Rozdział 21: Klucz do serca
Remus wyszedł z kominka w pokoju muzycznym. Wziął głęboki oddech i od razu rozluźnił się na widok znajomego miejsca.
Bezpieczni. Jesteśmy w domu, bezpieczni.
Harry obudził się na dźwięk alarmu nałożonego na kominek.
– Dom! – mruknął szczęśliwym głosem.
– Tak jest, Zielone Oczko, jesteśmy w domu. – Remus pozwolił Harry’emu zsunąć się na podłogę i odwrócił się w stronę kominka, aby złapać Danger, która nadal nie radziła sobie zbyt dobrze z podróżowaniem za pomocą sieci Fiu. Wolną ręką machnął różdżką i zapalił światło.
Wieloczynnościowość górą, nieprawdaż?
A czy istnieje w ogóle takie słowo?
A czy to ważne? Kominek zawył po raz drugi, tym razem budząc Neenie, która jęknęła cicho, gdy Danger położyła ją do łóżeczka. Mógłbyś to wyłączyć?
Nie i tak. Remus zdjął alarm z kominka, a Aleta wyszła z zielonych płomieni i podeszła do kanapy.
Chwilę później pojawił się Syriusz. Natychmiast postawił Dracona na podłodze, po czym sam usiadł w fotelu.
Wspaniale. Jesteśmy wszyscy razem w domu.
Oczywiście „wszyscy” znaczy teraz więcej niż jeszcze rano.
– Co on tutaj robi? – zapytała Neenie, wskazując na Draco, który, co było zrozumiałe, wyglądał na zdenerwowanego.
– Będzie z nami mieszkał – odpowiedziała Danger. – Jest teraz wilczkiem ze Sfory, tak jak wy dwoje i Meghan. Zajmijcie się Draconem, oprowadźcie go po Jaskini i opowiedzcie mu o naszych zasadach.
– Okej. – Harry wziął Dracona za rękę i pociągnął przez drzwi do pokoju muzycznego. Za nimi podreptała Neenie.
Chcesz, żeby nie widzieli, jak padniemy ze zmęczenia?
Tak, a poza tym Draco ich zna, a nas nie. Będziemy musieli się mu dopiero przedstawić.
To może zaczekać. Remus zamknął drzwi za dziećmi. W tej chwili powinniśmy odpocząć. I nic poza tym.
Nie możemy czekać za długo, ale z tym masz rację. To było niewiarygodne... Danger spojrzała na zegarek. Sześć godzin.
– Wszyscy żyją? – spytała beznamiętnie Aleta.
– Zapytaj mnie o to samo jutro rano. – Syriusz przeczesał ręką włosy. – Merlinie, nie negocjowałem w ten sposób, odkąd skończyłem piętnaście lat. Nie sądziłem, że jeszcze pamiętam, jak to się robi.
– Byłeś cudowny – powiedziała Danger z podziwem. – Nie straciłeś zimnej krwi, nawet gdy cię zaskoczyła.
– Nie spodziewałem się tych przeprosin – przyznał Syriusz. – Jestem pewien, że zrobiła to celowo, aby mnie zaszokować, ale jej plan się nie powiódł. Po takim wstępie chyba nic nie mogło mnie zaskoczyć. – Mężczyzna wstał i usiadł obok Alety.
– Naturalnie, oprócz tego, o co nas poprosiła – dopowiedział Remus.
– Tak, oprócz tego. – Syriusz delikatnie pogłaskał Meghan po twarzy. – Myślicie, że będziemy potrafili do niego dotrzeć?
– Taką mam nadzieję – odpowiedziała Danger.
Masz nadzieję, czy wiesz?
Skąd ci to przyszło do głowy?
Bo mówisz dokładnie tym tonem, którego używasz zawsze, kiedy wiesz coś, czego my nie wiemy. Ja nazywam go twoim „nieznośnym, zarozumiałym tonem wieszczki”.
Hm… Remus nie był pewny, jak Danger udało się przekazać to mruknięcie telepatycznie, ale właśnie to zrobiła. No dobrze, jeśli już musisz wiedzieć. Myślę, że druga połowa mojego ostatniego snu mówiła o nim.
Ten, w którym była mowa o kluczu do serca?
Tak. Ty i Aleta trzymacie ten klucz. Co wy dwoje takiego posiadacie, czego nie mam ani ja, ani Syriusz?
Och, to proste.
Remusie Lupinie, pewnego dnia oberwiesz tak mocno, że pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś!
~~oOo~~
– Co znaczy wilczek ze Sfory? – zapytał Draco, kiedy dzieci wspinały się po schodach na górę.
– To nasze słowo na dzieci. To oznacza, że mieszkasz tutaj z nami i jesteś naszym bratem – odpowiedział Harry.
– Już nigdy nie musisz wracać do tamtego domu – dodała Neenie. – Pokażemy ci naszą sypialnię. Ty pewnie będziesz spał razem z nami, tutaj, zanim dostaniesz swoje łóżko.
Draco nie słuchał jej.
– Nie muszę wracać do rezydencji?
– Co to jest rezydencja?
– To tam, gdzie mieszkam. Tam, gdzie byliśmy, zanim tu przyszliśmy.
– Nie, nie wrócisz tam. Mieszkasz teraz z nami, w Jaskini.
Draco potrząsnął głową, podczas gdy Neenie wspięła się na palce i zapaliła światło w korytarzu.
– Kim oni są? – zapytał, kiedy Harry otworzył drzwi do pokoju wilczków. – Ci, którzy was przytulali i zabrali nas tutaj.
– To nasza Sfora, głuptasie – zachichotała Neenie. – Danger to moja siostra – wygląda jak ja. Leta ma czarną skórę, Łapa czarne włosy, a Lunatyk brązowe, tylko jak wychodzi to zmienia je na blond. Harry i ja też zmieniamy włosy przed wyjściem.
– Kto to jest Harry?
– Ja – odpowiedział właściciel imienia.
– Powiedziałeś, że nazywasz się Jamie.
– Jamie to moje imię poza Jaskinią. Muszę udawać, bo ludzie mnie szukają. Naprawdę nazywam się Harry Potter.
– Ty jesteś Harry Potter? – Draco wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
Harry pokiwał głową.
– I masz bliznę na czole? – dopytywał się Draco.
Harry odgarnął grzywkę.
– O rany! – westchnął Draco. – Słyszałem o tobie. Jesteś sławny.
Harry wzruszył ramionami.
– Będę wojownikiem i pokonam zło, ale najpierw muszę dorosnąć.
Draco spojrzał na Harry’ego i Neenie.
– Ja też mogę być wojownikiem?
– Jasne. Neenie też jest. I Meghan też będzie, jak urośnie.
– Bo na razie tylko płacze i robi w majtki – dodała Neenie z obrzydzeniem.
Draco uśmiechnął się lekko, a potem zrobił bardzo zabawną minę.
– Chce mi się siku – wyszeptał cicho.
– Toaleta jest na korytarzu – poinformował go Harry. –...
adamus028