Ruch Wychodzenia z Bezdomności Markot.odt

(26 KB) Pobierz
MONAR Marka Kotańskiego to także wspomniany już Ruch Wychodzenia z Bezdomności Markot, na tyle rozbudowany i różnorodny, że należy mu poświęcić osobny rozdział

MONAR Marka Kotańskiego to także  Ruch Wychodzenia z Bezdomności Markot, na tyle rozbudowany i różnorodny, że należy mu poświęcić osobny rozdział. W jego obrębie działają bowiem małe domy rodzinne i rozbudowane, działające wielopłaszczyznowo, centra pomocy bliźniemu. Ten samopomocowy ruch opierający się prawie wyłącznie na wolontariacie jest jedynym w swoim rodzaju imperium wzajemnej pomocy bazującym na potencjale ludzi w nim skupionych realizujących w praktyce Markową ideę „ dawania siebie innym” . To tam po raz pierwszy zaistniała „siłownia duszy” polegająca na odbudowie wrażliwości, uczuciowości wyższej poprzez pomoc bliźnim zwłaszcza ułomnym , chorym , w podeszłym wieku. Oddziały szpitalne, hospicja, domy spokojnej starości to miejsca w których realizuję się w praktyce program terapeutyczny nazwany przez Marka „ Dotykiem Dobra”, pielęgnacją i opieką nad chorymi zajmują się leczący się z uzależnienia pacjenci. Ten genialny w swojej prostocie pomysł daje zaskakujące efekty terapeutyczne, zmieniając optykę postrzegania świata , przebudowując system wartości, przywracając sprawność emocjonalną. Pomiędzy podopiecznymi i ich opiekunami nawiązują się bardzo silne relacje, stają się sobie wzajemnie potrzebni. Wiele ośrodków rehabilitacji osób uzależnionych wprowadziło programy „siłowni duszy” do swoich działań terapeutycznych, co wyrażnie podniosło ich efektywność. Dobrym przykładem jest ośrodek w Wyszkowie gdzie pacjenci prowadzą hipoterapię dzieci z porażeniem mózgowym, zespołem Downa i innymi dysfunkcjami psychoruchowymi. Trudno opisać wszystkie podejmowane przez MONAR i Marka Kotańskiego inicjatywy, w trakcie podróży do wielu krajów świata towarzysząc Markowi stwierdziłam, że jest to swoisty ewenement, nie spotkałam porównywalnej w odwadze i obszarze działania organizacji. Śmierć Marka wstrzząsnęla nami wszystkimi, on był dla nas nieśmiertelny, najsilniejszy. Duchowy przywódca, szef, przyjaciel, ojciec, tak ojciec dla zasmarkanego malucha z Bajki i dla mnie- czterdziestoletniej kobiety, dla wydziarganego menela jeszcze wczoraj z dworca i dla szukających w narkotykach namiastki szczęścia mieszkańców Przytuliska. Po czasie rozpaczy, przyszła refleksja MONAR musi trwać , jesteśmy mu to winni, On żyje po troszę w każdym z nas, w naszych sercach, domach. Obiecaliśmy mu trwać, być razem bez względu na wszystko. Głęboko wierzę że testament Kotana zostanie spełniony, na czele naszej organizacji stanęła po jego śmierci Jola Koczurowska , kobieta mądra i niezwykle silna, najbardziej godna z nas by się z tym zmierzyć, ale nie w pojedynkę ma nas – ludzi MONAR-u. MONAR będzie ewoluował, będzie inny, ale taka jest kolej rzeczy. Nie wolno nam tylko zapomnieć, że jesteśmy monarowską rodziną połączoną Markową ideą czynienia dobra.a podmiotem naszych działań jest człowiek potrzebujący pomocy.

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin