Walewska Katarzyna - Depresja ujecie psychoanalityczne.doc

(1406 KB) Pobierz

>jekt okładki i stron tytułowych

STEFAN NARGIEŁŁO

Projekt ilustracji na okładce

ANDRZEJ PILICH

Redaktor

BOŻENA KLECZEWSKA

Redaktor techniczny

TERESA SKRZYPKOWSKA

Korektor

EWA DĄBROWSKA

.f. *

1907JI?

w 30689

Copyright © by

Wydawnictwo Naukowe PWN Sp. z o.o.

Warszawa 1992

ISBN 83-01-10873-8

Wydawnictwo Naukowe PWN Wydanie pierwsze.

Arkuszy wyd. 17 Arkuszy druk. lv,u Papier offset III klasa 70g, 61x86 cm Skład i łamanie Fototype Milanówek Druk i oprawa Plejada s.c. Warszawa, ul. Dorodna 16

• 'A-

Od redaktorów

Oddajemy do rąk Czytelnika zbiór artykułów Depresja. Ujęcie psychoanalityczne z intencją, aby cierpienie, które go nie omija, stało się bardziej zrozumiałe. Mamy nadzieję, że ci, którzy cierpią bardziej niż inni, znajdą dzięki psychoterapii drogę wyjścia z depresji. Ci zaś, którzy leczą — poszerzą swoje zawodowe możliwości.

Nie ma jeszcze rodzimej literatury psychoanalitycznej, zajmującej się sferą przeżywania, opisem zjawisk należących do rzeczywistości wewnętrznej. Pozostaje to w rażącej dysproporcji do licznych dzieł z zakresu kultury, sztuki, różnych dziedzin nauki. Jeśli nie liczyć kilku pozycji z dorobku Z. Freuda, w gruncie rzeczy marginesowych z punktu widzen:u praktyki terapeutycznej, nie dysponujemy właściwie żadną literaturą fachową w języku polskim.

Potrzebę zredagowania książki obejmującej tematykę depresji odczuliśmy jako psychoterapeuci szczególnie mocno wówczas, gdy wszyscy byliśmy ogarnięci depresją społeczną — w okresie stanu wojennego. Przenikała nas wszystkich, wpłynęła też na zwiększenie liczby pacjentów depresyjnych, którzy trafiali do psychoterapii. Dla

nas więc — poprzez analizę, zrozumienie i przybliżenie tego zjawiska — książka ta miała być pomocą i próbą wyjścia z tego stanu. Wydaje nam się, że wysiłki wielu ludzi, aby poradzić sobie z depresją społeczną były owocne. Praca ta jest więc także dokumentem naszych zmagań z depresją.

Nieprzypadkowo więc zaczęliśmy wypełniać pustkę w polskiej literaturze analitycznej od tego właśnie tematu.

Przystępując do redagowania książki próbowaliśmy pogodzić kilka intencji, kierowało nami kilka motywacji i chcieliśmy pogodzić kilka ambicji jednocześnie:

— udostępnić polskiemu czytelnikowi te doświadczenia zagranicz­nych psychoanalityków, które wydają się nam najbogatsze i najbardziej komunikatywne;

— podjąć próbę przełamania absurdalnej sekwencji: nie ma litera­tury psychoanalitycznej — metoda leczenia nie rozwija się; niepopular-ność metody zaś jest nieproporcjonalna do potrzeb społecznych;

— dążyć do uporządkowania i sformułowania języka oraz termino­logii — brak rodzimej literatury powoduje, że język taki w zapisie nie powstał, choć posługujemy się nim na co dzień. Mamy jednak świadomość, że jest to raczej zawodowy żargon niż język. Często używamy słów obcojęzycznych, na ogół angielskich — odmieniając je jak słowa polskie.

Wydana w 1988 roku w serii „Logos" książka L. Chertoka i R. De Saussure'a w tłumaczeniu Artura Kowaliszyna pt. Rewolucja psychoterapeutyczna. Od Mesmera do Freuda zawiera w końcowej części słownik terminów używanych w psychoanalizie. Jest to cenna próba podjęcia opracowania rodzimego języka psychoanalitycznego, zapowiadająca — miejmy nadzieję — dalsze prace w tej dziedzinie.

Książka ta jest więc monografią zbierającą różne doświadczenia dotyczące rozumienia i leczenia pacjentów depresyjnych — z punktu widzenia psychoanalizy. Przewidujemy, że być może część Czytelników, nie obeznanych bliżej z tą dziedziną, może napotkać spore trudności w przyswojeniu poszczególnych fragmentów teoretycznych w kolejnych rozdziałach. Mieliśmy jednak nadzieję, że nasza prośba do autorów o przedstawienie własnej pracy praktycznej sprawi, iż materiał kliniczny będzie dostatecznie przemawiający, by wyrównać tę trudność.

Zbiór artykułów Depresja.   Ujęcie psychoanalityczne jest raczej tworzywem, które dla jednych Czytelników stanowić będzie poszerzenie

ich własnego warsztatu pracy, a dla innych — materiał do studiów i, krytycznych zapewne, refleksji.

Dlaczego więc sami nie napisaliśmy tej książki, na podstawie zebranych materiałów, narażając siebie i Czytelnika na ryzykowną przygodę intelektualną, na to, że książka może być niekomunikatywna?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna — i dla nas, i dla Czytelnika.

Otóż podjęliśmy to ryzyko, gdyż praca analityczna jest pracą specyficzną: z pogranicza nauki i sztuki medycznej. Specyfika pracy polega na tym, że częścią, narzędziem pracy i leczenia jest nie tylko zbiór technik i umiejętności, ale sama osoba analityka. Rzec by można, że terapeuta pracuje sobą. I każda terapia jest niepowtarzalnym doświad­czeniem, i procesem, tego właśnie pacjenta z tym określonym terapeutą. Choć oczywiście nie wyklucza to faktu, że inny terapeuta mógłby dojść wraz z pacjentem do tego samego skutku inną drogą i w inny sposób. Można by to porównać do związku matki z dzieckiem: nie ma recepty na idealny związek matki z dzieckiem, ale każdy taki związek jest związkiem i procesem rozwoju tego właśnie dziecka z tą matką.

Bardzo trudno zatem jest przekazać czyjeś tak osobiste doświad­czenia z pracy analitycznej w sposób pośredni czy opisowy. W szcze­gólności dotyczy to leczenia dzieci i osób w podeszłym wieku oraz pacjentów chorych psychosomatycznie, którymi my sami jako terapeuci nie zajmujemy się.

Książka jest pomyślana jako monografia zaburzeń depresyjnych w różnym wieku i o różnej etiologii; gdyby zaś została napisana przez nas — musiałaby być złożona prawie wyłącznie z cytatów.

Drugi powód wynika także ze specyfiki leczenia psychoanalitycz­nego: podstawowa praca terapeutyczna odbywa się w osobistej, żywej relacji terapeuta — pacjent, zwanej relacją przeniesieniową. I właśnie w przeniesieniowej relacji dokonuje się wspólny akt kreacji i zmiany poprzez otwarcie się na siebie dwu obszarów psychicznych pacjenta i terapeuty w swych wymiarach: świadomym i nieświadomym. Celem jest oczywiście zmiana terapeutyczna.

Relacja terapeutyczna oparta jest zarówno na wiedzy i kompetencji leczącego, jak i na jego osobistej zdolności empatii, trosce, zaufaniu i poczuciu odpowiedzialności. Dlatego wydało nam się, że pośrednie opisanie doświadczeń innych psychoanalityków prowadziłoby do zniekształcenia tego przekazu.

Radzi jesteśmy, że udało nam się zachęcić takich autorów, którzy są międzynarodowymi autorytetami w dziedzinie psychoanalizy, do opisania własnych doświadczeń na użytek polskiego Czytelnika. Dzięki temu zyskuje on możliwość poznania niejako „z pierwszej ręki" oryginalnych współczesnych doświadczeń dotyczących rozumienia i leczenia depresji w różnych jej aspektach. Ponieważ praca psycho­analityczna jest u nas znana i rozumiana raczej poprzez pryzmat stereotypów filmów amerykańskich, chcieliśmy także uchylić drzwi do różnych gabinetów analitycznych — o różnych orientacjach, różnym stopniu osobistego, emocjonalnego czy intelektualnego zaangażowania. Czytelnik sam się przekona, jak różne jest osobiste zabarwienie i klimat poszczególnych rozdziałów książki.

W kompozycji swojej książka ta nie jest więc zwartą całością, ale właściwie zbiorem artykułów różnych autorów o różnych orientacjach psychoanalitycznych i różnych doświadczeniach. Wszystkich autorów łączy to, że nie są wyłącznie teoretykami, ale i leczącymi, a jednocześnie uczącymi innych w swoich środowiskach. Niektórzy z nich pracują w instytutach naukowych, inni sami tworzą kręgi i środowiska, niektórzy prezydują towarzystwom psychoanalitycznym w swych specjalnościach. Wszyscy oni są znanymi publicystami w literaturze psychoanalitycznej.

Stosunkowo dużo miejsca zajmuje rozdział poświęcony depresji wieku dojrzewania, napisany przez Stanisława Tomkiewicza, francus­kiego psychiatrę polskiego pochodzenia. Choć autor ten nie jest formalnie analitykiem, to w praktyce klinicznej inspirowany jest głównie psychoanalizą.

Specyfika zaburzeń depresyjnych okresu dojrzewania wymaga bowiem elastycznego podejścia. Jak już zauważył Z. Freud, Ego adolescenta jest tak wrażliwe i rozchwiane, że czysto klasyczne leczenie analityczne ze swoimi regułami (na przykład pozycja leżąca pacjenta, niedyrektywność) mogą być nieprzydatne, a nawet szkodliwe.

Książka składa się z dwóch części.

W pierwszej — historycznej — przedstawiamy po raz pierwszy polskiemu Czytelnikowi dwie klasyczne dla psychoanalizy prace na temat depresji, do których odwołują się zarówno tradycyjne, jak i współczesne badania. Większość autorów rozdziałów drugiej części nawiązuje do koncepcji depresji przedstawionych właśnie w tych artykułach. Podkreślamy, że jest to część historyczna, i że poglądy

8

Zygmunta Freuda i Melanii Klein przez dziesięciolecia były twórczo modyfikowane. Zdecydowaliśmy się na umieszczenie tej części, gdyż Czytelnik podążający za artykułami współczesnymi, mógłby być zagubiony bez takiej bazy. Nie mogliśmy niestety podać odnośników i referencji, ponieważ mamy bardzo niewiele przekładów dzieł Freuda

i Klein.

Tak więc w pierwszej części Czytelnik znajduje pracę Zygmunta Freuda Żałoba i melancholia, opublikowaną w 1917 (!) roku i pracę Melanii Klein Wprowadzenie do patogenezy stanów maniakalno-de-presyjnych z 1935 roku.

Druga część jest zbiorem artykułów autorskich ułożonych według następujących zasad porządkujących:

1. Według okresu rozwojowego. Specyficzne problemy depresji przedstawione przez analityków specjalizujących się w leczeniu pacjen­tów w poszczególnych okresach rozwojowych: Depresja u dzieci — Śerge Lebovici, Depresja okresu dorastania — Stanisław Tomkiewicz, Psychoanalitycze leczenie depresji dorosłego ujęte od strony trudności i przeżyć analityka w prowadzeniu terapii — autorem tego rozdziału jest Peter Cancler. Rozdział Depresja w wieku podeszłym to artykuły: Przypadek leczenia analitycznego, lęk przed śmiercią Hanny Segal oraz opracowane przez nas dwa artykuły kolegów francuskich (G. Le Goues i Y. Memin), otrzymane dzięki uprzejmości Pani Marcelinę Gabel.

2. Druga zasada porządkująca to typ różnych zespołów depresyj­nych w zależności od typów różnych znaczących obiektów miłości, które — tracone — wyzwalają depresję. Czytelnik znajdzie w tej grupie rozdziały napisane przez O. Beckera, Bellę Grundbergera, Jerzego Pawlika.

3. Rozdziały zamykające — nie objęte powyższymi dwiema zasa­dami porządkującymi — to Petera Kuttera O szczególnych problemach leczenia pacjentów depresyjnych oraz Katarzyny Walewskiej Człowiek pozbawiony, zamykający książkę.

W tym miejscu chcielibyśmy gorąco podziękować autorom, którzy — mimo intensywności pracy i zaangażowania w sprawy swych środowisk — znaleźli czas, aby odpowiedzieć na nasze zaproszenie. Dziękujemy także wszystkim tłumaczom, którzy nie będąc zawodowy­mi tłumaczami w tej dziedzinie (ponieważ jeszcze takowa nie zaistniała) pokonywali trudną drogę lingwistyczną, często pomagając nam mery­torycznie w precyzyjnym odnajdowaniu rodzimych znaczeń.

Jesteśmy świadomi różnych zagrożeń: trudności metodologiczne i językowe — to pierwsze; brak kultury psychoanalitycznej w literaturze i kulturze dnia codziennego — to drugie, trzecim jest wciąż jeszcze panująca u nas dewaluacja zainteresowań światem wewnętrznych przeżyć człowieka na rzecz zaradności w rzeczywistości zewnętrznej.

Wszystko to stać się może przeszkodą w realizacji naszej intencji popularyzacji kultury psychoanalitycznej.

Ale jeśli uda nam się choć prowokacja do analitycznego dialogu — to dużo.

Katarzyna Walewska i Jerzy Pawlik

Warszawa, kwiecień 1990

Wstęp

DZIEŁO ZYGMUNTA FREUDA

W ludzkiej wędrówce kamienie milowe mają różny kształt. Czasem jest to wynalazek techniczny, jako koło, czasem odkrycie nowego lądu.

Psychoanaliza zapoczątkowana dziełem życia Zygmunta Freuda jest takim kamieniem milowym humanizmu.

Nieświadomość ze swymi prawami i wpływem na los ludzki istniała oczywiście od zarania, przed Freudem; w losie każdego człowieka, narodu, w kulturze, poezji i dramacie. Freud natomiast zbadał, sformuował, pokazał wagę rzeczywistości wewnętrznej. Badał prawa nieświadomości i wnętrza przeżywającego, pokazał, że prawa te są precyzyjne, że relacje zachodzące między zjawiskami mają swój kształt, dynamikę, rozwój, a zaburzone — mogą być źródłem cierpienia psychicznego. W żmudnej, pełnej zaangażowania pracy dawał się prowadzić pacjentom neurotycznym po bezdrożach rzeczywistości wewnętrznej. Sformułowanie metody psychoanalitycznej pochłonęło jego całe pracowite życie.

Freud pokazał, jak wokół sił popędowych, biologicznych, którymi

11

człowiek zakorzeniony jest w przyrodzie, narastają przeżycia, uczucia, fantazje i dążenia specyficznie ludzkie. Pokazał, jak psychika dorosłego człowieka  zawiera  w  sobie  warstwy  kolejno  przeżytych  lat,  faz rozwojowych i konfliktów. Blizny i lęki bezsilnego dziecka, które zakrywa pamięć intelektualna, ranią i osłabiają dążenia dorosłego. Pierwsze relacje człowieka stają się nieświadomą matrycą dorosłych związków.  Wewnętrzne sprzeczności dają znać o sobie w formie napięć, symptomów chorobowych i cierpienia psychicznego; to, co nieświadome — bo objęte i wyparte lękiem — zagraża człowiekowi, kieruje nim poza świadomą kontrolą. W końcu Freud pokazał, jak można ulżyć w cierpieniu psychicznym, w kierowaniu bardziej świa­domie własnym losem.

A zaczęło się od rozumienia przez lekarza psychicznego cier­pienia pacjenta, od skomunikowania się z cierpiącym człowiekiem na poziomie źródła dolegliwości, jakim jest konflikt wewnętrzny, a nie symptom chorobowy, którym pacjent komunikuje się z oto­czeniem.

Psychoanalityczne spojrzenie na człowieka przeniknęło do filozofii i literatury dopiero później.

PRAKTYKA PSYCHOANALITYCZNA FREUDA

Czym jest, a czym nie jest praktyka psychoanalityczna? Nie o wykład tu idzie, ale o przybliżenie zjawiska Czytelnikowi, który bierze do ręki Depresję. Ujęcie analityczne. Potocznie funkcjonujący stereotyp: w półmroku gabinetu życzliwy staruszek siedzący u wez­głowia leżącego na kozetce pacjenta przekonuje relacjonującego swe przeżycia, że cierpienia jego są wyimaginowane, że musi się na nie zgodzić. Niekiedy wypytuje o co pikantniejsze szczegóły z życia, głównie z dzieciństwa; udowadnia ich wpływ na chorobę, pochrząkuje z życzliwym zrozumieniem, niekiedy interpretuje i pokazuje, że widzi inną warstwę, niedostępną pacjentowi, poprzez jego sny i wolne kojarzenia. Pacjent poddaje się tym tajemniczym sformułowaniom — a po paru  latach,  podniesiony  na  duchu,  wychodzi z gabinetu pogodzony ze swoim losem... •< »'

Freudowi przypisuje się także przeerotyzowanie myśli, przypisanie nadmiernego znaczenia seksualizmowi dziecięcemu.

Freud technikę analityczną rozwijał całe życie, prowadząc równo­legle autoanalizę. W literaturze francuskiej zebrał ten pasjonujący dokument Dider Anzieu: L'autoanalyse de Freud et la decouverte de la psychoanalyse. Metodę psychoanalizy rozwijali uczniowie Freuda, odrzucając czasem jego niektóre twierdzenia; zmieniało się życie, kultura — a z nią — obraz kliniczny i potrzeby pacjentów.

Był wychowankiem surowej epoki wiktoriańskiej, o moralności obwarowanej cenzurami, tabu; był dzieckiem ortodoksyjnej rodziny żydowskiej, o skomplikowanej historii; był dzieckiem matki — sporo młodszej od ojca Freuda — która związała ze sobą syna w szczególnie głęboki sposób. Targany niepokojami, impulsami, których nie rozu­miał, zazdrością o pojawiające się młodsze rodzeństwo — do trzy­dziestego roku życia nie potrafił podjąć dorosłego, męskiego życia. Dość podobnych miał pacjentów. Ich konflikty wewnętrzne dotyczyły głównie sfery impulsów, popędów, cenzurowanych i represjonowanych w świadomości. A więc podświadomość mieściła reprezentacje pragnień niedozwolonych, seksualnych. Freud lecząc swoich pacjentów — leczył się sam przez całe życie. Leczył — to znaczy poszukiwał drogi zrozumienia i uwolnienia nieświadomego. Tak na przykład zrozumiał, sformułował i pokazał wagę relacji syn-matka, zwanej kompleksem Edypa.

DZISIEJSZY PACJENT W ANALIZIE

Współcześni pacjenci są inni. Pokolenie dzisiejsze wy­chowane jest w większej tolerancji obyczajowej, z mniejszym dystansem i lękiem wobec rodziców. Role w rodzinie nie zawsze są wyraźnie podzielone; często ojcowie zmieniają pieluszki niemowlętom, a matki pracują na równi z ojcami. Dzieci z kluczem na szyi biegają po podwórku, czekają na dorosłych przed telewizorem. Częstokroć życie sypialniane rodziców nie jest dla nich tajemnicą. Dzisiejsi pacjenci mają mniej zahamowań, za to więcej w nich głębokiego opuszczenia uczuciowego, pustki, trudności nawiązania kontaktu z drugim czło­wiekiem, zaburzeń poczucia granic między „Ja" i rzeczywistością. Często są przeraźliwie świadomi swoich zaburzeń, lecz bez sił do życia. Coraz więcej spotykamy pacjentów cierpiących na depresję, ale ich psychoanaliza ma dzisiaj nieco inny kształt.

12

13

RELACJA TERAPEUTYCZNA

To, co dla Freuda było, w początkowym okresie, prze­szkodą w leczeniu — zjawisko przeniesienia uczuć z osób znaczących dla pacjenta na lekarza — dziś jest niezbędną kanwą procesu psychoterapii. Bez owej silnej więzi zaakceptowanej z obu stron, bez odpowiedzi uczuciowej na głębokie i sfrustrowane dziecięce potrzeby pacjenta, bez osobistej relacji i stopniowego jej rozwiązywania, prowadzącego do usamodzielnienia się pacjenta — trudno o trwałe zmiany osobowości.

W relacji tej musi się znaleźć rozpacz i bunt; lęk, wstyd i uczucia pozytywne. Zadaniem analityka jest więc też stworzenie sytuacji bezpieczeństwa psychicznego, aby uczucia te mogły dojść do głosu. W analitycznej terapii grupowej taką funkcję pełni grupa jako całość. Dzięki temu rozluźniają się obronne mechanizmy psychiczne, uwalnia się treść zapomnianych lękowych przeżyć, dziecięce fantazje; ujawniają się nastawienia nerwicowe. Pacjent może ponownie, przy leczącym, „ubezpieczony" jego obecnością i obiektywizującym spojrzeniem, przeżywać zagrażający świat; oddzielić fantazję od rzeczywistości, poznać mechanizm nerwicowych zachowań. Zmniejsza się napięcie wewnętrzne, zmniejszają się objawy nerwicy. Psychoanaliza jest więc też rozwojem i nabieraniem sił do życia.

Na związek terapeutyczny można spojrzeć także jak na sojusz między dwojgiem ludzi, zawarty na pewien czas i w określonym celu. Analityk nie jest więc czystym ekranem, na który pacjent projektuje swoje fantazje. Sojusz zakłada współpracę. Sam Freud mówił, że niezbędnym warunkiem terapii jest pozyskanie „Ja" pacjenta do zmagań z oporem, do procesu leczenia. Tak więc analiza nie jest także techniką sugestywną (jak sugeruje inny stereotyp) — lecz metodą leczenia opartą na współdziałaniu obu stron. Czynnik bardzo silnej motywacji daje często w przypadku poważnych zaburzeń lepszą prognozę niż lżejsze zaburzenie przy biernym oporze pacjenta.

Analiza jest także wysiłkiem psychicznym obu „sojuszników", osadzonym w realnym kontrakcie czasowo-finansowym. Jest wysiłkiem nie zawsze udanym, czasem związanym z dużą przykrością, kiedy pacjent konfrontuje się z urazami czy słabościami, przed którymi się bronił. Czasem „koszt własny" jest zbyt duży: są pacjenci, którym bardziej służy farmakoterapia.

W końcu — technika analityczna prowadzi do zmian realnych w życiu poprzez zmiany wewnętrznych mechanizmów zachowania. Nie jest to więc — jak to nakreśla inny rodzimy stereotyp pojęciowy dotyczący analizy — ponurym uznaniem konieczności. Chyba że chodzi tu o rezygnację z nierealistycznych roszczeń, deficytów nie do odrobienia i fantazji wielkościowych, które są źródłem cierpienia.

ROZWÓJ METODY I NOWE OBSZARY JEJ STOSOWANIA

Psychoanalizy, łączącej w sobie cechy sztuki i nauki, zarazem medycznej i psychologicznej, można się uczyć jedynie poprzez relację uczeń-mistrz. Poprzez relację, w której uczący się, tak jak pacjent, przechodzi własne doświadczenia psychoanalityczne, doświad­cza własne wnętrze, przeżywa świadomie relację z drugim człowiekiem. Dlatego na rozwój psychoanalizy można patrzeć jak na drzewo genealogiczne zapoczątkowane przez Freuda. Rozrosło się ono po świecie potężnie. Trochę inny ma kształt w Europie, inny w Ameryce, przeniknęło do dziedzin pokrewnych. Funkcjonuje jako element innych systemów terapii zaburzeń nerwicowych niż klasyczna analiza.

W dziedzinie psychosomatyki stworzył takie połączenie analityk francuski Pierre Marty w formie własnej teorii, praktyki i opisu ciągłości zaburzeń fizycznych i psychicznych.

Także bioenergetyka skoncentrowana na leczeniu zaburzeń w ob­rębie ciała włączyła do swej teorii myśli analityka niemieckiego Raicha (nurt ten w Polsce znalazł już swoje miejsce i zrozumienie).

Ostatnio coraz częściej, np. we Francji w pediatrii, już od oddziału położniczego — zespół psychoanalityk—pediatra—położnik obejmuje opieką całość związku matki z dzieckiem. Pedopsychiatrzy obserwują i leczą wczesne interakcje matki i dziecka (Serge Lebovici, Daniel

Stern).

Coraz częściej też terapia młodzieży łączy podejście analityczne z dynamicznym — co zresztą zalecał już sam Freud ze względu na specyfikę tego okresu: Ego adolescenta jest tak rozchwiane, że wymaga on w leczeniu większej dyrektywności, a jednocześnie elastyczności

w łączeniu technik.

Rozwinął się na całym świecie cały ogromny nurt leczenia psycho­analizą grupową. Zapoczątkował go S. M. Foulkes w USA. Zyskała

15

14

ona ogromną popularność dzięki — z jednej strony większej dostęp­ności dla pacjentów — z drugiej większej dostępności szkolenia psychoterapeutów. Psychoterapia grupowa okazała się więc nie tylko ekonomiczniejszą formą leczenia, ale także bardziej skuteczną przy pewnym typie zaburzeń relacji interpersonalnych.

Wyspecjalizowały się gałęzie psychoanalizy w zależności od wieku i rodzaju zaburzeń. Na przykład zjawisko narcyzmu, przez Freuda traktowane jako przeszkoda w leczeniu, doczekało się nie tylko całej szkoły leczenia, ale i ogromnej literatury (Grunberger, Kohut).

Sam Freud nie leczył dzieci, ale dał nam opis jednego przypadku „Małego Hansa", cierpiącego na fobie (silne lęki) przed końmi. Leczył chłopca pośrednio — poprzez ojca pacjenta. Mały Hans wszedł do klasyki jako jedna z pięciu opisanych przez Freuda psychoanaliz. Podobno na koniec leczenia dostał od Freuda konia na biegunach. Naprawdę leczeniem dzieci zajęła się dopiero córka Freuda — Anna. Dziś istnieje na świecie wiele towarzystw i wydawnictw, ośrodków psychoterapii i psychoanalizy dziecięcej.

DZIEŁO ZYGMUNTA FREUDA W POLSCE

Przedstawienie sytuacji literatury psychoanalitycznej w Pol­sce może być krótkie i smutne: dzieło Freuda nie zostało, praktycznie biorąc, przetłumaczone na język polski. Przed wojną wydano dwie, a po wojnie trzy prace w małym nakładzie, nieprezentatywne i nie­przydatne w praktyce leczniczej. Tymczasem dzieła wydane w języku angielskim obejmują dwadzieścia cztery obszerne tomy, zawierające artykuły, opracowania, dokumentację kliniczną przypadków,  listy (The Standard Edition ofthe Complete Psychological Works ofSigmund Freud); podobnie w języku francuskim. W tej sytuacji osoby stosujące u nas psychoanalityczną metodę leczenia zaburzeń nerwicowych muszą korzystać z trudno dostępnych wersji obcojęzycznych. Dzieła innych, klasycznych już autorów (np. Melanii Klein), nie zostały przetłuma­czone w ogóle.

Jako technika leczenia — dzieło Freuda funkcjonuje w Polsce, choć marginalnie. Jest to sposób widzenia pacjenta w analitycznie zorientowanej psychoterapii nerwic w formach grupowych i indywidu­alnych. Mamy w Polsce Sekcję Psychoterapii przy Polskim Towarzys-16

twie Psychiatrycznym, gdzie znalazła swoje miejsce analityczna orien­tacja, a w tym grupa robocza „Psychoanaliza", oraz Sekcję Psycho­analizy przy Polskim Towarzystwie Psychologicznym. Dnia 4 X 1991 r. został zarejestrowany w Warszawie Instytut Psychoanalizy i Psycho­terapii — struktura głównie dydaktyczna, szkoląca zgodnie ze stan­dardami instytutów należących do Międzynarodowego Towarzystwa Psychoanalitycznego (IPA). Formują się także inne grupy.

Istnieje kilka ośrodków leczących psychoterapią grupową analitycz­nie zorientowaną i zespoły psychoterapii nerwic inspirowane psycho­analizą, a także niewielka w stosunku do potrzeb społecznych grupa osób leczących techniką klasyczną psychoanalizy. Mamy wreszcie sporą grupę zainteresowanych uczeniem się tej metody, a przede wszystkim tysiące cierpiących, pochłaniających codziennie ogromne ilości leków i czekających na bardziej ludzką pomoc.

W Polsce nie mamy ani jednej publikacji z dziedziny zastosowania psychoanalizy w leczeniu zaburzeń nerwicowych dzieci. Polskie dzieci, psychiatrzy, pediatrzy i rodzice czekają od dawna na prace D. Winnicotta, współczesnego pediatry i analityka (niedawno zmar­łego), który w sposób przystępny i uroczy dał opisy wielu psychoterapii. Napisał też sporo artykułów i felietonów dotyczących nerwicowych zaburzeń dziecięcych, zebranych w kilka monografii.

Tygodniowo wychodzi na świecie parę dzieł psychoanalitycznych, kilkanaście czasopism, jako że drzewo to rozrasta się w postępie geometrycznym. A my pozostajemy na uboczu, jak w chutorze, do którego docierają tylko echa ze świata. Jak już dotrą — cieszą się zainteresowaniem.

Z naszego chutoru, co śmielsi, idą szukać szczęścia w szeroki świat. Młodzi, którzy jadą szkolić się za granicę, zostają tam, gdzie zakładają rodziny lub chcą praktykować; zwykle wśród tych, którzy ich uczyli. Mamy kolegów we Francji, w Anglii, w Szwecji. Starsi, którzy osiągnęli poziom światowy, zostają wśród równych sobie za granicą. W Polsce mamy na razie dwóch członków Międzynarodowego Towa­rzystwa Psychoanalityczngo związanego z psychoanalizą klasyczną. Istnieje też spore zainteresowanie psychoanalitycznym nurtem zapo­czątkowanym przez Jacąue Lacana, wzmocnione wizytą przed paru laty zmarłej w tym roku Francoise Dolto. Jej książki także czekają na przekład dla tych, którzy przede wszystkim zajmują się dziećmi i młodzieżą. W Polsce i za granicą wielu naszych kolegów szkoli się na

- Depresja

17

własny, ogromny koszt; wyjeżdżamy na konferencje, kongresy. Poma­gają nam w tym zaprzyjaźnione środowiska Heidelbergu, Paryża, Londynu. Niektórzy koledzy z tych ośrodków, inwestując swój czas i pieniądze, przyjeżdżają pomagać nam w pracy klinicznej. Dostajemy od nich literaturę. Bez bazy w postaci literatury i stosownej struktury medycznej trudno pracować.

Można powiedzieć więc, że droga do podjęcia zawodu terapeuty o orientacji psychoanalitycznej w Polsce jest nietypowa. 25 lat temu powstał w Rasztowie k. Warszawy ośrodek Psychoterapii Nerwic, oparty na zasadach psychoanalizy grupowej. Założycielem był Jan Malewski, a zasady i warunki prowadzonej tu psychoterapii zostały przeniesione ze środowiska czeskiego, w którym istniała ciągłość w tradycji psychoanalitycznej z okresu przedwojennego. Terapeuci w ośrodku przechodzili własny trening analityczny w różnych formach. Jan Malewski był nie tylko założycielem ośrodka, ale i nauczycielem psychoterapii psychoanalitycznej. Literatura analityczna była wtedy bardzo trudno dostępna, słuchano więc jego wykładów. Literaturę — i tak jest do dzisiaj — czytano w obcych językach. Wówczas była chyba tylko dostępna w Głównej Bibliotece Lekarskiej, a jedynym w polskim języku wykładem psychoanalizy była książka Clary Thomp­son. To, co docierało, przyjmowaliśmy zachłannie.

Psychoanaliza Clary Thompson jest nadal jedynym współczesnym wykładem teorii psychoanalizy dostępnym w języku polskim. Prac dotyczących technik analitycznego leczenia mamy niewiele. Należy do nich m. in. Psychoterapia analityczna Jerzego Pawlika, który zajmuje się głównie technikami grupowymi psychoterapii nerwic.

Dziś mam ogromną, własną bibliotekę, dzięki kolegom francuskim, bez której nie mogłabym pracować. Inni koledzy posługują się raczej literaturą angielską. Wspólnie prowadzimy seminaria, dzielimy się doświadczeniami. Szkolimy się nawzajem. W Polsce mamy nawet już swoje orientacje, uczniów, konferencje, grupy zainteresowań tematycz­nych czy tożsamościowych, a wraz z nimi oczywiście już własne problemy rywalizacyjne.

W związku z tym, że jesteśmy nieliczną grupą osób prowadzących działalność praktyczną, nie mamy na tyle dużej siły przebicia, aby zdopingować wydawnictwa do zainteresowania tym zakresem tematycz­nym. Znaleźliśmy się więc w sytuacji błędnego koła: niepopularyzowa-nie literatury analitycznej nie sprzyja popularyzacji praktyki medycznej 18

i odwrotnie. Mamy jednak nadzieję, że wydanie tego zbioru artykułów przełamie ów impas.

Natomiast nieproporcjonalnie do możliwości szkolenia się w Pol­sce — psychoterapeuci coraz więcej czerpią z myśli, zdobyczy, doświadczeń i technik psychoanalizy, pożytkując je w swojej codziennej pracy. A pracują często w różnych instytucjach, o róż­nych tradycjach — nieraz jeszcze wywodzących się z klasycznego i biologicznego zrozumienia zaburzeń nerwicowych. Pracują z róż­nymi grupami wiekowymi pacjentów, w różnych rolach wobec personelu medycznego.

Dla niektórych pomocna staje się tylko jakaś wybrana i zaadap­towana do pracy technika analityczna — np. psychodrama, gdy struktura oddziału utrudnia prowadzenie systematycznego procesu psychoterapii.

A trzeba dodać, że nie mamy jeszcze ani zawodu psychoterapeuty, ani analityka — i że ten ogromny wysiłek opiera się na osobistych zainteresowaniach i zaangażowaniu, czerpie z żarliwości i entuzjazmu (a na pewno nie z motywacji materialnej) — drugiego już chyba pokolenia.

Moi koledzy we Francji — gdzie psychoanalizę wykłada się jako myśl filozoficzną już w szkole, gdzie dz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin