Schopenhauer-O-Wolnoci-Ludzkiej-Woli.pdf

(808 KB) Pobierz
cj 6-
Rozprawa konkursowa
O wolności ludzkiej woli
nagrodzona
przez Królewską Norweską Akademię Umiejętności w
Drotheim, dnia 26 stycznia 1839 r.
Motto:
La libertś est un mystere
Pytanie, postawione przez Królewską Akademię, brzmi: Num
liberum hominium arbitrium e sui ipsius consc/entia
demonstrari potest?
W przekładzie
Czy można udowodnić wolność ludzkie/ woli na podstawie
samowiedzy?
286939540.002.png
I. Określenie pojęć
?
Wielka ścisłość, a więc rozbiór głównych pojęć, znajdujących się
w pytaniu, będzie z pewnością na miejscu, gdy idzie o rozważanie
T*lVpV\
pytania tak ważnego, poważnego i trudnego, które, co do istoty
swojej, schodzi się z jednym z głównych zagadnień całej filozofii
• czasów średnich i nowszych.
1. Co to jest wolność?
Pojęcie to, rozważane ściśle, jest negatywne. Używając go- myślimy
tylko o braku wszelkich przeszkód i zawad, one więc występują jako
siła, muszą być zatem czymś pozytywnym. Stosownie do możliwych
własności tych zawad, istnieją trzy bardzo różne rodzaje tego pojęcia:
wolność fizyczna, intelektualna i moralna.
a) Wolność fizyczna jest to brak przeszkód materialnych wszelkiego
rodzaju. Dlatego mówimy: wolna przestrzeń, wolne miejsce, wolne
pole, wolne przejście, wolne krzesło, wolna droga, wolny wstęp,
wolna głowa itd. Nawet zwroty: wolne mieszkanie, wolna karta, wolna
prasa, wolny stan, wolna miłość itp. oznaczają brak uciążliwych
warunków, które są zazwyczaj związane z tymi rzeczami, jako
przeszkody w ich używaniu. Najczęściej jednak pojęcie wolności
występuje w naszym myśleniu jako orzeczenie istot zwierzęcych,
których właściwością jest to, że ich ruchy mają źródło w ich
13
286939540.003.png
woli: są samowolne, dzięki temu nazywamy je więc wolnymi wtedy,
gdy ich nie uniemożliwia żadna materialna przeszkoda. Ponieważ
jednak te przeszkody mogą być bardzo różnego rodzaju, a krępują
zawsze wolę, więc, dla uproszczenia, bierze się chętniej to pojęcie ze
strony pozytywnej mając w tym wypadku na myśli wszystko, co się
porusza li tylko dzięki swojej woli, lub co działa tylko z własnej woli: to
odwrócenie pojęcia zupełnie nie zmienia jego istoty. W fizycznym
znaczeniu pojęcia wolności nazywamy przeto zwierzęta i ludzi wtedy
wolnymi, gdy ani więzy, ani więzienie, ani niemoc, a więc w ogóle
żadna fizyczna materialna przeszkoda nie krępuje ich czynności, lecz
gdy te czynności następują zgodnie z ich wolą.
To fizyczne znaczenie pojęcia wolności, szczególnie jako orzeczenie
istot zwierzęcych jest pierwotne, bezpośrednie i dlatego najczęstsze, i
właśnie dzięki temu pojęcie to, w tym znaczeniu, nie podlega żadnej
dyspucie i żadnym wątpliwościom: albowiem doświadczenie może
zawsze stwierdzić jego realność. Bo jeżeli tylko jakaś istota zwierzęca
działa jedynie z własnej woli, to jest, w tym znaczeniu, wolna i wtedy
zupełnie nie uwzględniamy tego, czy też co nie wpływa na samą jej
wolę. Gdyż pojęcie wolności w znaczeniu pierwotnym, bezpośrednim i
dlatego popularnym, odnosi się tylko do możności, tzn. właśnie do
braku fizycznych przeszkód w czynnościach tej istoty. Dlatego
mówimy: wolny jak ptak w powietrzu, jak zwierzyna w lesie; wolny jest
człowiek pierwotny; tylko ten jest szczęśliwy kto wolny. Nazywamy
wolnym także cały naród i rozumiemy przez to, że rządzą nim tylko na
podstawie praw, które sam sobie dał: albowiem wówczas idzie we
wszystkim tylko za swoją własną wolą. Polityczną wolność należy
zatem doliczyć do fizycznej.
Gdy jednak, pomijając tę fizyczną wolność zastanowimy się nad
tamtymi dwoma jej rodzajami, to już nie będziemy mieli do czynienia z
popularnym, lecz z filozoficznym znaczeniem tego pojęcia. Jak
wiadomo staje się ono powodem wielu trudności, a dzieli się na dwa
zupełnie różne rodzaje, na wolność intelektualną i moralną:
b) Wolność intelektualną, biorę tu pod rozwagę tylko gwoli
zupełności podziału pojęć: pozwalam sobie przeto odłożyć jej
omówienie aż na sam koniec tej rozprawy, gdzie pojęcia, których
będę musiał użyć w odniesieniu do niej, będą już wyjaśnione na
podstawie rozdziałów poprzedzających ją, tak, że będę mógł ją potem
krótko omówić. W podziale jednak musiałem jej wyznaczyć miejsce
obok wolności fizycznej, której jest najbardziej pokrewna.
c) Przystępuję więc od razu do trzeciego rodzaju, do wolności
moralnej, gdyż właściwie ona jest tym "liberum arbitrium", o którym
jest mowa w pytaniu Królewskiej Akademii.
To pojęcie łączy się z pojęciem fizycznej wolności w tym punkcie, w
którym staje się zrozumiałe także jego powstanie, z konieczności o
wiele późniejsze. Jak powiedziano, fizyczna wolność dotyczy tylko
przeszkód materialnych: gdy tych brak - zjawia się natychmiast.
Zauważono jednak w niektórych wypadkach, że same pobudki, jak np.
groźby, przyrzeczenia, niebezpieczeństwa itp. powstrzymywały
człowieka, nawet nieskrępowanego materialnymi przeszkodami, od
działania, które poza tym byłoby z pewnością zgodne z jego wolą.
Postawiono więc pytanie, czy taki człowiek był jeszcze wolny? Czy też
rzeczywiście pobudka przeciwna, może na równi z przeszkodą
fizyczną, skrępować i uniemożliwić czynność, która jest zgodna z
właściwą wolą? Odpowiedź na to pytanie nie mogła sprawić trudności
zdrowemu rozumowi: mianowicie, że pobudka nigdy nie może działać
tak, jak przeszkoda fizyczna; gdyż ta ostatnia w ogóle łatwo ludzkie
siły cielesne bezwarunkowo przekracza. Przeciwnie zaś: pobudka nie
może być nigdy sama w sobie ani nieprze-zwyciężalna, ani nie może
posiadać władzy bezwarunkowej; natomiast może ją zawsze jeszcze
możliwie przeważyć silniejsza pobudka przeciwna, o ile tylko istnieje i
o ile dany człowiek, w indywidualnym wypadku, dałby się nią
spowodować; wszakże często spostrzegamy, że nawet tę pospolicie
najsilniejszą pobudkę: zachowanie życia, przecież zwyciężają pobudki
inne: np. w wypadkach samobójstwa lub ofiarowania życia dla innych,
dla przekonań i rozmaitych korzyści, l na odwrót: że ludzie zdołali
nieraz przetrwać wszystkie stopnie najwyszukańszych mąk na łożu
tortur, na samą myśl, że inaczej mogliby utracić życie. Gdyby zaś z tego
nawet wynikało, że pobudkom nie towarzyszy żaden przymus czysto
podmiotowy i bezwzględny, to mimo to mogą posiadać przymus
podmiotowy i względny, mianowicie w odniesieniu do osoby działa-
14
15
286939540.004.png
jącego; a w rezultacie jest to tym samym. Pozostało więc pytanie: czy
sama wola jest wolna? Tak więc wzięto tu pojęcie wolności, o którym
myślano dotychczas tylko w odniesieniu do możności, także w od-
niesieniu do chcenia, i powstało zagadnienie, czy też chcenie samo jest
wolne. Ale przy bliższym rozpatrzeniu okazuje się, że pojęcie wolności
pierwotne, czysto empiryczne i dlatego popularne, nie daje się w ten
sposób połączyć z chceniem. Bo zgodnie z nim: "wolny" znaczy -
"zgodny z własną wolą "; pytając się więc teraz, czy wola sama jest
wolna, pytamy się, czy wola jest zgodna sama ze sobą. To się
wprawdzie samo przez się rozumie, ale też i niczego nie wyjaśnia. Na
mocy empirycznego pojęcia wolności powiedziano: "Wolny jestem
wtedy, gdy mogę robić, co chcę" i za pomocą tego "co chcę",
zadecydowano tu już wolność. Teraz jednak, ponieważ pytamy się o
wolność samego chcenia, pytanie to przedstawiałoby się, stosownie do
tego, tak: "Czy też ty możesz chcieć, co chcesz?" - a wygląda to tak,
jakby chcenie było zawisłe od innego chcenia, leżącego poza nim. l
gdybyśmy nawet przyjęli odpowiedź twierdzącą, to powstałoby wnet
drugie pytanie: "Czy możesz chcieć to, co chcesz chcieć?" i tak by szło
coraz dalej, w nieskończoność, dzięki temu, że zawsze myślelibyśmy
o jednym chceniu, jako zawisłym od jakiegoś wcześniejszego, czy też
tkwiącego głębiej, i dążylibyśmy tą drogą daremnie do ostatecznego
osiągnięcia takiego chcenia, które musielibyśmy przyjąć i pomyśleć,
jako niezawisłe od niczego. Gdybyśmy je atoli chcieli przyjąć, to
moglibyśmy wziąć w tym celu zarówno pierwsze, jak też i dowolnie
ostatnie. Przez to jednak sprowadzilibyśmy pytanie do całkiem
prostego: "Czy możesz chcieć?". Lecz my chcieliśmy wiedzieć, czy
samo potwierdzenie tego pytania rozstrzyga o wolności chcenia. A to
właśnie pozostaje nie załatwione. Pojęcie wolności pierwotne,
empiryczne, zaczerpnięte z działania, nie daje się więc bezpośrednio
połączyć z pojęciem woli. Ażeby mimo to, można było użyć pojęcia
wolności w odniesieniu do woli, musiano je w tym celu w ten sposób
zmodyfikować, że je ujęto abstrakcyjniej. Stało się to tak, że za
pomocą pojęcia wolności myślano tylko w ogóle o braku wszelkiej
konieczności. Przy tym zachowało to pojęcie charakter negatywny,
który mu przyznałem zaraz na początku. Należałoby zatem wyjaśnić
nasamprzód pojęcie
konieczności, jako pozytywne, które nadaje znaczenia owemu nega-
tywnemu.
Pytamy się więc: co to znaczy konieczny? Zwyczajne objaśnienie:
"konieczne jest to, czego przeciwieństwo jest niemożliwe, lub to, co
nie może być inaczej" - jest tylko wytłumaczeniem słownym, opisem
pojęcia, ale nie rozszerza naszego poznania. Natomiast podaję
następujące wyjaśnienie rzeczowe: "Konieczne jest to, co wynika z
danej wystarczającej podstawy". Twierdzenie to daje się także
odwrócić, jak każda dobra definicja. Stosownie więc do tego, czy ta
wystarczająca podstawa jest matematyczną, czy też fizyczną, zwana
przyczyną, będzie konieczność logiczną (jak konieczność wniosku,
gdy są dane przesłanki), matematyczną (np. równość boków trójkąta,
gdy kąty są równe), albo fizyczną, realną, (jak nastąpienie skutku, gdy
tylko zaistnieje przyczyna): zawsze jednak i z równą niezbędnością, jest
związana z następstwem, gdy jest dana podstawa. Tylko otyłe
uznajemy coś za konieczne, o ile je pojmujemy jako następstwo z danej
podstawy - i odwrotnie: gdy tylko poznajemy, że coś jest następstwem
z wystarczającej podstawy, uznajemy, że jest konieczne: bo każda
podstawa zmusza. To rzeczowe wytłumaczenie jest tak odpowiednie i
wyczerpujące, że konieczność i następstwo z danej wystarczającej
podstawy są pojęciami zamiennymi, tzn., że wszędzie można jedno
podstawić za drugie.*- Brak konieczności byłby zatem tożsamy z
brakiem powodującej wystarczającej podstawy. Jako przeciwstawienie
do tego, co konieczne uważamy jednak to, co przypadkowe; w czym
zgoła nią ma sprzeczności. Mianowicie: wszystko, co jest
przypadkowe, jest tylko względnie przypadkowe. Bo w świecie realnym
- a w nim tylko można się spotkać z przypadkowością - każde zdarzenie
jest konieczne w odniesieniu do swojej przyczyny: natomiast jest
przypadkowe w odniesieniu do wszystkiego innego, z czym się
ewentualnie spotyka w czasie i przestrzeni. Ponieważ jednak brak
konieczności jest cechą tego wszystkiego, co wolne, więc musiałoby
ono być niezawisłe od żadnej zgoła przyczyny. Musielibyśmy zatem
określić je jako to, co absolutnie przypadkowe: a pojęcie to jest bardzo
problematyczne, i wcale nie ręczę za
' Objaśnienie pojęcia konieczności znajduje się w mojej rozprawie "O zasadzie
podstawy dostatecznej".
16
17 >L"
286939540.005.png
to, czy da się pomyśleć. Jednak dziwnym trafem schodzi się ono z
pojęciem wolności. Jednakowoż, w każdym razie to, co "wolne"
pozostaje jako to, co pod żadnym względem nie jest konieczne, a
znaczy to: niezależne od żadnej podstawy. Pojęcie to zastosowane
więc do woli człowieka stwierdzałoby, że przyczyny, lub wystarczające
podstawy w ogóle, nie stanowią o indywidualnej woli w jej objawach
(aktach woli). Poza tym bowiem akty woli nie byłyby wolne, lecz
konieczne, ponieważ następstwo z jakiejś danej podstawy
(jakiegokolwiek rodzaju by ona była) jest we wszystkich razach
konieczne. Na tym polega definicja Kanta, według której wolność jest
zdolnością poczęcia "z siebie" szeregu zmian. Gdyż to "z siebie",
sprowadzone do swojego prawdziwego znaczenia, powiada: "bez
poprzedzającej przyczyny", to zaś jest jednoznaczne z: "bez koniecz-
ności". Tak więc owa definicja nadaje wprawdzie pojęciu wolności
pozór jakoby było pozytywne, lecz przy bliższym rozpatrzeniu
występuje przecież znowu jego ujemny charakter. Wolna wola byłaby
więc taka, której nie powodują żadne podstawy, której więc w ogóle nic
nie powoduje - bo wszystko to, co powoduje coś innego musi być
podstawą, a w odniesieniu do realnych rzeczy, podstawą rzeczową, tj.
przyczyną. Poszczególne objawy takiej woli (akty woli) wypływałyby po
prostu z niej samej, zupełnie pierwotnie, nie spowodowane koniecznie
ani poprzedzającymi je warunkami, ani więc czymkolwiek bądź,
zgodnie z jakąś regułą. Całe nasze jasne myślenie opuszcza nas przy
tym pojęciu dlatego, że zasada podstawy jest we wszystkich swoich
znaczeniach istotną formą naszej całej zdolności poznawczej - a tutaj
mamy się jej wyrzec. Tymczasem nie brakuje "terminus technicus" na
oznaczenie także i tego pojęcia; brzmi on: "liberum arbitrium
indifferentiae". Pojęcie to jest zresztą jedynym wyraźnie określonym,
pewnym i niedwuznacznym pojęciem tego, co nazywamy wolnością
woli; dlatego nie można go porzucić, nie popadając równocześnie w
chwiejne i mgliste tłumaczenia, za którymi kryje się niezdecydowana
połowiczność: tak, jak gdy się mówi o podstawach, które nie powodują
z koniecznością swoich następstw. Każde następstwo, wynikające z
podstawy, jest konieczne, a każda konieczność jest następstwem
wynikającym z podstawy. A to, że ludzka jednostka, obdarzona takim
"liberum
arbitrium indifferentiae", jest w równym stopniu zdolna do dwóch
krańcowo przeciwnych sobie uczynków - gdy są dane zewnętrzne
warunki, zupełnie indywidualnie i całkowicie określone - to jest
najpierwszym następstwem, jakie wynika z przyjęcia tego "liberum
arbitrium" charakteryzuje ono samo to pojęcie, należy je więc przyjąć
jako jego cechę.
2. Co to jest samowiedza?
Odpowiedź: świadomość własnego Ja, w przeciwstawieniu do
świadomości innych rzeczy. Ta ostatnia jest zdolnością poznawczą i
zawiera - co prawda - jeszcze zanim się w niej te inne rzeczy zjawiły,
już pewne formy dla sposobu i rodzaju tego zjawiania się. Te formy są
więc warunkami możliwości podmiotowego istnienia tych rzeczy, tzn.
ich istnienia jako przedmiotów dla nas: są to, jak wiadomo, czas,
przestrzeń i przyczynowość. Te formy poznania tkwią więc wprawdzie
w nas samych, ale przecież tylko w tym celu, byśmy sobie mogli
uświadamiać inne rzeczy, jako takie, i tylko w ogólnym do nich
odniesieniu: nie powinniśmy przeto sądzić, że formy te, dlatego, że
tkwią w nas samych, należą do samowiedzy, ale raczej, że umożliwiają
świadomość innych rzeczy, tzn. przedmiotowe poznanie.
Nie dam się też zmylić dwuznacznością użytego w zdaniu słowa:
"conscientia" i nie obejmę pojęciem samowiedzy moralnych wzruszeń
w człowieku, znanych pod nazwą sumienia, a także praktycznego
rozumu, wraz z jego kategorycznymi imperatywami, zawartymi w
twierdzeniach Kanta, a to po części dlatego, że odzywają się one
dopiero wskutek doświadczenia i refleksji, a więc wskutek świado-
mości innych rzeczy, po części zaś dlatego, że nie odgraniczono
jeszcze dosyć wyraźnie i nieodparcie tego, co z nich pierwotne i
własne w ludzkiej naturze, od tego, co dodaje wykształcenie moralne i
religijne. Tym bardziej, że Królewska Akademia nie miała
18
19
286939540.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin