Zygmunt Kaczkowski MURDELIO Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 TOM I 5 Kto tak m�dry, �e zgadnie Co na� jutro przypadnie? Sam B�g wie przysz�e rzeczy, a �mieje si� z nieba, Kiedy si� cz�owiek troszcze wi�cej ni�li trzeba. J. Kochanowski, Pie�� IX 6 Wst�p Za �ycia mojego ojca, lubo nigdy nie zna�em macierzy�skiej mi�o�ci, bardzo by�em szcz�liwy. Fortuna nasza by�a dostatni�, a chocia� owe dwie wioski, kt�re�my mieli w Sandomierskiem dziedziczne, ojciec odda� by� mojej siostrze, kt�ra wysz�a by�a za pana Krzysztofa Micha�owskiego, herbu Poraj, stolnikowicza sandomierskiego, to jednak tutaj zosta�a nam jeszcze B�brka i Zabrodzie, od jw. Ossoli�skiego, wojewody wo�y�skiego, w zastawie, przesz�o dwakro� sto tysi�cy w gotowi�nie a sprz�tach i taki dobytek w domu i w gospodarstwie, �eby go znaczniejszym i u jakiego dr��kowego kasztelana nie znalaz�. M�j ojciec by� w obyczajach surowy i wielki impetyk, ale prawo�ci� swoj� i dobroduszno�ci� tak sobie umia� zyskiwa� szacunek i powa�anie u wszystkich, �e chocia�by mnie by�o przysz�o i daleko wi�cej znie�� surowo�ci, ni�eli jej znios�em w rzeczy, to zawsze by�oby mnie to ani na w�os nie zachwia�o w tej, kt�r� dla niego mia�em, mi�o�ci. Wychowuj�c si� prawie ci�gle w domu i b�d�c ustawicznie pod jego okiem, daleko pr�dzej pozyska�em u niego wiar� ni�li moi r�wiennicy, okolicznej szlachty synowie, kt�rym si� cz�stokro� jeszcze wtedy obrywa�y bizuny, kiedy ju� w�sy mogli zakr�ca� za ucho. Ja tylko raz w �yciu poczu�em na sobie gniewn� r�k� ojcowsk� � ale te� za to, nie maj�c wi�cej nad lat dziewi�tna�cie, by�em ju� wyzwolony i wraz z ojcem stoj�c w szeregu i bij�c si� pod pana Pu�awskiego komend�, ju� przez to samo wszed�em w ko�o krajowego rycerstwa i obywatelstwa. M�j ojciec �y� jeszcze potem lat kilka, ja mieszka�em przy nim i by�em wi�cej uwa�any jakby mu r�wny ni�eli podleg�y, co by�o rzadko�ci� na owe czasy; pomimo to jednak nie by�o mi wolno ani si� wtr�ca� do gospodarstwa, ani w czymkolwiek samemu si� rz�dzi�. Wtedy to, przypatruj�c si� temu gospodarstwu z daleka i widz�c i to, i owo, niejedno cale mi si� nie podoba�o � my�la�em te� sobie nieraz: nic tak by to by�o, gdyby by� przy mnie regiment!1 Ot� jako� na rok przed ko�cem owych rozruch�w konfederackich ojciec m�j, ju� dobrze staro�ci� przygarbiony, zapad�szy bardziej na zdrowiu, po�egna� si� z tym �wiatem. �al g��boki mnie porwa� i d�ugom si� z niego nie m�g� ocuci�, a lubo mnie s�siedzi moi przez ten czas prawie ani na krok nie odst�pywali, jednak zdawa�o mi si�, �em ju� sam a sam zosta� na �wiecie, �em jest najnieszcz�liwszy sierota i �e nie mam nawet �y� po co. Wi�c wymurowa�em mu gr�b wielki w B�brce, na kt�rym kaza�em postawi� g�az pi�kny z napisem, a nad nim anio�a z bia�ego kamienia ze z�amanym kordem w jednej, a z przygaszon� pochodni� w drugiej r�ce; chodzi�em prawie przez ca�e lato i jesie� na gr�b ten, rozpami�tywa�em czynny i pe�en cn�t wznios�ych �ywot nieboszczyka rodzica, rozpami�tywa�em tych nieszcz�� ogromy, kt�re wtedy i mnie, i innych dotkn�y, modli�em si� tam za dusze zmar�ych i poleg�ych � ot! i przesz�o to jako�. Bo ju� tak B�g da�, �e najczulsze dzieci mog� przenie�� strat� rodzic�w. 1 regiment� tu: zarz�d, kierownictwo. 7 Nadesz�a zima, a �r�d niej i zapusty; nast�pi�y weso�e ta�ce i biesiady. I nie tylko w ziemi sanockiej, ale w ca�ej tej podkarpackiej kramie pierwsze lata tej nowej naszego �ywota epoki by�y bardzo weso�e; bo raz, �e to zwyczajnie lata po d�ugich wojnach albo uporczywych rozruchach bywaj� zawsze weso�e, a po wt�re, �e z wkroczeniem wojsk cesarskich w te kraje, kt�re przez lat kilka najnieporz�dniejszej pod s�o�cem wojnie s�u�y�y za scen�, spok�j prawie sta�y zawita�, od lat kilku ju� tak przez wszystkich pragniony. Wi�c kto by� smutny, ten sobie m�g� p�aka� w k�ciku, ale reszta bawi�a si� gwarno i Weso�o. Do tych weso�o�ci jednak ja nie bardzo si� zabiera�em, bo anim jeszcze mia� serce do tego, anim by� tak bardzo o�mielony do wielkich kompanij. Z wiosn� dopiero, rozpatrzywszy si� dobrze w tym, co mi po ojcu zosta�o, i poczuwszy si�, �em jest tego wszystkiego pan samow�adny, tupn��em nog� o ziemi�, poprawi�em czupryn� i powiedzia�em sobie: ot� mam i regiment! Pierwsza my�l, kt�ra mi wtedy wpad�a do g�owy, by�a ta, �e nie mam w�a�ciwie dziedzictwa i �e lada kto mo�e mnie nazwa� w��czykijem, arendarzem, spekulantem albo czym zechce. Siad�em wi�c zaraz do stolika pisa� list do jw. wojewody z pro�b�, czyby nie przyj�� ode mnie dop�aty do sumy zastawnej, za kt�rej prowizj� trzyma�em B�brk� i Zabrodzie, a to tak, aby te wsie obiedwie przesz�y pod moje dziedzictwo. � Ale tylko co kaza�em zawo�a� pacho�ka, aby go wys�a� z tym listem, przynosi mnie kozak jw. wojewody list od niego do mnie. Czytam � �zy mnie w oczach stan�y. Wojewoda pisze, abym przyje�d�a� do Leska odebra� sobie t� sumk�, za kt�rej procent trzyma�em Zabrodzie, albowiem wioska ta ju� sprzedana jakiemu� panu Grossowi, szlachcicowi z Wielkopolski, kt�ry tymi czasy, wpad�szy w nie�ask� u kr�la jegomo�ci pruskiego i uciekaj�c przed jego wojskami, z rekomendacj� jw. Miel�y�skiego z Brudzewa, tamtejszego znakomitego pana, do wojewody przyby�, a�eby si� tu gdzie tymczasem pomie�ci�; a �e nie chcia� ani s�u�by, ani dzier�awy, wi�c mu wojewoda sprzeda� Zabrodzie za czterdzie�ci tysi�cy. �al mnie wielki st�d dotkn��, a to i za posesj� tak pi�knej wioski nad samym Sanem po�o�onej i tak urodzajnej, �e m�j ojciec na niej kilkana�cie tysi�cy zarobi� � i za inwentarzem, kt�ry tam mia�em, a kt�rego odt�d nie mia�em gdzie podzia� � a na koniec i za samym s�siedztwem: bo ju�ci� wola�em s�siadowa� ze sob� samym ni� z obywatelem tak szlachetnego nazwiska, o kt�rym, cho�by go tam i sto razy pan Miel�y�ski rekomendowa�, ja jednak, znaj�c ca�e Gniazdo cnoty i Herby rycerstwa na pami��, jak mnie B�g mi�y! nic a nic sobie przypomnie� nie mog�em. Lubo najnies�uszniej tak my�la�em o panu Grossie, bo s�siaduj�c z nim potem lat jakie dwana�cie, przekona�em si� jawnie, �e to by� szlachcic dobry, niegdy z Warmii przyby�y, za Sasa pierwszego nobilitowany i cz�owiek najuczciwszy pod s�o�cem. Jednak na moj� zgryzot� nie by�o rady. Pojecha�em do Leska i moj� sumk� odebra�em od wojewody, ale wraz go prosi�em o sprzedanie mi B�brki. � Obaczemy i obaczemy � odpowiada� wci�� wojewoda, ale s�owa da� nie chcia�. Poradzono mi, abym si� o to z panem Jakubem Tarnowieckim, stolnikiem owruckim a jw. wojewody generalnym komisarzem, rozm�wi�, bo czego czasem nie zrobisz z g�ow�, to zrobisz z ogonem. Ja si� te� zna�em na rzeczach i delikatnie obieca�em trzysta dukat�w w z�ocie niby to por�kawicznego panu komisarzowi, je�eliby mi do tego kupna dopom�g� � ale i to si� na nic nie zda�o. Plun��em wi�c na wszystko i lubo mi �al by�o zrywa� z Ossoli�skimi, z kt�rymi moi przodkowie par� wiek�w w nieprzerwanych prze�yli stosunkach, jednak rzek�em: � Jak sobie chcecie! ja Ossoli�skich na obron� mojej osoby nie potrzebuj�, a z got�wk� jeszcze si� nikt poniewiera� nie da� i nie da! � i z tym pojecha�em do domu. Jeszcze mi wprawdzie B�brki nie odbierano z zastawu, jednak tak mnie ju� zapali�a owa ch�tka dziedzictwa, �em postanowi� w razie konieczno�ci nawet ziemi� sanock� opu�ci�, a koniecznie na w�asnym gdzie osi��� zagonie. Ale nied�ugo turbowa�em si� z tymi my�lami, bo przyjaciele, kt�rych wtedy mia�em bez liku, zaraz mnie na to poradzili. Ow� jednego dnia w Lesku, zasiad�szy w winiarni za sto�em, pan Urba�ski z Komborni, brat podstolego sanockiego, kt�ry by� szlachcic zasobny i mia� pi�kn� fortun�, ale w 8 Jab�onkach pod samym Bieszczadem mieszka� dla polowania na nied�wiedzie i dziki i jeszcze po staremu na oszczep je bra� � odezwie si� do mnie w te s�owa: � Wiesz waszmo�� co, kiedy ci tak pilno dziedzictwa, to kup sobie Rabe z Huczwicami i Czarnem. Jest to w�asno�� pupil�w2, a ja mam nad nimi opiek� i administracj� maj�tku: ko�ci� w gardle mi to ju� stoi, bo na co mnie jeszcze cudzych k�opot�w? � Substytuowa�3 mi wprawdzie pan podczaszy, nieboszczyk, pana Za��skiego w tej kuratorii, ale ten nie tylko �e mi nic zgo�a nie pomaga w tym zatrudnieniu, ale jeszcze kiedym gdzie� niechc�cy powiedzia�, �e darowa�bym dzier�aw� Kolonie temu, kt�ry by mnie w tej administracji zast�pi�, on, to bior�c do siebie, wyzwa� mnie i musia�em si� z nim wyr�ba�, chocia� B�g mi �wiadkiem, �e nie jego my�la�em. Kup Rabe, panie skarbnikowiczu, b�dziemy s�siadowa� ze sob�, a co si� nied�wiedzi nabijemy i dzik�w za jedn� zim�, to tego wszyscy Mazurowie, jak s�, za dziesi�� lat nie nabij�. Kup Rabe, a wiesz, �e w tamtejszych g�rach jest rdze� �elaza, kto wie, co z tego by� mo�e. � Mo�e tam gdzie i z�oto jest � odpowiedzia�em � to by jeszcze lepiej. Ale mniejsza; tylko �e to w takich g�rach, �e tam �wiat jest deskami zabity, a go�cia chybaby a� na �yku poci�gn��. � O to to! miej tylko dobre wino, a kniei ka� dobrze pilnowa�, to obaczysz, �e si� i nie op�dzisz od szlachty. Ale i na s�siedztwach tam wcale nie braknie: bo, ot, panowie Karszniccy teraz w Balogrodzie, pan Osuchowski we Mchawie, m�j brat w �ahoczewiu, pan Bal w Nowosio�kach, a ja, a pan Nurkowski w �ubnem, a niech no jarmark w Balogrodzie, to i nie dorachujesz si� go�ci, wszystko na noc poci�gnie do ciebie. Podoba�o mnie si� to, �e tam z dobr� szlacht� s�siedztwa, i zaraz pojecha�em ogl�dn��. Dziura to wielka i tylko z jednej strony jest przyst�p, dalej ju� ani pies by nie przeszed�; ma�a tylko dr�ynka idzie przez g�r� Ba�and�, i to tylko do Ko�onic � ale �e ziemi, chocia� chudej, jest jednak dosy�, pastwiska wielkie po lasach, a lasu p�tora tysi�ca morg�w, wiecem si� u�akomi�. Za sto sze��dziesi�t tysi�cy stan�a pomi�dzy nami ugoda, ale wzi�� zaraz nie mog�em, bo to ju� akta grodzkie z Sanoka wtedy by�y przeniesione do Tarnowa i forum szlacheckie4 tam ustanowione; wi�c a� tam trzeba by�o jecha�, nie tylko dla wniesienia dziedzictwa do akt�w i do odebrania pozwolenia na t...
dre4mwalker