O Duchach Natury.doc

(41 KB) Pobierz
O Duchach Natury

O Duchach Natury

Duchy Natury są jednymi z najciekawszych istot zamieszkujących światy subtelne, które mają jednak bezpośredni związek z rzeczywistością fizyczną. W tradycji Huny ,jak w większości tradycji mistycznych uważa się, że wszystko co istnieje, każda gwiazda, planeta, układ gwiazd lub planet, góra, jezioro, rzeka, morze, polana, skała, kamień, las itd., każda żywa istota a także żywioły i różne zjawiska, posiadają swojego Ducha.

Pewną Świadomość, która dba o prawidłowy, harmonijny rozwój fizycznej części (ciała) rośliny, zwierzęcia, góry, wodospadu itd. Uważa się więc, że właściwie cokolwiek istnieje, jest żywe. Nawet, jeśli z pozoru wydaje się być materią nieożywioną. Już sam fakt istnienia poczytuje się za dowód na stojące za materią Życie. Jakąś formę inteligencji, która częstokroć przybiera formę osobową, choć nie fizyczną, i z którą można się komunikować.

Właśnie to założenie, że można się komunikować z Duchem każdej rośliny, kamienia, góry, zwierzęcia, wiatru, deszczu itd., jest fundamentem, na którym szamani i mistycy różnych tradycji budują swoje sukcesy w pracy z przyrodą. Owe Duchy należą do rodzaju istot opiekuńczych o wysokiej świadomości, bardzo podobnych wibracyjnie do Wyższych Jaźni ludzi ...

Czasem są to odrębne Istoty, zawiadujące niektórymi zjawiskami, na przykład pogodą, a w przypadku roślin, zwierząt stadnych, owadów są to Duchy ściśle związane z poszczególnymi ich grupami i stanowią rodzaj świadomości grupowej – jedna istota wciela się w grupę osobników. Wiele zwierząt, szczególnie tych wyżej rozwiniętych ma jednak indywidualną świadomość i indywidualnego Ducha, podobnie jak człowiek.


Szamani kontaktują się z Duchami przyrody używając rozmaitych technik. Jedna z nich polega na wykorzystaniu wyobraźni jako komunikatora. Jest to rodzaj kontaktu myślowego, telepatycznego, w którym szaman nawiązuje wewnętrzny kontakt z danym Duchem zwracając się do niego wprost, jak do każdej inteligentnej, świadomej istoty i oczekuje odpowiedzi. Pojawia się ona w umyśle szamana za pomocą obrazów, odczuć, czasem słów. Wymaga to oczywiście pewnego treningu, całkowitego otwarcia się na możliwość takiej komunikacji (później współpracy) i sporej praktyki. Opanowanie myśli, wyobraźni jest niezbędnym czynnikiem do oddzielenia informacji pochodzących od Istoty, z którą się komunikujemy od naszych własnych wyobrażeń. Jest to jednak do zrobienia i nie jest aż takie trudne, jak może się wydawać. Trzeba zwyczajnie próbować i obserwować. Z czasem nauczymy się bezbłędnie rozpoznawać co skąd pochodzi.


Moje doświadczenia z Duchami Natury mają związek z Duchami Pogody. Pierwsze próby komunikacji podjąłem podczas spacerów po lesie i obserwowaniu nieba, chmur, wiatru, deszczu. Było to dość dawno temu. Wiedziałem już wówczas, że hawajscy Kahuni byli mistrzami we wpływaniu na pogodę, potrafili panować nad deszczem, wiatrami. Nie wiedziałem natomiast jak tego dokonywali. Wiedziałem, że mieli specjalne modlitwy do Duchów Wiatru.


Wpadło mi do głowy, żeby zawołać wewnętrznie, wysłać myśli w przestrzeń „zaadresowane” do Duchów Pogody: „hej, jestem tu, chciałbym się z wami zapoznać, zaprzyjaźnić, wiem, że tam jesteście. Odezwijcie się”. I tak zrobiłem. Był to impuls. Choć z racjonalnego (tylko co to znaczy racjonalnego) punktu widzenia był to totalny absurd, nie wahałem się ani chwili. Trwałem potem w wyczekiwaniu, starałem się wyostrzyć wszystkie zdolności postrzegania rzeczy fizycznych i nie fizycznych. I nagle poczułem coś dziwnego. Ogromne zdumienie płynące gdzieś z przestrzeni. Coś wydawało się mówić: „Co??? Ktoś nas wołał??? Tu???”. A ja starałem się jakoś im pokazać, ujawnić, że to ja, tu jestem.


Mentalnie, uczuciowo i na wszystkie inne sposoby. Stałem i gapiłem się w niebo doświadczając jednej z najdziwniejszych rzeczy w moim dotychczasowym życiu. Wezbrało we mnie nagle uczucie wielkiej radości, tak jakbym spotkał dawno nie widzianych, wspaniałych przyjaciół. Nie bardzo rozumiałem to, co się wydarzało, starałem się przede wszystkim odczuwać. „Hej, to ja was wołam. Jesteście tam?” – starałem się krzyczeć wewnętrznie, myślami. Odczułem coś, co na słowa można by przetłumaczyć „No przecież widzisz, po co pytasz”. Nie widziałem. Ale czułem bardzo mocno. Czułem ewidentnie, że nawiązałem kontakt z jakimiś bardzo ciekawymi i przyjaznymi istotami. Dalsza komunikacja następowała w postaci „wiązek” mentalno – uczuciowo – słownych, obrazów i odczuć.


Tłumacząc na słowa - ja mówiłem o tym, że dowiedziałem się o nich z książek, głęboko wierzę, że istnieją i zapragnąłem ich poznać, a oni, że co prawda słyszeli, że w dawnych czasach ludzie komunikowali się z nimi, żyli w harmonii z przyrodą i współpracowali, ale było to tak dawno, że oni takich ludzi nie widzieli. Bardzo się ucieszyli, że ktoś o nich wie, zwrócił się do nich i chce współpracować. Mówili o tym, że pracują w grupach i zmieniają się co jakiś czas. Nie jest tak, że ta sama grupa Duchów zarządza pogodą na danym terenie przez długie lata. Zmieniają się dość często.


Potrafią bardzo szybko komunikować się z Duchami z innych stron Ziemi i ustalać plan działania. Są bezpośrednimi wykonawcami. Ponad nimi istnieje natomiast jeszcze wyższa Wspaniała Inteligencja, która ustala Ogólny Plan i przekazuje im do realizacji. Mają pewną swobodę w ustalaniu i realizowaniu pogody na niewielkich, bezpośrednio im podległych obszarach. Bardzo chętnie spełnią nasze prośby dotyczące pogody, jeśli tylko nie Będą sprzeczne z Ogólnym Planem i ich realizacja nikomu nie zaszkodzi. Dali wyraźnie odczuć, że w przeciwnym wypadku nie będą mogli naszej prośby spełnić.


Mówili, że najlepiej sprawujący się pośród nich (ci, którzy nabędą największej biegłości) są z czasem „oddelegowywani” do innych zadań, często na pobliskie planety bądź Księżyc, gdzie dokonują ważnych regulacji, a czasem do interwencji przy zapobieganiu potencjalnym katastrofom, np. wybuchom wulkanów, jeśli nie są one ujęte w Planie. A czasem do realizacji pewnych katastrof, bo i tak bywa. Mówili, że niekiedy są one niezbędne dla wewnętrznego rozwoju niektórych gatunków, na przykład ludzi, ale dotyczy to też roślin i zwierząt. Takie decyzje są zawsze podejmowane przez Wyższą Inteligencję i służą Najwyższemu Dobru całej Ziemi, co podkreślali z największym przekonaniem i w zaufaniu do mądrości i miłości Wyższej Inteligencji.


Stałem oczarowany i zaszokowany niespodziewanym „spotkaniem”, nową, absolutnie niezwykłą znajomością. Oczywiście myślałem, że to może być tylko wytwór mojej nadaktywnej wyobraźni. Ale skąd tyle informacji o sferach, o których nigdy nie miałem zielonego pojęcia, a jedynie wyczytałem, że są? Postanowiłem w żaden sposób nie oceniać tego doświadczenia a jedynie dobrze je zapamiętać jako niezwykłą przygodę, której prawdziwość zweryfikuje przyszłość. Potem wielokrotnie przesyłałem moim nowym znajomym mentalne pozdrowienia, na które zawsze reagowali wielką radością i sympatią. Odczuwałem, że są zapracowani, ale kochają to, co robią i traktują to jako swego rodzaju służbę dla żywych, cielesnych istot i całej planety. Ta praca nie męczyła ich, lecz inspirowała. Dzięki niej zdobywali ogromne doświadczenie, które potem bardzo przydawało się w innych miejscach w innych okolicznościach. O tym jedynie wspomnieli. Odczułem, że istnieją światy tak dalece różne od naszego, że nie byłbym wstanie zrozumieć ani właściwie odebrać tego, co chcieliby mi przekazać.

Któregoś razu rozmawiałem z moją koleżanką. Było lato. Magda wybierała się nad jezioro z grupą przyjaciół. Niestety prognozy pogody nie były optymistyczne. Miało być pochmurno i deszczowo. ”Aa tam, pogadam ze znajomymi, to może załatwią ci ładną pogodę” powiedziałem niby żartem. Wypytałem, kiedy i gdzie dokładnie jedzie. „Dobra, spróbuję ci to załatwić” powiedziałem na odchodne i rozstaliśmy się w dobrych humorach. Jeszcze tego samego dnia odezwałem się do Duchów Pogody z zapytaniem, czy nie mogłyby czegoś dla mnie zrobić. Opowiedziałem w czym rzecz. „Dobra, jeśli tylko nic nie stanie na przeszkodzie, załatwione” odpowiedziały, tłumacząc na słowa.


Minęło kilka dni i nadszedł ten, w którym miało się okazać ile w moim doświadczeniu było fantazji a ile rzeczywistości. Zbliżała się prognoza pogody. „Dzień dobry państwu” zaczęła spikerka. „Dziś zgodnie z przewidywaniami pogoda nie sprzyjała wczasowiczom, było chmurnie, deszczowo i dość chłodno, jedynie na wąskim odcinku między ... tu mówiła gdzie, niestety dziś nie pamiętam już gdzie... pogoda była wyjątkowo ładna, bezchmurna i słoneczna. Ci z państwa, którzy wybrali się na odpoczynek właśnie w ten rejon mogą mówić o dużym szczęściu, gdyż tego rodzaju słoneczne enklawy zdarzają się niezwykle rzadko w tak dużym, zachmurzonym obszarze...” Byłem jednocześnie zaskoczony (ba, zszokowany, gapiłem się tępo w telewizor przez następnych parę minut zastanawiając się, czy mi się coś przypadkiem nie śni) i totalnie spokojny, jakby było czymś oczywistym, że czasem można sobie zamówić pogodę. I że jest to takie proste!


Potem wiele razy korzystałem z uprzejmości i życzliwości moich przyjaciół. Nie zawsze mogli mi pomóc – zgodnie z tym, co mówili. Czasem mogli spełnić tylko część prośby, czasem tylko w ograniczonym wymiarze czasowym. Ale zawsze robili to z wielką radością. Bardzo cieszyli się, że mogą choć trochę pomóc. Mówili, że w związku z zanieczyszczaniem środowiska przez człowieka maja dużo więcej pracy i wymaga ona znacznie większego wysiłku. Między innymi z tego właśnie powodu nie zawsze mogą spełniać nasze prośby. Wspomnieli też, że w innych częściach świata, szczególnie w Afryce i Ameryce Południowej jest wielu ludzi, którzy wiedzą o Duchach Pogody i bardzo im pomagają. Na pytanie jak można im pomóc, odpowiedzieli, że sama chęć, intencja już im pomaga, a najlepiej zrobimy wspomagając ich myślą, śpiewem i tańcem, w których zawarta jest intencja pomocy Ziemi i wszystkim jej mieszkańcom.

Tradycyjne ceremonie ludów Afryki, Ameryki i Azji określili jako bardzo pomocne, bardzo dobroczynne. Wytwarza się wtedy dużo świetlistej energii o wysokiej wibracji, która jest bezcenna dla wszystkich istot, a im pomaga w sposób bezpośredni. Nie tłumaczyli jak. Znów poczułem, że nie zrozumiem tego właściwie. Co ciekawe, nie mówili o ograniczeniu emisji zanieczyszczeń. Tłumaczyli, że jest to trochę inna sprawa, związana z naturalną ewolucją naszego gatunku i że sami musimy dojść do tego, że tak nie można, a Ziemia i Istoty opiekujące się nią zgodziły się kiedyś na to, aby wychować na swojej powierzchni gatunek taki, jak ludzie, z wszystkimi tego konsekwencjami. Oczywiście nie znaczy to bynajmniej, że nie powinniśmy o Ziemię dbać i jej chronić. Ten szacunek przyjdzie sam z pewną dojrzałością. Nagle zrozumiemy, ile zawdzięczamy Ziemi, że możemy istnieć w fizycznych formach w tym czasie i w takich warunkach tylko dzięki niej.


Nasza niefrasobliwość przejdzie jak bunt nastolatka, który miał za złe swoim rodzicom, że nie pozwalali mu na wszystkie fanaberie. Zrozumiemy wreszcie, że o wielu rzeczach nie wiedzieliśmy, nie zdawaliśmy sobie z nich sprawy, że działaliśmy w ignorancji i zaślepieniu. Dotrze do nas, co zrobiliśmy, czego nie zrobiliśmy, co zepsuliśmy, co mogliśmy zrobić inaczej. Docenimy niesłychaną cierpliwość i wyrozumiałość naszej planety. Zrozumiemy, że niektóre wydarzenia postrzegane przez nas jako katastrofy, były jedynie klapsami, narzędziem wychowawczym, które miało uprzytomnić nam nasze fatalne zachowanie, zwrócić uwagę na pewne problemy, skłonić do zmiany schematu działań. Zmienimy technologię na przyjazną dla środowiska.

Dostrzeżemy ogromną mądrość Natury w regulowaniu procesów w niej zachodzących i niesłychaną zdolność do regeneracji nadwyrężonych obszarów. Znów będziemy jej integralną częścią, tym razem w pełni świadomą. Świadomą kim jest i jaką funkcję pełni. I tylko od rozwoju naszej świadomości zależy, kiedy to nastąpi...

Hafiz

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin