Dębski Najważniejszy dzień 111394 roku.txt

(17 KB) Pobierz
Eugeniusz D�bski

Najwa�niejszy dzie� 111394 roku"

O �smej Rami uzna�a, �e przysz�a pora by zbudzi� Barbara. S�czy�a ostro�nie w 
umys� cichutki szelest, cichszy od odg�osu upadku p�atka �niegu, potem poda�a 
szum nie g�o�niejszy ni� dialog li�ci na drzewie. Barbara nie budzi� si�,
wi�c Rami zaszemra�a niczym strumie� omywaj�cy kamienia na swym dnie, ale gdy i 
to nie poskutkowa�o, zadzwoni�a delikatnie. Rami bardzo kocha�a Barbara za nic 
na �wiecie nie chcia�a wyrz�dzi� mu krzywdy. Wiedzia�a jednak, �e zbyt d�ugie, 
nazbyt
delikatne budzenie mo�e przynie�� wi�cej szk�d ni� po�ytku - Barbara obudzi si� 
rozdra�niony, sam nie wiedz�c dlaczego i wy�aduje si� w�a�nie na niej.
Dzwoneczek w m�zgu Barbara zadzwoni� jeszcze raz, troch� g�o�niej i Rami 
poczu�a, �e jej pan si� budzi. Odczeka�a jeszcze chwil� i szepn�a:
*Dzie� dobry. Obudzi�e� si� si�dmego maja 111 394 roku! - stara�a si� by jej 
emisja by�a utrzymana w normalnym tonie, bro� Bo�e zbyt suchym, ale te� nie 
przes�odzonym.
*Ehe! - pomy�la� Barbara do Rami. - "Obudzi�e� si�!" - przedrze�ni� j�. - A mo�e 
ja w og�le nie chcia�em si� budzi�? Co? Bardzo dobrze mi si� spa�o.
*Masz dzisiaj do za�atwienia kilka spraw - przypomnia�a uprzejmie Rami. 
Pomy�la�a to lekko, bez specjalnego nacisku. Tak jak powinna pomy�le� normalna, 
opieku�cza, dobrze funkcjonuj�ca �ona. Szczeg�lnie w tak pi�kny majowy poranek.
*Pami�tam, pami�tam - pomy�la� zrz�dliwie Barbara. - Dawaj komunikat.
*Ju�. W czasie snu tw�j wzrost nie uleg� zmianie. Nadal mierzysz 197,3662 
centymetra. Natomiast... - Rami postara�a si�, by w jej emisji zabrzmia�a 
szczera rado�� - ... co do wagi, to jeste� ci�szy o 11 gram�w! W sumie 54,7942 
kilograma!
*Widzisz? - wrzasn�� w my�lach Barbara. - Odradza�a� mi t� mieszank� betasolow� 
i co?
*Tak - skwapliwie pomy�la�a Rami. - Chyba nie mia�am racji...
*Chyba! Nie zdarzy�o si� jeszcze, by moja �ona przyzna�a si� do b��du. Mo�e b�d� 
musia� dokona� w ko�cu zmiany? - pomy�la� i cho� Rami czu�a, �e �artuje, lekki 
parazytowy pr�d przebieg� przez jej obw�d emocjonalny. - No? Co jeszcze?
*T�tno, ci�nienie, oddech w jak najlepszym porz�dku. Jeste� absolutnie zdr�w i 
to mnie cieszy - nie wytrzyma�a i zako�czy�a przymilnie. - W czasie snu zrobi�am 
ci podd�wi�kowy masa� plec�w. Tu� przed obudzeniem przeprowadzi�am wszelkie 
analizy. Wyniki
s� �wietne.
*I to, oczywi�cie, twoja zas�uga - dra�ni� si� Barbara.
*Oczywi�cie, �e nie. To przede wszystkim...
*Dobra, dobra! - przerwa� jej Barbara. - Wpadasz w my�lotok, Daj ... e-e-e ... 
czerwone ubranie. Albo nie! Najpierw gimnastyka. Le�a� absolutnie nieruchomo i 
czeka� cierpliwie a� �ona, ostro�nie pos�uguj�c si� si�opolami, zdejmie z niego 
mi�kki
otulik. Ca�y walec �ony, prze�roczysty od g�ry, gdzie nakrywa� cia�o Barbara, 
ciemnoszafirowy na dole, zas�aniaj�cy ca�� aparatur� �ony zako�ysa� si�. 
Najpierw tylko kilka stopni wzd�u� osi pod�u�nej - nogi w g�r�, g�owa w d�, 
potem do tego doda�a
Rami ruch kolisty obu swych ko�c�w. Powoli, by nie przesadzi�, zwi�ksza�a 
amplitud� ko�ysa� gotowa w ka�dej chwili, na ka�dy b�ysk niech�tnej my�li 
Barbara, przerwa� ten monotonny ko�ysaniec, ale jej pan, otulony si�opolami, 
widocznie wprawiony w
dobry humor wiadomo�ci� o wadze, milcza�. Stopniowo zwalnia�a ruch wirowy, za to 
doda�a delikatne dr�enie ca�ego korpusu, a po chwili, wci�� nie odbieraj�c 
niech�ci, wznios�a si� pod sufit, opad�a �agodnie do pod�ogi i wznios�a znowu. 
Ko�ysa�a
Barbara ca�� sob�, bujaj�c si� w pustym pokoju od jednego rogu do drugiego ani 
na chwil� nie os�abiaj�c uwagi. I gdy tylko Barbara zacz�� my�le� wyhamowa�a 
�agodnie.
*Wystarczy. Tylko ci pozwoli� to od razu szalejesz. Nie my�l� robi� kariery w 
cyrku - ale w jego my�lach Rami nie wyczu�a prawdziwej z�o�ci. - Daj czerwone 
ubranie i lustro. Epiepi w zesz�ej kwadrze zapomnia� zajrze� do lustra, a �ona 
si� zap�tli�a i
ca�e p� dnia paradowa� z jedn� d�oni� ku g�rze.
Odgad� pr�dzej ni� poczu�, �e Rami wci�ga na niego ubranie, podni�s� zamkni�te 
dot�d powieki i spojrza� na sufit, Ca�a p�aszczyzna mrugn�a i zmieni�a si� w 
l�ni�c� lustrzan� tafl�. Obrzuci� uwa�nym spojrzeniem wyd�u�on� g�ow� bez 
jednego w�oska,
pozbawion� brwi p�ask� twarz z cienkimi kreskami powiek, w�ziutkie usta prawie 
bez warg, mocno zaci�ni�te. Od szyi w d� by� ubrany w jednolicie karminow� 
szat�. Le�a�a nieskazitelnie, wszystkie fa�dki wyr�wnane i obci�gni�te, r�ce tak 
jak si� nosi -
palce wyprostowane, d�onie le��ce p�asko, wierzchem do g�ry. Stopy okrywa�y 
futrzane scharpetty. Barbara obrzuci� jeszcze jednym kontrolnym spojrzeniem ca�� 
sw� posta� i pomy�la� do Rami:
*Poka� teraz siebie.
Natychmiast lustro zamieni�o si� w ekran, w kt�rym zobaczy� sp�d swojej �ony - 
doln� po�ow� walca w kolorze ciemnego szafiru.
*Zmie� kolor na bia�y - westchn�� w my�lach nad g�upot� �ony.
*Przecie� nie pasujemy do siebie, nie widzisz tego?
*Zawsze ty decydowa�e� o kolorach, wi�c czeka�am na ciebie... - po�piesznie 
wyemitowa�a Rami, ale Barbara przerwa� jej:
*I decyduj� nadal. I nie b�d� bezczelna, bo ... - zwiesi� my�l, by sama odgad�a 
rodzaj kary.
Odebra� jej spontaniczny przestrach i uspokoi� si�.
*Po��cz mnie z �on� Martima - pomy�la� i w tej samej sekundzie po�a�owa� swojej 
my�li. Rami wyczu�a to, ale poniewa� nie wycofa� polecenia zrealizowa�a 
po��czenie. Barbara us�ysza� emisj� cudzej �ony:
*Dzie� dobry. Jestem �on� Martima.
*Barbara. Chcia�bym z nim porozmawia� - pomy�la� i od razu us�ysza�:
*Witam, witam! Co u ciebie?
*Nic szczeg�lnego. Przyty�em troch� ... - b�kn�� Barbara i nie mog�c znale�� 
�adnej neutralnej my�li wypali�:
*Chc� mie� z tob� dziecko!
Przez chwil� nic nie s�ysza�, widocznie tamten prze��czy� si� na poziom 
prywatny, nies�yszalny dla nikogo, pr�cz �ony, Barbara zrobi� to samo: "�eby si� 
tylko zgodzi�".
*Przepraszam ci� Barbara. Troch� mnie zaskoczy�e� t� propozycj�... - Martim 
my�la� wolno, ostro�nie dobieraj�c my�li.
*Wiesz, postawmy spraw� jasno - pomy�la� zdeterminowany Barbara. - Wiem, �e w 
przysz�ym tygodniu chcesz owulowa�. B�d� m�czyzn� - powiedz "tak" albo "nie"! 
Przecie� si� nie obra��...
*To nie o to chodzi! - Barbara mia� wra�enie, �e Martim znowu od��czy� si� na 
chwil�, pewnie, �eby zakl��.
*Rzeczywi�cie mam zamiar mie� dziecko. Nawet specjalnie si� nie zastanawia�em z 
kim. Hm ... My�la�e� nad mo�liwo�ci� konfliktu?
*Oczywi�cie, ale sprawdzi�em. Wszystko w porz�dku! Prawie idea�, mo�emy mie� 
nadzwyczaj udane dziecko!
*Ta ... Widz�, �e si� przygotowa�e� do rozmowy - w my�lach Martima Barbara 
wyczu� lekki wyrzut. A mnie bierzesz szturmem. I pewnie chcesz mie� od razu 
odpowied�, czuje to - Martim jakby si� lekko u�miechn��.
*Je�eli ci zale�y na czasie do namys�u...
*Nie-e-e... Ju� zdecydowa�em. W czwartek b�d� w inseminatorium, gdzie ko�o 
czwartej oddam jajeczko. Przyjd� te� i za�atwimy spraw� od razu. Urz�dza ci� to?
*Jasne! Przyjd� punktualnie. I dzi�kuj�, �e si� zdecydowa�e�
*Nie przesadzaj. Lubi� ci�, jeste�my przyjaci�mi, wi�c nie ma problemu.
*Znakomicie. Bardzo si� ciesz�... - Barbara chcia� jeszcze jako� wyrazi� sw� 
wdzi�czno��, ale Martim mu w tym przerwa�:
*B�dziesz dzisiaj w Akademii?
Barbara wzi�� si� w gar��.
*A w�a�ciwie to po co?
*Dok�adnie nie wiadomo. Karmen przechwala si�, �e to b�dzie wydarzenie roku. 
Podobno od wiek�w nie zdarzy�o si� nic r�wnie sensacyjnego. Mo�e to tylko 
gadanie, ale wiesz, on lubi zaskakiwa� publiczno��, tak jak z t� brod�, kt�r� 
sobie przeszczepi� z
jakiego� zwierz�cia. I jeszcze twierdzi, �e kiedy� tam wszyscy mieli takie k�aki 
na twarzy, he...
*Pami�tam. A p�niej go przelicytowa� ten... no... co przeszczepi� takie futro 
te� na g�ow�...
*Adan! Tak? O nim m�wisz?
*W�a�nie.
*Epiepi m�wi�, �e Adan wybiera si� na pokaz Karmen i zapowiada zniszczenie 
szarlatana i pozera. Mo�e by� niez�a awantura. Przyjdziesz?
*Je�li tak, to pewnie przyjd�. To lepsze ni� spektakle multiplaka. O kt�rej 
pocz�tek?
*Karmen zaczyna za czterdzie�ci minut. Lubisz deszcz? Bo zapowiadaj�... - 
zapyta� Martim.
*Nie przeszkadza mi. Dop�ki Rami jest szczelna mog� nawet nurkowa� - za�artowa� 
Barbara.
*Szczelna �ona to rzecz podstawowa. Nie mog� zapomnie� o biednym Yoe. Fatalna 
sprawa... - my�li Martima by�y smutne i ci�kie
*Potworne - przytakn�� Barbara. - Tym bardziej �e lekarze twierdz�, �e 
atmosferyczne powietrze nie jest podobno truj�ce.
*�atwo m�wi�. Sk�d mia� wiedzie� jak si� takim czym� oddycha? Barbara poczu�, �e 
Martim zaczyna si� z�o�ci�. Po�piesznie zmieni� temat, zdenerwowanie tuz przed 
zmian� cyklu i owulacj� mog�o by� szkodliwe dla p�odu.
*Wi�c spotkamy si� w Akademii? - pomy�la� szybko.
*Aha. Powiedz �onie, �eby dba�a o ciebie - nada�a Martim i od��czy� si�.
*S�ysza�a�? - pomy�la� Barbara do Rami.
*Barbara! Nawet nie wiesz jak si� ciesz�! B�dziesz mia� na pewno �liczne 
dziecko. Jeste� w znakomitej formie, nie wiem jak wytrzymam do pobrania 
nasienia! - Rami skr�ca�a si� ze szcz�cia.
*Chyba nie my�lisz, �e to ty b�dziesz pobiera�a nasienie? Tam maj� du�o 
pewniejsze urz�dzenia - prychn�� Barbara, ale nawet nie rozz�o�ci� si� na Rami. 
- Po��cz mnie z �on� Martima... W�a�nie - jak ona ma na imi�?
*Rikard.
*No, powiedz Rikard, �e wk�adam szat� godow�. Mo�e Martim te� w�o�y? Szybko, 
ubierz mnie!
Czeka� niecierpliwie a� Rami zako�czy zdejmowanie niedawno w�o�onego ubrania i 
naci�gnie inne, bia�o - z�ote.
*Lustro! - za��da� gdy Rami zameldowa�a o zako�czonej manipulacji.
Obejrza� now� szat� z satysfakcj�.
*Ech! Pi�kny dzie� - pomy�la� tym razem do siebie. Rami pos�usznie nie 
zareagowa�a. - Wychodzimy. Mo�esz si� nie spieszy�, zrobimy ma�y spacerek. 
Kieruj si� do Akademii, mamy p� godziny. Lecimy pod k�tem trzydzie�ci stopni! - 
zako�czy� zuchwale.
*Barbara, nie szalej! Zawsze trzyma�e� si� pi�tnastu, przecie� �wietnie wszystko 
wida�...
*Nie-e-e... To przechodzi wszelkie poj�cie! Jeszcze raz tak si� zachowasz i 
zmie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin