Weis Margaret - Legendy 03 - Próba Blizniaków.pdf
(
1333 KB
)
Pobierz
Weis Margaret - Legendy 03 - Próba Blizniaków
LEGENDY
TOM III
Margaret Weis i Tracy Hickman
PRÓBA BLIŹNIAKÓW
PrzełoŜyła Dorota śywno
DRAGONLANCE™ LEGENDS
Volume Three
Tytuł oryginału TEST OF THE TWINS
Mojemu bratu Gerry’emu Hickmanowi, który nauczył mnie, co to znaczy
byĆ bratem.
Tracy Hickman
Dla Tracy’ego z serdecznymi podziĘkowaniami za zaproszenie mnie do
jego Świata.
Margaret Weis
KsiĘga pierwsza
Młot bogów
Przenikliwy sygnał trąbki niczym ostra stal przeszył jesienne przestworza, gdy
armie krasnoludów z Thorbardinu wyjechały na równiny Dergoth na spotkanie
nieprzyjaciela - swych rodaków. Wieki nienawiści i nieporozumień między
krasnoludami podgórskimi i ich górskimi kuzynami zalały tego dnia równinę
czerwienią. Zwycięstwo przestało mieć znaczenie - nikt juŜ go nie pragnął.
Pomszczenie krzywd wyrządzonych w zamierzchłych czasach przez dawno
nieŜyjących przodków było celem obu stron. Zabijanie, zabijanie i jeszcze raz
zabijanie - tak krótko moŜna streścić wojnę Bramy Krasnoludów.
Wierny danemu przez siebie słowu bohater krasnoludów Kharas walczył dla
swego króla pod górą. Poświęciwszy swą brodę z powodu hańby, którą ściągnął na
siebie w walce z pobratymcami, gładko ogolony Kharas stał w pierwszych szeregach
armii, zabijając ze łzami w oczach. Podczas walki jednakŜe nagle zrozumiał, Ŝe słowo
zwycięstwo zostało przekręcone tak, aby znaczyło unicestwienie. Widział, jak padają
sztandary obu wojsk i leŜą zdeptane i zapomniane na zalanej krwią równinie, gdy szał
zemsty ogarnął obie armie. A kiedy Kharas ujrzał, Ŝe bez względu na to, kto wygra,
nie będzie zwycięzcy, rzucił na ziemię swój młot - młot wykuty z pomocą Reorxa,
boga krasnoludów - i opuścił pole walki.
Liczne były głosy, które zakrzyknęły „tchórz”. Jeśli Kharas je słyszał, nie
zwaŜał na nie. W głębi serca wiedział, ile jest wart, i wiedział o tym lepiej niŜ kto
inny. Kharas wytarł gorzkie łzy i zmywszy z rąk krew pobratymców, szu - kał wśród
poległych tak długo, aŜ znalazł zwłoki dwóch ukochanych synów króla Duncana.
Zarzuciwszy porąbane i okaleczone trupy młodych krasnoludów na grzbiet konia,
Kharas opuścił równiny Dergoth i powrócił ze swym brzemieniem do Thorbardinu.
Kharas odjechał daleko, lecz nie dość daleko, by nie docierały doń chrapliwe
krzyki Ŝądające zemsty, brzęk stali i wrzaski konających. Nie oglądał się za siebie.
Miał wraŜenie, Ŝe będzie słyszał te dźwięki do końca swych dni.
Bohater krasnoludów właśnie wjechał między pierwsze wzniesienia u podnóŜa
gór Kharolis, gdy usłyszał, jak coś zaczyna dziwnie grzmieć. Jego koń podskoczył
nerwowo. Krasnolud zatrzymał się, by uspokoić zwierzę. Jednocześnie rozejrzał się
niespokojnie. Co to było? Nie był to odgłos wojny, ani teŜ odgłos przyrody.
Kharas odwrócił się. Dźwięk dobiegał zza jego pleców, z okolicy, którą
właśnie opuścił, kraju, gdzie jego rodacy wciąŜ wyrzynali się nawzajem w imię
sprawiedliwości. Dźwięk narastał, przeradzając się w niskie, głuche dudnienie, które
brzmiało coraz głośniej. Kharas niemal odnosił wraŜenie, Ŝe widzi przybliŜanie się
owego odgłosu. Bohater krasnoludów wzdrygnął się i spuścił głowę, gdy okropny ryk
nadciągnął, przetaczając się z grzmotem przez równinę.
To Reorx, pomyślał z Ŝalem i zgrozą. To głos rozgniewanego boga. Jesteśmy
zgubieni.
Dźwięk dotarł do Kharasa wraz z falą uderzeniową podmuchem Ŝaru i
palącego, cuchnącego wiatru, który prawie zdmuchnął go z siodła. Spowiły go obłoki
piachu, kurzu i popiołu, które zmieniły dzień w odraŜającą noc. Otaczające go drzewa
ugięły się i wykrzywiły, konie zarŜały ze strachu i omal nie poniosły. Przez chwilę
Kharas ledwo mógł utrzymać ogarnięte paniką zwierzęta.
Oślepiony chmurą kurzu kłującego w oczy, duszący się i kaszlący Kharas
zasłonił usta i próbował - najlepiej jak mógł w tej dziwnej ciemności - zasłonić
równieŜ oczy koniom. Jak długo stał w tych kłębach piachu, kurzu i gorącego wichru,
nie pamiętał. Jednak wiatr ucichł równie nagle, jak się zerwał.
Piasek i kurz opadły. Drzewa wyprostowały się. Konie odzyskały spokój.
Chmura oddaliła się w łagodniejszych podmuchach jesiennego wiatru, pozostawiając
po sobie ciszę straszniejszą od grzmiącego huku.
Przepełniony złymi przeczuciami Kharas popędził swe zmęczone konie
najszybciej, jak było to moŜliwe i wjechał na wzgórza w rozpaczliwej próbie
znalezienia jakiegoś miejsca do rozejrzenia się. Wreszcie je znalazł - skaliste
wzniesienie. Przywiązał do drzewa juczne zwierzęta z ich poŜałowania godnym
cięŜarem, wjechał konno na skałę i spojrzał na równinę Dergoth. Zatrzymawszy się,
skierował w dół zatrwoŜony wzrok.
Nie poruszało się tam nic Ŝywego. Prawdę mówiąc, nie było tam zupełnie
niczego; niczego prócz sczerniałego, spalonego piachu i skał.
Obie armie zostały zupełnie starte z powierzchni ziemi. Tak straszliwa była ta
eksplozja, Ŝe na pokrytej popiołem równinie nie widać było nawet trupów. Zmieniło
się takŜe samo oblicze krainy. Pełne zgrozy spojrzenie Kharasa padło na miejsce,
gdzie niegdyś wznosiła się magiczna forteca Zhaman, której wysokie, wdzięczne
wieŜyczki królowały nad równiną. Ona równieŜ została zniszczona - lecz nie
całkowicie. Forteca zawaliła się pod własnym cięŜarem i teraz - co najpotworniejsze -
jej ruiny przypominały ludzką czaszkę, która spoczywała na jałowej równinie
Plik z chomika:
stelmp1
Inne pliki z tego folderu:
Weis Margaret, Tracy Hickman - Smoki chaosu.pdf
(1155 KB)
Weis Margaret - Mroczny uczen 01 - Bursztyn i popiól.pdf
(2237 KB)
Weis Margaret - Miecz mrokow 01 - Wykucie miecza mroków.pdf
(1739 KB)
Weis Margaret - Legendy 03 - Próba Blizniaków.pdf
(1333 KB)
Weis Margaret - Legendy 02 - Wojna Blizniaków.pdf
(1695 KB)
Inne foldery tego chomika:
- Archiwum 2021 -z kroolik
Pliki dostępne do 01.06.2025
A-booki-ZIP
Audiobooki
Brett.Peter.V - Cykl Demoniczny
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin