Anarion 11 (06 2007).pdf
(
1527 KB
)
Pobierz
ANARion11 ok.cdr:CorelDRAW
STREFA IGORA
wstêpniak
Ledwo Bachanalia przetoczy³y siê po nas jak
stado ciê¿kich od kleszczy bizonów, a ju¿ Klub strawiæ
musia³ kolejne po¿egnanie. Tym razem opuœci³a nas
Ewa Subocz postanowiwszy szukaæ szczêœcia
i perspektyw nad naszym polskim, pe³nym mazutu
i martwych dorszy morzem. Jest to dla nas wszystkich
odczuwalna strata, wiêc ocieraj¹c ³zy rêkawem
¿akietu ¿yczymy jej wszystkiego najlepszego na
kamienistych œcie¿kach ¿ywota.
W numerze znajdziecie tradycyjn¹ garœæ
sprawozdañ i recenzji, okraszon¹ lœni¹cymi per³ami
twórczoœci.
W Klubie lekki marazm, niby majaczy na
horyzoncie nadchodz¹ca groza Polconu, ale mam
wra¿enie, ¿e same spotkania straci³y gdzieœ dawny
impet i werwê. To niedobrze, ból czwartku staje siê
nieuzasadniony. Z nostalgi¹ wspominam nieodleg³e
przecie¿ czasy gdy œrodowym spotkaniom
towarzyszy³y elektryzuj¹ce pokazy i ucieszne
prelekcje lub chocia¿ pouczaj¹ca dyskusja na temat
dolegliwoœci wieku œredniego. Klubie, odrodŸ siê!
B¹dŸmy wszyscy jak Ziggy Stardust.
Igor Myszkiewicz
Informator Zielonogórskiego Klubu Fantastyki
“Ad Astra”
kontakt:
zpap-igor@tlen.pl
Redakcja:
Igor Myszkiewicz, An Nowak,
Sk³ad: Trylobit Wschodu
Konrad Czarny
ZKF AD ASTRA
kontakt: adastra@adastra.zgora.pl
...OSZCZÊDNY, JAK
PIÊÆDZIESI¥TKA FINLANDII
Bachanalia 2007
nasta³y nerwowe dni pe³ne nadganiania zaleg³oœci, a
po nich gor¹czkowe godziny dopinania wszystkiego
na ostatni guzik. W czwartkowy wieczór, za³oga
naszych dzielnych mocarzy wyruszy³a, by „U ojca”
poskromiæ fortepianowego molocha. W pi¹tkowy
poranek machina organizacyjna ruszy³a powoli
i sennie - oczywiœcie by nie zatrzeæ trybików ruszaj¹c z
kopyta. Od samego rana po terenie campusu
grasowa³y koczownicze grupki orgów, przemierzaj¹ce
trasy miêdzy budynkiem uniwersytetu a barem
konwentowym. Sztab recepcjonistek uprzejmie
przyjmowa³ petentów, a green room udziela³
schronienia i wspomaga³ adastrowy kolektyw
zbawcz¹ dawk¹ kofeiny. Wystartowa³y pierwsze
punkty programu, choæ niektóre musia³y zmieniæ czas
i miejsce z powodu niskiej frekwencji. Godziny p³ynê³y,
dzia³o siê wiele, jednak o zmêczeniu ³atwo by³o
zapomnieæ, gdy nasz drogi Zdyskoordynowany
Koordynator, w towarzystwie Syreny z Tytana,
koordynatora programowego, oficjalnie og³osili
otwarcie XXII. Bachanaliów Fantastycznych.
Poniewa¿ to przede wszystkim nasze œwiêto, jasnym
by³o, ¿e Pucharem Bachusa uhonorowany zosta³ nasz
obecnie najd³u¿ej dzia³aj¹cy Adastryta - Jurek.
Choæ wiadomo, ¿e gdy Wszechœwiat rodzi³ siê
z wybuchu, Ad Astra czuwa³a ju¿ nad kuflem, to jednak
niewielu z nas, tu i teraz obecnych, pamiêta, co
wydarzy³o siê dwadzieœcia piêæ lat temu. To ostatnie
æwieræwiecze by³o istotne, bo pozwoli³o nam stan¹æ
przed wieloma wyzwaniami, którym jak s¹dzê
zgrabnie podo³aliœmy.
Tegoroczne Bachanalia Fantastyczne by³y
szczególne równie¿ dla mnie. Zapewne dlatego, ¿e
choæ w klubie jestem od lat szeœciu, to tê rocznicê
odebra³am bardzo osobiœcie. Jakby i dla mnie
skoñczy³ siê pewien okres. I zacz¹³ siê kolejny.
Kto myœli, ¿e konwentowy kocio³ to trzy dni samego
konwentu, ten nigdy takowego nie organizowa³. Tak
czy owak, bieganie, telefony, negocjacje i wydawanie
konwentowej kasy przek³ada siê na zadowolenie
konwentowiczów, a to gra warta œwieczki. Wiemy
oczywiœcie, ¿e wielu wpadek organizacyjnych nie da
rady zatuszowaæ, lecz równie wiele nadrabiamy
uœmiechem i dobr¹ zabaw¹ po godzinach.
Po wielu miesi¹cach czekania na decyzje
sponsorów, planowania, kombinowania i obijania siê,
Ta z dawna oczekiwana zabawa trwa³a do bia³ego
rana przy taktach (nie tylko) rzewnych kawa³ków DJ
Snajpera i MC Oli. Adam Mocny czuwa³ zaœ nad
zaspokojeniem nocnego g³odu konwentowiczów
grillowanym wieprzkiem.
Dzieñ drugi, dla wiêkszoœci rozpoczêty w bólach,
trwa³ pod znakiem kawy i Coca-Coli. Nikt nie wiedzia³,
co zbli¿a siê nieuchronnie niczym œmieræ i podatki.
Kolejne punkty programu, LARPy, konkursy, kolejne
prelekcje i spotkania autorskie. Gdzie niegdzie
konieczna by³a b³yskawiczna interwencja naszego
kryzysowego sztabu remontowego, ale na wypadki te
niech spadnie zas³ona milczenia. Zbli¿a³o siê oficjalne
z a k o ñ c z e n i e k o n w e n t u , ¿ y c z e n i a , p o d a r k i
i podziêkowania. W psychodeliczny nastrój
wprowadzi³a zgromadzonych aktorska trupa
Adastrytów pod skrzyd³em jednego ze S³ug
Metatrona. A potem chwila nieuwagi, moment
nieobecnoœci i... na scenê wkroczy³a chwiejnym
krokiem legenda zielonogórskiego undergroundu.
ani Prezesa Valthemara. Nawet to, ¿e nasz pobyt na
terenie uniwersytetu, zapisany by³ w kajeciku portiera
jako „KOSMICI”. Koñcowej odprawie towarzyszy³y
wiekopomne zmiany, jak choæby mianowanie
Snajpera oraz przemianowanie
jego rodzimej sekcji na BUCEWNIAKÓW. W s³owach
kilku Prezes podsumowa³ nasz¹ pracê, na
pokrzepienie dziêkuj¹c za wysi³ek i na otrzeŸwienie
melduj¹c, ¿e od najbli¿szej œrody zaczynamy
przygotowania do Polconu 2008. Wed³ug uczestników
specjalizujemy siê w robieniu fajnych konwentów przy
genialnych imprezach. A poniewa¿ specjalizacja jest
dobra dla robaków, do przysz³ego roku na nowo, mam
nadziejê, skalibrujemy zawory i dopracujemy
organizacjê konwentów. Zw³aszcza, ¿e to kolejny ju¿
Polcon. Ju¿ mi duszno na myœl o tym, jak Hegemon
Prezes i imæ Mamert przycisn¹ nas do roboty i jakie
pok³ady samodzielnoœci w nas wyzwol¹.
Jakkolwiek moje pobachanaliowe zmêczenie powoli
ust¹pi³o, to jednak zakorzeni³a siê we mnie doza
nostalgii z racji up³ywaj¹cych chwil, które mo¿na
uchwyciæ tylko jako zdjêcie lub wspomnienie.
Jednakowo¿ dziêki dominacji linearnej koncepcji
czasu mo¿emy przypuszczaæ, ¿e skoro byliœmy tu
przed Wszechœwiatem, to i zdo³amy go jeszcze ciep³o
po¿egnaæ przy kuflu zimnego piwka, zanim sami
znikniemy w pomroce dziejów. Bo nie ma, ¿e boli...
ZnaleŸli siê tacy, którzy uwa¿ali, ¿e Ziggy Stardust
by³ tej nocy lepszy ni¿ dwadzieœcia lat temu. Osobiœcie
obawiam siê jednak, i¿ Rozkrock zrobi³ tym razem
szpagat, z którego podnosiæ bêdziemy siê jeszcze
d³ugo. I nikt z nas nie bêdzie ju¿ taki sam. Kto by³, ten
nie zapomni, kto nie by³ doœæ twardy - pozostanie
ubo¿szy o doœwiadczenie graniczne. Sala wype³ni³a
siê na nowo, gdy na scenê „U ojca”, zwiewnym
krokiem wst¹pi³a tancerka w skrzyd³ach Izis
i zaprezentowa³a zalotny i eteryczny taniec brzucha
na ¿yczenie widowni w a¿ szeœciu ods³onach. W tym
czasie, na zewn¹trz powstawa³o dzie³o rangi obrazów
Marcellusa Coolidge'a - „Dama z raciczk¹”. Raciczka
sta³a siê honorowym goœciem konwentu, jednak
w niewyjaœnionych okolicznoœciach zaginê³a w t³umie.
S³uch i (smak) po niej zagin¹³. Ciê¿ko by³o siê rozstaæ,
tote¿ zakoñczenie biesiady przeci¹gano do granic
tolerancji barmana.
Dnia trzeciego z rana wszystkich dopad³ tradycyjny
. Rozdaliœmy ostatnie
nagrody za konkursy, po¿egnaliœmy goœci i zabraliœmy
siê za sprz¹tanie. ¯aden szczegó³ nie umkn¹³ uwadze
koordynatorów, zaiste niestrudzonego szefa ochrony,
Tao
syndrom dnia ostatniego
Królem Œmieciusiem I
HALLOWEEN Z AD ASTR¥
XXIV SYMPOZJUM NAUKOWE
BADACZY DZIUR, PÊTLI
CZASOWYCH I INNYCH TEGO
TYPU... 10.11.2007
Jest taki wymóg w ludzkim zwyczaju, ¿e tzw. tradycji
nale¿y przestrzegaæ. Nie wiem, sk¹d siê to wziê³o, ale
tak ju¿ jest i walczyæ z tym nie ma po co. Ja tak¿e do
podjêcia takiej walki siê nie kwapiê, wiêc aby
zadoœæuczyniæ corocznemu obrz¹dkowi, jak
w poprzednich trzystu siedemdziesiêciu dwóch latach
uda³em siê do miasta celem przys³owiowego
(i dos³ownego w sumie tak¿e) zalania robaka. No, tego
robaka co siedzi za moj¹ lew¹ ga³k¹ oczn¹ i opowiada
sproœne dowcipy. Zdziwi³em siê jednak niezmiernie,
bo miast corocznego dansingu tudzie¿ potañcówy
w „4 Ró¿ach dla Lucienne” odbywa³o siê „Halloween
z Ad Astr¹”. Trochê zaniepokojony wkroczy³em do sali,
w której grupa ludzi nie wiedzieæ czemu zanurza³a
g³owy w misce z wod¹ (niektórzy twierdzili, ¿e w celu
wy³owienia p³ywaj¹cych tam jab³ek - ale po jak¹
cholerê, skoro mo¿na rêkami? Zreszt¹ jeden
z uczestników wyraŸnie pomaga³ sobie mack¹
gêbow¹). Przyuwa¿y³em jednak paru kumpli, w tym
Edwarda No¿ycorêkiego, Galopuj¹cego Pó³-Emo
i Administratora Linuksa, wiêc poczu³em siê trochê
Kolejne urodziny Klubu
N a t e g o r o c z n e s y m p o z j u m d o c e n t r u m
konferencyjnego SLUMS œci¹gnê³o blisko 50-ciu
luminarzy nauki i s³aw zajmuj¹cych siê zagadnieniem
czasu i innych tego typu... Obok czynnych naukowców
zaproszono kadrê emerytowan¹, która nie
uczestniczy ju¿ w badaniach, jednak wczeœniej
empirycznie zas³u¿y³a siê w budowaniu teorii.
Przyby³y cia³a profesorskie z oœrodków naukowych
w Poznaniu, Wroc³awiu i Trójmieœcie.
Zgodnie z teori¹ znajdujemy siê, z grubsza,
w teraŸniejszoœci na szczycie fali czasowej. Celem
empirycznej czêœci spotkania by³o dokonanie,
p o z w o l ê s o b i e u ¿ y æ s l a n g u n a u k o w e g o ,
w dó³ fali, w przysz³oœæ,
b¹dŸ przesz³oœæ. St¹d wczeœniejsze przygotowanie
charakteryzacji - stroje z epok m.in.: piratka Jej
Królewskiej Moœci, urzêdnik Biura KC PZPR na
polowaniu, XVIII-wieczny dudziarz szkocki, pani
w pomarañczowej w³ochatej czapce i gumowym
ko¿uchu na upa³y, charakterystycznym dla osób
ratuj¹cych œwiat w XXV w., brzêcz¹ca tancerka
z okresu rz¹dów Wielkich Mogo³ów w Indiach, typowy
przedstawiciel weso³ej dru¿yny Vlada Palownika na
Wo³oszczyŸnie, para chc¹ca w sposób obrazowy
przedyskutowaæ z mistrzem Laozi kilka wersetów
z Ksiêgi Przemian w przeddynastycznych Chinach.
Profesjonaln¹ ochron¹ zajê³a siê kompania
najemników pod broni¹. Zabijaków z tytu³ami
doktorskimi bez adiunktury znanych wtajemniczonym
jako „Los Rambos Bobos”.
Czêœæ empiryczn¹ poprzedzi³ krótki wstêp
teoretyczny poprowadzony z wpraw¹ przez prof. dr
hab. in¿. Ryszarda Drwêc-Letyskiego oraz prof. zw.
raŸniej. Pani Chirurg Na Otwartym Mózgu da³a mi do
spróbowania tego, co mia³a w kroplówce (gdyby nie
moja bezwzglêdnie martwia natura, z chêci¹
pole¿a³bym w szpitalu, gdzie serwuj¹ takie mocne
kroplówki), Admin da³ pograæ na swoim Gemboju,
wszyscy robili sobie zdjêcia z laskami i generalnie
udziela³a siê radosna mordercza atmosfera, której
apogeum uœwietni³a œlepa furia okaleczania
dyniowych g³ówek. A potem Dominik zdj¹³ maskê,
stworom i ludziom puœci³y nerwy i wszczêto
natychmiastow¹ ewakuacjê. Szkoda, ¿e was nie by³o.
Bauns jak na koncercie Zombitelsów.
Acha, jakby kto znalaz³ lew¹ nogê, tak¹ lekko
nadgni³¹ z tatua¿em „Kocham Prezesiora”, to, tego,
zostawcie j¹ przy wejœciu do cmentarza.
Wasz Œwiêtej Pamiêci Korespondent
Robert Z¹bi
spontanicznych zjazdów
Plik z chomika:
mamut123
Inne pliki z tego folderu:
Anarion 19 (06 2009).pdf
(1165 KB)
Anarion 18 (05 2009).pdf
(1655 KB)
Anarion 17 (04 2009).pdf
(2121 KB)
Anarion 15 (02 2009).pdf
(1290 KB)
Anarion 14 (01 2009).pdf
(1643 KB)
Inne foldery tego chomika:
#Zagraj
Altar
Ambrozja Codzienna
Ancalima
Antologia Polter
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin