Pamiętniki Wampirów 5 rozdział prolog.txt

(4 KB) Pobierz










Prolog


	Stefano
	Elena by�a sfrustrowana. Nie potrafi�a pomy�le� jego
imienia, by zabrzmia�o tak, jak chcia�a.
	-  Stefano � powt�rzy� raz jeszcze. - Czy mo�esz wy-
powiedzie� moje imi�, najukocha�sza?
	Elena przyjrza�a mu si� z namys�em. Z�ama� jej serce
swoj� urod�, rzymskimi rysami i ciemnymi w�osami opa-
daj�cymi niesfornie na czo�o. Chcia�a uj�� w s�owa uczucia,
jakimi darzy�a Stefano, ale za�miony umys� nie pozwala�.
O tak wiele spraw pragn�a go zapyta�... i tyle mu powie-
dzie�. Ale nie mog�a znale�� w�a�ciwych s��w. Nawet nie 
mog�a mu przes�a� my�li. Stefano odbiera� tylko chaotycz-
ne, pojedyncze obrazy.
	Ale przecie� to by� dopiero si�dmy dzie� jej nowego
�ycia.
	Stefano opowiedzia� Elenie, �e kiedy po raz pierwszy
si� obudzi�a po tym, gdy umar�a jako wampirzyca, potra-
fi�a chodzi�, m�wi� i robi� wiele rzeczy, kt�rych teraz nie 
pami�ta�a. Nie wiedzia�, dlaczego tak by�o � nie s�ysza� 


nigdy o nikim, poza wampirami, kto wr�ci�by po �mierci.
Elena by�a wampirzyc�, gdy umiera�a, ale z pewno�ci� nie 
teraz.
	Stefano powiedzia� jej te�, �e bardzo szybko si� uczy-
�a. Przesy�a�a mu telepatycznie nowe obrazy, nowe s�owa.
Chocia� �atwiej by�o si� z ni� porozumie�, raz trudniej,
by� pewien, �e kt�rego� dnia Elena zn�w b�dzie sob� i za-
cznie zachowywa� si� jak m�oda dziewczyna, kt�r� jest. Nie 
b�dzie ju� osiemnastolatk� z umys�em dziecka. Duchy naj-
widoczniej chcia�y, �eby dorasta�a jeszcze raz, poznaj�c �wiat
oczami dziecka.
	Elena uwa�a�a, �e nie by�o to mi�e ze strony duch�w.
A je�li Stefano w tym czasie znajdzie sobie inn� dziewczy-
n�? Obawia�a si� tego.
	To dlatego pewnej nocy, gdy Stefano si� obudzi�, Eleny 
nie by�o w ��ku. Znalaz� j� w �azience, nachylon� nad ga-
zet�. Z wielkim przej�ciem wpatrywa�a si� w tekst, pr�buj�c
zrozumie� co� ze znak�w na papierze, o kt�rych wiedzia�a,
�e s� literami, kt�re uk�adaj� si� w wyrazy, kt�re kiedy� zna-
�a. Papier by� wilgotny od jej �ez. Nie potrafi�a przeczyta� 
�adnego s�owa.
	-  Nie p�acz, kochana. Nauczysz si� znowu czyta�. Po 
co ten po�piech?
	Powiedzia� to, zanim zobaczy�, �e po�ama�a o��wek, za-
ciskaj�c na nim d�o� zabyt mocno, i podarte papierowe ser-
wetki. Pr�bowa�a przerysowa� litery i s�owa. Mo�e gdy-
by umia�a pisa� jak inni ludzie, Stefano przesta�by sypia� 
w fotelu. Wiedzia�by, �e Elena jest doros�a, i k�ad�by si� spa� 
u jej boku.
	Patrzy�a, jak oczy Stefano nape�niaj� si� �zami. On jed-
nak uwa�a�, �e m�czy�nie nie wolno p�aka�, wi�c obr�ci� 
si� do niej plecami, by nie widzia�a jego �ez.



	A potem wzi�� j� na r�ce i zani�s� do ��ka.
	-  Eleno, powiedz mi, co mam zrobi�. Zrobi� to, na-
wet je�li wydaje si� niemo�liwe. Przysi�gam. Tylko mi po-
wiedz.
	Wszystkie s�owa, kt�re chcia�a powiedzie�, tkwi�y w jej
g�owie zaklinowane. Zacz�a p�aka�. Stefano bardzo deli-
katnie otar� jej �zy, jakby obawia� si�, �e mo�e jej zrobi� 
krzywd�.
	Wtedy Elena unios�a twarz, zamkn�a oczy i u�o�y�a usta
do poca�unku. Ale...
	-  Masz umys� dziecka � powiedzia� Stefano �ami�cym 
si� g�osem. - Ni mog� tego zrobi�.
	Dawniej porozumiewali si� za pomoc� znak�w, kt�re 
Elena pami�ta�a. Uderzy�a palcami w szyj�: raz, dwa, trzy 
razy.
	To znaczy�o, �e czu�a si� �le. To znaczy�o, �e chce...
	Stefano j�kn��.
	-  Nie mog�...
	Zn�w uderzy�a trzy razy.
	-  Nie jeste� jeszcze sob�...
	Jeszcze trzy razy...
	-  Kochanie, pos�uchaj...
	Kolejne trzy uderzenia. Spojrza�a na niego b�agalnym 
wzrokiem. Gdyby mog�a m�wi�, powiedzia�a by: �Prosz�,
zaufaj mi cho� troch� � nie jestem dzieckiem. Prosz�, po-
s�uchaj tego, czego nie mog� ci powiedzie�.
	-  Cierpisz. Bardzo cierpisz � szepn�� czule Stefano. - 
Gdybym... tylko troch�...
	I nagle pewnym ruchem uni�s� jej g�ow� i obr�ci� pod 
takim k�tem, jak trzeba, a potem Elena poczu�a uk�szenie,
kt�re bardziej ni� cokolwiek innego przekona�o j�, �e �yje 
i �e nie jest ju� duchem.



	Przekona�o j� te�, �e Stefano kocha j� i nikogo innego,
i �e w ko�cu mo�e si� z nim porozumie�. Powiedzia�a, co
czuje za pomoc� okrzyk�w. Stefano s�ucha� oniemia�y.
	Elena uzna�a, �e tak jest sprawiedliwie. Potem ju� za-
wsze spa� obok niej, a ona zawsze by�a szcz�liwa.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin