Pobóg-Malinowski Władysław - Przygody z historią.pdf

(2073 KB) Pobierz
Pobóg_Malinowski Wladysław _Przygody_z_historią
Copyright by Władysław Pobóg-Malinowski, Paris, 1953.
Wszelkie prawa przekładu i przedruku zastrzeŜone.
WŁADYSŁAWA POBOGA-MALINOWSKIEGO
PRZYGODY Z HISTORIĄ
Podstaa y finansowe dla wydania tej pracy dała akcja
subskrypcyjna, w której wzięli udział Polacy z
Francji, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Hisz-
panii, Włoch, Niemiec, Belgii, Holandii,
Norwegii, Szwecji, Maroka, Madagas-
karu, Afryki Południowej, Australii,
Kanady, St. Zjednoc2onych,
Meksyku, Brazylii, Argen-
tyny, Turcji i Libanu.
SPIS ROZDZIAŁÓW
Po klęsce styczniowej.. .. .. .... ,,,, ,, , , _ g
Okres przeobraŜeń..., ............. .. ,,, 51
W przededniu rewolucji.. . ... . . .. """ """ ", g98
Rewolucja roku 1905............................. 136
Po drodze do czynu zbrojnego.. .. . .. ... .. .,. .. 193
Pierwszy rok wielkiej wojny. ..... ..... ..... ... .. . 240
Ku państwu polskiemu.. . ...... . .... .......... ... 283
Pierwsze dni rzeczypospolitej.. ..... . .. .... ... ..... 354
Uzupełnienia........ ;.,," "........ ... 399
W artykule, który wywołał polemiczną burzę pisał:,Urpdziłem się za
późno w stosunku do wydarzeń; zresztą nie tylko mbj wiek utrudniał
wzięcie w nich udziaiu; dzieciństwo moje bowiem i najwcześniejsza mło-
dość upłynęły mi z dala od ognisk ruchu strzeleckiego.i szlaku bojowego
Pierwszej Brygady. Wzrastałem jednak w uczuciowym pędŜie do tego, co
było - poznanym dopiero póŜniej - ideowym podłoŜem tego ruchu i jego
wielobarwną treścią. I gdy z tym poczuciem więzi - pbinlej - wchodziłem,
pchnięty przez los, w okres gromadzenia Jego dorobku pisarskiego
i badań nad kolejnymi fragmentami Jego Ŝyciowej drogi, miałem na-
dzieję, Ŝe jeśli kiedyś nie mogłem, to za to teraz wiaśnie pibrem w tej
iisłuŜbie dla Komendanta<i wywalczę sobie prawo do miejsca w gronie
tych, których On nazywał iikochanymi kolegami<i i i>towarzyszami
broni i. . . "
W tych kilku zdaniach zawarł autor swe Ŝyciowe credo i swą tyciową
tragedię. Najpierw jednak nieco informacji biograficznych. Urodził się 23
listopada 1899 r., z dala od Polski, w Archangielsku. Tam teŜ uczęszczał
do gimnazjum, z którego wszakŜe w lutym 1916 r., a więc w śr'odku roku
szkolnego, wydalono go. Za co - nie wiadomo. Sądząc jednak z jego
póiniejszego temperamenlu, na pewno nie był łatwym uczniem.
Przeniósł się do Piotrogrodu i w marcu 1917 r. został junkrem we
Włodzimierskiej Szkole Wojskowej, którą ukończył w sierpniu 1917 r.
w stopniu chorątego. Wszystko to dzieje się w czasie rewolucji. Pierwszy
przydział wojskowy otrzymuje do 1 polskiej kompanii w Piotrogrodzie,
której dowbdcą był Otton Laskowski, wybitny póiniejszy historyk woj-
skowości. Po kilku jednak miesiącach, w połowie grudnia, przeniesiono
go do sztabu I Korpusu w Mińsku, a następnie do Naczelnego Polskiego
Komitetu Wojskowego (Naczpolu). 7 lipca 1918 r. zostaje aresztowany
i osadzony w więzieniu w Moskwie. Ma sporo szczęścia, bo 23 lutego
1919 r. w rocznicę utworzenia Armii Czerwonej zostaje zwolniony z wię-
zienia z zamiarcm wcielenia do Armii Czerwonej. Nie ma na to jednak
najmniejszej ochoty, postanawia przedostać się do wolnej juŜ Warszawy.
Dociera tu na początku kwietnia i wstępuje do Wojska Polskiego otrzy-
mując stopień podporucznika. Przez kilka tygodni słuŜy w 29 pułku arty-
leńi polowej, a następnie obejmuje komendanturę obozu jeńców
w Strzałkowie. Nie był to pomysł szczęśliwy. Jest zbyt młody, a doświad-
czenia bolszewickiego wigzienia jeszcze za świeŜe.
Jak stwierdza autor jego biogramu, Henryk Wereszycki, cytując z akt
personalnych "wobec braku dyscypliny wśród bolszewików uŜył środków
Imprime en France. Printed in France.
Imprirrierie de la S.N.I.I:., 3l, rue de Meiaillw rtlunt, Paris YYa
Wiadysław Pobóg-Mafinowski, Skoro nie szablą, to piórem, "Kultura" nr.
5/ 1960 r., Pacyt, s. 99.
energiczniejszych' . Trudno powiedzieć, co kryło się za tym eufemisty-
II cznym sformułowaniem, w kaŜdym razie właśnie za to aresztowano go i
postawiono przed sądem wojskowym. W więzieniu spędził blisko rok (od
23 lipca 1919 r. do 6 czerwca 1920 r.), jednak wobec zagroŜenia państwa
został zwolniony i skierowany na front. Objąi dowództwo kompanii
karabinów maszynowych 53 p.p. Wkrótce ranny przez kilka miesięcy
przebywał w szpitalu, a następnie powierzono mu funkcję adiutanta
dowódcy pułku. W tym teŜ czasie ponownie rozpoznano jego sprawę, co
zakończyło się uniewinnieniem i rehabilitacją. Awansowany do stopnia
porucznika ze starszeństwem od 1 czerwca 1919 r. stał się zawodowym
oficerem.
Z niewielkimi perspektywami. Uzupełniał wprawdzie swą wojskową
wiedzę na róŜnego rodzaju kursach i przeszkoleniach, ale wciąŜ słuŜył w
prowincjonalnych garnizonach i nic nie wskazywało, Ŝe sytuacja ta moŜe
się zmienić. By nie dać się wciągnąć małomiasteczkowej nudzie i aby nie
ogłupieć, tłumaczy Lwa Tołstoja i Fiodora Dostojewskiego, sam próbuje
pisać nowele pisze o Ŝyciu i twórczości Stefana śeromskiego, a takŜe
ksiąŜeczkę o Józefie Piłsudskim, ktbra ma nawet dwa wydania.
Wszystko to daje satysfakcję, ale nie moŜna na tym budować priy-
sziości. Nic więc dziwnego, Ŝe porucznik Malinowski uznaje wybbr
kariery wojskowej za Ŝyciową pomyłkę. Rzecz tylko w tym, Ŝe poza woj-
skiem szanse na zaczepienie się były nader nikłe. ZbliŜał się do trzydziestki
i nic miał wykształcenia ani zawodu. Nie naleŜał tet do Ŝadnej koterii, co
mogłoby ułatwić start w Ŝyciu cywilnym. A jednak los się doń uśmiechnął.
W 1929 r. wysłany został na dwa tygodnie do Warszawy, by w Wojsko-
wym Biurze Historycznym poszukać mateńałów do histońi pułku. Tu
spotkał swego dawnego dowódcę z Piotrogrodu, Ottona Laskowskiego,
juŜ w stopniu majora, który kierował wydziałem wojen dawnych.
Laskowski zaproponował mu objęcie referatu powstania styczniowego.
"Zgodziłem się - wspominał Pobbg-Malinowski - bez namysłu. Naza-
jutrz zameldowaliśmy się z tym projektem u szefa Biura, Generała Juliana
Stachiewicza [...] W chwili, gdy meldowałem się u niego z Laskowskim,
był młodym jeszcze człowiekiem - zbliŜai się do czterdziestki zaledwie; od
kilku lat borykający się z grutlicą, widoczne ślady tej straszliwej wtedy
choroby nosił na szczupłej bladej twarzy. Do przedstawionej mu prośby
o moje słuŜbowe przeniesienie z pułku do Biura Historycznego ustosun-
kował się Ŝyczliwie; poiartował z Laskowskim na temat hierarchii i pil-
ności potrzeb w róŜnycli wydziałach, po czym - najniespodziewaniej-
zwrbcsł się do mnie wypowiadając parę dorlatnich uwag o mojej ksią-
Ŝeczce o Marszałku; gdy - zaskoczony - dziękując, podnosiłem błędy
i braki ksiąŜeczki, tłumacząc je warunkami pracy w >>głuchym garnizo-
nie<<, Generał - powiedział tyczliwie, Ŝe istotnie są w broszurze i błędy
i braki, ale jesteśmy przecieŜ w początkowej fazie badań naukowych, któŜ
zresztą nie popełnia błgdów w swojej pierwszej ksiąŜce? W sprawie mego
przeniesienia Generał decyzji nie u awnił, rezerwując sobie czas do
namysłu. W ciągu następnych dni jednak albo sam zaglądał do pracowni
archiwalnej, gdzte szukałem matenałów do historii pułkowej, albo - spot-
kawszy mnie w korytarzach - zatrzymywai się, by pogawędzić ze mną' .
Egzamin wypadł pomyślnie i przed powrotem Poboga-Malinowskiego
do pułku Stachiewicz zaproponował mu przeniesienie do WBH, ale nie do
2 Polski Stownik Biograjiczny. zeszyt 82, s. 366.
' Wladyslaw Pobóg-Malinowski, Skoro nie szablq..., s. 100-101.
działu zajmującego się powstaniem styczniowym, lecz do Instytutu Bada-
nia Najnowszej Historii Polskiej. Stachiewicz zamierzał właśnie Instytut
ten reanimować, by przystąpić do wydawania dorobku piśmienniczego
Józefa Piłsudskiego, a rbwnieŜ aby inicjować badania nad niedawną prze-
szłością. Pamiętać bowiem naleŜy, Ŝe w owych latach Ŝaden szanujący się
historyk nie zajmował się czasami mniej odległymi niŜ dwa-trzy pokole-
nia. Wszystko, co późniejsze, uwaŜane było za domenę publicystyki.
Nauka uniwersytecka kończyła swe zainteresowania na powstaniu sty-
czniowym, rzadko kiedy wychylając się poza tę cezurę.
Obóz sanacyjny był szczegblnie zainteresowany studiami nad historią
najnowszą, bo tu właśnie poszukiwai swej legitymacji. Sprowadzało się to
do następującego rozumowania: w maju I926 r. siłą przejęliśmy władzę,
ale byliśmy do tego moralnie uprawnieni, a nawet zobowiązani, bo to my
właśnie przynieśliśmy Polsce niepodległość i stąd spoczywa na nas
szczególna za jej losy odpowiedzialność. Wówczas, gdy przytłaczająca
większość społeczeństwa, spodlana przez zaborców, utraciła wiarę w sens
walki o niepodległość, to my właśnie, pod wodzą Józefa Piłsudskiego,
włączyliśmy się w tę sztafetę pokoleń, która niosła ideę wolnej i suweren-
nej Polski. Byliśmy nierozumiani i wyszydzani, ale histońa przyznała nam
rację.
Skoro nauka uniwersytecka stroniła od badania dziejów najnowszych,
naleŜało badania te podjąć samemu. Stąd właśnie idea stworzenia Insty-
tutu Badania Najnowszej Histońi Polski. Ale podstawowym problemem
był brak historyków, ktbrzy mogliby badania te prowadzić.
To była szansa, ktbra otworzyła się przed porucznikiem Pobogiem-
-Malinowskim. Potrafił ją wykorzystać, mimo iŜ przeniesienie do War-
szawy oznaczało opótnienie awansu na kapitana.
Uzyskiwał natomiast moŜliwość pracy nad tym, co naprawdę go intere-
sowało. I jeszcze jedno nie mniej waŜne. Ten porucznik z prowincjonal-
nych garnizonów wchodził oto w krąg elity politycznej obozu rządzącego.
Oczywiście niejako równoprawnyjej członek i z niewielkimi szansami, by
stać się nim kiedykolwiek, ale w porbwnaniu do dotychczasowej sytuacji
było to otwarcie fascynujących perspektyw.
Jego protektorem był generał Stachiewicz, darzony szczególnym sen-
tymentem przez marszałka Piłsudskiego. Wkrbtce zainteresował się nim
zaprzyjaźniony ze Stachiewiczem pułkownik Jbzef Beck, On to spowo-
dował przeniesienie Poboga-Malinowskiego w stan nieczynny w armii
i od kwietnia 1932 r. zatrudnił w Wydziale Histocyczno-Naukowym Mini-
sterstwa Spraw Zagranicznych. Od lutego 1934 r. Pobbg-Malinowski był
kierownikiem Referatu Archiwalnego w gabinecie ministra spraw zagra-
nicznych. Protekcja puikownika Becka była bardzo watna, bo we wrześ-
niu 1934 r. zmari generał Stachiewicz.
Po przeniesieniu do Warszawy Pobbg-Malinowski został sekretarzem
komitetu redakcyjnego "Pism-Mów-Rozkazów" Józefa Piisudskiego.
Członkami tego komitetu byli, oprócz Juliana Stachiewicza, Michał
Sokolnicki i Leon Wasilewski. Obaj zatrudnieni w tym czasie w MSZ byli
przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości bardzo bliskimi współ-
pracownikami Piłsudskiego. Łączyło ich zresztą nie tylko wspólne działa-
nie, ale i więzy przyjaźni. Piisudski byi ojcem chrzestnym córki Wasilew-
skiego, Wandy. W gabinecie Jędrzeja Moraczewskiego Wasilewski był
ministrem spraw zagranicznych. W Polsce niepodległej ani Sokolnicki,
ani Wasilewski nie naleŜeli juŜ do najbliŜszego otoczenia Marszałka, ale
dla Poboga-Malinowskiego byli Ŝywą kroniką przedwojennych czasów.
Z Wasilewskim opracowywał Archiwum Polskiej Partii Socjalistycznej
IV Początkowo przechowywane u Zofii Praussowej, a 30 kwietnia 1930 r.
"porwane" do Instytutu Badania Najnowszej Historii Polski.
Archiwum PPS (w znacznej części zachowane do dziś) od końca ubieg-
łego stulecia gromadziło nie tylko dokumentacjg dotyczącą partii. Starano
się uchronić wszystko co związane z polskim ruchem robotniczym i
z walką o niepodległość Polski. Pieczołowicie gromadzony zbiór był bez-
cenny t dość kłopotliwy dla kierownictwa PPS, które nie miało moŜli-
wości zapewnienia mu odpowiednich warunków. Mieszkanie Praussowej
nie było Ŝadnym rozwiązaniem. Pobóg-Malinowski zaproponował więc
PraussOwej przeniesienie archiwum do Instytutu. Sprawa jednak nie byia
prosta, bo PPS znajdowała się w opozycji do rządu i nie mogła powierzyć
swego archiwum rządowej instytuc i. Ustalono więc, Ŝe Praussowa wyje-
dzie z Warszawy i pod jej nieobecność Pobóg-Malipowski wywiezie
zbiory z mieszkania. Akcję zaplanowano na 30 kwietnia 1930 r., co warte
podkreślenia, bo kilka miesigcy później, po aresztowaniach brzeskich,
takie porozumienie nie byłoby juŜ motliwe. -
"W umówionym dniu - wspominai Pobbg-Malinowski - po telefoni-
cznyrit stwierdzeniu, te >>pani wczoraj wyjechała<< wziąłem z Generalnego
Inspektoratu Armii dute auto cięźarowe i I2 Ŝandarmów. Po przybyciu
na ul. 3-go Maja paru tandarmów zostawiłem przy aucie, paru innych
porozstawiałem na klatce schodowej, z resztą wszedłem - ku niemałemu
przeraŜeniu słuŜącej - do mieszkania pani Praussowej. Słuźąca została na
parę godzin >>aresztowana<< w tym sensie, te nie pozwalałem jej opuścić
mieszkania; tandarmi na schodach nie dopuszczali nikogo z zewnątrz.
Pracowaliśmy szybko. W ciągu kilku godzin, za dwoma nawrotami auta,
całe archiwum, łącznie z rozebranymi szafami, przewiozłem do gmachu
Generalnego Inspektoratu. Bardzo zmęczony - połknąwszy coś przy bufe-
cie w jakie ś kna pie - pomknąłeifi autem do Otwocka. Generał [Stachie-
wicz - AG] kazał zawiadomić natychmiast pana Leona Wasilewskiego.
Biedny pan Leon przyjął wiadomość niemal jak >>nieszczęście<<. >>Co pan
zrobił, co pan zrobił!<< Uspakajałem go, zapewniając, Ŝe Generał gotbw
jest przyjąć przedstawicieli partii i ustalić z nimi warunki opieki nad
archtwum Po kilku dniach zjawili się Leon Wasilewski i Tomasz Arci-
szewski. Ściągnąłem na tę konferencjg i panią Praussową. Ustalono, Ŝe
Instytut nasz przyjmuje archiwum jako depozyt partii. Leon Wasilewski
poniecha swe pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, przejdzie
w stan nieczynny i zakontraktowany zostanie jako wspbłpracownik Insty-
tutu z głbwnym zadaniem opieki nad archiwum. Ja miałem z panem
Leonem uporządkować je i zastosować metody konserwacyjne, niezbęd-
nych zaś na to środków dostarczyć miał nasz Instytut".4.
Archiwum PPS byio kopalnią materiału do tyciorysu Józefa Piłsud-
skiego, który przez wiele lat odgrywał w partii czołową rolg. Między
innymi znajdowały się tam relacje uczestnikbw akcji pod Bezdanami we
wrześniu 1908 r. Była tojedyna akcja Organizacji Bojowej, w której wziął
udział Piłsudski; polegała na zaatakowaniu wagonu pocztowego na małej
stacyjce kolejowej pod Wilnem w celu zdobycia pientędzy. Zakończyła się
sukcesem.
Piłsudski sam zamierza opisać akcjg bezdańską i nawet zaŜądał owych
relacji uczestników ale ostatecznie miał z zamiaru zrezygnować i odesłać
tekę z relsjami. Wówczas generał Stachiewicz zaproponował Pobogowi-
-Malinowskiemu opracowanie tego tematu. Zabrał się on do pracy z właś-
` Ibidem, s. 116.
ciwą mu energią. UwaŜnie przestudiował zachowane materiały i przepro-
wadził wywiady z wszystkimi - poza Piłsudskim - Ŝyjącymi uczestnikami
akcji bezdańskiej.
Okazało się jednak, Ŝe łatwiej ksiąŜkę napisać, niŜ ją wydać. Poczgły
piętrzyć się przeszkody. W najwyŜszych kręgach obozu rządzącego poja-
wiły się wątpliwości, czy jest to odpowiedni czas na przypominante takiej
metody zdobywania pieniędzy na działalność polityczną. 8 sierpnia 1931 r.
Organizacja Ukraińskich Nacjonalistbw (OUN) dokonaia napadu na
pocztg w Truskawcu, 31 sierpnia na pocztg w PieczyniŜynie, 30 lipca
1932 r. na pocztę w Bóbrce i 30 września tegoŜ roku na urząd pocztowy
w Gródku Jagiellońskim. Ta ostatnia akcja odbiła się najgłośniejszym
echem, poniewaŜ w czasie pościgu ujęto dwóchjej uczestników: Wasylego
Biłasa i Dymytrg Danyłyszyna.. W śledztwie Biias przyznał się, Ŝe wraz
z Danyłyszynem 29 sierpnia 1931 r. zamordowali spędzającego wakacje
w Truskawcu wiceprezesa Bezpaftyjnego Bloku Wspbłpracy z Rządem,
Tadeusza Hołówkę. Wprawdzie na rozprawie Biłas zeznanie to odwołał,
ale, jak się później okazało, było ono prawdziwe.
OtóŜ wspomniane napady na urzędy pocztowe (za Gródek Jagielloński
Biłas i Danyłyszyn skazani zostali na karę śmierci; wyrok wykonano)
niczym właściwie nie róŜniły się od akcji bezdańskiej. I wjednym i w dru-
gim przypadku grupa ludzi, z powodbw ideowych, podejmowała działania
przeciwko obowiązującemu porządkowi. Nic więc dziwnego, źe z punktu
widzenia obozu rządzącego eksponowanie tej tradycji ruchu soc alisty-
cznego było dość kłopotliwe. Z drugiej jednak strony nie sposób było
tradycji tej pominąć. Zwolennikami wydania ksiąŜki Poboga-Malinowskie-
go byli generał Julian Stachiewicz i Walery Sławek. Właśnie Sławek prze-
konał bwczesnego premiera, Aleksandra Prystora, by ten zapoznał się
z maszynopisem. Przyszło mu to tym łatwiej, te obaj byli uczestnikami
akcji bezdańskiej. Prystor tekst zaaprobował.
Oprócz jednak kłopotów politycznych były i inne. Uczestniczką akcji
bezdańskiej była rbwnieŜ Aleksandra Szczerbińska, wówczss jut blisko
związana z Piłsudskim, póiniejsza jego druga Ŝona. Po latach pisała do
Michała Sokolnickiego: "Z p. M. było tak: Przysłał go do mnie generał po
adresy znajomych PPS, gdyŜ są mu potrzebne do porządkowania archi-
wum PPS. Adresy p. M. dałam. Po 1/2 roku, czy nawet więcej, telefonuje
do mnie p. M. te ma interes do mnie, prosi, aŜebym go przyjęła. Przyszedł
z tym, aŜebym przeczytała >>jego Bezdany<< i wydala opinię. Powiedziałam
mu, Ŝe nie ma on prawa wydawać, bo Ziuk sam obiecał napisać. Gdy
czytałam płakaiam po prostu z bblu, zrobił z nas bandytów. Ziuk mi
odpowiedział, Ŝe nic mi pomóc nie mote na razie. Oddałam manuskrypt,
powiedziałam, Ŝe zgody na wydanie nie dam. Rzucił się na kolana błaga-
jąc itd. Nie zgodziłam się' .
5 List Aleksandry Pilsudskiej do Michala Sokolnickiego datowany: Londyn, nie-
dziela 1960 r. Kserokopia w moim posiadaniu. List pisany był w końcu czerwca
1960 r.
Ryszard Świętek zwrócii mi uwagę na rapoft wywiadu austńackiego, z którego wy-
nika, Ŝe akcja bezdańska zbiegla się w czasie z nieoficjalną podróią cara
Mikoiaja II
z Petersburga do Spaly. Akcja pod Bezdanami miala miejsce 26 września 1908 r.
Car przyjechai zaś do Spaly 27 września. Trasa przejazdu cara byla zawsze
skrupu-
latnie przygotowywana z punktu widzenia bezpieczeństwa i być moie akcję bezdań-
ską potraktowano początkowojako próbę zamachu na cara (Archiwum Główne Akt
Dawnycb w Warszawie, Generalstabsabteilung des k.u.k. 1 Korps, Odpis raportu
Stefana Domaradzkiego dla Biuta Ewidencyjnego w Wiedniu 2 22 X l908).
Ów motyw Ŝe Pobóg-Malinowski "zrobił z nas bandytów" powtarza
się w róŜnych listach Aleksandry Piłsudskiej. Jej konflikt z Pobogiem-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin