Aro przed telewizorem.doc

(26 KB) Pobierz

- Mógłbyś łaskawie podnieść swój królewski tyłek i przyjść tu - krzyknął Marek z kuchni – te bachory zrobiły burdel w kuchni. Ja nie wiem jak ty je możesz tolerować. Zdarza ci się czasem normalnie myśleć co?? Czy już za stary jesteś.
- Do mnie mówisz – powiedział Aro nie podnosząc głowy znad telewizora.
- Nie do śpiącego wampira – powiedział sarkastycznie Marek – jasne że do ciebie.
- Cicho, oglądam serial. O nie! A jak on się dowie, że go zdradziła
- Na wilkołaki śmierdzące, co ty oglądasz, jakąś operę mydlaną.
- Nie wiem co to opera mydlana, ale to na pewno nie to. O nie on ją zdradził
- Zachowujesz się jak dziecko, Aro, weź się w garść ! –Markowi puszczały nerwy a do tego był strasznie głody, ale Aro wymyślił, że wszyscy idą na jakąś durną dietę i nie będą nic jedli
- Ale ona go kochała i go zdradził, a on jej nie kochał i też ją zdradził, rozumiesz to! Czy to nie jest smutne. Jacy ludzie są dla siebie okrutni. Jak tak można, on… - Aro rozszlochał się na dobre.
- Chyba jednak sam posprzątam tą kuchnie. – Mark odszedł od swojego brata, który uśmiechnął się pod nosem.
- Zawsze działa - powiedział do siebie i wrócił do oglądania Mody na sukces

- Mógłbyś łaskawie podnieść swój królewski tyłek i przyjść tu - krzyknął Marek – te bachory zrobiły burdel w kuchni. Ja nie wiem, jak ty je możesz tolerować. Zdarza ci się czasem normalnie myśleć co? Czy już za stary jesteś?
- Do mnie mówisz – powiedział Aro, nie podnosząc głowy znad telewizora.
- Nie, do śpiącego wampira – powiedział sarkastycznie Marek – jasne że do ciebie.
- Cicho, oglądam serial. O nie! A jak on się dowie, że go zdradziła
- Na wilkołaki śmierdzące, co ty oglądasz? Jakąś operę mydlaną?
- Nie wiem co to opera mydlana, ale to na pewno nie to. O nie on ją zdradził.
- Zachowujesz się jak dziecko, Aro, weź się w garść ! –Markowi puszczały nerwy, a do tego był strasznie głodny, ale Aro wymyślił, że wszyscy idą na jakąś durną dietę i nie będą nic jedli . Jego cienie pod oczami wyglądały, jakby ktoś podbił mu je podbił.
- A ona go kochała i go zdradził, a on jej nie kochał i też ją zdradził, rozumiesz to! Czy to nie jest smutne. Jacy ludzie są dla siebie okrutni. Jak tak można, on… - Aro rozszlochał się na dobre.
- Chyba jednak sam posprzątam tą kuchnie. – Mark odszedł od swojego brata, który uśmiechnął się pod nosem.
- Zawsze działa - powiedział do siebie i wrócił do oglądania Mody na sukces.
* * *
- Może ty mi pomożesz? - jęknął błagalnym tonem Marek, patrząc na drugiego ze swoich braci.
- Nie – powiedział, nawet nie patrząc na niego znad kija do golfa.
- Kojeni, jeden telewizor, drugi kij baseballowy – Marek załamał ręce.
- To nie jest kij baseballowy! – krzyknął Kajusz, jakby miał ochotę rzucić się na brata - ile można to mylić, Jane prawie mi go zepsuła, ja się nim tyle opiekuje, a ty nazywasz go kijem baseballowy?
- To co to niby jest?
- Kij do golfa, nazwałem go Kupidyn, ładnie nie? – powiedział Kajusz z wielką dumą.
- Zajmij się lepiej czymś rozsądny a nie nazywaniem jakiś kijów. Bądź wampirem, a nie! Zachowujesz się jak człowiek.
- Nieprawda – Kajusz rozgniewał się na dobre, podniósł kij do góry i rąbnął nim Marka w łeb. – mam nadzieje, że to ci coś pomoże, człowieczy móżdżku .
Marek oddali się niezadowolony, że nikt nie jest skory do pracy w kuchni.
- Co za dziwadła, ja nie mogę, jak można być tak obojętnym na bałagan panujący w naszym domu – powiedział do siebie i poszedł do kuchni słysząc za sobą podekscytowane krzyki Kajusza „Jee trafiłem do dołka”.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin