Testament pisany krwią na drzewie Krzyża.doc

(187 KB) Pobierz
Testament pisany krwią na drzewie Krzyża

Testament pisany krwią na drzewie Krzyża

,,Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią

 Potrzebna korekta naszych słów i czynów

               Drodzy czciciele Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa. Żyjemy w czasach wielkich mów. Powiem więcej musimy uciec i bagna wielości wypowiadanych, pisanych słów. Słowa straciło swoją wartość, jak niejeden banknot, straciło swoje piękno, swoją potrzebę i odpowiedzialność. Ludzie mówią i piszą wiele niepotrzebnych słów. Radio i telewizja mówi na okrągło niemal cała dobę, w kioskach nie mieszczą się gazety. Ten wielki dar mowy dany przez Stwórcę tylko człowiekowi nie tyle chwali Boga, ale wielokroć Boga obraża. Zauważamy nawet słowa nie na miejscu, ubliżające kulturze języka, godności człowieka.

              Przemawiają wielcy tego świata na mównicach, katedrach, na placach. Apelują o pokój między ludźmi, między narodami, o jedność ludzkich serc, o sprawiedliwość, o lepsze, spokojniejsze życie. Z katedry ONZ, z podwyższeń sal sejmowych przemawiał Ojciec święty Jan Paweł II. Były już różne dekrety, ustawy, orędzia.

 Z ambony Krzyża przemówił Pan Jezus

               Wobec wielości ludzkich słów – słowa Pana Jezusa były proste, bardzo głębokie, nieliczne, a co najważniejsze – ostatnie. Mówi się często: siedem ostatnich słów, albo raczej siedem ostatnich zdań  wypowiedzianych na Krzyżu. Niektórzy z uczonych nawet zastanawiają się, czy Pan Jezus  dotknięty ogromem cierpienia nie był w stanie wypowiedzieć tyle słów. Jednak każde z tych wypowiedzianych ma dla nas wartość ogromną, niepokonalną. Jan Paweł II  w jednym                    z przemówień zwrócił się do słuchaczy: ,,Winniście poznać Chrystusa do głębi, aby stać się           w świecie  Jego żarliwymi świadkami. Aby jednak poznać Chrystusa, musicie uważnie wsłuchać się w każde Jego słowo. ” A więc w każde Jego słowo ostatnie, jakoby testamentalne. Wydaje się, że już nikt nie spodziewał się wtedy, by jakieś słowa zabrzmiały z kazalnicy krzyża, by nastąpiło jakby ostatnie kazanie do ludu tak bardzo zróżnicowanego, krzykliwego, podzielonego. Słuchacze wcale nie zachwyceni Mówcą, poniekąd zawiedzeni i ambona niespotykana.  Przecież prawie wszyscy uważali Nauczyciela już za przegranego, a każda obrona zdawała się być nie na czasie        i bez najmniejszej  nadziei. Nie było szans , ani sposobu by przekonać tylu nieprzyjaciół. A jednak te ostatnie, nieprzewidziane przez ludzi  słowa zdały się poruszyć niebem i ziemią, zapaść jak ziarno głęboko w pamięć ludzką.

 Testament – to ostatnie słowa umierającego

Ostatnie słowa – tak fachowe, autorytatywne brzmią typowo jak dla człowieka umierającego są bardzo krótkie, znaczone przerwami dla uchwycenia tchu. Ludzie konający, wyczerpani z sił tuż przed śmiercią jeśli tylko jeszcze mogą – przekazują swoje życzenia, a dla spadkobierców są to życzenia jakby święte. Słowa te odbierane są z wielką uwagą, mocno zachowane w pamięci. Co czyni ktoś, kto wie, że niebawem umrze ?  Jeśli kogoś kocha, chce mu wtedy przekazać swoją wolę swoje postanowienia . Im większy stanowiskiem człowiek – ty ważniejsze , cenniejsze są te ostatnie słowa. Król Kazimierz Jagiellończyk po diagnozie lekarskiej miał powiedzieć : więc mam tedy umierać ? Jak pięknie zacytował słowa Symeona Mikołaj Kopernik : Teraz o Panie, pozwól odejść słudze swemu w pokoju. Ludwik XVI : Wybaczam sprawcom mej śmieci i proszę Boga, by krew, która rozlejecie , nie spadła nigdy na Francję. Fryderyk Chopin do stojących przy jego łożu wyszeptał : Co oni tu robią ? Czemu się nie modlą ? Po ucałowaniu krucyfiksu wyrzekł : jestem już u źródeł szczęścia. Norwid do przyjaciela M. Zalewskiego powiedział: Przykryjcie mnie lepiej. Adam Mickiewicz na zapytanie przyjaciela, co ma przekazać dzieciom wyrzekł : Powiedz im, niech się kochają... zawsze...( Cytowane za Ks. Wiesławem Niewęgłowskim , Pod Krzyżem s. 49)

Pierwsze słowo z Krzyża

               W ciągu trzech długich godzin cierpienia w bezruchu, w ciszy umierający Pan Jezus mówi: ,,Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.  To więcej, niż przebaczenie dla zabójców. To najpilniejsza prośba, to  modlitwa Jezusowego Serca : Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk. 23,34) Pan Jezus nie tylko prosi o miłosierdzie, o przebaczenie winowajcom, ale ich usprawiedliwia : oni nie wiedzą, co czynią. Z pewnością miał tu na myśli powiedziane dawniej: biada wam, faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy dopuścili się jeszcze gorszych przewinień – ale nie wiedzą, co czynią .Nie pojęli tego, co dzieje się na Golgocie. Ten dobry Jezus, wyrósł przed nimi jakby drzewina, jakby korzeń z wyschniętej ziemi... teraz został przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy... wszyscyśmy pobłądzili jak owce – zawołał Prorok Izajasz – każdy       z nas obrócił się ku własnej drodze, a pan zwalił na Niego winy nas wszystkich... a kto się przejmuje Jego losem ?  Nikomu nie wyrządził krzywdy, a oręduje za przestępcami .

              Ostatnie orędzie Chrystusa wygłoszone do ludzkości zaczyna się od tych słów: Ojcze przebacz... odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią. Amboną – kalwaryjski Krzyż, słuchającymi – lud palestyński nie bardzo życzliwy Skazanemu na śmierć . Treść słowa – prawda, przestroga i po części błogosławieństwo, usprawiedliwienie. To był testament – ostatnia wola konającego. Testament należy spełnić ! Ale kto go wykona ? – faryzeusze i uczeni – oni jeszcze głośniej bluźnili słudzy świątynni – drwili, żołnierze rzymscy – grali w kości, uczniowie spowici lękiem – ukryli się. Ten testament spełnią : płacząca Maria Magdalena, miłujący Jan, bolejąca Matka. Na nich tutaj można liczyć, oni trwają u stóp krzyża ! Każde słowo płynące z ust Chrystusa konającego przeznaczone są do wiecznego głoszenia światu jako niegasnącej pociechy. Słowa te jakby odbijały się echem po wzgórzach Góry Oliwnej, aby trafić do labiryntów ludzkich myśli, by z nadzieją miłosierdzia pocieszyć nawet spoczywających w grobach. Słowa te mają dotrzeć także w naszych czasach  do biednych serc ludzkich decydujących się na pozostanie w miłości przy Zbawicielu.

 Pan Jezus umiłował nas do końca

               Doświadczony miłością i miłosierdziem Bożym święty Paweł przypomina nie tylko Galatom (2,20) alei nam wszystkim , że Zbawiciel umiłował nas do końca i wydał na nas samego Siebie. To nam się należały te więzy, policzkowanie, bicze i ciernie. Mógł nas zostawić w całej naszej nędzy. Nie ma większej miłości nad te, gdy ktoś oddaje życie za przyjaciół swoich ( J.15,13) W czasie Ostatniej Wieczerzy jakże wspaniałe padły słowa, gdy: Ojcze chce, aby ci, których mi dałeś byli ze Mną, aby oglądali chwałę moją, którą mi dałeś (por. J.17,24)

              ,, Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią ”. Wydawało się, że zwyciężyli wrogowie Pana Jezusa. Dał się pojmać w Ogrójcu, uwięzić u Kajfasza, wlec po ulicach Jerozolimy przed trybunał pogan. Dał się ubiczować i cierniem ukoronować. Wymuszono na Piłacie wyrok śmierci. Teraz stoi na szczycie Golgoty, gdzie tracono największych złoczyńców... pośród łotrów zaliczony. Z tak wielkiego cierpienia na drzewie krzyża cieszą się wrogowie. Pospólstwo ma widowisko i okazję wołania o cud .Jeśli jest Synem Bożym niech zejdzie z krzyża, wybawi samego siebie – jako że innych wybawiał. Panie Jezu – dobrze żeś nie zeszedł ! Nie słuchałeś podszeptów złego ducha.      W chwilach dostrzeganego zła, apostołowie chcieli , by spadł ogień z nieba i karał złoczyńców. Jakże mocna była odpowiedź Pana Jezusa : nie wiecie czyjego ducha jesteście. Syn człowieczy nie przyszedł gubić ludzi, ale zbawiać. Czyż sądzicie, że nie mógłbym prosić Ojca, a przysłałby mi 12 hufców anielskich , aby Mnie bronili ? ... Nie chcę śmieci grzesznika, lecz, aby się nawrócił i żył, aby się odwrócił od dróg swoich złych ( J 18,11).

              Zamiast prośby o karę – płynie z ust Pana Jezusa prośba o miłosierdzie. Dobrem płaci za zło. Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą... abyście byli synami Ojca waszego , który jest w niebie, który sprawia ,że słońce wschodzi nad dobrymi i złymi, deszcz dla sprawiedliwych i niesprawiedliwych  (por. Mt 5,44) .

 Nasze zrozumienie słów i zastosowanie : Ojcze odpuść im, bo nie wiedza co czynią

              Słowa te wyrzeczone z krzyża są znakiem przebaczenia dla każdego z nas. Misterium przebaczenia rozgrywa się nieustannie w sakramentach świętych, zwłaszcza w sakramencie pojednania. Co więcej – Pan Jezus stawia nam warunek:  ,,Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. W książce ,,Ogniem i mieczem” Rzędzian domaga się wydania  w swoje ręce Bohuna, któremu zaprzysiągł zemstę = Skrzetuski odpowiada: ,,Do Boskiej karzącej ręki, ty swojej nie przykładaj , aby się zaś i tobie nie dostało”.  Na każdym kroku zdani jesteśmy na przebaczenie boskie i ludzkie. Źle byłoby z nami, gdyby Bóg wyciągał konsekwencje z każdego naszego grzechu. Na szczęście nie piekło stoi w centrum chrześcijaństwa lecz Boże miłosierdzie. Bóg przebacza nam przy każdej spowiedzi , bliźni zapominają, darują nam nasze winy. Ale jak wygląda nasza wdzięczność za to ? Ile w nas znajduje się rzetelnej poprawy ?  Jak często nasze uśpione sumienie skłania nas do nowych grzechów ?

              Gustaw Morcinek w książce ,, Serce za tamą” pisze, ze po wyjściu z hitlerowskiego obozu śmierci długo nie był zdolny do odmawiania modlitwy Ojcze nasz... do przebaczenia Niemcom, nie umiał przekroczyć granicy miłości i przebaczenia. To prawda, tylko człowiek duchowo silny potrafi przebaczać. Łatwiejsza jest sztuka pamiętania uraz, doznanej krzywdy od sztuki zapominania doznanych przykrości. Mądry ustępuje, ale prawdziwa mądrość mieści się w sercu , a nie w głowie. To serce musi umieć przebaczyć naszym winowajcom . Nasz ukochany Ojciec święty po zamachu na swoje życie w rozmowie w rzymskim więzieniu z Alim Agcą powiedział: Rozmawiałem z nim tak, jak rozmawia się z bratem, któremu przebaczyłem i do którego mam zaufanie. Zamachowiec odpowiedział potem: Żałuje swojego postępku i podziwiam papieża.

              Na grobie Ks. Jerzego widnieją słowa : zło dobrem zwyciężaj. To prawdzie zwycięstwo – zwycięstwo przebaczenia. Ta nauka znalazła zastosowanie w życiu Kościoła od pierwszych wieków. W ślady Chrystusa wstępowali chrześcijanie. Św. Szczepan, pierwszy męczennik kamienowany przez Żydów wołał w czasie cierpienia : Panie, nie poczytuj im tego grzechu ! Św. Jan Gwalbert spotyka w Wielki Piątek w ciasnej uliczce zabójcę swojego brata – już wyciąga miecz by mu głowę rozpłatać, a wtedy wróg zsuwa się z konia, pada na kolana , składa ręce na krzyż, prosi o litość w imię Chrystusa ukrzyżowanego – Jan mu przebacza, za co Chrystus z ołtarza wyciąga do niego wdzięczne swe ręce.

 Niech nie kłamią nasze usta

   ... gdy mówią: Ojcze nasz... odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Bóg przebacza nam wiele razy – nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem...                   w nieskończoność. A my ? Przebaczać, to nie wstyd – to zwycięstwo. Niech na koniec zostaną        w sercu naszym słowa Zbawiciela: Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli nie odpuścicie każdy bratu swemu z serc waszych (Mt. 18.23).

              Kaci czekali od Pana Jezusa jęku i wymówek. Każdy przybijany do krzyża krzyczał z bólu. Krzyżowani przeklinali dzień swoich narodzin, przeklinali swoje matki, pluli na otaczających. Cicero wspomina, że był czas, że trzeba było obcinać skazańcom języki, aby nie doszło do okrutnych bluźnierstw. Nikt ze stojących obok krzyża nie spodziewał się modlitwy, wołania do niebios o miłosierdzie. Podobnie, jak niektóre drzewa w czasie ścinania obdarzają siekierę, która je kaleczy łagodną wonią. Boże Serce na drzewie miłości wydało ze swych głębin westchnienie, cicha modlitwę o zapomnienie krzywdy.: Ojcze odpuść im, bo nie widzą co czynią. Gdyby wiedzieli jak okrutną popełniają zbrodnię, jak okrutnie postępują, jak wielkiej dopuszczają się przewrotności, czyją Krew przelewają – nie czynili by tego. Tu nieświadomości i miłosierdzie zbawiają. Zawsze dobrowolny i świadomy grzech rani miłość, usztywnia kręgosłup, a kolanom odmawia zgięcia się przed dłonią, która rozgrzesza. Bądźmy podobni do chłopca klęczącego u stóp krzyża, który nie tyle widzi ból Ukrzyżowanego, ale czyta z Oblicza Chrystusa ogrom darowanej nam  miłości. Amen. 

Kazanie pasyjne 2 - Drugie Słowo Pana Jezusa na Krzyżu

,,Dziś ze Mną będziesz w raju”

Początek drogi Dobrego Łotra

               Istnieje opowiadanie, że kiedy św. Józef i Maryja uciekali przed Herodem do Egiptu z Bożą Dzieciną  - zatrzymali się w przydrożnej gospodzie. Maryja poprosiła gospodynią o trochę wody, aby mogła wykapać Dzieciątko Jezus. Podano wodę, ale Maryja dostrzegła jakiś niepokój w oczach tej kobiety. Jak się później okazało – jej syn był chory na trąd, stąd czuła się bardzo nieszczęśliwa. Przyszła jej do głowy wspaniała myśl i rzekła do Maryi : czy mogę w tej samem wodzie wykapać mojego syna, chociaż go zanurzyć?  Woda, w której był kapany Pan Jezus – przyniosła owemu chłopcu wyzdrowienie.  Święta Rodzina udała się w dalszą drogę – młody Dyzma , bo tak było mu na imię wyrósł dorosłego mężczyznę z biegiem swoich lat. Ale przyszło następne nieszczęście, jak to przy gospodzie bywa –Dyzma stał się złoczyńcą, przysłowiowym łotrem.

              Słowo, przydomek ,,łotr” nie przykleja się do byle kogo ! Może wielu z nas w codziennym życiu i dzisiaj używa tego słowa na określenie. Nie powiemy łotrze nawet zwykłemu przestępcy. Łotr, to już człowiek bardzo łzy, w języku obecnym , to rasowy przestępca, albo morderca. Jak mówi historia – ten biblijny łotr znów spotkał się z Panem Jezusem, tym razem na krzyżu,  razem wspólnie dzielili dolę ukrzyżowanych.

              Łotr Dyzma wisiał obok Chrystusa na krzyżu... po prawej Jego stronie. Nie wiadomo, czy wspomnienie jego matki – jeśli jeszcze żyła – przypomniało wydarzenie z dzieciństwa. Jednak coś zostało w tym złym człowieku – coś kazało mu tak przychylnie spojrzeć na Chrystusa. Wielka to musiała być łaska od Boga. Do współ kolegi wypowiada : my sprawiedliwie cierpimy, zasłużyliśmy na taką karę, ale On jest niewinny. Może to pierwsze spotkanie z małym Jezusem  i my dzisiaj możemy połączyć z tym dialogiem na krzyżu ?  Podróż do Egiptu jakby zaowocowała nawróceniem w ostatnich minutach życia tego ... łotra ?  A może był nim kto inny, może ten pobity pod Jerychem który wpadł między zbójców ?

 Serce łotra napełniło się  skruchą

               Sama świadomość, że się cierpi razem z Panem Jezusem, z naszym Odkupicielem przemienia człowieka, nawet złoczyńcę. Przyszedł czas nawrócenia. Podniósł może głowę do góry, spojrzał na umęczonego Chrystusa, odczytał tytuł jego winy, że uważał się za Króla – ogarnęła go nie tylko skrucha, ale i współczucie. W sercu pojawiła się świadomość swoich grzechów i niewinne oskarżenie Bożego Syna. Widocznie w sercu łotra nagromadziło się wiele wiadomości o Panu Jezusie, a z krzyża do jego duszy wpadła iskierka żalu i nadziei, zapłonął ogień wiary. 

              Łotr widzi krzyż – nie tylko swój, słusznie przygotowany – widzi TRON SKAZAŃCA – na Krzyżu Bożego Króla – a wtedy z serca złoczyńcy wraz ze współczuciem wyrywa się modlitwa – wezwanie do Króla skierowane : ,, Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego Królestwa”.

Gdy przyjdziesz do Swego... Królestwa , do Twego Królu i Panie Królestwa. Nareszcie wśród urągań motłochu Pan Jezus został rozpoznany i wyznany... przez łotra . To bardo mocny akt męki Pana Jezusa. Z jednej strony koszmar grzechu, zgrzyt woli  człowieka tonącego w złu z wolą Boga Wybawiciela. Na wadze losu ludzkiego bunt człowieka przeważony miłością i ofiarą Boga.

              Żaden głos się nie podniósł , aby chwalić, wyznać Boga  - jeno głos łotra, przestępcy          w chwilach nawrócenia i żalu. To był krzyk wiary – tej wiary , w którego to wielkość i miłość wszyscy się wyparli. To było mocne wyznanie wiary, ale czy tylko łotra ?    Gdyby wtedy na drogę krzyżowa i na Golgotę przyszedł wskrzeszony syn  wdowy z Naim może by też wyznał , że wierzy w Królestwo Jezusa Chrystusa – w Jego Królestwo, które według niektórych się traci, kończy się !

Teraz na Kalwarii dzieją się rzeczy bardzo ważne – otwiera się Księga Odkupienia – pisana jakby   w ostatnim akcie, jakby zakończenie – ale po Bożemu – z Chrystusem idziemy dalej.

Niezdolni do wyznania wiary na Golgocie

                    Nie wiem co na Golgocie wyznać mógłby Piotr. Wiemy że się ukrywał przed oczyma faryzeuszów i władz Jerozolimy o Sanchedrynu. On  był na górze Tabor, widział przemienione Oblicze Zbawiciela – sam powiedział, że dobrze mu tam było. Słyszał nawet świadectwo Ojca         z nieba: Ten jest mój Syn umiłowany....jednak obserwował wszystko na odległość, z daleka . Nie pomogło widzenie jaśniejącego jak słońce oblicza Nauczyciela, nie wzruszyły go białe, jak śnieg Jego szaty.

              A ów ślepy z Jerycha, gdyby wtedy stanął na Kalwarii ? Ten, któremu oczy zostały otwarte na Boże światło być może odważnie wyznałby i poświadczył publicznie poznana Prawdę ! Patrzący na Chrystusa wobec jego słów na pewno nie dziwiliby się temu ! Byłoby to okazją dla uczniów, aby się wreszcie ocknęli, opamiętali w swoim postępowaniu jako przyjaciele Chrystusa. Może właśnie wtedy uwierzyliby faryzeusze i uczeni, że mają przed sobą Boskiego Zbawiciela ?

 Zanim śmierć zawiśnie na krzyżu

               Mówiąc po ludzku – w ostatnich minutach życia  odbywa się głęboka spowiedź, ma miejsce serdeczny żal – krótka ale bardzo rzeczowa rozmowa i pierwsza kanonizacja na świętego. Padają słowa – dziś... ze  MNĄ ... będziesz w raju ! Gdy klęska zaglądnęła już w oczy, gdy obok kohorty wojska i licznej publiki wykrzykującej aż do ochrypnięcia stoi tylko garstka wiernych ludzi – łotr otrzymuje rozgrzeszenie i prawo wejścia do nieba. Ten, który uznał Pana Jezusa jako swojego Pana, Króla, Wodza ludzkich serc – otrzymuje prawo wejścia do nieba. Tylko on , łotr z prawej strony krzyża .... dobry łotr , choć to dziwnie brzmi – zdolny był wyznać wiarę i stanąć u bram nieba.

              Nawrócony łotr – ten ewangeliczny robotnik z godziny jedenastej, pracujący tylko jedną godzinę w Winnicy Pańskiej odbiera dziś godną chwałę patrona w wielu świątyniach lokalnych.   W dawnej Polsce imię jego dość często dawano chłopcom na chrzcie świętym. Diecezja przemyska obrała go sobie jako patrona wielkiej wspólnoty. Jest przede wszystkim patronem tych, którzy         w porę jeszcze nawracają się ze swoich grzesznych dróg życia do Boga. W kalendarzu liturgicznym we mszale znajdujemy jego wspomnienie 26 marca.

              W chwili składania tego świadectwa wiary także i Pan Jezus w swojej dobroci odnosi zwycięstwo. Zbawiciel traci życie – zdobywając życie, zbawiając człowieka. Tego dnia nawet Herod i jego dwór, ani potęga całej Jerozolimy zebranej wokół Golgoty nie potrafiły zmusić Pana Jezusa do odezwania się, do dialogu z nimi, Rozmawia Pan Jezus z nowo nawróconym łotrem. Jakże głośno krzyczano, aby Pan Jezus zszedł z krzyża, a uwierzą Jemu, żeby przerwał milczenie, bronił się, aby uczynił jakiś cud – to wszystko było daremne. Ktoś powie: a szkoda – może gdyby na przykład zstąpił z krzyża, wybawił sam siebie od ukrzyżowania, od cierpień  i śmierci krzyżowej – wielu by uwierzyło w Niego, porwałby lud za sobą. Pan Jezus jednak znał ich lepiej, wiedział, że to lud o twardym karku. Swoimi umęczonymi ustami, spieczonymi z pragnienia i z cierpienia wargami zwraca się tylko do gasnącego życia, przemawia do łotra i zbawia go.

 Dziś ze Mną będziesz w raju

               Z ambony Krzyża padają kolejne słowa, każde z nich na wagę złota. Tym razem słowa zwrócone do łotra. Zadziwia nas umęczony Chrystus, zaskakuje nas niespodzianką. Dziś ze Mną będziesz w raju.... Takich wspaniałych słów, takiej obietnicy nie usłyszała stojąca pod Krzyżem Maryja, ani stojący obok krzyża apostoł Jan. Nie powiedział tych słów także do nawróconej pokutnicy – Marii Magdaleny. Była to ostatnia modlitwa łotra, a może i pierwsza w życiu? Zakołatał raz, odważył się i otwarło się dla niego niebo. Postawił wszystko za wszystko. To jest sprawa nie do pojęcia ! Łotr zostaje świętym, otrzymuje wielka nagrodę – zbawienie wieczne. Nad przepaścią życia tego człowieka zajaśniała jeszcze jedna, ostatnia może już szansa i jej już nie zmarnował. Co to znaczy mieć blisko siebie samego Pana Jezusa ! Łotr wygrał życie, bo znalazł się blisko, razem ze zwycięskim Chrystusem, dołączył do Jego niebieskiej armii zbawionych.              Ubogi Chrystus... obdarty z szat, cierpiący w cierniowej koronie na głowie podanej szyderczo w chwilach sądu nad Nim prowadzonego – dzieli teraz swoje zwycięstwo, dzieli się swoim bogactwem, pozwala łotrowi umierać bogatym. Dłonie miał przybite do drzewa krzyża, nie mógł nawet uczynić znaku rozgrzeszenia, a jednak otwiera bramy raju, zdobywa dla nieba nowe serce. Jeszcze jedna narzuca mi się tutaj myśl: Pan Jezus, jako swoja eskortę w drodze do nieba, do Ojca wybrał sobie nawróconego łotra, powiada: dziś ze Mną będziesz w raju. Kiedyś ktoś napisał: łotr był złodziejem, ukradł innym niebo – jak to było w rzeczywistości ?

 Rozmowa z łotrem – to cud Bożego miłosierdzia i szansa dla nas

               Przed naszymi oczyma i sercem stają Jezusowe przypowieści o zgubionej owcy,                    o marnotrawnym synu, opowieść o pokutującej Magdalenie, płaczącym Piotrze po swoim zaparciu się Mistrza. Dziś jeszcze jedna – o oczyszczonym z grzechów łotrze. Takich przykładów w naszej polskiej rzeczywistości jest bardzo wiele. Choćby czytając o minionym okresie zniewolenia przez komunizm, przeżycia w obozach koncentracyjnych, w syberyjskich łagrach. Łańcuch Bożego miłosierdzia jest bardo długi, dowodzi wielu nawróceń, oczyszczeń nawet wielkich grzeszników     i jeszcze nie widać końca. Nie boje się tutaj powiedzieć, że Bogu bardziej zależy na naszym zbawieniu, jak nam samym osobiście . Tylko Bogu samemu jest wiadome, ile ogromnych łaski        i miłosierdzia wyświadczył już ludzkości.

              Księga życiorysów  świętych jest bardzo obszerna i ciekawa. Oto kiedyś ukazał się Pan Jezus świętemu Hieronimowi – zapytał go, co mi dasz Hieronimie ? Odpowiedział : moje pisma. To za mało – powiedział Pan Jezus. Cóż Ci więcej mogę dać mój Panie ? pytał zmartwiony Hieronim, daję Ci moje życie pełne pokuty i trudów, moje wyrzeczenia i samotność – i to za mało ! Co wreszcie mogę Ci Boże dać ?  Zaniepokojony Hieronim słyszy : DAJ MI TWOJE GRZECHY.

              Kiedy na Golgocie łotr.. nygus skończony na pięć minut przed śmiercią występuje z prośbą o ułaskawienie – otrzymuje w obietnicy niesłychany dar – niebo.   Zaprawdę, powiadam ci – dziś ze Mną będziesz w raju. Może to Jezusowe zdanie podrażniło ludzi na Golgocie, zwłaszcza ,,bogobojnych” faryzeuszy i uczonych w Piśmie .Przecież oni do końca nie uwierzyli w żaden raj pokonanego, skazanego na śmierć Nauczyciela. Dla nas – ludzi XXI wieku jest to cudowną lekcją: przypatrzenie się swoim słabościom, czasem i niewiernościom  - potęga modlitwy – wielkie Boże miłosierdzie. Nie mówmy, że my już tak uczciwie żyjemy, pracujemy, męczymy się każdego dnia by zdobyć kawałek chleba, cierpimy nawet znosząc prześladowania dla wiary – a ten łotr tak łatwo zdobył prawo do bycia z Chrystusem w niebie . W drogę do Boga nigdy nie jest za późno.

 Prawda najmocniej przemawia na końcu

               Nie oburzajmy się na Boga. Ludzie wybrani do nieba na pewno nie będą oburzali się, nie będą oskarżali Pana Jezusa że jest zbyt dobry, łagodny, prowadzi do zbawienia nawet łotrów. Nie posądzajmy Pana Boga o niesprawiedliwość, nie patrzy złym okiem na to, ze Bóg jest aż tak dobry. Gdyby Ewangelista nie podsłuchał tej rozmowy Pana Jezusa z łotrem i nie zanotował w swej pamięci, a potem na kartach Nowego Testamentu – słów: dziś ze Mną będziesz w raju – o ile świat byłby biedniejszy i straszny !? Jak to dobrze, że człowiek jeszcze w ostatniej chwili, przed ostatnim tchnieniem nie zwątpi, wzbudzić może nadzieję powstania z gruzów i popiołów swojego grzesznego życia, aby dzięki okazanemu miłosierdziu otrzymać od Boga  bilet do nieba.

              Daj mi Hieronimie swoje grzechy ! Grzechy twoje nad śnieg wybieleją. Zdrowi nie potrzebują lekarza, ale ci, co się źle mają. Większa w niebie radość z jednego grzesznika, który się nawraca niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu, którzy nawrócenia nie potrzebują. Łotr nie jest jedynym grzesznikiem ! Grzesznikami jesteśmy wszyscy – ja i ty – każdy z nas. Często Bóg daje jeszcze jedna , jedyną, ostatnia szansę – bo nie chce śmierci grzesznika, lecz, aby się nawrócił i żył. Gdzieś w zakamarku serca drzemie jeszcze tęsknota za Bogiem, odrobina skruchy i żalu – jak iskierka gotowa zapłonąć i uwielbić Boga nawróceniem serca. Niech zachętą dla nas ludzi słabych, nerwowych, pełnych załamania będą słowa św. Franciszka Salezego: ,,Życie to czas, w którym szukamy Boga. Śmierć, to czas w którym Boga znajdujemy, a wieczność – to czas w którym Boga już na zawsze posiadamy”. Amen.                                            

Kazanie pasyjne: Trzecie słowa z Krzyża

Matko, oto syn twój – Synu oto Matka twoja

Maryi od początku pisany ból

               Jedne z pierwszych słów w życiu człowieka, pierwsze wypowiadane przez dziecko, pierwsze w ustach rodziców: matka... syn... dziecko. Już widać tak musiało być, że Maryja od początku jej wejścia w historię zbawienia – musiała poznawać swoje matczyne powołanie od strony tajemnic Boga, trudu wychowania i oddania bezwarunkowego Bogu Ojcu. Już w Betlejem musiała z Józefem szukać ciepłego i bezpiecznego kąta na zamieszkanie. W wieku niemowlęcym poznają smak wygnania do Egiptu. W świątyni Jerozolimskiej z ust Symenona usłyszała proroctwo jakże bolesne: Oto Ten przeznaczony jest na powstanie i na upadek dla wielu, a serce Twoje przeniknie miecz boleści. W dwunastym roku życia Pana Jezusa – nie tylko musi wracać się z drogi pielgrzymowania, aby Go szukać wśród krewnych i znajomych. Znalazła Swojego Syna wśród nauczających w świątyni. Po odnalezieniu słyszy słowa z ust Pana Jezusa : Cóż jest, żeście Mnie szukali ? Czyż nie wiedzieliście, że w sprawach Ojca być powinienem ? W czasie pierwszego cudu w Kanie Galilejskiej nowa porcja tajemnicy :Zostaw to Mnie, Niewiasto. Jeszcze nie nadeszła godzina moja. W jednej z chat otoczony gromadą słuchających i przywoływany przez Maryję           i uczniów znów jakże trudne do pojęcia słowa : Kto pełni wolę mojego Ojca, ten mi jest bratem, siostrą , matką. 

 Na szczycie Golgoty – pod Krzyżem

               Pan Jezus zostawił Maryję samą na długie i trudne trzy lata. Wzajemnie wnikali w głębia słów matka, syn. To musiało być potrzebne to tego wszystkiego, co dopiero teraz ma nastąpić. Czy to łatwo odejść na trzy lata od kogoś, kogo się bardzo kocha ? Teraz stanie skamieniała z bólu już nie na trzy lata, ale na trzy godziny .Każda matka pochylona nad cierpiącym dzieckiem czuje te godziny jak wieki całe.  U stóp Krzyża Matka stała... bolejąca... we łzach cała. Duszę Jej, co łez nie zmieści – pełna smutku i boleści – przeszył miecz.

              Powiedziała swoje ,, tak” podczas zwiastowania – rozumiała to, jako wielka ofiarę z siebie. Jej :,, niech mi się stanie ”  trwa nadal – trwa do końca choć rozumienie tego, co chowała w sercu swoim wcale nie było łatwe.  Widać trzeba było dorastać do szczytu pełnienia woli Bożej stopień po stopniu. Często musiała wyrastać ponad siebie , aby unieść ciężary spadające na Jej ramiona.

              Matce Bożej nic nie zostało oszczędzone. Zaznała tego wszystkiego, co jest aż nad to znane każdej ziemskiej matce.  Kolejno zaglądało Jej w oczy ubóstwo, wygnanie, bezdomność, trud utrzymania rodzinnego domu, każdą przykrość przygotowaną Synowi przez Jego ziomków np. w Nazarecie, gdy chcieli Go strącić ze stoku góry, a potem nienawiść aż do ostatniej sekundy ziemskiego życia. Ludzka nienawiść i krzyki głęboko raniły Jej matczyne serce. Wydawało się, że otaczający Ją świat naprawdę już jest bez Boga.

 Domem dla Chrystusa stać się musiało bolejące serce Maryi

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin