Gardner Erle Stanley - Sprawa kulawego kanarka.rtf

(1079 KB) Pobierz



ERLE STANLEY GARDNER

SPRAWA KULAWEGO KANARKA

Przełożyła: Magda Białoń-Chalecka

Wydanie polskie: 2000


ROZDZIAŁ PIERWSZY

Każdy, kto choć trochę zna się na charakterze człowieczym, zgodzi się, że wygląd wybitnych przedstawicieli pewnych grup zawodowych zazwyczaj zupełnie nie odpowiada stereotypom. Najlepsi detektywi wyglądają jak urzędnicy, hazardziści przypominają bankierów. A już zupełnie nic w powierzchowności Perryego Masona nie wskazywało, że jego bystry umysł, śmiałe posunięcia i niekonwencjonalne metody działania uczyniły zeń najwybitniejszego adwokata w mieście.

Perry przyglądał się właśnie zza swojego biurka młodej kobiecie, która siedziała naprzeciwko niego w dużym, obitym skórą fotelu, trzymając na kolanach klatkę z kanarkiem. Zamiast przeszywać ją wzrokiem w sposób właściwy prawnikom lubującym się w metodzie krzyżowego ognia pytań, spoglądał na nią z zabarwioną współczuciem cierpliwością, a jego twarz wyglądała niczym wykuta z granitu.

Ten kanarek ma zranioną nóżkępowiedział ze spokojnym uporem osoby, która dopóty będzie powtarzała swoje, dopóki nie osiągnie zamierzonego celu.

Młoda kobieta odstawiła klatkę na podłogę, jakby chciała usunąć ją spoza zasięgu wzroku adwokata.

Och, chyba nieodrzekła, a po chwili dodała, jakby to miało coś wyjaśnić:Jest trochę przestraszony.

Mason bacznie przyjrzał się jej młodzieńczej figurze, szaroperłowej garsonce, dłoniom o długich szczupłych palcach, eleganckim bucikom i rękawiczkom.

Zatem pani sprawa do mnie była pilna do tego stopnia, że wdarła się tu pani, nie bacząc na moje zajęcia.

Uniosła brodę w obronnym geście.

Sprawa jest ważna. Nie mogłam z nią czekać.

Rozumiemz zadumą skonstatował prawnikże cierpliwość nie należy do pani zalet.

Nie sądziłam, że cierpliwość w ogóle należy do zaletodparła.

Tak przypuszczałem. Jak się pani nazywa?

Rita Swaine.

Ile pani ma lat, panno Swaine?

Dwadzieścia siedem.

Gdzie pani mieszka?

Przy Chestnut Street 1388odpowiedziała, zerkając na Dellę Street, która stenografowała rozmowę.

Wszystko w porządkuuspokoił ją Mason.Nie ma powodu do obaw. Panna Street jest moją sekretarką. Czy mieszka pani w bloku?

Owszem. W apartamencie numer 408.

Ma pani telefon?

Nie bezpośredni. W portierni jest centrala.

W jakiej sprawie chciała się pani ze mną zobaczyć?

Spuściła wzrok, wyraźnie nie mogąc się zdecydować.

Czy chodzi o kanarka?zapytał prawnik.

Niezaprzeczyła pośpiesznieależ skąd!

Czy zawsze go pani ze sobą nosi?

Roześmiała się nerwowo.

Oczywiście, że nie. Nie wiem, dlaczego tak się pan o niego dopytuje.

Dlategoodrzekłże klienci rzadko przynoszą kanarki do mojego biura.

Już miała coś powiedzieć, ale się powstrzymała. Mason znacząco zerknął na zegarek, dzięki czemu szybko przeszła do rzeczy.

Chciałabym, żeby pomógł pan mojej siostrze Rossywyjaśniła.To zdrobnienie od Rosalind. Mniej więcej pół roku temu wyszła za Waltera Prescotta. Jest z zawodu likwidatorem szkód i ożenił się dla pieniędzy. Urządził wszystko tak, żeby wydostać od niej jak najwięcej, a teraz... teraz, próbuje wpędzić Rossy w kłopoty.

Jakiego rodzaju kłopoty?ponaglił ją Mason, widząc, że się waha.

Dotyczące Jimmyego.

A kto to taki, ten Jimmy?

Jimmy Driscoll. Chodziła z nim, zanim poślubiła Waltera.

I Driscoll nadal ją kocha?

Energicznie pokręciła głową:

Nie. On kocha mnie.

Dlaczego więc mąż pani siostry...

Och, bo Jimmy napisał do niej list, oczywiście jako przyjaciel.

Jaki list?

Rosalind sama to wszystko zaczęła. Napisała do Jimmyego, że jest nieszczęśliwa, a on odpisał jej po przyjacielsku, że powinna odejść od Waltera. Dodał, że Walter ożenił się z nią tylko dla pieniędzy i że małżeństwo przypomina inwestycję finansową: pierwsza strata powinna być jedyną stratą. Widzi pan...zaśmiała się nerwowoJimmy jest maklerem i zanim Rosalind wyszła za mąż, zajmował się inwestowaniem jej pieniędzy, więc ona dobrze rozumiała, co miał na myśli.

Po ślubie nie zajmował się już jej finansami?

Nie.

A list Driscolla wpadł w ręce Waltera?

Zgadza się.

Twarz Masona wyrażała zainteresowanie.

Poza tymciągnęła młoda kobietaRossy chyba nie wie, co Jimmy do mnie czuje. Widzi pan, nigdy o nim nie rozmawiamy. Mam trochę własnych pieniędzy i po ślubie Rosalind Jimmy zajmował się moimi inwestycjami, no więc często się z nim widywałam.

A siostra nic o tym nie wie?

Nie... W każdym razie tak mi się wydaje.

Co Prescott zamierza zrobić w sprawie listu?zapytał Perry.

Chce wnieść sprawę o rozwód z winy Rossy pod pozorem, że utrzymywała romans z Jimmym. A jego chce oskarżyć o rozbicie małżeństwa, ponieważ sugerował, że Walter ożenił się z nią dla pieniędzy i że powinna od niego odejść.

Mason pokręcił głową.

Nie zajmuję się sprawami rozwodowymi.

Och, ale tą musi się pan zająć. Nie opowiedziałam panu jeszcze wszystkiego.

Mason rzucił kpiące spojrzenie Delli, uśmiechnął się i odrzekł:

No cóż, proszę więc opowiedzieć mi wszystko.

Walter wyłudził od Rossy około dwunastu tysięcy dolarów. Powiedział, że zamierza zainwestować w swoją firmę i że Rossy zyska na tym więcej niż dziesięć procent, bo wartość inwestycji będzie rosła. A teraz przysięga, że nigdy nie dostał od niej ani centa.

Czy można mu udowodnić kłamstwo?

Obawiam się, że nie. Wie pan, jak to jest z takimi rzeczami. Kobieta nie poprosi przecież męża, żeby wystawił jej pokwitowanie. Rosalind dała Walterowi obligacje, które miał sprzedać, a pieniądze zainwestować w ten swój interes. Walter utrzymuje, że, owszem, sprzedał w imieniu żony jakieś papiery wartościowe, ale potem oddał jej wszystkie pieniądze. A George Wray, partner Waltera z firmy Prescott and Wray Likwidatorzy Szkód, mieszczącej się w budynku Dorana, uważa za absurdalne, jako by Walter miał tyle zainwestować w ich firmę. Mówi, że oni czerpią pieniądze z firmy, a nie dopłacają do niej. No i tak to wygląda. Walter przywłaszczył sobie pieniądze Rossy, a teraz próbuje zrzucić z siebie winę i dać drapaka.

W porządkuodezwał się Masonproponuję, żeby znalazła pani dobrego prawnika specjalizującego się w sprawach rozwodowych i...

Nie, nie. My chcemy pana. Widzi pan... dziś rano wydarzyła się pewna rzecz.

Mason uśmiechnął się wyrozumiale.

Proszę posłuchać, młoda damo, nie interesują mnie sprawy rozwodowe. Lubię prawo karne. Specjalizuję się w sprawach o morderstwo, ponieważ uwielbiam tajemnice. Współczuję pani siostrze, ale jej przypadek mnie nie interesuje. Są w mieście setki kompetentnych prawników, którzy z chęcią będą ją reprezentowali.

Usta dziewczyny zaczęły drżeć.

P-p-przynajmniej mógłby pan wysłuchać, co chcę p-p-powiedziećwyszeptała, mruganiem powstrzymując łzy. Lecz widocznie uznała, że i tak błagałaby na próżno, więc wsunęła środkowy palec prawej dłoni w kółko u szczytu metalowej klatki i zaczęła wstawać z fotela.

Chwileczkępowstrzymał ją Mason.Ciekawi mnie ten kanarek. Takie nietypowe rzeczy zostają mi w pamięci. Chciałbym, żeby pani wyjaśniła, po co przyniosła tego ptaszka do mojego biura.

Do tego w-właśnie zmierzałam. Chciałam to opowiedzieć po s-s-swojemu.

W takim razie słuchamzachęcił ją prawnik.Może wtedy będę mógł o tym zapomnieć. Inaczej zmarnuję całe popołudnie, roztrząsając tę sprawę i usiłując znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie.

Dobrze. Dziś rano byłam w domu Rosalind, żeby cążkami obciąć kanarkowi pazurki. Wie pan, jeśli kanarka trzyma się w klatce, trzeba mu je często przycinać. Właśnie to robiłam, kiedy przyszedł Jimmy... i powiedział, że mnie kocha, objął mnie, a kanarek uciekł... A wtedy tuż pod domem zderzyły się dwa samochody... więc spojrzałam do góry, a w oknie była pani Nos, która nas obserwowała. Mężczyzna w samochodzie był ranny i Jimmy wybiegł na ulicę, a policjanci zapisali jego nazwisko, więc zostanie wezwany na świadka, kiedy dojdzie do rozprawy. I Walter powie, że on p-przyszedł do jego domu bez jego z-zgody i... i... A niech to diabli! Nie cierpię tracić panowania nad sobą, ale pan doprowadził mnie do łez.

Gwałtownie otworzyła torebkę, wyłowiła z niej pachnącą koronkową chusteczkę i energicznie zaczęła wycierać łzy płynące po policzkach.

Mason usadowił się w fotelu, głęboko wzdychając z zadowolenia.

Wypadek samochodowy, historia miłosna, kulawy kanarek i pani Nos. Cóż może być lepszego? Coś mi mówi, że wezmę sprawę pani siostry. W każdym razie wysłucham wszystkiego do końca. A teraz proszę przestać płakać i opowiedzieć mi o pani Nos.

Rita Swaine spróbowała uśmiechnąć się przez łzy.

Nie znoszę płakać. Zazwyczaj dzielnie znoszę porażki. Proszę nie myśleć, że odegrałam scenę, żeby pana zmiękczyć, panie Mason, bo to nieprawda.

Pokiwał głową i zapytał:

Kto to jest pani Nos?

Tak ją nazywamy, bo strasznie wściubia we wszystko nos. Nazywa się Stella Anderson, jest wdową i mieszka w sąsiednim domu. Bezustannie węszy i wszystkich szpieguje.

A Jimmy powiedział, że panią kocha?

Tak.

I po to przyszedł do domu Rosalind?

Tak.

A jak to się stało, że akurat tam poszedł wyznać pani miłość i gdzie wtedy była Rosalind?

To było takpodjęła, osuszając ostatnie łzyWalter znalazł list od Jimmyego i zrobił potworną scenę. Potem poszedł się spotkać ze swoim prawnikiem. Groził Rossy, że ją zabije, a ona wie, że stać go na wszystko, więc chciała natychmiast stamtąd uciec. Wybiegła z domu i bała się wrócić.

O której godzinie to było?

Nie wiem dokładnie. Wcześnie rano, chyba około dziewiątej lub dziesiątej. W każdym razie kilka minut po jedenastej zadzwoniła do mnie, opowiedziała, co się stało i poprosiła, żebym poszła do domu i spakowała jej ubrania do kufra i kilku walizek leżących w szafie w sypialni. Widzi pan, jej dom znajduje się przy Alsace Avenue. Walter kupił go tuż przed ślubem, a to tylko kilka przecznic od mojego mieszkania.

Ma pani klucze?zapytał Mason.

Pokręciła przecząco głową.

To jak się pani dostała do środka?

Rossy wybiegła z domu i nie zamknęła drzwiodpowiedziała młoda kobieta.Walter groził, że ją zabije, więc bardzo się bała.

A kanarek?dopytywał się prawnik.

To jej kanarek, ma go od lat. Chciała, żebym wzięła klatkę do siebie, bo Walter byłby w stanie zamordować ptaszka zamiast niej. To podły człowiek. Wpadnie w szał, gdy wróci i odkryje, że odeszła.

Tak mi przykrowestchnął Mason.Powinienem był pozwolić pani odejść, mógłbym wtedy snuć przypuszczenia na temat tego, jaki splot okoliczności zmusił przestraszoną młodą kobietę do przejścia przez miasto z kanarkiem w klatce i przyniesienia go do mojego biura. A pani wyjaśniła niesamowicie intrygującą zagadkę, czyniąc z niej rzecz zwykłą i nieciekawą.

Spojrzała na niego z oburzeniem.

Przepraszam, że pana znudziłam, panie Mason!wybuchnęła.W końcu szczęście mojej siostry nie ma najmniejszego znaczenia w porównaniu z pana rozrywkami!

Adwokat uśmiechnął się i pokręcił głową.

Proszę mnie źle nie rozumieć. Zajmę się tą sprawą. To cena, jaką zapłacę za swoją ciekawość. Niech pani zatem opowie mi całą resztę.

To znaczy, że będzie pan reprezentował Rossy?

Mason skinął głową.

Na twarzy dziewczyny wyraźnie widać było ulgę.

To miło z pana strony.

Wcale niezaprzeczył znużonym tonem.Zainteresował mnie ten kanarek, a jedyna słuszna droga, która pozwoliłaby mi wtrącać się w pani prywatne sprawy, to zostać pani prawnikiem. Podjąłem więc decyzję i płacę za nią. Fakt, że wplątuję się właśnie w niesmaczną sprawę, nie powinien mieć dla pani najmniejszego znaczenia. Zatem Jimmy Driscoll wyznał pani miłość, tak?

Kiwnęła głową.

Czy już kiedyś wcześniej mówił pani podobne rzeczy?zapytał Mason, przyglądając się jej bacznie.

Nieodparła.Nigdy przedtem.

Spuściła wzrok i wpatrzyła się w kanarka uwięzionego w klatce.

Ale pani oczywiście zdawała sobie sprawę z jego uczućstwierdził.

Niezupełnieodrzekła cicho.Wiedziałam, że go lubię, i miałam nadzieję, że on lubi mnie. Ale to wyznanie było dla mnie niespodzianką.

A jak to się stało, że Jimmy przyszedł do domu Rosalind?

Spojrzała mu prosto w oczy:

Najpierw poszedł do mojego mieszkania. Portier go lubi, ponieważ Jimmy pomógł mu kiedyś zarobić trochę pieniędzy, więc powiedział, że dzwoniła moja siostra, która wydawała się bardzo podekscytowana, i że pobiegłam pędem do jej domu.

Podsłuchał waszą rozmowę?

Nie wydaje mi się. Zna głos Rossy, więc poznał, że to ona dzwoni, a poza tym, wychodząc, powiedziałam mu, dokąd się wybieram.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin