07.TXT

(23 KB) Pobierz
  W�adys�aw powr�ci� do kraju w roku 1946, po blisko siedmioletniej 
roz��ce. Szcz�cia w domu nie znalaz�. Po kr�tkim pobycie z rodzin�, 
wyjecha� na sta�e Ziemie Odzyskane. Ile kosztowa�o ich rozstanie, dlaczego 
tak si� sta�o? S� to pytania, na kt�re nikt ju� dzisiaj nie odpowie. Dramat 
wojennego pokolenia niejedno mia� oblicze i niejedno imi�... By�o to 
ostatnie ich spotkanie. W�adys�aw zamieszka� w okolicy Lubina Legnickiego, 
powiat G�og�w, miejscowo�� Pohulanka, gdzie podj�� prac� w administracji 
nadle�nictwa. Dzia�a� r�wnie� spo�ecznie w ZBOWiD-zie. Mia� warto�ciowe 
hobby w postaci zio�olecznictwa, czemu sprzyja�o �rodowisko le�ne. Do ko�ca 
�ycia nie zwi�za� si� ju� z �adn� kobiet�. Zmar� maj�c 76 lat, w roku 1969. 
Szacunek i sympatia, jak� zdo�a� sobie pozyska� u ludzi w�r�d kt�rych �y�, 
ujawni�a si� w pe�ni na jego pogrzebie: t�umy ludzi, organizacje spo�eczne 
ze sztandarami, stra�acka orkiestra, wyeksponowane odznaczenia (Krzy� 
Walecznych oraz inne, pomniejsze), przem�wienia. O �mierci W�adys�awa 
powiadomi� krakowsk� rodzin� bratanek zmar�ego. Na pogrzeb pojecha� syn. 
Bole�nie prze�y� �mier� ojca. Zabra� symboliczne pami�tki, a w sercu 
zamkn�� b�l rozstania i �al do losu o lata zubo�one o obecno�� i mi�o�� 
ojca.
  Jak ju� wspomnia�am, Maria zdo�a�a podczas okupacji opanowa� trudn� 
sytuacj� �yciow�. Obecnie, przez zmian� mieszkania (Karmelicka 1 m 7�) 
zyska�a bardziej eksponowany punkt dla gabinetu kosmetycznego. Nadal 
zajmowa�a si� wychowaniem syna, a tak�e w��czy�a si� w szeroki front pracy 
spo�ecznej i szkolenia zawodowego, do czego zaistnia�y teraz w pe�ni 
korzystne warunki. Czynno�ci tych by�o sporo, zatem zacytujmy tutaj odno�n� 
cz�� �yciorysu (*), kt�rego wiarygodno�� Maria Urban po�wiadcza 
w�asnor�cznym podpisem i potwierdza dokumentami:
  "(...) W latach 1945-50 by�am kierownikiem kursu masa�u leczniczego przy 
S�u�bie Zdrowia w Krakowie, 1945-50 - przewodnicz�c� Sekcji Masa�yst�w 
S.Z., 1945-50 - referentk� oddzia�u S�u�by Zdrowia, 1945-50 - cz�onkiem 
S�du Kole�e�skiego Okr�gu S.Z., 1945-48 - przewodnicz�c� Opieki Zdrowotnej 
przy Przemys�owej Szk. Pa�stwowej. Od roku 1945 do chwili obecnej (*) 
jestem przewodnicz�c� Bloku nr 19�8�Iii przy M.R.N., przewodnicz�c� 
Komitetu Obro�c�w Pokoju i cz�onkiem Frontu Narodowego, (...) kierownikiem 
kursu ideologicznego od (...) 1949 r. do dnia 15.V.1950 r. i kierownikiem 
kursu j�zyka rosyjskiego".
  Z tego okresu spo�ecznej dzia�alno�ci Marii zachowa�y si� �lady w postaci 
dokument�w o nast�puj�cej tre�ci:
  "Og�lnopolski Komitet Frontu Narodowego przyznaje Ob.Urbanowej Marii 
Dyplom Honorowy za zas�ugi w pracy spo�ecznej w kampanii wyborczej do Sejmu 
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przewodnicz�cy Og�lnopolskiego Komitetu 
Frontu Narodowego Boles�aw Bierut.
  Warszawa, listopad 1952 r. (...)".
  "Dyplom Uznania za ofiarn� prac� dla sprawy pokoju nadany Ob.Urbanowej 
Marii przez Miejski Komitet Obro�c�w Pokoju w Krakowie w Mi�dzynarodowym 
Dniu Obrony Pokoju 2 pa�dziernika 1953. Przewodnicz�cy Miejsk. Komitetu 
Obro�c�w Pokoju w Krakowie podpis (-) Marcin Walig�ra. Piecz�� okr�g�a: 
Miejski Komitet Obro�c�w Pokoju w Krakowie".
  Aktywno�� Marii Urban w tym okresie jest zdumiewaj�ca, gdy� do 
wymienionych funkcji nale�y jeszcze doda� studia na UJ w latach 1948-1952. 
O podj�ciu tej decyzji przes�dzi� do�� zabawny incydent, o kt�rym Maria tak 
opowiada:
  "(...) Wr�ci�am z wczas�w wypocz�ta, opalona. Wy�wie�y�am si� i posz�am 
na uczelni� za�atwi� synowi jak�� spraw�, kt�rej nie zdo�a� dopi�� przed 
wyjazdem. W sekretariacie Dziekanatu by�a spora grupa m�odych ludzi, kt�rzy 
podobnie jak i ja mieli jakie� sprawy do za�atwienia. Wcisn�am si� poza 
kolejno�ci� i wtedy us�ysza�am o sobie r�ne rzeczy: Kole�nko! Tutaj 
obowi�zuje kolejka! Czy�by blondynki mia�y pierwsze�stwo? Z�apa�am 
dokument 
i szybko uciek�am. Wracaj�c do domu my�la�am o tym, co zasz�o. By�o to 
r�wnocze�nie mi�e i niemi�e, ale pomog�o mi podj�� nieodwo�aln� decyzj� 
zapisania si� na studia".
  Dyplom Uko�czenia Studi�w Wy�szych pierwszego stopnia w WSNS i na 
Wydziale Filozoficzno-Spo�ecznym Uniwersytetu Jagiello�skiego w Krakowie w 
zakresie nauk spo�ecznych okre�li� jej status zawodowy, a zdobyte 
wiadomo�ci w zakresie takich przedmiot�w jak: pedagogika, psychologia, 
historia wychowania, socjologia, historia kultury, o�wiata i kultura 
doros�ych, prawo pracy, metodyka nauczania i inne, da�y Marii teoretyczne 
podstawy dzia�alno�ci pedagogicznej, kt�re s�u�y�y jej przez dalsze 19 lat 
pracy. A oto wypowied� na temat Marii Urban z tamtych lat mgr J.Hajeca, 
kt�ry razem z ni� studiowa�:
  "By�a najstarsza na roku, mimo to nale�a�a do ZAMO-u. Dzia�a�a 
spo�ecznie. Zawsze otwarta na potrzeby innych, us�u�na. By�a nie tylko 
akceptowana i zintegrowana z m�odzie��, ale ponadto ceniona i uznana za 
pi�knego cz�owieka".
  W tym okresie, na p�aszczy�nie dzia�alno�ci spo�ecznej, Maria zetkn�a 
si� ze wspania�ym cz�owiekiem, spo�ecznikiem najwy�szego formatu, kapitanem 
Janem Silhanem. By� to bardzo pomy�lny zbieg okoliczno�ci, gdy� kapitan ju� 
od d�u�szego czasu piastowa� w sercu ide� kszta�cenia niewidomych w 
zakresie masa�u. Utrzymuj�c kontakty z zagranic� wiedzia�, �e np. we 
Francji (Pary�, Instytut Walentego Haudy) szko�a taka powsta�a ju� w roku 
1909, a w Londynie, w Kr�lewskim Narodowym Instytucie dla Niewidomych, w 
roku 1915. Ponadto w Warszawie pojawili si� ju� pierwsi niewidomi 
masa�y�ci, przygotowani w Laskach oraz na kursach dla os�b widz�cych, 
prowadzonych przez profesora Zaorskiego. Maria szybko porozumia�a si� z 
kapitanem. Byli przecie� krajanami, urodzili si� i wychowali w Kijowie, i 
to na tej samej ulicy, ale przede wszystkim byli ideowymi spo�ecznikami. 
�wczesny Zwi�zek Niewidomych Pracownik�w PRL bezb��dnie wytypowa� 
kandydat�w na pierwsze kursy masa�u. Byli to: Roman Axenti - p�niejszy 
instruktor w szkole masa�u dla niewidomych oraz Helena Majewska, jego 
przysz�a ma��onka, na drugim za� kursie - Mieczys�aw Orli�ski oraz Zofia i 
Jerzy Ruszkiewicz. Wszyscy inteligentni, ambitni, reprezentacyjni. 
Wi�kszo�� z nich uko�czy�a kurs z wysok� lokat�, a Jerzy Ruszkiewicz z 
post�pem celuj�cym. Maria Urban m�wi�c o nich, stwierdzi�a: "Byli najlepsi 
w zespole przez swoje walory osobiste, przez silne zaanga�owanie i lepiej 
ni� u os�b widz�cych wykszta�cony dotyk". Szlak zosta� przetarty. Sprawa 
szkolenia niewidomych masa�yst�w na terenie Krakowa dojrzewa�a. Klimat by� 
korzystny, gdy� zreformowana po wojnie s�u�ba zdrowia rozszerza�a zakres 
us�ug medycznych i ogarnia�a coraz szersze kr�gi spo�eczne. Wynika�o st�d w 
naturalny spos�b coraz wi�ksze zapotrzebowanie na tego rodzaju pracownik�w 
s�u�by zdrowia. Powi�ksza�a si� liczba zak�ad�w szkoleniowych, a 
r�wnocze�nie w powojennych latach sprawa produktywizacji ogromnych rzesz 
inwalid�w urasta�a do rangi zagadnienia spo�ecznego. Nale�y jednak zwr�ci� 
uwag� na fakt, �e podobne warunki zaistnia�y w ca�ym kraju, a jednak szko�a 
masa�u dla niewidomych, dzi�ki takim ludziom jak kapitan Silhan i Maria 
Urban, powsta�a w�a�nie w Krakowie.
  
  `ty
  Praca dla niewidomych
  `ty
  Powstanie szko�y poprzedzi�y ofiarne starania g��wnego jej inicjatora, 
Jana Silhana, upowa�nionego przez Zarz�d G��wny Polskiego Zwi�zku 
Niewidomych, dzia�ania Kazimierza Grabca z ramienia Wydzia�u Pracy i Pomocy 
Spo�ecznej Prezydium WRN, Marii Urbanowej oraz krakowskiego aktywu PZN. W 
wyniku tej zbiorowej dzia�alno�ci uzyskano z Ministerstwa Pracy i Opieki 
Spo�ecznej zezwolenie na otwarcie szko�y i lokal na jej pomieszczenie, 
opracowano program nauczania, okre�lono warunki naboru kandydat�w, 
zaopatrzono kurs w elementarne �rodki dydaktyczne i w wyposa�enie dla 
internatu oraz zaanga�owano wyk�adowc�w o odpowiednio wysokich 
kwalifikacjach.
  Maria mia�a w�wczas 53 lata i ogromne �yciowe do�wiadczenie. Posiada�a 
szerokie kontakty spo�eczne i chyba du�o si� witalnych, gdy� przez wiele 
nast�pnych lat jej �ycie toczy�o si� w kilku absorbuj�cych czas i energi� 
wymiarach, takich jak: prowadzenie domu, gabinetu kosmetycznego (tutaj 
mia�a pomoc), praca spo�eczna i kierowanie szko��. Z czasem wycofa�a si� z 
tego, co nie by�o konieczne i na czo�o wszystkich jej usi�owa� �yciowych 
wysun�a si� szko�a. W wyniku om�wionych ju� dzia�a�, pismem Ministerstwa 
Pracy i Opieki Spo�ecznej z pa�dziernika 1953 roku, powo�ano do �ycia kurs 
masa�u leczniczego dla niewidomych i zlokalizowano go w Krakowie, w by�ym 
internacie dla inwalid�w wojennych przy ul.18 Stycznia 100 (p�niej nr 
86�).
  14 pa�dziernika 1953 r. trzydziestu s�uchaczy z r�nych stron kraju i 
dziewi�ciu wyk�adowc�w rozpocz�o prac� szkoln�. Oficjalne otwarcie zak�adu 
nast�pi�o w kilka tygodni p�niej (14 listopada). By�o ono dla wszystkich 
silnym prze�yciem psychicznym, dlatego utrwali�o si� w pami�ci uczestnik�w.
  Ciemny listopadowy wiecz�r, wszystkie pomieszczenia nale��ce do szko�y 
jasno o�wietlone. Uroczysto�� otwarcia zak�adu. S�uchacze stoj� w zwartej 
grupie, w przewa�aj�cej cz�ci ca�kowicie niewidomi. Du�a rozpi�to�� wieku 
i wykszta�cenia. Dziewcz�ta w jasnych bluzkach, m�czy�ni - w czym kto ma. 
Wielkie stare, zniszczone sto�y obite kwiecistym perkalem, z tej samej 
tkaniny zas�ony na oszklonej �cianie sali wyk�adowej. Przem�wienie 
kierowniczki kursu, kt�ra wita, dzi�kuje, �yczy... Jest wyra�nie wzruszona. 
C� w tym dziwnego? Wszyscy jeste�my wzruszeni. Czujemy, �e stoimy u progu 
wa�nej i dobrej sprawy. Po kierowniczce przemawiaj� inni: kpt. Silhan, 
przedstawiciele urz�d�w resortowych, grona, s�uchaczy. Potem uczniowie 
�piewaj�, recytuj�, graj�, jest te� taniec solowy. Nie ma oczywi�cie 
estrady, zast�puje j� tenisowy st�. Na nim to produkuje si�, w 
p�klasycznym, p�akrobatycznym ta�cu Emil Kordzisz - szczup�a, drobna 
figurka, by�y cyrkowiec, z �ysiej�cym czo�em, w grubych okularach. 
Zapam...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin