Ingarden - Wstep do Fenomenologii Husserla wyklad 1.doc

(177 KB) Pobierz
WYKŁAD DRUGI

Wykład drugi

 

             

R. Ingarden,

Wstęp do fenomenologii Husserla.

Wykłady wygłoszone na Uniwersytecie w Oslo

(15 wrzesień – 17 listopad 1967),

tł. A. Półtawski, PWN, Warszawa 1974,

s. 30-55.

 

 

WYKŁAD   DRUGI

22 września 1967

 

Zanim zajmiemy się bezpośrednio niektórymi zagadnieniami me­rytorycznymi, pragnę jeszcze podać pewne informacje o pierwszym okresie fenomenologii, mianowicie o tym, kiedy rozwijał się krąg związany z Husserlem w Getyndze, zaś nieco później również w Mo­nachium. Chcę to uczynić, gdyż znajomość owych lat, jak również ówczesnej literatury fenomenologicznej, jest dziś na ogól dość ogra­niczona. Wydaje się: jakby cały ten okres, który nazywam okresem ,,rdzennej (originell) fenomenologii Husserla, zniknął do pewnego stopnia ze świadomości współczesnej. Mały przykład: gdy byłem w zimie 1959 roku w Stanach Zjednoczonych, działało tam bardzo niewielu fenomenologów. W Nowym Yorku pracowali np. Dorion Cairns. Dietrich von Hildebrand, Aron Gurwitsch. Alfred Schutz już nie żył. Panow natomiast neopozytywizm, tzw. logical positivism. Mniej więcej dwa lata temu napisał mi ktoś, że sytuacja filo­zofii w USA bardzo się zmieniła, że na wielu uniwersytetach kwit­nie tam fenomenologia. To było wszystko, czego się wówczas dowie­działem — i ucieszyłem się tym. Przed rokiem, po wizycie w Oslo, udałem się do Paryża. Przyjechała tam wówczas, po drodze do Hannoveru na kongres poświecony Leibnizowi, moja dawna uczen­nica z Krakowa, pani Tymieniecka-Houthakker. Opowiedziała mi ona, że została specjalnie zaproszona przez pewne kolegium w Pittsburghu, by wykładać o fenomenologii, w szczególności zaś o Husserlu. Gdy bowiem mówi się w Ameryce o fenomenologii, ma się na myśli Heideggera. a zatem egzystencjalizm. Husserl zaś jest prawie nieznany — jak również podstawowe zagadnienia filozoficzne, które doprowadziły go do filozofii. Prawie ta sama sytuacja panuje we Francji. Przez fenomenologie rozumiano tam zaraz po wojnie tylko Jean-Paul Sartre'a i Merleau-Ponty'ego. O tym, że wcześniej istniała we Francji fenomenologia, prawie już zapomniano. A przecież od zakończenia pierwszej wojny światowej działali tam dwaj bezpo­średni uczniowie Husserla: Alexander Koyré i Jean Kering. Koyré podjął i opublikował szereg prac z zakresu historii filozofii, później zaś z zakresu historii nauk przyrodniczych. W latach trzydziestych wydawał poważne czasopismo filozoficzne ,,Recherches philosophiques. Wychodziło ono przez szereg lat i grupowało wielu filozo­fów zbliżonych wówczas do fenomenologii; m.in. J. P. Sartre ogłosił tam również artykuł o Husserlowskiej teorii Ja transcendentalnego[1]. Po drugiej wojnie światowej jednak.teren opanowany został przez Sartre'a, Merleau-Ponty'ego i Jean Wahla.

W Niemczech, począwszy od lat trzydziestych, filozofia Heideg­gera i jego uczniów wyparła zupełnie Husserla i innych fenomeno­logów z jego kręgu tak, że stali się tam oni właściwie nieznani. Dzięki opublikowaniu po wojnie 11 tomów spuścizny Husserla, za­czyna się wprawdzie renesans jego filozofii, nie dzieje się to jednak tak, jak można by oczekiwać. Powstaje nauka o fenomenologii, nato­miast nie sięga się do Husserla po to, aby stworzyć żywą filozofię w jego duchu. Osobiście sądzę, że Husserl w sposób radykalny prze­rósł wszystkich swoich następców, i że powaga i precyzja naukowa analiz fenomenologicznych zarówno jego własnych, jak i pierwszej generacji fenomenologów, stoi o tyle wyżej od całej twórczości Hei­deggera i jego następców, że osiągnięcia naukowe Husserla, jego przyjaciół i uczniów nie powinny pójść w zapomnienie.

Chciałbym zatem dostarczyć pewnych informacji o getyngeńskim kręgu fenomenologów oraz o fenomenologii ,,monachijskiej.

Początki fenomenologii w Monachium są dość osobliwe. Na po­czątku wieku prowadził tam świetna działalność Theodor Lipps. Po­wstał też krąg jego uczniów i wszystko zdawało się wskazywać na to, że będzie tam działać silna szkoła Lippsa. Jednocześnie jednak pracował również w Monachium Alexander Pfander, który nie bez przyczyny nadał swej książce, wydanej w roku 1900, tytuł Fenome­nologia woli. Kilka lat później przeniósł się do Monachium Max Scheler — i wkrótce zaczął studiować Badania logiczne Husserla i omawiać je z grupą młodych przyjaciół. W ten sposób tworzyło się tam stopniowo Towarzystwo Filozoficzne, którego członkami zostali, oprócz dotychczas wymienionych, Moritz Geiger, Johannes Daubert, Adolf Reinach, później zaś Dietrich von Hildebrand. Pewnego dnia Daubert pojechał do Getyngi, poszedł na wykład Husserla i zaczął z nim rozmowę filozoficzną. Był to początek bezpośrednich kontaktów Husserla z monachijczykami. Po pewnym czasie Husserl od­wiedził Monachium i stosunki zaczęły się zacieśniać i ożywiać.

Johannes Daubert był osobliwą postacią. Zdaniem wszystkich moich przyjaciół monachijskich, którzy mi o nim opowiadali, był on tam najmądrzejszym filozofem. Nigdy jednak nie napisał ani sło­wa — i dziś nikt nie może stwierdzić, co wiedział i co zrobił w filo­zofii Daubert. W pewnym jednak sensie był on centralną postacią grupy monachijskiej.

W roku 1911 ukazała się księga pamiątkowa ku czci Theodora Lippsa pod tytułem Monachijskie rozprawy filozoficzne[2];  repre­zentowani są tam Reinach, Pfander, Geiger i inni — całe monachij­skie Towarzystwo Filozoficzne. W tym czasie byli oni już wszyscy fenomenologami, Adolf Reinach zaś wkrótce habilitował się w Ge­tyndze i następnie rozwinął tam nader żywą działalność nauczyciel­ską. Był zresztą znakomitym nauczycielem, znacznie bardziej uzdol­niony w prowadzeniu seminarium i  znacznie bardziej  konkretny w bezpośredniej rozmowie niż sam Husserl. Husserl był dla nas stale zbyt mądry, zbyt trudny; gdy zadano mu jakieś pytanie, odpowia­dał rozważaniem, które zaczynało się niejako trzy kilometry wcześ­niej, aby dopiero na tej drodze dojść do postawionego pytania i roz­winąć je w zespole związanych z nim zagadnień. Reinach natomiast odpowiadał krótko i posiadał na każde pytanie natychmiast gotową odpowiedź, opatrzoną często trafnym przykładem. Posiadał wskutek tego znaczny wpływ i uczniowie niezmiernie go żałowali, gdy poległ w Belgii, w zupełnie młodym wieku, w roku 1917.

Gdy przybyłem do Getyngi na wiosnę 1912, grupa filozofów ota­czająca Husserla była już wcale liczna i żywa. Często chodzili oni na. wspólne spacery lub jadali wspólnie, prowadząc żywe dyskusje o zagadnieniach fenomenologicznych. Również tu istniało już Towa­rzystwo Filozoficzne, na którego posiedzeniach omawiany był przez cały rok jeden obrany temat. Fenomenologia była dla tych młodych ludzi czymś więcej niż duchową atmosferą; była pewnego rodzaju wspólną formą życia.

Trzeba teraz powiedzieć coś o tych ludziach i ich pracach. Zacznę może od grupy monachijskiej, która wprawdzie powstała później, ale posiadała swoje własne — różne od Husserlowskiego — oblicze. Istniały również w jej obrębie rozmaite odcienie, wszystko to jednak razem było fenomenologią.

Najstarszym monachijczykiem był Alexander Pfander: po Fe­nomenologii woli ukazało się w roku 1904 jego Wprowadzenie do psychologii[3] — podręcznik, ale oparty już wyraźnie o metodę opi­sową. Następnie, we wspomnianej księdze pamiątkowej ofiarowanej Lippsowi, ukazała się mała, ale szczególnie ważna praca: Motyw i motywacja[4]. Motyw i motywacja — to pojęcia psychologii opiso­wej, które również u Husserla zajmują miejsce pojęcia przyczyny. Następna praca psychologiczna, wydana w tomie I Rocznika Hus­serla, to Psychologia usposobień. Później interesował się Pfander również charakterologią i przez szereg lat wydawał Jahrbuch fur Charakterologie, w którym ogłosił swoje podstawy charakterologii. W roku 1921 ukazała się jego Logika[5]. Nie jest to logika psychologistyczna, również jednak nie jest matematyczna ani w jakikol­wiek sposób algebraiczna. Jest poniekąd analityczno-opisowa i stara się opisać twory logiczne (pojęcia, zdania, wnioskowania) w ich struk­turze i funkcji logicznej. Można by powiedzieć, że jest to przede wszystkim metodologiczny opis przedmiotów logicznych. W niektó­rych miejscach praca nie jest wolna od pewnych motywów psycho­logicznych. Mowa jest np. o myślach — i nie bardzo wiadomo, o co chodzi. Trudno rozstrzygnąć, czy są to pewne wytwory, twory logiczne — czy też jakieś operacje świadomościowe. Logika Pfandera nie jest też napisana dość ściśle, można jej postawić szereg zarzu­tów. Mimo to stanowi ona ważny postęp w stosunku do sposobu, w jaki logika tego rodzaju była uprawiana, i przynosi cenne wyjaś­nienia niektórych tworów i funkcji logicznych. Później Pfander po­wraca do psychologii uprawianej fenomenologicznie i w latach trzy­dziestych ogłasza pracę pt. Dusza człowieka[6]. Wszystkie te szcze­góły ważne są dla charakterystyki zarówno Pfandera, jak i całej grupy. Pfander nie był może najzdolniejszy wśród nich — najzdol­niejszy był na pewno Max Scheler — wywarł jednak największy wpływ na środowisko i podkreślał ciągle zagadnienia psychologiczne. Nie była to jednak, jak widzimy, psychologia bez duszy, jak w wieku XIX, lecz właśnie psychologia uznająca dusze ludzką. Po­łożenie nacisku na zagadnienia psychologiczne było charakterystycz­ne dla całej grupy. Husserl zarzucał potem monachijczykom często, że nie dotarli do autentycznych zagadnień filozoficznych fenomeno­logii transcendentalnej.

Drugim filozofem działającym w Monachium był Moritz Geiger. Był nieco młodszy od Pfandera i znany jest przede wszystkim z prac estetycznych, wśród których wymienić należy szereg prac na temat wczucia, Fenomenologię rozkoszy estetycznej (op. cit.) oraz Drogi do estetyki.[7] Uprawia on estetykę fenomenologiczną zorientowaną subiektywnie. Rzecz szczególna, że prócz tego zajmował się Geiger zupełnie inną problematyką; napisał np. Systematyczną aksjomatykę geometrii euklidesowej.[8] Przeczytałem tę książkę z wielkim zainte­resowaniem i jego ujęcie istoty i roli aksjomatów w systemie de­dukcyjnym było dla mnie, po zapoznaniu się w Getyndze z aksjo-matyką Hilberta, szczególnie interesujące i sympatyczne. Nie jestem jednak powołany do oceny tej książki.

Znacznie przewyższał zdolnościami innych członków grupy mo­nachijskiej  Max Scheler,  który  żył  i  działał w  Monachium  przez wiele lat. Jego dorobek filozoficzny jest tak duży i ważny,  że na przedstawienie jego poglądów i ocenę jego roli trzeba by poświęcić cały semestr. Przez wiele lat był on docentem prywatnym, w grun­cie rzeczy prywatnym uczonym, i żył w bardzo trudnych warun­kach. Dopiero ostatnie dziesięciolecie przed swą przedwczesną śmier­cią spędził jako profesor w Kolonu, gdzie mógł rozwinąć normalną działalność  akademicką.  Ostatnie  15  lat  życia   Schelera  wypełniła niezmiernie bogata działalność pisarska na polu filozofii. Położył on wielkie zasługi jako pionier nowego podejścia do zagadnień etycz­nych i jako twórca nowoczesnej antropologii filozoficznej. Jego ba­dania etyczne  rozwinął  dalej   Nicolai Hartmann.  Z  prowadzonych przez kilka lat wykładów antropologii filozoficznej  Schelera pozo­stała tylko rozprawa O sytuacji człowieka w kosmosie[9], same wy­kłady, mimo pierwotnych  oczekiwań,  nie zostały  dotąd ogłoszone. Chciałbym teraz powiedzieć kilka słów o tych z getyngeńskich uczniów Husserla, którzy się u niego doktoryzowali. Należy do nich przede wszystkim Wilhelm Schapp. W dedykacji swej pracy doktor­skiej, Przyczynki do fenomenologii spostrzeżenia[10], Schapp pisze, iż nie wie, kto właściwie jest jej autorem, on sam czy też Husserl. Książka bowiem powstała z rozmów z Husserlem; nie umiał więc oddzielić tego, co pochodziło od niego, co zaś od Husserla. W każdym razie — stwierdza — nie napisał nic, czego by sam nie zobaczył. Mówię o tym dlatego, że z książki tej można się dowiedzieć o pewnych elementach Husserlowskich poglądów na temat spostrzeżenia, które nie znalazły się w publikacjach Husserla. W Ideach analiza zewnętrznego, transcendentnego spostrzeżenia gra rolę rozważań wstępnych, służących wprowadzeniu i ukazaniu roli fenomenologicznej redukcji transcendentalnej. Wprowadza to do analizy spostrze­gania nowe punkty widzenia oraz pewne modyfikacje, które jeszcze nie pojawiają się na poziomie rozważań Schappa; u Schappa nacisk spoczywa na tym, co w spostrzeżeniu rzeczy jest bezpośrednio, na­ocznie dane. Po raz pierwszy zostało tam wykazane, że nie są to wyłącznie tzw. jakości ,,zmysłowe (barwa, jakości dźwiękowe, ja­kości dotykowe), lecz również materiałowe określenia rzeczy; że np. w spostrzeżeniu wzrokowym dane są również naocznie jakości niewzrokowe, jak np. gładkość, elastyczność itp.; że zatem nie ist­nieje w gruncie rzeczy spostrzeżenie czysto wzrokowe. Nato­miast o danych wrażeniowych, odcieniach (wyglądach), które grają później tak ważną rolę w Ideach Husserla, nie ma w książce Schappa w ogóle mowy.

To ujęcie spostrzeżenia żywe było wśród uczniów Husserla mniej więcej do czasu ukazania się Idei. Może to było m.in. przyczyną pew­nego zaskoczenia, jakie wywołały wśród uczniów Idee.

Schapp nie był z zawodu naukowcem; [obok filozoficznego] miał wykształcenie prawnicze i był czynny jako adwokat. Po studiach w Getyndze opublikował stosunkowo mało, m.in. książkę Nowa nauka o prawie.[11] Dopiero w ostatnich prawie latach jego życia ukazała się bardzo osobliwa książka: Wplątani w historie[12]. Histo­rie — to różne procesy, w których żyjemy i w których bierzemy udział, a więc historie, które docierają do nas z różnych stron, his­torie naszych krewnych i przyjaciół, różnych grup społecznych, do których należymy i którym się przeciwstawiamy, historie społeczne i polityczne, zmiany i prądy kulturalne itd. I oto żyjemy wplątani w tę lub ową historię i w jakiś sposób ją przekształcamy. Książka skierowana jest w  tym sensie przeciwko  stanowisku  Husserla,  że Schapp chciałby zrezygnować z jego koncepcji istoty; wszystko bo­wiem  zmienia  się w  historii,  również  my  pod  naciskiem historii, w które jesteśmy  ,,wplątani,  ustawicznie  się  zmieniamy.  Nie ma w nas nic trwałego,  żadnej   stałej  istoty,  o której  można by,  lub trzeba by, postulować naukę aprioryczną jako naukę najwyższą. Jest to teza dyskusyjna, książka jednak jest bardzo interesująca. Pozo­staje ona, oczywiście, pod wpływem Diltheya i innych heglistów, może również Heideggera — ale jest bardzo oryginalna i żywo napi­sana. Później  napisał Schapp jeszcze inną książkę, Filozofię histo­rii[13], ale nie stoi już ona na tym samym pozornie, jest to już pe­wien system.

Istnieje także druga rozprawa, która wyszła z kręgu getyngeńskiego i ukazała się również około roku 1910 i uchodzi za pracę psy­chologiczną. Jest to praca doktorska Heinricha Ho...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin