Borges Powszechna historia nikczemności.txt

(119 KB) Pobierz
Jorge Luis Borges 

Powszechna historia nikczemno�cii

1. POWSZECHNA HISTORIA NIKCZEMNO�CI 
I inscribe this book to S.D.: English, 
innumerable and an Angel. 
Also: I offer her that kernel of myself 
that I have saved, somehow - 
the central heart that deals not 
in words, traffics not with dreams 
and is untouched by time, by joy, 
by adversities. 
PRZERA�AJ�CY WYBAWICIEL LAZARUS MORELL 
W 1517 roku ojciec Bart�omiej de las Casas u�ali� si� nad losem 
Indian, kt�rych wyniszczano w pracowitym piekle antylskich
kopalni  z�ota, i zaproponowa� cesarzowi Karolowi V przyw�z
Murzyn�w, aby  ich wyniszcza� w pracowitym piekle antylskich
kopalni z�ota. Owej  dziwnej odmianie filantropii zawdzi�czamy
niezliczon� ilo�� rzeczy:  bluesy z Nowego Orleanu, mitologiczn�
wielko�� Abrahama 
Lincolna, pi��set tysi�cy zabitych w wojnie domowej mi�dzy
Stanami  Po�udnia i P�nocy, trzy miliardy trzysta tysi�cy
dolar�w wydanych  na renty i emerytury wojskowe, pojawienie si�
s�owa "lincz" w  s�ownikach j�zyka, �niady wdzi�k pani X,
nieszcz�sn� rumb�  Manisero, zgodne wsp�ycie religii krzy�a i
w�a w murzy�skiej  republice Haiti, poezj� kuba�sk�, habaner� -
matk� tanga, kong� i  mambo. 
Ponadto: karygodne i wspania�e �ycie niegodziwego wybawiciela, 
Lazarusa Morella. 
Miejsce 
Ojciec W�d, Missisipi, najbardziej rozleg�a rzeka �wiata, by�a
scen�  godn� tego niezr�wnanego �otra. (Rzek� odkry� Alvarez de
Pineda, a  pierwszym podr�nikiem na jej wodach by� Hernando de
Soto, by�y  konkwistador Peru, kt�ry skraca� by� d�ugie miesi�ce
wi�zienia  kr�lowi Ink�w Atahualpie, ucz�c go gry w szachy. Umar�
i wody tej  rzeki pos�u�y�y mu za gr�b.) 
Missisipi jest rzek� o szerokim �onie: w swej niesko�czono�ci
jest  siostr� Parany, Urugwaju, Amazonki i Orinoka. Jest to
rzeka-Mulat,  ponad czterysta ton b�ota niesionego przez jej wody
zniewa�a  rokrocznie Zatok� Meksyka�sk�. Tyle czcigodnego i
prastarego  �wi�stwa zbudowa�o delt�, gdzie olbrzymie b�otne
cyprysy rosn� na  wydzielinach kontynentu w bezustannym
rozk�adzie i gdzie labirynty  z b�ota, zdech�ych ryb i sitowia
rozszerzaj� granice swego cuchn�cego  kr�lestwa. W d� rzeki, na
wysoko�ci Arkanzasu i Ohio, wlecze si�  piaszczysta nizina.
Zamieszkuje j� ��tawe plemi� n�dznych ludzi, ze  sk�onno�ci� do
febry, spogl�daj�cych chciwie na kamie� i �elazo;  mi�dzy nimi
bowiem nie ma nic poza piaskiem i drzewem, i m�tn�  wod�. 
Ludzie 
W pocz�tkach dziewi�tnastego wieku (data, o kt�r� nam chodzi) 
rozleg�e plantacje bawe�ny znajduj�ce si� na obu brzegach by�y 
uprawiane przez Murzyn�w, pracuj�cych od �witu do zachodu s�o�ca. 
Spali w drewnianych chatach, na ubitej ziemi. Poza stosunkiem 
matka - dziecko, pokrewie�stwa by�y umowne i m�tne. Posiadali 
imiona, ale mogli obej�� si� bez nazwisk. Nie umieli czyta�. 
Wzruszonym dyszkantem pod�piewywali w angielszczy�nie o 
powolnych samog�oskach. Pracowali w szeregach, ugi�ci pod batem 
nadzorcy. Uciekali, a m�czy�ni o g�stych brodach wskakiwali na 
pi�kne konie i puszczali ich �ladem ogromne wilczury. 
Do m�tnego osadu prymitywnych nadziei i afryka�skich l�k�w 
do�o�yli s�owa Pisma: byli wi�c chrze�cijanami. �piewali g��boko
i  t�umnie: "Go down Moses." Missisipi s�u�y�a im za wspania�y
obraz  n�dznych w�d Jordanu. 
W�a�cicielami owej spracowanej ziemi i owych Murzyn�w byli 
�apczywi i leniwi panowie o wspania�ych czuprynach, zamieszkiwali 
d�ugie domostwa, budowane frontem do rzeki, z nieodzownym 
pseudogreckim portykiem z bia�ej sosny. Dobry niewolnik kosztowa� 
ich do tysi�ca dolar�w i nie wytrzymywa� d�ugo. Poniekt�ry
okazywa�  niewdzi�czno��; zapada� na byle jak� chorob� i umiera�.
Trzeba by�o  z niepewnego elementu wyci�gn�� jak najwi�ksz�
korzy��. Dlatego  te� trzymali niewolnik�w na polu od �witu do
zachodu s�o�ca i  dlatego te� wymagali od nich corocznych plon�w
bawe�ny, tytoniu  lub cukru. Ziemia, mi�toszona i m�czona ow�
niecierpliw�  gospodark�, wyczerpywa�a si� po kilku latach,
zagmatwana i b�otnista  pustynia wkracza�a na teren plantacji.
W opuszczonych folwarkach,  na przedmie�ciach, w�r�d g�stych
zaro�li trzcin i w�r�d pod�ych,  zabagnionych ziem, mieszkali tak
zwani poor whites - bia�a ho�ota.  Byli rybakami, koniokradami,
my�liwymi nieokre�lonych zwierz�t.  �ywili si� niekiedy wy�ebran�
u Murzyn�w resztk� kradzionej strawy  i zachowywali w swoim
poni�eniu jedyn� dum� posiadania krwi bez  plamki, bez cienia
domieszki. Lazarus Morell by� jednym z nich.   
Cz�owiek 
Dagerotypy Morella, reprodukowane niekiedy przez ameryka�skie 
czasopisma, nie s� autentyczne. Ten brak prawdziwych wizerunk�w 
cz�owieka tak pami�tanego i s�awnego nie jest chyba przypadkiem. 
Mo�na z ca�ym prawdopodobie�stwem przypu�ci�, �e Morrel opar� 
si� srebrzystej p�ytce g��wnie po to, by nie zostawia�
niepotrzebnych  �lad�w, daj�c jednocze�nie po�ywk� tajemnicy i
legendzie... Wiemy  sk�din�d, �e za m�odu nie by� specjalnie
obdarzony przez natur� i �e  oczy ustawione zbyt blisko siebie
oraz w�skie, jednowymiarowe usta  nie zjednywa�y mu sympatii.
Lata p�niejsze nada�y mu ten  szczeg�lny majestat towarzysz�cy
szpakowatym w�osom oraz  �mia�ym i bezkarnym zbrodniarzom. By�
starym arystokrat� z  Po�udnia, pomimo n�dznego dzieci�stwa i
haniebnego �ycia. Pismo  �wi�te nie by�o mu obce, a gdy zdarza�o
mu si� wyg�asza� kazanie,  robi� to ze szczeg�lnym przekonaniem.
"Widzia�em Lazarusa Morella  na ambonie - pisze w�a�ciciel domu
gry z Baton Rouge, Luizjana -  s�ucha�em jego buduj�cych s��w i
widzia�em, jak �zy nap�ywa�y do  jego oczu. Wiedzia�em, �e jest
to bezbo�nik, z�odziej niewolnik�w i  morderca ur�gaj�cy Bogu,
ale moje oczy tak�e p�aka�y." 
Mamy te� dobre �wiadectwo o tych wylewach �wi�tobliwej
czu�o�ci,  kt�re pozostawi� nam sam Morell. "Otworzy�em Bibli�
na chybi�  trafi�, znalaz�em stosowny werset z list�w �wi�tego
Paw�a i m�wi�em  godzin� i dwadzie�cia minut. Crenshaw i
towarzysze te� nie tracili  czasu, uprowadzili bowiem wszystkie
konie moich nabo�nych  s�uchaczy. Sprzedali�my je w stanie
Arkansas, z wyj�tkiem jednego  r�czego gniadosza, kt�rego
zostawi�em dla siebie. Co prawda  Crenshaw mia� na niego ch�tk�,
ale zdo�a�em go przekona�, �e nie  mia�by z konia po�ytku." 
Metoda 
Kradzie� koni w jednym stanie i sprzedawanie w drugim by�o
rzecz�  uboczn� w zbrodniczej karierze Morella, ale stanowi�o
pierwowz�r  metody, kt�ra obecnie zapewnia mu poczesne miejsce
w Powszechnej  historii nikczemno�ci. Metoda ta jest jedyna w
swoim rodzaju, nie  tylko dzi�ki specyficznym okoliczno�ci�,
kt�re j� wyznaczy�y, ale  tak�e dzi�ki nieodst�pnej pod�o�ci,
dzi�ki zgubnemu kupczeniu  nadziej�, dzi�ki stopniowemu
rozwojowi, kt�ry przywodzi na my�l  stopniowe narastanie
okropno�ci w koszmarnym �nie. Al Capone i  Bugs Moran obracaj�
wielkimi kapita�ami i us�u�nymi kulomiotami  w wielkim mie�cie,
lecz interesy ich s� prostackie. Walcz� o monopol  i to
wszystko... 
Je�li chodzi o ludzi, Morell mia� ich pod swoimi rozkazami
oko�o  tysi�ca. Wszyscy byli zaprzysi�eni. Dwustu wchodzi�o w
sk�ad  Wysokiej Rady, kt�ra podejmowa�a decyzje, wykonywane przez 
pozosta�ych o�miuset. Ryzyko spada�o na podw�adnych. W wypadku 
niesubordynacji oddawano ich w r�ce oficjalnej sprawiedliwo�ci
lub  te� wrzucano do rzeki o bystrym nurcie i g�stej wodzie, z 
nieod��cznym kamieniem uwi�zanym u n�g. Byli to cz�sto Mulaci. 
Ich zbrodnicza misja przedstawia�a si�, jak nast�puje: 
Rozje�d�ali si� - z pewn� chwilow� ostentacj� pier�cieni, dla 
wzbudzenia szacunku - po rozleg�ych plantacjach Po�udnia.
Wybierali  jakiego� nieszcz�snego Murzyna i proponowali mu
wolno��. M�wili  mu, by uciek� od swego pana, aby oni z kolei
mogli sprzeda� go na  jak�� inn� odleg�� plantacj�. Przyrzekali
mu pewien procent od  sprzeda�y i pomoc w powt�rnej ucieczce.
W�wczas - powiadali -  b�dzie przez nich doprowadzony do stanu,
gdzie nie istnia�o  niewolnictwo. Pieni�dz i swoboda; brz�cz�ce
srebrne dolary i  wolno�� na dodatek - trudno by�o znale�� co�
bardziej pon�tnego.  Niewolnik decydowa� si� na ryzyko pierwszej
ucieczki. 
Naturaln� drog� by�a rzeka. ��d�, �adownia rzecznego parowca, 
barka, ogromna tratwa z nadbud�wk� na rufie lub z napi�t� p�acht�
z  brezentu: miejsce nie mia�o znaczenia; wa�na by�a �wiadomo��,
�e  jest si� w ruchu, �e jest si� poza niebezpiecze�stwem, na 
niezmordowanej rzece... Sprzedawali go na inn� plantacj�. Ucieka�
po  raz drugi, kryj�c si� w�r�d g�stych trzcin lub na wysokich, 
zaro�ni�tych brzegach. W�wczas zjawiali si� jego straszni 
dobroczy�cy (kt�rych ju� zaczyna� podejrzewa�), m�wili mu o 
jakich� nieokre�lonych wydatkach zwi�zanych z ich procederem i 
o�wiadczali, �e musz� sprzeda� go po raz drugi i ostatni.
Zapewniali,  �e przy nast�pnym spotkaniu uzyska nale�n� mu cz��
pieni�dzy z  obu sprzeda�y oraz wolno��. Murzyn pozwala� sprzeda�
si�, pracowa�  przez pewien czas i przedsi�bra� ostatni�
ucieczk�, nara�aj�c si� na  po�cig sfory drapie�nych ps�w i na
krwaw� kar�. Powraca� spocony,  brocz�c krwi�, s�aniaj�c si� z
niewyspania i rozpaczy. 
Ostateczna wolno��. 
Nale�y jeszcze rozwa�y� prawn� stron� ca�ego procederu. Ludzie 
Morella przytrzymywali Murzyna, dop�ki w�a�ciciel nie og�osi� 
publicznie o ucieczce i nie wyznaczy� nagrody dla "znalazcy".
Ka�dy  w�wczas m�g� zatrzyma� takiego niewolnika, pozostaj�c w
zgodzie z  prawem, p�niejsza sprzeda� by�a wi�c nadu�yciem
zaufania, lecz nie  by�a kradzie��. Zwracanie si� w podobnych
wypadkach do 
oficjalnych organ�w sprawiedliwo�ci by�o bezcelowe (i oznacza�o 
tylko niepotrzebna wydatki), gdy� �adnych p�niejszych 
odszkodowa� z regu�y nie p�acono. 
Wszystko to, razem wzi�te, stanowi�o r�kojmi� bezkarno�ci, z 
jednym ma�ym wyj�tkiem: Murzyn m�g� si� wygada�. Murzyn, z 
samego oszo�omienia wolno�ci� lub cho�by z czystej wdzi�czno�ci, 
m�g� wszystko wypapla�. Par� szklanek w�dki wypitych w burdelu
w  El Cairo, Illinois (gdzie sukinsyn, co mia� szcz�cie urodzi�
si�  niewolnikiem przepu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin