne na tle lokalizacji nowych
obiektów energetycznych (fermy wia-
trowe, elektrownie jądrowe , insta-
lacje do podziemnego składowania
i sieci przesyłu skroplonego CO 2 );
~ rozwój produkcji biomasy
energetycznej oraz rozwój produkcji
biopaliw spowoduje wprawdzie
zwiększenie zatrudnienia w rolnic-
twie i sektorach je obsługujących, ale
nieuchronnym efektem ubocznym
będzie skok cen żywności , co w po-
wiązaniu ze wzrostem cen energii
i innych usług infrastrukturalnych
(woda, kanalizacja, utylizacja śmie-
ci) będzie potęgowało presję ekono-
miczną na gospodarstwa domowe,
szczególnie dotkliwą dla najuboższych.
~~~
– Uzyskaliśmy zapewnienie, że
w sprawie pakietu energetyczno-kli-
matycznego, który według wcześniej-
szych ustaleń miał być przyjęty więk-
szością głosów, będzie obowiązywa-
ło prawo weta. Tak więc wszystko
rozstrzygnie się w grudniu, na ko-
lejnym szczycie Unii – odetchnął
z ulgą premier Tusk po powrocie
z Brukseli.
– Gospodarka unijna na wytwo-
rzenie produktu o wartości 1 mln
euro potrzebuje 166 ton oleju, a my
– 444 tony jako jednostkę energii.
Mówiąc obrazowo: wymyślili wyścig,
w którym kraje „piętnastki” jadą sa-
mochodem spalającym pięć litrów
na 100 km, a my takim, który spa-
la piętnaście. I oni mówią, że wszyst-
ko jest w porządku, bo cena benzy-
ny jest taka sama, my zaś tym sa-
mochodem mamy uruchamiać go-
spodarkę – ocenia pakiet energe-
tyczno-klimatyczny prof. Żmijewski.
I pomyśleć, że mogłoby nie być
problemu, gdyby ktoś nie wypa-
plał, że Lech Kaczyński nie ma
prawa jazdy...
ANNA TARCZYŃSKA
zagranicznych Anną Fotygą u bo-
ku) Rada Europy zatwierdziła cele
przedstawione w propozycji KE.
W ślad za tą aprobatą Komisja przy-
gotowała i zaprezentowała zestaw
dokumentów popularnie zwanych
pakietem energetyczno-klimatycz-
nym , przekształcającym uzgodnie-
nia polityków w konkretne działa-
nia na rzecz ich realizacji. Pakiet za-
kłada osiągnięcie do 2020 r. takich
oto „celów ilościowych”:
~ Redukcja emisji CO 2 (dwu-
tlenku węgla) o 20 proc. (a nawet
o 30 proc. w przypadku, gdyby do-
szło do globalnego porozumienia
dotyczącego ochrony klimatu);
~ Zwiększenie udziału energii
odnawialnej (energia słoneczna, tur-
biny wodne, wiatraki, spalanie bio-
masy itp.) do 20 proc. całkowitego
zużycia. W ogólnoeuropejskim po-
dziale zadań Polsce przydzielono
wskaźnik 15 proc. (obecne wykorzy-
stanie źródeł odnawialnych wynosi
w naszym kraju 7,2 proc.);
~ Poprawa efektywności ener-
getycznej skutkująca zmniejszeniem
zużycia paliw o 20 proc.;
~ Wzrost udziału biopaliw do
10 proc. zużycia paliw napędowych.
„Zaakceptowałem te ambitne
cele, by pokazać, że obecny system
podejmowania decyzji jest dobry.
I wcale nie potrzeba do niego eu-
rokonstytucji. A poza tym szef Ko-
misji Europejskiej Jose Manuel
klimatycznymi jest Europejski Sys-
tem Handlu Emisjami (EU ETS)
gazów cieplarnianych, obejmujący
największych trucicieli środowiska,
czyli ponad 10 tys. instalacji z sek-
torów energetycznych i przemysło-
wych 27 krajów UE oraz Norwegii,
Islandii i Lichtensteinu.
Obecnie jest tak:
~ Każde państwo opracowuje
własny Plan Rozdziału Uprawnień,
w którym określa się całkowitą wiel-
kość emisji dla kraju oraz indywi-
dualne ich przydziały (tzw. aloka-
cje) dla poszczególnych instalacji;
~ Na koniec każdego roku in-
stalacje rozliczają się z wykorzysta-
nych uprawnień do emisji. Te, któ-
re nie osiągnęły przyznanego im li-
mitu, mogą sprzedać nadwyżki
uprawnień instalacjom, które ów po-
ziom przekroczyły.
Pierwszy okres rozliczeniowy
obejmował lata 2005–2007 i miał cha-
rakter edukacyjny. Stworzono pod-
stawy systemu, ale okazało się, że ko-
rzyści z niego były żadne, bo w nie-
których państwach UE zawyżano li-
mity emisji (Polska otrzymała 239,1
mln ton rocznie), co spowodowało
drastyczny spadek ceny uprawnień
(do ok. 25 euro za tonę dwutlenku
węgla), a w konsekwencji – brak eko-
nomicznej motywacji do inwestowa-
nia w technologie niskoemisyjne.
W drugim – traktowanym już
bardziej rygorystycznie – okresie
~ likwidacji dotychczasowych
darmowych uprawnień do emisji
dwutlenku węgla przez pozostające
w systemie EU ETS elektrownie,
które od 2013 r. będą musiały ku-
pować limity na aukcjach. Jeśli cho-
dzi o pozostałe sektory, aukcyjny
system ma być wprowadzany stop-
niowo – od 20 proc. obowiązkowe-
go zakupu emisji w roku 2013, do
100 proc. w roku 2020.
W sytuacji, gdy ok. 95 proc. wy-
twarzanej w Polsce energii opie-
ra się na bardzo „brudnym” emi-
syjnie węglu (brunatny i kamien-
ny), „już w pierwszym roku funk-
cjonowania tego systemu, obciąże-
nie polskich elektrowni zakupem
uprawnień byłoby na poziomie
5 mld euro. Oznaczałoby to dra-
matyczny dla przemysłu i ludno-
ści wzrost cen energii elektrycz-
nej o 50–70 proc. ” – oblicza mi-
nister środowiska Maciej Nowicki .
– Największym zagrożeniem nie
jest sama aukcja, lecz jej paneuro-
pejski charakter. Wszyscy, zarów-
no ci z wagi muszej, jak też ci
z wagi ciężkiej, mają walczyć na tym
samym ringu i oni mówią, że to są
uczciwe zasady sportowe. Stawia-
ją na ringu małego i dużego
i mówią, że rękawice są takie
same, ring jest taki sam, więc
możecie ze sobą konkurować
– ironizował profesor Krzysztof Żmi-
jewski z Politechniki Warszawskiej
Polska powinna uzyskać z takich au-
kcji 5–7 mld euro rocznie.
– Według moich wyliczeń, od
2013 r. Polska może płacić za upraw-
nienia do emisji nawet 24 mld eu-
ro rocznie , bowiem przyjęty przez
Unię model z ceną 30–39 euro jest
fałszywy. Odzwierciedla on mniej
więcej relacje między Niemcami,
Włochami i Francją. Dla obszaru
„piętnastki” jest w miarę prawdzi-
wy, dla „nowej” Unii jest kłam-
stwem. Oznacza to, że zabraknie
emisji, a opłata karna będzie peł-
nić funkcję opłaty zastępczej. Żeby
zapłacić 100 euro kary, trzeba za-
brać od odbiorcy 124 euro, bo 19
euro będzie podatkiem, gdyż kara
nie jest kosztem uzyskania przycho-
du. W całej Europie brakuje upraw-
nień do emisji, więc walka na au-
kcjach odbywać się będzie na po-
ziomie 124 euro – zauważa prof.
Żmijewski.
~~~
Z bardzo wstrzemięźliwego
w ocenach „Raportu 2030” wyko-
nanego na zlecenie Polskiego Ko-
mitetu Energii Elektrycznej wynika,
że gdyby uzgodnione przez pana
prezydenta w marcu 2007 r. zasady
weszły w życie, ich konsekwencje
ekonomiczne (przy mało prawdo-
podobnym założeniu, że cena tony
CO 2 utrzyma się na sugerowanym
poziomie 39 euro) powaliłyby nas
na kolana, jeśli nie całkiem na pysk:
W iadomo, że Polska
114469738.005.png 114469738.006.png 114469738.007.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 43 (451) 24 – 30 X 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Daj mi tę noc!
Siedzieliśmy z chłopami z mojej
wsi Mokre Pyski w gospodzie, na bar-
dzo ważnej naradzie, której przewod-
niczył sołtys Heniek, a hostessą by-
ła bufetowa Jadźka serwująca bro-
warki. Omawialiśmy program Balu
Sołtysa, który ma się odbyć w listo-
padzie br. z okazji święta odzyska-
nia niepodległości. Nasz Bal Sołtysa
ma przyćmić Bal Prezydencki. Posta-
nowiliśmy: ogłosić konkurs na naj-
lepszy polski serial, położyć czerwo-
ny dywan przed wejściem do remi-
zy, fanfary ma grać orkiestra strażac-
ka, a chór Koła Gospodyń Wiejskich
zaśpiewa na rozpoczęcie balu „My
ze spalonych wsi”. Ja nie miałem
z kim pójść, więc dałem ogłoszenie:
„Romantyczny jak Tadzio Cymań-
ski , przystojny jak Przemek Gosiew-
ski , inteligentny jak Jola Szczypiń-
ska , muzykalny jak Jarek Kaczyński
– poszukuje wielkiej, prawdziwej
i czułej miłości”. I co powiecie? Od-
powiedział mi miejscowy proboszcz...
ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
Prowincjałki
Tezę, że nic nie pali się lepiej niż
wysuszona słoma, postanowiła
udowodnić kilku swoim rówieśnikom 13-letnia dziewczynka z okolic Nowe-
go Dworu Gdańskiego. Wdrapała się w tym celu na stertę 360 sprasowa-
nych bel słomy, na które rzucała palące się zapałki... Na szczęście dziecko
się nie upiekło. Straty oszacowano na 22 tysiące złotych.
Miejsce błazna w cyrku, nigdy
nie na tronie, a głupek głupkiem
będzie, choćby i w koronie.
W rankingu najbardziej popular-
nych seriali najpopularniejszy na świe-
cie okazał się policyjny cykl „Krymi-
nalne zagadki Miami”. „Zagubieni”
i „Gotowe na wszystko” znalazły się
odpowiednio na pozycji drugiej i trze-
ciej. Z kolei magazyn „Entertainment
Weekly” opublikował na swoich ła-
mach listę stu najlepszych seriali i wi-
dowisk telewizyjnych. I tu w pierw-
szej trójce znalazły się: 1. „The Simp-
sons”, emitowany od 1989 r. do dziś;
2. „The Sopranos” (1999–2007);
3. „Seinfeld” (1989–1998). Niestety,
żaden z polskich seriali nie znalazł
się na top liście. I słusznie, no bo
jak? Żaneta ( Anna Guzik ) z „Na
Wspólnej” została wdową, bo jej
mąż został zastrzelony przez gang-
sterów. Magda Stużyńska po 10
latach definitywnie pożegnała się
z serialem „Złotopolscy”. Żora Ko-
rolyov z „Tylko miłość” nie wygrał
żadnej edycji „Tańca z gwiazda-
mi”. Te piękne dziewczyny z „Te-
raz albo nigdy” zachowują się tak,
jakby grały w „Modzie na sukces”.
No to co z tego wynika? Jak mó-
wią żabojady: marneszanse.
Jedyna nadzieja w tym, że bal pre-
zydencki organizowany przez nieja-
kiego Lecha Kaczyńskiego zostanie
sfilmowany w kilkunastu odcinkach,
że zapachnie wielkim światem, a „En-
tertainment Weekly” padnie na ko-
lana i uzna, że Polacy nie gęsi i też
swój świetny serial mają. Można od
nich pożyczyć sam tytuł: „Atak klo-
nów”. Żeby od początku znokauto-
wać telewidza, to Kaczor wystąpi
w przebraniu lorda Wadera z lasero-
wym mieczem za pasem. Natomiast
– i tu napięcie wzrasta – Jarek Ka-
czyński przyjedzie na bal prosto z ki-
cia, w którym siedział w wieloosobo-
wej celi, śpiewał do kolesiów z celi
„Daj mi tę noc” oraz był filmowany
przez ekipę Big Brothera. Pierwsza
kwestia dialogu między bliźniakami
może brzmieć tak: „Strasznie nam żal
niskich ludzi, kiedy pada deszcz. Oni
dowiadują się o tym ostatni”.
Zamość, jak przystało na polskie
miasto, świętował dzień watykań-
skiego papieża. Ale tylko tam Jan Paweł II dał znak swoim wyznawcom.
W trakcie uroczystej pieśni „Okaż mi, Boże, miłosierdzie” pod wykonawca-
mi zawalił się podest, na którym stali. Nagle kilkadziesiąt osób... zapadło się
pod ziemię. To, że nikt z muzykujących nie ucierpiał, zostało galopem uzna-
ne za kolejny cud papieski.
Wikary parafii w Świerżach nie
ma lekko ze swoim pryncypałem.
Odkąd objął nową placówkę, proboszcz nie wpuszcza go na plebanię i nie
dzieli się posiłkiem. Zdesperowany chłopina, który zamieszkał w zatęchłej
od grzyba organistówce, pożalił się parafianom i biskupowi. Po całej awan-
turze proboszcz, który plebanię od lat dzieli wyłącznie z gosposią, zadekla-
rował, że jakieś pomieszczenie dla wikarego znajdzie. Czy to będzie piwni-
ca lub wychodek – nie doprecyzował.
Z CYKLU: PRAWDZIWA HISTORIA CHRZEŚCIJAŃSTWA
Policja w Świebodzinie bada wła-
śnie, czy jest jakaś zależność
pomiędzy tym, że powiatowy inspektor budowlany wstrzymał prace nad kon-
strukcją tamtejszego Chrystusa-kolosa („FiM” 42/2008), a tym, że ktoś
powybijał panu inspektorowi szyby w aucie. Inspektor odważył się bowiem
na rzecz w Polsce karkołomną – zapowiedział, że jeśli ksiądz proboszcz Syl-
wester Zawadzki nie dostarczy wszystkich dokumentów potwierdzających
legalność inwestycji, nakaże Chrystusa... rozebrać.
A. Rodan: KRYMINALNA HISTORIA KOŚCIOŁA
(tom I) – 34 zł + 10 zł wysyłka
A. Rodan: NAJWIĘKSZE ZBRODNIE KOŚCIOŁA
(tom I) – 30 zł + 10 zł wysyłka
A. Rodan: NAJWIĘKSZE ZBRODNIE KOŚCIOŁA
(tom II) – 30 zł + 10 zł wysyłka
Kiedy 28-letni mieszkaniec Wą-
brzeźna wystawiał na jednej z in-
ternetowych aukcji spadochron, nie spodziewał się (rzekomo), że towar jest
kradziony. I to nie z bylekąd, bo z hangaru lotniska w Austrii. Za paserstwo
może zarobić nawet pięć lat paki.
CZEGO TO POLACY NIE UKRADNĄ
Opracowała WZ
na przekształcać lud w zaangażowanych i świa-
domych obywateli. Można też przeciwnie – z ludu
wytrwale robić motłoch po to, by nim manipulować.
Z wielomilionowej masy ludzi trudno jest zrobić do-
brze funkcjonujący organizm – społeczeństwo obywa-
telskie. Bez niego jednak nie można zapewnić ani po-
wszechnego dobrobytu, ani szerokich wolności, ani po-
czucia równości. Główną meto-
dą budowania takiego społeczeń-
stwa jest mądra edukacja od szkół
i przedszkoli aż po środowiska
emeryckie, uczenie skutecznego
rozpoznawania i wyrażania wła-
snych potrzeb oraz realizowania
ich w grupie. Także niezbędne jest włączanie ludzi
w życie partii, związków zawodowych i organizacji po-
zarządowych. W Niemczech na przykład wydaje się
setki milionów euro na polityczne kształcenie społe-
czeństwa. Każda z partii parlamentarnych ma prawo
do dużych publicznych pieniędzy na wydawanie książek,
organizowanie szkoleń, wykładów, spotkań, akcji itp.
Ale można też inaczej. Często politykę traktuje się
jako szkołę tanich chwytów, która ma zapewnić obecnie
rządzącym przetrwanie przy przysłowiowych korytach za
wszelką cenę. Celem rządów nie jest wówczas jakaś
sensowna zmiana społeczna, ale władza sama w sobie
i jej sprawowanie. Wtedy społeczeństwo obywatelskie
staje się zagrożeniem dla polityków, bo obnaża ich nie-
kompetencję oraz nadużycia władzy. Stosuję się więc
taktykę ogłupiania, ściemniania i motłoszenia właśnie.
Jakieś świeże przykłady? Proszę bardzo! Kilka ty-
godni temu w związku z aferą seksualną w jakiejś ro-
dzinie mieliśmy nagonkę na pedofilów zorganizowaną
przez partię rządzącą. Premier powiedział wówczas, że
„Polska będzie miała najbardziej surowe prawo w Unii
w kwestii pedofilii”. Dlaczego najbardziej surowe,
a nie najbardziej skuteczne? A może już mamy najsu-
rowsze i dlatego nieskuteczne? Czy ktoś to w ogóle ba-
dał? Czy wydano jakieś pięć dodatkowych złotych, aby
się dowiedzieć, co byłoby skuteczne w zapobieganiu wy-
korzystywaniu seksualnemu dzieci? Obawiam się, że los
polskich dzieci nikogo tak naprawdę nie obchodzi, li-
czy się tylko zagrywka pod publiczkę, fałszywe sugero-
wanie, że podkręcanie przepisów
samo w sobie coś rozwiąże. A to
jest jeden z przejawów ogłupia-
nia, motłoszenia właśnie.
Inny przejaw motłoszenia to
zagrywka rządu z tarczą antyra-
kietową. Ponieważ Polacy byli
w 2/3 przeciwni tarczy, łudzono nas, że rząd toczy po-
ważne negocjacje z Amerykanami, aby podpisać ko-
rzystny układ. Sugerowano też, że tarczy być może
w ogóle nie będzie. Potem urabiano opinię publiczną
przez kilka dni rzekomym rosyjskim zagrożeniem (stra-
szenie to klasyczny sposób motłoszenia), poczekano aż
zmieni się, choćby na chwilę, nastawienie przerażonej
wojną gruzińską większości, i w trzy dni podpisano
byle jaką umowę, z której nic dobrego dla nas nie wy-
nika. Tak – pod presją strachu i kłamstw – zmylono
czujność obywatelską. Zagrywka była tak doskonała,
że dziś, kiedy tuman kurzu wokół tego zamieszania
opadł i manipulacja stała się oczywista, nikt nie ma
pretensji do Tuska , że zrobił to, czego Polacy właści-
wie nie chcą.
Autorem użytecznego terminu „motłoszenie” jest
przywoływany ustawicznie na tych łamach profesor
Jerzy Drewnowski . Teksty jego oraz innych autorów
(w tym także z „FiM”) poświęcone tematyce społecz-
nej i humanitarystycznej można przeczytać na stronie:
www.demokrates.eu.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Nie wierzę, żeby państwo bardzo tanie mogło być jednocześnie państwem
sprawnym i dobrym.
(Lech Kaczyński)
RZECZY POSPOLITE
W Europie wszyscy się po plecach klepią. A jesteśmy Europejczykami.
(Lech Kaczyński
o swoich gestach w kierunku Donalda Tuska podczas szczytu w Brukseli)
Samolot należy się prezydentowi jak psu zupa. (Elżbieta Jakubiak)
Prezydent odniósł sukces w Brukseli, bo zdobył krzesło. Jeśli to ma być
miara jego sukcesu, to ja bym się na jego miejscu spalił ze wstydu.
(Bronisław Komorowski)
Motłoszenie
Przekonaliśmy się, że premier potrafi nie cofnąć się przed niczym, więc
z czystej złośliwości może odlecieć na zasadzie „niech ten wstrętny Ka-
czor ma za swoje”. Skoro premier zachowuje się jak mały dzieciak, to
pewnie jest do tego zdolny.
(Piotr Kownacki, szef Kancelarii Prezydenta)
Donald Tusk i Lech Kaczyński mają obowiązek ze sobą współpracować.
Obowiązek. Mogą się nie znosić, mogą myć długo ręce po tych spotka-
niach, mogą nawet wchodzić pod prysznic, natomiast mają obowiązek
współpracować, bo to jest ich zadanie jako przywódców państwa pol-
skiego, blisko 40-milionowego narodu w środku Europy i tutaj jakakol-
wiek konstytucja jest bezradna.
(Aleksander Kwaśniewski)
Prezydencka eskapada do Brukseli wyglądała trochę jak młodzieńczy ka-
prys: miał pomysł, załatwił sobie samolot, do miasta doleciał, choć celu
podróży nie osiągnął, dobrze zjadł, popił i był z siebie bardzo, ale to bar-
dzo zadowolony.
(Magdalena Środa)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
DAŁA CZADU
KONCERTOWO
WIO, KARY!
RĘKA SPRAWIEDLIWOŚCI
P olitykę można uprawiać na wiele sposobów. Moż-
114469738.008.png 114469738.009.png 114469738.010.png 114469738.011.png 114469738.012.png 114469738.013.png 114469738.014.png 114469738.015.png 114469738.016.png 114469738.017.png 114469738.018.png 114469738.019.png 114469738.020.png 114469738.021.png 114469738.022.png 114469738.023.png 114469738.024.png
 
Nr 43 (451) 24 – 30 X 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
WIĘCEJ CUDÓW!
maryjne pod Neapolem, słowem nie
zająknął się o terroryzującej lokal-
ną społeczność włoskiej mafii – ka-
morze. Tymczasem tego właśnie od
niego oczekiwano.
Gromy na głowę papieża pole-
ciały z dziennika „La Repubblica”,
której dziennikarz pyta wprost, dla-
czego papież zapomniał bądź nie
chciał wspominać o mafii, a tak du-
żo mówił np. o wojującym antykle-
rykalizmie. „Trzydzieści dni temu
w tym regionie dwa komanda ośmiu
morderców wystrzeliło 190 pocisków
z kałasznikowów, by zabić w Baia
Verde i Castelvolturno siedmiu imi-
grantów, a papież Ratzinger w trzech
przemówieniach nie wymawia tam
słowa »kamorra«, »mordercy«, »zbrod-
nia«” – pisze Marco Politi .
Watykan zrozumiał swój błąd,
komentując później, że wizyta B16
miała wymiar ściśle duchowy.
A może papież boi się wspominać
o mafiosach? Chyba nie bez przy-
czyny jego wizycie towarzyszyły nie-
zwykle rygorystyczne środki bezpie-
czeństwa.
chłopów”, a spowiedź – „szpiego-
waniem ułatwiającym wywieranie
presji”.
W kontekście premiery „Świa-
dectwa”, filmu nakręconego w opar-
ciu o książkę Stanisława Dziwisza
o romansowym tytule „Moje życie
z Karolem”, powiało niesamowito-
ścią. Dziwisz „wyjawił”, że w czasie
dobrze znanej drugiej próby zama-
chu na JPII , której miał dokonać
hiszpański ksiądz lefebrysta w 1982
roku, papież został ranny i broczył
krwią. Problem w tym, że od tam-
tej pory minęło 26 lat, do próby ata-
ku doszło w tłumie i nikt nigdy nie
zauważył owych krwawiących ran.
Jeśli inne rewelacje Dziwisza są rów-
nie wiarygodne jak owa „poranio-
na” historia, to cały film – na który
spędza się ze szkół dzieciaków w ca-
łej Polsce – można spokojnie zakwa-
lifikować do kategorii „bajki na do-
branoc”.
AK
policji do akcji wkroczą księża. Do-
brodzieje mają z ambon ostrzegać
wiernych, aby nie nabierali się na
„cudowne uzdrowienia”, po których
są ogałacani z pieniędzy i innych
wartościowych dóbr. Ton komenta-
rza sugeruje, że jego autor ma wła-
sne, wcześniejsze doświadczenia
z innymi pseudouzdrowicielami, ale
już ozdrowiał i zmądrzał.
ŚWIĘTY ZA ŻYCIA
KOŚCIÓŁ OBURZONY
JA
Burmistrz podkarpackiej Sienia-
wy, Adam Woś , został świętym już
za życia, co potwierdza ważący 90
kg „św. Adam” – dzwon, jaki pry-
watnie Woś fundnął kościołowi
w pobliskich Czercach. To jeden
z trzech dzwonów (drugi to dar Ra-
dy Miasta i Gminy, a trzeci – para-
fian) zawieszonych na nowoczesnej,
sterowanej komputerowo dzwonni-
cy. Cacko za 60 tysięcy powstało
w parafii liczącej trzysta dusz. JA
Jeszcze nie rozpoczęła się emi-
sja filmu, a już wybuchła awantura.
Oto BBC pokaże serial „Objawie-
nia”, w którym np. opętany przez
diabła homoseksualista obdziera żyw-
cem ze skóry katolickiego księdza.
Ale to jeszcze mało... W innym od-
cinku egzorcysta wypędza diabła
z Matki Teresy . „Serial jest niezgod-
ny z kodeksem etycznym telewizji
publicznej” – ogłosił brytyjski Ko-
ściół katolicki. „To brutalna cenzu-
ra. Poza tym, o ile wiem, do egzor-
cyzmów Matki Teresy naprawdę do-
szło. Było to w 1997 roku. Jeśli się
mylę, niech Kościół zaprzeczy” – de-
nerwuje się aktor Martin Shaw , gra-
jący w serialu główną rolę. W Pol-
sce byłby skończony, w Anglii może
liczyć na Oscara.
PRZYJACIEL
IVAN I RYDZYK
MaK
Ivan Komarenko, jeden z naj-
bardziej kiczowatych artystów ostat-
nich czasów, którego zespół ,,Ivan
i Delfin” niejednego przyprawił
o mdłości, nie może się pogodzić
z tym, iż jego „gwiazda” zgasła, za-
nim jeszcze rozbłysła. Dlatego, ratu-
jąc się przed publicznym niebytem,
zastukał do drzwi magnata medial-
nego... Tadeusza Rydzyka. Ten oto-
czył go ojcowską opieką i zaofero-
wał pomoc. Efektem tej współpracy
jest megahit Rydzykowych mediów
– piosenka ,,Tak mówił papież”. No
i mamy hiciora na Eurowizję! PP
BOGIEM
W URZĘDNIKÓW
MarS
„Do treści ślubowania mogą być
dodane słowa »Tak mi dopomóż
Bóg«” – czytamy w projekcie ustawy
o pracownikach samorządowych. To
odpowiedź na „ojcowską opiekę”
kard. Glempa – krajowego duszpa-
sterza samorządowców. Ten przyka-
zał bowiem, że „samorząd terytorial-
ny w swym działaniu pragnie czer-
pać z podpory moralnej, jaka płynie
z nauki Kościoła, a którego źródło
bije z Jasnogórskiego Wzgórza”.
Jak wyglądać będą ci samorzą-
dowcy, którzy „z bożą pomocą” za-
liczą procesy sądowe z powodu do-
konanych przekrętów (łapówki, usta-
wiane przetargi, fałszowanie doku-
mentów, przekroczenia uprawnień,
molestowania seksualne itd.)? Za-
pewne westchną do Najwyższego:
Boże, czemuś mnie opuścił?! EK
DP
ŻYCIE ŹLE POCZĘTE
NOBEL BLUŹNIERCA
Świat katolicki zadrżał z oburze-
nia na wieść o urodzeniu w Hisz-
panii dziecka, którego komórki ma-
cierzyste posłużą do uratowania ży-
cia i zdrowia jego starszego brata,
chorego na anemię. Maluchowi
w wyniku zabiegu nie stanie się żad-
na krzywda i będzie się mógł nor-
malnie rozwijać. Dziecko powstało
w wyniku selekcji embrionów in vi-
tro, gdyż musiało być jak najbar-
dziej podobne genetycznie do bra-
ta. Tak więc narodził się nowy czło-
wiek, który w dodatku uleczy swe-
go brata – podwójne dobro! Leka-
rze i rodzice powitali te narodziny
z ogromną radością, a Kościół z mar-
szu ich potępił, bo niewybrane em-
briony są „zamordowanym rodzeń-
stwem”, zaś „nowy człowiek jest
traktowany instrumentalnie”.
Warto zauważyć, że jakaś poło-
wa narodzin na świecie wynika z in-
strumentalnego traktowania nowe-
go życia: „poczyna się” dla zawar-
cia małżeństwa (planowane przez
matki „wpadki”), dla uratowania
związku, dla samorealizacji rodzi-
ców lub dla „zaludniania ziemi”,
co zresztą gorliwie propagują Ko-
ścioły.
Ksiądz Kościoła polskokatolic-
kiego w Lubawce był przyjacielem
rodziny, zapraszano go na kawę
i okolicznościowe obiadki, a nawet
powierzono mu opiekę nad kilkulet-
nim Pawłem . Okazało się jednak
– jak twierdzi matka chłopca – że
ksiądz był... nadopiekuńczy. W Są-
dzie Rejonowym w Kamiennej Gó-
rze przy drzwiach zamkniętych ru-
szył właśnie proces owego kapłana
– oskarżonego o molestowanie i usi-
łowanie gwałtu na chłopczyku. Do
rozprawy doprowadziła matka kil-
kuletniego Pawła, która dowiedzia-
ła się o pedofilskich skłonnościach
70-letniego dziś księdza. Kapłan do
niczego się nie przyznaje, twierdząc,
iż kobieta oskarżyła go z powodu
zemsty. Oskarżonemu grozi kara
12 lat pozbawienia wolności. BS
21 października 175 lat temu
na świat przyszedł Alfred Nobel
(1833–1896). Był wynalazcą dyna-
mitu, właścicielem ponad 350 pa-
tentów oraz fundatorem słynnych
nagród przyznawanych od 1901 ro-
ku. Ale Alfred Nobel był również
autorem pięcioaktowego dramatu
„Nemesis”, wydanego drukiem
w Paryżu w 1896 roku, w dniu je-
go śmierci. Tragedia dzieje się
w XVI-wiecznym Rzymie i opowia-
da o losach Beatrice Cenci , któ-
ra zabija swojego ojca – tyrana
i gwałciciela. Ponieważ sztukę uzna-
no za bluźnierczą (morderstwem
kieruje katolicki ksiądz, a ukazu-
jąca się Matka Boska podpowiada
tortury), w trosce o dobre imię słyn-
nego wynalazcy i filantropa jego ro-
dzina podjęła decyzję o zniszcze-
niu całego nakładu książki, zacho-
wując tylko trzy kopie. Wynalazca
dynamitu dopuścił się w „Nemesis”
jawnej krytyki nadużyć i obłudy Ko-
ścioła katolickiego, określając go
mianem „najstraszniejszej z ohyd”,
propagowaną przez katolicyzm
moralność nazwał „zwodzeniem
BURDA W SZKOLE
Działacz PiS-u Marek Burda ,
dyrektor szkoły podstawowej w Za-
bierzowie Bocheńskim (woj. mało-
polskie), niczym starożytny Sparta-
nin segreguje dzieci pod względem
ich sprawności fizycznej. Wybrani
przez Burdę uczniowie tworzą od-
dzielne elitarne klasy. Zajęcia spor-
towe odbywają pod okiem samego
dyrektora, który pełni również w szko-
le obowiązki pana od gimnastyki,
a wybrańcy są pod każdym względem
faworyzowani. Pozostałe „łamagi”
– marginalizowane. Dyrektorowi Bur-
dzie, jako człowiekowi prawicy, ma-
rzy się zapewne stworzenie doskona-
łej rasy silnych i zdrowych obywate-
li, tzw. prawdziwych Polaków.
Oburzeni rodzice tych „gorszych”
dzieciaków napisali list do burmi-
strza Niepołomic: „Żyjemy w czasach
postępu (...) a życie małego człowie-
ka (...) jest niszczone i lekceważone
przez ludzi, którzy wybrali zawód pe-
dagoga” . Na szczęście urząd burmi-
strza sprawuje sympatyk skonflikto-
wanej z PiS-em Platformy Obywa-
telskiej – Stanisław Kracik . Obie-
cał zająć się sprawą. Na razie zabrał
Burdzie dodatek motywacyjny i skie-
rował skargę do kuratorium. PP
GŁÓDŹ ORDYNATOR
Metropolita gdański pokazał, jak
Kościół przestrzega rozdziału pań-
stwo–Kościół. O wyborach samorzą-
dowych abp Głódź powiedział, że
nie są to wybory polityczne, tylko
obywatelskie. „Wybory parlamentar-
ne i prezydenckie są wyborami po-
litycznymi, ale samorządowe nie
– mówił abp Głódź. – To wybory
obywatelskie. Dlatego kapłani mo-
gą, a nawet muszą się w nie włą-
czyć”. Dokładnie tak samo mówił
przed ostatnimi wyborami.
Na pytanie, czy metropolita bę-
dzie wskazywał wyborcom, na kogo
mają głosować, powiedział hardo
i bez ogródek: „To się jeszcze zo-
baczy”.
PAPIEŻ OD ŻŁOBKA
Na „jedyne w świecie” i do te-
go całkowicie bezpłatne warsztaty
papieskie dla przedszkolaków
w dniach 20–30 października do
Szkoły Podstawowej nr 6 im. JPII
w Sanoku zapraszają burmistrz mia-
sta oraz parafia rzymskokatolicka.
Adresatem projektu opartego na fil-
mie „Felicjanek 10” – kreskówce
opowiadającej o dzieciństwie Lolka
Wojtyły – są wszystkie dzieci w wie-
lu od 3 do 7 lat. Celem warsztatów
ma być „upowszechnianie i twórcze
rozwijanie wśród najmłodszych świa-
domości o Ojcu Świętym Janie Paw-
le II” oraz „zapoznanie najmłodsze-
go pokolenia, które nie poznało Oj-
ca Świętego Jana Pawła II, z Jego
Osobą, działalnością, przesłaniem, ja-
kie nam pozostawił, tak by pamięć
o najwybitniejszym Polaku trwała nie-
ustannie”.
MaK
P
OZDROWIENIEC
MILCZENIE
(DO) OWIEC
„Typowo polskie. Oszuści będą
ostrzegać przed oszustami!” – tak czy-
telnik rzeszowskich „Nowin” skomen-
tował newsa, że wobec najazdu pseu-
douzdrowicieli i wróżek na Leżajsk
oraz tamtejszy powiat na prośbę
AK
B16 musiał wstrzymać beatyfi-
kację profaszystowskiego Piusa XII ,
ale sam też się tłumaczy. Kiedy
w niedzielę wizytował sanktuarium
114469738.025.png 114469738.026.png 114469738.027.png 114469738.028.png 114469738.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin