Rozdział 1.pdf

(65 KB) Pobierz
632344621 UNPDF
Rozdział 1
Caitlyn została ostrzeżona aby nigdy nie zbliżała się do tego miejsca. Waleczni albo głupcy, nie
wiedziała do której kategorii należała ale było już za późno by się tym martwić. I tak przybyła.
Reflektory z jej wynajętego samochodu oświetlały, gładki czarny szczyt podjazdu. Wysokie drzewa
wygięte w łuk po drugiej stronie drogi, ich szkieletowa gałęzie wyglądały jak sękate palce na
rozgwieżdżonym niebie. Stłumiła dreszcz i skoncentrowała się na żółtych żonkilach otaczających
teren.
Patrzyła na to pozytywnie. Inni powiedzieliby, że nierozważnie. W wieku 26 lat nauczyła się
przyjmować dobrą postawę krytyczną w obliczu nieznanego. Sprzyjającym znakiem była zadbany
teren a ochroniarz przy wejściu wydawał się przyjazny, sprawdził jej identyfikator i powitał szerokim
uśmiechem.
Pomyśl o tym jak o przygodzie. Ty kochasz przygody.
Zacieśniła uchwyt na kierownicy kiedy patrzyła we wstecznym lusterku jak zamykają się bramy
wykonane z ciężkiego kutego żelaza. Metaliczny brzdęk roznosił się echem wokół jałowych drzew i
wibracjami przez jej kości.
Była w pułapce.
Jej tata będzie zły. To miejsce nie powinno być niebezpieczne. Obejrzała je dokładnie w Internecie
przed przyjazdem. Romatech Industries zajmowało się produkcją syntetycznej krwi a następnie
wysyłało je do szpitali i klinik na całym świecie. Prezes i wynalazca, Roman Draganesti był uznawany
za osobę która ratowała rocznie tysiące żyć. Komu mogłoby to przeszkadzać ?
Przejechała wzdłuż długiego podjazdu. Może ojcu chodziło o bombardowanie o którym czytała. Stało
się ono 3 lata temu i od tamtego czasu nic niebezpiecznego nie miało miejsca. Zapewniła się, że jest
w pełni bezpieczna, kiedy w słabo oświetlonym świetle ukazał się widok rozciągającego się budynku.
Starannie przycięte żywopłoty wzdłuż skrzydeł rozprzestrzeniały się z centrum budynku. Głowice
lamp oświetlały kilkanaście samochodów na parkingu, z brzęczącymi owadami wokół światła.
Zaparkowała jej wynajętego Camera i ostrożnie spojrzała na wejście.
Tato za bardzo histeryzuje. Ale dlaczego chce trzymać ją z dala od własnej siostry ? Czy był
zaniepokojony tym, że spotkanie może wpłynąć na nią emocjonalnie. Caitlyn musiała przyznać, że nie
wiedziała czego ma się spodziewać po siostrze z którą nie widziała się już od przeszło 6 lat.
Została zaskoczona kartką, którą otrzymała od starszej siostry dwa dni temu. Shanna ma nowe
nazwisko : Draganesti. Czyżby była żoną prezesa Romatech ? Kiedy to się stało? Shanna dała jej
również zdjęcie jej syna i córki oraz zaprosiła Caitlyn na przyjęcie urodzinowe Constantina, który
kończy cztery latka pod koniec Marca.
Caitlyn patrzyła oniemiała na zdjęcie przez pięć minut. Nie wiedziała, że ma siostrzeńca i siostrzenicę.
Rodzice nigdy jej o tym nie mówili. Jak to możliwe, że nie chwalili się własnymi wnukami ?
Zaproszenie przyszło do pokoju hotelowego, który Caitlyn zarezerwowała po powrocie do Stanów
tydzień wcześniej. Skąd Shanna wiedziała gdzie była ?
Jej ostatnią wiadomością od Shanny była urodzinowa kartka pocztowa, którą dostała w Lipcu 2004r.
Krótko po tym Shanna zniknęła bez śladu. Prawie rok później tato powiedział , że wie gdzie jej siostra
się znajduje. Otrzymała nową tożsamość w ramach Programu Ochrony Świadków.
Tato nie mówił wielu szczegółów, tylko tyle, że Shanna porzuciła ich na zawsze. Wszyscy mają
trzymać się z daleka od Romatech Industries. Shanna się zmieniła i nie można jej już dłużej ufać.
Pragnie ich za wszelką cenę unikać.
Shanna jest wciąż moją siostrą. Caitlyn musi poznać prawdę. Wysiadła z samochodu wraz z torebką i
prezentem dla Constantina. Tata byłby gotowy przejść batalię jeśli dowiedziałby się, że ona jest
tutaj. Był już i tak wkurzony jej ostatnim fiaskiem. Faktem jest, że popełniła błąd z uzasadnionych
powodów, które i tak nie miały znaczenia. Po prostu schrzaniła robotę. Jej kariera została
zrujnowana. Znalazła się na czarnej liście Departamentu Stanu. Żadnej pracy, żadnego domu oraz
szybko malejąca kwota na jej rachunku oszczędnościowym.
Przybywając tutaj by zobaczyć się z Shanna może być błędem, ale do cholery pragnęła odzyskać swoją
siostrę. A ona nigdy nie była osobą, która unikała wyzwań. Trzasnęła drzwiami samochodu by
podkreślić swoją determinację i ruszyła w kierunku wejścia.
Miała ok. 20 minut obsuwy gdyż niektóre sprawy nabrały złego obrotu. Wiedziała jak ma się poruszać
po Mińsku, St. Petersburgu, Bangkoku, i Dżakarcie ale White Plains i Nowy Jork były dla niej obcymi
terenami. Słyszała krzyki i śmiechy w oddali, więc miała nadzieję, że impreza jeszcze trwała.
Zwolniła kroku a pytania, które nie dawały jej spokoju powróciły, kto zadał sobie tyle trudu by ona
jako pierwsza otwarła zaproszenie oraz kto urządza przyjęcie urodzinowe dla cztero letniego
chłopczyka o 9 wieczorem ? Chociaż nie ma doświadczenia w wychowywaniu dzieci jednakże czy o tej
porze nie powinny być one w swoich łóżkach ?
Zatrzymała się w połowie kroku gdy drzwi otworzyły się. Wystrzelił snop światła, ukazujący ciemną
sylwetkę ogromnego mężczyzny.
„Pani Whelan ?”- Jego głos był głęboki i poważny. Podszedł bliżej światła i stawając się lepiej
widocznym.
„Tak”- Inny strażnik, jak zauważyła Caitlyn miał dobrze ponad sześć stóp wzrostu i wyglądał jak
niezniszczalny czołg armii. Był ubrany w te same spodnie khaki i granatową koszulkę polo jak człowiek
przy bramie.
„Jak się masz ? Jestem Howard Barr”- otworzył drzwi- „Wejdź”
„Mam nadzieję, że się nie spóźniłam”- Caitlyn wszedła do szerokiego holu i rozejrzała się. Rośliny
doniczkowe, ładne obrazy na ścianach, lśniące marmurowe podłogi….. i nigdzie Shanny. Nikogo tu nie
było.
Przełknęła ślinę kiedy ogromny ochroniarz zamknął drzwi i zablokował je.” Shanna jest tutaj? ”
„Jasne. Impreza jest w kawiarni. Zaprowadzę cię tam za minutę”- Howard przeprosił ją i stanął za
stołem.” Najpierw muszę sprawdzić twoją torebkę, standardowa procedura, nic osobistego”
„Rozumiem”- Caitlyn płożyła torebkę na stole.” Czy wciąż są problemy z ludźmi bombardującymi
Romatech?’’
Howard potrząsnął głową kiedy grzebał w jej jedwabnej torebce, którą kupiła w Singapurze.-
„Ostatnio jest tu spokojnie.”
„To miejsce jest trochę dziwne aby urządzać w niej przyjęcie urodzinowe.”
Wzruszył ramionami. „ Shanna założyła przedszkole koło swojego biura, więc dzieci spędzają tutaj
dużo czasu.”
„Och.” To Shanna ma biuro w ośrodku naukowym ? „Myślałam, że jest dentystką.”
„Bo nią jest. Ma tutaj swój gabinet”. Zdziwiony Howard oddał jej czerwoną torebkę. „Nie wiedziałaś o
tym ?”
„ Nie. Wyjechałam z kraju i…utraciłyśmy kontakt. Nie wiedziałam, że ma dzieci oraz, że wzięła ślub do
czasu aż otrzymałam zaproszenie na to przyjęcie. Czy jej mężem jest Roman Draganesti?’
„Tak”. Howard zmarszczył brwi kiedy zagłębił się dużymi, silnymi rękami do worka z prezentem. „Nie
mogę uwierzyć, że nic nie wiedziałaś”
Caitlyn się skrzywiła. Niebieski i czerwony papier, który starannie układała był zmiażdżony. „ Z
jakiegoś powodu ojciec mi o tym nigdy nie powiedział”
Howarda pięści jeszcze bardziej zmiażdżyły karbowaną bibułkę. „ Przepraszam. Sądzę, że mogę ci o
tym powiedzieć. Twój ojciec nie jest tutaj bardzo popularny.”
„On nie za bardzo was lubi.”
Howard mruknął i wyciągnął wóz strażacki który kupiła dla Constantina. „Jest super. Kiedy byłem
mały, miałem taką zabawkę.”
Zmienił temat, tak jakby ona tego nie zauważyła. „Czy myślisz, że Constantinowi będzie się on
podobał ? Nie wiedziałam co mam mu kupić. Kupiła mu wszelkiego rodzaju rzeczy- książkę, DVD,
dinosaura i wóz strażacki- mając nadzieję, że zaliczy wszystkie bazy dzięki jednemu celnemu
strzałowi.
„Tak, spodoba mu się ta zabawka” Howard włożył powrotem wóz strażacki do torby, zmarszczył brwi
na widok bibułki. Próbował go poprawić ale tylko pogarszał jego wygląd. „Cholera. Jeszcze bardziej to
niszczę. Mama zawszę mi mówiła, że zachowuję się jak niedźwiedź w składzie porcelany”.
„Myślałam, że jak byk”.
Mruknął i oddał jej prezent. „Przepraszam”
Jej pięknie zapakowany podarunek wyglądał tak jakby był zmaltretowany przez grizzly. Howard
wyglądał na zawstydzonego więc przyjaźnie się do niego uśmiechnęła.” Nie przejmuj się. Wątpię aby
cztero letni chłopiec troszczył się o estetykę. Liczy się to co jest w środku.”
Pokiwał głową z zadowoleniem.” Cieszę się, że tak uważasz. Pamiętaj o tych słowach kiedy noc
dobiegnie końca.”
Czy to miało być jakąś groźbą ? Caitlyn poprawiła pasek od torebki na ramieniu, wzięła prezent i
ruszyła za strażnikiem na koniec długiego holu. Przeszli przez podwójne drzwi a następnie weszli do
długiego korytarza pokrytego z jednej strony oknami z widokiem na dziedziniec i ogród.
Po drugiej stronie dziedzińca zauważyła przez szklaną ścianę kafeterie. Była dobrze oświetlona z
kolorowymi balonami zebranymi w pęki które utrudniały jej widok osób znajdujących się wewnątrz.
Howard poprowadził ją w prawo, następnie skręcili z lewo do korytarza przecinającego pierwsze
skrzydło z drugim. Kontynuacja korytarza pokryta była z obu stron szkłem. Nie był on
dźwiękoszczelny gdyż słyszała krzyki i śmiechy z zewnątrz. Zwolniła i spoglądnęła po lewej stronie
przez okno.
Dostrzegła dobrze oświetlone boisko do koszykówki wypełnione graczami.
„Mają dość zaciętą walkę”- Howard zatrzymał się przy niej. „ Roman wybudował ten kort zeszłego
lata i najczęściej korzystają z niego Tino i Phineas. Tino był zachwycony możliwością utworzenia
dwóch zespołów podczas przyjęcia.
„Masz na myśli to, że Constantin też gra ?”- Caitlyn podeszła bliżej szyby. Mogła powiedzieć tylko
tyle, że graczami byli dorośli mężczyźni i nastoletni chłopcy.
Teraz Phineas wykonał pewniaka(efektowny wsad piłki do kosza) Howard skinął w lewą stronę kortu.
Caitlyn zaczęła się śmiać kiedy młody mężczyzna pokazywał żywiołowy taniec kurczaka. Faceci
naprawdę dobrze się bawili ale wyglądali jak wielcy atleci, którzy mogliby poturbować jej siostrzeńca.
Szukała na korcie małego chłopca kiedy jej wzrok się zatrzymał na najwspanialszym przedstawicielu
męskości jaki kiedykolwiek widziała.
Płynnie przemierzał długość kortu. Sunął pełen gracji wyglądając tak jakby to on stał a Ziemia się
poruszała. Jego długie sięgające ramion czarne włosy rozwiewał wiatr ukazując klasyczny profil-
prosty nos, ostre kości policzkowe i silną szczękę.
Czas wydawał się jakby zwolnił, zaostrzyła swój wzrok, sprawdzając każde detale. Wykryła jakiś mały
tatuaż wzdłuż jego szyi. Szczęka była pokryta ciemnym zarostem wraz z bokobrodami. Zauważyła
błysk czegoś złotego w płatku ucha, kolczyk. Egzotyczny, niebezpieczny. Tak bardzo męski.
Duży rudy mężczyzna próbował go zablokować ale z łatwością go wyminął. Był silny i pełen gracji.
Dotarł do linii rzutów, skoczył, obracając się w powietrzu chwycił się obręczy kosza jednocześnie
przerzucając przez niego piłkę.
Howard parsknął. „Lamus” (pasowało mi to słowo)
Mężczyzna gładko wylądował na nogach a jego zespół krzyczał z podziwu. Uśmiechnął się i wtedy
Caitlyn była zgubiona.
Powoli uświadomiła, że Howard ją trąca. „ Tam jest Tino. Widzisz go? ”
Co ? Kto ? Przycisnęła dłonie do szyby, zaskoczona nagłym zawrotem głowy. Wciągnęła ostro
powietrze. Rany, wystarczył zwykły uśmiech a ona zapomniała jak się oddycha. Zapomniała nawet jak
się myśli. Została wprowadzona w jakiś rodzaj hipnozy.
Tymczasowe zauroczenie. To musiało być to ponieważ ten mężczyzna nie był absolutnie w jej typie.
Umawia się randki wyłącznie z porządnymi mężczyznami, noszących koszule i krawaty, ze starannym
uczesaniem, taki typ biznesmena. Inteligentnymi i przewidywalnymi. Prostych w obsługach oraz
szybko zapominających, że są przygodowymi przynętami( czy jakoś tak). Tak zawsze było.
Caitlyn nigdy nie mogła oprzeć się egzotyce. Egzotyczne języki, obce miejsca były powodem jej
przystąpienia do Departamentu Stanu. Pracowała na całym świecie i rozwijała się emocjonalnie Ale
nawet jeśli postawiła by siebie w stresowych sytuacjach, nigdy by ich nie rozwiązała słuchając serca.
Jeśli chodziło o związki zawsze była ostrożna.
Ten mężczyzna był niebezpieczny. Czuła to w kościach. Mógłby się wślizgnąć do kobiecego ciała i
chwycić ją za serce. Jeśli miała by choć odrobinę rozsądku, trzymałaby się on niego z daleka. Niestety,
pytanie brzmiało, czy w ogóle miała rozum. Została ostrzeżona by trzymała się z dala od Romatechu,
a tu proszę była tutaj.
Wzięła kolejny głęboki wdech i poluzowała uchwyt torby z prezentem. Tak mocno go ściskała w
dłoni, że aż jej powstał odcisk.
„ Tam jest Tino, po drugiej stronie boiska”- wskazał Howard.
Dostrzegła siostrzeńca i po raz pierwszy się uśmiechnęła. Był jeszcze bardziej uroczy niż na zdjęciu.
Blond loki otaczały jego anielską, słodką twarz. Jej wcześniejsze obawy powróciły. „ On jest za mały
by grać z dorosłymi. Oni go zdeptają.”
Howard rzucił. „ Tino może podnieść siebie samego. On posiada pewne umiejętności.”
Umiejętności? Jakie umiejętności pomogły by chłopcu by mógł rywalizować z facetami ponad
dwukrotnie on niego wyższymi. I kim był ten tajemniczy mężczyzna, który sprawił, że zapomniała o
czasie i przestrzeni ?
„Chodź, zaprowadzę cię do Shanny.”- Howard zmierzał w kierunku holu z zestawem podwójnych
drzwi.
Caitlyn powoli podążała za nim, spoglądała przez okno by mieć pewność, że jej bratanek nie został
zmiażdżony. Wspaniały, tajemniczy mężczyzna grał teraz w defensywie, osłaniając wielkiego rudego
faceta, który był w posiadaniu piłki.
Constantin stał pod koszem. Rudy facet podał mu piłkę a ten ją złapał. Inni gracze biegli w jego
kierunku, Caitlyn powoli się zatrzymała, zmartwiona o jego bezpieczeństwo.
On skoczył.
Howard poklepał ją po ramieniu. „ Chodźmy”
Szczęka jej opadła kiedy Constantina skok był coraz wyższy i wyższy. „Co do cholery…”
Zgłoś jeśli naruszono regulamin