Kołakowski Leszek _ Bajki różne.pdf
(
959 KB
)
Pobierz
Kołakowski Leszek - Bajki różne
LESZEK
KOŁAKOWSKI
Bajki róŜne
Opowieści biblijne
Rozmowy z diabłem
Spis treści
13 bajek z królestwa Lailonii dla duŜych i małych
Jak szukaliśmy Lailonii
Garby
Opowiadanie o zabawkach dla dzieci
Piękna twarz
Jak Gyom został starszym panem
O sławnym człowieku
Jak bóg Maior utracił tron
Czerwona łata
Wojna z rzeczami
Jak rozwiązano sprawę długowieczności
Oburzające dropsy
Opowieść o największej kłótni
Opowieść o wielkim wstydzie
Trzy bajki o identyczności
Bajka syryjska o wróblu i łasiczce
Bajka koptyjska o węŜu logiku
Bajka perska o sprzedawcy osła
Klucz niebieski albo Opowieści budujące Z historii świętej zebrane ku pouczeniu i przestrodze
Bóg czyli Sprzeczność między motywem i skutkami czynów
Lud Izraela czyli Skutki bezinteresowności
Kain czyli Interpretacja zasady kaŜdemu wedle zasług
Noe czyli Pokusy solidarności
Sara czyli Konflikt ogólnego i jednostkowego w moralności
Abraham czyli Smutek wyŜszych racji
Ezaw czyli Stosunek filozofii do handlu
Bóg czyli Względność miłosierdzia
Balaam czyli Problem winy obiektywnej
Król Saul czyli Dwa typy konsekwencji Ŝyciowej
Rachab czyli Samotność prawdziwa i udawana
Job czyli Antynomie cnoty
Król Herod czyli Nędza moralistów
Ruth czyli Dialog miłości i chleba
Jael czyli BezdroŜa bohaterstwa
Salomon czyli Ludzie jak bogowie
Salome czyli Wszyscy ludzie są śmiertelni
Rozmowy z diabłem
Wielkie kazanie księdza Bernarda
Apologia Orfeusza, śpiewaka i błazna, rodem z Tracji, syna królewskiego
Modlitwa Heloizy, kochanki Piotra Abelarda, kanonika i teologa
SpostrzeŜenie dialektyczne Artura Schopenhauera, metafizyka, mieszczanina gdańskiego
Stenogram z metafizycznej konferencji prasowej Demona w Warszawie dnia 20 grudnia 1963
Rozmowa z diabłem doktora Lutra w Wartburgu 1521
Kuszenie świętego Piotra apostoła
Demon i płeć
13 bajek
z królestwa Lailonii dla duŜych i małych
Jak szukaliśmy Lailonii
Straciliśmy razem z moim bratem mnóstwo czasu na odkrycie, w jakiej stronie świata
leŜy państwo Lailonia. Najpierw pytaliśmy wszystkich znajomych: gdzie leŜy
Lailonia? Nikt nam nie umiał powiedzieć. Potem nawet zaczepialiśmy nieznajomych
ludzi na ulicy i zadawaliśmy to samo pytanie. Ale wszyscy wzruszali ramionami i
mówili, Ŝe nie wiedzą. Potem zaczęliśmy wysyłać listy do róŜnych mądrych ludzi,
którzy piszą ksiąŜki, więc powinni wiedzieć, gdzie jaki kraj leŜy. Wszyscy
odpowiadali nam bardzo grzecznie i Ŝałowali, Ŝe nie mogą nam pomóc, ale naprawdę
nikt z nich nie miał pojęcia, gdzie się znajduje Lailonia. Praca ta zajęła nam duŜo
czasu, ale postanowiliśmy nie dać za wygraną. Zaczęliśmy kupować wszystkie
globusy i mapy, jakie nam udało się zdobyć: stare i nowe, piękne i brzydkie,
szczegółowe i mniej szczegółowe. Siedzieliśmy po całych dniach nad mapami, szuka-
jąc Lailonii, a gdy nie udało się nam znaleźć, wychodziliśmy na miasto w
poszukiwaniu nowych map. W końcu w naszym mieszkaniu było tyle albumów
geograficznych, globusów i map, Ŝe nie moŜna było się ruszyć. Mieszkanie mieliśmy
wygodne, ale malutkie i nie starczało miejsca na tyle papierów i globusów. Zaczę-
liśmy więc wynosić meble, Ŝeby zrobić miejsce dla nowych map, bo przecieŜ
musieliśmy w końcu dowiedzieć się, gdzie leŜy naprawdę Lailonia. Wreszcie w
mieszkaniu nie było juŜ nic oprócz map i globusów, między którymi my sami z
bratem przeciskaliśmy się z największym trudem; braliśmy teŜ róŜne lekarstwa, Ŝeby
schudnąć i zajmować trochę mniej miejsca w mieszkaniu, aby moŜna było sprowadzić
więcej map. Obaj schudliśmy bardzo i jadaliśmy coraz mniej, zarówno dlatego, Ŝe
musieliśmy mieć miejsce na mapy, jak i dlatego, Ŝe nie mieliśmy pieniędzy na je-
dzenie, bo wszystko wydawaliśmy na ksiąŜki geograficzne, globusy i mapy. Była to
naprawdę cięŜka praca, która zajęła nam wiele lat. Nie robiliśmy nic innego, tylko
szukaliśmy Lailonii.
Wreszcie, po wielu latach, kiedy obaj zestarzeliśmy się znacznie i byliśmy prawie
całkiem siwi, szczęśliwy traf zdawało się, wynagrodził nam nasze trudy. Na jednej z
wielu tysięcy map znaleźliśmy nazwę: LAILONIA. Ucieszyliśmy się tak bardzo, Ŝe
zaczęliśmy obaj tańczyć z radości, podskakiwać i śpiewać, a potem szybko
wybiegliśmy na ulicę i w pobliskiej cukierni zjedliśmy ciastka z herbatą.
Rozmawialiśmy długo o naszym sukcesie i bardzo zadowoleni wróciliśmy do domu,
Ŝeby lepiej jeszcze zbadać swoje odkrycie. I tu znowu spotkało nas straszne nieszczę-
ście. Widocznie w czasie tego tańca i podskakiwania porozrzucaliśmy nasze ksiąŜki i
papiery, które pomieszały się tak bardzo, Ŝe mimo długich wysiłków nie udało nam
się odnaleźć mapy, gdzie była zaznaczona Lailonia. Szperaliśmy po całym mieszkaniu
wiele dni i tygodni, przetrząsaliśmy kaŜdy papierek - na próŜno. Mapa jakby się pod
ziemię zapadła. Zapewniam was, Ŝe nie zaniedbaliśmy niczego i poszukiwania
prowadziliśmy z największą skrupulatnością, na jaką było nas stać. Mimo to nie udało
się nam powtórnie odnaleźć naszej mapy.
Byliśmy juŜ bardzo zmęczeni i zniechęceni, bo wszystko przemawiało za tym, Ŝe
nigdy nie uda nam się osiągnąć celu. Brat zrobił się siwy jak gołąbek, a ja wyłysiałem
prawie całkowicie. Nie mieliśmy sił na dalsze poszukiwania i skarŜyliśmy się na los,
co nas tak marnie oszukał. JuŜ prawie straciliśmy nadzieję, Ŝe kiedykolwiek
odszukamy Lailonię, kiedy nowy przypadek przyszedł nam z pomocą. Zjawił się
pewnego ranka w naszym mieszkaniu listonosz i przyniósł małą przesyłkę.
Odebraliśmy ją i dopiero po wyjściu listonosza spojrzeliśmy na nadawcę. Wyobraźcie
sobie nasze wraŜenie, kiedy na stemplu pocztowym przeczytaliśmy najwyraźniej:
LAILONIA. Stanęliśmy osłupiali i na chwilę odjęło nam mowę. Ale zaraz mój brat,
który jest bardzo roztropnym człowiekiem, wykrzyknął: „Pędźmy za listonoszem, on
musi wiedzieć, gdzie jest Lailonia, skoro dostał przesyłkę!” Pobiegliśmy bez tchu za
listonoszem i udało nam się go złapać jeszcze na schodach. Nieszczęśliwy człowiek
myślał, Ŝe chcemy go pobić, tak gwałtownie rzuciliśmy się na niego. Ale szybko
wytłumaczyliśmy mu, o co chodzi.
— Niestety, panowie - powiedział listonosz - nie wiem,
gdzie leŜy Lailonia. Ja dostaję tylko przesyłki do rozniesienia i znam się tylko na
geografii kilku ulic, a juŜ więcej to nie. Ale moŜe naczelnik poczty będzie wiedział.
— Bardzo trafnie - krzyknął mój brat. — Idziemy do naczelnika poczty!
Do naczelnika poczty dostaliśmy się bez trudu. Przyjął nas miło i przyjaźnie, ale na
nasze pytanie rozłoŜył bezradnie ręce.
— Nie, proszę panów, nie wiem absolutnie, gdzie leŜy Lailonia. Znam tylko geografię
swojej dzielnicy. Ale dam wam radę. Idźcie do Jeszcze Większego Naczelnika poczty,
który dostaje listy i paczki z zagranicy. On musi wiedzieć.
Poszliśmy więc do Jeszcze Większego Naczelnika. Tu juŜ nie poszło tak łatwo,
poniewaŜ Jeszcze Większy Naczelnik miał mnóstwo pracy, był bardzo zajęty i nie
mógł nas przyjąć od razu. Musieliśmy się długo starać, zabiegać i prosić, telefonować,
chodzić po róŜne przepustki i składać podania. Trwało to długo, wiele tygodni, ale w
końcu nasze starania spotkał sukces. Jeszcze Większy Naczelnik zgodził się nas
przyjąć. Wyznaczył nam spotkanie o piątej rano, bo był bardzo zajęty. Dlatego, bojąc
się zaspać (a nie mieliśmy zegarków, które zostały sprzedane na zakup map), nie
spaliśmy z bratem całą noc i idąc do urzędu, byliśmy nie wyspani i zmęczeni. Mimo
to nadzieja i radość wypełniała nam serce, bo teraz wiedzieliśmy prawie na pewno, Ŝe
wreszcie nasze trudy się skończą.
Jeszcze Większy Naczelnik był takŜe bardzo miły i Ŝyczliwy. Poczęstował nas herbatą
i piernikiem, a prośby naszej wysłuchał cierpliwie. Potem pokiwał głową.
— Ach, moi panowie - powiedział. — Rozumiem dobrze wasze zmartwienie. Ale
widzicie, panowie, ja mam na głowie tyle pracy, Ŝe nie mogę pamiętać o wszystkim.
Na świecie jest bardzo duŜo krajów i ja nie mogę wszystkich spamiętać. Nie wiem,
niestety, gdzie leŜy Lailonia.
JuŜ zaczęła mnie ogarniać rozpacz, Ŝe znowu wszystko na nic, kiedy nagle mój brat,
który naprawdę jest bardzo mądry, zawołał:
— Ale w takim razie, szanowny Jeszcze Większy Naczelniku, któryś z pana
podwładnych musi wiedzieć, bo oni przecieŜ mają mniej spraw na głowie i kaŜdy ma
tylko kilka krajów do załatwienia.
— Dobra myśl - powiedział Jeszcze Większy Naczelnik. - Zaraz zadzwonię do
swoich czterech zastępców i zapytam, który z nich ma w swoim resorcie Lailonię.
Potem zdjął słuchawkę telefoniczną i powiedział: „Proszę mnie połączyć z
kierownikiem od spraw Południa”. A kiedy go połączono, zapytał: „Panie kierowniku,
czy na Południu znajduje się państwo Lailonia?” „Stanowczo nie - odpowiedział
kierownik — to musi być gdzie indziej”. Kierownik od spraw Północy odpowiedział
po chwili to samo, a to samo odpowiedział kierownik od spraw Wschodu. Wtedy juŜ
byliśmy pewni, Ŝe o Lailonii będzie wiedział kierownik od spraw Zachodu, bo
przecieŜ gdzieś musi leŜeć Lailonia. Ale kierownik od spraw Zachodu na pytanie
Jeszcze Większego Naczelnika powiedział: „Nie, stanowczo Lailonia nie leŜy na
Zachodzie. To musi być gdzie indziej”.
Jeszcze Większy Naczelnik rozłoŜył ręce. „Niestety, widzicie panowie, Ŝe o Lailonii
nie moŜe powiedzieć Ŝaden z moich kierowników”.
— Ale skoro dostaliśmy przesyłkę z Lailonii — powiedziałem (bo ja teŜ jestem
troszeczkę mądry, chociaŜ nie tak mądry, jak brat) — to musiał ktoś tę przesyłkę
przywieźć, a więc ktoś musi wiedzieć, gdzie leŜy Lailonia.
— Bardzo moŜliwe - odpowiedział Jeszcze Większy Naczelnik — bardzo moŜliwe,
Ŝe ktoś wie. Ja jednak tego kogoś nie znam.
Bardzo nam było smutno, ale brat spróbował chwycić się jeszcze jednej moŜliwości.
„Panie Jeszcze Większy Naczelniku -spytał — a moŜe jest jeszcze Bardzo
Największy Naczelnik, który musi wiedzieć o wszystkim?”
— Bardzo Największy Naczelnik — powiedział Jeszcze Większy Naczelnik — na
pewno by wiedział, gdzie leŜy Lailonia, ale niestety wyjechał.
— A kiedy wróci Bardzo Największy Naczelnik?
— Bardzo Największy Naczelnik juŜ nigdy nie wróci - powiedział ze smutkiem
Jeszcze Większy Naczelnik. — Wyjechał na zawsze.
— Więc juŜ nie ma Ŝadnej rady? - zapytaliśmy z rozpaczą. - JuŜ nikt, absolutnie nikt
nie wie, gdzie leŜy Lailonia?
— Nie umiem panom pomóc - powiedział Jeszcze Większy Naczelnik i dał znak, Ŝe
audiencja się skończyła.
Wyszliśmy zapłakani i nawet nie mieliśmy w kieszeni chusteczek do nosa, bo
wszystkie chusteczki wyrzuciliśmy z domu dawno, aby zrobić więcej miejsca na
mapy i globusy. Szliśmy do domu ocierając łzy rękawem i dopiero przed samymi
drzwiami mój brat nagle przystanął.
— Słuchaj no — powiedział. - Jeszcze Większy Naczelnik pytał po kolei czterech
kierowników. Ale przecieŜ moŜliwe, Ŝe ma pięciu kierowników pod swoją władzą i
po prostu o jednym zapomniał.
— Wzywał kierowników od Południa, Północy, Wschodu i Zachodu —
odpowiedziałem na to. — Czy myślisz, Ŝe są jeszcze jakieś strony świata?
— Nie wiem - powiedział brat. - Nie wiem dokładnie. Nie jest wykluczone, Ŝe jest
pięć stron świata albo więcej.
— A więc musimy wrócić do Jeszcze Większego Naczelnika i jeszcze raz się
upewnić.
Znowu słabiutka nadzieja zaświtała nam w sercu. Szybko pobiegliśmy z powrotem do
urzędu. Ale okazało się, Ŝe Jeszcze Większy Naczelnik jest zajęty i nie moŜe nas
przyjąć. Nie było rady, trzeba było od nowa zacząć te same starania o audiencję.
Trwało to bardzo długo, znowu podania, znowu telefony, przepustki, prośby. Ale tym
razem się nie udało. Jeszcze Większy Naczelnik oświadczył, Ŝe ma bardzo duŜo
pracy, Ŝe juŜ raz nas przyjął i zrobił, co mógł, a więcej nie moŜe.
Teraz juŜ naprawdę nie było wyjścia. Wszystkie drogi były zamknięte, wszystko co
moŜliwe było juŜ wypróbowane. Nawet nie chciało nam się więcej szukać w mapach,
tylko siedzieliśmy w swoim mieszkaniu i płakaliśmy cichutko.
Teraz jesteśmy juŜ bardzo starzy. Na pewno nigdy nie dowiemy się, gdzie leŜy
Lailonia i na pewno nigdy jej nie zobaczymy. Być moŜe jednak ktoś z was będzie
miał więcej szczęścia, moŜe komuś uda się trafić kiedyś do Lailonii. Jadąc tam,
oddajcie w naszym imieniu kwiatek nasturcji królowej Lailonii i powiedzcie jej, jak
bardzo chcieliśmy się tam dostać i jak nam się to nie udało.
Ale zapomniałem jeszcze powiedzieć, co było w tej przesyłce. Oczywiście,
rozpakowaliśmy ją natychmiast. Przesyłka zawierała króciutki liścik, w którym
pewien mieszkaniec Lailonii nazwiskiem Ibi Uru donosił nam, Ŝe dowiedział się, iŜ
interesujemy się Lailonią i wobec tego przesyła nam zbiorek najmniejszych
opowiadań starych i nowych, które są znane w tym kraju. Zbiorek ten był dołączony
do listu. Nasz korespondent zapomniał niestety napisać, gdzie leŜy Lailonią i nie
podał bliŜszego adresu, a więc nie mogliśmy mu odpisać. Wzięliśmy tylko ów zbiorek
opowiadań i chcemy go wszystkim pokazać, aby wszyscy mogli się dowiedzieć
chociaŜ troszeczkę o Lailonii, kraju, którego nie udało się nam znaleźć na mapie.
Garby
Kiedy Ajio, kamieniarz, pracujący przy budowie dróg, zachorował na garb, zebrało się
czterech lekarzy, aby radzić nad jego chorobą. Nie naleŜy wcale przypuszczać, Ŝe w
Lailonii zawsze tak się zdarzało, Ŝe ilekroć jakiś kamieniarz zachorował, zbierało się
czterech lekarzy; nie, przewaŜnie nie zbierał się ani jeden. Tym razem było ich aŜ
Plik z chomika:
sylon1
Inne pliki z tego folderu:
Biddulph Steve _ Wychowywanie chłopcow.pdf
(2809 KB)
Pighin Gerda _ Jak przekazywać dzieciom wartość.pdf
(470 KB)
Gordon Serfontein _ Twoje nadpobudliwe dziecko. Poradnik dla rodziców.pdf
(330 KB)
zamiast_klapsow.pdf
(1946 KB)
Leman Kelvin _ Jak wychować dziecko i nie oszaleć.pdf
(1060 KB)
Inne foldery tego chomika:
żeglarstwo KURS SRC
1. Pięcioksiąg (Pentateuch, księgi Mojżeszowe) תורה Tora
2. Pięcioksiag megilot חמש מגילות (Hamesz Megilot)
200 the Best of Songs from Jazz
3. Psalmy
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin