Dwa tygodnie po śmierci prezydenta RP oraz 95 innych osób nie ma żadnych odpowiedzi na pytania dotyczące przyczyn tragedii w Smoleńsku.
10 kwietnia około godziny 8.40 (nikt nie wie, kiedy dokładnie) polski samolot rządowy rozbił się w lesie ledwie 500 metrów od pasa smoleńskiego lotniska. Tupolew na kilometr przed lotniskiem kosił drzewa, lecąc na wysokości 2,5 metra. Zapewne w tym momencie piloci oraz pasażerowie wiedzieli, w jak dramatycznej sytuacji się znaleźli. Następnie samolot zaczął się wznosić, ale na wysokości kilkunastu metrów uderzył w maszt radiolokacyjny, tracąc skrzydło i sterowność. To już był koniec. Tupolew spadał odbijając się od drzew, aż uderzył w ziemię kabiną pasażerów.
Z nieznanych przyczyn większość polskich mediów pomija oczywiste wyniki analizy stanu drzew w miejscu katastrofy. Na publikowanych w prasie rysunkach zwykle ukazywane jest, że samolot prezydenta uderzył w maszt radiolokacyjny zniżając się – tak jakby do tego momentu proces lądowania przebiegał błędnie, ale płynnie. Tymczasem w tym momencie osoby na pokładzie zdawały już sobie sprawę z dramatu. Zresztą, kilka dni temu polska prokuratura podała, iż na zapisie dźwięków w kabinie pilotów słychać narastający okrzyk przerażenia dobiegający z sekcji pasażerskiej. I nic dziwnego, że pasażerowie krzyczeli. Musieli przecież widzieć, że samolot pędzi tuż nad ziemią, ścinając skrzydłami zarośla.
Dziennikarze nie kojarzą jakoś tych faktów, nie kojarzą też wielu innych. W ten sposób niejako naturalnie pałeczkę przejmują zwolennicy teorii spisku. Chociaż, czy możemy używać uznawanego za pejoratywne pojęcia "teoria spisku", skoro to właśnie "tropiciele spisków" zadają obecnie całkiem sensowne pytania (oczywiście nie ci, którzy podniecają się filmikiem z rzekomym zapisem egzekucji ocalałych pasażerów)?
Jedną z podstawowych kwestii poruszanych przy omawianiu wydarzeń z 10 kwietnia jest tajemnicza mgła nad lotniskiem w Smoleńsku. Nie było jej w chwili, gdy przed prezydentem lądowali dziennikarze. I nie było jej już zaraz po katastrofie, gdy na miejsce upadku tupolewa przybyli pierwsi ratownicy i reporterzy.
Skoro polski samolot nalazł się dosłownie dwa metry nad ziemią, to bez wątpienia piloci nie widzieli ziemi (a coś zakłócało pokładowe systemy, o czym za chwilę) i mgła rzeczywiście wystąpiła. Trzeba jednak przyznać, iż to wyjątkowy pech, że gwałtowne ograniczenie widoczności nastąpiło akurat w momencie przylotu prezydenckiego tupolewa. Czy jednak rację ma "Nasz Dziennik" sugerujący, że mgłę wywołano celowo?
Pierwsze komunikaty o okolicznościach wydarzeń z tragicznego poranka 10 kwietnia wychodziły od Rosjan. To oni nadali ton medialnemu przekazowi, sugerując m.in., że pilot podchodził do lądowania wiele razy, nie potrafił porozumieć się po rosyjsku z wieżą i próbowano go odwieść od pomysłu lądowania w Smoleńsku. Tymczasem szybko okazało się, że tupolew podjął próbę lądowania tylko raz, a załoga doskonale mówiła po rosyjsku – a co więcej, ci sami piloci byli już w Smoleńsku trzy dni wcześniej przywożąc delegację premiera. Zaś co do rzekomego odwodzenia od lądowania – póki co wiemy o tym wyłącznie z relacji rosyjskiej. W dodatku Rosjanie nonszalancko podeszli do kwestii godziny zdarzenia - i w efekcie nawet nie wiemy, kiedy katastrofa nastąpiła.
Pojawia się pytanie: dlaczego Rosjanie natychmiast zaczęli promować medialnie nieprawdziwą wersję wydarzeń?
Nad zagadkami smoleńskiej katastrofy zastanawiają się nie tylko Polacy. W mediach izraelskich sugerowano, że pod Smoleńskiem mogło dojść do użycia broni elektromagnetycznej. Taka broń (którą zresztą dysponują Rosjanie) wysyła krótki, ale silny impuls, zakłócający działanie urządzeń elektronicznych. Strącenie samolotu przy pomocy impulsu elektromagnetycznego nie jest żadnym problemem.
Oczywiście, cały czas toczy się oficjalne śledztwo i powinniśmy liczyć na talent naszych prokuratorów. Niestety jednak, o kształcie postępowania decydują Rosjanie. A ci, nawet jeśli nie są bezpośrednio winni, to mają wiele rzeczy do ukrycia. Nie udało im się wprawdzie zatuszować operacji wkręcania żarówek przed pasem startowym już po katastrofie. Za to sprawnie przykryto informację o tym, iż jadący na miejsce katastrofy rosyjski minister ds. nadzwyczajnych zabił w wypadku samochodowym 20 osób (o czym poinformowały tylko niszowe rosyjskie portale oraz czeczeński kavkazcenter.org).
Jeśli więc Polacy chcą rzeczywiście w pełni ujawnić okoliczności smoleńskiej tragedii, to muszą to zrobić sami – i bez zakładania żadnych tez z góry. Nie można więc odrzucić tezy, że 10 kwietnia doszło po prostu do wyjątkowo pechowego zbiegu okoliczności, ale też nie należy wykluczać udziału w wydarzeniach osób trzecich.
KOMENTARZE DO TRAGEDII POD SMOLEŃSKIEM.
-Zatajono wszystkie materialy dziennikarzy,a nawet przykladano im pistolet do glowy!Co chca zatuszowac?Gdyby nie mieli nic do ukrycia,nie zachowywaliby sie tak.A najlepiej zwalic wine na pilota bo ten juz nie zyje.Sklamano,ze do ladowania podchodzono az 4 razy.Bylo tylko 1 podejscie.Sklamano ze pilot nie znal rosyjskiego,i mozna tak ciagnac w nieskonczonosc.Jest oczywistym,ze Rosjanie maczali w tym palce.Nikt nic glosno nie powie,bo kazdy sie boi.
-po pierwsze gdyby Rosjanie zdecydowali się na zamach w takim dniu, w takim miejscu, to chyba tylko po to by zwrocic uwagę na uroczystości, ktore mialy sie odbyć tego dnia. Jak sami wiecie, po katastrofie telewizje na calym swiecie wykazaly chec wyemitowania "Katynia", na czym Rosji raczej nie zależało. Zwlaszcza, ze Rosja, mimo, ze jest ogromnym państwem, nie cieszy się zbyt duza sympatia Zachodu.
-pamiętajmy że Prezydent Kaczyński otwarcie krytykował Rosję,i wojnę z Gruzją więc ludzie zacznijcie doszukiwać się prawdy,a nie słuchać tv,bo dziś oglądałem amatorski filmik w TV,i dziwne że ścieżka dźwiękowa razem z tym co wykrzykiwali i strzelali, zniknęła ... ta sprawa bez wątpienia śmierdzi,ale przygotujcie się już na to co nastąpi,teraz będzie zamach i spadną głowy innych państw,za raz po tym rozpocznie się wojna,to jest prowokacja,zobaczcie to w ostatnim czasie się działo na świecie ...
-Nie bylo powody aby mieli dobijac tych ludzi... a jak nie wiecie to na pokladzie byli oficerowie BOR i oni mieli pistolety, a skoro po katasrofie samolot sie zapalil to mozliwe ze poprostu naboje z ich pistoletow wystzelily
-Aż strach czytać co ludzie tutaj wypisują. Zawsze przy katastrofie ludzie zastanawiają się, czy to wypadek czy zamach. Tak było i w 1980 roku na Okęciu i w 1987 w lesie kabackim. I to ludzkie gdybanie jestem w stanie zrozumieć. Ale jak ktoś pisze o dobijaniu tych którzy przeżyli, to już mnie przeraża głupota ludzkiej bezmyślności!!! Zastanowcie się, samolot po rozbiciu, był rorzucony na długości 1 km. Zajmijcie się czymś i twórzcie bezsensownych teorii!!!
-Ludzie o czym wy piszecie??? zestrzelili?? dobijali?? Boże !!! to jest straszne, poprostu absurdalne oskarżenia nie poparte żadnymi racjonalnymi argumentami, wreszcie jest okazja aby zakończyć spory Z Rosją, jestesmy na najlepszej drodze do pojednania, ale oczywiście znów znajdują sie pieniacze którym wydaje się że wszystko wiedzą najlepiej, trzeba pamiętać o naszej historii ale życie toczy się dalej , nie można żyć w ciągłej nienawiści, podobno 99% Polaków to katolicy, gdzie ta miłość bliźniego
-Ludzi Ruscy nie mogli strzelac bo sam jestem pilotem i wiem ze na 100% nikt takiego zderzenia nie przezyje.Zamiast szukać winnych czas sie pojednac z narodem rosyjski. Pokazmy ze prezydent nie umarl na marne.Kaczyński wygrał walke o katyń i za to nalezy mu sie wawel. I zamiast sie kłocić zacznijmy cos robic by było lepiej. Ruscy sie przyznali do katynia mało wam co teraz maja prosic o wybaczenie na kolanach były takie czasy i trudno trzeba wybaczyć i sie pojednac. .
-Ludzie popatrzcie na siebie. Nawet tygodnia nie możecie wytrzymać żeby się nie kłócić. Najpierw o to gdzie ma być pochowany prezydent, a teraz o to kto jest tej tragedii winien. Takie przykre wydarzenia mają nas łączyć, a nie różnić. Osoby, które tam zginęły nie chciałyby abyśmy się w takich chwilach tak zachowywali. Jeśli zawinili piloci to oni już i tak zapłacili za to życiem.
-dlaczego na Wawelu pochowano Kaczyńskiego a nie pochowano Kaczorowskiego= ostatniego prezydenta RP na uchodźctwie ktory zginal w tej samej katastrofie lotniczej?
-Czym wytlumaczyc fakt, ze przez dwadziescia lat demokracji zaden polski rzad nie zdecydowal sie na zakup nowoczesnych samolotow dla obslugi rzadu, eksploatujac ciagle przestarzale sowieckie samoloty, ktorych technologia pochodzila z lat 1960-ych, az skonczylo sie to tragiczna katastrofa pod Smolenskem. W tym samym czasie nasza armia podpisuje duzy kontrakt z izraelska firma Aeronautics na dostawe samolotow bezzalogowych z mysla o wykorzystaniu ich w Afganistanie. Kiedy dziennikarze pytali przedstawiciela polskich wladz dlaczego nie zakupiono nowych samolotow do obslugi rzadu, padla odpowiedz, ze obawiano sie krytyki ze strony spoleczenstwa, ktore nie zaakceptowaloby zbednego luksusu dla rzadu polskiego.. Musimy wiec zapytac dlaczego nikt nie pytal narodu polskiego o zgode na wepchniecie Polski w awantury wojenne, z ktorych Polska nie odnosi zadnych korzysci, a ktore sa dla nas olbrzymim obciazeniem. W tym przypadku istniala dziwna zgtodnosc pogladow pomiedzy wszystkimi prezydentami oraz partiami, ktore wyrosly z tradycji Magdalenki.
-Dlaczego w tych artykułach pomijacie fakt, że z winy prezydenta samolot wyleciał z kraju z opóźnieniem ponad 20 minut. Uroczystości w Katyniu miały się rozpocząć o 9:00. Samolot rozbił się o 8:56. Czy był czas aby lądować na innym lotnisku? W grę wchodziły tylko dwie opcje : lądować wbrew rozsądkowi lub wracać do kraju. Czy tylko dlatego ten fakt jest nagle przemilczany żeby nie okazało się że winę za śmierć tylu ludzi ponosi prezydent z którego zrobiono nagle bohatera?
-Gdyby ktoś mocno się nie spóźnił na samolot, nie byłoby takiego ciśnienia i piloci mieliby czas na lot do innego lotniska, pomijając to, że może mgła byłaby nieco rzadsza. A tak - ciśnienie w perspektywie spóźnienia się na uroczysto, wcześniejszy incydent z odmową wejścia prezydenckiego samolotu w obszar powietrzny Gruzji, nazwanie tamtego pilota lękliwym, i odsunięcie go, i mamy sumę niedopowiedzianych przyczyn. Ale dziś najłatwiej zwalić na pilotów, a "bohatera" wieźć na Wawel z woli kardynała
-samolot mial system dzieki ktoremu mozna wyladowac na tym lotnisku nie widzac go ale nie stety ten sygnal mozna zakłucić sa to roznice milisekund ale to wystarczy by spowodowac katastrofe i jest to nie do udowodnienia jedyne co to trzeba to zrobic a robia to ludzie i tu pytanie jezeli to zrobiono to czy zyja jeszcze ci ludzie co to robili...
-Kontrolerzy ze Smoleńska ostrzegali załogę przed trudnymi warunkami atmosferycznymi, ale widok z samolotu jest inny niż z ziemi. I dlatego piloci Tu-154 mogli przypuszczać, że wylądują bezpiecznie.
-Kontrolerzy nie mogą zabronić lądować pilotowi cywilnemu, mogą zalecić wylądowanie na innym lotnisku, ale to pilot jest na tej uprzywilejowanej pozycji i podejmuje ostateczną decyzje
-JAK-40 ostrzegał TU-154 Samoloty były cały czas w kontakcie.Piloci, którzy wylądowali już w Smoleńsku, mówili załodze Tu-154 o coraz gorszej pogodzie. Oba polskie samoloty miały ze sobą kontakt radiowy - donosi „Rzeczpospolita". Mniejszy samolot 36. Pułku Lotnictwa Transportowego obsługującego VIP-ów zabrał na pokład grupę dziennikarzy i wylądował w Smoleńsku ok. godz 7:20.Później nawiązali kontakt radiowy z maszyną prezydencką i przekazali ostrzeżenie o gęstniejącej mgle. Rozmowy przerwano 10 minut przed katastrofą.
**************************************************************
Wypowiedź Ryszarda Drozdowicza z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej (ZUT)
*******************************************************************
> BARDZO CIEKAWY ARTYKOL WARTY PRZECZYTANIA!!! ZUPELNIE INNY
> POGLAD NA TA TRAGEDIE.SZKODA TYLKO, ŻE AUTOR SIĘ NIE PODPISAŁ
> Katastrofa lotnicza w Smoleńsku aneksem do listy zamordowanych w
> Katyniu...
> Czy tę katastrofę można uznać za prawdziwą tragedię narodową? Bo
> dla mnie jest to tylko TRAGEDIA POLSKIEJ PAŃSTWOWOŚCI...
> W jednym miejscu zginęło dwóch polskich prezydentów (urzędujący
> oraz historyczny - Prezydent RP na uchodźstwie). Zginęło dwóch
> kandydatów na prezydenta (Lech Kaczyński i Jerzy Szmajdziński).
> Zginęło dowództwo całej naszej armii (Dowódca Sił zbrojnych, Sił
> Powietrznych, Wojsk Lądowych, Wojsk Specjalnych, Marynarki
> Wojennej). Zginęło dwóch wicemarszałków Sejmu, wicemarszałek
> Senatu, a na dokładkę szef Narodowego Banku Polskiego. Zatem jest
> to tragedia państwa polskiego, które w tym momencie nie ma Głowy
> Państwa, nie ma tym samym Zwierzchnika Sił Zbrojnych, nie ma
> generałów, którzy mogą wydawać rozkazy polskim żołnierzom, nie ma
> szefa Banku Centralnego. Jest to największa nauczka na przyszłość,
> jaką mogła nam dać przeszłość połączona z jakże nieidealną
> politycznie teraźniejszością...
>
> Jest to nieopisana tragedia rodzin wszystkich zabitych. Ojcowie,
> matki, żony, mężowie wylecieli o poranku na jednodniowe obchody i
> mieli wrócić przed kolacją. Wczesnym sobotnim rankiem pewnie nawet
> się nie żegnali ze swoimi bliskimi, i już nigdy się nie pożegnają.
> Jest to zatem wielka tragedia ludzka, rodzinna, bo parafrazując
> "klasyka" - prawdziwą tragedią jest śmierć jednostki, a
> nie tłumu. Naprawdę szczerze mogę współczuć jedynie rodzinom ofiar.
> Każdej z nich z osobna.
> Oczywiście chciałbym, by ta tragedia zmieniła polską scenę
> polityczną na lepsze. By wreszcie skończyła się
> "polityka" polegająca jedynie na medialnym podlizywaniu
> się wyborcom. Na prezentowaniu słupków poparcia, na
> "dobieraniu się" do przeciwników politycznych w każdy
> możliwy sposób i przy każdej możliwej okazji. Polityka polegająca
> na knuciu, szczuciu prowokacjach i hakach. Dostaliśmy właśnie
> przykład, jak kończy się polityka w iście polskim wykonaniu.
> Polityka podkradania sobie krzeseł na ważnych światowych
> konferencjach, polityka nieudostępniania sobie samolotów, polityka
> podważania kompetencji. Polityka sporów na każdej możliwej
> płaszczyźnie - nawet dotyczących tego, kiedy, gdzie, z kim i jak,
> należy obchodzić ważne dla Polski uroczystości (rocznicę Katynia,
> rocznicę powstania Solidarności, rocznicę wprowadzenia Stanu
> Wojennego, itp.). Tak kończy się polityka wyznaczania społeczeństwu
> granic pomiędzy tym, "gdzie wówczas staliśmy MY, a gdzie było
ZOMO"...
> Chciałbym, by to wszystko się zmieniło, ale niestety jestem
> realistą. Znam naturę polskiego, posocjalistycznego parlamentaryzmu
> i wiem, że po kilku dniach spokoju, smutku i zadumy, wróci stara
> "polityka". Polityka kształtowana przez wielu
> ideologicznych fanatyków. Fanatyzm nigdy nie zrodził niczego
> dobrego, czego dowody historia dawała nam przez setki lat, a XX
> wiek najdobitniej. I niestety niewiele się z tego wszystkiego
> nauczyliśmy. Hieny rzucą się na nowy polityczny "tort" i
> bez skrępowania będą chciały dzięki tej tragedii zagarnąć dla
> siebie jak najwięcej. Oczywiście wszystko w imię tzw. "dobra
> państwa".
> Chciałbym, by stało się inaczej. By politycy naprawdę się
> zjednoczyli w imię dobra wspólnego RP. Rzeczpospolitej Polskiej bez
> żadnych tam przyznawanych przez kolejnych premierów numerków. III
> RP czy IV. By byli zjednoczeni nie tylko miejscem składania kwiatów
> na grobach polskich żołnierzy w Katyniu czy przed Pałacem
> Prezydenckim w Warszawie. Mogą się spierać personalnie, ale niech
> wspólnie robią coś dla tego kraju i jego świetlanej przyszłości.
> Ale domyślam się, że pewnie chęć zmiany czegokolwiek zniknie
> szybciej, niż zgaśnie ostatni zapalony na Krakowskim Przedmieściu
> znicz. Tak samo zniknie obecna miłość Polaków do wszystkich
> polityków, nazywanych chwilowo "elitą narodu", podczas
> gdy jeszcze dzień przed katastrofą wszyscy ową politykę uważali za
> jedno wielkie bagno, a większość zabitych uważali za "świnie
> przy korycie". Śmierć nie powinna automatycznie gloryfikować!
> "Zostaliśmy sierotami", "Zginął kwiat polskiej polityki" - kto może
pisać takie komentarze na portalach czy w SMS-ach
> wysyłanych do stacji TV? Zapewne ci sami, którzy
> "sierotami" zostali 5lat temu, gdy zmarł Papież Jan Paweł
> II. Jest żal, jest żałoba, jest nawet minuta ciszy na meczu Realu
> Madryt z Barceloną, jest żałoba narodowa na Litwie, w Rosji, a
> nawet w Brazylii! I co z tego? NIC! Wielu z tych, którzy w sobotni
> poranek na forach wylewali swoje wirtualne łzy, zapalali tam
> "znicze" [*], a na swoim profilu na Naszej-Klasie wkleili
> zdjęcie Prezydenta, chwilę później weszło na demotywatory czy na
> pudelka, lub włączyło sobie film na DVD, bo w TV wszystko takie
> katastroficzne...
> Mało kto będzie miał teraz odwagę powiedzieć, że prezydenta nie
> lubił (a wg. sondaży przeciwnych mu było 70% społeczeństwa).
> Ktokolwiek by za nim nie przepadał, to na pewno aż tak źle mu nie
> życzył. Nikt głośno nie powie, że w tym samolocie chętnie
widziałby
> kilku innych polityków, może też pewnego "duchownego" z
> Torunia, może swojego znienawidzonego sąsiada, może swojego
> wieloletniego dłużnika, a może i swoją... teściową. Każdy, kto
> chciałby w owym feralnym samolocie zobaczyć kogokolwiek innego, niż
> ci, którzy tam się znaleźli nie powinien wylewać tu swoich
> sztucznych łez. Dlatego ja nie wylewam. A wręcz przeciwnie...
> Mam dość epatowania tą całą pośmiertną "miłością" do
> Prezydenta przez wszystkich tych, którzy przez 5lat jego
> prezydentury szydzili z jego osoby. Zaczął się istny festiwal
> miłości do Lecha Kaczyńskiego i pozostałych zmarłych w Smoleńsku
> polityków. Festiwal, którego aktorami są politycy, dziennikarze,
> ale i wielu zwykłych ludzi, którzy jeszcze dzień wcześniej o
> Prezydencie i o delegacji parlamentu mogliby się wyrazić w słowach
> jedynie niecenzuralnych.
> Mam dość wiadomości, że kibice ze zwaśnionych klubów piłkarskich
> wieszają powiązane ze sobą szaliki (w geście klubowego pojednania)
> na płocie okalającym Pałac Prezydencki. Że chowają do kieszeni
> kastety i z dresów przebierają się w garnitury. Tak samo robili po
> śmierci Papieża i... tydzień później ginęli kolejni pseudokibice.
> Cham, bandyta, złodziej, oszust pozostanie nim niezależnie od tego,
> czy umrze Papież, Prezydent, rodzona matka czy pierworodne dziecko!
> Człowiek był człowiekiem także i na długie lata przed tym, jak
> stała się jakaś narodowa czy osobista tragedia. Teraz tylko czekać,
> aż Kuba Wojewódzki przeprosi "tego małego" za wszystkie
> dowcipy na jego temat. ŻAŁOSNE to wszystko.
> Dziwne jest też to, że żeby dowiedzieć się pierwszej, domniemanej
> prawdy o tym wypadku, muszę włączyć zachodnie media - one od
> wczoraj już wiedzą, że to wina pilota zmuszonego (całą tą
podniosłą
> sytuacją, tą rocznicą, tą koniecznością bycia w tym miejscu) do
> lądowania w fatalnych warunkach pogodowych, samolotem w
> nieoczywistym stanie technicznym, na lotnisku do tego nie
> przygotowanym. Koniec kropka - następny news ze świata.
> Mam wyobraźnię i potrafię wczuć się nie tylko w normalne ludzkie
> odczucia, ale i w ich dzikie instynkty. Wyobraziłem sobie
> kandydatów do Parlamentu, którzy automatycznie "wskoczą"
> do Sejmu czy Senatu na miejsce tych, którzy zginęli. Czy u nich też
> panuje żałoba? Czy już pierwsze, chłodne kalkulacje: jeszcze 17m-cy
> kadencji = 17pensji + 17subwencji na prowadzenie biura + odprawa +
> bezzwrotna zapomoga = ok. 350tys. zł za półtora roku
> "pracy" - dobre i to...
> Wyobraziłem sobie, jak listę zabitych czytali politycy zdegradowani
> z tzw. "pierwszej ligi". Co np. poczuł Lech Wałęsa, gdy...
witmat1