Maureen Bronson - Zaufaj mi!.pdf

(848 KB) Pobierz
465078051 UNPDF
MAUREEN BRONSON
ZAUFAJ MI!
Tytuł oryginału Blind Faith
465078051.002.png
Rozdział 1
Kevin Royce zaklął po cichu pod nosem i potarł ręką
bolącą szczękę. Pulsujący ból zelżał na chwilę, ale zaraz
potem zaczaj się na nowo, gorszy, tak że Kevina zaczęła boleć
połowa twarzy. Nieszczęśliwy, wziął do ust łyk gorącej kawy
licząc, że ciepło zdziała cuda. Nadal okrutnie bolało. Podniósł
głowę znad biurka i zobaczył, że Carlos Romero, jego partner
w Skutecznych Systemach Przeciwwłamaniowych, firmie
zajmującej się ochroną mienia, przygląda mu się z uśmiechem
na twarzy.
- Na moje współczucie nie licz, chłopczyku - powiedział.
- Gdybyś i tym razem nie odwołał wizyty u dentysty, byłbyś
już w znacznie lepszym stanie.
- Będę ci współczuł tak samo, kiedy jeden z twoich
podopiecznych kundli cię pogryzie - powiedział smętnie
Kevin.
- Jeśli mnie pies pogryzie, będzie to wypadek. - Carlos
nie był zachwycony taką perspektywą. - A ten ból zęba to
wyłącznie twoja wina.
- Sierżant od musztry pozostaje całe życie sierżantem -
odciął się Kevin.
- To prawda - przyznał Carlos.
Kevin odchylił się w krześle i oparł nogi na biurku pełnym
różnych papierów.
- Gdy cię ujrzałem pierwszy raz, jeszcze w marynarce,
sądziłem, że spotkałem diabła przebranego za instruktora
musztry.
- Dobry byłem, co? - powiedział Carlos z nie ukrywaną
dumą w głosie. - Nie jest łatwo z takiego rozpuszczonego
chłoptysia jak ty zrobić w kilka tygodni faceta, który sam
potrafi się bronić.
- Już drugi raz takiej koszmarnej musztry chyba bym nie
przeżył - rzekł Kevin, kiwając smętnie głową.
465078051.003.png
- A propos musztry, mam dla ciebie wiadomość,
chłopczyku. Za trzydzieści minut staniesz oko w oko z
prawdziwym mistrzem od świdrowania (W oryginale
nieprzetłumaczalna gra słów: „to drill" oznacza po angielsku
zarówno musztrować, jak i świdrować (przyp. tłum.).
Kevin przesunął palcami po włosach i aż jęknął, słysząc
niewybredny dowcip przyjaciela. Ząb rozbolał go jeszcze
bardziej. Zaledwie trzy tygodnie temu zdjął wojskowy
mundur, wrócił do cywila i przyjechał do swego rodzinnego
miasta Tolt w stanie Washington, żeby rozpocząć nowe życie.
Zaczął pracować wraz z Carlosem. Od chwili zwolnienia z
piechoty morskiej ten piekielny ząb nie przestawał go boleć
ani na chwilę.
- Nie przejmuj się, kochanie - powiedział Carlos. -
Mam dla ciebie jeszcze jedną miłą wiadomość. Pani
doktor Julia Bennett stanowi sympatyczny widok dla oka, ma
głos słodki dla ucha, a dotyk jej rąk jest delikatny jak letnia,
poranna bryza. Jeśli na nią będziesz tak warczał, jak na mnie,
to w ogóle nie zechce się tobą zająć.
- Podkochujesz się w niej czy dostajesz swoją dolę za
każdym razem, gdy podeślesz pacjenta? - zapytał Kevin.
- Poważnie mówiąc, musiałem ją przekupić, żeby ci
jeszcze raz wyznaczyła wizytę. Masz duże szczęście, że po
dwukrotnym niedotrzymaniu terminu chce cię w ogóle
oglądać.
Próbując nie myśleć o czekającej go o siódmej rano
wizycie u pani doktor Julii Bennett, Kevin zmienił temat i
zapytał:
- Ile szczeniaków urodziła Ariel?
- Cztery śliczne maluchy - odpowiedział rozpromieniony
Carlos. - Poród trwał całą noc. Jestem chyba bardziej
wyczerpany niż sama suka. Nie poszedłem od razu do łóżka
tylko ze względu na ciebie. Zjawiłem się tutaj z czystej
465078051.004.png
ciekawości, żeby się przekonać, czy ten ząb dał ci się tak we
znaki, że wreszcie zdecydujesz się go usunąć.
- Bardzo dziękuję, ale poradzę sobie bez wyrywania.
Potrzeba mi tylko trochę środków przeciwbólowych, nic
więcej.
- Och, z pewnością. Jeśli taka bajeczka jest ci niezbędna
po to, żeby iść do lekarza, to sobie w nią wierz.
W tym momencie drzwi do biura się otworzyły i stanął w
nich George brat Kevina.
- Potrzebny lekarz? Kto chory? - zapytał usłyszawszy
ostatni fragment rozmowy. Zdjął płaszcz od deszczu i
obciągnął bluzę policyjnego munduru.
- Siadaj. Jak wypijesz tę kawę, to sam będziesz chory -
powiedział Carlos, krzywiąc się na widok czarnej zawiesiny w
stojącym przed nim kubku. - Kawa, którą robi twój młodszy
brat, jest tak piekielnie mocna, że wypala migdałki w gardle.
Kevin nie był w nastroju, żeby słuchać dłużej żartów
wspólnika.
- Taka kawa gwarantuje, że nie zasnę przez całą nocną
zmianę, i tylko o to mi chodzi. Nie jestem smakoszem jak ty -
zwrócił się do Carlosa.
George podszedł do maszynki i nalał sobie kawy do
kubka. Spróbował.
- Dobra. Mnie smakuje - powiedział. Odkąd Kevin wrócił
do swego rodzinnego miasta, George, każdego ranka wpadał
do firmy brata po drodze do pracy.
- No co, szefie, złapałeś jakichś bandziorów ostatniej
nocy czy też my obaj z Kevinem już wszystkich stąd
wypłoszyliśmy?
To pytanie Carlos zadawał gościowi codziennie. Było
stałym żartem. George pełnił funkcję szefa policji w Tolt, a
Carlos bezustannie go drażnił utrzymując, że dzięki prężnej
działalności firmy Skuteczne Systemy Przeciwwłamaniowe,
465078051.005.png
dzięki jej przemyślnym alarmom i wytresowanym psom
wartowniczym, policja nie ma już nic do roboty.
Kevin spojrzał na zegarek. Było wcześnie, do siódmej
miał sporo czasu, ale zdecydował się wyjść. Czuł, że na
jeszcze jedną wzmiankę o czekającej go wizycie u dentystki
może stracić panowanie nad sobą i wybuchnąć. Nie wiedział,
co go drażni bardziej: bolący ząb, stałe docinki Carlosa czy też
myśl o odrażającym specyficznym zapachu lekarstw, który się
czuje wchodząc do każdego gabinetu dentystycznego.
- Nadal pada? - zapytał Kevin brata.
- Tak, ale coraz mniej. Jeśli wierzyć prognozie, powinno
się wkrótce wypogodzić. Już wychodzisz?
- Tak, chcę wcześnie zacząć dzień - odpowiedział Kevin
poirytowanym głosem.
- Dlaczego jesteś zdenerwowany?
Kevin bez słowa wkładał kurtkę. George nie przestawał
pytać.
- Dokąd tak wcześnie się wybierasz?
- Idzie zdobyć jeszcze jeden order - wtrącił się Car - los. -
Podczas całego pobytu w Wietnamie twój brat nigdy nie był
aż tak przerażony, jak teraz. Cały czas mu tłumaczę, że doktor
Bennett nie jest wrogiem. Może ty, George, przemówisz bratu
do rozsądku.
- Mówisz o Julii Bennett? - spytał George, cedząc z
niesmakiem każdą sylabę tego nazwiska.
Kevin spojrzał na brata, zaskoczony dziwnym tonem jego
głosu.
- Hej, o co chodzi? - zapytał.
- Julia Bennett to twarda sztuka - powiedział z
przekonaniem George.
Ból w szczęce Kevina zwiększył się tysiąckrotnie.
- Twarda? A Carlos twierdzi, że jest delikatna.
465078051.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin