UlrichNina Stein
ZABIJCIE TĘ DZIWKĘ
SPRAWA MARII STUARTKapitulacjaNaszą opowieść o Marii Stuart rozpoczynamy tuż po jej trzecimz kolei zamążpójściu, zaledwie trzy miesiące od tajemniczej śmiercidrugiego małżonka. Nowy wybranek to James Hepburn, hrabiaBothwell. Był poddanym, a także - jak głosi plotka - kochankiemszkockiej królowej, która znalazła się wkrótce w sytuacji nie dopozazdroszczenia. Małżeńskie szczęście nie trwało długo - szlach-ta groziła władczyni i młoda para musiała opuścić Edynburg. Wresz-cie doszło do zbrojnej konfrontacji. 15 czerwca 1567 r. pod Car-berry Hill, osiem mil od stolicy kraju, stanęły naprzeciw siebie dwiearmie. Nad wojskiem hrabiego Bothwella powiewał sztandar z god-łem Szkocji, lew w czerwonym polu - widoczny znak obecnościurodziwej królowej. Jej przeciwnicy wystąpili pod przedziwną cho-rągwią: na białym tle zielone drzewo, pod nim zwłoki HenrykaDarnleya, zamordowanego męża Marii. Obok sylwetka klęczącegosyna i następcy tronu, Jakuba, poniżej zaś napis głoszący "Osądźi pomścij moją sprawę, o Panie". Trudno o bardziej jednoznacznąsymbolikę, szkoccy feudałowie nigdy zresztą nie słynęli z wyszuka-nej galanterii.Czas upływał a nikt nie kwapił się do rozpoczęcia bitwy. Francuskiposeł próbował załagodzić spór. Lordowie przekazali królowej, iżzłożą jej hołd bez żadnych zastrzeżeń, o ile poświęci Bothwella.Maria pozostała jednak wierna mężowi. "Niektórzy spośród obecnychwrogów sami przecież popierali to małżeństwo" - odrzekła. Negoc-jacje przeciągały się, zaś skwar południa stopniowo osłabiał zapałludzi Bothwella. Zaczęli oddalać się, początkowo małymi, późniejcoraz większymi grupami, szukając cienia i chłodnego piwa. W końcuwładczyni skapitulowała i oddała się w ręce swych przeciwników,pod warunkiem, że hrabia odjedzie wolno i bezpiecznie. PrzejazdowiMarii Stuart ulicami Edynburga towarzyszyły okrzyki tłumu: "Spalićczarownicę!", "Na stos mężobójczynię!", "Wszeteczna dziewka!".
Nie zaprowadzono jej do własnego pałacu, lecz do domu profosa,) ~GDzIe - zamknięta w niewielkiej komnacie, pod ścisłą strażą - niemogła dojść do siebie. Żaden z możnych nie chciał z nią rozmawiać.O poranku, zupełnie załamana, ukazała się w oknie, głośno wzywającpomocy. Włosy miała zmierzwione, odzież przepoconą, brudną i po-szarpaną. Zgromadzonych gapiów ogarnęło na ten widok przeraże-nie: dla Marii, 24-letniej królowej Szkotów nadeszły najwyraźniejnajgorsze chwile w życiu.Nagle w komnacie pojawili się lordowie i odciągnęli uwięzioną odokna. Wieczorem przewieziono ją do królewskiego zamku Holyrood,gdzie mogła się odświeżyć, przebrać i spożyć posiłek w towarzystwiedam dworu. Chwile odpoczynku nie trwały jednak długo. "Konieczekają" - zawołał ktoś i bez słowa wyjaśnienia, pod osłoną nocywywieziono Marię do zamku na wyspie pośrodKu jeziora Lochleven.Władczyni stała się zakładniczką swych książąt. Osoba atrakcyjnejszkockiej królowej wywoływała diametralnie różne emocje. Wrogowietwierdzili, że kazała zgładzić męża, Henryka Darnleya, aby poślubićkochanka - Jamesa Bothwella, a tym samym zdradziła ojczyznę.Zwolennicy widzieli w niej męczennicę, pokutującą za przyznawaniesię do wiary katolickiej w protestanckim kraju. Ale na tym nie koniechistorii. Maria uciekła z więzienia na wyspie, czekał ją jednak o wielegorszy los, a wreszcie śmierć.Maria Stuart była zagadkową i pełną sprzeczności kobietą. Czystała się ofiarą intrygancKich, żądnych władzy polityków, czy teżmoże zwodziła swe otoczenie maską naiwności, realizując w rze-czywistości własne plany? Dyskusje na temat jej życia i panowanianabrały rzeczowego charakteru dopiero wiele lat później. Losy Mariiskłaniały do emocjonalnych reakcji, zażartych polemik i skrajnychosądów. "Była rozpustną kobietą w przebraniu męczennicy (...),tygrysicą, niebezpieczną niczym bestia (...), tak zmysłową i demonicz-ną, że wydawało się to prawie nienaturalne" - pisał angielski historyk,James Anthony Froude. Fryderyk Schiller natomiast stworzył wizeru-nek kobiety namiętnej i nieszczęśliwej, walczącej o wolność, którawprawdzie cudzołoży i morduje, ale jednak poprzez swoją skruchęzasługuje na przebaczenie. Prawie 150 lat później Stefan Zweig ukazałmilionom czytelników swej biograficznej powieści obraz Marii Stuart,nie odbiegający znacznie od wersji schillerowsKiej. Zweig równieżprzyczynił się - aczkolwiek częściowo w oparciu o wątpliwe szcze-góły historyczne - do utrwalenia wyobrażeń o szkockiej królowejjako kobiecie rozdartej pomiędzy namiętnością, jaka nią kierowałai pchała do zbrodni, a wystawieniem na hazard tronu. Była tak silnai tak związana z cudownym rozkwitem kobiecości, iż - zdaniemZweiga - usprawiedliwia to popełnione przez Marię czyny."W śmierci mój początek" - tę dewizę nasza bohaterka wyhaf-towała na baldachimie nad swym łożem; doprawdy przerażającotrafne sformułowanie.Młoda królowaPoczątek historii to zimowy dzień 8 grudnia 1542 r. Wśród murówzamku Linlithgow hulał lodowaty wiatr. Gdy król Jakub V usłyszało narodzinach córki, był przerażony. Złowróżbnie proroKował dynastiiStuartów: "Biada! - miał wykrzyknąć. - Z kobietą przyszła koronado naszego rodu i przez kobietę on zginie". Pięć dni później już nieżył, a nowo narodzona została władczynią Szkocji.Maria Stuart przyszła na świat w czasach przełomowych. Śred-niowieczny świat zaczął chwiać się w posadach, odkrycia geograficz-ne i badania naukowe rozszerzały horyzonty, a Kościół katolicki utraciłnieco ze swej potęgi. W Rzeszy Niemieckiej Marcin Luter krytykowałsytuację w Kościele i jego roszczenia, znajdując szybko zwolennikówdla głoszonych tez także wśród książąt, którzy utworzyli w swychpaństwach Kościół reformowany. Na restrykcyjną wobec taKich nowo-ści politykę cesarza odpowiedzieli gwałtownym protestem niektórychstanów Rzeszy Niemieckiej podczas sejmu w Spirze w 1529 r. - stądnazwa protestantyzm (łac. protestari - "oświadczać"). Zreformo-wana doktryna religijna rozpoczęła zwycięski pochód, wychodzącdaleko poza niemieckie granice. Anglia wszakże przyjęła nową religiębardziej dzięki kaprysowi Henryka VIII. Monarcha był początkowoorędownikiem katolicyzmu i wielokrotnie wypowiadał się przeciwkoLutrowi. Miał jednak pewien problem: ponieważ jego żona, katarzy-na Aragońska, nie urodziła mu syna, chciał się z nią rozwieśći zawrzeć drugie małżeństwo - z Anną Boleyn, damą swego serca.Gdy papież nie zgodził się na to, Henryk zareagował szybko. Zerwałz Rzymem, wprowadził w czyn starą, angielską ideę Kościoła naro-dowego, i sam stanął na jego czele. Nowy Kościół, zawierającyzarówno elementy protestanckie, jak i katolickie, zwie się do dziś"anglikańskim".Narodziny Marii przypadły na okres kolejnego Konfliktu Szkocjiz Anglią, jednej z tych niezliczonych wojen, u podłoża których leżałodążenie Anglii do podporządkowania sobie północnego sąsiada. KrólRobert I Bruce dopiero w 1314 r., w bitwie pod Bannockburn, wywal-czył niezależność Szkocji, od tej pory wciąż wymagającą obrony.Niewielki kraj otrzymywał pomoc wojskową i gospodarczą dziękiprzymierzu z Francją. Na początku XVI w. dostał się jednak podprotektorat angielski - poprzez małżeństwo swego władcy' z Mał-gorzatą Tudor, siostrą Henryka VIII. Stuartowie opierali na tym związ-ku roszczenia do tronu Anglii. Jednakże kolejny monarcha szkocki,Jakub V, zmienił polityczny kurs, ożywił sojusz z Francją i poślubiłMarię Lotaryńską, księżniczkę de Guise. Ojczyzna Marii stała sięwięc widownią konfliktu interesów dwóch mocarstw-Anglii i Francji,szlachta podzieliła się na dwie frakcje, zwalczające się zaciekle, zwła-szcza od chwili upowszechnienia protestantyzmu.Jakubowi V nie dane było spokojne panowanie. Utarczki na granicyposłużyły sąsiadom za pretekst do ponownego wypowiedzenia woj-ny, która zakończyła się dla Szkotów upokarzającą porażką w lis-topadzie 1542 r. Król, ciężko ranny w walce, schronił się w niewielkimzamku Falkland, żyjąc nadzieją na urodziny upragnionego syna. Na-rodziny dziewczynki przypieczętowały w jego oczach los Stuartów.Ich kariera rozpoczęła się przecież także dzięki kobiecie: jeden zeStuartów poślubił w XIV w. córkę króla szkockiego, Roberta I Bruce'a,tym samym zyskał dla rodziny koronę. Po przedwczesnej śmierciJakuba rozgorzały spory o powołanie opiekuna dla Marii, który przej-ściowo sprawowałby władzę. Regenci zmieniali się w krótkich od-stępach czasu. W tej sytuacji Anglicy mogliby bez trudu zadać swymwrogom ostateczny cios, bowiem od krwawej bitwy w 1542 r. międzysąsiadami panował dość niepewny rozejm. Można jedynie spekulo-wać, dlaczego Henryk VIII wahał się przed wydaniem rozkazu donatarcia. Być może nie chciał przejść do historii jako ten, który wy-ruszył do boju przeciw niemowlęciu, i to jeszcze półsierocie. Zamiasttego zdecydował się zagrać politycznie i wysłał na dwór szkockiposła z gratulacjami oraz ofertą małżeństwa Marii z jego synemEdwardem, księciem Walii, który wówczas miał zaledwie rok. Takizwiązek trwale zjednoczyłby oba państwa. Pospiesznie zwołany par-lament Szkocji zgodził się na zaręczyny, odrzucił jednak żądanieHenryka dotyczące powierzenia mu wychowania królewskiej córki.Nie zyskał również aprobaty plan przyłączenia Szkocji do Anglii,w razie gdyby Maria i Edward mieli pozostać bezdzietni. Król byłwściekły, lecz wreszcie po wielotygodniowych negocjacjach, w lipcu1543 r. podpisał pozbawiony spornych klauzul układ pokojowy - jed-nocześnie umowę małżeńską.Niezależnie od wszelkich porozumień królowa - matka, Mariade Guise, nie ufała Anglikom. Jeszcze w tym samym miesiącu schro-niła się z córką w Stirling, zamku położonym w głębi kraju i będącymnie do zdobycia. W tamtejszym kościele franciszkanów odbyła siękoronacja dziewięciomiesięcznej dziewczynki, według obrządku ka-tolickiego. Pierwsze lata życia Maria spędziła w tej niedostępnejtwierdzy, pod opieką lorda Johna Erskine'a, pierwszego hrabiegoMar. Turyści odwiedzający zamek w Stirling dziwią się, widząc nie-wielki otwór w murze: zbyt wąski na armatnią lufę, umieszczonyza nisko na obserwację, na odpływ wody zaś za wysoko. Dziuręową przekuto w grubej ścianie specjalnie dla małej królowej, abymogła spoglądać na swój kraj. Przeżyła tutaj beztroskie chwile, niewiedząc, co dzieje się na zewnątrz. Tego wiedzieć przecież niemogła, mimo swego własnego, malutkiego "okienka na świat". Pań-stwo ogarnęła zaś na nowo wojna, gdyż parlament w Edynburguanulował angielsko-szkocki układ - pół roku zaledwie od jego ra-tyfikacji. Stronnicy Anglii znaleźli się w odwrocie, a wraz z nimiprotestantyzm. Zapłonęły stosy; kulmina-cją bezlitosnych prześladowań było spale-nie żywcem przed arcybiskupim pałacemw St. Andrews najbardziej znanego przed-stawiciela nowej religii - kaznodziei Geor-ge'a Wisharda (jednym z jego zwolenni-ków był młodzieniec o nazwisku JohnKnox). Dwa miesiące później rebelianciprzypuścili kontratak, zamordowali bisku-pa i powiesili go w oknie.Gdy wojska angielskie wkroczyły doSzkocji, by zaprowadzić porządek i ode-brać narzeczoną Edwarda, Francja pospie-szyła sojusznikowi z pomocą. W styczniu1547 r. zmarł Henryk VIII, a regent - spra-wujący rządy w imieniu małoletniego na-stępcy tronu - wzmógł ataki przeciw pół-nocnemu sąsiadowi. Zamek Stirling, leżącypośrodku terenu walk, nie wydawał się jużMarii de Guise dostatecznie bezpieczny.Ucieka wraz z małą do odległego klasztoru Inchmahome, gdzie przezjakiś czas obie są bezpieczne. Już w sierpniu 1548 r. niespełnasześcioletnia Maria musiała jednak pożegnać się z ojczyzną i popłynąćw towarzystwie matki do Francji2. Tam miało dopełnić się jej wy-chowanie, tam też czekał nowy oblubieniec, pięcioletni następcatronu francuskiego - Franciszek. Tak postanowił w lutym tegoż rokuszkocki parlament, a Maria de Guise z zadowoleniem powitała tędecyzję.Szkocka mademoisellePo tygodniowej żegludze niewielka królewska flotylla przybiła dobrzegów Francji. Antoinette de Bourbon, babka Marii, wyjechała jejna spotkanie, z zachwytem witając wnuczkę. Razem udały się w kil-kudniową podróż w dolinę Loary. Tutaj, na zamku Saint Germain,bawił dwór królewski. Małej dziewczynce przybywającej z surowejPółnocy miejsce to musiało wydawać się niczym z baśni. Zachwytomnie było końca, bowiem dwór regularnie przenosił się z jednegozamku do drugiego z przyczyn natury higienicznej: rezydencje nieposiadały ani bieżącej wody, ani kanalizacji, dlatego co jakiś czasgruntownie je sprzątano i wietrzono. Aby docenić skomplikowanąorganizację funkcjonowania dworu monarszego, trzeba wiedzieć, iżobok rodziny panującej i arystokratycznego towarzystwa, obejmo-wał on 300-500-osobowy personel. Zapotrzebowanie na żywnośćprzybierało gigantyczne rozmiary. Podczas jednego zwykłego posił-ku spożywano 276 bochnów chleba, 18 wołów, 8 owiec, 20 kap-łonów, 120 kurcząt i gołębi, 3 sarny, 6 gęsi, 4 zające itd. Nicdziwnego, że szkoccy goście z czasem stali się ciężarem i stop-niowo odsyłano ich z powrotem. Po roku odjechała także matkanaszej bohaterki.Maria powoli zapominała o szkockiej ojczyźnie. Nauczyła się językai prowadziła korespondencję po francusku, dorastała razem z dziećmipary królewskiej - nad których wychowaniem czuwała katarzynaMedycejska - i przejęła elegancki styl życia nowego otoczenia.Wyrosła na uroczą, adorowaną przez wszystKich damę - wysoką( 1,80 m wzrostu), smukłą, o kasztanowych włosach, jasnej cerzei brązowych oczach. "Była jedną z najpiękniejszych istot, jakie kie-dykolwiek widziałem - pisał jeden z licznych admiratorów - i jużw tak młodym wieku spodziewano się po niej więcej, niż po jakiej-kolwiek księżniczce na świecie". Miała 16 lat, gdy zabrzmiały dla niejweselne dzwony. 24 kwietnia 1558 r. poślubiła w katedrze NotreDame francuskiego delfina. Uczestnicy tej wspaniałej uroczystościszeptali: "Panna młoda jest w bieli" - we Francji to kolor żałoby.Maria lubiła biel podkreślającą urodę jej jasnego oblicza i brązowychwłosów. Pod wpływem swego teścia, króla Francji Henryka II, pod-pisała trzy ściśle tajne załączniki do umowy małżeńskiej, wśród nichzobowiązanie, którego znaczenia chyba nie pojmowała: w przypadkujej bezpotomnej śmierci Szkocja miała przypaść władcom Francji. Topostanowienie w jaskrawy sposób naruszało oficjalne porozumieniegwarantujące Szkocji niezależność. Jeżeli młoda kobieta rozumiała,co czyni, to o polityce dowiedziała się dwóch rzeczy. Po pierwsze:można złamać dane słowo i potajemnie uchylić zawarte traktaty. Podrugie: suwerenny władca może według uznania rozporządzać swympaństwem, podarować go czy podzielić, nie pytając o zgodę pod-danych. Oczywiście, umowa nie pozostała w tajemnicy, wieści o niejdotarły do Szkocji, wywołując dwuznaczny rozgłos.W rok po ślubie syna, Henryk II odniósł śmiertelną ranę podczasturnieju rycerskiego3. Skromna, stosowna do trwającej żałoby korona-cja w katedrze w Reims wyniosła małżonka Marii, Franciszka, dogodności królewskiej, ona sama została więc jednocześnie nowąmonarchinią. Rządy w ojczyźnie - a wraz z nimi problemy polityczne- powierzyła w 1554 r. matce. Coraz więcej szkockich możnowład-ców skłaniało się ku protestantyzmowi, w 1557 r. oficjalnie utworzylioni tzw. "Kongregację". Znaleźli się wśród nich najbogatsi posiadaczeziemscy w kraju4. Skutki rozłamu były fatalne, rozpoczęły się prze-śladowania katolików. kaznodzieja john Knox, uczeń kalwina, po-wrócił z wygnania i wygłosił z ambony największego kościoła w Perthpłomienną mowę przeciw katolicyzmowi. Szczególnie atakował wpły-wy francuskie na dworze. Kiedy duchowny katolicki pojawił się w swo-jej świątyni, doszło do rozruchów, tłum zdemolował i splądrowałkatedrę. Na ten znak w całym kraju wybuchła rewolta. RegentkaMaria de Guise gromadziła wojska, zaś lordowie Kongregacji zwrócilisię o pomoc do Anglii.Tam zaś panowała od niedawna Elżbieta I, córka Henryka VIII.Prowadziła ona wobec sąsiedniego kraju podwójną grę: oficjalnieneutralna, potajemnie wysyłała broń i żołnierzy. Na wiosnę 1560r. wystąpiła jawnie, pod wpływem pogłosek rozpowszechnianychprzez Filipa II z Hiszpanii - męża jej zmarłej siostry - jakobyszkocka królowa wraz z francuskim małżonkiem zamierzali pozbawićElżbietę tronu. Było to oczywiste kłamstwo, aczkolwiek Maria Stuartwysuwała w tajnym dokumencie roszczenia do korony angielskiej.Elżbieta w każdym razie uwierzyła Hiszpanowi i podpisała traktatgwarantujący lordom militarną i gospodarczą pomoc Anglii w walceprzeciw katolikom oraz - "dla zachowania niepodległości kraju"- przeciw Francji. Wojna domowa zakończyła się porażką Marii,do której docierały jedynie wieści przynoszone przez posłańców.Francuscy pełnomocnicy podpisali 6 lipca 1560 r. w Edynburgu,w jej imieniu, traktat francusko-angielski. Przynosił on pełne uznaniekrólewskich praw Elżbiety, zakazywał "na wieczne czasy" Francisz-kowi II i Marii Stuart używania tytułu następców tronu Anglii i po-sługiwania się herbami angielskimi, postanawiał wycofanie wojskfrancuskich ze Szkocji i zburzenie fortyfikacji w Leith, które gwaran-towały Francuzom stałą, nieskrępowaną łączność morską ze Szkocją.kwestii wyznaniowych nie poruszono. Zajęli się nimi sami Szkoci.Miesiąc później parlament szkocki uchwalił zerwanie z Rzymemoraz zakaz katolickiego kultu. kraj ostatecznie przyjął wiarę protes-tancką.Maria - katoliczka, królowa Francji i Szkocji, owdowiała w tymsamym roku - chorowity Franciszek II zmarł w wieku 17 lat. Jakowdowa miała niewiele do powiedzenia, dominującą pozycję zyskałateściowa - Katarzyna Medycejska. Ponieważ kilka miesięcy wcześniejzmarła też matka naszej bohaterki, stało się jasne, że musi onapowrócić do ojczyzny i objąć tron. Zwlekała z wyjazdem, gdyż Szkocjastała się jej obca, nie rozumiała mentalności swoich poddanych, takróżnej od francuskiej. Rok trwały przygotowania do podróży, zaśw tym czasie funkcję regenta objął przyrodni brat monarchini - JakubStuart, hrabia Murray - syn Jakuba V ze związku z Małgorzatą Er-skine. Czy powrót królowej pomoże przezwyciężyć polityczno-religij-ne podziały kraju? Maria kategorycznie odmawiała przejścia na pro-testantyzm, czego domagała się część lordów. Pozostała wiernakatolicyzmowi, lecz była gotowa do kompromisu i akceptowała wiaręprotestancką jako oficjalną religię państwową - zgodnie z uchwałąparlamentu z roku 1560. Unikała jednak formalnej ratyfikacji tegoaktu, pozostawiając sobie możliwość innego rozstrzygnięcia kwestiireligijnych. Zastrzegła sobie prawo odprawiania w zamkowej kaplicymszy katolickich, zabronionych w całym kraju. Lud miał więc powody,~by oczekiwać jej przybycia ze sceptycyzmem.Jak potoczyłaby się historia, gdyby Maria Stuart przyjęła wiaręprotestancką? Polityczny pragmatyzm i rozsądek sugerowały takikrok, nakłaniali też do niego najbliżsi zaufani monarchini. Ona jednakpozostała nieugięta. "To, co piękne, niezadługo zabawi na świecie.Jak róże, tak lilije kwitną jeno w lecie. Podobnie twoja piękność, copiętnaście wiosen5 kwitła na łąkach Francji, dziś okrutnym losemznika sprzed naszych oczu niby błyskawica" (przeł. W. Lewik) - skar-żył się poeta Ronsard. 15 sierpnia 1561 r. jej statek wypłynął z Calais.Po trzynastu latach emigrantka powracała do własnego kraju.Na tronie Szkocji20 sierpnia 1561 r. szkockie wybrzeże - jak to często bywa- zasnute było mgłą. Tego dnia nasza bohaterka zawinęła do portuLeith. Nikt nie spodziewał się tak wczesnego przybycia, nikt niewyjechał więc na powitanie. Gdy wiadomość o jej powrocie dotarłado Edynburga, opowiadano sobie, że mgła zwiastuje nieszczęście.Regent Jakub Murray, zaskoczony podobnie jak inni, wyruszył po-spiesznie na spotkanie przyrodniej siostry. Wprowadził ją do Edyn-burga, do królewskiego pałacu Holyrood. Od razu przedłożono Mariido podpisu proklamację, w której obiecywała uszanować wszystkieszkockie prawa. Podpisała bez wahania, wiedząc, iż układy i deklara-cje często nie są warte nawet papieru, na którym je spisano.Tydzień później, 2 września, oficjalnie świętowano przybycie królo-wej. Na czele uroczystego pochodu przejechała konno stromą ulicąod twierdzy do centrum miasta. Mieszkańcy towarzyszyli jej, wiwatu-jąc i podziwiając kobietę, której od tej pory mieli być wierni. Wycho-wanej w Paryżu i w dolinie Loary Marii ojczysty kraj musiał wydać siępoczątkowo niezwykle ponury i nieprzystępny. Oprócz górzystychterenów na zachodnim wybrzeżu dominują tu monotonne pastwiska,płaskie, rzadko tylko zalesione. Na rozległych równinach prawie za-wsze wieje silny wicher, zimny i wilgotny - inaczej niż we Francji.Wioski i domy wyglądają ubogo, pozbawione wszelkich ozdób. Miastjest niewiele, a nawet te istniejące składają się z nielicznych budynkówotaczających warownię. Zły stan dróg czyni je ledwie przejezdnymi.Powozy pojawiły się zresztą dopiero w 1561 r., używał ich tylko dwórkrólewski. Próżno by szukać luksusowych zamków, jak te nad Loarą,tutejsze twierdze były zimne i nieprzystępne. Szkockim społeczeńst-wem rządziły klany~, niemalże suwerenne na swoich włościach i zgod-ne tylko co do jednego: ograniczania władzy królewskiej. Posłuszeńst-wo i wierność nie leżały w ich naturze. Przywódcy klanów nie bylibynajmniej szarmanckimi dżentelmenami, lecz prostakami pozbawio-nymi manier, a często także jakiegokolwiek wykształcenia'. Wszyscytoczyli między sobą nieustanne spory, zwalczali się wzajemnie, cochwila zmieniając sojuszników. "Pieniądze i przywileje - pisał obu-rzony poseł francuski - to jedyne syreny, których głosu słuchająszkoccy lordowie. Głoszenie im kazań o obowiązkach wobec ichksiążąt, o honorze, sprawiedliwości, cnotach i szlachetnych uczyn-kach pobudziłoby ich tylko do śmiechu".Trudno powiedzieć, czy waśnie na tle religijnym, nasilające sięw Szkocji od pewnego czasu, miały rzeczywiście podłoże ideologicz-ne, czy też służyły tylko doraźnym interesom. W każdym razie, wśródszlachty nastąpił rozłam, zaś Maria Stuart została nieuchronnie wciąg-nięta w ten konflikt. Nie wyrzekła się swej wiary, lecz usiłowaładoprowadzić do pojednania z protestantami - częściowo z prze-konania, częściowo, aby zapewnić sobie spokój. Największy jej prze-ciwnik nie pochodził jednak z grona lordów, lecz z kleru - mowao kaznodziei Johnie Knoxie. Tuż po przybyciu królowej zaatakowałją w fanatycznej mowie z ambony katedry św. Idziego: już samaobecność kobiety na tronie była - według niego - wystarczającymzłem, a co dopiero katoliczki, bałwochwalczyni (tj. oddającej cześćobrazom), "Francuzki", niegodnej, by rządzić mężczyznami. JohnKnox znalazł wielu słuchaczy, którzy dali się zaślepić jego słowom.Przy pierwszej sposobności próbowali oni zakłócić katolicką mszęodprawianą w pałacowej kaplicy. 4 września władczyni przyjęła kaz-nodzieję na audiencji. Knox, opisywany przez współczesnych jakouparty, bezlitosny fanatyk, tak daleko posunął się w nienawiści dokatolicyzmu, że dawno zapom...
NYGP