Jak reagowa1.docx

(14 KB) Pobierz

Jak reagować, kiedy dzieci biją się i kłócą?

Kiedy Maciek (10 lat) i Małgosia (7 lat) zostają sami w domu, ich zabawy są zwykle ciche i spokojne, konflikty rozwiązywane szybko. Babcia, która z nimi czasem zostaje, to potwierdza, co rodzice przyjmują z niedowierzaniem. Oni są świadkami i często uczestnikami kłótni głośnych i połączonych z wyzwiskami, biciem, płaczem, skargami, demonstracyjnym obrażaniem się.

Kiedy się to zaczęło?
Najpierw Maciek płakał, że raczkująca Małgosia niszczy mu jego budowle z klocków. Potem Małgosia wrzeszczała, bo Maciek nie chciał jej oddawać swoich zabawek. Repertuar kłótni poszerzał się wraz z rozwojem dzieci. Rodzice mieli nadzieję, że pociechy dorosną, zmądrzeją i z tego wyrosną. Niestety, na razie jest coraz gorzej, więc próbują różnych metod. Tłumaczą Maćkowi, że starszy i mądrzejszy. Tłumaczą Małgosi, że dziewczynka nie powinna się tak zachowywać. Próbują dociekać, kto zawinił, czyli zaczął. Rozsądzają spory, wydają wyroki, wymierzają kary – i nie widzą poprawy.

Jeśli to, co robisz, nie działa, zrób coś innego
„Ba! – natychmiast odpowiedzą rodzice Maćka i Małgosi – robiliśmy już wszystko! Co jeszcze można zrobić?”.
Można nie robić nic.
„Jak to nic? A nasze role rodziców, wychowawców, opiekunów zapewniających bezpieczeństwo fizyczne i emocjonalne, wskazujących właściwy sposób postępowania, uczących dzieci norm i zasad? Jak to nic? To my mamy tak siedzieć i słuchać tych wrzasków, wycia i skarg i nic nie robić? Jak to wytrzymać?”.

Na początku na pewno będzie trudno. Ale zastanówmy się, jakie doświadczenia mogą zbierać dzieci, których rodzice aktywnie angażują się w ich konflikty.
Bardzo szybko odkrywają, że chwile troski i uwagi można otrzymać od rodziców, będąc kimś cierpiącym i pokrzywdzonym przez brata lub siostrę. Można poczuć siłę własnego sprawstwa, kiedy „sprawiedliwość” dokonuje się rękoma rodziców, a czasem poczuć słodycz zemsty, kiedy rodzeństwo jest karane przez matkę lub ojca. Drugie dziecko zostaje wtedy w poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości, złości i buntu i szuka okazji do rozładowania napięcia. W odpowiednim momencie odegra się na rodzeństwie albo pobiegnie do rodziców ze swoją skargą.

Zbieranie takich doświadczeń sprawia, że każde z dzieci stara się zaangażować rodziców po swojej stronie. To zjawisko nazywa się spiralą konfliktu.

Rodzeństwo to wspólnota
Posiadanie rodzeństwa to wielki dar. Dar na całe życie. Dom rodzinny, miejsce własne i najbezpieczniejsze, daje dziecku możliwość przeżycia całego bogactwa relacji dziecięcych, uczenia się i trenowania wszystkich umiejętności potrzebnych w życiu. Rodzeństwo daje do tego jedyną w swoim rodzaju okazję, ponieważ rodzeństwo jest wspólnotą życia. Tu nie można „zabrać swoich zabawek i iść na swoje podwórko”, nie można na stałe zamknąć za sobą drzwi i już „nigdy więcej się do niego nie odezwać”.

Do trudniejszych umiejętności należą te, które są przydatne w sytuacjach konfliktowych:
  Umiejętność nazywania swoich potrzeb i uczuć, dbania o swoje interesy.
  Umiejętność wysłuchania drugiej strony, dopytania o jej potrzeby i uczucia. Odkrycie, że opłaca się dbać również o interes drugiej strony.
  Targowanie się.
  Szukanie rozwiązania.
  Godzenie się, przepraszanie, wybaczanie, czyli ponowne nawiązywanie relacji po kłótni.

Dzieci uczą się tego wszystkiego metodą prób i błędów. Przyglądają się również rodzicom i naśladują ich sposoby radzenia sobie z sytuacjami konfliktowymi. Szybko wpisują się w role przypisywane im przez dorosłych.

W zaprzyjaźnionej rodzinie urodziło się trzecie dziecko. Dziewczynka, drobniutka, jasnowłosa, o bardzo wyrazistej twarzyczce, reagująca płaczem na wszystkie przeciwności losu. Rodzice tłumaczyli starszym: „Ustąp jej, nie drażnij jej, ona jest taka mała i taka wrażliwa!”. Kiedyś matka usłyszała z dziecinnego pokoju cieniutki głosik swojej córeczki ze złością cedzony przez zęby: „Daj to! Oddaj to, bo ja jestem wrażliwa!”. Zrozumiała, ile siły jest w tej pozornej wrażliwości i przestała wymagać ustępstw na rzecz siostry od rodzeństwa. Na szczęście.

Najczęściej w rozsądzaniu dziecięcych konfliktów rodzice typują winnego (tego, który zaczął, tego, który uderzył, tego, który brzydko nazwał) i jego ofiarę. Każdemu rodzicowi powinno się w głowie zapalić czerwone światło, jeżeli to samo dziecko występuje raz po raz w jednej roli winnego lub ofiary. Należy się wtedy bacznie przyjrzeć i zachowaniom dzieci, i swoim reakcjom, aby uniknąć zgubnego w skutkach pozostawienia dzieci w tych rolach i dalszego utrwalania ich swoimi reakcjami. One nie wpłyną korzystnie na sposób radzenia sobie w przyszłości. Co zrobi dziecko w grupie rówieśniczej, w szkole czy w dorosłym życiu, kiedy mama nie przyjdzie z pomocą, a tata nie zawyrokuje, kto zawinił?

Co w takim razie mają robić rodzice, kiedy ich dzieci się kłócą?
Odgłosy dziecięcych kłótni wskazują na etap zaawansowania sporu, a rodzice dostosowują swoją reakcję do etapu kłótni.

Etap I.
Bez reakcji
Słychać podniesione głosy, złość i agresję w krzykach dzieci, zwroty obraźliwe i pełne złości.
Rodzice nie reagują. Mogą zająć swoje myśli planowaniem wakacji albo pomyśleć, że o to właśnie ich dzieci zgłębiają praktycznie trudną konfliktową sytuację i zapewne wyniosą z tego ważne doświadczenia. I już.

Etap II.
Opisz, co widzisz.
Wyraź swoje przekonanie, że dzieci mogą się same dogadać.
Słychać coraz głośniejsze krzyki, wyzwiska i płacze. Robi się coraz goręcej. Mama lub tata wchodzi do dziecięcego pokoju i opisuje to, co słyszy i widzi. Mówi: „Słyszę, że coraz głośniej na siebie krzyczycie, a Bartek płacze. Widzę, że wyrywacie sobie samochodzik. Wasze krzyki przeszkadzają mi w pracy. Oczekuję, że dogadacie się w sprawie tego samochodu ciszej i spokojniej. Przypominam, że zabawką rządzi ten, kto jest jej właścicielem”.

Etap III.
Rozdziel dzieci bez dociekania, kto zaczął.
Dzieci się biją i/lub używają wulgaryzmów, na jakie rodzice absolutnie się nie zgadzają. Rodzice reagują natychmiast, rozdzielając dzieci do dwóch kątów lub pokoi. Mogą uzasadnić, dlaczego to robią, ale nie tłumaczyć, bo rozemocjonowane dzieciaki i tak niewiele z tego, co rodzice mówią, zapamiętają.
„Teraz każde z was będzie przez 5 minut samo, bo chcę, żebyście się uspokoili. Nie chcę, żebyście zrobili sobie krzywdę”.
„Nie chcę słyszeć więcej takich wyrazów. Każde z was będzie teraz samo przez 5 minut, żebyście się uspokoili, a potem rozwiązali tę trudną dla was sytuację bez używania takich wulgarnych słów”.

Ta prosta metoda pozwala rodzicom:
  okazać zaufanie swoim dzieciom
  pokazać, że troszczą się o dzieci
  przypomnieć obowiązujące zasady i wymagać ich przestrzegania.

Ewa Krupińska

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin