Pietrzak Jan - Występ(1).pdf

(333 KB) Pobierz
Pietrzak Jan - Występ
Jan Puietrzak
Występ
CD O C\
Ilustrował Andrzej Krauze
'
Jan
I
-JW2*-
ffi
© Copyright by Jan Pietrzak, Warszawa 1982
ISBN R3-O7-00475-6
Akc.
19
Słowo wstępne
Szanowni państwo, drodzy goście, mili towarzysze!
Ile to lat juŜ występuję przed wami? Co się w ciągu tych lat zdarzyło? Parę aluzyjnych
miesięcy, wiele jednoznacznych decyzji... Zeszliśmy głębiej w podziemie. Tradycja podziemi
jest w naszym kraju wspaniała. Lokal nasz został przejęty przez ajentkę. WiąŜe się to z
ogólnymi przemianami naszego modelu ustrojowego na socjalizm ajencyjny. Napisano o nas
setki recenzji, z czego dwie w „Trybunie Ludu". Zrobiono nam dziesiątki zdjęć. No,
zdejmowano nam — nas z upodobaniem. Przejęliśmy patronat nad pismem „Humor
Młodych", w ślad za patronatem ZMS-u nad budownictwem, „śycia Warszawy" nad Trasą
Łazienkowską, Warmii i Mazur nad samolotem Ił-62, Domu Kultury na Bródnie nad
Ministerstwem Kultury. Przeszliśmy z satyry ekstensywnej na intensywną i z powrotem.
Daliśmy się nakłonić do posiłku regeneracyjni!!!) z wkładką mięsną. Przeprowadziliśmy
trzykrotną regulację cen biletów i będziemy regulować dalej. Od ery konfrontacji przeszliśmy
do ery negocjacji. Zaxzą-1,1 w pewnym momencie jawność Ŝycia publicznego wytraciła nam
z ręki naszą najwaŜniejszą broń — ałunie wydana w tym samym okresie dyrektywa
truktywnym niezadowoleniu stworzyła nam le-idkładkę. Siedziba nasza zasłynęła do tego
stop-11,1 trzecie piętro wprowadziła się „Polityka", która się w porę wyprowadziła, a my za
nią. Tak jest. Zmieniliśmy lokal. Mamy teraz świetny punkt. Pa-
radis, Nowy Świat, blisko Trzech KrzyŜy. Wszędzie blisko. Parę razy przeŜywaliśmy
zasadniczą zmianę obsady i proponuję w tym miejscu uczcić minutą ciszy pamięć tych,
którzy odeszli. Dzieci nam się porodziło mnóstwo. Co do mojego potomstwa, muszę
powiedzieć, Ŝe zostałem zachęcony przez Agnieszkę Osiec-ką, a właściwie jej piosenkę:
„Dzieci urodzą się nowe nam". Ta myśl, Ŝe dziecko moŜe urodzić się nowe, zapłodniła mnie
do tego stopnia, Ŝe postanowiłem spróbować... Rzeczywiście. Poza dziećmi zrobiliśmy kilka
śmiesznych programów. Zawsze twierdziłem, Ŝe nasz system kabaretowy jest najlepszy z
istniejących. Powiem więcej: stać nas na drugi kabaret.
Kiedyś byliśmy bardzo gniewni... Parę osób się pogniewało. Uczcijmy ich pamięć minutą
śmiechu. Moglibyśmy być gniewni do dziś — ale nie ten moment. O, to jest kwestia, która
towarzyszy mi od lat kilkunastu. JuŜ we wczesnych latach sześćdziesiątych usłyszałem: nie
ten moment! Satyra jest nam potrzebna, ale nie ten moment. Bo przed zjazdem, rozumiecie,
przed wyborami, wiecie, po rocznicy, po wystąpieniu, które rzuciło nowe światło, w związku
z bieŜącą sytuacją... Ale w zasadzie macie rację! Tak — macie, ale teraz moglibyście
przeszkodzić w realizacji... Z tego powodu zawsze brakowało w naszych programach wielu
śmiesznych sformułowań. Nie będzie ich teŜ dziś. Trzeba przyznać, Ŝe fakt, iŜ moŜna
powiedzieć publicznie to, Ŝe czegoś nie moŜna mówić, jest dowodem olbrzymiego postępu.
Nie śmiem marzyć o następnym kroku naprzód — gdy wolno będzie mówić publicznie, o
czym to właściwie nie moŜna mówić, i publicznie zastanowić się: dlaczego? A przecieŜ
dopóki to nie nastąpi, nasz dialog ze społeczeństwem będzie sprawą umowną. Niestety,
czasami zdarzają się osobnicy, którzy krzyczą: „Nikt nam nie będzie zabraniał! Wolno nam
mówić wszystko! A jak się ko-
inuś nie podoba, niech nie słucha, albo niech polemizuje!" Tych nie radzę słuchać. Są
szkodliwi. Jakaś prymitywna demokracja i banalna wolność słowa — to nie są rzeczy, o które
w naszym postępowym wieku XX warto kruszyć kopie. Zwłaszcza Ŝe my uprawiamy zawód
specyficzny. Zawsze powinniśmy mieć rację. Tak jak saper, chirurg, pilot... Są takie profesje,
w których nie moŜna się mylić. Satyra naleŜy do nich! Jest teŜ instytucja, której nie
wymienię, a której opieka i patronat nad nami były stałym elementem doskonalenia naszego
warsztatu i powodem do wielu subtelnych przemyśleń.
Mamy swój udział w ogólnopolskim banku wymiany doświadczeń kabaretów, który
powstał na wzór Banku Miast. Ech, powymieniać doświadczenia... Np. w Garwolinie
remontowano dom trzy lata — ciekawe doświadczenie, w Zbąszyniu zrobili rabatkę przed
prezydium — a jednak moŜna, w Mrągowie ułoŜono asfalt — tylko trzeba chcieć! A
co na to inne miasta? Wspaniałe doświadczenia — serce rośnie. Trzeba przyznać, Ŝe od czasu
do czasu zastanawiamy się, czy nie naleŜałoby zmienić nazwy z kabaretu na teatr. To
brzmi, koledzy! Ech, być teatrem! Grać Zapolską, Ba-łuckiego, Fredrę. Nauczyć się na
pamięć i klepać w kółko. Nie myśleć! Na widowni wycieczki — zapatrzeni, zasłuchani,
niektórzy drzemią — magia teatru! Buty pozdejmowali, rąbią sznyty z gazety, przeciągają się
— pełny relaks moŜna osiągnąć tylko w teatrze. Ale to marzenie. Wróćmy do kabaretu. Wiele
by mówić o naszych zasługach... Najlepszym ich dowodem jest fakt, Ŝe nie otrzymaliśmy
nigdy Ŝadnych nagród, wyróŜnień, odznaczeń i mam nadzieję — nie otrzymamy ich w
dalszym ciągu...
Drodzy państwo, pozwólcie, Ŝe wzniosę toast za wasze poczucie humoru, które stanowi
rękojmię naszego bytu kabaretowego i dobrobytu materialnego!
Jaki program?
— Koledzy, jaki mamy program na dziś? —- Ten sam, co poprzednio.
— Nie jesteśmy na chałturze, nasz program na dziś musi być programem dzisiejszym, a nie
wczorajszym, programem aktualnym teraz...
— Jak pan powiedział? To idiotyzm, wszystko, co teraz, jest aktualne.
— To nie idiotyzm. To idiom. Tak się mówi w telewizji...
— Tak jest — słyszałam. Mówi się: fakt autentyczny, tak jakby były inne fakty.
— Mówi się, Ŝe ktoś się cofnął do tyłu... A gdzie się miał cofnąć? Do przodu?
— Mówi się, Ŝe rozmowa przebiegała w atmosferze A co, w wodzie mieli rozmawiać?
— W atmosferze szczerej i braterskiej!
— To się wyklucza — albo w szczerej, albo w braterskiej.
— Ja słyszałem, jak mówili o wymianie wzajemnej, jakby mogła być wymiana w jedną
stronę...
— Mówi się to, mówi się tamto, my mówimy o naszym programie. UwaŜam, Ŝe nasz
program powinien być programem dla wszystkich ludzi pracy, którzy po pracy znaleźli się w
naszym programie!
— Kolega myli programy. Nasz program powinien być ambitny, ostry, zadziorny,
bezkompromisowy...
— OdwaŜny, waŜny i śmieszny...
— Satyryczny zwłaszcza!
— Tak jest! Trizeba po prostu przyładować!
— Komu? Publiczności?
— Tak jest — społeczeństwu wytknąć!
— Koledzy, mówmy powaŜnie — drobne przytyki i wytyki tego społeczeństwa nie tylko nie
rozbawią, lecz w ogóle nie zainteresują, a do większych nie ma
Ŝadnych powodów. Koledzy, czy u nas są jacyś reakcjoniści, Ŝeby ich atakować? Nie ma, nie
ma u nas wsteczników, wszyscy są postępowi. Starają się wydajniej pracować, dokształcać,
chcą, Ŝeby było lepiej, są zwolennikami rozwoju... Gdzie znaleźć tę konserwę, którą moŜna
by z czystym sumieniem atakować?
— W jakimś sklepie rybnym...
— Nie o tę konserwę chodzi. Nie ma problemu byczków w tomacie, jest problem byków w
temacie.
— Więc mówię — konserwy nie ma. Drugiej strony teŜ nie ma. Tych wściekłych,
zbuntowanych, kon-testatorów, anarchistów, hippisów...
— I dogmatyków teŜ nie ma, sekciarzy nie ma.
— Ludzie — nikogo nie ma!
— No i co moŜna mieć do tego społeczeństwa? śe im jeszcze coś w pracy nie wychodzi?
Nie od razu Kraków zbudowano...
— A Nową Hutę od razu.
— Wiem — pięćdziesiąt lat temu.
— Nie, młoda koleŜanko — w pięćdziesiątych latach.
— Ja jednak, koledzy, uwaŜam, Ŝe są przywary społeczne, które moŜna z czystym
sumieniem atakować: łapówki, kliki, znieczulica, wandalizm, handel, usługi!
— No i kelnerzy do kompletu.
— Nie tędy droga, panowie i panie. śyjemy w okresie szczególnym. Jest rok, jest pora
zasłuŜonych retro-spekcji i owocnych podsumowań. Zróbmy i my jakiś bilans naszego
dorobku, jakąś panoramę. Nie szukajmy bezsensownie nieistotnych negatywów.
— Zwłaszcza jeśli ich nie ma!
— Znaleźć by się znalazło. Jak ktoś jest negatywnie usposobiony, to nawet z lopy zrobi
antylopę i z po-dów antypody.
— Ale nie o to chodzi. Zostaliśmy dopuszczeni do mikrofonu...
— Postawiono nas tutaj!
— ...Nie po to, byśmy szukali dziury w całym.
— Zwłaszcza Ŝe ona jest.
— Ale całego nie ma... Postawiono nas, byśmy wykonali plan przerobu rozrywkowego.
śeby było do śmiechu. śeby było hecnie i uciesznie...
— To ja mam pomysł na numer. Dawajcie, koledzy, niech ona pokaŜe!
— Dlaczego tylko ona, niech i on pokaŜe.
— My się nie boimy nawet striptasa. Trzeba poka-UĆ, to pokaŜemy...
- Tak jest, koledzy — wesoło, rozrywkowo, humo-t.ycznie i satyrycznie — jak przed wojną.
13
Jak w przedwojennym kabarecie
Podowcipkować by troszeczkę, Podokazywać by ciut-ciut, Sentymentalną wzruszyć łezką,
Piosneczką odśpiewaną jak z nut... Podowcipkować by troszeczkę, Podokazywać by ciut-ciut,
Łagodnie wzbudzić miłe dreszcze Nie przerywając snu.
Zwiewne Ŝarciki I dowcipuszki! Ech, kabarecik, To się wie! No i te panie, NóŜki, dziewuszki,
Figielki, szelki Itepe!
Ach, te libacje Z aktoreezkami! Szampan dla wszystkich! Qui Pro Quo! ( te Momusy, I te
psikusy... Ech, kabarecik! Comme ii faut...
Podowcipkować by troszeczkę,
Podokazywać by ciut-ciut,
.Tak w przedwojennym kabarecie,
Poczuć się wreszcie po lalach znów.
„Sex appeal .......- to nasza broń kobieca"
,.Jn sio boję utyć tu i tam"
„JuŜ taki jestem zimny drań"
„Ada, to nie wypada"
„Marta jest grzechu warta"
„Mam chłopczyka na Kopernika"
„Ja się boję sama spać"
— Jak w przedwojennym kabarecie, ech — mać!
O sobie
Nazywam się Jan Pietrzak. Na razie, bo nie wiadomo, czy jutro nie będzie nowych zarządzeń.
Zarządzeń wydaje się u nas codziennie około 348 000. Wszystkie dotyczą nas i wydawane są
w naszym imieniu, co jest dosyć śmieszne... W kaŜdym razie w dowodzie mam napisane: Jan
Pietrzak. Choć to Ŝaden dowód. RóŜne rzeczy mam w dowodzie popisane. Na przykład:
wzrost wysoki. Załatwiłem sobie. Mówię do tej kobity w okienku: — Pani wpisze, Ŝe wysoki,
co pani szkodzi! A dla mnie waŜne. — I bombonierkę jej wsuwam w okienko. Taką, jak to
kiedyś bywały, w czasach historycznych. Co jest napisane — to jest waŜne. Wysoki to nie
średni. Inaczej się człowiek czuje przy spotkaniu z Urbanem czy Anią German.
Zawód mam w dowodzie nieprawdziwy. To znaczy — prawdziwy, tylko Ŝe go nie uprawiam.
Nie dało się wyŜyć. Ale kto dziś Ŝyje ze swego zawodu? Weźmy od góry! Tego, co ja
naprawdę robię, nie da się zamknąć w jednym słowie. Najkrócej moŜna powiedzieć, Ŝe
wystawiam się na pośmiewisko i za to mi płacą. Bardzo waŜne rozróŜnienie. Bo wielu ludzi
wystawia się na pośmiewisko, ale płacą im za coś zupełnie innego. Wolne Ŝarty uprawiam.
Wolne, do czasu. Tzw. woleje. Karne teŜ uprawiam. O, przepraszam... piłkarska terminologia
mi się przyplątała. Bardzo przydatna. KaŜdy rozgrywa mecz: ja — kontra reszta świata.
Okresami moŜna resztę świata przycisnąć na ich połowie, ale ogólnie mecz jest nie do
wygrania przez nas, bo u nas obowiązuje przymus amatorstwa. A co w dzisiejszych czasach
mogą amatorzy, widzimy codziennie w sklepach, w telewizorach itd. Ale od sportu mamy
Fibaka (wspaniały facet i przy okazji te zielone teŜ kosi nieźle. Ma większe obroty niŜ cale
Ministerstwo
16
Handlu Zagranicznego. Ale on jest fachowcem!), Sze-wińską, Gmocha i jeszcze parę osób...
Ogólnie Ŝyję nieźle, na tle oczywiście, na tle. Gdyby to tło zmienić, to nie wiadomo, jak kto
by Ŝył. Piję — owszem. Ąle u nas nawet buty piją. Palenie rzuciłem. Nie sprawdziło mi się.
Podobno" wpływa na przyrost wagi. Ale ja o tuszę nie dbam. Inni dbają o moją linię, aŜ nadto
skutecznie. Nie mogę pozbawiać zajęcia ogromnej rzeszy ludzi. Wolny czas spędzam przed
telewizorem. Telewizja moŜe stać się wielką rozrywką. My z sąsiadami zakładamy się o to,
kto odkryje w ciągu tygodnia więcej niŜ trzy pozycje nie powtórzone na Ŝyczenie
publiczności. Gra idzie o grube stawki i człowiek się wciąga. Publiczność to potęga.
Wielki relaks umysłowy daje mi czytanie czasopism. Dyskusje się toczą oddające Ŝycie
umysłowe epoki. A to handel chce, a przemysł nie moŜe, a to przemysł moŜe, a handel nie
chce. Ale juŜ niedługo zbie-' rze się narada i wszyscy będą mogli. Do następnej narady. No i
jedna ekspedientka wyszła wcześniej do domu pół godziny. Jeden pan wyszedł wcześniej
godzinę z roboty, Ŝeby w tej sprawie interweniować w redakcji. Dyrekcja odpowiada, zdrowy
trzon ekspedientek protestuje. Dyskusja się toczy na trzy fajery. No i pociąg się spóźnił o 2
348 minut. Za to inny dojechał w czynie dwa dni przed terminem. 1 czy to się wyrównało?
Ministerstwo odpowiada, zdrowy trzon kolektywu kolejarzy protestuje przeciwko
szkalowaniu zdrowego trzonu. PasaŜerowie odpowiadają, Ŝe nie to mieli na myśli. Dyskusja
się toczy, człowiek się wciąga... Jest co czytać. No i jak rozwiązać skup butelek... To jest
temat-rzeka. tle lat śledzę tę dyskusję! Ile światłych pomysłów padło, jakie narady na jakich
szczeblach się odbywały, ile doktoratów porobiono o tym-skupie butelek. Tu duŜe, tu małe,
od piwa, od
13
?¦%.
Fi#
V
gorzały, od mleka, od śmietany, akcje, mobilizacje, rejonizacje... A przecieŜ rzecz jest w
ogóle nie do rozwiązania w naszym modelu ekonomicznym. Ale człowiek śledzi, kto
wyskoczy z nowym pomysłem... Bardzo interesujące mamy Ŝycie umysłowe.
KsiąŜki czytam nałogowo. Czego się u nas nie wydaje... długo by mówić, bo przypadkowo
brak papieru. 9OB/o papieru idzie na cele administracyjne, na te zarządzenia, które potęgują
chaos. 5% na ksiąŜki!
Teatr lubię, dlatego rzadko chodzę. Filmem się interesuję, a jakŜe! Ciekawy mamy repertuar
w kinach na ogół. No, moŜe jeden drobny mankament — za mało filmów bułgarskich. Ale to
się chyba poprawi. Albańskie teŜ dojdą. Będzie co oglądać.
Staram się interesować rzeczywistością o tyle, o ile rzeczywistość mi na to pozwala. Bez
pozwolenia nic mnie nie interesuje. Usposobienie legalisty posiadam. Gdyby istniało
załoŜone kiedyś przez Haska Towarzystwo Łagodnego Postępu w Ramach Obowiązującego
Prawa — pewnie bym się zapisał. Nie wiem, czemu nie istnieje.
Bardzo mnie pasjonuje poszukiwanie prawdy. Z niskich pobudek, czysto zarobkowych... bo
prawda jest najbardziej śmieszna. Śmieszna — bo na ogół niewiarygodna. PrzecieŜ kiedy raz
na dziesięć lat dowiadujemy się czegoś naprawdę — to się w głowie nie mieści! Jest takie
powiedzenie, Ŝe prawda leŜy pośrodku. Ale gdzie leŜy środek? Mam nadzieję, Ŝe nie w
Państwie Środka. Tak więc szukam środków wyrazu. Np. w wyrazie „informacja" środkiem
jest „forma", a celem... zresztą czy ja wiem co? Wspominam o informacji, bo interesuję się,
śledzę... patrzę tak na to wszystko, chodzę, oglądam, czytam. Czasami mi się wydaje, Ŝe
prima aprilis trwa cały rok. Nieustannie ktoś mnie nabiera, zaskakuje, wprawia w osłupienie,
od jedynki do dziewiątki i z powrotem.
18
Święte słowa
Zza morza bzdur zasadniczych, Zza Himalajów nonsensu Wracają słowa, które się liczą,
Dopóki mamy głowy i serca. Dopóki w głowach myśli krąŜą Nie zaraŜone pogardą, Jest
święte słowo: WOLNOŚĆ! Jest święte słowo: PRAWDA!
Gdy banał sięgnie zenitu,
Mózg stanie z głuchej niechęci,
Zawsze w godzinie szczytu
Ktoś krzyknie: a jednak się kręci!
Pojęć odwiecznych jak nasza nacja
Długo się nie da ukrywać.
Jest święte słowo: DEMOKRACJA
Jest święte słowo: SPRAWIEDLIWOŚĆ!
Hej, filomatów następcy! Hej, filaretów prawnuki! Zespólmy myśli w jedno ognisko, W jedno
ognisko duchy! Choćby nam kiedyś wraŜe moce Swrat postawiły na głowie, Jest święte
słowo: POLSKA! Jest święte słowo: CZŁOWIEK!
J N
Pamiętnik artysty
Zgłoś jeśli naruszono regulamin