Pertek Jerzy - Rajdy niemieckich pancerników.pdf

(4290 KB) Pobierz
Jerzy_Pertek_-_Rajdy_niemieckich_pancerników
Rajdy niemieckich pancerników
światowej i wbrew argumentom Karla
Dönitza, który – jako dowódca niemiec-
kiej floty podwodnej w 1939 roku –
twierdził, iŜ tylko zmasowane uŜycie U –
Bootów i prowadzona przez nie wojna
podwodna bez ograniczeń mogą przesą-
dzić o wyniku zmagań o panowanie na
Atlantyku, Raeder przeforsował swe
koncepcje juŜ przed wybuchem wojny, a
później konsekwentnie je realizował.
Pierwsze miesiące wojny nie
przyniosły wprawdzie Raederowi zbyt
wielkich sukcesów, jednakŜe działalność
hitlerowskich pancerników na Atlantyku
jesienią 1939 roku wywołała sporo za-
mieszania w alianckim obozie, zwłaszcza
gdy nieuchwytny, zdawało się, „Admiral
Graf Spee” raz po raz topił brytyjskie
statki handlowe na południe od równika,
pomiędzy Ameryka Południową a Afryką.
Później, gdy Hitler przygotowy-
wał się do napaści na Norwegię, duŜe
okręty nawodne: pancerniki „Scharnhorst” i „Gneisenau”, „kieszonkowy” pancernik
„Lützow” (eks „Deutschland”) oraz cięŜkie krąŜowniki „Blücher” i „Admiral Hipper” –
musiały być w pogotowiu do osłaniania tej operacji. Dlatego Raeder postanowił kontynu-
ować nawodne operacje korsarskie przeciwko alianckiej Ŝegludze przy pomocy krąŜowni-
ków pomocniczych: duŜych i szybkich statków handlowych, adaptowanych do nowej roli
po otrzymaniu silnego uzbrojenia artyleryjskiego i torpedowego, a nawet samolotów
zwiadowczych i min. Po otrzymaniu starannego kamuflaŜu, który nie tylko maskował ich
uzbrojenie, ale teŜ niejednokrotnie zmienił wygląd niektórych dobrze znanych sylwetek,
dwa krąŜowniki pomocnicze („Atlantis” i „Orion”) wyszły na Atlantyk na początku
kwietnia, a trzy następne („Widder”, „Thor” i „Pinguin”) w odstępach cztero i dwutygo-
dniowych. Dwa tygodnie
po „Pinguinie”, 9 lipca
1940 roku, wyruszył
„Komet”, jednakŜe w
zupełnie innym kierunku:
idąc na Pacyfik przeszedł
Wielką Drogę Północną,
opływając Syberię.
Działalność niemieckich krąŜowników pomocniczych miała się okazać nazwyczaj
skuteczna. Niewinny wygląd frachtowców pozwalał im zbliŜyć się do samotnie płynących
statków alianckich bez wzbudzenia jakichkolwiek podejrzeń, tym bardziej iŜ hitlerowskie
rajdery upodabniały się do konkretnie istniejących statków alianckich i podszywały się
Jerzy Pertek
Rajdery grasują na Atlantyku
Jeszcze nie przebrzmiały salwy cięŜkiej artylerii hitlerowskiego korsarza, a wie-
lokrotnie trafiony chłodnicowiec brytyjski „Mopan” nie zaczął jeszcze tonąć, kiedy z
najwyŜszej platformy pomostu bojowego obserwator zameldował dym na horyzoncie.
SmuŜek dymu było widocznych najpierw cztery, potem pięć, siedem, co oznaczało bez
wątpienia, iŜ ich źródłem jest konwój, i to duŜy konwój, gdyŜ liczba „dymków” rosła w
miarę upływu czasu i zbliŜania się rajdera do konwoju, do którego płynął prostopadłym
kursem. Kiedy zaś jeden z kolejnych meldunków będącego „na oku” obserwatora przy-
niósł informację, iŜ doliczył się ponad dwudziestu statków, dla kaŜdego na pokładzie
„kieszonkowego” pancernika stało się jasne, Ŝe „Admiral Scheer” natrafił na wielką grat-
kę.
Było późne jesienne popołudnie i na horyzoncie, na jaskrawym tle zachodzącego
słońca, wyrastał las masztów. Konwój płynął szeroką formacją siedmiu, moŜe ośmiu jed-
nostek w kilku rzędach, a prowadziły ją dwa wyróŜniające się wielkością statki. I właśnie
jeden z nich, znajdujący się najbliŜej pancernika, zaczął nadawać aldisem sygnały.
Na stanowisku dowodzenia pancernika zapadła chwila ciszy. „Admiral Scheer”
znajdował się w pełnej gotowości bojowej, ale dowódca okrętu Kapitan zur See Krancke
chciał poczekać na najdogodniejszy moment otwarcia ognia. Tymczasem jednak przeciw-
nik zorientował się w sytuacji, przestał sygnalizować i zrobił zwrot w lewo, kładąc się na
kontrkurs pancernika.
– Teraz otrzyma odpowiedź – decyduje Krancke i rzuca do mikrofonu słowa
rozkazu: – Otworzyć ogień!
Parę sekund później okrętem wstrząsa grom odpalanej salwy najcięŜszej artylerii.
Po chwili włączyły się teŜ stopięćdziesiątki i lawina stali i ognia spadła wokół zaatakowa-
nego przeciwnika. Pierwsza salwa jest za krótka, druga pada bliŜej celu, trzecia obramo-
wuje go z przeciwnej strony, czwarta siedzi w celu.
Zanim wszakŜe przejdziemy do opisu tej bardzo nierównej, jak się miało okazać,
walki, warto zapoznać się z wydarzeniami, które poprzedziły atak niemieckiego pancerni-
ka na konwój, w następstwie przystąpienia Kriegsmarine do realizacji kolejnego etapu
koncepcji strategicznych jej głównodowodzącego, admirała Ericha Raedera, w zwalczaniu
brytyjskich linii zaopatrzeniowych na Atlantyku.
Raeder dąŜy do realizacji swych planów
Jak wiadomo plany strategiczne Raedera, których realizacja miała zadecydować o
wyniku wojny morskiej, a ściślej rzecz biorąc oceanicznej, przeciwko Wielkiej Brytanii,
przewidywały równoczesne uŜycie w walce z brytyjską (i aliancką) Ŝeglugą zarówno
duŜych okrętów nawodnych, jak i floty podwodnej. Wbrew doświadczeniom z I wojny
183887848.008.png 183887848.009.png
pod ich nazwy oraz bandery, a po zbliŜeniu się na odległość strzału, celnymi salwami
topiły zaskoczonego przeciwnika, zanim ten zdołał nadać ostrzegawczy sygnał radiowy z
wezwaniem pomocy. Dzięki temu teŜ wspomniane rajdery mogły operować niespodzie-
wanie długo, bo od około roku do
blisko dwóch lat („Atlantis”), a
nawet dwóch lat i czterech miesięcy
(„Pinguin”). Szczytowy okres ich
działalności przypadł wszakŜe na
schyłek 1940 roku, a zwłaszcza na
rok 1941, ale poniewaŜ atakowały
one tylko samotnie płynące statki, straty alianckie nie były duŜe. Dlatego teŜ Raeder po-
stanowił jak najwcześniej wysłać na Atlantyk potęŜne okręty pancerne w celu zintensyfi-
kowania działalności korsarskiej i operowania przeciwko duŜym konwojom.
Plan ten, do którego realizacji przewidziano pancerniki „Scharnhorst” i „Gneise-
nau”, został unicestwiony juŜ w zarodku. Wraz z krąŜownikiem „Admiral Hipper” okręty
te tworzyły w końcowej fazie kampanii norweskiej grupę bojową, której zadanie polegało
na niszczeniu wycofujących się spod Narviku i Harstad alianckich transportowców. Rae-
der przewidywał, Ŝe po wykonaniu tego zadania będą mogły wyruszyć (bez wymagające-
go remontu „Hippera”) na Atlantyk.
Pierwsze zadanie wykonały nadspodziewanie dobrze, gdyŜ natknęły się na duŜe i
cenne, ale słabo bronione jednostki. W efekcie zniszczyły 8 czerwca transportowiec
„Orama”, zbiornikowiec „Oil Pioneer” wraz z małym eskortowcem „Juniper”, dzień zaś
później – lotniskowiec „Glorious” i dwa małe
niszczyciele „Ardent” i „Acasta”. Te ostatnie
jednak, tocząc bohaterską, ale nierówną i z góry
skazaną na niepowodzenie walkę w obronie
powierzonego ich pieczy lotniskowca, drogo
sprzedały swe Ŝycie. W ostatnim, desperackim
ataku torpedowym, juŜ po zatopieniu lotniskow-
ca i „Ardenta”, „Acasta” zdołała trafić „Scharn-
horsta”. CięŜkie uszkodzenie pancernika prze-
kreśliło projekt późniejszej wyprawy na Atlan-
tyk, i cała grupa bojowa wycofała się do zdobytego przez Niemców Trondheim. Tam
niemieckie okręty zostały zbombardowane, bezskutecznie jednak, przez brytyjskie samo-
loty nurkujące „Skua”. Zapadła więc decyzja jak najszybszego powrotu do baz w Niem-
czech, przy czym dla odwrócenia uwagi od uszkodzonego „Scharnhorsta”, „Gneisenau” w
towarzystwie „Hippera” odbył rejs w kierunku Islandii, został jednak wypatrzony przez
brytyjski okręt podwodny „Clyde” i równieŜ storpedowany. W rezultacie zarówno oba
pancerniki, jak i cięŜki krąŜownik „Admiral Hipper” musiały pójść do stoczni na kilku-
miesięczny remont. PoniewaŜ zaś „Blücher” został zniszczony podczas ataku na Oslofiord
pierwszego dnia napaści hitlerowskiej na Norwegię, a „Lützow” został storpedowany juŜ
po kampanii norweskiej podczas powrotu do Wilhelmshaven, dokąd z trudem go doholo-
wano, do działań na Atlantyku pozostał tylko jeden duŜy okręt, bliźniak „Lützowa” i
„Hippera”, „Admiral Scheer”.
Okręt ten nie brał dotąd udziału w operacjach bojowych, gdyŜ krótko przed wy-
buchem wojny został skierowany do stoczni na generalny remont. Nie oznacza to wcale,
aby ten chronologicznie drugi po „Lützowie” (eks „Deutschlandzie”) pancernik „kieszon-
kowy” (Trzecim był „Admiral Graf Spee”), wybudowany w latach 1932 – 1934, nie miał
za sobą Ŝadnej akcji wojennej. Wprost przeciwnie, wszystkie trzy wymienione pancerniki
wzięły udział w tzw. międzynarodowej kontroli morskiej na wodach oblewających Hisz-
panię podczas trwającej tam wojny domowej. Kiedy zaś 29 maja 1937 roku „Deutschland”
(przypominający sylwetką cięŜkie krąŜowniki rebelianckie „Canarias” i „Baleares”) został
omyłkowo zbombardowany przez samoloty republikańskie, Hitler nakazał w odwecie
ostrzelać znajdujący się na podległym prawowitemu rządowi terytorium port Almeria.
Akcję tę przeprowadził właśnie „Admiral Scheer”. W dniu 31 maja z niewielkiej odległo-
ści od portu otworzył on ogień ze swej najcięŜszej artylerii: sześciu dział 280 mm. W
mgnieniu oka Almeria została spowita kłębami dymu i ognia. Po wystrzeleniu dwustu
pocisków hitlerowski pancernik odpłynął, pozostawiając port i miasto dotkliwie zrujno-
wane. Następstwem tego haniebnego bombardowania otwartego miasta, które wywołało
powszechne oburzenie światowej opinii publicznej i ukazało prawdziwe oblicze hitlery-
zmu, była teŜ śmierć i rany dziesiątków ofiar spośród ludności cywilnej. Taki właśnie był
„bojowy” debiut przyszłego korsarskiego pancernika „Admiral Scheer”.
Rozpoczęty przed wybuchem II wojny światowej generalny remont tego okrętu
trwał blisko rok, zanim zaś wszedł on na powrót do słuŜby, gotowość bojową odzyskał
równieŜ wyremontowany „Admiral Hipper”. Tak więc u progu jesieni 1940 roku Raeder
mógł przedstawić Hitlerowi plan oddzielnego wysłania tych dwóch cięŜkich jednostek do
zwalczania alianckiej Ŝeglugi na Atlantyku.
W toku poświęconej sprawom wojny na morzu konferencji u Hitlera w dniu 26
września tego roku Raeder stwierdził, Ŝe „Admiral Hipper” będzie mógł za kilka dni wy-
ruszyć na przeprowadzenie wspomnianego zadania. W rzeczywistości krąŜownik wyruszył
nawet wcześniej, bo 28 września, o czym wszakŜe Brytyjska Admiralicja otrzymała wia-
domość juŜ następnego dnia. Niezwłocznie teŜ głównodowodzący brytyjskiej Floty Ojczy-
stej (Home Fleet), admirał Charles Forbes, wyprawił z baz w Rosyth i Scapa Flow znaczne
siły morskie i patrole
lotnicze w celu wytro-
pienia niemieckiego
rajdera i zniszczenia go,
zanim zdoła opłynąć
Wyspy Brytyjskie w
drodze na Atlantyk.
Tymczasem jednak
poszukiwany krąŜownik znikł bez śladu i dopiero po jakimś czasie okazało się, Ŝe prze-
bywa w bazie, którą niedawno opuścił. Stało się to w następstwie niesprawności maszyn,
które zaczęły zawodzić, gdy „Admiral Hipper” po przejściu Zatoki Helgolandzkiej i Ska-
gerraku znalazł się na wodach norweskich, co zmusiło dowódcę okrętu do powrotu. Roz-
poczęty natychmiast remont przeciągnął się jednak do listopada. Jak wynika zresztą z
dokumentów archiwalnych Kriegsmarine, maszyny napędowe były prawdziwą piętą achil-
lesową tego okrętu i źródłem ciągłych kłopotów takŜe w późniejszych latach.
183887848.010.png 183887848.011.png 183887848.001.png
Atlantycka operacja drugiego rajdera stała się przedmiotem konferencji u Hitlera
w dniu 14 października. Wyznaczono wtedy datę wyjścia pancernika na dzień 23 tegoŜ
miesiąca. Trzy dni wcześniej postanowiono wyprawić zbiornikowiec „Nordmark”, który
miał słuŜyć pancernikowi w charakterze zaopatrzeniowca. Zadanie, jakie otrzymał „Admi-
ral Scheer”, sprecyzowano w sprawozdaniu z konferencji w kilku punktach: najpierw
prowadzenie wojny korsarskiej (w oryginale Handelskrieg) na północnym Atlantyku;
przewidziane jest atakowanie północno – atlantyckich konwojów; przeprowadzenie zada-
nia w zaleŜności od sytuacji po stronie nieprzyjacielskiej; na koniec wojna korsarska w
południowej części północnego i na południowym Atlantyku.
Tym razem plan został dokładnie zrealizowany. 23 października „Admiral Sche-
er” opuścił bazę w Gotenhafen, jak Hitler przezwał Gdynię, i po przejściu przez Kanał
Kiloński wziął 27 października kurs na północ, by drogą przez Morze Północne i wokół
Wysp Brytyjskich przedostać się na wody Oceanu Atlantyckiego.
RównieŜ „Nordmark” wyruszył, tak jak przewidziano, w wyznaczonym terminie.
powietrzne, ani morskie patrole, ani teŜ ewentualne informacje od własnych agentów w
Niemczech nie uprzedziły, nie wykryły i nie zasygnalizowały przygotowań kolejnego
duŜego niemieckiego okrętu od wyruszenia na Morze Północne, tym zaś bardziej jego
rejsu wokół Wysp Brytyjskich na Atlantyk.
Trudno odpowiedzieć na pytanie, jak udało się Niemcom ukryć nie tylko przygo-
towanie pancernika „Admiral Scheer” do wyprawy korsarskiej, ale i opuszczenie przez
niego bazy, przed oczami licznych – o czym wiemy dziś dobrze – agentów brytyjskiego
wywiadu. Wiadomo natomiast, w jakich okolicznościach i dzięki czemu okrętowi temu
udało się przedostać na ocean niepostrzeŜenie.
Przede wszystkim nastała bardziej sprzyjająca dla rajderów jesienna pogoda,
utrudniająca zadanie nie tylko brytyjskim samolotom rozpoznawczym, ale takŜe patrolują-
cym okrętom. Dalej, choć groŜące latem niebezpieczeństwo niemieckiej inwazji na Wyspy
Brytyjskie w zasadzie minęło, to jednak wciąŜ jeszcze priorytet miały patrole antyinwa-
zyjne i głównym ich zadaniem pozostawało wykrycie ewentualnych niemieckich przygo-
towań do tej operacji. Wreszcie okoliczności tak się składały, iŜ w dwóch najtrudniejszych
do niepostrzeŜonego przejścia akwenach: pomiędzy wybrzeŜem Szkocji i Norwegii oraz
na tzw. Drodze Duńskiej – warunki sprzyjały wyraźnie Niemcom. Brytyjskie samoloty
rozpoznawcze z Coastal Command, jak nazywano dowództwo lotniczych sił przybrzeŜ-
nych, napotykały podczas lotów patrolowych u wybrzeŜy Norwegii bardzo niebezpieczne-
go wroga w postaci niemieckich myśliwców startujących z tamtejszych lotnisk, poniosły
więc spore straty i nie były w stanie zadowalająco spełniać powierzonego im zadania. W
drugim ze wspomnianych akwenów, na wodach pomiędzy Islandią a Grenlandią, nie było
w owym czasie stałych brytyjskich patroli morskich, gdyŜ przeprowadzające je krąŜowniki
zostały wycofane do baz ojczystych w celu zasilenia zespołów przeciwinwazyjnych. Tak-
Ŝe nie utrzymywali w tym czasie Anglicy regularnych patroli lotniczych w tej części
Atlantyku, chociaŜ przed kilku miesiącami załoŜyli – za milczącym przyzwoleniem rządu
duńskiego – bazę morską i lotniczą na Islandii; ponadto ich samoloty mogły startować
równieŜ z Wysp Owczych i Hebrydów, tylko… tylko, Ŝe w następstwie duŜych strat po-
niesionych w tzw. bitwie o Anglię, Royal Air Force po prostu nie posiadała wówczas
wystarczającej liczby samolotów do wykonania wspomnianych zadań.
Tak więc dzięki sprzyjającym okolicznościom „Admiral Scheer” przedostał się w
końcu października 1940 roku na wody północnego Atlantyku, nie wypatrzony przez
brytyjskie lotnictwo, ani przez flotę. Nic więc dziwnego, Ŝe jego zbrojne pojawienie się na
tym bardzo waŜnym północnoatlantyckim szlaku, łączącym Wielką Brytanię z Kanadą,
okazało się dla aliantów całkowitym zaskoczeniem.
Pierwszym statkiem,
który padł ofiarą nieznanego
rajdera był – jak juŜ napisano na
wstępie – chłodnicowiec „Mo-
pan”. Statek ten płynął samotnie,
a na domiar złego został znisz-
czony tak szybko, iŜ nie zdołał
wysłać sygnału alarmowego,
który by ostrzegł przebywające
Inny „Graf Spee” przy pracy?
W dniu 5 listopada 1940 roku w nowojorskim piśmie „The Standard” ukazał się
artykuł zatytułowany Inny „Graf Spee” przy pracy? :
Trzy różne wiadomości za środkowego Atlantyku wskazują na to, że nieprzyjacielski
okręt nawodny zbliżony do typu „pancernika kieszonkowego” zaatakował brytyjski konwój.
O godz. 15:45 Radio Mackay odebrało depeszę donoszącą, że nieprzyjacielski okręt
nawodny zaatakował konwój. […]
Radio Mackay donosi o otrzymanej
wiadomości, że brytyjski parowiec pasażerski
„Rangitiki” został ostrzelany przez nieprzyja-
cielski okręt klasy „Graf Spee” na środkowym
Atlantyku.
Okrągło w dziewięćdziesiąt minut póź-
niej Radio Mackay otrzymało dalszą depeszę o
ostrzeliwaniu przez okręt wojenny brytyjskiego
parowca „Cornish City”, kursującego między
Anglią a Stanami Zjednoczonymi. […]
Stosownie do tych wiadomości w ko-
łach żeglugowych i wojennomorskich panuje przekonanie, że znajdujące się w drodze statki
angielskie atakuje pancernik kieszonkowy, następca „Grafa Spee”.
Podane w artykule przypuszczenia były zupełnie trafne, gdyŜ chodziło o bliźniaka
i o następcę – jeśli moŜna uŜyć tego określenia – pancernika „Admiral Graf Spee” w dzia-
łalności korsarskiej na Atlantyku. Niewiadomą natomiast, i to właściwie mniej istotną,
było jaki konkretnie okręt grasuje w danej chwili na oceanie: „Lützow” czy „Admiral
Scheer”. Dodać jeszcze moŜna, Ŝe dla Brytyjskiej Admiralicji pojawienie się nowego
pancernego rajdera na północnym Atlantyku było całkowitym zaskoczeniem, gdyŜ ani
183887848.002.png 183887848.003.png
w pobliŜu inne, samotne czy w konwojach płynące statki, o groŜącym im niebezpieczeń-
stwie. Dlatego teŜ uprzednio wspomniane komunikaty radiowe nie zawierały Ŝadnej
wzmianki o zatopieniu „Mopana”, a jedynie o atakach na statki konwoju…
Jak doszło do natknięcia się na bezkresnych, zdać by się mogło, przestworzach
oceanu niemieckiego pancernika na samotnie płynący brytyjski statek? Nastąpiło to zupeł-
nie przypadkowo, a co więcej, „Mopan” padł najprawdopodobniej ofiarą rajdera w wyniku
wytropienia przez niego konwoju, co moŜe w pierwszej chwili wydawać się nieco absur-
dalnie, gdyŜ – o czym była juŜ mowa – statek tonął, kiedy stojący „na oku” obserwator
zauwaŜył na horyzoncie dymy jednostek konwoju.
W rzeczywistości było nieco inaczej. Konwój został wypatrzony przez pilota
wodnosamolotu wchodzącego w skład uzbrojenia pancernika i wysłanego wczesnym
popołudniem 5 listopada na rozpoznanie. Wracając lotnik nadał sygnał o zauwaŜeniu
konwoju na kursie pancernika w odległości 80 mil morskich, po wodowaniu zaś w pobliŜu
okrętu i podniesieniu maszyny na pokład za pomocą dźwigu okrętowego, uzupełnił swój
meldunek informacją, Ŝe w konwoju jest niestety tylko osiem statków, ale duŜego tonaŜu.
Kapitan zur See Theodor Krancke dał niezwłocznie rozkaz rozwinięcia pełnej
szybkości, czyli około 28 węzłów, aby jeszcze przed zapadnięciem zmroku zlokalizować
konwój. Teoretycznie rzecz biorąc, mogło to nastąpić po upływie około dwóch i pół go-
dziny, gdyŜ „Admiral Scheer” i konwój zbliŜały się do siebie w ciągu jednej godziny o
blisko 35 mil morskich, biorąc pod uwagę, Ŝe idący z szybkością marszową 8 – 9 węzłów
konwój zygzakował w celu uniknięcia ataków U Bootów. Wykonując zwroty, zwane
popularnie zygzakami, przebywał swą trasę w dłuŜszym czasie i w wolniejszym – w po-
równaniu z prostym kursem – tempie, przez co opóźniał chwilę natknięcia się na nieprzy-
jacielski pancernik, o którego obecności nikt zresztą na statkach konwoju nie miał pojęcia,
gdyŜ, jak się później okazało, nie zauwaŜono na nich niemieckiego samolotu. Wykonywa-
nie jednak zygzaków, w których zmiany kursu, jego kierunku i ich częstotliwość nie były
stałe, a co najwaŜniejsze nie były znane nieprzyjacielowi, mogło w rezultacie doprowadzić
po prostu do rozminięcia się z idącym pozornie naprzeciw konwoju pancernikiem i do
przejścia w zbyt duŜej dla dostrzeŜenia go przez niemieckich obserwatorów, bezpiecznej
odległości.
W rzeczywistości jednak Niemcom dopisało szczęście, i to nawet w dwójnasób.
Najpierw bowiem napotkali samotnie idący statek, którego zwiadowczy samolot nie za-
uwaŜył, a później jeszcze konwój, i to kilkakrotnie większy, aniŜeli głosił meldunek pilota.
Kapitan samotnego statku do ostatniej chwili przypuszczał, iŜ natknął się na bry-
tyjski lub moŜe amerykański okręt, i zorientował się w sytuacji dopiero wówczas, gdy
„Admiral Scheer” podniósł flagi sygnałowe, nakazując międzynarodowym kodem zasto-
powanie i zabraniając uŜycia radia. Po ostrzegawczych strzałach, które padły przed dzio-
bem zatrzymanego statku, kolejny sygnał polecił załodze opuszczenie statku i przejście do
szalup. A później, gdy brytyjska załoga w trzech szalupach zbliŜała się do pancernika,
jego artyleria rozpoczęła niszczycielskie dzieło.
Ta pierwsza ofiara rajdera okazała się wybudowanym w 1928 roku chłodniow-
cem „Mopan” o wielkości 5 400 BRT, jego kapitan zaś – bratem dowódcy wielkiego
transportowca (a do chwili wybuchu wojny pasaŜerskiego transatlantyka) „Empress of
Britain”; ten dziesiąty podówczas co do wielkości statek na świecie (42 348 BRT) został
zbombardowany przez niemiecki
samolot dalekiego zasięgu, a potem
dobity torpedą U – Boota, zaledwie
tydzień przed omawianą tu akcją
pod koniec października 1940 roku
u wybrzeŜy Irlandii 1 .
Powracając jednak do
„Mopana” – statek tonął, kiedy
obserwator „na oku” obwieścił
zauwaŜenie dymu na horyzoncie.
To nadchodził oczekiwany konwój,
znacznie liczebniejszy niŜ przy-
puszczano i składający się, ku
radosnemu zdumieniu Niemców, z
samych statków handlowych, bez okrętów wojennych osłony czy eskorty.
Oznaczało to, Ŝe „Admiral Scheer” moŜe bezkarnie dokonać prawdziwej „rzezi
niewiniątek” i rozgromić cały, niewątpliwie bardzo cenny konwój.
Heroiczny bój „Jervis Baya”
Ogromny konwój, który na pozór wydawał się całkowicie bezbronny, nie składał
się jednak z samych transportowców, frachtowców i zbiornikowców. Jeden największych
statków konwoju, o sylwetce duŜego statku pasaŜerskiego, ten, który nadawał sygnały
rozpoznawcze w nadziei, iŜ ma do czynienia z brytyjskim bądź neutralnym krąŜownikiem,
nie otrzymawszy odpowiedzi zmienia kurs, jakby chciał odgrodzić konwój od nieprzyja-
ciela.
„Admiral Scheer” otworzył ogień z dwóch trójdziałowych wieŜ najcięŜszej artyle-
rii, a chwilę potem ze „stopięćdziesiątek”. JuŜ pierwsze salwy padły blisko, obramowując
przeciwnika, ale ten, nie zwaŜając na dysproporcję sił, niezwłocznie podjął walkę.
Niedaleko zaatakowanego statku płynął polski frachtowiec „Puck”, najmniejszy
ze wszystkich statków konwoju. Jeden z członków załogi „Pucka”, Jarosław Bieszk, tak
wspomina te niebezpieczne chwile:
Stojąc na sterze około 5:30 zauważyłem z dziobu „Jervis Baya” koło prawej burty dwa
wypryski. Wyjrzałem z lewej burty i daleko na horyzoncie zobaczyłem dwie wieżyczki rajdera,
jednak wcale groźnie to nie wyglądało. Masa sygnałów poleciała w górę; „Jervis Bay” zmienił
kurs w lewo, w stronę rajdera, reszta statków rozsypała się we wszystkich kierunkach w prawo.
Zaraz też poszedł sygnał do maszyny po maksymalne obroty, turbina zaczęła wyć głośniej i
statek lekko się trząść. Teraz już wszystko działo się za rufą i ze steru niewiele można było
zobaczyć. Od czasu do czasu dochodziły mnie wieści, że „Jervis Bay” trafiony, że zaczyna się
palić, że inne statki zostały trafione.
1 W wielkiej akcji ratowania zbombardowanego i płonącego transportowca wziął m.in. udział polski kontr-
torpedowiec „Burza”, który zabrał na pokład 254 rozbitków z „Empress of Britain”.
183887848.004.png
O tym zaś, jak początek walki wyglądał z pokładu rajdera, napisał zaokrętowany
na pancerniku „Admiral Scheer” sprawozdawca wojenny Jochen Brennecke 2 :
JakŜe szlachetnie zachował się PK – Kriegsberichter Brennecke, pisząc powyŜsze
pochwały pod adresem pokonanych Brytyjczyków! Chciałoby się napisać, Ŝe nie trzeba do
tego nic dodać, nic ująć… tyle tylko, Ŝe w zapędzie formułowania tego rycerskiego za-
dośćuczynienia Brennecke po prostu zapomniał, iŜ kilkanaście stron wstecz sam ujął nie-
mało czci wychwalanemu tu nieprzyjacielowi. Napisał mianowicie, Ŝe brytyjskie pociski
były bardzo niecelne, gdyŜ najwidoczniej strzelano w panice. A panika to przecieŜ nic
innego, jak „nagły, często nie uzasadniony strach, przeraŜenie, popłoch, zamieszanie
(zwykle ogarniające większą grupę ludzi)” 3 .
I oto wyszło szydło z worka. Spod maski obłudnej wielkoduszności wyjrzało
prawdziwe oblicze hitlerowskiego propagandzisty, jak zresztą nie raz w tej i podobnych
publikacjach o wojennych przewagach Kriegsmarine…
Powróćmy jednak do rozpoczętego opisu walki „Jervis Baya” z rajderem i wyja-
śnijmy od razu przyczynę nieskutecznego
ognia brytyjskiego krąŜownika pomocnicze-
go, co Brennecke przypisał rzekomej panice
wśród brytyjskiej załogi. W rzeczywistości
„Jervis Bay” nie miał Ŝadnych szans prowa-
dzenia skutecznego boju ze znacznie silniej-
szym wrogiem, który był uzbrojony w 6 dział
280 mm i 8 dział 152 mm, podczas gdy bry-
tyjski krąŜownik pomocniczy miał tylko 5
dział tego drugiego kalibru, w dodatku roz-
stawionych pojedynczo (czyli Ŝe nie mógł strzelać salwami), obsługiwanych przy tym
przez artylerzystów powołanych z rezerwy, nie dysponujących teŜ nowoczesną aparaturą
pomiarową.
Wreszcie „Admiral Scheer” gotował się do oddania salw juŜ wtedy, gdy „Jervis
Bay” nadawał sygnał rozpoznawczy, nie wiedząc, Ŝe ma do czynienia z wrogiem, a kiedy
został obramowany trzema pierwszymi salwami, czwartą zaś trafiony, wtedy wynik ewen-
tualnego pojedynku został juŜ przesądzony. W ogniu kolejnych salw brytyjscy marynarze
nie mieli najmniejszych szans: co najwyŜej jakiś przypadkowy pocisk mógł trafić nie-
miecki okręt, ale nawet w takim przypadku nie musiał spowodować uszkodzeń czy strat.
Nie zapomnijmy bowiem, Ŝe „Admiral Scheer” miał stosunkowo silny pancerz, podczas
gdy „Jervis Bay” był tylko doraźnie uzbrojonym, ale nie opancerzonym statkiem pasaŜer-
skim, 14 164 BRT pojemności liczącym eks – liniowcem firmy Aberdeen & Commonwe-
alth Line…
Oddajmy teraz ponownie głos Brenneckemu, który z pomostu niemieckiego raj-
dera tak zaobserwował dalszy ciąg nierównego boju, jaki „Jervis Bay” toczył w obronie
konwoju:
Salwa po salwie wylatuje z luf wszystkich kalibrów naszego okrętu. Stalowe cielsko
trzęsie się i drży. Za każdym razem gdy wylatuje salwa basztowa, ogłuszający huk rozrywa
powietrze. Trzeba uważnie trzymać szkła przed oczyma, aby w chwili wystrzału ciężkich dział
nie oberwać porządnie po nosie.
Pociski nieprzyjacielskie nie osiągają swojego celu.
Tylko raz w naszym kilwaterze powstał słup wody. Wszystkie inne pociski – widocznie w
panice wystrzelone – rozproszone padają daleko od nas.
Na dalszych stronach wzmiankowanej
ksiąŜki, z której pochodzi zacytowany fragment
relacji, Brennecke przytoczył równieŜ urywki
jednego z ówczesnych brytyjskich opisów tej akcji,
a wytykając jego autorowi róŜne nieścisłości i
wręcz tendencyjność, przeciwstawił mu niejako
własne, rzekomo rzetelne informacje. śałosny jest
obraz tej „rzetelności” hitlerowskiego korespon-
denta wojennego, a piękny (nie pierwszy i nie
ostatni) kwiatek z tej łączki propagandy uprawia-
nej w Trzeciej Rzeszy znajdujemy w ostatnim
zdaniu wyŜej zacytowanego urywka relacji. Bren-
necke mianowicie napisał, Ŝe brytyjski krąŜownik
pomocniczy, bo taka właśnie jednostka usiłowała
stawić czoła niemieckiemu pancernikowi w obro-
nie konwoju, wystrzelił swe pociski w panice, i
dlatego niecelne.
Przytaczając brytyjskie relacje z ostatniej
walki „Jervis Baya”, w których jest mowa o dziel-
nym zachowaniu się jego dowódcy i załogi, Brennecke stwierdza wielkodusznie, Ŝe „nie
mamy nic przeciw temu [aby uczcić ich postawę]”.
Przeciwnie, nie mamy – pisze dalej – żadnego powodu przemilczać, że dowódca i
załoga, wojskowa i nawigacyjna, walczyli dzielnie, i że ich zamiar opóźnienia naszego ataku na
konwój udał się.
2 Ówczesny PK – Kriegsberichter, czyli członek utworzonych w hitlerowskim Wermachcie kompanii
propagandowych (Propaganda – Kompagnien), Jochen Brennecke został po II wojnie światowej najgoręt-
szym piewcą czynów wojennych Kriegsmarine i najpoczytniejszym w Niemczech autorem ksiąŜek o jej
działalności. Przytoczony tu fragment, jak i dalsze cytaty wypowiedzi Brenneckego pochodzą z jego pierw-
szej ksiąŜki o Kriegsmarine, napisanej po opisywanym tu rejsie i wydanej podczas wojny: J. Brennecke,
Kreutzerkrieg in zwei Ozeanen. Schwerer Kreuzer „Admiral Scheer” versenkt 152 000 Brutto – Register –
Tonnen . Von Jochen B…, Leipzig 1942.
Wokół nas piekło płomieni, brązowożółty dym i gęsta para. Ci po drugiej stronie osła-
niają się osłaniają się zasłoną dymną. Smugi dymu kryją już niektóre statki. Także ów duży
statek, o wielkości zbliżonej do krążownika pomocniczego, usiłuje zniknąć za ścianą mgły.
3 Definicja podana przez Słownik jĘzyka polskiego , ale podobnie brzmi ona w słownikach niemieckich.
183887848.005.png 183887848.006.png 183887848.007.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin