homo-sum,1.pdf

(393 KB) Pobierz
381542053 UNPDF
72 | ˚YCIE WEWN¢TRZNE | ZNAKI
– Od jakiegoÊ czasu obserwujemy w Polsce nasilenie homofobii.
Skàd si´ to bierze?
KM: To zło˝ony problem, u podło˝a którego le˝y ludzka
skłonnoÊç do fobii w ogóle. Do czynienia z fobià mamy, gdy ktoÊ
czegoÊ nie znosi, obawia si´, a na poziomie racjonalnym ma uza-
sadnienie, dlaczego tak si´ dzieje. Emocje, które si´ z tym wià-
˝à, sà zwykle ekstremalne i negatywne, a tłumaczy si´ je sobie
czymÊ nadrz´dnym, najcz´Êciej moralnym, wy˝szym od wła-
snego wewn´trznego interesu.
WE: W rozumieniu klinicznym fobia to strach zwiàzany
z okreÊlonym obiektem lub sytuacjà, którego doÊwiadczajàca
osoba nie potrafi w ˝aden sposób zrozumieç, wytłumaczyç so-
bie ani wyperswadowaç. Jednak gdy wkraczamy w przestrzeƒ
społecznà i mówimy o zjawiskach dotyczàcych wielu ludzi na-
raz, genealogie homofobii si´ mieszajà. Homofobia w wymia-
rze socjologicznym i politycznym jest zjawiskiem niejedno-
rodnym. Cz´Êç homofobów doÊwiadcza l´ku i niech´ci
do gejów, bo w ich nieÊwiadomoÊci tlà si´ ich własne wypar-
te homoseksualne pragnienia. Niedajàcà si´ zaakceptowaç
i przera˝ajàcà nas cz´Êç siebie ch´tnie umieszczamy w in-
nych. Dzi´ki temu mo˝emy zapomnieç o kłopotliwym we-
wn´trznym konflikcie. Zamieniamy go na konflikt zewn´trz-
ny, który łatwo daje si´ zracjonalizowaç albo zideologizowaç,
i doÊwiadczamy ulgi. To klasyczny mechanizm powstawania
fobii. W tym sensie homofobia mo˝e stanowiç przykrywk´ dla
latentnego homoseksualizmu.
– Czyli jakiego?
WE: Biernego, ukrytego w podÊwiadomoÊci. Âwietnie po-
kazuje to film „American Beauty”. Sàsiad głównego bohatera,
surowy ojciec, były pułkownik, katuje swojego syna fizycznie
i psychicznie, próbujàc ukształtowaç go na swój wzór i podo-
bieƒstwo. Wymaga od niego ˝elaznej dyscypliny, okrucieƒ-
stwa i bezwzgl´dnoÊci. Tymczasem syn nie chce byç twardzie-
lem, jest wra˝liwym artystà. Buntuje si´ przeciwko ojcu,
uciekajàc w palenie trawki i podwójne ˝ycie.
– On go kształtuje nie tyle na swój obraz, ile na obraz i podobieƒ-
stwo swojej fasady. W koƒcu dowiadujemy si´ przecie˝, ˝e ukrywa za nià
skłonnoÊç do m´˝czyzn.
WE: To prawda. Ojciec sam musiał nieustannie potwier-
dzaç realnoÊç fasady, za którà si´ ukrywał. Dlatego ˝àda te˝
od syna, by swoim ˝yciem potwierdził jej autentycznoÊç i war-
toÊç. Tacy ludzie panicznie bojà si´ prawdy o sobie. Bywa, ˝e
nienawidzà wszystkiego i wszystkich, którzy w jakikolwiek
sposób przypominajà im o niej.
KM: Chcà ich wyprzeç ze społeczeƒstwa, zaprzeczyç ich
istnieniu tak samo, jak to zrobili we własnym wn´trzu. Jednak
poglàd, ˝e u podło˝a homofobii le˝y wyparty homoseksu-
alizm, bardzo cieszy homoseksualistów. Lubià myÊleç, ˝e
wi´kszoÊç m´˝czyzn w gł´bi duszy marzy o tym, ˝eby byç
z facetem... To niebezpieczny argument, bo to zaledwie cz´Êç
prawdy. W obozie homofobów wi´kszoÊç to ci, którzy nie sà
ukrytymi homoseksualistami, lecz ludêmi, którzy zatrzymali
si´ na pewnym etapie rozwojowym.
Homofobia (od słów homoseksualizm i fobia) – niech´ç, pot´pienie
bàdê nienawiÊç wobec osób o orientacji homoseksualnej, l´k przed zetkni´-
ciem si´ z nimi. Termin pojawił si´ w j´zyku angielskim w roku 1969. Parlament
Europejski 18 stycznia 2006 r. w rezolucji W sprawie homofobii w Europie zde-
finiował homofobi´ jako „nieuzasadniony l´k i niech´ç wobec homoseksuali-
zmu oraz osób homoseksualnych, biseksualnych i transseksualnych, oparte
na uprzedzeniach podobnie jak rasizm, ksenofobia, antysemityzm i seksizm”.
Za Wolnà Encyklopedià Wikipedia
Mechanizmy psychologiczne rzàdzà zachowaniem jednostek,
grup społecznych, a nawet całych narodów. Le˝à u podło˝a zjawisk
społecznych i kulturowych. W nowym cyklu rozmów
Tatiany Cichockiej z Katarzynà Miller i Wojciechem
Eichelbergerem b´dziemy szukaç psychologicznych
uwarunkowaƒ tego, co si´ dzieje w naszym kraju i na Êwiecie.
Na poczàtek przyjrzyjmy si´ homofobii Zdj´cia Zosia Zija
– Masz na myÊli rozwój seksualny?
KM: Tak. Jednym z naturalnych etapów rozwoju ludzkiej
seksualnoÊci jest pociàg do tej samej płci. Dziewczyny si´ wte-
dy całujà, przytulajà, pokazujà sobie, jak to by było, gdyby ci´
chłopak całował, Êmielsze dziewczynki uczà te mniej Êmiałe.
Chłopcy pokazujà sobie ptaszka, szukajà kontaktu fizycznego,
a nawet wzajemnie si´ masturbujà. To normalne. Zwykle dzieci
przekraczajà próg homoseksualny bez ˝adnego problemu. Chy-
ba ˝e rodzice je na tym przyłapià i wp´dzà w poczucie winy, su-
gerujàc, ˝e robià coÊ „brzydkiego”, „nienaturalnego”.
– I w ten sposób zatrzymajà w rozwoju?
KM: WłaÊnie. To si´ cz´sto dzieje szczególnie w wypadku
chłopców. Rodzice widzà ich tendencje homoseksualne i starajà
si´ im przeciwdziałaç. GdybyÊmy mieli ÊwiadomoÊç, ˝e to natu-
ralny proces, m´˝czyêni nie mieliby potem odruchu wymiotne-
go na myÊl o tym, ˝e dotknie ich inny facet. Boby przez to prze-
szli. Heteroseksualne kobiety zwykle nie czujà obrzydzenia
na myÊl o dotyku innej kobiety, bo majà ten etap za sobà.
WE: Poza tym wÊród walczàcych z homoseksualizmem jest
te˝ wielu ludzi, którzy w dzieciƒstwie doÊwiadczali wyklucze-
nia, przemocy i upokorzenia, a w dorosłym ˝yciu poszukujà ta-
kich, którymi za przyzwoleniem społecznym mogà gardziç, bo
to im poprawia samopoczucie. Ale to ju˝ nie jest homofobia – to
raczej homopogarda, która ostatnio dochodzi do głosu.
– Jak te narastajàce tendencje antygejowskie pogodziç z fak-
tem, ˝e ostatnio w sztuce, w mediach coraz cz´Êciej porusza si´ te-
mat homoseksualizmu?
WE: Wyglàda na to, ˝e jako gatunek wkraczamy w takà
faz´ rozwoju, która wymaga od ka˝dego z nas uÊwiadomienia
sobie i zasymilowania wszystkiego, co zostało niegdyÊ wypar-
te, zanegowane, wykluczone. Czas nauczyç si´ w praktyce
sum . . .
Katarzyna Miller i Wojciech Eichelberger
www.zwierciadlo.pl
| 73
Homo
381542053.001.png
74 | ˚YCIE WEWN¢TRZNE | ZNAKI
waç, ˝e homoseksualizm nie istnieje, ale dla wielu wcià˝ jest
obcy, zagra˝ajàcy.
Dla mnie obecnoÊç Êrodowiska drag queen, transwesty-
tów, kolorowego tłumu istot podobnych do rajskich ptaków
jest wzbogacajàca. Stanowi przeciwwag´ dla szarzyzny gar-
niturów, zalewu przeci´tnoÊci w cywilizacji techniczno-fi-
nansowej. Gdy zaczniemy poznawaç te zjawiska z pozoru
nie do pogodzenia, odkryjemy, ˝e w swej istocie sà one
dwiema stronami tego samego. Ka˝dy z nas ma w sobie ta-
kie dwie strony. Np. bywamy i agresywni, i altruistyczni jed-
noczeÊnie. Człowiek, który zna swojà ciemnà stron´, mo˝e
si´ nià posługiwaç, ale nie musi jej Êlepo ulegaç. Ten, kto za-
przecza jej istnieniu, idzie ze sztandarem miłoÊci w r´ku za-
bijaç innych. Musimy przyjàç do wiadomoÊci istnienie tej
drugiej strony.
– Mówicie, ˝e musimy... Wydaje si´, ˝e ludzkoÊç nie ma na to ochoty.
WE: Ten proces toczy si´ jednoczeÊnie w skali ludzkich
umysłów i w skali cywilizacji. Nie post´puje równo. Sà kraje,
które si´ na niego otworzyły, i wyglàda na to, ˝e im to dobrze
robi. Np. Dania ma spokojne, Êwiadome społeczeƒstwo wolne
od dramatycznych wewn´trznych napi´ç, które dzi´ki zasy-
milowaniu ró˝norodnoÊci oszcz´dza du˝o energii i mo˝e jà
inwestowaç w dalszy rozwój ÊwiadomoÊci, w nowoczesnà
ekotechnologi´, w edukacj´ i poprawianie jakoÊci ˝ycia. My
jeszcze nie nale˝ymy do tej grupy krajów. ˚yjemy w prowin-
cjonalnym zaÊcianku. W Londynie, Pary˝u, Sztokholmie, Ko-
penhadze na ulicach jest kolorowo. A u nas biało-szaro,
a w umysłach homofobia i ksenofobia.
KM: ZazdroÊcimy, nienawidzimy, czujemy si´ gorsi. Wi´c
siedzimy cicho albo si´ okopujemy, chcemy udowodniç, ˝e to my
jesteÊmy lepsi i ˝e to oni si´ od nas powinni uczyç, jak ˝yç.
– Mamy szans´ to zmieniç?
WE: Nie mo˝na byç krajem w sercu Europy i si´ nie zmie-
niç. Równie˝ to, co si´ aktualnie dzieje w Polsce, nieuchronnie
zmierza ku otwartoÊci na innoÊç i ró˝norodnoÊç. Z punktu wi-
dzenia psychoterapeuty na razie pacjent Polska jest w stadium
rozpaczliwej obrony przed zmianà. I ma do tego Êwi´te prawo.
Ale jeÊli mamy normalnie funkcjonowaç w tym skomplikowa-
nym Êwiecie, trzeba b´dzie zaczàç si´ zmieniaç.
KM: Mo˝na trwaç w niedobrym, ale człowiek si´ w tym
zu˝ywa straszliwie, choruje. Tak samo społeczeƒstwo choruje
– widaç to w Polsce, pojawiajà si´ zjawiska typu zakaz parady
równoÊci. A jednak parada si´ odbyła. Najlepszy dowód, ˝e ja-
kiÊ proces ju˝ si´ dokonał.
WE: Za tym wszystkim stoi wa˝ny mechanizm identyfi-
kacji poprzez przynale˝noÊç. Na razie wielu mieszkaƒców na-
szego kraju identyfikuje si´ poprzez przynale˝noÊç teryto-
rialnà, narodowà czy religijnà... To sposób budowania
poczucia to˝samoÊci przez opozycj´, charakterystyczny dla
okresu dojrzewania – z zało˝enia zaw´˝ajàcy, konfliktogenny,
wykluczajàcy, potencjalnie ksenofobiczny. Tacy ludzie nie sà
w stanie zasymilowaç ró˝norodnoÊci, poniewa˝ wszelka in-
noÊç zagra˝a ich poczuciu to˝samoÊci. Tolerancja na ró˝no-
rodnoÊç pojawia si´ wtedy, gdy nasze poczucie to˝samoÊci
jest autonomiczne, niezale˝ne od jakichkolwiek okolicznoÊci
zewn´trznych.
KM: Poczucie to˝samoÊci jest nierozerwalnie zwiàzane
z poczuciem wartoÊci. Ludzie cz´sto budujà swojà to˝samoÊç,
opierajàc si´ na tym, co osiàgn´li. Jestem tym, który ma lep-
szy samochód, lepszà prac´, prawdziwà rodzin´ z przepisowà
dwójkà dzieci i psem itd. U takiej osoby w zetkni´ciu z inno-
Êcià rodzi si´ bunt: nie po to tak haruj´, ˝eby to wszystko
mieç, bym był tyle wart, ile ten, który tego wszystkiego nie
ma! A ju˝, nie daj Bo˝e, zamiast prawowitej ˝ony ma jakiegoÊ
kochanka.
Człowiek, który nie czuje si´ wartoÊciowy, zajmuje si´
głównie udowadnianiem swojej wartoÊci. Pi´ç minut temu ktoÊ
mi powiedział: „jesteÊ do niczego”, wi´c wpadłem w rozpacz.
Pi´ç minut póêniej ktoÊ mi powiedział: „jesteÊ super”, wi´c
wpadłem w eufori´. A przecie˝ jesteÊ cały czas tym samym
człowiekiem. W grupie terapeutycznej przeprowadzam takie
çwiczenie: dziel´ grup´ na pół i połowa grupy mówi komuÊ,
„jesteÊ OK”, a druga połowa: „nie jesteÊ OK”. To konfrontuje
z sytuacjà, ˝e niewa˝ne, ile zbierasz potwierdzeƒ, a ile nega-
cji, i tak zostajesz na koniec ze sobà. I musisz odnaleêç swojà
wartoÊç w sobie.
– JeÊli nie na przynale˝noÊci do grupy, to na czym mamy budowaç
swojà to˝samoÊç?
WE: Czy bycie człowiekiem nie jest to˝samoÊcià wystarcza-
jàcà? Czy przynale˝noÊç do wielkiej nieskoƒczenie ró˝norodnej
ludzkiej rodziny nie doÊç nas nobilituje? Przecie˝ wszyscy jeste-
Êmy ludêmi, bez wzgl´du na kolor skóry, przynale˝noÊç etnicz-
nà czy narodowà, płeç, preferencje seksualne, ideologi´, filozo-
fi´, religi´, wzrost, zasobnoÊç portfela itd. To jest najwa˝niejsze
wyzwanie czasów, w jakich ˝yjemy.
– Jest granica dopuszczania innoÊci? Pytam o to, bo ostatnio Êrodo-
wiska homofobiczne, argumentujàc za wykluczeniem gejów, łàczà homo-
seksualizm z pedofilià.
WE: Pedofil z zało˝enia przekracza granic´ wolnoÊci swo-
ich ofiar, krzywdzi dzieci, czyli osoby słabe i zale˝ne, które nie
sà w stanie decydowaç za siebie. To zbrodnia niezale˝nie od płci
ofiar. Geje i lesbijki wchodzà w zwiàzki z dorosłymi, a wi´c nie
naruszajà niczyjej wolnoÊci.
KM: Trzeba te zjawiska jasno rozró˝niaç. W interesie ho-
mofobów jest wyszukiwanie ró˝nych pseudozwiàzków i konota-
cji po to, by udokumentowaç swoje prawo moralne do pot´pia-
nia samego zjawiska homoseksualizmu. Równie˝ po to, by
wymusiç sankcje prawne. Według badaƒ zwierz´ta wykazujà
zachowania homoseksualne, a w ka˝dej populacji ludzkiej jest
zwykle około 10 procent homoseksualistów...
WE: Mimo to ci, którzy uwa˝ajà si´ za stra˝ników boskiego
prawa, wierzà, ˝e homoseksualizm jest chorobà, zboczeniem, pa-
tologicznym marginesem. JednoczeÊnie zachowujà si´ tak, jakby
nie ufali do koƒca swojej seksualnej identyfikacji oraz ochronie
naturalnego prawa i obawiali si´, ˝e zara˝à si´ homoseksuali-
zmem tak łatwo jak grypà.
KM: Absurd. Widaç, ˝e racjonalne argumenty zawodzà.
WE: WłaÊnie ta niespójnoÊç pokazuje, ˝e mamy do czynie-
nia z fobià.
KM: Straciłam znajomà po tym, jak wystàpiłam w progra-
mie o homoseksualizmie. Była oburzona tym, ˝e według niej na-
mawiam biedne, nieÊwiadome dziewcz´ta, ˝eby zostały lesbijka-
mi. To pokazuje ogrom osobistego l´ku, z jakim mamy
do czynienia w przypadku homofobii.
WE: Âwiatły stosunek do wszelkiej odmiennoÊci powinien
polegaç przynajmniej na tym, ˝eby sobie zadaç pytanie, czego
mo˝emy si´ dzi´ki obcowaniu z nià nauczyç, skàd si´ wzi´ła
i czemu słu˝y. Mo˝na te˝ zobaczyç ludzkà społecznoÊç jako spój-
ny ekosystem, którego ka˝dy element jest niezb´dny, istnieje
dzi´ki całoÊci i tej całoÊci słu˝y. A poniewa˝ stopnia zło˝onoÊci
tego systemu nigdy nie b´dziemy w stanie ogarnàç umysłem,
czy nie lepiej powstrzymywaç si´ od wszelkiej aroganckiej inge-
rencji, a w zamian z pokorà i otwartym sercem w nim ˝yç i po-
zwoliç ˝yç innym?
| 75
Homo
miłowaç bliêniego swego jak siebie samego i zrozumieç, co to
znaczy, ˝e nic, co ludzkie, nie jest nam obce. Wiele wskazuje
na to, ˝e aby przetrwaç, musimy w naszych wzajemnych rela-
cjach przekroczyç egocentryzm, rozró˝nianie i nienawiÊç.
Współczesny Êwiat ma z tym kłopot. Stàd tyle napi´ç i wojen,
stàd tak gł´bokie kontrowersje ideologiczne, stàd fobie. Cała za-
wartoÊç zbiorowej podÊwiadomoÊci wychodzi na Êwiatło dzienne.
PomieÊciç to wszystko i nie zwariowaç to kawał trudnej pracy.
Nic dziwnego, ˝e tak wielu broni si´ przed tym r´kami i nogami
i próbuje zatrzymaç, a nawet zawróciç bieg dziejów.
KM: Identyczny proces przebiega na płaszczyênie indy-
widualnej. Ludzie przychodzà po pomoc do terapeuty, ale tyl-
ko niektórzy zostajà. To sà ci, którzy nie przestraszà si´ opozy-
cji, jakie si´ w nich ujawniajà, sił, które dotàd działały
w sposób nieÊwiadomy. Podczas terapii „demony” wychodzà
na Êwiatło dzienne. I trzeba je jakoÊ zasymilowaç. To jest trud-
ny, bolesny etap. LudzkoÊç jako całoÊç najwyraêniej dochodzi
do takiego kryzysowego momentu. Ju˝ nie mo˝na dłu˝ej uda-
c
Wiele wskazuje na to, ˝e aby przetrwaç,
musimy w naszych wzajemnych relacjach
przekroczyç egocentryzm i nienawiÊç.
Współczesny Êwiat ma z tym kłopot. Stàd
tyle napi´ç i wojen, stàd tak gł´bokie
kontrowersje ideologiczne, stàd fobie.
Cała zawartoÊç zbiorowej
podÊwiadomoÊci wychodzi na Êwiatło
dzienne. PomieÊciç to wszystko i nie
zwariowaç to kawał trudnej pracy. Nic
dziwnego, ˝e tak wielu broni si´ przed
tym r´kami i nogami i próbuje
zatrzymaç bieg dziejów
sum...
Tatiana Cichocka
zwierciadło 08/06
www.zwierciadlo.pl
381542053.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin