Seinfeld [03x03] The Pen.txt

(19 KB) Pobierz
00:00:04:Nigdy nie widziałem osoby w podeszłym wieku|w nowym stroju kšpielowym...
00:00:07:...nigdy. Nie mam pojęcia,|gdzie oni je kupujš.
00:00:10:Mój ojciec ma strój kšpielowy|sprzed wieków.
00:00:13:Moi rodzice mieszkajš na Florydzie.
00:00:15:Jeli tam pojedziesz|i zapomnisz wzišć stroju kšpielowego...
00:00:18:...to oni zaproponujš ci|swój.
00:00:20:Czujesz to?
00:00:22:"Chcesz kšpielówki, synu?|Mam kšpielówki dla ciebie.
00:00:25:Możesz włożyć moje."
00:00:27:Twój ojciec nie włoży na siebie stroju kšpielowego,|on woli kšpielówki.
00:00:30:To tak jakby drewniany kloc włożył je na siebie,|gdyby szedł sobie popływać.
00:00:34:No ale... idę do wody odziany w to co,|co dryfuje wokół mnie...
00:00:37:...dokšd.
00:00:39:Czy zdarzyło ci się, że|nie wiedziałe...
00:00:42:...gdzie jeste|z powodu zbyt obszernych kšpielówek?
00:00:45:Wpadasz na co:|"Jestem unieruchomiony.
00:00:47:Czekam na łód, która|zabierze mnie z powrotem."
00:00:55:Powinni być o 19:30.
00:00:57:- Zadzwoń jeszcze raz do linii lotniczych.|- Co się stało ze szkockš tamš?
00:01:00:Kto jš zabrał?
00:01:02:Nikt niczego nie|zwraca.
00:01:04:O, to chyba oni.
00:01:06:Wiesz co zrobię na przyszłoć?
00:01:08:Schowam jš tak, że nikt jej nie znajdzie.
00:01:12:- Witajcie!|- Czeć!
00:01:13:- Witajcie.|- Jak się macie?
00:01:15:- Witamy na Florydzie!|- Witam panie Seinfeld.
00:01:18:Hej, a oto i staruszek.
00:01:21:Co wam zabrało tyle czasu?
00:01:23:Czekalimy 35 minut,|żeby wynajšć samochód.
00:01:26:No i po co.|Moglimy was zabrać z lotniska.
00:01:28:- Co za różnica?|- Mogłe wzišć nasz samochód.
00:01:30:Nie chcę brać waszego samochodu.
00:01:32:- A co, co z nim nie tak?|- Nic. Jest w porzšdku.
00:01:34:- A jeli wy bycie go wzięli?|- Ale nie wzięlimy.
00:01:36:- Co? Przecież go używamy.|- Gdyby go wzišł, to my bymy go nie używali.
00:01:39:No i łapalibycie okazję, co?
00:01:41:- Ile kosztuje wynajęcie wozu?|- Nie wiem, 25 dolców na dzień.
00:01:43:- Co takiego? Chyba zwariowałe.|- Plus ubezpieczenie.
00:01:46:Och, nie opłaciłem go.
00:01:48:Jak mogłe nie zapłacić|za ubezpieczenie?
00:01:50:Zapłacimy za samochód.
00:01:52:- Nie zapłacicie.|- Morty.
00:01:55:Boże, jak tu goršco.
00:01:59:Dlaczego nie włšczycie|klimatyzacji?
00:02:01:Nie potrzeba.|Masz już gotowe przemówienie?
00:02:04:A co, muszę mieć przemówienie?
00:02:06:Oczywicie. Przecież to dla twojego ojca|dowód uznania.
00:02:09:- Mógłby opowiedzieć trochę swoich żartów.|- A, tak.
00:02:11:Na pewno będš miały posłuch|w takim tłumie.
00:02:14:Och, macie tu jezioro.
00:02:16:- Nie jest prawdziwe.|- Jest prawdziwe.
00:02:18:Chyba żartujesz? Zbudowano je.
00:02:20:A jednak jest prawdziwe, bo jest w nim woda.
00:02:23:- Gdzie z tym idziesz?|- Zabieram tam rzeczy Elaine.
00:02:26:Nie będziesz tam spała.|Jest sypialnia.
00:02:28:Nie mogłabym zajšć waszej sypialni.
00:02:30:- Wstaję o 6:00 rano.|- O nie, nie mogę wykopać pani z jej łóżka.
00:02:33:Ale my nie sypiamy.
00:02:36:- Mamuka.|- Tu jest tylko sofa.
00:02:38:- Będzie ci niewygodnie.|- A co z tobš?
00:02:40:A niby dlaczego miałoby być mi wygodnie?
00:02:42:- Co z nim?|- Nie przejmuj się. Jest mu wygodnie.
00:02:45:pię na stojšco. Dam sobie radę.
00:02:48:- Przestaniecie?|- Tak, mogę spać tutaj.
00:02:52:Jerry.
00:02:56:Jerry, nie musisz spać na kanapie|z mojego powodu.
00:02:59:- Wy dwoje możecie być tu razem.|- To nie jest dobry pomysł.
00:03:02:- Sšdziłam, że wy...|- Nie teraz. On jest tuż obok.
00:03:05:Co się stało?
00:03:07:Nie wiem. Stwierdzilimy,|że raczej nie sprawdzamy się jako para.
00:03:10:- To znaczy?|- No, cóż...
00:03:12:Dlaczego szepczecie?
00:03:14:- To nic, naprawdę nic.|- Chodzi o Elaine.
00:03:17:- A co z niš?|- Mógłby być...?
00:03:20:No wiesz, gdy się spojrzy|na pomidory, które rosły na słońcu.
00:03:22:Gdzie były takie pięć lat temu?
00:03:24:A teraz się pokazały|i w zasadzie nie wiesz...
00:03:27:Co takiego się stało...
00:03:30:...z tym warzywem, że możesz je mieć teraz takie,|kiedy tylko chcesz.
00:03:36:Wypróbowalimy wszystkie|możliwoci...
00:03:38:...i wydaje nam się, że nie możemy być przyjaciółmi,|sypiajšc ze sobš.
00:03:41:A po co ci więcej przyjaciół?
00:03:44:Masz ich mnóstwo.
00:03:46:- To idealista.|- Czego szukasz?
00:03:49:- Po prostu szukam. Lubię szukanie.|- Lubi szukanie.
00:03:51:- No to sobie szukaj.|- Ale jak długo będziesz szukał?
00:03:53:Zmierzam po rekord.
00:03:57:Twój ojciec tego nie powie,|ale on naprawdę cieszy się z twojego przybycia.
00:04:00:- Och, daj spokój.|- To dla niego wielka sprawa.
00:04:02:Przewodniczšcy|towarzystwa osiedlowego.
00:04:08:A zatem przyjechali.
00:04:11:- Pamiętasz Jacka i Doris?|- Miło was widzieć.
00:04:13:- To jest Elaine.|- Czeć.
00:04:15:- Miło cię poznać. Czeć.|- Czeć.
00:04:17:- Miło cię poznać.|- Hej, Jerry...
00:04:19:...przyjechałe tutaj|dla tego?
00:04:21:I dla nurkowania.
00:04:23:Nurkowanie?|Kto zamierza nurkować?
00:04:25:My. Wrócimy na czas.
00:04:27:Dlaczego chcesz|nurkować?
00:04:29:- Dla zabawy.|- Dla zabawy?
00:04:31:Jack, poczęstuj się biszkoptami.
00:04:33:Nie. Dzięki.
00:04:35:Jack będzie jutro prowadzšcym.
00:04:37:- Odpowiada za całš imprezę.|- Jerry, twoja mama powiedziała mi...
00:04:40:...że opowiesz jutro trochę|swoich skeczy.
00:04:43:- Chyba jednak nie.|- Nie?
00:04:45:Posłuchaj, Morty, chcesz się rozliczyć|za ubiegłš noc?
00:04:48:Dobra. Wiszę ci $19.45.
00:04:53:A co miałe?|Jadłe krwisty stek.
00:04:55:- Ta.|- Piłe Colę czy co innego?
00:04:57:Nie piłem Coli.
00:05:00:Ale kto pił.
00:05:01:- Ja piłam.|- A ja jadłam panierowane krewetki.
00:05:04:Wychodzi $17.10|plus taksówka i napiwek.
00:05:07:Dobra, niech będzie 20 dolarów.
00:05:10:$19.45, Morty.
00:05:13:$19.45?
00:05:15:Widzisz, to cały twój ojciec.
00:05:17:Rozliczy się co do|jednego centa.
00:05:19:I włanie dlatego będzie|dobrym przewodniczšcym.
00:05:22:Hej, co to za pióro?
00:05:24:- To pióro?|- Tak.
00:05:26:Och, to pióro astronautów.
00:05:28:Pisze się nim do góry nogami.|Używajš go, będšc w kosmosie.
00:05:32:Więc to jest pióro astronautów.|Słyszałem o nim. Skšd je masz?
00:05:36:- To prezent.|- Bo ja dużo piszę w łóżku...
00:05:39:...i często muszę przewracać się i opierać|na łokciu, żeby pióro pisało.
00:05:44:- Masz pióro.|- Och, nie.
00:05:46:- miało.|- Nie mogę.
00:05:47:- We je.|- Nie mogę go wzišć.
00:05:48:- Zrób mi tę przysługę.|- Nie, to dla mnie niezręczne.
00:05:50:- Nie mogę.|- We pióro.
00:05:52:- Jeste pewien?|- Całkowicie. We je.
00:05:56:Okay, dziękuję ci bardzo.|Bardzo. Jezu.
00:06:00:- Jack, co ty robisz?|- Przestań.
00:06:02:Jack, powinnimy już ić.
00:06:06:Miło było poznać.
00:06:08:- Mnie również.|- Jeszcze raz dzięki.
00:06:10:Daj spokój!
00:06:11:Ona jest urocza.
00:06:17:Po co wzišłe to pióro?
00:06:20:- Bo mi je dał.|- Ale nie musiałe go przyjšć.
00:06:23:Ona ze wszystkiego musi zrobić|wielki problem.
00:06:25:- Ofiarował mi je.|- Bo zrobiłe wokół niego wielkie zamieszanie.
00:06:28:Spodobało mi się. Miałem powiedzieć,|że mi się nie podoba?
00:06:31:Nie powiniene był mówić nic.|Czego oczekiwałe?
00:06:33:Mógł przecież powiedzieć: "Dzięki, mnie też się podoba"|i schować je do kieszeni.
00:06:36:- On kocha to pióro.|- Daj spokój.
00:06:39:Mówi o nim cały czas.|Wcišż powtarza...
00:06:42:...że można nim pisać do góry nogami,|jak robiš to astronauci.
00:06:45:Nie powinien był proponować odstšpienia go.
00:06:47:- Nie sšdził, że je przyjmiesz.|- No to się mylił.
00:06:50:Dobrze znam jego żonę.|Ma bardzo długi język.
00:06:53:Rozpowie na całe osiedle,|że zmusiłe go do ofiarowania ci pióra.
00:06:57:Na pewno o tym rozmawiajš już teraz.
00:06:59:- To co chcesz, żebym je zwrócił?|- Tak.
00:07:02:O nie, nie zwróci go.|To mieszne.
00:07:04:Ale ja już go nie chcę.
00:07:06:Jack ma tyle pieniędzy, że stać go,|aby oddać to pióro, uwierz mi.
00:07:09:Dał mi czek na $19.45.
00:07:11:Nie pił Coli. Akurat!
00:07:16:Pokaż mi je.
00:07:20:- Hej, pisze do góry nogami.|- Tak.
00:07:33:Wejd.
00:07:37:Jak u ciebie?
00:07:39:Dlaczego tu jest tak strasznie goršco?
00:07:43:Jak można spać w tym upale?
00:07:45:To tylko trzy dni.
00:07:47:Dzi już się skończyło.|Mamy jutro.
00:07:49:Wyjeżdżamy w niedzielę.|Czyli został w istocie jeden dzień.
00:07:54:Co to za decha?
00:07:58:Jest tuż pod moimi plecami. Zabija mnie.
00:08:00:Chcesz się zamienić?|pię w miłosnym gniazdku.
00:08:02:Mam stopy w górze|jak w jakiej kosmicznej kapsule.
00:08:06:Już nigdy nie zasnš.
00:08:08:O nie, nie mów tak.|Sprowadzisz na mnie złe fatum.
00:08:12:Jak oni mogš nie włšczać|klimatyzacji?
00:08:14:Majš temperaturowego wira.
00:08:19:Ta decha wbija mi się w plecy.
00:08:24:Będę miała w nich dziurę.
00:08:28:A co powiesz na gocia, który|wypisuje czek na $19.45?
00:08:34:Pocę się.
00:08:36:Leżę i pocę się.
00:08:39:To tylko jeden dzień.
00:08:41:A nawet mniej, bo połowa.
00:08:43:Jeli odejmiesz kšpiele|i posiłki, zostanie jakie 20 minut.
00:08:48:To przeleci ot tak.
00:08:51:Trzymaj się 95 South|aż do Biscayne Boulevard.
00:08:55:Potem skręć w lewo.
00:08:57:Natychmiast włšcz migacz,|bo tam trzeba przycisnšć.
00:09:00:Włšcz się w ruch|bardzo szybko, ale zostań na Biscayne.
00:09:04:Nie zjeżdżaj z Biscayne,|rozumiesz?
00:09:06:Trzymać się Biscayne.
00:09:08:Będziesz schodził pod wodę?
00:09:10:Tak, bo generalnie na tym polega|nurkowanie.
00:09:13:No i po co ci to?|Co tak nadzwyczajnego jest tam na dole?
00:09:17:A co nadzwyczajnego jest tutaj?
00:09:21:Co się stało?
00:09:23:- Moje plecy.|- Co się stało?
00:09:25:To... to łóżko.
00:09:27:Tuż pod moimi plecami była deska.
00:09:29:Mówiłam ci, że my powinnimy byli tam spać.
00:09:31:Wówczas tobie by wyrósł garb.
00:09:34:Nie wiem, czy dam radę|nurkować.
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin