Syn marnotrawny.doc

(31 KB) Pobierz
Syn marnotrawny

Syn marnotrawny

"Skłonność do unikania odpowiedzialności za własne postępki wydaje się cechą ludzką od zarania dziejów. Alkoholizm jest tylko jednym ze stanów ujawniających tę cechę. Jedyną różnicą między alkoholizmem a zwykłą kondycją ludzką jest to, że z alkoholizmem wiążą się notoryczne i stale nasilające się zachowania destruktywne. Samoouszkiwanie się przybiera patologiczne rozmiary" - pisze Vernon E. Johnson w książce "Od jutra nie piję". Znana z Pisma Świętego przypowieść o Synu Marnotrawnym (ŁK 15, 11-32) doskonale ilustruje przyjętą przez Johnsona tezę; "zawiera ona bowiem obserwacje ostatnio odkryte przez nowoczesną psychiatrię i inne dyscypliny nauki". Opierając się na tekście V. E. Johnsona przedstawiamy dzisiaj własną, swobodną interpretację przypowieści o Synu Marnotrawnym.

Protestancki komentator biblijny A. Jülicher nazwał przypowieść o Synu Marnotrawnym "ewangelią w Ewangelii".  Przypowieść o Synu Marnotrawnym z Ewangelii Łukasza jest odpowiedzią Jezusa na zarzut faryzeuszów, że przebywa wśród grzeszników i celników oraz przyjmuje ich zaproszenie w gościnę. Być może, że jest to też pośrednio wyrażona pretensja o rzekomej niezgodności wysokich wymagań moralnych, stawianych przez Chrystusa z Jego przyjmowaniem do siebie ludzi o powszechnie potępianej reputacji. W formie przypowieści Jezus poucza, że Bóg jest miłosierdziem i doznaje wielkiej radości z powodu nawrócenia się grzeszników, którzy w oczach Jego byli już umarli.

Odjechał w dalekie strony i zaczął pić, powoli, ale systematycznie pogrążając się w otchłani alkoholizmu. Początkowo alkohol pomagał: pozwalał przełamać nieśmiałość, ułatwiał kontakty towarzyskie, umożliwiał poznanie atrakcyjnych stron życia; słowem - śmiech, zabawa (jak szaleć to szaleć), beztroska (hulaj dusza, piekła nie ma).

Posłał go, żeby pasł świnie. Skutki picia stawały się coraz bardziej dotkliwsze. Pojawiło się cierpienie, poczucie pustki i bezradności. Coraz trudniej było poradzić sobie z dojmującym bólem, najlepiej go złagodzić... następnym pijaństwem. Karuzela zaczyna się kręcić. W końcu osiąga "alkoholowe dno". Musi paść świnie, gdy Prawo Mojżesza zabrania mu jedzenia wieprzowiny i dotykania tych zwierząt, jako nieczystych. Inny znów, kiedy widzi, że dzieci cierpią z powodu jego picia, musi się napić, bo nie może znieść widoku swoich dzieci w cierpieniu. Hańba i upodlenie!

I poszedł do swego ojca, bo wszystko już roztrwonił: zdrowie, majątek, poczucie własnej wartości oraz wszystkie więzy z bliskimi. Gdy szedł do ojca swego dręczyło go poczucie winy i wstydu, a każdy krok w stronę domu był dla niego torturą. Chciał być ukarany, spodziewał się kazań, wymówek i potępienia. Mógłby wtedy chodzić z wysoko podniesionym czołem; owszem zawiniłem, ale odpokutowałem; czyniłem zło, ale poniosłem karę.

Ojciec wzruszył się głęboko, bo wiek i wiara uczyniły go mądrym i szlachetnym człowiekiem; bo, zbyt długo żył na świecie, by nie znać ciemnych i jasnych zakamarków ludzkiej duszy; bo wiedział, że miłość - ten dar otrzymany od Boga - pokona każdą ludzką słabość. Nie tłumił w sobie uczuć, wybiegł do swego syna, objął go i ucałował.

Nie jestem godzien, bo zgrzeszyłem i chcę ponieść karę za to co zrobiłem. Gdybym dostał baty, albo gdyby uczyniono mnie sługą, ale... przebaczenie? Trudno opisać to, czego doznaje teraz syn: oszołomienie i zdumienie, szok i konsternacja. Ojcowskie ramiona, zarzucone na szyję sprawiają, że wizja "wyjścia z twarzą" z tej sytuacji, sypie się w gruzy. Toczy w sobie wewnętrzną walkę. Trzeba odrzucić fałszywą dumę, pogodzić się z sobą, przyjąć na siebie odpowiedzialność za swoje życie i powiedzieć: Jestem synem marnotrawnym, jestem alkoholikiem, muszę siebie zaakceptować takim jakim jestem naprawdę, a następnie z ufnością dodać: Boże, pomóż mi być tym, kim jestem.

Był umarły, a znów ożył, bo przyznał się do swej bezsilności. Uznał swoje całkowite bankructwo, skapitulował, przełknął całą gorycz upokorzeń i wstydu, ukorzył się. To była naga 11prawda, obdarta ze złudzeń, mitów i zafałszowań. Jak udźwignąć ciężar winy? W jaki sposób zadośćuczynić tym wszystkim, których skrzywdził? Przyjmuje dary od ojca; znów jest otwarty na zmiany, przyjmuje odpowiedzialność za siebie.

Oto tyle lat ci służę - to reakcja drugiego syna, który jest oburzony i przepełniony poczuciem wielkiej niesprawiedliwości, bo przecież przez cały ten czas pędził życie godne i przyzwoite, a nigdy nie został tak hojnie nagrodzony przez ojca, jak jego brat, który zbłądził. Jak żona, na którą spadł cały obowiązek prowadzenia domu i wychowania dzieci, cała odpowiedzialność za wszystko i wszystkich, również za męża alkoholika. Puścić w niepamięć całą przeszłość, być może nawet zapomnieć... Ale wybaczyć? Co to, to nie!

Czy starczy siły ducha do tego, by z jednej strony - zadośćuczynić, a z drugiej - przebaczyć?

Trzeba się weselić i cieszyć, że był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. Łatwo powiedzieć! Czy starszy brat poradzi sobie z poczuciem krzywdy, wszak czuje się usprawiedliwiony w swoich uczuciach.

Powiedźcie żonie alkoholika, że teraz - jeżeli przebaczenie ma być autentyczne - musi rozpoznać, zrozumieć i zaakceptować własne negatywne uczucia i postawy. Sam pomysł uczynienia tego wydaje się już świętokradczy. A jednak...

Przed trzema laty byłem pijakiem. Miałem długi. Moja rodzina rozpadała się. Moja żona i dzieci bały się moich nocnych powrotów do domu. A teraz przestałem pić, nie mam długów, nasz dom jest szczęśliwym domem, dzieci z tęsknotą wypatrują co wieczór mojego powrotu. Wszystko to zrobił dla mnie Chrystus. I to jest to, co wiem o Chrystusie.

 

 

Syn marnotrawny szuka ojca


Kim powinien być ojciec? Powinien być tym, kto kocha, kto rozumie, kto jest wzorem, kto jest gotowy do poświęcenia dla dziecka, ale też kimś, kto potrafi wymagać, kto potrafi powiedzieć: "robisz źle", kto potrafi nie tylko zawsze akceptować, ale też (co dużo trudniejsze) nie akceptować niektórych zachowań dziecka. Mężczyzna do ojcostwa musi dorosnąć, musi zostać wychowany, inaczej niż kobieta, w której istnieje niejako zakodowana odpowiedzialność za dziecko.

 

Dzisiejsza sytuacja młodzieży jest tak trudna między innymi dlatego, że nie ma ona autorytetów. To zaś odbiera jej nie tylko radość z posłuszeństwa, ale i radość z buntu. Synowie marnotrawni nie mają jak wrócić do ojca, bo ojciec gdzieś się zawieruszył. Jak wybrnąć z tego problemu? Odbudowa wzorca ojcostwa bez odniesienia do Boga, bez powrotu do Boga Ojca, który jest źródłem wszelkiego ojcostwa, jest rzeczą niemożliwą. Ta droga, choć do niedawna tak niechętnie widziana przez intelektualistów, wydaje się obecnie drogą jedyną.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin