Peaches 1 ~ 8.pdf
(
301 KB
)
Pobierz
438709692 UNPDF
Peaches
ł
Klaudia7161 i
Margaret Lengyel
Zapraszamy! :)
Autorka:
EveyMay
T umaczenie:
1 ~ Last Night
– Jacob! Jake! JAKE! Jake wstawaj! Muszę opuścić dom w czterdzieści pięć minut! Och, cholera!
Charlie mnie zabije! Jake wstawaj do cholery!...W porządku ośle! Mam nadzieję, że lubisz czuć
wiatr przelatujący przez swój kac! - podskoczyłam, wzięłam śpiwór i wyskoczyłam z łóżka w mojej
ciężarówce. Jest 8:30 rano i właśnie się obudziłam. Mam kaca i spałam w aucie. Jake udaje, że śpi i
mnie nie słyszy, a ja, jak przypuszczałam miałam mieć śniadaniowe „ klejenie się do ojca” dwie
godziny temu. Pomyślałam tak, a w międzyczasie wskoczyłam na miejsce kierowcy i ruszyłam do
domu.
Retrospekcja zesz
ł
ej nocy
– Bello, bądź w domu koło szóstej trzydzieści. Chcę spędzić trochę czasu z tobą zanim wyjedziesz
oraz chcę być pewien, że twój brzuszek będzie pełen biscuits i gravy*, przed tym jak pojedziesz do
Kalifornii i zapomnisz co to znaczy dobrze zjeść.
– Jasne, jasne tato! Będę nad ranem. A! I właśnie załadowałam się do twojej ciężarówki, więc
wszystko co mam do zrobienia to prysznic i spędzanie z tobą czasu przed wyjazdem. -
powiedziałam, wyglądając przez okno.
– Bells, czy naprawdę musisz dziś wychodzić? Dlaczego nie pójdziemy na ryby, czy coś? -
powiedział denerwując się.
Wiedziałam, że prędzej czy później to musi nadejść. Nawet, choć Charlie
odgrywał twardego mężczyznę bez emocji. Wiedziałam, że cierpiał kiedy wychodziłam rano;
naprawdę chciał spędzić ze mną jak najwięcej mógł czasu, przed tym jak odjadę.
– Charlie! Jake urządza dla mnie wielką imprezę z darmowym alkoholem na farmie Robertsonów!
Wszyscy idą! To moja ostatnia szansa, aby być prawdziwą dziewczyną z przedmieścia jaką jestem i
wyrwać się z systemu, przed tym całym wyjazdem do collage'u i nie robieniem niczego przez
cztery lata poza uczeniem się...plus! Seth wypił więcej strzałów w zeszłym tygodniu niż ja, a nie
mogę pozostawić rodzinnego miasta w niezadaniu. Muszę się obronić! Wiem, że chcesz spędzić ze
mną czas, ale mamy cały jutrzejszy poranek! - uśmiechnęłam się słodko.
– W porządku, ale uważaj i nie jedź po pijaku!
– Właśnie dlatego mój śpiwór jest w vanie, tato. Weź przestań, czy po tych wszystkich latach
kiedykolwiek cię zawiodłam? - zapytałam z moimi szczenięcymi oczkami.
– Nie... Myślę, że nie... Ale Bells?
– Co tato?
– Czy jest powód, dla którego twoja strzelba leży przy drzwiach? - zapytał podnosząc jedną brew.
– Char – Tato, to moja ostatnia szansa na dobrą zabawę w stylu Georgi! - położyłam ręce na
biodrach i puściłam mu oczko.
– Taa, ale myślę, że alkohol, broń i szopy pracze to nie jest za dobre połączenie – powiedział
trzęsąc głową i próbując powstrzymać uśmiech, który zmuszał się do wystąpienia na jego twarz.
– Tak, mam osiemnaście lat i to jest
moja
broń... i, no... po prostu przymknij na chwilę swoje
rodzicielskie oko! - wysłałam mu olśniewający uśmiech, przed tym jak moja głowa
wychwyciła odgłos poruszanego żwirku.
– Bądź ostrożna, nie dawno zapłaciłem czesne za ten rok. - zaczął chichotać, jak podbiegałam do
drzwi.
– Bardzo śmieszne, tato.... Muszę iść, Jake już jest, do zobaczenia rano... i tato?
– Tak, Bello?
– Kocham cię.
– Ja ciebie też kruszynko... uważaj.
Odwróciłam się i wybiegłam na zewnątrz, Jake pochylał się o mój wóz z cholernym uśmiechem.
– Cześć B! Gotowa?
– Diabelnie, nie mogę się doczekać, aż sprawię, że Steh będzie płakał jak mała dziewczynka. -
złośliwy uśmiech wpłynął na moją twarz.
– Śmieszne?... mówił różne rzeczy o tobie – kiedy siadał na miejscu pasażera zaczął się śmiać.
– No... więc...jak Brook i Dunn mówią, kowbojki nie płaczą.
– B, to było kiepskie, nawet jak na ciebie – kontynuował śmianie się, więc walnęłam go w ramie
jak najmocniej umiałam.
– Ał! Cholera B, co do diabła? - zaczął rozmasowywać siniaka, który się właśnie tworzył.
– Nie pieprz, albo sprawię, że
ty
będziesz płakał jak dziewczynka! - popatrzyłam na niego wilkiem
– Jasne, łapię! Boże! I do tego wydałem cholernie dużo kasy na twoje przyjęcie pożegnalne! -
zaczął trząść głową.
– Zrobiłeś to, ponieważ mnie kochasz i będziesz tęsknił... i zasługuję na to! Jesteś taki delikatny
Jake... będziesz płakał jutro jak odjadę?... (zrobiłam kwaśną minę) Oooo, Jakie!
– Oczywiście, że będę płakał! Będę tęsknił B. Jutro stracę moją najlepszą przyjaciółkę... i zrób mi
przysługę, nie pozwól Kalifornii, aby cię zmieniłą... B, jesteś idealna, no, mam na myśli, że
dziewczyny z LA nie piją pod stołami z mężczyznami, albo nie strzelają pięcio-centówką na
dwieście jadrów*, nie pierdzą, albo nie mówią zboczonych i chorych żartów. Cholera! Założę się,
że wystraszysz połowę hołoty kiedy cię spotkają...hahaha...B, będę za tobą tak bardzo tęsknił,
wiesz, opuszczasz mnie i wszystko co mam to Seth...uh...Boże...tylko pragnę...tylko pragnę być z
tobą...zrobiłbym wszystko, aby opuścić to zapomniane przez Boga miasteczko!
– Wiem Jake, wiem – powiedziałam czując się naprawdę smutno w stosunku do
niego i dla siebie samej. Naprawdę będę za nim tęsknić.
•
jard – miara d ugo
ł ś
ci r
ó
wna ok. 91,4 cm.
2 ~ You and Your ”Jock”
Zaparkowaliśmy na rozległym, 80 akrowym polu obok rancza Robertsonów.
Było kompletnie zakryte z trzech stron przez las. Elliot i Everett Robertsonowie po ostatniej
powodzi odpompowywali zachodnią stronę pola. I tylko północna część z tego olbrzymiego
błotnego mułu była zaaranżowana jako parking dla okołotrzydziestu samochodów, a raczej vanów z
tylnym "gołym" bagażnikiem. Jeden z nich należał do Steha, na którego właśnie bagażniku były
trzy beczułki. Kiedy zatrzymałam się wszyscy zaczęli się uśmiechać. Zaparkowałam i otworzyłam
drzwi, pociągając za klamkę i wstałam.
- Hej ludzie! Jestem!... Rozkręćmy tą imprezę! Niech ktoś da mi cholerne piwo! - tak właśnie
zaczynałam każdą imprezę... to był mój sposób.
- O, więc imprezowa dziewczynka zajechała... zabieraj swój tyłeczek z cipeczki
autka i daj mi się przytulić! - Steh zawołał do mnie, a ja pokazałam mu środkowy palec.
Wysiadłam i podbiegłam do niego
- Jesteś po prostu zazdrosny, ponieważ mój wóz ma nie tylko wyższe podwozie i
większe opony, i w ogóle sprawia, że twój wygląda jak pudełko na zapałki. Zepchnęłam twój kawał
gówna prosto do błota w zeszłym tygodniu.. tylko dlatego, że ktoś kto jeździ takim autem jak moje,
nie robi z niego cipki Seth. - powiedziałam popychając go na zderzak.
- Hej,... uspokój się B... nie chciałem obrażać twojego wozu! Albo twoich "dziewczyńskich
imprez", Ok, no cóż, chciałem obrazić samochód, ale tylko dlatego, że wyglądasz tak słodko jak się
złościsz! - zaczął się śmiać. Pokazałam mu środkowy palec, jednocześnie spoglądając na dwa
kosze, które stały obok ciężarówki.
- Mmm, bimber?
- Tak! Zrobiłem go dla ciebie B, twój ulubiony. 2 litry czystej w każdym! Owoce się sączyły przez
dwa dni! Mój mały pożegnalny prezent dla ciebie... i nie ma za co,Bells - Steh oznajmił z widoczną
dumą.
•
http://en.wikipedia.org/wiki/Biscuits_and_gravy
- Seth, ty po prostu próbujesz mi słodzić.. żeby zwiększyć przewagę nade mną dziś wieczorem -
powiedziałam posyłając mu perskie oczko, zarumienił się. Jake palnął go w tył głowy.
- Nikt nie będzie miał nad tobą żadnej przewagi B, zabrałem mój śpiwór i będę chronił twojego
honoru - powiedział bijąc się pięścią w klatkę piersiową dla podkreślenia słów.
- Myślę, że B sama siebie dobrze ochroni... do diabła Jake, ona cię chroniła bardziej niż ty jej
kiedykolwiek... ona ciebie będzie prawdopodobnie chronić wieczorem... Chyba Leah nadchodzi -
Seth zaczął się trząść ze śmiechu.
- Zamknij się Seth, albo walnę cię jeszcze raz.. Leah? Naprawdę? B...? - powiedział udając słodkie
psie oczka.
- Co to, to do cholery nie, ostatnio jak ci "pomogłam" z Leah'ą, to ty wykorzystałeś sytuację,
złapałeś mnie za tyłek i pocałowałeś...
- Och.. hahaha.. to była ta noc, kiedy B złamała ci nos... hahaha - Steh wił się ze śmiechu na ziemi
chwytając się swoich boków.
- Ja.. Ja.. ona podeszła do mnie i musiałem coś zrobić.... to była pierwsza rzecz o jakiej
pomyślałem... ok, macie rację, zasługiwałem na złamany nos i przepraszałem przedtem za to
gorąco, czy naprawdę musimy wracać do przeszłości... nie znoszę jej. Jest taka nachalna i
wstrętna... i nie mogę odczepić jej od moich mięśniaków...
- Więc, dziś ty i twoi "mięśniacy" radzicie sobie sami - uśmiechnęłam się dumna z siebie.
- Dobrze... ale chciałem ci pozwolić być pierwszą, która spróbuje mojego sławnego
brzoskwiniowego bimbru z Georgii... po prostu myślę, że ja albo Mięśnacy nie
wytrzymają bycia częścią jednym z nich - powiedział Jake kwasząc się.
- Nie sprawiaj, abym złamała ci nos tej ostatniej nocy, jestem tu Jake.. nie bądź sknerą! -
powiedziałam dosięgając do pojemnika z alkoholem, który niósł na plecach.
3 ~ Just Roll With The Punches
Wypiłam co do kropelki
„
znany w całej Georgii, brzoskwiniowy bimber Jake'a
″
, trzy kubki
innego bimbru, pięć piw i kilka kieliszków z Sethem w grze
„
śmiertelna kolejka z Tequilą
″
. Byłam
totalnie zalana. Stałam na tyłach ciężarówki Embr'ego kurczowo ściskając moją strzelbę i jego bar
na kółkach, krzycząc jak jakiś upiór, kiedy
on
poślizgnął się idąc do swojego wozu, który był
zaparkowany na północy pola.
– Cholera B, jestem pewien, że będę tęsknił za Twoją szaloną dupą... Kto będzie strzelał do
szopów praczów z tyłu mojej ciężarówki, kiedy będę przemierzał las? Kto sprawi, że Seth
zagra w
„
śmiertelną kolejkę z Tequilą
″
i go ogra, sprawiając, że będzie musiał użyć własnej
gumki do włosów, aby związać włosy Setha kiedy będzie wymiotował? - Zaczął się śmiać
idąc na tyły ciężarówki.
– Nie bądź taki. - powiedziałam wymierzając w niego strzelbą i wyskakując z jego vana. - I
gdzie do cholery jest Jake?! Mam nadzieję, że stęsknił się za moim słodkim strzałem ckliwy
Embry, bo inaczej będę zmuszona do skopania Ci tyłka! - Powiedziałam zabierając piwo
Jessice idąc przez ognisko, na co ona wysłała mi mordercze spojrzenie. Oczywiście ją
zlekceważyłam.
– Wiem, że to było cholernie niesamowite, kłaniam się waszej wysokości B! Jesteś
najbardziej pozytywnie pieprzniętą osobą jaką znam! Jesteś tak niesamowita, że czasami
nawet trudno pamiętać, że jesteś dziewczyną.. O, tak! Ale wtedy przypominam sobie
sytuacje, kiedy to ściągasz stanik a on ląduje na głowie Newton'a. – Embry przestał iść i
zaczął pochylać głowę nad czyimś vanem.
– Wiem... Hahaha! Nienawidzę tego gościa! Haha. Jest takim cwaniakiem. Widzieliście jego
twarz..? Była fioletowa, ha! Cholernie fioletowa! Chyba powinnam jednak była zabrać mój
stanik, haha. Jest takim zboczeńcem.. Kto wie, co by z nim zrobił? Obstawiam, że by się z
nim bzykał. Raczej nie będę go chciała z powrotem, haha. - Podtrzymywałam się Ebry'ego,
aby nie upaść ze śmiechu.
– Zaczęliśmy powoli iść, jednak po chwili zatrzymaliśmy się, a potem wznowiliśmy
spacer do ogniska. Po drodze, ludzie, których mijaliśmy klaskali i gratulowali mi trafienie do księgi
rekordów w strzelaniu do szopów praczy, inni żartowali z fioletowej minki Newton'a, a kolejni po
prostu gwizdali i krzyczeli według naszych wskazówek. W końcu dotarliśmy do ogniska, więc
zaczęłam szukać wzrokiem Jake'a. Mignęła mi przed oczami scenka, kiedy to Jacob uprzejmie
próbował zepchnąć pijane ciało Leah z siebie. Potrąciłam Embr'ego i wskazałam na Jake'a. Jak
tylko zobaczył ich razem zaczął się śmiać na cały głos. Jego śmiech był na tyle głośny, że
przyciągnął uwagę Jake'a, który spiorunował nas wzrokiem, a potem spojrzał na mnie z prośbą.
– Myślę, że on potrzebuje pomocy B. – Śmiał się Embry.
– Taa, wiem.. Jak długo powinnam tu stać, sprawiając aby cierpiał? To gówniane
przedstawienie jest takie śmieszne!
– Wygląda jakby miał się zaraz rozpłakać... Czekaj, aż będzie próbowała go pocałować.
Wtedy pójdziesz mu pomóc. - Embry zaczął się trząść ze śmiechu.
– Och, to by było wredne! ..ale za to śmieszne. Ok, dam im kilka dodatkowych minut.
zaczęłam dołączać się do Embr'ego. W końcu Leah chwyciła Jake'a za krocze i
zdecydowałam, że nie tylko wycierpiał się wystarczająco, ale i jej nieprzyzwoite
zachowanie psuje moją imprezę. Razem z Embry'm podeszliśmy do nich na co twarz Jake'a
aż zaświeciła ze szczęścia. Jacob zachowywał się tak jakby w sekundzie został ożywiony, co
przyniosło kolejną salwę śmiechu Embr'ego. Leah była nieświadoma naszego przybycia,
więc kontynuowała szczypanie Jake'a.
– Pieprzona Leah Clearwater, najbardziej sukowata szmata na wschodzie Missisipi! Gdybym
była Tobą, odstąpiłabym od seksownie umięśnionego Indianina i poszła prosto do kościoła!
Masz na sumieniu DUŻO rzeczy, których na pewno żałujesz panienko. - Powiedziałam
przesadnie słodkim głosem, a mój wyraz twarzy był niezmiernie zniesmaczony.
– Isabello Swan, dziewczyno, która chciałaby być chłopcem! Jesteś po prostu zazdrosna o to,
że Jake lubi popatrzeć sobie na prawdziwe kobiety i pragnie damy, a nie chłopczycy. -
Powiedziała Leah obracając się w moją stronę i patrząc gniewnie.
– Taa? Wow! Czy my jesteśmy nadal w trzeciej klasie..? Myślę, że użyłaś tej samej linii
obrony co wtedy. Powinnaś chyba popracować nad jakimś innym materiałem. A! I nie chcę
być chłopakiem. Chcę być po prostu we wszystkim lepsza od nich. Och, zapomniałabym.
Nawiasem mówiąc: Jestem kobietą, tak samo jak Ty, choć... Ty w roli PRAWDZIWEJ
kobiety?! Pfffft! Taa, jasne. I do tego damy? Za chuja! Nigdy! Gdyby tak było to musiałaby
być to jedna i jedyna rzecz, którą mamy wspólną Leah. - Parsknęłam, a jej twarz stała się
czerwona.
– Myślę, że jesteś Damą B, ale tylko wtedy kiedy chcesz. I chyba nie trzeba wspominać, że
masz najseksowniejsze ciało ze wszystkim dziewczyn stąd?- Powiedział Jake mrugając do
mnie. Oczywiście zaczęłam się czerwienić.
Czy musia wspomina o moim „seksownym
ł ć
ciele”?
– Leah? Ja i moje seksowne ciało mówimy, że powinnaś iść do domu. - Po tych słowach
dziewczyna zachichotała i mrugnęła do Embr'ego. - Myślę, że za dużo wypiłaś i jeśli ciągle
będziesz pyskować, albo trzymać Jake'a za jego męskość to będę zmuszona skopać Ci tyłek.
Twój tata w zeszłym tygodniu poprosił mnie, abym przestała Cię bić. Znowu... Więc proszę,
nie obrażaj mnie, albo będę musiała złamać obietnicę daną Twojemu staruszkowi. Znowu...
- Na jej twarzy pojawił się grymas. - Daję Ci tylko jedno ostrzeżenie... Odejdź teraz i nie
mów ani słowa. - Błagałam ją wzrokiem.
– Pieprz się Bel. - Powiedziała zanim uderzyłam ją prosto w nos.
– NO CO? - Zapytałam niewinnie. Jake klęczał za znokautowaną Leah, patrząc na mnie i
kręcąc głową.
Plik z chomika:
Bellamy_
Inne pliki z tego folderu:
10 ~ Masen talks to Cullen.pdf
(38 KB)
Rozdział 9 - Summing the last 4,5 years up!.pdf
(43 KB)
Peaches 1 ~ 8.pdf
(301 KB)
Inne foldery tego chomika:
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin