Początki Joannitów.doc

(124 KB) Pobierz
Początki Joannitów

Początki Joannitów

 

JOANNICI - Pełna nazwa to: Rycerze Szpitala Jerozolimskiego św. Jana Chrzciciela (Milites hospitalis sancti Johannis Baptistae Hierosolymitani); od kolejnych siedzib państw zakonnych nazywano ich też kawalerami rodyjskimi i kawalerami maltańskimi. Początki joannitów, drugiego w Królestwie Jerozolimskim zakonu rycerskiego, były inne niż templariuszy. Joannici bowiem wywodzili się z działającego w Jerozolimie bractwa charytatywnego. Mieli więc swoją "prehistorię", sięgającą jeszcze okresu przedkrucjatowego. Około połowy XI wieku grupa kupców włoskich z Amalfi, prowadzących handel ze Wschodem, założyła w muzułmańskiej jeszcze wówczas Jerozolimie klasztor Matki Boskiej Łacińskiej (Sancta Maria Latina). Przy nim zaś utworzono szpital i hospicjum (schronisko) dla pielgrzymów oraz kupców, przybywających z Europy na Wschód.

Ta skromna początkowo fumdacja łacinników, działająca na obcym etnicznie i religijnie terenie, zmieniła całkowicie swój charakter po utworzeniu Królestwa Jerozolimskiego. Zależne początkowo od klasztoru Matki Boskiej Łacińskiej bractwo szpitalne usamodzielniło się szybko. Za rządów Gerarda, który stał na czele bractwa w okresie pierwszej krucjaty, przekształciło się ono w nową organizacją religijną, z własnymi zasadami życia i odrębnymi zadaniami. Nowe bractwo przyjęło nazwą Szpitala św. Jana Chrzciciela. Okazało się organizacją bardzo użyteczną dla najeźdźców a Europy. Gerard i jego bracia znali dobrze kraj i mieszkańców, oddali wiać krzyżowcom cenne usługi przy podboju Palestyny. Ważniejsza jeszcze od roli informatorów, przewodników i szpiegów była opieka nad pielgrzymami i przybyszami z Europy, którzy stanowili przecież cenne uzupełnienie ciągle szczupłych sił wojskowych Królestwa Jerozolimskiego. Szpitalnicy zapewniali im dach nad głową i opieką w wypadku choroby. Wszystko to sprawiło, że bractwo Szpitala św. Jana cieszyło się opieką i poparciem pierwszych władców Jerozolimy, papiestwa i feudalnego rycerstwa. Król Baldwin I wydzielał im zwykle część łupów wojennych. Zaczęli oni również otrzymywać ziemskie posiadłości, które systematycznie się powiększały. Już za rządów Gerarda, który zmarł około 1119/1120 roku, Szpitalowi św. Jana w Jerozolimie podlegało kilka hospicjów i szpitali w Syrii oraz w Europie. Głównym zadaniem bractwa była ciągle jeszcze działalność charytatywna: opieka nad ubogimi, pielgrzymami i chorymi. Dalsze zmiany nastąpiły w bractwie za czasów mistrza Rajmunda du Puy, pochodzącego z francuskiej rodziny rycerskiej, który kierował Szpitalem blisko 40 lat (ok. 1120-1160). Bractwo szpitalników przekształciło się wówczas z luźnej organizacji charytatywno-religijnej w zakon. Co więcej, za wzorem templariuszy stali się joannici zakonem rycerskim. I obok zwykłych ślubów zakonnych składali jeszcze dodatkowy - ślub nieustannej walki z niewiernymi. Jednocześnie prawie z templariuszami joannici uzyskiwali również przywileje prawne od papieży, które gwarantowały im swobodą w zarządzie wewnętrznym zakonu, uwalniały spod władzy patriarchy Jerozolimy, biskupów i innych przedstawicieli hierarchii kościelnej, a poddawały zakon jedynie zwierzchnictwu papieża. Począwszy od bulli Anastazego IV z 1154 roku mnożyły się przywileje papieskie dla joannitów. Istniała nawet rywalizacja między templariuszami a joannitami o względy Rzymu; jeśli jeden zakon otrzymał jakiś przywilej papieski, drugi natychmiast prosił o to samo. Praktyczni joannici utrzymywali przy kurii papieskiej czasowych, a potem stałych prokuratorów, którzy pilnowali w Rzymie interesów zakonu i ciągle zabiegali o nowe przywileje lub zatwierdzenie starych.

Papieże zaś nie odmawiali, zależało im bowiem na tym, aby zakony rycerskie uczynić organizacjami potężnymi i suwerennymi, niezależnymi od lokalnych władz kościelnych. W ten sposób stawały się one oddziałami bojowymi Kościoła, zależnymi wyłącznie tylko od papieża. W razie potrzeby mogły być użyte do realizacji papieskich planów zwierzchności nad Europą i ekspansji chrześcijaństwa. Ale nie tylko te powody decydowały o życzliwości papieży dla joannitów. Prócz tego działały tu również motywy bardziej konkretne i prozaiczne. Każdy przywilej był sowicie opłacany z bogatych szkatuł zakonnych, a ich rozdawnictwo przynosiło papieżom znaczne korzyści finansowe. Organizacja zakonu joannitów była podobna do organizacji zakonu templariuszy. A schemat ten powtarza się zresztą u wszystkich zakonów rycerskich i stowarzyszeń, będących ich kontynuacją. Na czele zakonu stał więc wielki mistrz, obierany spośród braci-rycerzy. Kierował on działalnością zakonu i przewodniczył obradom kapituły generalnej, która była najwyższym organem "ustawodawczym" i decydowała o najważniejszych sprawach społeczności zakonnej. Urząd wielkiego mistrza był stanowiskiem atrakcyjnym. Mistrz miał władzę i wpływy znacznie większe od niejednego księcia czy króla, a sposobem życia też się niewiele od nich różnił. Miał bowiem pokaźny zastęp służby osobistej i dysponował bez ograniczeń własnymi zasobami pieniędzy, złota i srebra. Nie każdy jednak rycerz zakonny mógł ten urząd osiągnąć. Postanowienia kapituły generalnej z 1262 roku mówią wyraźnie, że wielkim mistrzem mógł być tylko człowiek "urodzony legalnie ze szlachetnych rodziców". Chętnych jednak było zawsze wielu. W tej społeczności ludzi twardych i zdecydowanych dochodziło często do sporów i bójek przy wyborach. Aby temu choć w części zapobiec, jedna z kapituł generalnych (1283) postanowiła, że w domu, gdzie odbywa się wybór wielkiego mistrza, nikt w okresie elekcji nie może mieć przy sobie jakiejkolwiek broni ani jej przechowywać. Wielki mistrz miał do pomocy radę składającą się z kilku wielkich dygnitarzy, kierujących poszczególnymi dziedzinami działalności zakonnej. Należeli do nich: wielki komandor, marszałek, wielki szpitalnik, wielki szatny (drapier), wielki kanclerz, admirał, wielki przeor. Oczywiście, dygnitarzy przybywało w miarę rozwoju zakonu i coraz większej aktywności joannitów, przede wszystkim militarnej. Szybki wzrost posiadłości zakonnych, powstawanie ufortyfikowanych domów-klasztorów w różnych częściach Europy (również w Polsce) spowodowały konieczność podziału zakonu na prowincje, zwane "językami" (W różnych okresach dziejów zakonu istniały następujące "języki": Prowansja, Owernia, Francja, Wiochy, Aragon, Niemcy, Anglia, Kastylia i Portugalia.. Dzieliły się one z kolei na przeoraty, a te zaś na komandorie.) Strój zakonny został ostatecznie ustalony przez papieża Aleksandra IV w 1259 roku i składał się z czarnego habitu oraz takiego samego koloru płaszcza z kapturem. Na habicie i płaszczu po lewej stronie naszyty był biały ośmiorożny krzyż. Krzyż ten, o charakterystycznym kształcie, był symbolem joannitów już za czasów mistrza Rajmunda du Puy. Zakon używał go w nie zmienionej formie przez cały czas swego istnienia. Dziś ta forma krzyża nazywana jest krzyżem maltańskim.

Bracia-rycerze w czasie pokoju nosili czarny płaszcz z białym krzyżem. Statuty zakonne karały tych, którzy przechodząc przez miasto nosili płaszcz w ten sposób, aby widoczne były pod nim miecz i sztylet. Do walki natomiast rycerze nakładali na zbroję czerwoną tunikę ( wapenrock, jaka ) z białym krzyżem zakonnym. Zwyczaj noszenia na zbrojach lekkich tunik, bez rękawów, z otworami na głowę i ramiona, był wówczas powszechny. Na Wschodzie było to koniecznością, bowiem chroniła ona pancerz przed nadmiernym nagrzaniem od promieni słonecznych. Statuty zakonne nakazywały tutaj umiar i prostotę. Zabraniano używania tkanin ze złotą lub srebrną nitką. Również wszelkie kosztowne ozdoby przy siodle, uprzęży lub na broni były surowo zakazane. Podobnie jak członkowie innych zakonów rycerskich dzielili się joannici na trzy klasy mnichów, różniących się urodzeniem, pozycją w zakonie i zajęciami. Klasę pierwszą i najważniejszą tworzyli bracia-rycerze, szlachetnie urodzeni, przeznaczeni do rzemiosła wojennego i kierowania zakonem. Bracia służebni pełnili funkcje pomocnicze przy rycerzach, zajmowali się działalnością gospodarczą i charytatywną. Wreszcie bracia kapelani, duchowni różnych stopni, zajmowali się kultem religijnym, opiekowali się chorymi i pielgrzymami. Pierwszym celem zakonu była opieka nad ubogimi, pielgrzymami i chorymi. Stopniowo jednak coraz większego znaczenia zaczęła nabierać działalność militarna joannitów. Już w 1137 roku król Fulko z Anjou, jeden z najwybitniejszych władców na tronie jerozolimskim, dał zakonowi ważną strategicznie twierdzę nadgraniczną Gibelin, chroniącą królestwo od strony Egiptu. Powierzenie obrony granicy joannitom dowodzi, że istniała w zakonie grupa doświadczonych rycerzy, którzy zajmowali się rzemiosłem wojennym. Ta grupa braci-rycerzy szybko zaczęła odgrywać najważniejszą w zakonie rolę. Rycerski zaś obyczaj i ekskluzywność stanowa coraz bardziej określały życie społeczności zakonnej i kształtowały postawę joannitów. Uchwały kapituł generalnych - najwyższej władzy prawodawczej - pokazują, że zagadnienia wojskowe były przedmiotem szczególnej troski władz zakonu. Dokładne przepisy regulowały wszystkie sprawy związane z posiadaniem przez braci-rycerzy uzbrojenia, koni i służby. Dużo uwagi poświęcano też rekrutacji nowych członków do grupy braci-rycerzy. Coraz więcej warunków stawiano ubogim rycerzom, natomiast synom możnych rodzin feudalnych - przeciwnie - ułatwiano wstęp do zakonu. Zredukowano dla nich okres próbny przed przyjęciem, dzieci zaś możnych, które według częstego wówczas zwyczaju wychowywane były w domach joannitów, mogły po osiągnięciu dojrzałości otrzymać płaszcz rycerza zakonu bez trudności i dalszych prób. Również warunek pochodzenia z legalnego łoża, stawiany przyjmowanym do zakonu rycerzom, nie dotyczył synów książąt i wielkich panów. Tylko wyższe urzędy w zakonie były dla bękartów niedostępne.



Edward Potkowski
Rycerze w habitach
 

Potęga i wpływy Joannitów

 

W środowisku feudałów europejskich joannici szybko stali się popularni. Byli instytucją kościelną o dużej niezależności, gdzie młodsi synowie rodzin feudalnych, pozbawieni dziedzictwa i urzędów, mogli zrobić wielką karierę wojskową i polityczną, a przynajmniej mieli zapewnione dostatnie życie, zgodne z wymogami stanu rycerskiego. Chętnie więc członkowie możnych rodów feudalnych i rodzin rycerskich, dla których zabrakło już ziemi i władzy, przyjmowali habit zakonny. Nie tracili oni kontaktu ze swymi krewnymi, a te powiązania rodzinne umożliwiły joannitom uzyskanie w świecie chrześcijańskim dużych wpływów. Środki oddziaływania zakonu były zresztą różne. Na przykład władze zakonne pozwalały braciom obejmować urzędy świeckie i różne funkcje na dworach możnych lub władców. Bracia ci byli nawet zwolnieni od walki z niewiernymi. Musieli tylko w razie mobilizacji sił wojskowych zakonu posłać wielkiemu mistrzowi swoje konie, uzbrojenie i pieniądze potrzebne na wyprawę. Potęgę i wpływy w Europie zakon zawdzięczał również dużej liczbie członków afiliowanych, żyjących poza domami zakonnymi, ale związanych z zakonem i korzystających z jego przywilejów kościelnych.

Należeli do nich zarówno mężczyźni, jak i kobiety, nazywano zaś ich confratres (współbracia) i consorores (współsiostry). Najczęściej byli nimi członkowie rodzin monarszych, książęcych i możnowładczych. W zamian za zapisy testamentowe, bogate darowizny ziem, dochodów, pieniędzy przyjmowano ich do wspólnoty zakonnej i mogli oni w ten sposób korzystać ze wszystkich przywilejów braci zakonnych. Joannitom instytucja konfratrów przynosiła dużo pożytku. W ten sposób zakon nie tylko poszerzał znacznie swoje wpływy, ale powiększał też swoje ziemie i dochody. Wzrost potęgi i bogactwa zakonu był ostatnią i najważniejszą zmianą, jaka nastąpiła w dziejach skromnego początkowo bractwa Szpitala św. Jana w Jerozolimie. Jak dużą rolę w życiu i w działalności zakonu odgrywały pieniądze, pokazuje umowa, którą w 1168 roku zawarł król jerozolimski Amalryk I z joannitami przed planowaną wyprawą na Egipt. Zakon zobowiązał się wówczas dostarczyć królowi 500 rycerzy i kilka razy więcej lekkozbrojnych turkopolów. Król natomiast obiecał joannitom przysłowiowe złote góry. Po zdobyciu Egiptu mieli oni otrzymać na własność miasto Bilbais (niedaleko Kairu) z całym okręgiem, które - jak obliczono - przynosiło rocznie 100 000 złotych bizantów dochodu. Do tego z dziesięciu innych miast egipskich miała być wpłacana rocznie do kasy zakonu łącznie suma 50 000 bizantów. Wreszcie król przyrzekał joannitom dziesiątą część łupów wojennych i skarbu kalifa, jeśli wpadnie on w ręce łacinników. Ta gigantyczna transakcja nie została do końca zrealizowana z tej prostej przyczyny, że Amalryk I nie zdołał podbić Egiptu. Ale i tak umowa jest interesującym świadectwem, choć pozostała tylko na pergaminie. Odsłania ona prawdziwe motywy działania joannitów. Tak samo jak uczestnicy krucjat nie walczyli oni dla samej idei. Walkę z niewiernymi joannici traktowali jak dobry interes, który powinien przynieść konkretne korzyści w postaci nowych posiadłości, łupów i dodatkowych dochodów. Dochody zakonu płynęły właśnie przede wszystkim z ogromnych posiadłości joannitów, które znajdowały się zarówno na Wschodzie, jak i w Europie. Prócz majątków ziemskich, z należącą do nich ludnością chłopską, własnością zakonu były również domy i place w miastach, kramy i hale targowe, piekarnie, łaźnie, młyny, ogrody, winnice, kamieniołomy, a nawet saliny nad morzem, gdzie przez odparowywanie wody morskiej uzyskiwano sól.

Wszystko to przynosiło joannitom olbrzymie dochody. Ponadto spore sumy pieniędzy zakon uzyskiwał również z innych źródeł. Na przykład w Akce i Tripoli część opłat ceł portowych szła do kasy joannitów. W niektórych okolicach zbierali oni dziesięcinę, w innych znów ściągali do swoich szkatuł podatek płacony przez muzułmanów. Wreszcie niemałe sumy płynęły do kasy zakonu z łupów wojennych i z okupu za jeńców. Warto tu powiedzieć, że na wykup własnych ludzi, wziętych do niewoli, joannici nie przeznaczali ani grosza. Była to zresztą zasada stosowana przez wszystkie zakony rycerskie na Wschodzie. Dlatego bardzo rzadko zdarzało się, iż wzięci do niewoli rycerze zakonni wracali do swoich. Częstsze już były wypadki przejścia na mahometanizm i próby ułożenia sobie życia w nowych warunkach. Wzorem templariuszy joannici zajmowali się również operacjami finansowymi, pośrednicząc często w przekazywaniu sum pieniężnych z Europy do Królestwa Jerozolimskiego. Czasem także służyli możnym pielgrzymom pomocą przy organizowaniu pobytu w Ziemi Świętej. Około roku 1168, na przykład, książę węgierski wpłacił do kasy joannitów 10 000 bizantów, aby ci kupili w Królestwie Jerozolimskim posiadłości, gdzie książę mógłby przebywać w czasie swojej pielgrzymki. Po zakończeniu podróży księcia miały one przejść na własność zakonu. W liście do księcia - pisanym po dokonaniu wpłaty - wielki mistrz wyjaśnia, że nie mógł kupić nic odpowiedniego w okolicach Jerozolimy. Daje jednak do dyspozycji księcia kilka posiadłości zakonnych, położonych niedaleko świętego miasta. Gdyby zaś dostojny pielgrzym chciał rezydować w Akce, może kupić tu za 6000 bizantów pałac, cztery domy i folwark w pobliżu. Całość tej posiadłości przynosi 1100 bizantów rocznego dochodu - pisał w zakończeniu wielki mistrz. Uderzają w tej korespondencji dobra orientacja w sprawach gospodarczych i staranne obliczenie zysków. Podobne układy prowadzili joannici z królem czeskim Władysławem II, któremu ofiarowano na rezydencję zamek zakonny Crac des Chevaliers, położony w hrabstwie Tripoli. Joannici i templariusze zajmowali się nadto przewozem morskim pielgrzymów i krzyżowców. Było to zajęcie przynoszące duże zyski i początkowo zajmowali się nim tylko kupcy portowych miast włoskich i południowofrancuskich. Dopiero w pierwszych dziesiątkach lat XIII wieku zaczęły się pojawiać w Marsylii okręty do przewozu pielgrzymów, należące do zakonów rycerskich. Trzeba pamiętać, że podróże morskie nie były wówczas bezpiecznym przedsięwzięciem. Pomijając już niedoskonałość sprzętu, burzliwą pogodę i sztormy, a także ciągłe zagrożenie chorobami i epidemią wśród stłoczonych na okrętach i źle odżywianych ludzi, poważnym niebezpieczeństwem byli piraci. A właśnie Morze Śródziemne było tradycyjnym siedliskiem rozbójnictwa morskiego. Walki zaś chrześcijan z muzułmanami jeszcze ułatwiały działania piratów. W tej sytuacji okręty joannitów i templariuszy, dobrze uzbrojone i mające zaprawioną w bojach załogę, zapewniały większe bezpieczeństwo przejazdu. I zapewne dlatego okręty zakonów rycerskich cieszyły się dużym powodzeniem, konkurując skutecznie w przewozie pielgrzymów i krzyżowców z okrętami kupców marsylskich. Doprowadziło to do sporów zakończonych w 1234 roku ugodą między Marsylią a zakonami rycerskimi. Dwa razy w roku (w marcu i we wrześniu) każdy zakon mógł w Marsylii załadować jeden okręt z 1500 pielgrzymami, a więc rocznie mogli joannici i templariusze przewieźć 6000 osób. Okręty przez nich używane musiały być duże. Należały one zapewne do typu tzw. usserii (wrotowców), to jest przeznaczonych do transportu ludzi i koni. W tylnej części takiego okrętu znajdowały się szerokie wrota, przez które wprowadzano konie. Mieścił się w nich również swobodnie rycerz na koniu.

Usseria zabierała zwykle na pokład około 600 ludzi i 250 koni, a załoga wynosiła co najmniej 50 ludzi. Były jednak i większe, które mieściły około 1000 podróżnych. Usserie joannitów i templariuszy, zabierające na pokład 1500 osób, należały do największych okrętów. Zaopatrywano je zwykle w machiny miotające kamienie i pociski zapalające, dla zwalczania okrętów pirackich. Widok takich olbrzymów sunących po morzu był naprawdę imponujący. Na kasztelach i burtach zawieszano zwykle tarcze herbowe rycerzy i barwne znaki podróżnych malowane na deskach. W czasie wiatru tak łomotały, że Joinville - sekretarz króla Ludwika IX - porównywał ten dźwięk do grzmotu. Joannici i templariusze nie ograniczyli się tylko do transportu pielgrzymów z Marsylii. Okręty obu zakonów spotyka się także w innych wielkich akcjach transportowych okresu krucjat. Kiedy na przykład król francuski Ludwik IX planował swoją pierwszą wyprawę krzyżową w 1246 roku, wśród okrętów, które miały przewieźć armię krzyżowców, znajdowały się również okręty obu zakonów rycerskich. Zarobione w różnych transakcjach finansowych i handlowych pieniądze joannici - przeciwnie jak templariusze - lokowali w posiadłościach ziemskich. Istniejące już majątki, darowane lub zdobyte, powiększali ciągle przez nowe zakupy. W rezultacie do zakonu należały duże dobra we wszystkich prawie krajach europejskich, a na Wschodzie joannici byli największymi posiadaczami ziemskimi wśród zakonów rycerskich. Z ziem leżących na pograniczu tworzone były kolonie wojskowe, całkowicie zależne od władz zakonnych. Również w hrabstwie Tripoli i księstwie Antiochii posiadłości joannitów tworzyły zwarte terytoria, będące rodzajem niezależnego państewka. Tutaj joannici mieli pełną władzę nad ludnością i dużą samodzielność polityczną. Ziemie joannitów tylko w małej części były uprawiane bezpośrednio przez zakon, przy pomocy braci służebnych i czeladzi. Najczęściej uprawiali ją dzierżawcy, poddani chłopi i niewolnicy, wobec których zakon stosował te same metody ucisku i wyzysku co świeccy feudałowie tego czasu. Dziwić może dziś fakt posiadania przez zakon niewolników. W średniowieczu nie był to jednak wypadek odosobniony. Niewolnicy stanowili w dobrach joannitów na Wschodzie dużą część ludności zależnej i rekrutowali się z podbitych muzułmanów lub z jeńców wojennych. Statuty zakonne zabraniały, bez specjalnej zgody wielkiego mistrza, chrzcić niewolników, bo następstwem chrztu było ich wyzwolenie. Kapituła generalna postanowiła ponadto w 1262 roku, że niewolnik może być tylko wtedy wyzwolony, jeśli złoży sumę, za którą można kupić dwóch lub trzech nowych niewolników.



Edward Potkowski
Rycerze w habitach
 

Biblioteka


 

Wyspa mnichów-żeglarzy

Po upadku Akki i likwidacji Królestwa Jerozolimskiego (1291) joannici przenieśli się na Cypr. Tutaj król Henryk II Lusignan wyznaczył im na główną siedzibę port Limassol. Rycerze zakonni ufortyfikowali miasto i zamienili je na silny port wojenny. Zdecydowani prowadzić dalej walkę z islamem, zmuszeni byli zmienić taktykę. Dotąd podstawową siłą militarną joannitów była armia lądowa, rozlokowana w zamkach i warownych klasztorach-koszarach. Teraz zakon rozbudował swoją flotę wojenną i operacje morskie stały się głównym rodzajem walki tych mnichów-rycerzy, a właściwie już mnichów-żeglarzy. Niedługo też po osiedleniu się na Cyprze joannici zyskali sławę odważnych piratów. Ceniono ich bardzo w międzynarodowym bractwie awanturników działających na Morzu Śródziemnym. Już w 1306 roku genueński pirat Yignolo dei Yignoli, który dzierżawił od cesarza bizantyjskiego wyspy Kos i Leros, zaproponował wielkiemu mistrzowi, energicznemu Fulkonowi de Yillaret, wspólną akcję, której celem miał być podbój archipelagu Dodekanezu. Joannici myśleli wówczas o zdobyciu samodzielnego terytorium. Na Cyprze byli przecież tylko gośćmi króla.

Przyjęli więc propozycję Yignoli. Wielki mistrz niezwłocznie udał się do Francji, aby zmobilizować pomoc militarną i finansową. Chciał również uzyskać zgodę papieża na podboje. W tym samym czasie statki joannitów i galery genueńskie lądowały na Rodos, a wojska zakonne rozpoczęły podbój wyspy, należącej oficjalnie do cesarza bizantyjskiego. Już w listopadzie 1306 roku zdobyto duży zamek Philermo. Samo miasto i główny port wyspy - Rodos, broniło się jeszcze dwa lata. 15 sierpnia 1308 roku Rodos zostało zdobyte. Opanowana wyspa stała się główną siedziba zakonu (1308-1522); była też - obok Cypru - ważnym punktem strategicznym w walkach chrześcijaństwa zachodniego z Turkami. Joannici rozbudowali fortyfikacje miasta i portu Rodos; była to najsilniejsza twierdza we wschodniej części Morza Śródziemnego. Dzięki dochodom z dóbr europejskich - powiększonych po likwidacji templariuszy posiadłościami tego zakonu - joannici mogli utrzymywać jedną z najsilniejszych flot wojennych na tym obszarze. Okręty zakonne napadały wybrzeża azjatyckie, zwalczały wojenną flotę turecką i grabiły muzułmańskie statki handlowe. Papież Klemens V polecił im nadto (1308) zajmować wszystkie statki europejskich kupców, którzy sprzedawali Saracenom materiały wojenne, a więc broń, żelazo i drewno potrzebne do wyrobu broni, konie oraz niewolników, koniecznych do uzupełniania armii mameluków. Mogli zatem joannici uprawiać piractwo zupełnie legalnie. Nie trzeba przypominać, że przynosiło to zakonowi duże dochody. Wiosną 1344 roku joannici wspólnie z Cypryjczykami, wsparci także galerami weneckimi i papieskimi, podjęli dużą akcję przeciw flocie tureckiej, działającej na Morzu Egejskim. W czasie tej kampanii morskiej zdobyto (28 października) turecki port Smyrnę, który pozostał w ręku joannitów ponad pięćdziesiąt lat, aż do 1402 roku, kiedy to inwazja Tamerlana na Azję Mniejszą wyparła rycerzy zakonnych z miasta.

Walki we wschodniej części Morza Śródziemnego toczyły się nieprzerwanie. Joannici nie tylko atakowali, ale często musieli się również bronić. Za rządów wielkiego mistrza Jana de Lastic odparli trzy wyprawy mameluków z Egiptu (1440, 1442, 1444). Najgroźniejszym przeciwnikiem jednak, od połowy XV wieku, było potężne i zaborcze państwo Turków Otomańskich. Sułtan Mehmed II Zdobywca niedługo po sławnym zdobyciu Konstantynopola (1453) próbował wyprzeć z wyspy Rodos wojowniczych mnichów-żeglarzy (1455). Nowy atak zwycięskiego Mehmeda II, który po podboju Serbii, Grecji, Bośni i Albanii wysłał w 1480 roku na Rodos 100-tysięczną armię, został odparty po trzech miesiącach walk. Wojskami joannitów dowodził wielki mistrz Piotr d'Aubusson. Dopiero w roku 1522 sułtan Sulejman II Wspaniały zdołał opanować ten niebezpieczny u własnych wybrzeży punkt. Po pięciu miesiącach walk i oblężenia przez Turków portu Rodos wielki mistrz Filip Yilliers de IsleAdam poddał się 22 grudnia 1522 roku. Sułtan pozwolił joannitom opuścić wyspę, zabrać skarbiec i archiwum zakonne, okręty i broń



Edward Potkowski
Rycerze w habitach
 

Kawalerowie maltańscy

 

Wyparci z Rodos joannici lądowali we Włoszech. Na tymczasową siedzibę papież wyznaczył im miasto Yiterbo w Państwie Kościelnym, położone niedaleko Rzymu. Bliskość kurii papieskiej nie odpowiadała wielkiemu mistrzowi i jego sztabowi - grupie dostojników zakonu. Poszukiwano więc nowego miejsca do założenia głównej siedziby i bazy operacyjnej. Wielki mistrz Filip Yilliers prowadził pertraktacje w sprawie zajęcia Majorki; myślano też o wyspie Korfu i wyspach Hyeres na Morzu Śródziemnym u wybrzeży Francji, a nawet projektowano zajęcie wyspy Wight w kanale La Manche. W październiku 1530 roku wielki mistrz z rycerzami zakonu lądował na Malcie. Rozpoczął się nowy okres w historii joannitów, zwanych odtąd często kawalerami maltańskimi.

Turcy i berberyjscy korsarze próbowali ich stąd przepędzić. W maju 1565 roku stary sułtan Sulejman II Wspaniały wysłał dużą, 100-tysięczną armię na podbój Malty. Po czterech miesiącach walk wielki mistrz Jan de la Valette zdołał odeprzeć turecki atak. Ten energiczny mistrz zakonu rozpoczął również budowę potężnej twierdzy, która chroniłaby joannitów przed nagłymi atakami nieprzyjaciela i pozwoliła przetrzymać długie oblężenia. Była to, istniejąca do dziś, Valetta, główna siedziba zakonu do końca XVIII wieku. Ufortyfikowana Malta stała się wkrótce jednym z najsilniejszych punktów na Morzu Śródziemnym i główną bazą wypadową korsarzy chrześcijańskich. Zakon pozostał instytucją potężną i bogatą. Wprawdzie na skutek reformacji utracił majątki w Anglii, Niderlandach i protestanckich krajach niemieckich. Kawalerowie maltańscy, po odbyciu obowiązkowego "stażu" na wyspie, wracali do swoich krajów; zatrudniani byli na dworach władców, służyli w dyplomacji, zaciągali się do wojska i marynarki. Rozrzuceni po całej Europie i poza nią członkowie zakonu przesyłali wielkiemu mistrzowi szczegółowe sprawozdania ze swej działalności. Dlatego zakon kawalerów maltańskich był instytucją doskonale zorientowaną w sprawach polityki europejskiej, a wielcy mistrzowie nieraz mieszali się do sporów i konfliktów władców europejskich. Bogaty i potężny zakon zachował więc swoje wpływy, które zdobył już w średniowieczu. Był też ciągle instytucją atrakcyjną, zwłaszcza dla synów zubożałych rodzin szlacheckich. Zapewniał im bowiem nie tylko dostatnie życie - to dawała też kariera duchowna - ale również możliwość wyżycia się w walce i korsarskich rejsach. Galery maltańczyków krążyły nieustannie po całym Morzu Śródziemnym, napadając i łupiąc statki tureckie, berberyjskie i inne. Ryzyko było zawsze duże. Atakowane statki zdobywano z licznych komandorii zakonu, rozsianych po całej Europie.

Kawalerowie maltańscy znani więc byli na całym Morzu Śródziemnym jako dobrzy żołnierze i żeglarze, okrutni i nieugięci w walce. Na ich okrętach panowała żelazna dyscyplina, dowódcy byli dobrymi fachowcami, doświadczonymi żeglarzami. Dlatego akcje morskie maltańczyków, często ryzykowne, ale pod względem strategicznym przeprowadzane doskonale, zwykle uwieńczone były sukcesem. Sława joannitów przyciągała na Maltę wielu ochotników, którzy tutaj chcieli się uczyć trudnej sztuki walki na morzu. Byli to ludzie z różnych stron Europy, spotykało się wśród nich wielu Szwedów, a nawet Rosjan. Po odbyciu kilkuletniej służby na okrętach maltańczyków wracali oni do służby w marynarce własnych krajów. W Europie opowieści o niezwykłych przygodach maltańczyków - rzeczywistych lub zabarwionych fantazją ich autorów - były chętnie czytane i bardzo popularne. Zresztą losy życia niektórych z nich były istotnie dobrym materiałem na ciekawą powieść.



Edward Potkowski
Rycerze w habitach
 

Wielcy Mistrzowie Zakonu Joannitów

1. Raymund du Puy - 1120-1160
2. Oger (Auger) de Balben - 1160-1162
3. Arnold de Comps - 1162-1163
4. Gilbert d'Assailly - 1163-1170 (zrezygnował z urzędu, zmarł 1183)
5. Gaston (Caste) de Murols - 1170-1172
6. Gerard Jobert - 1172-1177
7. Roger de Les Moulins - 1177-1187
8. Armengaud d'Aspe - 1188-1190
9. Warner de Milly de Naplouse - 1190-1192
10. Geoffrey de Donjon - 1193-1202
11. Alfons z Portugalii - 1203-1206
12. Geoffrey le Rat - 1206-1207
13. Garin de Montaigu - 1207-1227
14. Bertrand de Thessy - 1230-1231
15. Guerin (de Montacute) - 1231-1236
16. Bertrand de Comps - 1236-1239
17. Piotr de Vieille-Bride - 1239-1241
18. Wilhelm de Chateauneuf -1241-1258
19. Hugo (Hugh) de Revel - 1258-1277
20. Mikołaj Lorgne - 1277-1283
21. Lan de Villiers - 1285-1293
22. Odo des Pins - 1294-1296
23. Wilhelm de Villaret - 1296-1304
24. Fulko de Villaret (brat poprzedniego w. mistrza) - 1305-1319
25. Helion de Villeneuve - 1319-1346
26. Dieudonne de Gozon - 1346-1353
27. Piotr de Corneillan - 1353-1355
28. Roger de Pins - 1355-1365
29. Raymund Berengar - 1365-1374
30. Robert de Juilly - 1374-1377
31. Jan Fernandez de Heredia - 1377-1396
32. Ryszard Caracciolo - 1384-1395
33. Filibertde Naillac - 1396-1421
34. Antoni Fluwian (de la Riviére) - 1421-1437
35. Jan de Lastic - 1437-1454
36. Jakub de Milly - 1454-1461
37. Piotr Raymund Zacosta - 1461-1467
38. Jan Baptysta Orsini - 1467-1476
39. Piotr d'Abusson - 1476-1503
40. Emeryk d'Amboise - 1503-1512
41. Gwido de Blancheford - 1512-12-513
42. Fabrycjusz del Carretto - 1513-1521
43. Filip de Villiers de I'Isle-Adam - 1521-1534
44. Piotr del Ponte - 1534-1535
45. Didier de Sainte-Jaille - 1535-1536
46. Jan d'Omedes - 1536-1553
47. Klaudiusz de la Sangle - 1553-1557
48. Jan Parisot de la Valette - 1557-1568
49. Piotr del Monte-Guidalitti - 1568-1571
50. Jan de la Casierre - 1571-1581
51. Hugo de Loubens de Verdalle - 1582-1596
52. Marcin garzez - 1596-1601
53. Alof de Vignaccourt - 1601-1622
54. Ludwig Mendez de Vasconcellos - 1622-1623
55. Antoni de Paule - 1623-1636
56. Jan Paweł Lascaris de Castelar - 1636-1657
57. Marcin de Redin - 1657-1660
58. Annet de Clermont de Chatte-Gessant - 1660
59. Rafael Cotoner - 1660-1663
60. Mikołaj Cotoner - 1663-1680
61. Grzegorz Caraffa de Roccella - 1680-1690
62. Hardian de Vignacourt - 1690-1697
63. Rajmund Perellos y Roccaful - 1697-1720
64. Marek Antoni Zondodari - 1722-1736
65. Antoni Manoel de Villhena - 1722-1736
66. Rajmund Despuig de Montanegre - 1736-1741
67. Emanuel Pinto de Fonseca - 1741-1773
68. Fciszek Himenesa de Texada - 1773-1775
69. Emanuel de Rohan-Pulduc - 1775-1797
70. Ferdynand von Hompesch (zrezygnował z urzędu) - 1797-1798
71. Paweł I car Rosji - 1798-1801
72. Jan de Thommasi Crotone - 1803-1805
73. Innico-Maria Guewara Suardo (namiestnik w. mistrza) - 1805-1814
74. Andrzej di Giowani Centelles (namiestnik w. mistrza) - 1814-1821
75. Antoni Busca - 1821-1834
76. Karol Candida (namiestnik w. mistrza) - 1834-1845
77. Filip de Colleredo-Mannsweld (namiestnik w. mistrza) - 1845-1846
78. Aleksander Borgia (namiestnik w. mistrza) - 1865-1871
79. Jan Baptysta Ceschi a Santa Croce (namiestnik w. mistrza) - 1871-1905
80. Galeazy de Thun-Hohenstein - 1905-1931
81. Ludwig Chigi-Albani della Rovere - 1931-1951
82. Ernest Paterno Hercolani Castello (namiestnik w. mistrza) - 1955-1962
83. Angelo de Mojana di Cologna - 1962-1988
84. Andrew Willoughby Ninian Bertie - 1988-



Edward Potkowski
Rycerze w habitach
 


Reguła Zakonu Świętego Jana Jerozolimskiego ustanowiona przez brata Rajmunda z Puy, przełożonego Szpitala w Jeruzalem, zatwierdzona przez Innocentego II, uzupełniona przez Eugeniusza III i w roku 1185 potwierdzona przez Lucjusza III

Oto jest Reguła św. Jana Jerozolimskiego, nadana przez papieża Lucjusza bratu Mistrzowi Rogerowi [des Moulins] i pozostałym braciom zakonnym.

Lucjusz, biskup, sług Bożych sługa, pozdrawia umiłowanego syna swego Mistrza Rogera i braci jego ze Szpitala w Jerozolimie i przekazuje im błogosławieństwo apostolskie. Im więcej z łaski Boga w służbie ubogich i dla wsparcia i pociechy chorych na co dzień czynicie, i o powszednich rzeczach zapominając, przykłady miłości chrześcijańskiej szerzycie, tym więcej miłujemy Zakon Wasz i tym milszy to dla nas obowiązek próśb Waszych wysłuchać. Zatem, umiłowani synowie w Panu naszym, przyjmujemy prośbę Waszą i abyście z jeszcze większym oddaniem się trudzili, potwierdzamy regułę, którą Rajmund, świętej pamięci Mistrz Wasz, wspólną wolą Rady i za wiedzą Kapituły sporządził, a papież Eugeniusz, świętej pamięci nasz poprzednik, co nam wiadomo, mocą apostolską zatwierdził. Utwierdza nas to w wierze, którą od Jezusa Chrystusa w Bogu mamy, że tak jako Reguła św. Augustyna dla zbawienia duchownych zakonnych została sporządzona, tak Wy, kiedy Reguły Waszej przestrzegać będziecie, zbawienia wiecznego dostąpicie. Poza tym, co już nazwane, potwierdzamy dane przez Radę stosowne środki dla leczenia chorych i dla utrzymania w budynku Szpitala pięciu lekarzy i czterech chirurgów, którzy otrzymają jadło i wszelkie niezbędne rzeczy w Waszym piśmie wymienione. Zarazem surowo zakazujemy, by rzeczy te ktokolwiek zawłaszczał lub wymieniał na inne w celu pomnożenia majątku.

W imię Boże ja, Rajmund, sługa ubogich i przełożony Szpitala Jerozolimskiego, zasięgnąwszy rady całej Zgromadzenia, zarówno braci duchownych, jak i świeckich, ustanowiłem te oto przykazania w Domu Zakonnym Szpitala Jerozolimskiego:

O ślubach, jakie bracia winni składać

Po pierwsze: nakazuję, by wszyscy bracia w służbie ubogich przestrzegali z pomocą Boską trzech obietnic, które Bogu złożyli, a zatem czystości i posłuszeństwa, co oznacza wykonywanie wszelkich poleceń zwierzchności, i życia bez mienia; Bóg albowiem rozliczy ich z tych trzech obietnic w dniu Sądu Ostatecznego.

O tym, co się braciom należy

I niechaj nie żądają więcej nad to, co im się należy, a więc chleba, wody i szat, bo tylko to im przyobiecano. A ubiór ich niechaj będzie skromny, albowiem ubodzy Pana naszego, których sługami się mienimy, nago chadzają. Byłoby rzeczą złą i niewłaściwą, gdyby sługa nosił się dumnie, jeśli pełen pokory jest jego pan.

O zachowaniu się braci podczas nabożeństw i odwiedzin u chorych

Co więcej, nakazuje się, aby w kościele zachowywali się uroczyście, a ich postępowanie było stosowne, to znaczy, aby klerycy, diakoni i subdiakoni usługiwali kapłanowi przy ołtarzu w białych szatach; jeśli zaś zajdzie taka potrzeba, inny kleryk może odprawiać nabożeństwo. I żeby zawsze było światło w kościele, i w dzień i w noc. Nakazuje się też, by kapłan szedł odwiedzać chorych w białych szatach, z czcią niosąc Pana naszego, a diakon lub subdiakon, a przynajmniej akolita szedł przed nim, niosąc latarnię z płonącą świecą i gąbkę z wodą święconą.

O zachowaniu się braci w świecie

Co więcej, kiedy bracia mają wyruszyć do zamków i miast, niechaj nie jadą sami, ale z drugim bratem lub dwoma braćmi; i to nie z tymi, z którymi sami by pragnęli, ale z tymi, których Mistrz wyznaczy. A gdy dosięgną celu swej wędrówki, niechaj będą stale razem, jednacy w zachowaniu i w ubiorze. I niechaj niczego nie uczynią, co mogłoby obrazić cudze oczy, ale to jedynie, co ukaże ich bojaźń Bożą. A jeśli będą w kościele, w domu, lub jakimkolwiek innym miejscu gdzie są białogłowy, niechaj zachowają mądrość i nie pozwalają im umyć głów swoich ani stóp swoich, ni przygotować sobie posłań. Oby Pan nasz, żyjący wśród świętych, ich w tym utwierdził.

O tym, kto i jak ma prosić o jałmużnę

Niechaj wszyscy pobożni, tak bracia duchowni, jak i świeccy, wyruszą i zbierają na jałmużnę dla świętych naszych ubogich; a gdy prosić będą o schronienie, niechaj pójdą do kościoła lub jakiego uczciwego człowieka i poproszą o jadło dane z miłosierdzia, a sami niech niczego nie kupują. Atoli jeśli nie znajdą nikogo, kto im da co niezbędne, niechaj oszczędnie jeden tylko posiłek kupią i nim się żywią.

O otrzymanej jałmużnie i żywności z domów zakonnych

Takoż niechaj z jałmużny nic dla siebie nie biorą, lecz oddadzą ją Mistrzowi, z rachunkiem na piśmie, a ten niech odda z własnym rachunkiem na piśmie ubogim w szpitalu. I niech Mistrz otrzymuje z wszystkich zgromadzeń trzecią część chleba i wina, i wszelkiego jadła; a to co pozostanie, niech będzie jałmużną dla biednych w Jeruzalem, wraz z rachunkiem na piśmie.

O tym, kto i jak winien wyruszyć w świat, by głosić Ewangelię

I niechaj żaden z braci, z którego by nie był zgromadzenia, nie wyrusza w świat głosić Ewangelię lub zbierać datki, ale ci tylko, których wyznaczy Rada i Mistrz. I niechaj ci właśnie bracia, którzy mają zbierać datki, przyjmowani będą w każdym zgromadzeniu, które odwiedzą, i niechaj dostaną jadło takie, jakie bracia tam dostają; i niechaj nie żądają innego. Takoż niechaj noszą ze sobą światło i w której by nie stanęli oberży, niechaj zadbają, aby paliło się przed nimi światło.

O ubiorze i jadle u braci

Nadto zabraniamy też braciom noszenia jaskrawych szat, futer zwierzęcych lub barchanu. I niechaj nie posilają się częściej niż dwakroć na dzień, i niechaj nie spożywają mięsiwa w środy i soboty ani między niedzielą starozapustną a Wielkanocną, z wyjątkiem tych, którzy są chorzy lub osłabieni; i niechaj nigdy nie kładą się na spoczynek nadzy, ale odziani w koszulę albo len lub wełnę, czy w inne podobne rzeczy.

O braciach winnych grzechu cielesnego

A jeżeli którykolwiek z braci - co oby nigdy się nie zdarzyło - przez grzeszną namiętność zostanie do grzechu cielesnego przywiedziony, to: jeśli zgrzeszył w sekrecie, niechaj pokutuje w sekrecie i nałoży na siebie stosowną pokutę. Lecz jeśli wyjdzie to na jaw i będą na to dowody, to w mieście gdzie zgrzeszył, w niedzielę po mszy, kiedy ludzie wyjdą z kościoła, niechaj będzie mocno bity kijem lub chłostany skórzanym batogiem na oczach wszystkich przez Zwierzchnika swego lub braci wyznaczonych przez Zwierzchnika, i niechaj wydalony zostanie z grona naszego. A gdy potem Pan nasz oświeci serce tego grzesznika i powróci on do Domu Ubogich i wyzna, że zgrzeszył i złamał prawo Boskie i obieca poprawę, winien być przyjęty i przez rok traktowany jak obcy, a bracia winni baczyć na jego poprawę, a potem niechaj uczynią, co zda im się dobre.

O swarach i bójkach między braćmi

Takoż, gdy któryś z braci posprzecza się z innym, a Prokurator Konwentu rozpatrzy skargę, pokuta ma być następująca: winny ma pościć przez siedem dni, w środę i w piątek być o chlebie i wodzie i niechaj jada na ziemi bez stołu i serwety. A jeśli brat zrani innego brata, pościć ma przez dni czterdzieści. A jeśli oddali się z Konwentu lub od Zwierzchnika, któremu podlega, umyślnie i bez zezwolenia, a później powróci, niechaj jada przez czterdzieści dni siedząc na ziemi, w środy i piątk...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin