Townsend Sue - Sekretny dziennik Adriana Mole'a.doc

(821 KB) Pobierz
Sekretny dziennik Adriana Mole'a

Sue Townsend

SEKRETNY DZIENNIK ADRIANA MOLE’A

LAT 13 i 3

 

Z angielskiego przełożyła Hanna Pawlikowska

 

 

 

Styczeń

 

1 Czwartek

 

Święto w Anglii, Irlandii, Szkocji i  Walii

 

Moje postanowienia noworoczne:

1. Będę pomagał niewidomym przechodzić przez jezdnię,

2. Będę wieszał spodnie na wieszaku.

3. Będę zakładał koszulki na płyty.

4. Nie zacznę palić.

5. Przestanę wyciskać pryszcze.

6. Będę dobry dla psa.

7. Będę pomagał prostym i ubogim.

8. Po wysłuchaniu wczoraj wieczorem obrzydliwych odgłosów dochodzących z dołu ślubuję też

nigdy nie pić alkoholu.

Wczoraj podczas przyjęcia ojciec upił psa wiśniówką. Gdyby dowiedziało się o tym

Królewskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, byłby załatwiony. Minęło już osiem dni od

Bożego Narodzenia, a mama ciągle nie włożyła zielonego fartucha z lureksu, który jej kupiłem na

gwiazdkę. W przyszłym roku dostanie gałki do kąpieli.

Trzeba mojego pecha, żeby akurat na pierwszy dzień Nowego Roku pojawił się pryszcz na

brodzie.

 

1 Piątek

 

Święto w Szkocji. Pełnia księżyca

 

Czuję się paskudnie. Wszystko przez to, że o drugiej nad ranem mama wyśpiewywała na

szczycie schodów "Que sera, sera!" Trzeba mojego pecha, żeby mieć taką matkę! Niewykluczone,

że moi rodzice to alkoholicy. W przyszłym roku mogę wylądować w sierocińcu. Pies zemścił się na

ojcu. Jednym skokiem wywrócił mu model statku, potem pobiegł do ogrodu, a takielunek plątał mu

się między łapami. Ojciec bez końca powtarzał: " Trzy miesiące pracy na nic".

Pryszcz na mojej brodzie powiększa się coraz bardziej. Wszystko przez to, że mama nie ma

pojęcia o witaminach.

 

3 Sobota

 

Chyba zwariuję z braku snu! Ojciec wyrzucił psa z domu i pies przez całą noc szczekał pod

moim oknem . Już taki mój pech! Ojciec bluzgał na niego przekleństwami. Jeżeli nie będzie się

hamował, to go przyskrzyni policja za wygadywanie świństw.

Myślę, że ten pryszcz to czyrak. Trzeba mojego pecha, żeby się uformował akurat w miejscu

widocznym dla każdego. Powiedziałem mamie, że nie przyjąłem dzisiaj żadnej witaminy C. A ona na

to: " Więc kup sobie pomarańczę". Typowe!

Ciągle jeszcze nie używa fartucha z lureksu.

Z przyjemnością pójdę znowu do szkoły.

 

 

4 Niedziela

Druga po Bożym Narodzeniu

 

Ojciec rozchorował się na grypę. Przy naszym odżywianiu wcale mnie to nie dziwi. Mimo

deszczu mama poszła mu kupić witaminę C w płynie, chociaż - jak jej powiedziałem - "na to już za

późno".

Prawdziwy cud, że nie dostaliśmy jeszcze szkorbutu. Mama twierdzi, że absolutnie nic nie

widzi na mojej brodzie, ale przemawia przez nią jedynie poczucie winy z powodu naszego

odżywiania.

Pies uciekł, bo mama nie zamknęła furtki. Ja złamałem ramię adapteru. Nikt jeszcze o tym

nie wie, a przy odrobinie szczęścia choroba ojca może potrwać dłuższy czas. Tylko on i ja używamy

adapteru. Dalej ani śladu fartucha.

 

5Poniedziałek

 

Pies jeszcze nie wrócił. W domu bez niego spokojnie. Mama zadzwoniła na policję i podała

jego rysopis. Przedstawiła go znacznie gorzej, niż naprawdę wygląda: rzadkie kudły nad oczami i tak

dalej. Uważam, że policja ma ważniejsze sprawy niż szukanie psów, na przykład ściganie

morderców. Powiedziałem to mamie, ale i tak zadzwoniła. Dopiero by miała nauczkę, gdyby tak

została zamordowana z powodu czyjegoś psa!

Ojciec jeszcze leniuchuje w łóżku. Podobno jest chory, ale zauważyłem, że nie przestał palić!

Dzisiaj przyszedł Nigel. Opalony po feriach Świątecznych. Przypuszczam, że wkrótce się

rozchoruje z powodu szoku wywołanego zimnem w Anglii. Moim zdaniem rodzice Nigela popełnili

błąd zabierając go za granicę.

Nigel nie ma jeszcze ani jednego pryszcza.

 

 

6 Wtorek

Trzech Króli. Nów

 

Ale pies się urządził!

Zwalił z roweru faceta z gazowni i pomieszał mu dokumentnie papiery. Pewnie teraz wszyscy

wylądujemy w sądzie. Policjant oświadczył, że mamy obowiązek pilnować psa i zapytał, od jak

dawna pies kuleje. Mama odpowiedziała, że wcale nie kuleje i zaczęła go oglądać. W lewą przednią

łapę wbił mu się miniaturowy model pirata.

Pies się ucieszył, kiedy mama wyciągnęła pirata, i skoczył zaraz na policjanta ubłoconymi

łapami. Mama poleciała do kuchni po ścierkę, ale ja przedtem wytarłem nią nóż po dżemie

truskawkowym, więc mundur policjanta wyglądał w końcu jeszcze gorzej. Potem policjant sobie

poszedł. Jestem pewien, że zaklął. Mógłbym o tym donieść jego przełożonym.

Muszę poszukać " Trzech Króli" w moim nowym słowniku.

 

 

7 Środa

 

Dziś rano przyjechał Nigel na swoim nowym rowerze. Rower ma bidon, licznik kilometrów,

szybkościomierz, żółte siodełko i bardzo wąskie, wyścigowe opony. Szkoda go dla Nigela. Jeździ

tylko do sklepów i z powrotem. Gdyby to był mój rower, jeździłbym po całym kraju, zdobywając

doświadczenia.

Mój pryszcz albo czyrak sięgnął szczytu. Większy już chyba być nie może.

Znalazłem. w słowniku określenie pasujące do ojca. Symulant. Ciągle Jeszcze leży i żłopie

witaminę C.

Pies zamknięty w komórce na węgiel.

Trzech Króli ma jakiś związek z trzema mędrcami.

 

 

8 Czwartek

 

Teraz mama dostała grypy. To oznacza, że obojgiem muszę zajmować się ja. Już taki mój

pech.

Cały dzień biegałem po schodach na górę i na dół. Ugotowałem im ogromny obiad: po dwa

jajka w koszulkach z fasolą i budyń z kaszy manny z pliszki. (Dobrze, że włożyłem zielony fartuch z

lureksu, bo jaja wyślizgnęły się z garnka i rozpełzły po mnie). O mały włos bym coś powiedział,

kiedy zobaczyłem, że w ogóle nie tknęli jedzenia. Niemożliwe, żeby byli tacy chorzy. Zaniosłem

wszystko psu do komórki. Jutro rano przychodzi babcia, więc musiałem wyczyścić popalone garnki,

a potem wyprowadzić psa na spacer. Zanim się położyłem, było wpół do dwunastej. Nic dziwnego,

że jestem mały jak na swój wiek.

Zdecydowałem jednak, że nie zostanę lekarzem.

 

 

9 Piątek

 

W nocy nic tylko kaszel, kaszel, kaszel. Jak nie jedno, to drugie. Można by się spodziewać,

że zdobędą się na odrobinę delikatności po moim ciężkim dniu.

Przyszła babcia, była kompletnie zdegustowana stanem, w jakim znajduje się dom.

Pokazałem jej mój pokój, tam jest zawsze czysto i porządnie, toteż babcia dała mi pięćdziesiąt

pensów. Pokazałem jej wszystkie puste butelki w koszu na śmieci była oburzona.

Babcia wypuściła psa z komórki. Powiedziała, że mama postąpiła okrutnie zamykając go.

Pies zwymiotował na podłogę w kuchni. Babcia zamknęła go z powrotem.

Wydusiła pryszcz na mojej brodzie. Wygląda jeszcze gorzej. Opowiedziałem babci o

zielonym fartuchu, a ona wtedy oznajmiła, że na każdą gwiazdkę kupuje

mamie sweter ze stuprocentowego akryliku i mama nigdy jeszcze żadnego z nich nie włożyła.

 

 

10 Sobota

Rano.

 

Teraz pies jest chory! Ciągle wymiotuje, więc musi przyjść weterynarz. Ojciec zabronił mi

mówić weterynarzowi, że pies był przez dwa dni zamknięty w komórce na węgiel.

Zalepiłem pryszcz plastrem, żeby nie dostały się zarazki od psa.

Weterynarz zabrał psa. Jego zdaniem wystąpiła jakaś obstrukcja i konieczna będzie

operacja.

Babcia pokłóciła się z mamą i poszła do domu. Znalazła wszystkie gwiazdkowe swetry

pocięte w kawałki w torbie ze ściereczkami do kurzu. To naprawdę oburzające, zważywszy, że tylu

ludzi głoduje.

Pan Lucas z sąsiedniego domu przyszedł odwiedzić rodziców, którzy jeszcze leżą w łóżku.

Przyniósł mamie kartkę z życzeniami "szybkiego powrotu do zdrowia"

i jakieś kwiaty. Mama siedziała w łóżku w takiej koszuli, spod której widać było dość duże partie

klatki piersiowej. Mówiła do pana Lucasa głosem przyprawiającym o mdłości. Ojciec udawał, że

śpi.

Nigel przyniósł swoje płyty. Fascynuje go punk rock, ale dla mnie to nie ma żadnego sensu,

kiedy nie słyszy się słów. Zdaje mi się zresztą, że staje się intelektualistą. Pewnie z tych wszystkich

zmartwień.

 

Po południu.

 

Poszedłem zobaczyć, jak się czuje pies. Jest po operacji. Weterynarz pokazał mi

plastykową torebkę pełną obrzydliwości. Była tam grudka węgla, gałązka jodły ze świątecznego

ciasta i modele piratów z okrętu ojca. Jeden z piratów wymachiwał kordelasem, co musiało być dla

psa bardzo bolesne. Niestety, za jakieś dwa dni może wrócić do domu.

Kiedy przyszedłem, ojciec kłócił się przez telefon z babcią o puste butelki w koszu na śmieci.

Pan Lucas był na górze i rozmawiał z mamą. Po jego wyjściu ojciec poszedł na górę i

sprzeczał się o coś z mamą, aż się popłakała. Ojciec jest w złym humorze. To znaczy, że się lepiej

czuje. Zrobiłem mamie herbaty, chociaż mnie o to nie prosiła. Też się rozpłakała. Niektórym ludziom

trudno dogodzić!

Pryszcz ciągle na posterunku.

 

11 Niedziela

Pierwsza po Trzech Królach

 

Teraz wiem, że jestem intelektualistą. Wczoraj wieczorem oglądałem w telewizji Malcolma

Muggeridge'a i rozumiałem niemal każde słowo. Wszystko się zgadza. Nieudany dom, złe

odżywianie, niechęć do punków. Chyba zapiszę się do biblioteki i zobaczę, co z tego wyniknie.

Szkoda, że tu w sąsiedztwie nie ma żadnych innych intelektualistów. Pan Lucas chodzi

wprawdzie w sztruksowych spodniach, ale pracuje w ubezpieczeniach. Już taki mój pech!

Właściwie co "pierwsze po Trzech Królach"?

 

 

12 Poniedziałek

 

Pies wrócił. Bez przerwy liże szwy, więc kiedy jem, siadam do niego tyłem.

Mama dziś wstała rano, żeby przygotować mu posłanie, na którym będzie spał, dopóki nie

wydobrzeje. Jest to tekturowe pudło po paczkach płatków mydlanych. Ojciec stwierdził, że przez to

pies będzie kichał i popękają mu szwy, a weterynarz weźmie jeszcze więcej, jeśli będzie musiał go

znowu pozszywać. Pokłócili się na temat pudła, a potem ojciec czepiał się pana Lucasa. Nie widzę

najmniejszego związku między posłaniem dla psa a panem Lucasem.

 

13 Wtorek

 

Ojciec poszedł do pracy. Chwała Bogu! Nie wiem, jak mama może go strawić.

Rano przyszedł pan Lucas, żeby zapytać, czy mama nie potrzebuje pomocy w domu. On

jest bardzo dobry. A pani Lucas myła u siebie okna z zewnątrz. Jej drabina chwiała się

niebezpiecznie. Napisałem do Malcolma Muggeridge'a na adres BBC z zapytaniem, co mam robić

jako intelektualista. Spodziewam się, że szybko odpisze, bo już mi obrzydł brak jakiejkolwiek

bratniej duszy. Napisałem wiersz, co zajęło mi dwie minuty. Nawet sławni poeci potrzebują więcej

czasu. Wiersz nazywa się "Kran", ale naprawdę to nie jest o kranie, jest raczej głęboki, w ogóle o

życiu i tak dalej.

 

KRAN, napisał Adrian Mole

 

Woda z kranu kapie i spać mi nie daje,

Nocą na podłodze jezioro powstaje.

Brak zlewu dywanom ruiną zagraża,

Co znowu tatusia na mozół naraża,

By zakupić nowe.

A w pracy wszak ojciec może wykorkować.

Tato, nie bądź taki!

Lepiej nie omieszkaj zlewu zreperować!

 

 

Pokazałem wiersz mamie, ale tylko ją rozśmieszył. Ona nie jest szczególnie bystra. Ciągle nie

wyprała moich spodenek gimnastycznych, a Jutro zaczyna się szkoła. Wcale nie przypomina matek z

telewizji.

 

14 Środa

 

Zapisałem się do biblioteki. Wziąłem "Pielęgnację skóry", "Pochodzenie gatunków" i książkę

napisaną przez kobietę, o której ciągle mówi mama. Książka się nazywa "Duma i uprzedzenie", a ta

kobieta Jane Austen. Widziałem, że zrobiło to wrażenie na bibliotekarce. Może podobnie jak ja jest

intelektualistką. Nie przyglądała się pryszczowi, jest więc nadzieja, że się zmniejszył. Najwyższy

czas!

Pan Lucas pił z mamą kawę w kuchni. Było pełno dymu. Śmiali się z czegoś, ale kiedy

wszedłem, to przestali.

Pani Lucas czyściła u siebie w domu rynny. Chyba była w złym humorze. Myślę, że

małżeństwo państwa Lucasów nie jest szczęśliwe. Biedny pan Lucas!

Żaden z nauczycieli w szkole nie zauważył, że jestem intelektualistą. Pożałują tego, kiedy

zostanę sławny. w naszej klasie jest nowa dziewczyna. Siedzi przy mnie na geografii. Jest całkiem w

porządku. Ma na imię Pandora, ale lubi, jak się do niej mówi Puszka. Zupełnie nie mam pojęcia

dlaczego. Może nawet się w niej zakocham. Najwyższy czas, żebym się zakochał, mam już przecież

13 i 3/4 roku.

 

 

15 Czwartek

 

Włosy Pandory są koloru melasy i mają odpowiednią długość jak na włosy dziewczyny.

Pandora ma całkiem niezłą figurę. Widziałem, jak grała w koszykówkę i podskakiwały jej piersi.

Poczułem się trochę dziwnie. To chyba to!

Psu zdjęto szwy. Ugryzł weterynarza, ale myślę, że jest do tego przyzwyczajony. (Znaczy

weterynarz, bo co do psa, to nie mam wątpliwości).

Ojciec zauważył złamane ramię adapteru. Skłamałem. Powiedziałem, że to pies skoczył na

adapter. Ojciec oświadczył, że poczeka, aż pies kompletnie wydobrzeje po operacji i wtedy go

wyrzuci. Mam nadzieję, że to żart.

Pan Lucas znowu był w kuchni, kiedy wróciłem ze szkoły. Mama już czuje się lepiej, więc

nie rozumiem, po co on ciągle przychodzi. Pani Lucas po ciemku sadziła drzewka. Przeczytałem

kawałek "Dumy i uprzedzenia", ale to bardzo staroświeckie. Uważam, że Jane Austen powinna

napisać coś chociaż trochę nowocześniejszego.

Oczy psa są tego samego koloru co oczy Pandory. Zauważyłem to jedynie dlatego, że mama

go ostrzygła. Wygląda gorzej niż kiedykolwiek. Mama i pan Lucas wyśmiewali się z nowej fryzury

psa, co nie było szczególnie eleganckie, bo przecież on nie może się bronić, co stawia go w sytuacji

podobnej do rodziny królewskiej.

Idę wcześnie do łóżka, żeby myśleć o Pandorze i robić ćwiczenia na rozciągnięcie

kręgosłupa. Nic nie urosłem przez dwa tygodnie. Jak tak dalej pójdzie, to zostanę karłem.

Jeżeli pryszcz nie zniknie, pójdę w sobotę do lekarza. Nie mogę dłużej znosić tego, jak mi

się wszyscy przypatrują.

 

 

16 Piątek

 

Przyszedł pan Lucas i ofiarował się zawieźć mamę samochodem po zakupy. Podwieźli mnie

do szkoły. z przyjemnością wysiadłem, miałem dosyć tych wszystkich chichotów i dymu z

papierosów. Po drodze minęliśmy panią Lucas. Niosła wielkie torby z zakupami. Mama pomachała

jej ręką, ale obładowana pani Lucas nie mogła jej odmachać.

Dziś była geografia, więc siedziałem całą godzinę obok Pandory. Ona z każdym dniem

wygląda lepiej. Powiedziałem jej, że ma oczy tego samego koloru co nasz pies. Zapytała, jaki to

pies. Wyjaśniłem, że kundel.

Pożyczyłem Pandorze mój niebieski mazak, żeby pokolorowała przestrzeń wokół Wysp

Brytyjskich.

Myślę, że docenia te drobne uprzejmości.

Zacząłem dzisiaj "Pochodzenie gatunków", ale w telewizji to było lepsze. Za to "Pielęgnacja

skóry" jest absolutnie bezbłędna. Zostawiłem ją otwartą na stronie o witaminach. Mam nadzieję, że

mama zrozumie aluzję. Położyłem książkę na kuchennym stole obok popielniczki, więc musi ją

zauważyć.

Umówiłem się na wizytę u lekarza w sprawie pryszcza. Zrobił się teraz fioletowy.

 

 

17 Sobota

 

Zostałem obudzony wcześnie rano. Pani Lucas betonuje przed domem i betoniarka musiała

pracować bez przerwy, żeby cement nie stężał, zanim pani Lucas zdążyła go rozprowadzić łopatą.

Pan Lucas zrobił jej herbaty. On jest naprawdę dobry.

Nigel przyszedł zapytać, czy pójdę z nim do kina, ale powiedziałem, że nie mogę, bo idę do

lekarza w sprawie pryszcza. Nigel na to oświadczył, że nie widzi żadnego pryszcza, ale oczywiście

powiedział tak tylko przez grzeczność, bo pryszcz jest dzisiaj gigantyczny.

Doktor Taylor musi być jednym z tych przepracowanych internistów, o których tyle się

czyta. Nawet nie obejrzał pryszcza, powiedział tylko, że nie powinienem się przejmować, i zapytał,

czy w domu wszystko w porządku. Opowiedziałem mu o moim nieszczególnym życiu rodzinnym, o

kiepskim odżywianiu, na co oznajmił, że jestem dobrze odżywiony i że powinienem wrócić do domu

i cieszyć się tym, co mam. To by było na tyle o państwowej służbie zdrowia.

Wezmę roznoszenie gazet i przerzucę się na lecznictwo prywatne.

 

18 Niedziela

Druga po Trzech Królach. Początek semestru Hilary w Oksfordzie

 

Pani Lucas pokłóciła się z mamą na temat psa. W jakiś sposób wymknął się z domu i

przemaszerował po mokrym betonie. Ojciec zaproponował, że załatwi uśpienie psa, ale mama się

rozpłakała, więc obiecał, że tego nie zrobi. Wszyscy sąsiedzi myli na ulicy samochody i przez cały

czas się przysłuchiwali. Czasami autentycznie nienawidzę tego psa!

Przypomniałem sobie dzisiaj o moim postanowieniu pomagania prostym i ubogim i zaniosłem

parę starych roczników "Beano" jednej raczej niezamożnej rodzinie, która się wprowadziła na

sąsiednią ulicę. Wiem, że są biedni, bo mają tylko czarno-biały telewizor. Drzwi otworzył mi

chłopak. Wyjaśniłem mu, po co przyszedłem. Rzucił okiem na roczniki, powiedział "czytałem to" i

zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Tyle o pomocy ubogim!

 

19 poniedziałek

 

Dołączyłem w szkole do grupy, która się nazywa Dobrzy Samarytanie. Wychodzimy z

pomocą do ludności i takie tam. W poniedziałek po południu opuszczamy matmę.

Dzisiaj mówiliśmy o tym, co będziemy robić. Mnie przydzielono do grupy emerytów.

Nigelowi dostało się bezwzględnie paskudne zadanie doglądania dzieci w grupie zabawowej. Jest

zdegustowany jak świnia.

Nie mogę się doczekać następnego poniedziałku. Wezmę magnetofon, żeby nagrywać

opowieści wapniaków o wojnie. I tak dalej. Mam nadzieję, że dostanie mi się jakiś z dobrą

pamięcią.

Pies jest z powrotem u weterynarza. Cement powbijał mu się w łapy. Nic dziwnego, że się

wczoraj wieczorem tak awanturował na schodach. Dzisiaj w szkole przy obiedzie Pandora

uśmiechnęła się do mnie, ale właśnie zakrztusiłem się chrząstką, więc nie mogłem się odwzajemnić

uśmiechem. Wiadomo, mój pech!

 

2O Wtorek

Pełnia księżyca

 

Mama szuka pracy!

Mogę skończyć jako przestępca włóczący się po ulicach. I tak dalej. Pewnie przez całe dnie

trzeba będzie przesiadywać w pralni, żeby nie zmarznąć. A co będę robił podczas wakacji? Będę

dzieckiem z kluczem na szyi, cokolwiek to znaczy. A kto się zajmie psem? I co ja będę jadł przez

cały dzień? Będę skazany na chrupki kartoflane I słodycze, aż zrujnuję sobie kompletnie cerę l

wypadną mi wszystkie zęby. Uważam, że mama postępuje bardzo egoistycznie. Zresztą i tak nie

będzie dobrym pracownikiem. Nie jest szczególnie rozgarnięta, a na Boże Narodzenie za dużo pije.

Zadzwoniłem do babci i wszystko jej opowiedziałem, a on...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin