psychologia staje religią.doc

(39 KB) Pobierz
psychologia staje religią

psychologia staje religią

Problem polega na tym, że psychologia staje się dziś religią, a religia psychologią, której jednak nie wystarcza zwykła świadomość, ale dąży do jakiejś nadświadomości czy nadczłowieczeństwa. W ten sposób wchodzi się mimowolnie w obszar duchowy, religijny czy inicjacyjny, często pod płaszczykiem naukowej lub pseudonaukowej "nowomowy".
Zwróćmy uwagę na ten nowy język. W New Age dąży się ku "absolutnej świadomości kosmicznej", w nauce chodzi o to, by rozwijać "nieskończone możliwości mózgu" za pomocą stanu alfa czy tetha. Supernauczanie mówi natomiast o "superpamięci" superczłowieka, używając jogi, której celem bynajmniej nie jest relaks, ale inicjacja. We wszystkich tych przypadkach odkrywamy podobny schemat myślenia, który przekracza granice nauki, choć występuje w jej obszarze. Jest to jednak "otwarcie", które w praktyce może oznaczać otwarcie na wszystko, co możliwe, także na świat duchowy, nie wykluczając pozaludzkiego świata złych duchów. Istotą bowiem każdej inicjacji jest otwarcie na świat duchowy. Możemy więc mieć do czynienia w opisanych przypadkach nie ze schematem myślenia, ale schematem ukrytej inicjacji. Zobaczmy jednak, dlaczego tak się dzieje.
Pojęcie "otwarcia", do którego zachęca się uporczywie we wszystkich tych wymienionych wyżej sytuacjach, ma w tym kontekście dwa znaczenia ściśle powiązane ze sobą. Są to:

1) Otwartość postawy wewnętrznej (zmiana obrazu świata i siebie, decyzja woli oparta o światopogląd, często o ukrytym religijnym charakterze. Następuje tu pierwsze i decydujące "otwarcie" na poziomie wolnej woli).
W pseudorelaksie (który może być formą mediumizmu) jest to otwartość na nieskończone możliwości mózgu (fale alfa czy tetha, także ideologia biofeedbacku oferuje jakoby nieograniczony potencjał rozwojowy, nie wykluczając zdolności czy manifestacji paranormalnych), co faktycznie jest aktem religijnym "gnostyckiego" i idolatrycznego samoubóstwienia. W supernauczaniu natomiast ten sam religijno-inicjacyjny akt wyraża się w bezwarunkowej otwartości (potwierdzonej świadomie poprzez liczne akty-techniki tzw. afirmacji) na własne quasi-boskie supermożliwości, oparte o konkretną hinduistyczną ideologię superpamięci. Przypomina to okultystyczną Kronikę Akaszy R. Steinera, jak też Nieświadomość zbiorową Junga, który zresztą inspirował się zarówno Orientem, jak i okultyzmem.
W jednym z podręczników supernauczania czytamy, że konieczne jest przejście pierwszego etapu, jakim jest "ZAPROGRAMOWANIE WEWNĘTRZNE I USUNIĘCIE BARIER PSYCHOLOGICZNYCH". Jest to "nieodzowny element szybkiego uczenia, [który] polega na zneutralizowaniu blokad umysłowych, które uniemożliwiają łatwe i naturalne przyswajanie wiedzy. Należy do nich mała wiara we własne siły, możliwości i umiejętności. Paradoksalne jest, że istnienie tych blokad jest rezultatem dotychczasowego systemu szkolnictwa!".
Zwróćmy uwagę, że owo "zaprogramowanie wewnętrzne", które można by nazwać "manipulacją sumieniem" dokonuje się w oparciu o orientalny lub okultystyczny światopogląd, lub w oparciu o schemat wyrażony "nowym językiem", który przypomina podobne wizje świata.

2) Otwartość, jaka istnieje w samej naturze mediumicznej techniki (istotna jest tu dyspozycyjność woli, choćby w formie wyrzeczenia się woli, co też jest skutkiem określonej decyzji).
Nie można tu ustalić żadnych granic np. między relaksem a religijną medytacją, co widzieliśmy na przykładzie Schultza czy Jacobsona. Także wizualizacje i afirmacje już z samej swojej natury mogą być aktami otwartości na rzeczywistość pozapsychiczną czy transcendentną (chodzi też o świadomie przyzywanych "wewnętrznych przewodników", którzy mogą być odpowiednikiem - jest to ten sam schemat - "duchów przewodników" szamanizmu i każdego zresztą spirytyzmu).
I znowu czytamy w tym samym podręczniku supernauczania, że drugim etapem (warunkiem) jest "FIZYCZNA I UMYSŁOWA RELAKSACJA", albowiem "na tym etapie następuje wprowadzenie w stan alfa, niezbędny do pozbawionej stresu koncentracji i gotowości umysłowej, podczas której nowe informacje absorbowane są szybko i efektywnie". Jest to przykład eufemistycznej "nowomowy", która jednak tylko ukrywa postawę inicjacji.
Tradycja inicjacyjna wyjaśnia nam bowiem, że opisane wyżej metody i techniki działają głównie wtedy, gdy otworzymy się na konkretne idee, przyjmując określoną postawę duchowo-moralną. To jest dopiero istotna całość, która decyduje o ewentualnej skuteczności. Jeśli dodamy do tego pomoc "wewnętrznych przewodników" (za pomocą wizualizacji), to owa całość staje się jeszcze bardziej "całościowa" i skuteczna! To, co jest jednak naprawdę niebezpieczne w tym wszystkim, to zawarty w tej podwójnej otwartości brak wszelkich granic, oparty zresztą na pomieszaniu pojęć, który występuje zarówno na poziomie praktyki, czyli środków, jak i na poziomie celów. Cele oraz środki określone są przez światopogląd okultystyczny lub światopogląd pseudonaukowy jak omawiany już holizm, który może być jednym i drugim.
Stwierdzano więc wielokrotnie, że zmiana obrazu świata (i samego siebie oraz wizji Boga) w oparciu o określony światopogląd [1], to warunek skuteczności działania techniki [2], co widać jasno na przykładzie Transcendentalnej Medytacji, gdzie warunkiem "skuteczności" działania tej techniki (np. w aspekcie uzdrowień) jest uprzednia, starannie przeprowadzona inicjacja. Istotą okultyzmu nie są więc same medialne i niebezpieczne techniki będące często ukrytymi rytuałami magicznymi (w formie afirmacji) i inwokacjami spirytystycznymi (w formie wizualizacji), ale religijna czy inicjacyjna postawa o charakterze idolatrycznym i profanicznym, czyli grzesznym.
Wszystkie opisane praktyki i ćwiczenia są bowiem rodzajem treningu woli i wiary w określony światopogląd, ale też wiary w działanie tychże technik (temu służą tzw. afirmacje często stosowane w religiach Wschodu), zwykle bez żadnych ograniczeń czy zastrzeżeń, ze swoistym zaufaniem i oddaniem się do dyspozycji. Tymczasem tradycja chrześcijańska naucza, że w podobnym otwarciu ludzkiego ducha (który ustawia się dosyć pasywnie, rezygnując z rozumu, a nawet woli) moce ciemności mogą objawić się "pozytywnie" jako "anioł światłości", ale tylko po to, aby zwodzić i niszczyć. Z tego względu powyższe praktyki mogą rzeczywiście wywołać fałszywe "cuda", jednakże zawsze za jakąś cenę, którą wcześniej czy później trzeba zapłacić. Wielu nie dostrzega nawet powiązania pomiędzy pierwszymi, fantastycznymi efektami stosowanych ćwiczeń, a ich rzeczywistym, trochę późniejszym działaniem (np. koszmary nocne, stany lękowe, depresyjne, próby samobójcze). Potwierdzają to zarówno egzorcyści, jak i psychiatrzy.
Reasumując, w inicjacji istotne jest praktyczne otwarcie woli człowieka i rozwijanie jej przez metody czy techniki, które jednak wynikają z określonej teorii światopoglądowej. Istotą jest tu niebezpieczna definicja i afirmacja boskości człowieka wynikająca z określonej teorii, co z kolei techniki i praktyki - już często jako ukryte rytuały - potwierdzają i utrwalają. W teoriach okultyzmu opartych na panteistycznej gnozie oznacza to np. idolatryczne samoubóstwienie. Sprzyja temu pseudonaukowa teoria monistycznego holizmu i panenergetyzmu, który jest propagowany jako nowa koncepcja nauki, gdzie króluje "homo energeticus".
Tak właśnie wkracza się na obszar duchowości, tak dokonuje się stopniowo proces ukrytej inicjacji. Inteligentna "laicyzacja" pojęć niewiele tu zmieni, ale może zwieść wielu, ukrywając prawdziwy stan rzeczy. Człowiek określa się wobec jakiejś teorii, z której wynikają określone praktyki. Te praktyki wyrażają i zarazem utwierdzają np. określoną i obiektywnie wyrażoną wizję Boga i człowieka czy stosunek człowieka do Boga. Na opętanie otwierają grzechy, które są ukryte w tych koncepcjach, a proces zniewolenia pogłębiają określone techniki, które stają się realizacją procesu inicjacji, a właściwie kontrinicjacji niebezpiecznej dla naszego zbawienia i będącej zdradą inicjacji chrzcielnej.
ks. Aleksander Posacki SJ
"Nasz Dziennik" 2007-07-17

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin